Żywot
Ś. Martyny męczenniczki Rzymianki,
wypisany
z ksiąg Męczeńskich,
z których tenże żywot wybrał Ado
Trewireński Biskup –
wspomina ją Beda, Usuardus, i Ioannes
diaconus,
w żywocie ś. Grzegorza lib. 4, cap. 93.
Żyła około
roku Pańsk. 228. za Aleksandra Cesarza.1
Za
czasu Aleksandra Cesarza, rodzaju zacnego panna, i bogactwy wielkiemi
obdarzona, w Rzymie, na imię Martyna, śmiele w Chrystusa Pana
naszego uwierzyła – a zaraz porzuciwszy rozkoszy świeckie,
których drudzy na marność skazy tej cielesnej używają, majętność
swoję ubogim rozdała, i wiarę Chrześciańską uczynkami dobremi,
i panieńskim czystym żywotem zdobiła – a jako na placu wojennym,
na wszystkie najazdy szatańskie czujną a gotową stała. Gdy się o
jej pobożnym i Chrześciańskim żywocie Starosta abo Sędzia
Rzymski dowiedział – posławszy po nię, ofiarę Apollinowi bogu
Pogańskiemu czynić jej rozkazał. A ona odpowiedziała: To mi
raczej rozkazuj, abych ja Bogu żywemu ofiarę czyniła, temu który
wszytko stworzył, a ten Apollo pohańbion był, a nieśmiał się o
te kusić, którzy nadzieję pokładają w Panie i Zbawicielu naszym
Jezusie. Tedy ją do kościoła Apollinowego wieźć kazał – gdzie
gdy modlitwę czyniła, trzęsieniem ziemie miasto się wzruszyło,
część się kościoła obaliła, a bałwan on w proch się
rozsypał, i wiele Pogańskich kapłanów i ludu pobił. Czym
rozgniewany Sędzia, nie znając prze ślepotę swoję mocy Bożej,
kazał pannę policzkować i żelaznemi hakami drapać, tak długo,
aż mordercy jej spracowani krzykną: My sami męcząc ją, męczeni
jesteśmy. Bo widzim czterech mężów jasnych przy niej, którzy ją
posilają, a na nas te męki, któremi ją dręczymy, obracają.
Sędzia tym barziej poruszony, kazał ją na ziemi położywszy na
ostrych skorupach obracać. A ona oczy w niebo podnosząc mówiła:
Nadziejo moja Jezu Chryste, wysłuchaj mię, a daj stateczne
wycierpienie, a tych którzy mię męczą, objaśni i obróć serce
ku sobie. Gdy się tak modliła, wnet oni którzy ją męczyli, a
było ich ośm, do nóg jej upadli, prosząc aby im odpuściła.
Rzekła im święta Martyna: Jeśli się nawracacie, a wierzycie z
całego serca w Pana naszego Jezu Chrysta, który płacić będzie
każdemu według uczynków jego, wiecznej zapłaty użyjecie – a
jeśli niechcecie, w męki straszliwe bez końca wpadniecie. A oni
krzyknęli: wierzymy. 2I
obróciwszy się do Sędziego, śmiele powiedzieli: My takiej tobie
posługi dalej czynić nie chcemy, ani się bogom twoim już kłaniać
będziemy – poznaliśmy moc P. Jezusa prawego Boga, tak jako nas ta
Martyna nauczyła. A on okrutnik kazał je rozmaicie męczyć i
pościnać. Oni krzyż ś. na się kładąc, ochotnie szyje podali –
było wszystkich siedmnaście, które Panna P. Bogu pozyskała.
3Drugiego
dnia zrozumiawszy stateczność Martyny ś. kazał ją po wszystkim
ciele rzezać – ale ona statecznie to cierpiała. Co widząc
Sędzia, kazał ją na czterech palach rozpiętą kijmi bić siedmiom
żołnierzom, po dwu na odmianę. A ona się przedsię z nich śmiała
tak długo – aż sami żołnierze prosili, aby przestać mogli,
czując więtsze na sobie strapienie niżli na niej. 4Potym
do ciemnice wsadzona i w tłustości gorącej skwarzona była – ale
wymęczyć więcej nie mogli, jedno chwałę Jezusowę ustawiczną w
ustach jej. 5I
była słyszana dziwna muzyka chwały Bożej, przy niej w więzieniu
nocy onej. Zaś wiedziona była do kościoła Diany, aby tam ofiarę
boginiej czyniła – skoro znak Krzyża ś. na się włożyła,
czart który tam był z wrzaskiem uciekł, i zprędka piorun uderzył
i on bałwan rozgromił, i kościół obalił, wiele ludzi pogańskich
pobiwszy. 6Kazał
ją jeszcze sędzia drugi raz na palu rozciągnąć, i ciało na niej
rzezać, i piersi jej podrzynać – aż sto i ośmnaście ran
odniosła. A mniemając aby już skonała, męczyć ją przestali.
Ale gdy obaczyli iż jeszcze żywa, rzekli: a chcesz Martyno bogom
ofiarować? Ona odpowiedziała: Mam Pana Boga mego Jezu Chrysta,
brzydkim bogom waszym kłaniać się niechcę. A iż stać i chodzić
nie mogła, złożoną z palu onego na łóżku do ciemnice donieśli.
7Potym
ją lwowi srogiemu na pożarcie podać kazał. Lecz lew u nóg się
jej położył, a ciała panieńskiego nie obraził – a wracając
się do swej jamy, powinowatego Cesarskiego zabił. Po dwu dniu
kazano jej jeszcze ofiary czynić. A ona mówiła: czyńcie co
chcecie, od mego mię P. Jezusa nigdy nie oddzielicie. I kazano ją
znowu zawiesić, i osękami żelaznemi drapać aż do kości, i same
kości gołe ostrym żelazem aż do mózgu przerażając. Tedy wołał
woźny: znaj Martyno Dianę za boginią, a wolna będziesz. Ona też
wołała: znam Jezu Chrysta za Boga, jako wierna Chrześcianka; a
zbawienie mając, pohańbiona nie będę. 8Już
siły mordercom nie zstawało, aż rozgniewany sędzia, w ogień ją
wielki wrzucić kazał – na który takie wiatry i deszcz z nieba
spadł, iż ogień rozmiotał i pogasił. Widząc to sędzia, czarom
ono przyczytał, i włosy jej z głowy ogolić rozkazał. A gdy ją
gołą ujrzał, śmiać się z niej począł, mówiąc: Już dalej
mocy mieć nie będziesz, a to twarde serce odmienić musisz – Lecz
ona stateczności swej nie naruszyła. Kazał ją tedy w kościele
Diany zamknąwszy, głodem morzyć – Ale się ona modlitwą i
chwałą Bożą karmiła, i to uprosiła, iż on bałwan Diany
skruszony w proch się obrócił. Tedy sędzia widząc niezwyciężoną
stateczność jej, wywieźć ją z miasta i ściąć kazał. I tak z
weselem chwaląc P. Jezu Chrysta, skończyła żywot, i koronę
męczeńską odniosła, na cześć Oblubieńca swego, któremu z
Ojcem i z Duchem Ś. chwała, ninie, i na wieki wieków. Amen.
9O
niezwyciężona cierpliwości, w Chrystusie Panu naszym, która tak
mdłą a niepotężną płeć panieńską mężną czyni, a na
niewieścim, młodym, w dostatku i rozkoszy uchowanym ciele, tak
ostre żelazo tępi, a wiary i miłości Chrystusowej z serca i z ust
sobie wydrzeć nie dopuści. Drogi skarb drogo święci kupowali, na
wielką zapłatę ciężko robili. Acz nie są, jako mówi Apostoł,10
przyrównane męczeństwa tego żywota, do chwały która się w nas
objawi – wszakże na osięgnienie niewidomej onej korony, wszystko
co mieli sadzili, majętność, sławę, zdrowie, żywot, i męki
które jedno wymyślić złość okrutników mogła, aby się tylo
przy samym Chrystusie zostali. A my co czynimy leniwi brzuchowie,
patrząc na te tak młode i słabej płci panienki, jako tak ciężko
na swe zbawienie robią, czemu się wżdy nie wzbudzamy, abyśmy
pracą sobie w pokucie świętej zadawali, a krzyż Chrystusów
ochotnie na się brali? Jeśli nie mamy tych którzyby nas dla
imienia Bożego męczyli – wżdy na dobrej wolej i pragnieniu tego
szczęścia, abychmy dla zmiłowania Chrystusowego krew kędy rozlać
i żywot ten położyć mogli, niechaj nam nie schodzi – a
tymczasem czyńmy sobie koronę męczeńską, w cierpliwości świętej
robiąc – miłujmy nieprzyjacioły nasze, i życzmy dobrze tym
którzy nas nienawidzą – w przełożeństwie pokory, w dostatku
głodu, w dobrym mieniu ubóstwa, w weselu płaczu za grzechy nasze
zażyjmy, i tam gdzieby kto swym żądzom świeckim dosyć czynić
mógł, pohamuj a umartwiaj apetyty twoje, i udręczaj członki twoje
na ziemi, a męczeńską koronę takiemi postępki zjednać sobie
możemy.
1 IIII. Ianuar. Stycznia.
2 Mordercy ś. Martyny
nawróceni, męczenniki zostali.
3 Wielkie męki Martyny ś.
4 W tłustości skwarzona ś.
Martyna.
5 Muzyka chwały Bożej przy
męczeństwie Martyny ś.
6 Podrzynanie piersi.
7 Lwowi rzucona św. Martyna.
8 W ogień wrzucona i cudownie
wybawiona Ś. Martyna.
9 Obrok duchowny.
10 Rz 8.
Źródło:
Ks.
Piotr Skarga, Żywoty
Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły
rok,
Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja
typu „B”: Jakub Szukalski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz