Żywot
ś. Antoniego pustelnika,
wypisany
przez ś. Atanazego wielkiego.
Żył około roku Pańskiego, 324.1
Antoni
Egiptczjanin, wychowany u zacnych rodziców w pobożnym i
Chrześciańskim ćwiczeniu, z dzieciństwa wysokich cnót nasienia
po sobie pokazował. A będąc osierocony śmiercią rodziców
swoich, wespółek z siostrą maluczką, ledwie pułroka gospodarstwa
pilnując, wspomniał jako za Apostołów imiona przedając
Chrześcianie,2
pieniądze do nóg Apostolskich przynosili – i to sobie mile
rozbierając wszedł do kościoła, 3i
usłyszał onę Ewangelią o bogatym młodzieńcu: chceszli być
doskonały, idź a przedaj wszytko co masz, rozdajże ubogim, a pódź
naśladuj mię, a będziesz miał skarb w niebie4
– które słowa tak przyjął, jakoby je Pan Jezus do niego samego
właśnie rzekł. I szedszy do domu, siostrę opatrzywszy, i
przyjaciołom odleciwszy – majętność swoję wszytkę na ubogie
rozszafował – i począł kosztować żywota pustelniczego, często
się na miejsca osobne do jednego starca, który niejaką mu drogę
do tego swym przykładem ukazował, skradając – gdzie postem a
ustawiczną modlitwą i nocnym wstawaniem ofiarę Bogu czyniąc,
przemieszkiwał. 5O
kimkolwiek pobożnym, i świątobliwość jaką żywota prowadzącym
usłyszał, tam bieżał, jako pszczoła, miód cnót rozmaitych z
każdego kwiecia zbierając – w wielkie się nauki i ksiąg
czytania nie wdawał – jedno co z Pisma świętego usłyszał, to
na pamięci, jako na wyrytym kamieniu chował, a wypełnić wnetże
chciał. 6Księgi
swoje zwał wszytek świat, i każde namniejsze stworzenie. Bo w nim
dobroć, wszechmocność, i bogactwa Boskie, poznać i wyczytać
mógł. Żywność sobie wyrabiał – nigdy przed zachodem słońca
nie jadł – chleba i wody miernie używał, drugdy aż do czwartego
dnia pokarmu cielesnego czekał – gorącym sercem Boga miłując,
nieprzestanną modlitwę czynił. 7Gdy
się w takiej szkole młodzieniec ś. ćwiczył – oburzył na się
srogość nieprzyjaciół dusznych, którzy go od tego
przedsięwzięcia, chytremi i rozmaitemi pokusami, oderwać chcieli.
8Naprzód
myśl jego targać poczęli, tym co już był opuścił – to jest,
bogatą majętnością, sieroctwem siostry małej, zacnością rodu,
sławą, pokarmy rozkosznemi. Co czynisz, mówiąc, młody a urodziwy
pachołku? Szkoda twej urody i szlachectwa – trudnyś żywot
zaczął, ciało twoje tej zbroje nie znosi – wróć się a zażyj
tego coć Bóg dał. A on na te słowa jak słup niewzruszony,
żywotem i męką się Pana Jezusa bronił, obietnicami się jego
pewnemi cieszył – a jako tarczą od tych strzał wiarą się ś. zakładał – tak, że go tym nigdy zranić a osłabić nie mogli.
Począł zaś z inej się strony kusić, wielkie nań a nieznośne
cielesne żądze, i zapalenia miecąc, tak we śnie jako i na jawi,
iż pokoju nigdy nie miał. Lecz postami i przekładaniem srogich mąk
piekielnych, i końcem i rozsypaniem w proch ciała swego, mocnie
takie myśli odganiał, i z zelżywością nieprzyjaciela odprawował
– i tym dalej na więtszą się pustynią udawał – 9z
której chcąc go nakoniec mocą czart wygnać, widząc się być od
młodzieńca podeptanym, z wielkim wojskiem widomie na jego chałupkę
uderzył, i tak go srodze zbił na ciele, iż za martwego kila dni
leżał – aż ten który mu jeść nosił, po kilku dni
przyszedszy, mając go za umarłego, do wsi go doniósł, i o
pogrzebie myślił. Antoni w nocy k sobie przyszedszy, prosił
towarzysza, iż sam chodzić prze one srogie rany nie mógł, aby go
cicho nie budząc nikogo, zarazem na jego miejsce odniósł – aby
nieprzyjaciel pociechy nie miał, a z placu mu ni jednym krokiem nie
ustępował. Gdzie się wróciwszy, potykać się z nim jeszcze
chciał, i na rękę go wyzywał. I uczynił czart nań ostatni
najazd zebrawszy się z towarzystwem i z wojskiem, w osobie
rozmaitych bestii, lwów, niedźwiedziów, wilków, wieprzów, psów
i byków, i innych srogich zwierzów, na onę jego chałupkę uderzył
– którą rozproszywszy, straszyć go ryki onych sprośnych bestii,
i przymierzeniem rozmaitych śmierci, począł. 10A
on acz prze onę boleść cielesną zbity, ciężko stękał, i
podnieść się nie mógł, wszakże sercem wielkim nie ustraszony na
ono wojsko wołał: Znać iż mocy i siły nie macie. Wszak jeden z
was mógłby mię jako jednego robaczka pożrzeć – jeszcze na mię
twarzy niemych i nierozumnych używacie, znać iżeście i od bestiej
podlejszy. Jeśli od Boga mego moc na mię dana wam jest, otom jest,
zgubcie, zatraćcie, czyńcie co wam kazano, ja wam nie ustąpię –
a wiem iż mi nic uczynić, bez wolej Pana mego nie możecie. Próżno
się kusicie – 11znak
krzyża ś. a wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa, mocnym mi a
niedobytym przeciw wam murem jest. Zatym jako ćma od słońca, i
proch od wiatru, nieprzyjaciele się rozproszyli i uciekli, a
światłość go wielka z nieba nawiedziła, i chałupka jego w cale
stanęła – 12i
bacząc P. Jezusa przytomnego, głęboko wzdychając rzekł: gdzieżeś
był miły Jezu, gdzieżeś był? Czemużeś mię na przodku nie
podpomógł, a nie zleczył ran moich? 13I
usłyszał głos: Byłciem ja tu Antoni, alem patrzył na męstwo i
potkanie twoje. Nie bójże się, pomocnika zawżdy ze mnie mieć
będziesz, i wsławię cię po wszytkim świecie.
To
usłyszawszy Antoni, wstał, i uczuł się zleczonym i zdrowszym
niżli pierwej. I posilony w Bogu swym, jako po wielkim zwycięstwie,
z więtszym męstwem, i ufaniem w pomocy Boskiej, żywot zaczęty,
nic od zwykłych prac nie upuszczając, prowadził. Aż gdy miał
trzydzieści lat i pięć, począł o doskonalszych postępkach w
służbie Bożej myślić, i na taką się pustynią udać, gdzieby o
nim nikt niewiedział. I jął onego starca, do którego się był na
przodku nawrócenia swego udał, prosić, aby z nim na głębszą
pustynią poszedł – żeby się od oczu i wiadomości ludzkiej
skrywszy, mógł wolniej rzeczy zbawienne obmyślać, i sroższą
pokutę czynić – ale on się starością wymawiając, pomóc mu
towarzystwa niechciał. 14Sam
się tedy w imię Pańskie w daleką puszczą udał. Na drodze, nie
przestał go nieprzyjaciel kusić – 15misę
srebrną pod oczy mu podrzucił, aby go łakomstwem od zaczętej
drogi odwiódł. Którą on ujźrzawszy, myślić sobie począł:
skąd tu to srebro? Gościńca tedy niemasz, ptak tu a źwierz tylo
przechodzi. A jeśli kto rzecz tak wielką upuścił, mógł ją
naleźć wróciwszy się. Twoje to sidła szatanie, rzecze, nie
zwiedziesz mię – miej sobie swoje srebro na potępienie. Co skoro
wyrzekł, misa zniknęła. 16Toż
i drugi raz uczynił, gdy bryłę złota ujźrzał, od niego jako od
ognia uciekał.
Tam
tedy na pustyni onej głębokiej, pustki stare pełne wężów i
żmijów nalazszy, w nich się zamknął – towarzysza sobie
zjednawszy, aby mu chleba i wody raz w puł roka przynosił. Wężowie
i gadzina ina, słudze Bożemu postąpili mieszkania – a on
towarzysz w puł roka raz zwierzchu mu chleb i wodę spuszczał – z
którym i słowa nigdy nie przemówił. 17Aż
przemieszkawszy tam dwadzieścia lat, gdy im dalej tym więcej
słynął, i wielki poczet tych którzy żywota i cnót jego
naśladowniki być chcieli, prawie drzwi do niego wyłamowali –
ukazał się na świat, tak zdrowej i wdzięcznej a zupełnej twarzy,
jakoby był gdzie w nalepszym chowaniu. I za tym przykładem Pana
naszego poraziwszy siłą jego nieprzyjaciela na puszczy – ine
ludzie przywodzić począł do ciasnej forty, i do onego ścisłego i
świątobliwego żywota. 18W
czym P. Bóg tak mu poszczęścił, iż potym liczby nie było
uczniom jego, które do wzgardy świata tego, do podeptania samego
siebie, do opuszczania wielkich majętności, do pokuty, srogości
żywota, pokory, cichości, i inych doskonałych cnót
Chrześciańskich przywodził.
19Wojny
ich z szatanem duchownej, jako hetman napilniej nauczał. W czym był
mistrz wielki Antoni ś. – umiejąc dobrze duchowne strzały i
siatki szatańskie poznawać, i w nich ine przestrzegać. Powiadał
iż z żadnym stanem więtszej nieprzyjaźni nie mają, jako z
zakonniki, Mnichami i Mniszkami. Na nie nachytrsze i nasubtelniejsze
sieci miotają. I na nie, gdy sami nie zmogą, jadowitszych i
chytrszych czartów przywodzą. Lecz którzy są pilni modlitwy i
powołania swego, jednym je znakiem krzyża ś. rozpłoszyć mogą.
20A
drugie zbytnim niespaniem, wstawaniem, i ciała zmordowanim bez
miary, tak oszukawają – że sobie zdrowie zepsowawszy, gdy
zaczętego nabożeństwa kończyć nie mogą, abo w rozpacz wpadną,
abo wszytko zgoła opuszczą. Powiadał, iż szatan tak jest słaby
wiernym, którym Zbawiciel deptać po nim moc dał, że się z niego
łacno naśmiać, i krzyżem ś. prawie go za nos wodzić mogą. 21A
nawięcej się boi modlitwy, czucia, postów, cichości, ubóstwa
dobrowolnego, wiarowania próżnej chwały, pokory, gniewu hamowania,
miłosierdzia. A nade wszystko, czystego serca w miłości
Chrystusowej barzo się lęka.
22Cuda
wielkie czynił, zwłaszcza nad choremi i opętanemi. Miał i ducha
prorockiego, iż rzeczy, które się daleko działy wiedział, i
braciej drugdy opowiadał. 23Heretyckim,
Arianów i Manicheuszów towarzystwem tak się brzydził, iż ich do
rozmowy nigdy nie przypuścił – ani im łaskawego nigdy słowa nie
dał, i twarzy ku nim wesołej nie ukazał – chyba żeby które
słowo ku ich nawróceniu służyło. Powiadał, iż rozmowa ich,
jest zguba dusze. Arianów tak nie rad widział – iż i z bliska
knim przystąpić niechciał. Trafiło się iż jeden Arian do jego
klasztoru przyszedł, tając sekty swej – w której wypytany gdy
się otworzyć musiał, zarazem go wygnać kazał – powiadając, iż
mowa ich jadem węże przechodzi. 24Gdy
go potwarzyli Arianowie chlubiąc się im, jakoby z nimi trzymał –
słuszną żałością zjęty, ich się takiej śmiałości dziwując,
szedł do Aleksandriej, do wszytkiego duchowieństwa – 25i
jawnie Ariany swemi usty potępił – powiadając iż to są
przesłańcy Antychrystowi. Syn Boży jest jednoistotny Ojcu Bóg
prawy, urodzony z Ojca nie stworzony – a Arianowie nic nie są od
Pogaństwa różni – ponieważ stworzeniu służą, a w Chrystusa
wierząc, i stworzeniem Go czyniąc, bałwochwalstwo jawne stroją –
których bluźnierstwem i same się żywioła brzydzą, i wszytko
stworzenie przeklina, iż widzi a oni im Pana ich zelżywie równają,
przez którego stworzone są. Za tym jego wyznaniem, wiele się ludu
do Kościoła Bożego przywróciło. Nakoniec i pogaństwa wiele
żywotem się jego świętym do wiary Bożej przywróciło.
Tak
się był po wszytkim świecie wsławił, iż Konstantyn Wielki i z
synmi swemi, listy do niego często posyłał, jego się modlitwie
zalecając – 26na
które tak im odpisował. Naprzód chwalił ich rozum, iż
Chrystusowi służą – potym je upominał, aby sobie i państwu
swemu nie dufali, ani się z niego podnosili – ale żeby się
ludźmi być znali – a na sędziego Chrystusa, któremu się
sprawować, i liczbę panowania swego dać mają, oglądali –
łaskawość poddanym pokazując, i sprawiedliwość czyniąc, ubogim
i uciśnionym i sierotom, aby za ojce byli. 27To
było w nim nadziwniejszego, iż będąc na puszczy wychowany, barzo
się ludzkim, rozmownym, i łagodnym wszytkim gościom stawił,
żadnej pochmurności w sobie nie mając.
Czasu
jednego, gdy miedzy bracią nieco rękoma robił – oczy w niebo
podniósł, i wzdychając i żałość pokazując, na kolana upadł –
prosząc aby taką złość i sprośność Pan Bóg oddalił. I
płakał rzewno, łzami się ugasić nie mogąc. Pytać go poczęli –
ale mówić prze łykanie nie mógł – ciężkość serdeczna,
słowa przerywała – aż mocno zawołał: Lepiej nam było, dzieci
miłe, śmiercią się od takiej sprośności wykupić. 28Wielka
się złość i niezbożność ludzka otworzy. Wiara się
Katolicka roztarga, a ołtarze Boże ludzie bestiom podobni rozmiecą.
Widziałem Ołtarz Boży wojskiem bestii oblężony, i kopytami ich
rozsypany i zburzony, a głos Boży mówiący: brzydzą sobie ołtarz
mój. 29Ziściło
się widzenie jego we dwu lat, których Arianowie pogaństwo sobie na
pomoc biorąc, kościoły Katolickie poburzyli, ołtarze sprośności
i brzydkości napełnili, krew Katolicką rozlali, panienki zakonne
pogwałcili – Biskupy pobili i powyganiali, naczynie kościelne
wybrali, i gorzej niżli którzy przedtym Poganie, wiarę świętą i
wszystkę służbę Bożą spustoszyli. Wszakże tenże Pan Bóg,
który był to widzenie tak smutne ukazał – pociechy z
miłosierdzia swego nie zataił. Temuż ś. Antoniemu dał znać,
jako zasię miał Kościół Boży powstać, a kacerstwo Ariańskie
zaginąć. Obrócą się, powiada, wężowie w jamy swoje, a wiara ś.
szerzyć się będzie, jedno się strzeżcie, abyście się błędy
kacerskiemi Ariańskiemi nie pomazali. Mało potym starosta
Aleksandryjski Balacjus Arian, tak srodze Katoliki dręczył, iż
śmiał Zakonniki i Mniszki jawnie obnażone u pręgierza bić. 30Do
niego Antoni taki list napisał: Widzę nad tobą gniew Boży,
przestań tego nad Chrześciany morderstwa, abyś w gniewie Bożym,
który już na cię spaść ma, nie zginął. Przeczedł list,
wzgardził, i nań plunąwszy, na ziemię rzucił, i posła zelżył,
tak odkazując: Niechaj się Antoni swemi mnichami bawi, a niech
rozumie żem ja jego rządzeniu niepodległ. 31Lecz
po piątym dniu rękę Pańską poznał: koń który nad inne zawżdy
był cichy, zębami go stargał, z niszczegóż się nań rzuciwszy,
i nogami go tak zbił, że trzeciego dnia ledwie doczekał –
wszyscy baczyli iż go ona pomsta Boża, którą mu święty Antoni
zagroził, zgubiła, a słowa się świętego ziściły.
32Umierając
i o czasie śmierci swej wiedząc, bracią pilnie upominał – aby
wiarę Bogu, którą od przodków i podania Apostolskiego wzięli,
zachowali – Arianów się i Melecjanów strzegąc, jako
nieprzyjaciół Bożych. Wiecie, powiada, jakom się ja heretyki
brzydził, iżem z nimi prze ich złą wolą, a uporną z Chrystusem
wojnę, łaskawie mówić nie mógł. Przestrzegał ich też, żeby
się na chytrościach szatańskich znali, a wiarować się ich
umieli. 33I
innemi zbawiennemi słowy ciesząc ich i ucząc, w pokoju a wesoło
ducha Bogu oddał, mając lat sto i pięć. Człowiek na pustyni
wychowany, a po wszytkim świecie wsławiony – mężny czartów
wojownik (tak iż jego się imienia, gdy je kto im straszył, po
wszytkim Egyptcie bali, i z ludzi uciekali) wielki mistrz wszytkim do
cnoty i miłości Boskiej. Którego się modlitwie świętej
poruczając, chwałę dajem Bogu w Trójcy jedynemu, którego jest
sława na wieki. Amen.
34Ten
testament świętego Antoniego około wiarowania i przestrzegania się
heretyckich spółków, terazby miał wielkie miejsce, by się czuć
Katolicy chcieli. Pospolita to była u świętych Apostołów, i u
innych Ducha Bożego pełnych, iż ludzi takich barzo strzegli. Sam
Apostoł już nie ludu pospolitemu, który łacniej w ich sidłach
uwięznąc może – ale samemu Biskupowi, który na takie rzeczy
ostrożniejszy był, to rozkazuje:35
Po wtórym, powiada, napominaniu (i trzeciego nie czekając) abyś
się heretyka wiarował, wiedząc iż taki przewrócony jest, i
grzeszy, własnym się swym sumnieniem potępiając. I o Janie
świętym Ewangeliście napisał Euzebius36
– iż do łaźniej wszedszy w Efezie, gdy w niej ujźrzał Cherynta
heretyka, do swych zawołał: 37wychodźmy
stąd, aby się ta łaźnia nie zapadła, w której się myje Cherynt
nieprzyjaciel prawdy Bożej. Tegoż sam nauczył Jan ś. mówiąc:38
Jeśli kto przychodzi do was, a tej nauki nie niesie – w dom go nie
przyjmujcie, i nie pozdrawiajcie go. Bo kto go pozdrawia, uczesnikiem
jest złośliwych jego uczynków. Także od Mistrza swego, Jana
świętego nauczony Polikarpus, jako pisze Ireneus stary Doktor,39
gdy potkał na ulicy Marcjona heretyka, a on mu rzekł: znaj się do
mnie Polikarpie – odpowiedział: Znam cię być pierworodnym synem
diabelskim. I w Starym Zakonie40
zakazał P. Bóg Prorokowi swemu z heretyki i odszczepieńcy jeść i
pić – i gdy tego w nieroztropności swej odstąpił, Lwowi go
zabić kazał. 41Wszakże
mym zdaniem to się właśnie o Kacermistrzach, nie tylo Ministrach,
ale innych upornych, a złe jady przeklętej nauki rozsiewających,
rozumie – iż się ich towarzystwa tak czujno i ostro strzec mamy.
Bo takim z nimi pospolitowaniem, bliźni się gorszy – tego co oni
są, na nas się domniemając – uszy się nasze mażą, bluźnienia
Bożego i Kościoła Jego słuchając – wdajem się sami w
niebezpieczeństwo, w ich sieci i samołówki naglądając. Są
bowiem słowa ich, wedle Apostoła,42
jako ciało skancerowane, które się na zarażenie przyległych
członków szerzą. W uściech ich Chrystus, Ewangelia, i Pismo brzmi
– 43a
w skutkach ich fałsz, swowolność i cielesność (na którąśmy z
przyrodzenia łaskawi) do wszytkich grzechów drzwi otwarza – i do
pogaństwa i zaprzenia się Boga wiedzie. Iż się to iści, co o
nich w osobie nierządnice, ku cudzołóstwu przybranej, Pismo mówi:44
Miód z plastru ściekający usta jej, i śliczniejsze niżli olej
słowa jej – ale koniec jej gorzki jako piołun, a język jej jako
ostra strzała, i miecz z obu stron siekający. Zakwaszona dzieża
ich, przaśnice dobrej wiary i świętych obyczajów, kwasem swoim
zaraża,45
a szukanie na oście i cierniu jagód ręce przebada.46
Tacy widzą dobrze, iż źle czynią, jako mówi Apostoł,47
a prawdę Bożą tępią – i długo się jej sprzeciwiając, do
onej czartowskiej zakamiałości przychodzą, iż na to wszytkę
duszę swoję ważą, aby prawda Boża pod ich nogami poległa; żeby
się tylo oni przy swej w rozumie hardości zostać mogli. 48Co
się dotycze inych pospolitych nieumiejętnością zwiedzionych, a
nikogoż nie zarażających heretyków (których się tak wiele
namnożyło, iż się sąsiedztwem i towarzystwem ich bawić musim)
potrzeba je znosić, a użalenie nad ich upadkiem mieć – wszakże
tym prawem. 49Naprzód,
aby ich społeczność namniej wierze i nabożeństwu naszemu nie
szkodziła. Bo inaczej lepiej, jako Pan mówi,50
i oko, i rękę, i nogę utracić – niżli jakie ubliżenie na
zbawieniu z towarzystwa i przyjaźni ludzkiej odnosić. K temu, aby
się z dobrego naszego zachowania budowali, i do wiary Katolickiej
wstęp mieli. Bo lepiejby przed nimi kryć niedostatki obyczajów
naszych, któremi się od wiary świętej odrażają. 51Nakoniec
abyśmy kwoli przyjaźni ich, żadnej rzeczy nabożeństwu ich i
wierze służącej nie czynili. To jest ani do ich schadzek szli, ani
uszu słuchaniem baśni ich nie mazali – ani umarłych ich do grobu
prowadzili, ani się w małżeństwo z nimi wdawali. Bo to są rzeczy
Katolikowi od Boga i Kościoła zakazane – i w wielki grzech wpada,
kto tak wiele dla ich przyjaźni czyni, czego się i dla ojca i matki
czynić nie godzi. O czym, zwłaszcza o małżeństwie z heretyki,
przy lepszej pogodzie, szerzej się mówić może.
1 XVII. Ianuar. Stycznia. Mart.
R. 7. Ianua.
2 Dz 2.
3 Usłyszenie
Ewangeliej w kościele, początek nawrócenia ś. Antoniego.
4 Mt 19.
5 W naśladowaniu dobrych
pilność ś. Antoniego.
6 Księgi ś. Antoniego świat
wszystek.
7 Ćwiczenie ś. Antoniego i
szkoła.
8 Pokusy diabelskie jakie,
i jako odegnane.
9 Zbicie Antoniego ś. od
czartów.
10 Słowa Antoniego ś. do czartów, jego straszących.
11 Znak krzyża ś. przeciw diabłom.
12 P. Jezusa widział ś. Antoni.
13 Pociecha po niezwyciężonej wojnie z diabły.
14 Antoni ś. w daleką się puszczą udał.
15 Misą srebrną skuszony od czarta Antoni ś.
16 Od złota uciekał Antoni ś.
17 Dwadzieścia lat w pustkach na dalekiej puszczy sam jeden
przemieszkał.
18 Wielka liczba uczniów Antoniego ś. a czego ich uczył.
19 W poznaniu sideł diabelskich wielkim był mistrzem ś. Antoni.
20 Chytrości szatańskie i w pościech.
21 Czego się czart nawięcej boi.
22 Cuda i duch Prorocki w ś. Antonim.
23 Heretykami jako się brzydził.
24 Heretyckiej potwarzy Antoni ś. nie wytrwał, gdy pletli żeby
trzymał z nimi.
25 Kazanie ś. Antoniego o Arianach.
26 List ś. Antoniego do Cesarza Konstantyna wielkiego i synów
jego.
27 Łaskawość Antoniego ś. i ludzkość ku wszytkim.
28 Proroctwo Antoniego ś. o przenaśladowaniu Ariańskim.
29 Ariańska okrutność.
30 List ś. Antoniego do starosty Arianina.
31 Pomsta nad Arianinem, upominaniem ś. Antoniego gardzącym.
32 Upominanie przy śmierci o wiarowanie heretyków.
33 Sto i pięć lat żyw był Antoni ś.
34 Obrok duchowny.
O wiarowaniu
się heretyckich spółków.
35 Tt 3.
36 Eccl. hist. li. 4. ca. 14.
37 Z Cherintem być ś. Jan w jednym domu niechciał.
38 2 J 1.
39 Li. 3. ca. 3. [Tzn. w Adversus hæreses.
Przyp. J.Sz.]
40 1 Krl 13.
41 Kacermistrze którzy są.
42 2 Tm 2.
43 Koniec heretyków cielesność a zaprzenie Boga.
44 Prz 5.
45 1 Kor 5.
46 Mt 7.
47 Tt 3.
48 Jaka z prostemi a zwiedzionemi heretyki społeczność Katolikom
przystoi.
49 1.
50 Mt 18.
51 2.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz