Żywot
Ś. Symeona Słupnika starszego,
wypisany
przez Teodoreta Biskupa Cyreńskiego,
który sam na niektóre rzeczy
patrzył –
i przez Metafrasta miejscy skrócony,
miejscy z
Ewagriusza Historyka Greckiego rozszerzony.
Żył około roku Pańsk.
380.1
Znają
wszyscy dobrze Symeona męża zacnego, wielkie świata wszytkiego
cudo – nie tylo ci, którzy Rzymskiemu Państwu podlegli – ale i
Persjani, i Indowie, Etiopiani, Tatarzy, u których się jego żywot
wsławił. A choćże mam wszytkie prawie ludzie za świadki powieści
mojej – wszakże przedsię z bojaźnią żywot taki, który
wszystko przyrodzenie ludzkie przechodzi, wypisuję – aby tego za
baśni jakie, od prawdy dalekie nie poczytano. Bo ludzie te rzeczy,
które słyszą, sami z siebie miarkują, co się im zda iżby to
sami uczynić mogli, temu radzi wierzą – ale co nad siły swoje
być rozumieją, za zmyśloną rzecz, chociaż jest prawdziwa,
rozumieją. Ale iż się to tym tylo przydaje, którzy w rzeczach
Boskich biegłemi nie są, a wiele jest bacznych i pobożnych ludzi,
którzy za radą Ducha Ś. bez wątpienia temu wiarę dadzą –
ochotnie ten dziwny żywot tego męża przebieżę, i stąd pocznę.
2Urodzony
w miasteczku Sysan ten Symeon na granicach Cylicjej, z młodu owce
pasł u ojca. Zimy jednej prze wielkie śniegi, gdy owce po polu
chodzić nie mogły, trochę miawszy czasu, szedł z rodzicami do
kościoła, tak jako mi sam powiadał (mówi Teodoretus) w którym
usłyszał Ewangelią onę:3
Błogosławieni którzy płaczą, a nędzni którzy się tu weselą –
szczęśliwi którzy czystą duszę mają. 4I
spytał jednego wedle siebie stojącego: Jakoby kto taki sobie skarb
kupić mógł? Rzekł mu: Ktoby zakonny a bogomyślny żywot wiódł,
przyść ktemu błogosławieństwu może. Padło na dobrą rolą
nasienie ono – i wnet do inego bliskiego kościoła szedszy,
krzyżem leżał – prosząc P. Boga, aby mu drogę do jego
zbawienia ukazał – i będąc długo na modlitwie, zasnął, i
takie miał widzenie. 5Zdał
się, iż fundamenty jakieś kopał ku zbudowaniu, i słyszał głos
mówiący: trzeba głębiej kopać – i kopał – a mniemając iż
już dosyć, przestał – ale wnet usłyszał drugi raz, kopaj
głębiej, i brał głębiej – aż za trzecim, abo za czwartym
upominaniem kopając usłyszy: już przestań – a jeśli chcesz
budować, róbże ustawicznie, bo bez ustawicznej pracej nic nie
zrobisz. To się proroctwo w nim ziściło. Bo taki fundament, do
żywota dziwnego, i służby Bożej, i tak głębokie samego siebie
wzgardzenie i poniżenie założył – iż na nim wyższe cnoty,
niżli snadź ludzkie przyrodzenie znosi, budować mógł. I zatym
wnet do klasztora pobieżał, i prędko w surowości żywota i
wszystkich bogomyślnych cnotach postępek wziął, tak iż pierwszym
w tej mierze był. 6A
gdy inni poszcząc trzeciego dnia jedli – on sam raz tylo w tydzień
jadł (acz mu tego starszy nie chwalili) 7i
uplótszy sobie gruby łańcuch z palmowego liścia, ściągnął
mocno lędźwie swoje, tak iż rany się na ciele poczyniły – z
których gdy jeden towarzysz płynącą krew obaczył – pytał,
skąd ta krew? On milczał – aż go mocą przymusili, iż oglądane
są one rany. I sfukał go starszy, upominając i prosząc, aby tego
okrucieństwa nad sobą nie czynił – posłuchał w tym, iż
łańcuch on zjął – ale żeby rany one leczyć dał – na to go
nikt namówić nie mógł. Dla tego i dla innych ciężkich brzemion,
które sam na się kładł, precz mu z klasztora kazali – bojąc
się, aby inni na ciele słabszy, chcąc go naśladować, śmierci
sobie przyczyną nie byli.
Wyszedszy
od nich, tułał się po górach pustych, aż trafił na jeden rów
nie barzo głęboki i suchy, i weń się spuścił, Bogu śpiewając.
A po piątym dniu, oni co go z klasztoru wygnali, wielce tego żałować
poczęli, i wnet dwu wysłali, aby go naleźć i przyzwać do braciej
mogli. Długo szukali, aż niektórzy pasterze o nim powiedzieli.
Tedy oni podawszy mu powróz, z ciężkością go wywlekli. Wróciwszy
się do klasztoru, i małoco z bracią pomieszkawszy, u miasteczka
Talanissa na górze domeczek nalazł, i w nim przez trzy lata
zamkniony mieszkał. A rozmnażając sobie cnót świętych bogactwa,
umyślił przykładem Mojzesza i Eliasza post czterdziestdniowy, i
nic nie jedząc pościć. 8Prosił
tedy niejakiego Bassa, który mając nad kapłany po miasteczkach
zwierzchność, wiele kościołów doglądał, aby go zamurować na
dni czterdzieści kazał, nic ku jedzeniu nie dając. Ale on tego
uczynić niechciał, powiadając mu: mordercą samemu sobie być, nie
jest to żadna cnota, ale wielki i napierwszy grzech. I rzekł mu
Symeon: Połóż mi dziesięcioro chleba a kusz wody, będzieli
trzeba, posilać się będę. I tak uczynił – zamurował go z onym
chlebem i wodą. Po dniu czterdziestym wrócił się Bassy, i
wykowawszy drzwi, nalazł cały chleb i wodę, lecz samego napoły
umarłego, bez mowy, bez władzej ujźrzał. 9I
obmywając a zakrapiając gębką usta jego, dał mu Przenaświętszy
Sakrament, i ochłodził go, i dopiero pokarm wziął. Dziwował się
cudowi takiemu Bassus, i sławił to wielce przed bracią.
Od
onego czasu aż do tego roku, przez dwadzieścia i ośm lat, co rok
tak pościł w wielki post, nie jedząc, ani pijąc przez dni
czterdzieści. Acz wedle czasu i mdłości nie jednako to czynił. Bo
pierwej stojąc się modlił, potym gdy stać od postu nie mógł,
siedząc – a gdy już prawie siły nie miał, tedy leżąc napoły
żywy, pacierze swe w onym poście odprawował – a gdy na słupie
mieszkał, jako się niżej powie, w ten post, a schodzić przedsię
na dół nie chciał – drabinę do słupa przywiązał, i na niej
nie tylo wsparty, ale też i przywiązany, czterdzieści dni postu
przetrwał, a potym inych lat łaską Bożą wspomożony, i bez
drabin stojąc on post odprawował.
Wymieszkawszy,
jako się rzekło, trzy lata w domeczku onym – 10potym
na wierzch jednej góry wstąpił, i tam, aby z niej nie schodził, a
myśli z nieba nie spuścił, łańcuchem się żelaznym na
dwadzieścia łokiet za nogę przykował. Gdy go Melecjus
Antiocheński Biskup nawiedzał – zganił mu ono przykowanie,
mówiąc: 11iż
bez tego sam nad sobą człowiek panem być, a wiązać się na
jednym miejscu, nie łańcuchem, ale wolą i rozumem, może. I wnet
to słysząc, kowala przyzwać, i odkować się kazał. Około żelaza
u nóg była skóra kosmata, aby ciała żelazo nie żarło – w tej
skórze pluskiew się wiele namnożyło, których on mogąc zbyć,
niechciał, aby się na male więtszej cierpliwości uczył. 12Zatymże
barzo się wsławił, tak iż zewsząd z rozmaitemi przygodami i
chorobami do niego ludzie szli – a każdy z pociechą odchodząc,
tym go więcej sławnym po wszytkim świecie czynił. Przetoż naleźć
było u niego ludzie z dalekich barzo krajów, Izmaelity, Persjany,
Ormiany, Hibery, Homeryty, i z zachodu słońca, Hiszpany, Angliki,
Galle, którzy do niego z daleka przychodzili. O Włochach próżno
mówić, ponieważ męża tego Rzymianie tak uwielbiają, iż i po
warstatach rzemiesłniczych, obrazki małe osoby jego stawiają.
Gdy
tak wielkie ludzi mnóstwo do niego chodziło, a błogosławieństwo
od niego biorąc, każdy się dotykać jego chciał, cześć mu
wielką wyrządzając – 13on
żeby onej próżnej czci i niepokoju uszedł – słup sobie wysoko
postawił, na którym we dnie i w nocy przemieszkał, komórkę sobie
na nim na dwa łokcia uczyniwszy, w której przez trzydzieści lat
przetrwał. 14Na
przodku sześć tylo łokiet wysoki on słup był, potym dwanaście,
potym dwadzieścia, potym trzydzieści sześć, nakoniec
czterdzieści. Z takiej jego sprawy i z tego jego słupa, acz się
wielu ludzi i dobrze bacznych śmiało, gardząc takim jego wedle
zdania swego niepotrzebnym postępkiem – wszakże jako się potym
pokazało, nie bez wolej Bożej, i wielkiego pożytku ludzkiego
zbawienia, i niezmiernej miłości swej ku P. Bogu zaleceniem, to
uczynił – taki krzyż cierpliwości, dla Chrystusa, na się
kładąc. 15Święci
Ojcowie oni zakonni na puszczy, jako dokłada Ewagrius w swej
historiej, chcąc doznać coby był za duch w nim, którym onę rzecz
tak nową a niesłychaną zaczął – wyprawili do niego takie
poselstwo, z taką nauką. Pytać go kazali, czemu utartą drogą
świętych Ojców nie idzie, a inej niesłychanej używa? Upominając
go, aby tego przestał, a zszedł na ziemię, a z inemi od Boga
wybranemi ojcy, na ich postanowieniu życia, abo regule przestawał.
16I
dołożyli posłom tego: jeśli będzie gotów zleźć z onego słupa,
aby mu wolność dali żywot on zaczęty prowadzić – bo już onym
posłuszeństwem dosyć się pokaże, iż onę przeciw sobie srogą
wojnę z Boga zaczął – a jeśliby więc niechciał powolnym być,
a swej wolej używał, a na upominaniu nie przestał – aby go mocą
z onego słupa zjęli. Gdy tedy posłowie to jemu oznajmili, a zleźć
mu kazali – wnetże nogę jednę ściągnął, i zniść a
posłusznym być chciał. Tedy nań zawołali: Bóg cię wspomóż ś.
mężu, nie złaź, ale mężnie do końca trwaj – po tym znamy, iż
twoje przedsięwzięcie z Boga jest.
17Co
się pożytku zbawienia ludzkiego dotycze – stojąc na onym słupie,
niezliczony poczet Poganów Izmaelitów, do Chrystusa i wiary Jego
słup on oświecił. Pobudzeni jego Anielskim żywotem Poganie, z
dalekich stron przybiegając, pod słupem jego, bałwochwalstwo
pomiatali – a Chrystusowi się kłaniając, i wiarę ś.
przyjmując, naukę jego w sercu do domu odnosili, i gorącą
miłością pełnili. Na co (powiada Teodoretus) samem patrzył, nie
bez mego, mówi, niebezpieczeństwa. Bo gdy im rozkazał, aby odemnie
kapłańskie błogosławieństwo wzięli – rzucili się do mnie
grubi oni ludzie, jedni z tyłu, drudzy w oczy, do siebie mię
targali, i jeden na drugiego wstępując, i ręce mi podawając,
brodę mi niebacznie wyrywali, i suknią drapali – i podobnoby mię
byli umorzyli, by był Symeon ś. nie zawołał na nie, i onych swym
rozkazaniem nie odegnał. 18Drugi
raz gdy Izmaelitów było dwie rocie żołnierskie – jedna rota
prosiła, aby ich staroście błogosławieństwo swoje posłał –
Druga zawołała, iż tego niegodzien, bo jest niesprawiedliwy i
niepobożny, ale nasz, powiada, Rotmistrz lepszy jest, i godniejszy
twojego błogosławieństwa. I gdy się o to swarzyli – Teodoretus
je ugadzał, mówiąc: iż obiema będzie dano. Lecz jedna strona
zawołała, iż się to nie godzi, tak złemu i niezbożnemu, takie
dary Boskie posyłać. Aż sam je z góry gromiąc, i psami je prze
nieobyczajność nazywając, uspokoił.
19Jeden
Saraceński Rotmistrz prosił go, aby jego powinnego powietrzem
zarażonego uzdrowił – kazał go przywieść, i mówił onemu
choremu, aby się zarzekł błędów ojców swoich pogańskich. Co
gdy on uczynił, spytał go: wierzysz w Ojca i jedynego Syna Jego i
Ducha Ś. – odpowiedział: wierzę. I rzekł: Jeśli wierzysz –
wstań. I wstał wnetże on zarażony zdrowym. I na znak doskonałego
zdrowia, kazał mu onego Rotmistrza dosyć tłustego, który się za
nim przyczyniał, aż do namiotu o swej mocy odnieść. Tedy go wziął
na ramiona swoje, on, co się sam ruszyć dopiero nie mógł, i niósł
tam gdzie on kazał. Innych bez liczby cudów czynił, iż prawie
wypowiedzieć wszytkie, rzecz jest niepodobna. 20Miał
i Prorockiego ducha. Morowe powietrze i głód, przed dwiema laty
opowiedział – o szarańczach także, iż wiele ich przyść miało,
a iż w ludzkim pożywieniu niewielką szkodę uczynić miały. I tak
było. 21Dowiedziawszy
się, iż Cesarz Teodozjus rozkazał w Antiochiej Żydom ich bożnicę
wracać, którą im byli Chrześcianie odjęli – wnet listem
Cesarza srodze zgromił, tak iż Cesarz dekret swój odmienić, jego
się pogróżki zlęknąwszy, musiał – a tego Starostę, który mu
to radził, z urzędu złożył. I posłał prosić onego
powietrznego męczennika, aby zań mianowicie modłę do Pana Boga
uczynił, i swoje mu błogosławieństwo posłał. 22Królowa
Perska jego sławą wzbudzona, o pożegnany olej do niego posłała,
i za wielki dar od niego odniosła. 23Królowa
Izmaelitów będąc niepłodną, posłała do niego, aby za jego
modlitwą, matką być mogła. I tak się zstało. Ona synaczka do
niego potym posłała, aby mu błogosławił, tak wskazując: to jest
owoc modlitwy twojej ś. – jam z wielkim płaczem błogosławieństwo
twoje przyjęła, i tenem owoc łaski Bożej powiła.
24Nade
wszytko nachwalebniejsza jest i nadziwniejsza jego cierpliwość –
ustawicznie się modlił, we dnie i w nocy, nawięcej stojąc. Na dni
świąt uroczystych, przez noc i dzień cały, podniósszy wzgórę
ręce, na modlitwie snem i pracą niezwyciężony, stawał. Jednę
nogę staniem tak zepsował, iż z niej ropa ustawicznie płynęła,
a on ból modlitwy mu nie psował. 25Przyszedł
był do niego niejaki kapłan, człowiek roztropny, i rzekł do
niego: powiedz mi na onę prawdę która ludzki naród do siebie
przyciągnęła, jeśliż26
cielesna jest czyli nie cielesna natura? Tym pytanim drudzy obrażeni
byli – a on każąc wszytkim milczeć, rzekł: Czemu mię o to
pytasz? Odpowie: Bo słyszę od wszytkich, iż nie jesz, ani śpisz,
to co człowieku własno jest. I kazał drabinę przystawić, i wleźć
onemu księdzu, i ciała się swego dotykać, i onego wrzodu, z
którego ropa ciekła. Przestał na tym on kapłan, a zwłaszcza gdy
usłyszał, iż je raz w tydzień. A będąc tak wielkim i cudownym
człowiekiem, tak był pokornym, iż się naliższym ze wszytkich
poczytał – łaskawość jego i cichość taka była, iż z każdym
ochotną i ludzką twarzą rozmawiał, tak z panem, jako z kmieciem.
27Dwoje
na dzień ludziom kazanie czynił, wielką wymową i nauką duchowną
– upominając nawięcej, aby tylo w niebo patrzyli, a do niego się
mieli, a temi ziemskiemi dobry gardzili. Po kazaniu prośby każdego
słuchał, a co mógł pomagał. Nakoniec swary i niezgody, i prawne
niesnaski, sprawiedliwemi wynalazki kończył. Mając tak wielką
pracą, jednak o Kościelnym dobrym myślił. 28Pogańskie,
Żydowskie, i heretyckie błędy psował. Króle i Pany
Chrześciańskie, w niektórych rzeczach należytych przestrzegał.
Starosty i urzędniki Królewskie, ku miłości Bożej, i obronie
Kościoła pobudzał, aby się o dobre Kościelne więcej snadź
niżli sami pasterze duchowni starali.
W
takich pracach i dziwnym Anielskim żywocie, lat pięćdziesiąt i
sześć od swego nawrócenia przetrwał – dwadzieścia i sześć w
rozmaitych a wielkich utrapieniach, a na onym 40. łokiet wysokim
słupie, trzydzieści lat wycierpiawszy, potym jako człowiek umarł.
Jego ciało do Antiochiej przeniesione było.29
Po które gdy Leo Cesarz posyłał, żądając Antiochianów, aby je
do Carogrodu przenieść dopuścili – żadną miarą tego uczynić
niechcieli – ale tak do Cesarza wskazali: miasto nasze murów nie
ma – bo za gniewem Cesarskim obalone są – 30dla
tegośmy ciało Symeona ś. do miasta wprowadzili, aby nam było
murem i obroną, za pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu z
Ojcem i z Duchem Ś. równa cześć i chwała na wieki wieków. Amen.
31Prawym
murem jest i świętym słupem nie tylo jednemu miastu, ale
wszystkiemu Kościołowi Bożemu, ten dziwny Słupnik, powietrzny
męczennik, ziemski w ciele Anioł, ptak duchowny, ziemie się i
pomazania jej nie dotykający, którego tak wysoko latającego,
ledwie dojźrzeć możem, poścignąć nie możem – bo tych dwu
skrzydeł nie mamy – któremi się on tak wysoko na takie cnoty
wynosił, to jest tak wielkiej chęci i miłości ku Panu Bogu, i tak
wielkiej a osobnej łaski Jego na tak cudowny żywot. 32Czego
się miłość ku Bogu nie waży? O jako wiele może człowiek za
pomocą Tego, który go posila, gdy wszystkę siłę swoję na służbę
Bożą obrócić chce. 33Iż
się nie cale na zamiłowanie Jego oddajem, wina jest nasza – a iż
takiej łaski do tej surowości żywota, którą w tym widzim, i my
nie mamy i inni Święci nie mieli – może to być bez żadnej winy
naszej – bo tej łaski Bóg użycza, komu, kiedy, i jako chce.
Przetoż ktoby się o taki żywot kusił jaki tu widzi, nie mając z
wolej Bożej takiej łaski Jego pomocy, nie pomałuby pobłądził –
budowaćby wieżę chciał, z mieszkiem się nie obliczywszy, i
mordercąby sam sobie został. Wedle wzrostu jest suknia – a
małemu, rosłego pachołka szata nie służy. 34Wszakże
iż święci w gorącości Ducha Bożego, takie ekscessy i męczeństwa
nad samemi sobą czynili – nie bez przejźrzenia Bożego, i z
wielkim pożytkiem naszym, to się na nich działo. Naprzód, abyśmy
się sami siebie zawstydzili, i gnuśność naszę potępili, patrząc
na tak wielką miłość ku Bogu i cierpliwość Świętych, z której
tak ciężki krzyż dobrowolnie na się kładli – iż my z małym
barzo w pokucie tesknim, z trudnością go nosim, a o więtsze się i
równe rzeczy w cierpliwości świętej i pokucie za wielkie grzechy
nasze, nie kusimy – i szczodrą rękę Bożą, która nas na
więtszą pokutę wspomóc gotowa jest, sami sobie zamykamy, gdy się
o więtszą łaskę Jego ku doskonalszemu żywotowi nie staramy. 35A
nie tylo na pobudkę naszę daje Pan Bóg takie wysokie przykłady –
ale i na strach nasz. Jako gdy Pan Bóg prorokom swoim rozkazował –
Ezajaszowi, aby boso chodził36
– Ezechielowi, aby długo na jeden bok leżał37
– Hieremiaszowi, aby okowy drzewiane i żelazne nosił, a wołał,
i straszył ludzie do pokuty,38
tak i Symeonowi tak surowy i ciężki żywot nieść Pan Bóg kazał
– aby nas pobudził do pokuty, i ustraszył do pokory. A kto się
nie zlęknie, i nie poniży w dobrych uczynkach swoich, gwałt od
niego królestwo Boże cierpi?39
A gdy na się wejźrzy, jako przestrono sobie czyni, a jako za tym
świętym daleko nazad został, upokorzyć się przed Bogiem musi. 40A
chociaż tak wysoko nie zajdziem, wżdy się o co miernego pokusim,
nic nie rozpaczając, byśmy dobrze tak daleko nie zaszli. Bo w domu
Bożym wiele jest mieszkania, a inna światłość jest słoneczna,
inna gwiazd innych – i gwiazda od gwiazdy różno świeci, a
przedsię wszytkie piękne, i niebo jemi osadzone jest. Naśladując
tedy tego Symeona świętego wedla onego widzenia jego, kopaj cny
Chrześcianinie, głębokie grunty, pokory i wzgardy samego siebie –
a słuchaj co mówi święty Augustyn: Chceszli być w cnotach
wysokim, bądź w pokorze niskim – na wysokie pałace, kopaj
głębokie fundamenty. Tym mocniejsze budowanie postawisz, im
nagłębsze osnowanie puścisz. A rób nigdy nie przestając, aby się
budowanie zbawienia twego zawżdy podnosiło, a do nieba doszło.
1 VII. Ianuar. Stycznia. Mart.
R. 6. Ianuar.
2 Ojczyzna ś. Symeona.
3 Mt 5.
4 Nawrócenie ś. Symeona z
słuchania słowa Bożego w kościele.
5 Widzenie ś. Symeona o kopaniu
fundamentu.
6 Raz w tydzień jadł Symeon ś.
7 Łańcuch z palmowego liścia
na ciele ś. Symeona.
8 Wielki post chciał pościć
ś. Symeon, nic nie jedząc przez dni czterdzieści.
9 Sakrament pod jedną osobą u
pustelników.
10 Przykował się łańcuchem ś.
Symeon.
11 Rozumem się i własną wolą
człowiek wiązać może.
12 Cudy się wsławił ś.
Symeon.
13 Słup sobie postawił ś.
Symeon na którym przemieszkał lat 30.
14 Słup Symeonowy jako był
wysoki.
15 Lib. 1. Eccle. hist. cap. 13.
16 Po posłuszeństwie Ducha
Bożego poznać.
17 Jaki pożytek duszom ludzkim
słup Symeonów uczynił.
18 Swar o błogosławieństwo.
19 Cudo wielkie.
20 Prorockiego ducha miał ś.
Symeon.
21 Cesarza gromił ś. Symeon, iż
Żydom bożnicę wrócić kazał.
22 Żegnany olej.
23 Niepłodnej potomstwo uprosił
ś. Symeon.
24 Cierpliwość wielka w
niespaniu i w modlitwie.
25 Wątpili ludzie o Symeonie,
żeby był człowiekiem.
26 Tu raczej „jeśliś”, ale w obu wydaniach – 1605 i 1598 –
podane wyraźnie „jeśliż”. Dlatego tak zostawiam. Przyp. J.
Szukalski.
27 Kazanie dwoje na dzień czynił
ś. Symeon.
28 Pożytki Symeona w Kościele
Bożym.
29 Evagrius li. 1. Eccl. hist. cap. 13. 14.
30 Ciała śś. Bożych, miastom za mury stoją.
31 Obrok duchowny.
32 Miłość ku Bogu wiele się waży.
33 Czemu ini święci tak ostrego żywota nie wiedli.
34 Czemu święci takie (jako się zdać komu może) zbyteczne nad
sobą męczeństwa czynili.
35 Na nasz postrach i poniżenie, daje Pan Bóg wysokie przykłady
świętych swoich.
36 Iz 20. [U Skargi mylnie 50. Przyp. J.Sz.]
37 Ez 4.
38 Jer 28.
39 Mt 11.
40 Rozpaczać nie trzeba, chociajże tak wiele nie czyniem jako
niektórzy święci.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz