poniedziałek, 22 września 2025

(141) Żywoty Świętych: Objawienie Świętego Michała Archanioła

Zjawienie Ś. Michała Archanioła,
wyjęte z Brewiarza Rzymskiego.
1


   Iż się ś. Michał Archanioł, ludziom często ukazował – z pisma ś. i z podania świętych Bożych jawno jest. I przetoż pamięć tego na wielu miejsc słynie, a jego, jako niegdy stary w ludzie Żydowskim zbór – tak dziś kościół Boży, między Chrześcijany za patrona sobie ma i waży. A za czasu Gellazjusza pierwszego Papieża w Apulliej,
2 pod górą Garganem, gdzie Sypontyńczycy mieszkają, takie się zstało zjawienie ś. Michała Archanioła. Czasu jednego, gdy pasterze onej strony, zgubionego wołu długo szukali – w jednej go jaskini góry onej Garganu zawięzłego naleźli – gdzie wniść nie mogąc, gdy jeden z nich z łuku strzelił – strzała się nazad obróciła, i strzelca zraniła – i przelększy się wszyscy, a innym to oznajmując, żaden w onę jaskinią wniść nie śmiał. Tedy Sypontyńczycy Biskupa się swego o tym radzili, a Biskup ustawił post przez trzy dni i modlitwy, prosząc aby im sam Pan Bóg co by to było, oznajmił. Po trzech dniach ś. Michał Archanioł, upomniał Biskupa, oznajmując mu, iż miejsce ono w obronie jego jest – a onym znakiem to chciał mieć, aby miejsce ono na chwałę Bożą, i na pamiątkę jego, i Aniołów wszytkich obrócone było. Tedy Biskup z wszytkimi obywatelmi, szedł do onej jaskini, i obaczywszy iż skała ona, jako kościół jaki wykowana była – służbę tam Bożą czynić poczęli, i miejsce ono wielkimi cudy wsławione jest. Rychło potym Bonifacjus wtóry Papież w Rzymie, na nawiętszym rynku, kościół imieniem ś. Michała poświęcił 29. dnia miesiąca Września – gdzie pamiątkę wszytkich Aniołów kościół obchodził. Lecz dzisiejszy dzień zjawieniem świętego Michała poświęcony jest – na cześć Bogu królującemu na wieki. Amen.
 

1  Tegoż dnia ósmego Maja.
Około roku Pańsk. 493.
 
Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Por. Spis świętych.
 

+

sobota, 13 września 2025

Nadprzyrodzoność w przyrodzoności

   Wydaje się, że to mylny kierunek objaśniać prawdy fizyczne za pomocą nauk objawionych. Nauki fizyczne mają za cel zmierzenie i określenie świata w celu jego opanowania – są więc odpowiedzią na pytanie, w jaki sposób czynić sobie ziemię poddaną. Nauki objawione natomiast nie polegają w ogóle na takich obserwacjach i badaniach – są to prawdy, które Bóg pokazuje człowiekowi w sposób nadprzyrodzony; prawdy dotyczące jego życia, istoty tego życia, a nie tego, jak zdobyć pożywienie, jakie pożywienie jest zdrowe, ile jeść, co jeść, jak zarabiać pieniądze, uprawiać ziemię, budować itd. itd.
   Chociaż widzimy w Objawieniu, że Bóg służy człowiekowi radą – wyznacza pokarmy czyste i nieczyste, podtrzymuje życie i wskazuje, jak utrzymać się przy życiu, obdarza rozumem rzemieślników... oświeca ducha człowieka, aby ten dochodził do zrozumienia i zdobywał, co mu potrzebne. Więc i metafizyczność Boga nie jest oderwana od fizyczności i tajemniczo się przez nią przeplata.


 
Zdjęcie Zofii Rydet (mieszkańcy gór, Biały Dunajec, 1984)
 

wtorek, 9 września 2025

(140) Żywoty Świętych: Stanisław ze Szczepanowa

Żywot męczennika Chrystusowego,
Stanisława Biskupa Krakowskiego,

pisany nie tylko od Kronikarzów Polskich,
ale też od samych Papieżów w kanonizacjej –
a osobliwie od Jana Długosza, Kanonika Krakowskiego,
pilnie a szeroko. Żył około roku Pańskiego – 1060.
1


   Pierwszy z Polaków i wielki, i daleko sławny męczennik Chrystusów, a patron i obrońca twój, cny Polski narodzie, do czytania cię tego żywota, który ma w sobie wielki nad inne pożytek, wzywa. Bliski a domowy przykład krwie twojej, rychlej cię ruszy ku naśladowaniu cnót, nabożeństwa starożytnego – i karanie niepobożności rychlej cię ustraszy. Bo jako na własnej przyrodzonej ziemi osadzony szczep, rychlej się krzewi i bujniej roście, i plenny owoc daje – tak żywot ten wielkiego Stanisława, na tobie, któraś jest własna ziemia jego, szczepiony – prędsze i doskonalsze pożytki owoców zbawiennych puścić może. W czym ci błogosław Boże, i pracej naszej.
2Rodzicy ś. Stanisława, Wielisław Szczepanowski i Bogna, ślachetni byli z rodzaju – ale z cnoty i bojaźni Bożej, w czym jest prawdziwe ślachectwo, ślachetniejszy. To co jest fundament wszytkim cnotom, w służbie Boga żywego, od którego wszytko jest, to co mamy, i tego co się spodziewamy, upodobanie mieli. Bo będąc ludzie dostateczni, w Szczepanowie we wsi swej, dwie mili od Bochniej powiatu Krakowskiego, kościół Panu Bogu na imię ś. Magdaleny (w której się osobliwie pokucie i miłości ku zbawicielowi naszemu kochali) zbudowawszy, nadali – i na żywność sług Bożych, z każdej rzeczy którą z rodzaju ziemie i bydła od Pana Boga brali, dziesięciny wiecznie obrócili. 3Będąc bez płodu już w długim mieszkaniu, obiecali Panu Bogu, jeśliby im dał owoc żywota ich, obrócić go na służbę jego – a pociechy z niego swej świeckiej, jedno duchownej, tej która jest na czci i na chwale jego, nie pragnąc. A gdy Pan Bóg przewłóczył pociechę ich, a już trzydzieści lat jako z sobą żyli w małżeństwie dochodziło – nie spodziewając się już płodu, przestali na wolej Boskiej, na nabożeństwie pilnym we dnie i w nocy, i jałmużnach i dobrych uczynkach, czekali końca gościny żywota tego – a owo brzemienna Bogna zostanie – i za czasem, przechodząc się do gajku bliskiego, tak łacno tam syna powiła, iż go sama w bliskiej krynicy obmywszy, do domu doniosła. Dali mu na chrzcie imię Stanisław, jakoby rzekł: zstań się sława z niego Bogu i kościołowi jego. 
   
4Z młodości znać było sprawę Ducha Bożego w nim, i przyszłą żywota świątobliwość – skromny, wstydliwy, statecznych nad dziecinny zwyczaj obyczajów – ochotny do nabożeństwa i skłonny do nauk pokazował się, i iścił w nim Pan Bóg to co rodzicy obiecali, a sam go tak sprawował, iż i bez ich upominania ktemu się miał, co postanowili rodzicy, nim się narodził. Z czego oni wielkie kochanie mieli – rączego, bacznego i wychowania dobrego, jeszcze więcej ostrogami pobudzając. Podrosłego, pierwej do Gniezna, gdzie kwitnęła na on czas nauka, 5potym do Paryża, do Francjej, gdzie się sam prosił, na ćwiczenie nakładów nie żałując, posłali. Tam jako był dowcipu ostrego, i pamięci prędkiej i mocnej, przy świętych obyczajach i uczciwym zachowaniu i panieńskiej czystości, i pilnych do Pana Boga modlitwach, nauk sobie skarb dobry, zwłaszcza w prawie duchownym, zebrał. 6Myślił w Paryżu, patrząc na ludzie zakonne i w wielkich Chrześcijańskich cnotach doskonałe, ciasny żywot sobie miedzy nimi obrać, a w ubóstwie ubogiego Chrystusa naśladować – ale wypełnić tych myśli świętych Boskie mu przejrzenie nie dopuściło – które go na co innego ku czci swej wielkiej chowało. Wróciwszy się do Polski, swymi pokornymi, wstydliwymi, świętymi postępki, z wielką nauką złączonymi, oczy na się ludzkie obrócił. 
   Biskup na on czas Lambertus abo Zula (który wstąpiwszy po Aaronie Arcybiskupie Krakowskim, dostojeństwa Arcybiskupiego z pokory zaniechał, i o nie do Rzymu nie słał – tak iż w nim kościołowi Krakowskiemu zginęło) ten mówię, poznawszy go, miłować i do stanu kapłańskiego wieść go począł. Jeszcze myśl ona zakonnego i ostrego żywota ś. Stanisławowi w sercu była nie wygasła – przeto długo się w tym twardo Biskupowi stawił – wszakże na koniec przyzwolił, i jego ręką po stopniach aż na kapłaństwo poświęcony wstąpił.
7Na tym wysokim służby Bożej stanie, wszytkim był jako źwierciadło wszelakiej uczciwości i zachowania kapłańskiego – a od siebie począwszy, wszytką się pilnością i strażą duchowną, aby w czym miejsca czartowskim sidłom nie dał, opatrzywszy, bliźnim też służył, zwłaszcza w kazaniu i nauce – 8i będąc wymownym i uczonym, w kościele Krakowskim i po wszytkim onym Biskupstwie, częste i gorące kazania, którymi ludzie do miłości Boskiej zapalał, miewał – co widząc Zula Biskup, wielce tego pragnął, aby po nim na Biskupstwo Krakowskie wstąpił, i w starości swej wszytkie mu sprawy i rządy duchowne, jako dozorcy kościołów, zlecił. Po jego śmierci od wszytkiego duchowieństwa zgodnie obrany jest Biskupem Krakowskim. 
   Miał to o sobie u wszytkich rozumienie, iż mu nikt w żywocie kapłańskim i nauce i cnotach na to potrzebnych, równy być nie mógł. Acz pokorny i święty kapłan, wielką miał trwogę w sercu, i urzędu wielkością, i swoją się nieudolnością strasząc, długo od tego uciekał – długo się modlił – ledwie się na koniec prośbom ich użyć dawszy,
9z bojaźnią wielką i przyprawą nabożnych modlitw i postów, na Biskupstwo wstąpił, mając lat trzydzieści i sześć, od Aleksandra wtórego, za króla Bolesława i wszego duchowieństwa zaleceniem, potwierdzony był. Stan ten tak wysoki, który inne nieostrożne do pychy podniesienia, abo do odmiany jakiejkolwiek na gorsze przywodzi – ś. Stanisławowi na wielką odmianę ku polepszeniu przyczyną był. 10Bo wnetże wiedząc, iż więcej przykładem niżli słowem, paść i budować w Bogu owce swe winien był – ostrożniejszym być w życiu kapłańskim począł – przyczynił sobie postów, wziął na się włosiennicę, jako śmiertelną koszulę – gęstsze i pilniejsze modlitwy, ostre umartwienia ciała swego przyjął – i więcej się marności świata tego, i czci próżnej jego, a wieczności i sławie wieku przyszłego, i drogom które do niego wiodą, przypatrował. 11Ubrał się i w miłość wielką dusz i zbawienia ludzkiego, które jako wdzięczną a nawiętszą ofiarę z prace swej oddawać Panu Bogu miał. Miłosierdzie też i politowanie nad nędzą bliźniego, jako szatę oblókł na się, iż patrzyć suchym okiem, z próżną ręką, póki mu majętności i dochodów kościelnych zstawało, na ludzką nędzę nie mógł. 
   
12Dom jego dom ubogich i potrzebujących zwać się mógł – przed którymi innej czeladzi jego nie znać było – kwitnęły w nim wielkie cnoty, a jako z pięknych i drogich kamieni usadzona korona, na głowie jego świeciły – wiara mocna, pokora uprzejma, czystość Anielska, łaskawość wdzięczna, sprawiedliwość nieodmienna, męstwo za prawdą nieustraszone, karność baczna, wzgarda świata tego niewymowna, serce jego napełniła. 
   
13Sam nawiedzał Plebanie – a jezdżąc po wsiach, służby Boskiej i pożytku dusz ludzkich doglądał, na Ardziakona się nie spuszczając. Nawięcej na czysty żywot kapłański, aby towarzystwa białej płci nie miał, oko obracał, ażeby w czystym a pobożnym życiu, ofiary straszliwe i wszytkiej czci i Anielskiej czystości godne, przystojnie ku pożytku dusz ludzkich sprawowane były. Co mu czasu kiedy od prac kościelnych zbywać mogło, barzo się próżnowania strzegąc, na modlitwach go i czytaniu świętego pisma trawił. 14Spisane miał wszystkie wdowy, ile ich w jego Biskupstwie było – o których potrzebach, i o sieroctwie dziatek ich, radził ile mógł – i nic mu milszego nie było, jako o wdowy, sieroty, i ukrzywdzone ludzie, i złożone jakim nieszczęściem, zastawować się, i onych wszędzie bronić i wspomagać je. 15Niczego się barziej nie strzegł, jako tego, aby dochody kościelnemi domu swego i powinnych nie bogacił – ażeby chleba ubogich zbytnia czeladź i niepotrzebne szkapy nie jadły – co za jedno świętokradztwo sobie poczytał – jakoż tak jest. O jaką liczbę z tego inni Biskupi dawać będą. Ubogim, ręką i posługą swoją często służył, i onym nogi umywał. Krzywdy swej wnetże zapomniał – a z serca ją bliźniemu odpuszczał. 
   Raz gdy był proszon od Jana Brzeźnickiego na poświącanie kościoła w Brzeźnicy, człowiek on gościa uczcił, iż nie wiem o co rozgniewany, Biskupa z domu wygnał, i czeladź jego poranił. Całą noc na jednej łące przebyć musiał ś. Stanisław – prosząc Pana Boga za żołnierza onego – który nazajutrz obaczywszy się, przyszedł do nóg jego, i prosił odpuszczenia.
16A święty Stanisław, mieniąc jako nie tylko odpuścić z roskazania Boskiego, ale dobrze mu czynić winien był – wrócił się do wsi jego, i kościół mu on poświęcił. 
   Gdy takimi wysokimi i osobnymi cnotami, Chrześcijańskiej i kapłańskiej doskonałości, przed Bogiem i ludźmi, nie tylko swymi ale i postronnymi, świecił, a jako jasna pochodnia na świeczniku, wiele ludzi do drogi zbawiennej przykładem i nauką przywodził, i hojny zysk Bogu w duszach, a diabłu wielką utratę czynił – wzbudził nań wielkie trudności i straszliwą niepogodę z Królem Bolesławem, Śmiałym nazwanym.
17Był ten Bolesław czwarty od Chabrego, który koronę państwu Polskiemu zjednał, po liniej Piastowej idący – wielki miłośnik sławy Koronnej, i ojczyzny swej, i męstwem a zwycięstwy znamienitemi, i inymi prawie nie tylko żołnierskimi, ale królewskimi cnotami ozdobiony, i niegdy nabożny i służbę Bożą szerzący (bo klasztor w Mogilnie w Gnieźnieńskiej Diocezjej fundował i nadał) ale jako na bujnej ziemi, wiele się chwastu i byla rodzi – do cnót onych przymieszały się były przygany wielkie i wady szkodliwe, które było pleć i wykorzeniać potrzeba – w roskoszy cielesnej i sprośnych grzechach był niepowściągliwy, w karaniu okrutny, i w podarkach drapieżny, w szczęściu hardy, w uporze nieuhamowany – lecz inne złości w nim, ta nawiętsza przebijała, iż w cudzołóstwie i rospustności cielesnej miary nie miał – już panny i panie uczciwe, dary i postrachami do sprośności swej przywodził, i wielkim wzgorszeniem u wszytkich był. 
   Bacząc ś. Stanisław iż to duchownych rzecz była, Pana upominać, przestrzegać i karać – a iż Arcybiskup Gnieźnieński milczał,
18szedł do niego na pokój, i pięknie go jako węża słowy Boskimi zaklinał, od onych grzechów odwodząc, a lekarstwo olejku lekkiego, na one już zgniłe rany przykładając – kładł mu na oczy Pana Boga i gniew jego, utratę zbawienia, zelżywość królewskiego majestatu, wzgorszenie poddanych – z płaczem prosząc, aby się upamiętał. Król mu pięknymi słowy za upominanie dziękował – wiedząc jakiego żywota był człowiek, i jaki sługa Boży, wstydził się go w oczach swych – ale na sercu takimże jako pierwej zostawał. Skoro wyszedł ś. Stanisław, z swymi pochlebcy z niego żart czynił, i dalej w grzechy jawniejsze postąpił. 19Bo dowiedziawszy się o urodzie Krystyny niejakiej, Mścisława z Bużenina żony – prze jej cnotę w czystości małżeńskiej, dary jej użyć nie mogąc, mocą wziąć ją, nasławszy na dom żołnierze swe, kazał – i z nią sprośnie z wzgorszeniem wszech poddanych i szemraniem wielkim mieszkał, i potomstwo miał, na którym gniew Boski, jego wszeteczność karał – bo się rodziły dzieci ułomne, szpetne, i gdy dorosły, szalone. 
   Jawne ono i uporne cudzołóstwo królewskie – szemranie pospolite na Biskupy obracało – iż się zmawiać poczęli, jakoby o to już jawnie króla upomnieć mogli. A gdy się Arcybiskup i inni małego serca z tego wymawiali – świętego Stanisława, jako tego który przygany w swoim żywocie nie miał, a mądrość, serce, i wymowę do tego miał, prosili wszyscy – aby jawnie przy drugich o ono cudzołóstwo króla karał.
20On się z tego nie wymówił, i wiele ofiar za króla czyniąc, i innych aby czynili prosząc – czas upatrzywszy, jachał do Wrocławia na Śląsku, gdzie Bolesław rad przemieszkawał – i jawnie przed dworzany jego, upominał króla i karał, tak jako niegdy Jan Chrzciciel, mężnie mówiąc: Królu, nie godzi się tobie mieć żony brata twego, i długoż w tej zatwardziałości serca trwać będziesz? czemu na Boga, na duszę twoję, na bliźniego, na majestat królestwa twego, na zakon przyrodzony i Boski nie pamiętasz? a pomsty się Bożej która przyść na cię, na potomstwo, i królestwo twoje może, nie boisz? i innemi gorącemi i mądremi słowy karał tego, który nie tylko uszy swe zatykał, ale się słowy gniewliwemi i sromotnemi, na lekarza swego i ojca dusze swej rzucił, i z jadem go wielkim i niełaską odprawił – i myślił na potym, jakoby świętego Stanisława w czym zelżyć i ukrzywdzić mógł, nieprzyjacielskie już nań serce nosząc. A szukając przyczyny jakiej, innej naleść nie mógł, jedno tę, król ten niezbożny. 
   
21Kupił był ś. Stanisław, nie sobie ani powinowatym swoim, ale kościołowi i sługom Bożym, i potrzebom pospolitym, wieś Piotrowin, nad Wisłą, w powiecie na on czas Zawichojskim, teraz w Lubelskim, u Piotra tejże wsi dziedzica – który wziąwszy pieniądze, potym rychło umarł. Król naprawił synowce onego zmarłego, Piotra, Jakuba, i Sulisława, aby się wsi upominali. Pozwan był ś. Stanisław przed króla samego, który u Solca sądy wielkie odprawował – i gdy się na świadki brał Biskup święty – świadkowie królewską pogróżką zastraszeni, świadczyć prawdy nie chcieli. Co miał czynić święty on Biskup? już nie tylko szło o kościelną szkodę, ale i sławę jego, aby mu fałsz i niesprawiedliwe a łakome nabycie, przyczytane ku wzgorszeniu bliźnich nie było – 22uciekł się do Pana Boga – i sprawiony Duchem Jego, ważył się rzeczy niesłychanej, ale u Pana Boga podobnej. Przy onym wielkim sądzie, rzekł głosem: Ponieważ u ludzi żywych prawda i bojaźń Boża ginie, uciekę się do umarłych – za pomocą Boga prawdy, obiecuję tu po trzech dniach Piotra, u któregom tę wieś kupił, już od trzech lat umarłego, przed sądem postawić – aby on to sam co mówię zeznał – a jeśli tego nie uczynię, niech w rzeczy mej upadam. 
   Co gdy król i wszyscy przytomni usłyszeli, śmiać się i szaleństwo przyczytać Biskupowi poczęli. A Stanisław ś. przez one trzy dni z duchowieństwem swoim, postami się i modlitwami trudząc, dnia trzeciego z processją w ubierze Biskupim, szedł do wsi Piotrowina, tuż niedaleko Solca leżącej, do grobu jego, wszem sąsiadom znajomym, w kościółku świętego Tomasza –
23i tam długo modlitwę czyniąc, kazał otworzyć grób, i ciało już prawie spróchniałe, odkryć. I zawołał do Pana Boga: Boże wszechmogący, u Ciebie jest wszytko podobno – ty który prawdą będąc, w prawdzie się kochasz, a fałsz wszelki i nieprawość, tępić raczysz, wzbudź mi i kościołowi twemu świadka, a osądź sąd mój, którym ja tobie samemu polecił – i rzekł do umarłego: Pietrze, w imię Trójce świętej, Ojca, Syna, i Ducha świętego roskazujęć, wstań, a pódź do sądu, a wyświadcz prawdę moję. I wnet się zatym porwał z ciałem zupełnym – i z wielkim ludu wszytkiego podziwieniem 24prowadził go przed króla i stawił, mówiąc: Oto masz królu samego iśćca, któremum ja tę wieś zapłacił, jemu wierz, a obacz iż nie jest obłudny, ale prawy człowiek, mocą Bożą z grobu wskrzeszony. 
   Długo król i dwór jego, i lud wszytek zdumiały prawie od siebie odchodził, i milczał, na one cudowne a niesłychane rzeczy patrząc. Piotr naprzód przemówił: Jam, powiada, królu na prośbę tego Biskupa wzbudzony jest, i z czyścu tu posłany, abych go zastąpił i wyświadczył – jam mu wieś moję własną (do której żaden mój powinny prawa nie miał) przedał, i zupełnąm zapłatę wziął – i obróciwszy się do synowców swoich, karał je, i do pokuty przywodził, iż niesłusznie się mężowi świętemu przykrzyli. Gdy się zatym szemranie wielkie wszytkich wzruszyło – Król inaczej uczynić nie mogąc, za świętym Stanisławem i kościołem Krakowskim skazał. Pytać wiele ludzi chciało Piotra wskrzeszonego, o rzeczy świata onego – ale on barzo mało mówiąc, a nic bez dozwolenia ś. Stanisława nie powiadając, tym ich zbywał, iż mu wolno nie było oznajmić co takiego.
25Pytał go ś. Stanisław, jeśliby chciał który tu czas na świecie, dla pokuty przebyć, czyli się na on świat wrócić? powiedział, iż wolę jeszcze w czyścu mało co wycierpieć, a niżli tu w niebespieczność się grzechu zasię po wtóre wdawać – mam nadzieję w ofiarach i modlitwach twoich ojcze święty, iż rychło od męki onej wolnym zostanę. I obiecując mu ś. Stanisław modlitwy swe, w grób go jego wprowadził – w którym skoro legł, ducha wypuścił, i znowu pogrzebiony był. O dziwne a niesłychane, i tak barzo jawne cudo, którym wsławić chciał moc swoję P. Bóg, na pokazanie czystej dusze i żywota Anielskiego, tego naszego Polaka. To cudo nie tylko w Polszcze, ale się po wszytkim Chrześcijaństwie ogłosiło – tak iż Concilium Basiliense, sławnie je przeciw Hussowi, (który twierdził, iż się imion kościołom trzymać nie godzi) dysputując, i ś. Stanisława czcząc wspomina. 26Cudem tym nie tylko się ś. Stanisław u ludzi wsławił, ale i Polacy, którzy z Rusią siedm lat u Kijowa mieszkając, słabieć byli w wierze powszechnej poczęli, posileni są barzo – bo iż na wstępie wiary cudów nie mieli, mocniejszy tym jednym tak jawnym zostali. Przeto obmów heretyckich przypuszczać nie trzeba, którzy tak dziwnej sprawie Bożej tym uwłóczyć i lżyć ją chcą, iż się to dla wsi i rzeczy docześnej zstało. Nie wiedzą głębokich tajemnic rady Boskiej która tak wielkim cudem inne wieczne a duchowne pożytki, ludziom jednała, i zbawienie ich sprawowała. Ucichł był nieco gniew królewski przeciw ś. Stanisławowi – ale się niedługo z takiej przyczyny odnowił. 
   
27Wyprawił się Król Bolesław przeciw Wschewoldowi Książęciu Kijowskiemu, i innym okolicznym wszej Rusi – i wielkie nad nimi otrzymawszy zwycięstwo, Kijów wziął, i tam z rycerstwem przemieszkawając, w roskoszy się i próżnowanie, i w zbytki a wszeteczeństwa, do których już był przyuczony, wdał – 28i tegoż w dostatku onym, swego żołnierstwa nauczył – którzy urodą Ruskich białychgłów zwiedzieni, żon swych i stanu małżeńskiego (a Pana Boga naprzód) zapomnieli. O czym gdy się żony ich w Polszcze dowiedziały – niektóre też z powinności małżeńskiej ustępowały.29 Obruszyła ta rzecz męże ich, tak iż się nad wolą królewską do domu pokwapili, i prawie z obozu uciekali, pana swego odbiegając. 30Musiał z niesławą za nimi Bolesław do Polski się wrócić – i z gniewu wielkiego niezmierne okrucieństwo nad onemi, jako on zwał zbiegami, czynił – a jeszcze więtsze nad żonami ich, które się źle zachowały w niebytności mężów swoich – tak iż im piersi rzezał, i szczenięta do ich piersi przykładać kazał31 – a nade wszytko sprośnie się sam zachował – przeszłych wszeteczności swych przyczyniając, i już się żadnym wstydem nie hamując, jawnie oczy ludzi wszytkich gorszył, i wielkim okrucieństwem a nieznośnemi ciężary, stany wszytkie ściskał. 
   Upomniał go o to święty Stanisław, raz i drugi – ale już nic, jedno złe słowa i pogróżki na gardło, nie odnosił.
32Mąż ś. na to nie dbając, a jako lew z drogi się i powinności swej odstraszyć nie dopuszczając i jako dobry pasterz, ważąc żywot za owce swoje, króla wyklął, i strzedz się go wszytkim wiernym, i do kościoła go nie puszczać, a za odcięty członek mieć roskazał. Tym barzo rozjadły król, Stanisława ś. zabić umyślił – i gdy się dowiedział, a on u świętego Michała na Skałce Mszą ma, kościół żołnierzmi otoczył, i nie mając na ołtarz, i służbę straszliwą Pańską baczenia żadnego – wywlec go od ołtarza, a zabić roskazał. 33Żołnierze jego, chcąc to uczynić, widząc go w Biskupich ubiorach u ołtarza – drżeć i padać i ślepieć poczęli, i z strachem ledwie z kościoła uciekli. Fukał je on tyran, jako bojaźliwe i nie męskie, i posłał inne, którym się także zstało. A święty Biskup słysząc o rozruchach onych, i wiedząc o swym niebespieczeństwie, nic się od ołtarza nie odwracał – jedno się Chrystusowi polecając, za swe nieprzyjaciele z miłości wielkiej ku nim, i za króla onego zapamiętałego, Pana Boga prosił. 
   
34W tym sam król wbieżał w kościół, i miecz w świętej głowie jego utopił, i okrutnie zamordował. Żołnierze oni, których męstwu król był przymówił, porwali ciało, i wywlókszy je przed kościół, na małe części okrutnie rozsiekali. Ciała jego tak rościskanego cztery wielcy orłowie trzy dni strzegli – i na powietrzu w nocy, nad onymi świętymi członkami, światłość widziana była. 35Czym wzruszeni kapłani i Kanonicy kościoła Krakowskiego, nie dbając na okrucieństwo królewskie, zbierać ony rosproszone członki do pogrzebu poczęli – i cud niespodziany ukazał Pan Bóg, członki się do członków tak spajały i zrastały, jako w ciele zdrowym były – do zupełności ciała, jednego tylko palca nie dostawało – i ten Pan Bóg światłością nad jedną rybką (która gi była, wrzucony w bliską sadzawkę, połknęła) wydał – iż rybę ułowiwszy, członek on naleźli, który do ręku przyłożony, także się zrósł, i do ręki przystał – i pogrzebli tamże na Skałce w tym kościele w którym był zabit, Biskupa swego. Takiemi i innemi niezliczonymi cudy, i po śmierci uwielbił Pan Bóg świętego swego – a onego mężobójcę Bolesława znacznie karał. Bo gdy papież Grzegorz siódmy, na wszytkę Polskę klątwę wydał, i królewską dostojność i koronę Polakom odjął – u wszytkich już wzgardzony będąc Bolesław, i prawie prze ciężkość i dręczenie sumienia swego szalejąc, uciekać z królestwa musiał. O którego końcu, różne są u Kronikarzów powieści. 36Jedni mienią, iż do Węgier uciekszy, i po dwu leciech zachorzawszy, oszalał – i po górach biegając umarł, i od własnych psów swoich, którzy tylko za nim biegali, zjedzony jest. Drudzy powiadają, iż u Wilaku w jednym klasztorze, zataiwszy stanu i imienia swego, pokutę czynił, i długo w kuchni mnichom służył, i naliższe posługi odprawował, i w dobrej nadziei, miłosierdzia Bożego, skończył. Po dziś dzień tam grób jego i napis na kamieniu ukazują. Jakokolwiek jest, pewna rzecz, iż rękę Bożą na sobie znał, i na tym świecie doczesne karanie – a z onego wiecznego piekielnego, jeśli (przez pokutę bez rospaczy, i uciekanie się do niewinnej krwie, która gładzi grzechy ludzkie, za przyczyną błogosławionego Stanisława, który się za mężobójcę swego modlił) uszedł – błogo jemu. Jako po śmierci tego męczennika, królestwo wszytko Pan Bóg karał, i jakiemi cudy nowemi swego świętego objawił, niżej się dołoży – na cześć Chrystusowi królującemu na niebie i na ziemi, z Ojcem i z Duchem świętym, któremu jest sława na wieki. Amen. 


O karaniu Polski
po tym zamordowaniu ś. Stanisława.
O przeniesieniu, cudach, i Kanonizacjej jego.


   
37Bez wątpienia złość się w ten czas za tego Bolesława, i grzechy we wszytkich staniech, zwłaszcza w świetckim i rycerskim, były rozmnożyły. Na złego pana patrząc poddani, w pychę się podnieśli – zwycięstwa wielkie i rozszerzenie królestwa (które Pan Bóg dawał za rozszerzeniem nabożeństwa i chwały jego przodkom ich, i im samym) męstwu swemu przyczytali, 38a gardząc rzeczami Boskiemi, i do roskoszy się udając, i postępki sprośne Bolesława króla swego chwaląc – wielką plagę i skaranie Boskie odnieśli. Bo naprzód za klątwą Papieża Grzegorza siódmego, koronę i tytuł zacności królewskiej stracili – i gdy obrali na państwo brata rodzonego Bolesława mordercę, to jest Władysława Hermana nazwanego – Arcybiskup Piotr, prze zakazanie Papieskie, koronować go nie chciał – i pisać się począł Polskim tylo panem i dziedzicem. Tak na potomkach król Bolesław skarany jest, i Polska wszytka jego i swoje grzechy nosiła. A co więcej królestwo Polskie od tego czasu na wiele się panów rozdzieliło, wiele Księstw, jako Śląsko i Pomorską ziemię, i inne przyległe kraje utraciło, i sławę onę wielką, w której było roskrzewione, gubiło. 39Wojny też domowe długie i szkodliwe miedzy Książęty nastały, którymi wszystko państwo niszczało, i szkody wielkie od Tatar, Rusi, Litwy, Krzyżaków i Niemców cierpiało, i prawie rozerwane było. I tak przez dwieście lat pokutowało, aż do Przemyśla pierwszego króla.40 
   Gdy ś. Stanisław za czasem na Skałce cudy słynąć począł, roku Pańskiego, 1088. do kościoła świętego Wacława na zamek przez Lamberta Biskupa, rodem Francuza, którego był papież na miejsce świętego Stanisława posłał, przeniesiony, z wielką czcią i w puł kościoła postawiony jest grób jego. Cuda niektóre wyliczyć chcę – które przed jego kanonizacją, za jego przyczyną Pan Bóg w ludzkich nędzach czynić raczył. Bo iż są wielkie barzo, na cześć Bogu, na sławę twoję narodzie Polski, który takiego Patrona masz, zamilczeć niektórych nie godzi. 

   Witler szlachcic i dziedzic z Połukarcic, syn Wacława, zachorzawszy w dzień świętego Marcina, umarł – nim się przyjaciele, jako Polacy obyczaj mają, na pogrzeb zjachali – matka jego Stronisława sama też chorą będąc, wzięła tę nadzieję o Panu Bogu za przyczyną świętego Stanisława i świętego Marcina, którego dzień był, iż jej syna ożywić miał – i obiecując go do grobu jego do Krakowa –
41miała widzenie we śnie, iż jej wysłuchać Pan Bóg miał, za przyczyną świętego Stanisława – powiedziała to przyjaciołom którzy się na pogrzeb zjachali – czekali tej obietnice przez noc – i nad świtaniem z wielkim podziwieniem, naleźli go żywego i zdrowego, i sama matka chorą będąc, ozdrowiała. 

   Piotr Węgrzyn jadąc z Węgier, do wsi się Misławczyc w dom Wojaszona skłonił – tam mu syn Polech nazwany zachorzawszy, ósmego dnia w poniedziałek przed Kwietną niedzielą, umarł –
42smutnemu ojcu radził gospodarz Wojaszyn, aby go do świętego Stanisława obiecał, a miał nadzieję, iż przez przyczynę jego wielką u Pana Boga, ożyje – tak uczynił, i wziął syna żywego i zdrowego. Chciał Pan Bóg i w Węgrzech wsławić świętego swego. 

   
43Dzieciątko także we Gdańsku, które z mostu spadło, utonęło, i nie rychło nalezione było – gdy rodzicy przyczyny świętego Stanisława u Pana Boga używali, ożyło. 

   We Wrocławiu kapłan jeden, gdy na swoję nędzę i ubóstwo w gorzkości narzekał, i zasnął – ukazał mu się mąż siwy i poważny, mówiąc: żal mi cię sługo Boży – słuchaj rady mej – obiecuj się do grobu świętego Stanisława – a tymczasem pośli tam na ofiarę jałmużnę do grobu jego. On rzekł, iż pieniędzy w ubóstwie moim nie mam – usłyszał głos: szukaj jedno a najdziesz – ocknął się, i pytał się towarzysza swego Matteusza, jeśli jest który święty Stanisław – gdy mu powiedział o nim, westchnąwszy rzekł: poślę jałmużnę jako mi kazano, na ofiarę do jego grobu – i wpuściwszy rękę w kaletę, nalazł dwa złote, których na on czas nie miał, i chcąc je oglądać, przejźrzał jaśnie, i krzyknął: Błogosławiony Bóg w świętym Stanisławie, który mi wzrok modlitwą swoją przywrócił – i nic nie mieszkając, do grobu jego pobieżał. 

   
44Rynard Krzyżanowic, Chorąży Krakowski, w dzień świętego Michała, zaniechawszy kościoła, który miał we wsi swej, na pole ze psy jachał – wnetże karanie ręki Boskiej uczuł – głowa go boleć srodze i oczy tamże na polu poczęły, i wróciwszy się do domu, z wielkiej boleści, oko mu prawe wypadło, i na twarzy wisiało, a lewe się przepukło i wyciekło – kazał się wieźć do grobu świętego Stanisława, i tam się modląc, a na jego przyczynę wołając, z zdrowemi się oczyma do domu wrócił. 

   Książę Opolskie Władzisław, do Krakowa na rozmowę do Książęcia Bolesława jadąc – w drodze na wrzód nieznośny zachorzał, i wrócić się do domu chciał – we śnie głos usłyszał, iż w Krakowie u grobu świętego Stanisława zleczony bydź miał – i tak się zstało. Do innych wyczytania odsyłam do Długosza, który ich kładzie 53 – i innych bez liczby zaniechywając – idę do kanonizacjej jego. 

   Gdy te i inne cuda co dzień więtsze za zasługą świętego Stanisława rosły, i szerzyły się daleko – Książę Polskie Bolesław czysty, abo Pudicus nazwany, wespołek z namilszą, z którą w małżeństwie w czystości panieńskiej żył, Kunegundą, królewną Węgierską, wnuczką świętej Jadwigi – która się o to napilniej, wszytkiej swej majętności nie żałując, starała – wyprawił posły swe do Papieża Innocencjusza czwartego, prosząc – aby skarb ten światu oznajmiony, a sława tak wielkiego Świętego rozgłoszona, i Kościelnym rozsądkiem, miedzy święte męczenniki poczytany był święty Stanisław. Długo się eksamen i wywody wlokły, i posłowie papiezcy w Polszcze, sami o postępkach, żywocie, i męczeństwie, i cudach tego Świętego wiadomość brali. Już się nie trudna ani wątpliwa rzecz zdała – gdy jeden Kardynał, na którego radzie Papież polegał, Reginaldus Biskup Hostieński, nieco upornie kanonizacjej się sprzeciwił – i nowego a świeżego cudu pragnął, który sam na sobie odniósł. Bo wpadszy w ciężką niemoc, już już umierał – gdy jako przez sen ujźrzał, a ono mąż siwy i wspaniały, wchodzi w jego komorę, z wielką światłością – i drżącego od strachu pyta: znaszli mię Reginalde? Rzecze z bojaźnią: nie znam cię Panie mój.
45Odpowie: jam jest Biskup Krakowski Stanisław, od Bolesława króla zamordowany – pragnąłeś cuda nowego, i godzieneś był karania – ale cię Pan Bóg na moję prośbę wnetże uzdrowi – wstań a czyń pomoc prawdzie, a jej się nie sprzeciwiaj. Wzniknął Święty, a on ozdrowiał, i do Papieża, który mniemał, aby już skonał, przyszedł – i ono co się z nim działo przełożywszy, a Panu Bogu chwałę dając, kanonizacjej prędko popierał. Która się zstała z wielkiemi ceremoniami i obrządkami świętemi w Assyżu w kościele świętego Franciszka – we 175. lat, po śmierci świętego Stanisława. 46Przy której dziwnie się cudo, i moc Boża, świętego Stanisława wsławiła. Młodzieniec umarły, prawie we Mszą Kanonizacjej, przyniesiony był do tegoż kościoła – o którym gdy Papieżowi powiedziano, a rodzicy z wielkim smutkiem i płaczem, na tego Świętego, którego kanonizowano, wołali – śmiał Innocencjus taką modlitwę do Pana Boga uczynić. 47Potwierdź Panie to, com słyszał o męczenniku twoim Stanisławie Biskupie Krakowskim, przez zasługi i przyczynę jego, wzbudź młodzieńca tego umarłego – boś ty jest dziwny w Świętych twoich, Jezusie Boże nasz, &c. Nim modlitwy dokonał, o wskrzeszeniu umarłego, który w dalszej kaplicy leżał, powiedziano. O jako wielkie wesele i triumfy, lud on przytomny czynił. Przetoż i we Włoszech ten Święty zacny i pamiętny jest – i Historia jego śmierci i życia, na ścianach kościoła Piotra świętego, wymalowana jest w Rzymie. Masz się w czym kochać korono Polska tym się patronem u Pana Boga szczycąc, prze któregoć wielkie dobrodziejstwa czynić raczył, jakoś tego w bitwach niektórych, w których ci szło o ostateczny upadek, doznała – i którego nieprzyjaciele twoi, pókiś jeszcze w jedności powszechnej wiary trwała, tobie pomagającego, a onym strach czyniącego, na powietrzu widzieli – którego też królowie twoi potym tak czcili, że i do tych czasów, dniem przed Koronacją swą, miejsce ono Panu Bogu przyjemne, na którym krew męczennika świętego jest przelana, na Skałce nawiedzają, a jego przyczyny do Pana Boga, o dobrą a szczęśliwą sprawę królestwa, używają, ku wiecznej sławie Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego wespołek z Bogiem Ojcem i z Duchem świętym, królestwo, moc, i chwała trwa na wieki. Amen.



Święty Stanisław w kościele na Skałce
(zdjęcie: Jakub Szukalski, 17 września 2023)

 

1  VIII. Maii. Maja. Mart. R. 11. April.
Rodzicy ś. Stanisława.
Obiecują Panu Bogu płód swój.
Młodość Stanisława ś.
Do Paryża na nauki jachał.
Myślił do zakonu.
Został kapłanem, i jako na kapłaństwie żył.
Kazanie ś. Stanisława.
Został Biskupem Krakowskim.
10  Żywot jego na Biskupstwie.
11  Miłość ludzkich dusz.
12  Cnoty jego.
13  Plebanije sam pojezdżał.
14  Spisane miał wdowy Biskupstwa swego.
15  Dochody kościelne.
16  Krzywdy swojej jako zaniechał.
17  Bolesław król śmiały, jaki był.
18  Upominał ś. Stanisław Bolesława króla.
19  Żonę cudzą Krystynę Król jawnie wziął.
20  Jawnie Króla karał słowy ś. Stanisław we Wrocławiu.
21  Wieś kupił Stanisław ś. o którą mu Król trudność czynić kazał.
22  Stanisław ś. na umarłego się świadka odzywa.
23  Wskrzesił umarłego od trzech lat Piotra.
24  Wiódł go do sądu wskrzeszonego.
25  Wolał Piotrowin w czyścu być niżli tu dla niebespieczności grzeszenia zostać.
26  Pożytek cudownego wskrzeszenia Piotrowina.
27  Bolesławowe zwycięstwo nad Rusią i Kijowem.
28  Wszeteczność Polaków w Kijowie.
29  W wydaniu z 1598 r. zamiast zdania „niektóre też z powinności małżeńskiej ustępowały”, napisano „niektóre też z sługami mężów swoich swej wolej użyły i dziatki rodziły”. Przyp. JS.
30  Okrucieństwo Bolesława i sprośność.
31  W wydaniu z 1598 r.: „tak iż im piersi rzezał, a drugim dzieci one w nierządzie rodzone mordować, a szczenięta do ich piersi przykładać kazał”. Przyp. JS.
32  Wyklął Bolesława króla Stanisław ś.
33  Żołnierze od ołtarza jako odstraszył P. Bóg.
34  Zabity Stanisław ś.
35  Członki się cudownie zrastały.
36  Koniec Bolesława.
37  Obrok duchowny.
38  Polacy korone stracili, Książęta ich pisać się pany i dziedzicmi Polskimi poczęli.
39  Jako Pan Bóg Polaki za ich grzech skarał.
40  W wydaniu z 1598 r. po tym zdaniu jeszcze więcej treści: „Po którym ledwie dwu, z narodu swego Polskiego, królów Polacy mieli – obce potym na królestwo P. Bóg dawał – wszakże dobry a miłościwy Ociec, gdy się Polacy ukarani i poniżeni poprawili, i w Panu Bogu się więcej i w służbie jego kochać, i przyczyny przesławnego swego Patrona męczennika Chrystusowego używać poczęli – Pan Bóg królestwo, zwłaszcza w Jagełłach wielkich, wiary świętej rozmnożycielach [w książce mylnie „rozwnożyćielách”], ubłogosławił, i sławę Polską ożywił. Teraz gdy znowu Polacy Pana Boga, w gorszych daleko a niżli pierwej i w więtszych kacerskich grzechach, odstępują – a w pychę nieznośną i zbytki są podniesieni, zatrzymanie królestwa do tego czasu, rozumom swym a nie Katolickiej wierze i pobożności jej, w której trwali, przyczytają – a złości więcej, bluźnierstwa, i niesprawiedliwości, i hardości wszetecznej przyczyniają – i w kacerstwach już prawie niektórzy poganieją i Turczą się – daleko więtszej plagi spodziewać się, i upadku bez wskrzeszenia i powstania, potrzeba. Zesłał ci nędzna a już na zepchnieniu samym postawiona korono Polska, ostatniego podobno, na poratowanie twe, posłańca i pomazańca swego, jako Egiptowi Salvatora – przez którego cię wydźwignąć od zguby twojej chce – to jest, wielkiego króla Stefana teraz szczęśliwie panującego – z takiemi dary swymi, jakich nie wiem abyś kiedy w królu twym, tak pospołu miała – z wiarą świętą Katolicką, i z uprzejmą chucią do rozmnożenia czci nawyższego Króla – którego tak się pokornie sługą i niewolnikiem być zna – z mądrością nigdy niespodziewaną – z miłością ku Rzeczypospolitej twojej – za którą już tak ochotnie krwie nastawia – z umiejętnością rzeczy wojennych i Hetmańskich – z męstwem i sercem żadną przygodą nieustraszonym – z sprawiedliwością, trzeźwością, czujnością, ze wzgardą roskoszy, i z innemi królewskiemi i Chrześcijańskiemi, a tobie teraz w ty złe czasy, w zepsowaniu i upadku Chrześcijańskich i rycerskich obyczajów twoich, barzo potrzebnymi. O gdyby tego niezasłużonego dobrodziejstwa od P. Boga wdzięczna była, a jego pomazańca wielce sobie ważyć, a w cnoty się jego wszczepić, i przyjmować się w nich a onych naśladować chciała – prędką by sobie u Pana Boga, pokutując ze złości twych, łaskę nalazła. Ale jeśli tym ostatnim lekarstwem wzgardzisz – na wieczną zgubę już dana, czego Boże broń, będziesz”. Przyp. JS.
41  Umarły wskrzeszon.
42  Drugi cud.
43  Dziecię utopione ożyło.
44  W święto na pole ze psy jezdżący niech się zlękną.
45  Reginaldus Kardynał cudownie zleczony od ś. Stanisława.
46  W Assyżu przy kanonizacjej.
47  Umarły przyczyną Stanisława ś. wskrzeszony.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Por. Spis świętych.


+

sobota, 23 sierpnia 2025

Dociekania ludzko nieludzkie

   Jeśli chcielibyśmy rozpatrzyć punkty styczne prawdy Objawienia z prawdami przedstawianymi przez wiedzę nauk przyrodniczych, należałoby raczej spytać, kim w Objawieniu jest człowiek. Może ten człowiek, który upadł w grzech, trwał przez pewien czas w postaci duchowej zanim ukazał się w ciele. Śmierć wtedy weszłaby na świat po grzechu człowieka, ale człowiek nie ujawniłby się jeszcze w ciele. Ale kto był fizycznie przy człowieku w tym pierwotnym czasie, jak nie tylko Bóg? Po cóż więc nam, ludzikom rozważać takie wydarzenia, skoro takie czy inne rozumienie tego nie wnosi niczego do naszego życia? skoro sam Bóg nie objawia nam tych prawd? Jest to zbędna dociekliwość umysłu, który może drążyć bez ustanku nawet i w najdrobniejszym atomie. 



wtorek, 19 sierpnia 2025

(168) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Na kwas faryzeuszów – jawność i śmiałość przeciw obłudzie

   1 Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. 2 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głoszone będzie na dachach.
   4 A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. 5 Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! 6 Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. 7 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
   8 A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; 9 a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych. 10 Każdemu, kto powie jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie odpuszczone.
   11 Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, 12 bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć». (Łk 12,1-12)


   1 Ἐν οἷς ἐπισυναχθεισῶν τῶν μυριάδων τοῦ ὄχλου, ὥστε καταπατεῖν ἀλλήλους, ἤρξατο λέγειν πρὸς τοὺς μαθητὰς αὐτοῦ πρῶτον· προσέχετε ἑαυτοῖς ἀπὸ τῆς ζύμης, ἥτις ἐστὶν ὑπόκρισις, τῶν Φαρισαίων.
   2 Οὐδὲν δὲ συγκεκαλυμμένον ἐστὶν ὃ οὐκ ἀποκαλυφθήσεται καὶ κρυπτὸν ὃ οὐ γνωσθήσεται.
   3 ἀνθ’ ὧν ὅσα ἐν τῇ σκοτίᾳ εἴπατε ἐν τῷ φωτὶ ἀκουσθήσεται, καὶ ὃ πρὸς τὸ οὖς ἐλαλήσατε ἐν τοῖς ταμείοις κηρυχθήσεται ἐπὶ τῶν δωμάτων.
   4 Λέγω δὲ ὑμῖν τοῖς φίλοις μου, μὴ φοβηθῆτε ἀπὸ τῶν ἀποκτεινόντων τὸ σῶμα καὶ μετὰ ταῦτα μὴ ἐχόντων περισσότερόν τι ποιῆσαι. 5 ὑποδείξω δὲ ὑμῖν τίνα φοβηθῆτε· φοβήθητε τὸν μετὰ τὸ ἀποκτεῖναι ἔχοντα ἐξουσίαν ἐμβαλεῖν εἰς τὴν γέενναν. ναὶ λέγω ὑμῖν, τοῦτον φοβήθητε. 6 οὐχὶ πέντε στρουθία πωλοῦνται ἀσσαρίων δύο; καὶ ἓν ἐξ αὐτῶν οὐκ ἔστιν ἐπιλελησμένον ἐνώπιον τοῦ θεοῦ. 7 ἀλλὰ καὶ αἱ τρίχες τῆς κεφαλῆς ὑμῶν πᾶσαι ἠρίθμηνται. μὴ φοβεῖσθε· πολλῶν στρουθίων διαφέρετε.
   8 Λέγω δὲ ὑμῖν, πᾶς ὃς ἂν ὁμολογήσῃ ἐν ἐμοὶ ἔμπροσθεν τῶν ἀνθρώπων, καὶ ὁ υἱὸς τοῦ ἀνθρώπου ὁμολογήσει ἐν αὐτῷ ἔμπροσθεν τῶν ἀγγέλων τοῦ θεοῦ· 9 ὁ δὲ ἀρνησάμενός με ἐνώπιον τῶν ἀνθρώπων ἀπαρνηθήσεται ἐνώπιον τῶν ἀγγέλων τοῦ θεοῦ.
   10 Καὶ πᾶς ὃς ἐρεῖ λόγον εἰς τὸν υἱὸν τοῦ ἀνθρώπου, ἀφεθήσεται αὐτῷ· τῷ δὲ εἰς τὸ ἅγιον πνεῦμα βλασφημήσαντι οὐκ ἀφεθήσεται.
   11 Ὅταν δὲ εἰσφέρωσιν ὑμᾶς ἐπὶ τὰς συναγωγὰς καὶ τὰς ἀρχὰς καὶ τὰς ἐξουσίας, μὴ μεριμνήσητε πῶς ἢ τί ἀπολογήσησθε ἢ τί εἴπητε· 12 τὸ γὰρ ἅγιον πνεῦμα διδάξει ὑμᾶς ἐν αὐτῇ τῇ ὥρᾳ ἃ δεῖ εἰπεῖν. (Łk 12,1-12)


   Jakiś prosty człowiek bardzo rozsądnie stwierdza:
   «Ale w takim razie... faryzeusze... służyli szatanowi!»
   Wielu przytakuje tej słusznej uwadze.
   «Nie osądzajcie. Jest Ktoś, kto sądzi» [– mówi im Jezus.]
   «My jednak osądzamy prawdziwie... Bóg widzi, że sądzimy oczywiste winy. Oni udają, że są tym, czym nie są. Ich czyny są obłudne, a ich intencje nie są dobre. A jednak udaje im się bardziej niż nam, ludziom uczciwym i szczerym. Są naszym postrachem. Rozciągają swą władzę nawet nad wolnością wiary. Trzeba wierzyć i praktykować to, co im się podoba, a nam grożą, bo kochamy Ciebie. Próbują sprowadzić Twe cuda do czarów, wzbudzić lęk przed Tobą. Knują, uciskają, szkodzą...»
   Tłum mówi ze wzburzeniem. Jezus wykonuje gest dla zaprowadzenia ciszy i mówi:
   «Nie przyjmujcie do waszych serc tego, co od nich pochodzi, ani ich posądzeń, ani ich wyjaśnień, ani myśli...
   „Są źli, a jednak odnoszą zwycięstwo”. Czy nie pamiętacie słów z Księgi Mądrości: „Krótko trwa tryumf przestępców”,1 oraz z Księgi Przysłów: „Nie idź, o synu, za przykładem grzeszników i nie słuchaj ich słów bezbożnych, gdyż zostaną pochwyceni więzami swych win i zgubi ich własna głupota”?
   Nie przyjmujcie w siebie tego, co pochodzi od tych, których wy sami, mimo waszej niedoskonałości, osądzacie jako niesprawiedliwych. Włożylibyście do swego wnętrza kwas, który ich psuje. Kwasem faryzeuszów jest obłuda. Niech ona nigdy w was nie istnieje: ani w odniesieniu do form kultu oddawanego Bogu, ani w waszych relacjach z braćmi. Strzeżcie się kwasu faryzeuszów.
   Myślcie o tym, że nie ma nic tajemnego, co by nie mogło być ujawnione, ani nic ukrytego, co nie zostanie w końcu poznane. Widzicie. Pozwolili Mi odejść, a potem posiali kąkol tam, gdzie Pan posiał dobre ziarno. Uważali, że działają sprytnie i że odnieśli zwycięstwo. I wystarczyłoby, żebyście Mnie nie znaleźli, aby zatryumfował zły czyn ukazywany w dobrym świetle. [Wystarczyłoby,] żebym przeszedł przez rzekę, nie pozostawiając śladów na wodzie, przybierającej dawny wygląd po rozdarciu jej przez dziób [łodzi]. Jednak ich gra szybko została odkryta i ich złe działanie – udaremnione. I tak jest ze wszystkimi czynami człowieka. Jest Jeden – Bóg, który je zna i zaradza im. To, co zostało powiedziane w ciemnościach, w końcu zostaje ujawnione przez Światłość. To, co knuje się w ukryciu izby, może zostać ujawnione tak, jakby to przygotowywano na placu. Każdy człowiek może przecież mieć kogoś, kto go zdemaskuje. Każdego człowieka widzi przecież Bóg, który może zadziałać, aby ujawnić winnych. Trzeba zatem działać zawsze uczciwie, aby żyć w pokoju. I niech ten, kto tak żyje, nie lęka się ani w tym życiu, ani w przyszłym. Nie, Moi przyjaciele, powiadam wam: niech postępujący sprawiedliwie nie lęka się.
   Nie bójcie się tych, którzy zabijają, tak, tych, którzy mogą zabić ciało, lecz nie mogą potem nic innego uczynić. Ja wam powiadam, kogo macie się bać. Bójcie się tych, którzy po zabiciu was mogą jeszcze wysłać was do piekła, to znaczy grzechów, złych towarzyszy, fałszywych nauczycieli; wszystkich tych, którzy wzbudzają grzech lub wątpliwość w sercu; tych, którzy usiłują zepsuć nie tylko ciało, lecz i duszę – doprowadzając was do oddalenia od Boga i do myśli rozpaczy w odniesieniu do Bożego Miłosierdzia. Tego powinniście się lękać, powtarzam wam, gdyż wtedy umarlibyście na zawsze.
   Co do reszty zaś – to nie bójcie się o wasze istnienie. Wasz Ojciec nie traci z oczu nawet jednego z tych małych ptaszków, które wiją gniazda w gałęziach drzew. Żaden z nich nie wpada bez wiedzy swego Stwórcy do sideł. A przecież ich wartość materialna jest bardzo mała: pięć wróbli za dwa asy. I nie posiadają też żadnej wartości duchowej. Pomimo to Bóg się nimi zajmuje. Jakże by więc nie miał zatroszczyć się o was? O wasze życie? O wasze dobro?
   Ojciec zna nawet włosy na waszej głowie i żadna niesprawiedliwość, jaką się popełnia wobec Jego dzieci, nie przechodzi niezauważona. Wy zaś jesteście Jego dziećmi, a zatem – o wiele więcej warci niż wróble, które wiją swe gniazda na dachach i w gałęziach. Jesteście synami tak długo, jak długo przez waszą wolną wolę sami nie rezygnujecie z tego, żeby nimi być.
   A [człowiek] wyrzeka się tego synostwa, kiedy się wypiera Boga i Słowa, które Bóg posłał do ludzi, aby ich doprowadzić do Boga. Kiedy więc ktoś nie będzie chciał Mnie uznać przed ludźmi – bojąc się, żeby to uznanie mu nie zaszkodziło – wtedy też Bóg nie uzna w nim Swego dziecka, a Syn Boży i Człowieczy nie przyzna się do niego wobec aniołów w Niebie. Kto się Mnie wyprze przed ludźmi, ten nie zostanie uznany za syna wobec aniołów Bożych.2
   Temu jednak, który mówił źle przeciw Synowi Człowieczemu, zostanie wybaczone, gdyż Ja poproszę Ojca o przebaczenie dla niego. Ten zaś, kto bluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nie otrzyma przebaczenia. Dlaczego? Ponieważ nie wszyscy potrafią poznać wielkość Miłości, Jej doskonałą nieskończoność, i widzieć Boga w ciele podobnym do ciała każdego człowieka. Poganie, bałwochwalcy nie mogą w to uwierzyć z powodu swych wierzeń, gdyż ich religia nie jest miłością. Nawet pośród nas bojaźliwy szacunek, jakim Izrael darzy Jahwe, może przeszkadzać uwierzyć, że Bóg stał się człowiekiem – i to najpokorniejszym z ludzi. Grzechem jest nie wierzyć we Mnie. Kiedy jednak wynika z nadmiernego lęku przed Bogiem, jest jeszcze do wybaczenia.
   Nie może jednak uzyskać przebaczenia człowiek, który nie zwraca się ku prawdzie, jaka ukazuje się przez Moje czyny, i odmawia Duchowi Miłości tego, że mógł dotrzymać danego słowa o wysłaniu Pana w określonym czasie: Zbawiciela, którego poprzedzały i któremu towarzyszą przepowiedziane znaki. Ci, którzy Mnie prześladują, znają proroków. Proroctwa są Mną napełnione. Oni znają proroków i wiedzą, co Ja czynię. Prawda jest oczywista. Oni jednak zaprzeczają jej, bo chcą jej zaprzeczać. Stale zaprzeczają temu, że Ja jestem nie tylko Synem Człowieczym, ale i Synem Boga, przepowiedzianym przez proroków: Tym, który się zrodził z Dziewicy, a nie z woli męża – z Miłości Wiecznej, z Ducha Wiecznego. On to Mnie zapowiedział, aby ludzie mogli Mnie rozpoznać. Oni – aby móc mówić, że trwa jeszcze noc oczekiwania na Chrystusa – uporczywie zamykają oczy, aby nie widzieć Światłości, która jest już na świecie. Dla nich sąd będzie surowszy niż dla tych, którzy nie wiedzą. I nazwanie Mnie „szatanem” nie zostanie im wybaczone, gdyż Duch dokonuje przeze Mnie dzieł Boskich, a nie szatańskich. I doprowadzanie innych do rozpaczy – gdy Miłość doprowadziła ich do pokoju – nie zostanie im wybaczone, gdyż wszystko to są zniewagi Ducha Świętego: Tego Ducha Pocieszyciela, który jest Miłością. On daje miłość i prosi o miłość. On czeka na Moją całopalną ofiarę miłości, aby się rozlać w sercach Moich wiernych jako miłość... mądra, oświecająca.
   Ale kiedy to się stanie, oni dalej będą was prześladować, oskarżając was przed urzędnikami sądowymi i książętami w synagogach i trybunałach. Wtedy nie troszczcie się, rozmyślając o sposobie waszej obrony. Sam Duch powie wam, co macie odpowiedzieć, aby służyć Prawdzie i zdobyć Życie – tak samo jak Słowo właśnie udziela wam tego, co jest potrzebne, aby wejść do Królestwa Życia Wiecznego.
   Idźcie w pokoju, w Moim Pokoju, w tym Pokoju, którym jest Bóg i którym Bóg tchnie, aby przesycić nim Swoje dzieci. Idźcie i nie lękajcie się. Ja nie przyszedłem, aby was oszukać, lecz aby was pouczyć; nie po to, aby was zatracić, ale – aby was zbawić. Błogosławieni ci, którzy będą wierzyć Moim słowom.
   A ty, mężu dwukrotnie ocalony, bądź silny i pamiętaj o Moim pokoju, aby powiedzieć kusicielom: „Nie usiłujcie mnie zwieść. Ja wierzę, że On jest Chrystusem.” Idź, o niewiasto. Idź z nim i zachowaj pokój.
   Żegnajcie. Powróćcie do waszych domów i pozostawcie Syna Człowieczego Jego pokornemu wypoczynkowi na trawie, nim wejdzie na nowo na Swą drogę prześladowanego, w poszukiwaniu innych osób potrzebujących ocalenia – aż do kresu. Niech Mój pokój zostanie z wami».
   Błogosławi ich i wraca na miejsce, gdzie jedli. Apostołowie idą z Nim. Kiedy ludzie odchodzą, kładą się z głowami na torbach i szybko zasypiają w ciężkim powietrzu popołudnia i w ciszy tych upalnych godzin. (IV, cz. 3, 112: 22 kwietnia 1946. A, 8293-8305)

Przypisy:
1  Por. Mdr 1,8. (Przyp. wyd.)
2  Por. Mt 12,31nn; Mk 3,28. (Przyp. wyd.)


   Con molto buon senso un popolano dice: «Ma allora… i farisei… hanno servito satana!», e molti applaudono alla giusta osservazione.
   «Non giudicate. C’è chi giudica».
   «Ma almeno noi siamo schietti nel giudicare… e Dio vede che giudichiamo su colpe palesi. Essi si fingono ciò che non sono. Agiscono con menzogna e con mire non buone. Eppure trionfano più di noi che siamo onesti e sinceri. Sono il nostro terrore. Estendono la loro potenza persino sulla libertà di fede. Si deve credere e praticare come a loro piace. E ci minacciano perché ti amiamo. Tentano ridurre i tuoi miracoli a stregonerie, a mettere paura di Te. cospirano, opprimono, nuocciono…».
   La folla parla tumultuosamente. Gesù fa un gesto imponendo silenzio e dice:
   «Non accogliete nel cuore ciò che è loro. Non le loro insinuazioni e non i loro sistemi. E neppure l’idea:
   “essi sono cattivi eppure trionfano”. Non ricordate le parole della Sapienza: (2, 5; 5,9) “Breve è il trionfo dello scellerato”, e l’altra dei Proverbi: (5, 22-23) “Non seguire, o figlio, gli esempi dei peccatori e non ascoltare le parole degli empi, perché essi rimarranno impigliati nelle catene delle colpe loro e ingannati dalla loro grande stoltezza”? Non mettete in voi ciò che è di coloro che voi stessi, benché imperfetti, giudicate ingiusti. Mettereste in voi lo stesso lievito che corrompe loro. Il lievito dei farisei è ipocrisia. Essa non sia mai in voi, né rispetto alle forme del culto verso Dio, né rispetto al modo di usare coi fratelli. Guardatevi dal lievito dei farisei. Pensate che non c’è nulla d’occulto che non possa essere scoperto, nulla di nascosto che non finisca ad esser noto.
   Voi vedete. Essi mi avevano lasciato partire e poi avevano seminato zizzania dove il Signore aveva gettato seme eletto. Credevano di aver fatto sottilmente e vittoriosamente. E sarebbe bastato che voi non mi aveste trovato, che Io avessi passato il fiume non lasciando traccia di Me sull’acqua che si ricompone dopo che la prua l’ha aperta, perché il loro mal fare, sotto aspetto di ben fare, trionfasse. Ma presto è stato scoperto il gioco e la loro mala opera è annullata. E così di tutte le azioni dell’uomo. Uno almeno, Dio, le conosce e provvede. Quanto viene detto all’oscuro finisce ad esser svelato dalla Luce, e quello che viene tramato in segreto in una camera può esser disgelato come fosse stato preparato su una piazza. Perché ogni uomo può avere il suo delatore. E perché ogni uomo è visto da Dio, il quale può intervenire a smascherare i colpevoli.
   Perciò occorre agire sempre con onestà per vivere con pace. E chi così vive non abbia paura. Non paura in questa vita, non paura per l’altra vita. No, amici miei, Io ve lo dico: chi agisce da giusto non abbia paura. Non paura di coloro che uccidono, sì, di coloro che possono uccidere il corpo, ma che dopo di ciò non possono fare altro. Io vi dico di che avere a temere. Temete di quelli che, dopo avervi fatto morire, vi possono mandare all’inferno, ossia dei vizi, dei cattivi compagni, dei falsi maestri, di tutti coloro che vi insinuano il peccato o il dubbio nel cuore, di quelli che tentano di corrompere l’anima più del corpo e portarvi al distacco da Dio e a pensieri di disperazione nella divina Misericordia. Di questo avete a temere, Io ve lo ripeto. Perché allora sarete morti in eterno. Ma per il resto, per la vostra esistenza, non temete. Il Padre vostro non perde d’occhio neppure uno di questi minimi uccelli che nidificano fra le fronde degli alberi. Non uno di essi cade nella rete senza che il suo Creatore lo sappia. Eppure è ben piccolo il loro valore materiale: cinque passeri per due assi. E nullo è il loro valore spirituale. Ciononostante, Dio se ne cura. Come dunque non avrà cura di voi? Della vostra vita? Del vostro bene? Anche i capelli del capo vostro sono noti al Padre, né alcuna ingiuria che viene fatta ai suoi figli gli passa inosservata, perché voi siete i suoi figli, ossia molto più dei passeri che nidificano sui tetti e fra il fogliame.
   E figli rimanete finché da voi non rinunciate ad esserlo, di vostra libera volontà. E si rinuncia a questa figliolanza quando si rinnega Iddio e il Verbo che Dio ha mandato fra gli uomini per portare gli uomini a Dio. Allora, quando uno non mi vuole riconoscere davanti agli uomini, perché teme da questo riconoscimento del danno, allora anche Dio non lo riconoscerà per suo figlio, e il Figlio di Dio e dell’uomo non lo riconoscerà davanti agli angeli del Cielo, e chi mi avrà rinnegato davanti agli uomini sarà rinnegato per figlio davanti agli angeli di Dio. E chi avrà parlato male e contro il Figlio dell’uomo sarà ancora perdonato, perché Io perorerò il suo perdono presso il Padre, ma chi avrà bestemmiato contro lo Spirito Santo non sarà perdonato. Questo perché? Perché non tutti possono conoscere l’estensione dell’Amore, la sua perfetta infinità, e vedere Dio in una carne simile ad ogni carne d’uomo. I gentili, i pagani non possono credere questo per fede, perché la loro religione non è amore. Anche fra noi il rispetto pauroso che ha Israele per Jeové può impedire che si creda che Dio si sia fatto uomo e il più umile degli uomini. Una colpa il non credermi. Ma quando si appoggia su un eccessivo timore di Dio è ancora perdonata. Ma perdonato non può essere chi non si arrende alla verità che traluce dai miei atti e nega allo Spirito d’Amore di aver potuto mantenere la parola data di mandare il Salvatore al tempo stabilito, il Salvatore preceduto e accompagnato dai segni predetti.
   Essi, coloro che mi perseguitano, conoscono i profeti. Le profezie sono piene di Me. Essi conoscono le profezie e conoscono ciò che Io faccio. La verità è palese. Ma essi la negano per volontà di negarla. Sistematicamente negano che Io sia non solo il Figlio dell’uomo, ma il Figlio di Dio predetto dai profeti, il Nato da una Vergine non per voler dell’uomo ma dell’Amore eterno, dell’eterno Spirito che mi ha annunciato perché gli uomini mi potessero riconoscere. Essi, per poter dire che il buio dell’attesa del Cristo dura, si ostinano a tener chiusi gli occhi per non vedere la Luce che è nel mondo, e perciò rinnegano lo Spirito Santo, la sua Verità, la sua Luce. E per costoro sarà giudizio più severo che per coloro che non sanno. E dirmi “satana” non sarà loro perdonato, perché lo Spirito per Me fa opere divine e non sataniche. E portare altri a disperazione quando l’Amore li ha portati alla pace non sarà perdonato. Perché queste sono tutte offese allo Spirito Santo. A questo Spirito Paraclito che è Amore e dona amore e chiede amore, e che attende il mio olocausto d’amore per effondersi in amore sapiente, illuminante nei cuori dei miei fedeli. E quando ciò sarà avvenuto e ancora vi perseguiteranno accusandovi davanti ai magistrati e ai principi nelle sinagoghe e nei tribunali, non vi preoccupate pensando a come vi scagionerete. Lo stesso Spirito vi dirà ciò che avete a rispondere per servire la Verità e conquistarvi la Vita, così come il Verbo vi sta dando quanto occorre per poter entrare nel Regno della Vita eterna.
   Andate in pace. Nella mia pace. In quella pace che è Dio e che Dio emana per saturarne i suoi figli. Andate e non temete. Io non sono venuto per ingannarvi, ma per istruirvi, non a perdervi ma a redimervi. Beati quelli che sapranno credere alle mie parole. E tu, uomo, due volte salvato, sii forte e ricorda la pace mia per dire ai tentatori: “Non tentate di sedurmi. La mia fede è che Egli è il Cristo”. Và, o donna. Và con lui e state in pace. Addio. Tornate alle case e lasciate il Figlio dell’uomo all’umile riposo sull’erba prima di riprendere il perseguitato suo cammino alla ricerca di altri da salvare, fino alla fine. La mia pace stia con voi».
   Li benedice e torna là dove hanno mangiato. E gli apostoli con Lui. E, sfollata la gente, si stendono col capo sulle sacche e presto il sonno li prende, nel calore afoso del pomeriggio e nel silenzio pesante di queste ore torride. (6, 421) 

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001


poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Nabożeństwa (32)

11. Zarzut.


   BOŻE mój, Boże mój, wszystko o co mnie prosisz, to me Serce, Synu Mój, daj mi twe serce;
1 Czyżbym był twym synem, dopóki nie mam niczego poza swoim sercem? Czy dasz mi Dziedzictwo, Rodowód, cokolwiek w zamian za moje serce? O ty, któryś rzekł do Szatana, Czy zważyłeś na mego sługę Hioba, że nie ma na ziemi drugiego jak on,2 czy pozwolisz memu lękowi, memu zapałowi, mej zazdrości, aby rzekła tobie, Czy zważyłeś na me Serce, że nie ma na ziemi Serca tak przewrotnego; i czy byłbyś je posiadał, i czy będę twym Synem, Współdziedzicem twego przedwiecznego Syna, za to że je oddam? Serce jest ponad wszystko zwodnicze, i rozpaczliwie nikczemne; któż je pozna? 3 Kto zadaje to pytanie, tworzy odpowiedź, Ja Pan badam Serce. Kiedyż zbadałeś moje? Czy myślałeś że je znajdziesz, gdy utworzyłeś je w Adamie? Badałeś odtąd, i znajdowałeś wszystkie te stopniowania w chorobliwości naszych Serc, Że każde wyobrażenie, z myśli serc naszych, jest wciąż tylko złe.4 Czy pamiętasz o tym, i czy chciałbyś me Serce? O Boże wszelkiego światła, wiem że wiesz wszystko;5 i to Ty, ogłaszasz człowiekowi, czym jest jego Serce. Bez ciebie, o niepodległa dobroci, nie mógłbym wiedzieć, jak chore było me serce. Tyś mi ogłosił, w swoim Słowie, że dla całego tego zalewu zła, który otoczył wszystkie Serca, ty jednak szukałeś i znalazłeś człowieka według własnego serca;6 Że mogłeś i mógłbyś dać swemu ludowi Pasterzy według własnego serca;7 I mogę zebrać z twego Słowa tak dobre świadectwo serc człowieczych, żeby znaleźć serca niepodzielne, uległe i serca zatrwożone; Serca które umieją, Serca które się nauczyły; serca mądre, na jednym miejscu, a na drugim, w dużym stopniu, serca mądre, doskonałe; serca proste, żadnej przewrotności na zewnątrz, i serca czyste, żadnej głupoty wewnątrz; takie serca mogę znaleźć w twoim Słowie; i jeśli moje serce byłoby takim sercem, dałbym ci moje Serce. Ale znajduję też serca kamienne,8 i uczyniłem takim swoje – znalazłem Serca, które są sidłami;9 i obcowałem z takimi; serca które jak Piece parzą; a paliwo Pożądliwości, i Zazdrości, i Żądzy, zapaliło moje; Serca którym ufają ich Panowie, A ten kto ufa własnemu sercu, jest głupcem;10 Zdradzi go, jego ufność w własną Stałość moralną i Bezpieczność obywatelską, gdy rzucisz na niego duchowe zawilgocenie, ociężałość, i przygnębienie ducha. Znalazłem te Serca, i gorsze od nich, Serce do którego wszedł sam Diabeł, serce Judasza.11 Pierwszego rodzaju serca, niestety, mój Boże, nie mam; ostatnie nie są Sercami które daje się tobie; Cóż pocznę? Bez tego obecnego nie mogę być twoim Synem, a ja go nie mam. Dla tych pierwszego rodzaju dajesz radość serca,12 a ja jej nie mam; Dla tych drugiego rodzaju, dajesz omdlałość serca13 – I bądź błogosławiony, o Boże, za tę wyrozumiałość, nie mam jej jeszcze. Jest więc pośredni rodzaj Serc, nie tak doskonały żeby być obdarowanymi, ale których naprawia samo dawanie; Nie tak zrozpaczone, żeby nie być przyjętymi, ale których podnosi samo przyjmowanie. To serce topniejące,14 i serce stroskane; i serce zranione, i serce złamane, i serce skruszone; i dzięki potężnemu działaniu twego przeszywającego Ducha, takie Serce mam; Twój Samuel mówił do całego domu Izraela, i powiedział, Jeśli powrócicie do Pana z całych swych serc, przygotujcie swe serca na Pana.15 Jeśli moje serce będzie przygotowane, będzie ono sercem powracającym; A jeśli ujrzysz je na drodze, zaprowadzisz je do domu; Owszem, przygotowanie jest także twoje; owo topnienie, owo ranienie, owo łamanie, owo kruszenie, które teraz mam, jest twoją Drogą, do twego Kresu; A te niewygody, są za to wszystko, zadatkiem twego Ducha w moim sercu;16 a gdzie ty dasz zadatek, tam dobijesz targu. Nabal był ufny wobec swego wina, ale nad ranem zamarło w nim serce;17 Ty, o Panie, dałeś mi Piołun, i miałem wobec niego pewną nieufność; a ty rozjaśniłeś znów dla mnie Poranek, i moje serce żyje. Serce Dawida uderzyło go, gdy odciął rąbek szaty Saula;18 i uderzyło go serce gdy zliczył swój lud19 – Serce moje poraziło mnie, gdy doszedłem do zliczenia swych grzechów; lecz cios ten nie jest na śmierć, ponieważ grzechy te nie są na śmierć, a serce me żyje w tobie. Dopóki jednakże pozostaję w tym wielkim Szpitalu, tym chorym, tym chorobliwym świecie, dopóki pozostaję w tym trędowatym domu, to ciało moje, to Serce, choć tak na ciebie przygotowane, przez ciebie przygotowane, będzie jeszcze przedmiotem najazdu złośliwych i zaraźliwych wyziewów. W twojej obietnicy mam jednak Środki nasercowe; kiedy poznam zarazę mego serca, i pomodlę się do ciebie w twoim domu,20 ty zachowasz to serce, od wszelkiej śmiertelnej siły, od tego zakażenia – a Pokój Boży, który przekracza wszelkie zrozumienie, zachowa me Serce i Umysł przez Chrystusa Jezusa.21
 

Przypisy:
1  Prz 23,26. [Biblia Tysiąclecia: „Synu, daj mi serce swoje”. Przyp. JS.]
2  Hi 1,8. [Biblia Tysiąclecia: „A zwróciłeś uwagę na sługę mego, Hioba? Bo nie ma na całej ziemi drugiego (…) jak on”. Przyp. JS.]
3  Jr 17,9. [Biblia Tysiąclecia: „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?” Przyp. JS.]
4  Rdz 6,5. [Biblia Tysiąclecia: „że usposobienie ich jest wciąż złe”; Wujek: „á wſzytká myśl ſercá byłá nápięta ku złému po wſzytek czás”. Przyp. JS.]
5  Am 4,13.
6  1 Sm 13,14. [Biblia Tysiąclecia: „Pan wyszukał sobie człowieka według swego serca”. Przyp. JS.]
7  Jr 3,15. [W książce błąd: „Jer. 13. 15”. Biblia Tysiąclecia: „I dam wam pasterzy według mego serca”. Przyp. JS.]
8  Ez 11,19.
9  Koh 7,26.
10  Prz 28,26. [Biblia Tysiąclecia: „Kto swemu sercu zaufał, jest niemądry”. Przyp. JS.]
11  J 13,2.
12  Syr 50,23.
13  Kpł 26,36.
14  Joz 2,11. [King James Version: „our hearts did melt” – „nasze serca stopniały”; Wujek: „y zemdláło ſerce náſzé”; Biblia Tysiąclecia: „zatrwożyły się serca nasze”. Przyp. JS.]
15  1 Krl 7,3 [Biblia Tysiąclecia: „Jeśli chcecie się nawrócić do Pana z całego serca, (…) a skierujcie wasze serca ku Panu”. Przyp. JS.]
16  2 Kor 1,22.
17  1 Sm 25,37. [Biblia Tysiąclecia: „Ale kiedy do rana Nabal wytrzeźwiał od wina, (…) serce jego zamarło”. Przyp. JS.]
18  1 Sm 24,6. [Biblia Tysiąclecia: „zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula”; Wujek: „vderzyło Dawidá ſerce jego/ przeto że vrznął kray płaſczá Saulowégo”. Przyp. JS.]
19  2 Sm 24,10. [Biblia Tysiąclecia: „Serce Dawida zadrżało, dlatego że zliczył lud”; Wujek: „Y vderzyło ſerce Dawidowé iego/ po zliczeniu ludu”. Przyp. JS.]
20  1 Krl 8,38. [Parafraza; Biblia Tysiąclecia: „skoro przejęty klęską wyciągnie ręce ku tej świątyni”; Wujek „ieſliby kto poznał ránę ſercá ſwego/ á rozćiągnął ręce ſwé w tym domu”. Przyp. JS.]
21  Flp 4,7. [Biblia Tysiąclecia: „A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”.]

Przekład z angielskiego: Jakub Szukalski

Źródła:
John Donne, Devotions Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes, London 1624
John Donne, Devotions Upon Emergent Occasions, Cambridge 1923

 

+