Zaprawdę,
powiadam wam, można wytyczyć sobie ramy Słowa Bożego i poruszać
się w Nim jak sardynka w konserwie. Nie, nie ożywisz tak Słowa. Na
nowo je krzyżujesz. Poznajesz poglądy i zdania o Słowie, ale
samego Słowa nie słuchasz. Co masz? Wyrobiłeś sobie mapę –
wykreśliłeś wytyczne – tutaj tak, a tam tak – to należy
rozumieć tak, a tamto tak. Czy pytałeś w ogóle Boga o zdanie? Czy
słuchasz, co On mówi w tej albo tamtej sprawie? Czy wsłuchiwałeś
się chociażby w głos wiatru wiejącego na tym przyrodzonym niebie?
Jeśli ustalasz jakieś znaczenia Słowa, jeśli utrwalasz w pamięci
jakieś obrazy, wyobrażenia niewymownego Słowa, mówię ci: „Ocknij
się. Zakułeś się w konserwie i nawet przyrodzonego wiatru nie
jesteś w stanie usłyszeć. To jest krzyk przedzierający się przez
tę twoją puszkę. On mówi ci: powstań! Ożyj dla prawdziwego,
żywego Słowa – niewytyczonego, niedającego się zamknąć w
żadne sztywne ramy ludzkich znaczeń. Szukaj znaczenia Bożego. Ono
przekracza określenia i wyobrażenia. Jest jak niebo. Pójdź i
wzleć”.
„«Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony». To nie oznacza wytrwać przy poglądach. To oznacza wytrwać przy Jezusie i postawach, które Jemu są właściwe. To znaczy do końca kochasz, do końca kochasz”.
OdpowiedzUsuńSłowa abp Grzegorza Rysia ze spotkania sprzed dwóch tygodni w „Głosie na pustyni”