sobota, 30 września 2017

(74) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Sądzenie

   1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. 2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. 3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? 4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, podczas gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. 6 Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, nie poszarpały was [samych]. (Mt 7,1-6)

   I mówił im: Baczcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. (Mk 4,24)

   37 Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. 38 Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

(…)

   41 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? 42 Jak możesz mówić swemu bratu: Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. (Łk 6,37-38.41-42)

   1 Μὴ κρίνετε, ἵνα μὴ κριθῆτε· 2 ἐν ᾧ γὰρ κρίματι κρίνετε κριθήσεσθε, καὶ ἐν ᾧ μέτρῳ μετρεῖτε μετρηθήσεται ὑμῖν. 3 Τί δὲ βλέπεις τὸ κάρφος τὸ ἐν τῷ ὀφθαλμῷ τοῦ ἀδελφοῦ σου, τὴν δὲ ἐν τῷ σῷ ὀφθαλμῷ δοκὸν οὐ κατανοεῖς; 4 ἢ πῶς ἐρεῖς τῷ ἀδελφῷ σου· ἄφες ἐκβάλω τὸ κάρφος ἐκ τοῦ ὀφθαλμοῦ σου, καὶ ἰδοὺ ἡ δοκὸς ἐν τῷ ὀφθαλμῷ σοῦ; 5 ὑποκριτά, ἔκβαλε πρῶτον ἐκ τοῦ ὀφθαλμοῦ σοῦ τὴν δοκόν, καὶ τότε διαβλέψεις ἐκβαλεῖν τὸ κάρφος ἐκ τοῦ ὀφθαλμοῦ τοῦ ἀδελφοῦ σου.
   6 Μὴ δῶτε τὸ ἅγιον τοῖς κυσὶν μηδὲ βάλητε τοὺς μαργαρίτας ὑμῶν ἔμπροσθεν τῶν χοίρων, μήποτε καταπατήσουσιν αὐτοὺς ἐν τοῖς ποσὶν αὐτῶν καὶ στραφέντες ῥήξωσιν ὑμᾶς. (Mt 7,1-6)

   Καὶ ἔλεγεν αὐτοῖς· βλέπετε τί ἀκούετε. ἐν ᾧ μέτρῳ μετρεῖτε μετρηθήσεται ὑμῖν καὶ προστεθήσεται ὑμῖν. (Mk 4,24)

   37 Καὶ μὴ κρίνετε, καὶ οὐ μὴ κριθῆτε· καὶ μὴ καταδικάζετε, καὶ οὐ μὴ καταδικασθῆτε. ἀπολύετε, καὶ ἀπολυθήσεσθε· 38 δίδοτε, καὶ δοθήσεται ὑμῖν· μέτρον καλὸν πεπιεσμένον σεσαλευμένον ὑπερεκχυννόμενον δώσουσιν εἰς τὸν κόλπον ὑμῶν· ᾧ γὰρ μέτρῳ μετρεῖτε ἀντιμετρηθήσεται ὑμῖν.

(…)

   41 Τί δὲ βλέπεις τὸ κάρφος τὸ ἐν τῷ ὀφθαλμῷ τοῦ ἀδελφοῦ σου, τὴν δὲ δοκὸν τὴν ἐν τῷ ἰδίῳ ὀφθαλμῷ οὐ κατανοεῖς; 42 πῶς δύνασαι λέγειν τῷ ἀδελφῷ σου· ἀδελφέ, ἄφες ἐκβάλω τὸ κάρφος τὸ ἐν τῷ ὀφθαλμῷ σου, αὐτὸς τὴν ἐν τῷ ὀφθαλμῷ σου δοκὸν οὐ βλέπων; ὑποκριτά, ἔκβαλε πρῶτον τὴν δοκὸν ἐκ τοῦ ὀφθαλμοῦ σου, καὶ τότε διαβλέψεις τὸ κάρφος τὸ ἐν τῷ ὀφθαλμῷ τοῦ ἀδελφοῦ σου ἐκβαλεῖν. (Łk 6,37-38.41-42)

   Nie osądzajcie, aby nie być sądzonymi. Pamiętajcie, że mogłaby nadejść chwila, w której Bóg by wam przypomniał: „Tak właśnie osądzałeś. Wiedziałeś więc, że to jest złe. Popełniłeś zatem grzech świadomym czynem. Teraz doświadczysz kary”.
   Miłość jest już odpuszczeniem. Miejcie w sobie miłość dla wszystkich i w każdym wypadku. Jeśli wielka Boża pomoc zachowuje was w prawości, nie unoście się pychą. Usiłujcie wchodzić po drabinie doskonałości, choćby nie wiadomo jak była długa, i wyciągajcie ręce do zmęczonych, nieświadomych, do ofiar rozczarowań.
   Po co przyglądać się z tak wielką uwagą źdźbłu w oku twego brata, jeśli nie troszczysz się o to, by najpierw wyjąć belkę ze swego oka? Jakże możesz mówić bliźniemu: „Pozwól mi wyjąć źdźbło z twego oka”, kiedy oślepia cię belka tkwiąca w twoim oku? Nie bądź obłudnikiem, synu. Wyjmij najpierw belkę, którą masz w swoim oku, a wtedy będziesz mógł wyjąć źdźbło z oka brata, nie niszcząc go zupełnie.
   Unikajcie braku roztropności, gdyż byłoby to brakiem miłości. Powiedziałem wam: „Wyciągajcie ręce do zmęczonych, nieświadomych, do ofiar niespodziewanych rozczarowań”. Miłością jest pouczanie nieświadomych, zachęcanie tych, którzy utracili siły, dawanie nowych skrzydeł tym, którzy z różnych przyczyn złamali swoje. Jest jednak nieroztropnością ujawnianie odwiecznych prawd tym, którzy są zarażeni satanizmem. Oni przywłaszczą je sobie, aby udawać proroków, aby wśliznąć się pomiędzy prostych i niszczyć, sprowadzać na złą drogę, poniżać bluźnierczo sprawy Boże. Okazywać szacunek, umieć mówić i umieć milczeć, umieć rozmyślać i umieć działać – oto cnoty prawdziwego ucznia, który będzie pozyskiwał nowych wyznawców i służył Bogu. Macie rozum, a jeśli będziecie sprawiedliwi, Bóg napełni was wszelką Swoją światłością, aby jeszcze lepiej pokierować waszym rozumem.
   Myślcie, że prawdy wieczne podobne są do pereł. Nigdy nie widziano, żeby perły rzucano świniom, które wolą żołędzie i cuchnące pomyje niż drogocenne kamienie. One zdeptałyby je bezlitośnie, a potem – wściekłe, że je oszukano – zwróciłyby się przeciw wam, aby was rozszarpać. Nie dawajcie rzeczy świętych psom. To [są słowa] na teraz i na potem. (III (cz. 1-2), 34: 12 sierpnia 1944. A, 5184-5211 i 3296-3303)

    Non giudicate per non essere giudicati. Ricordate che potrebbe venire il momento in cui Dio vi ricordasse: "Così hai giudicato. Perciò sapevi che ciò era male. Hai dunque, con coscienza di quanto facevi, commesso peccato. Sconta ora la tua pena". La carità è già un'assoluzione. Abbiate la carità in voi, per tutti e su tutto. Se Dio vi dà tanti aiuti per mantenervi retti, non inorgoglitevene. Ma cercate di salire per quanto è lunga la scala della perfezione e porgete la mano agli stanchi, agli ignari, a coloro che sono preda di subite delusioni. Perché osservare con tanta attenzione il bruscolo nell'occhio del tuo fratello se prima non ti curi di levare il trave che è nel tuo? Come puoi dire al tuo prossimo: "Lascia che io ti levi dall'occhio questo bruscolo", mentre la trave che è nel tuo ti accieca? Non essere ipocrita, figlio. Levati prima la trave che hai nel tuo e allora potrai levare il bruscolo al fratello senza rovinarlo del tutto. Ugualmente all'anticarità non abbiate l'imprudenza. Io vi ho detto: "Porgete la mano agli stanchi, agli iguari, a coloro che sono preda di improvvise delusioni". Ma se è carità istruire gli ignari, animare gli stanchi, dare nuove ali a quelli che per molte cose le hanno spezzate, è imprudenza rivelare le verità eterne agli infetti di satanismo, i quali se ne appropriano per fingersi profeti, insinuarsi fra i semplici, corrompere, traviare, sporcare sacrilegamente le cose di Dio. Rispetto assoluto, saper parlare e saper tacere, saper riflettere e saper agire, ecco le virtù del vero discepolo per fare dei proseliti e per servire Iddio. Avete una ragione, e se sarete giusti Dio vi darà tutte le sue luci per guidare ancora meglio la vostra ragione. Pensate che le verità eterne sono simili a perle, e mai si è visto buttare le margarite ai porci, che preferiscono ghiande e broda fetida alle preziose perle e le pesterebbero senza pietà sotto i piedi per poi, con la furia di chi è stato schernito, rivolgersi a sbranarvi. Non date le cose sante ai cani. Questo per ora e per poi. (3, 174)
 
Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

czwartek, 28 września 2017

(25) Żywoty Świętych: Wincenty z Saragossy

Żywot ś. Wincentego męczennika,
od łacińskich Prudencjusa, Augustyna Ś. Serm. de Sanctis 12. 13. 
i Greckich doktorów, zwłaszcza Metafrasta wypisany.
Żył około roku Pańskiego, 282.1

   Wincenty ś. rodem Hiszpan, z miasta Oski, w Piśmie Ś. z młodości ćwiczony i uczony był. A na służbę się Boską, i dusz ludzkich pozyskowanie, udawszy – bawił się przy Biskupie Cezaraugusty Waleriusie, człowieku cnót Bożych pełnym – u niego się żywota świątobliwości, i nauk Pisma Bożego ucząc. W czym gdy dobry pochop wziął – uczynił go Walerius diakonem. A potym prze niesposobną wymowę, i przyrodzoną wadę języka swego, uczynił go swoim w kazaniu namiestnikiem – aby jego urząd Biskupi, to jest kazanie, odprawował. 2I był znacznym a barzo gorącym kaznodzieją Chrystusowym – z wielką zapalczywością wiarę ś. szerząc, a bałwochwalstwa sprośne ludziom brzydząc. Tego czasu Dioklecjan starostę do Hiszpaniej posłał, na imię Dacjana, z onym wyrokiem, aby Chrześciańskie imię wygładzone, a diabelskie bałwochwalstwo podniesione było. Był z przyrodzenia ten człowiek okrutny a łakomy. I będąc w Walencjej, mało miał na tym, aby w pierwszym onym mieście krew śś. Bożych roźlewał – ale słysząc w Cezarauguście o Waleriusie, i o kaznodziei jego tak sławnym, wnetże posłał po obudwu, aby w okowach przywiedzieni, i na sąd jego stawieni byli. Przyprowadzono je związane i ciężkimi żelazmi obciążone, i głodem, a podle koni włóczeniem zmorzone – które chcąc naprzód Dacjan jeszcze barziej zwątlić – kazał je kila dni w więzieniu głodem morzyć.
   Potym bojąc się aby nie pomarli, a on swego okrucieństwa na nich użyćby nie mógł – wywieść je na sąd kazał. I żartując z nich, a widząc wesołe twarzy ich, do strażej rzekł: musieliście im dobre obroki dawać, iż prawie teraz potyli. I pocznie do Biskupa mówić – mniemając, iż gdy Biskupa zgromi, diakon skromniejszy być musi. Ale go inaczej potkało. Bo hardość jego, od młodszego, i w stanie niższego, odpór wzięła. I rzecze do Biskupa: co ty, powiada, za błędy rozsiewasz, a Cesarzom się sprzeciwisz, Chrystusa jakiegoś sławiąc, a bogom się naszym nie kłaniając? 3Odpowie Biskup cicho i tak skromnie, iż niejaką bojaźń po sobie innym mógł dać znać. A Wincenty tego cierpieć nie mogąc, do swego Biskupa rzecze: co miły ojcze, szepcesz, a jakoby się miał bać, tak słabo odpowiadasz? Głosem Chrystusowę moc wyznawaj, a wolnym językiem potępiaj tego człowieka nierozum – iż z Bogiem Twórcą swym który go na tym urzędzie postawił, walczyć, a cześć Jego na diabelskie zabobony obracać chce. Tu czarta tego, któregośmy z ciał ludzkich jako słabego i bojaźliwego wymiatali, zetrzeć potrzeba.
   Słysząc to Dacjan, a widząc jako jego moc sobie święty lekce waży, rzecze sługom: idźcie z tym Biskupem na stronę, a ja tu z tym młodym pogadam, a nagotujcie wszytko do męczenia naczynie. 4I kazał go naprzód na pale przywiązać, i ciało jego żelaznemi osękami targać, i wszytko ciało zranić. Co gdy uczyniono, a krew ziemię wszytkę polała, i mięso aż do kości otworzone było – temi się słowy z niego okrutnik urągał – Mówże teraz, Wincenty – podobno w tej takiej nowej sukni, jeszcze mi hardy będziesz? A męczennik rzekł: Wierzże mi, żeś mię nie mógł lepiej uczcić, i w poczciwszą suknią oblec. A nie masz na świecie tej rzeczy, którejbych więcej pragnął, jedno dla mego Jezusa Boga to cierpieć. A żebyś tego pewien był – proszę, nie każ tym katom przestawać. I pocznie się wstydzić okrutnik, i na katy wołać, aby dobrze przykładali. A gdy widział iż już oni słudzy słabieją, sam się porwawszy bić je pocznie. 5Z czego się śmiał Wincenty ś. mówiąc: co czynisz panie sędzia? Oni mnie męczą, a ty się nad nimi mojej krzywdy mścisz. Temi słowy i swoją niezwyciężoną cierpliwością, prawie Dacjana męczył – iż od gniewu zbladły i napoły żywy zostawał. Już na one katy łaskawie wołał: Co się dzieje wierni słudzy, iż tak teraz nie czuje ten złoczyńca ręku waszych z których się jeszcze nikt nigdy nie urągał? Małoli onych którzy zakrytości serca, prze dowcip wasz i męstwo w karaniu, otwarzać musieli – a ten, i ze mnie i z was, tak się niewstydliwie, jeszcze w mocy waszej i w ręku będąc śmieje. Tej sromoty czynić sobie nie dajcie. Nuż jedno teraz, przyłóżcie palcy swych, a pokosztujcie siły waszej, aby ją wżdy kiedy poczuł. To mówił on jadowity sędzia.
   A ś. Wincenty wesoło jeszcze się więcej z nich śmiał mówiąc: Nie proszę cię okrutniku abyś przestawać, abo co zelzem tym katom czynić kazał. Więtsza moc jest Chrystusa Pana mego na moje wytrwanie, niżli twoja na takie katowanie. Jezusa Boga mego wyznawam, a prawdy Jego sławić nie przestanę. O byś i po tym poznać mógł, co jest Chrystus Syn Boży, i jaka jest moc Jego. Ale widząc nie widzisz, jako Pismo Ś. mówi, a szatańskiej wolej dosyć czynić ku swemu potępieniu nie przestajesz. A widząc sędzia iż na katach onych nic nie schodzi – ponieważ już nie tylo do kości, ale i do kiszek i wnętrzności, przez wszytkie kości i stawy, ostre żelazo, w ciało męczennika puszczali – zwątpił wszytek o przekonaniu jego, takim okrutnym postępkiem. Tedy się chytry wąż na drugą stronę obrócił, i pochlebnymi a zdradliwemi słowy, chciał na nim niepobożność wytargować, mówiąc: żal mi lat i młodości twojej – byłby zaprawdę czystym człowiekiem, i na wysokie dostojeństwa godnym. 6A Wincenty ś. mówił: proszę cię nie czyń tego nademną miłosierdzia – ale ile mocy masz i naczynia i mąk katowskich, wszytki obróć na mię – a poznaj siłę Chrystusowę, w tych, którzy Jego miłością zapaleni są.
   On temi słowy rozjuszony, znowu kazał go na krzyżu zawiesić, i na one pierwsze rany ogniste żelaza przykładać. Co gdy gniewliwie i popędliwie czynili – jakoś im spadł ś. Wincenty z krzyża na ziemię. 7I mniemając aby już skonać miał – chcąc go na stronę ponieść słudzy oni – z ręku się im wyrwał, a pod krzyż bieżał mówiąc: gnuśni ludzie, niedbale pana swego rozkazanie czynicie. Widząc to Dacjan, prawie od gniewu szalał. A niewiedząc już co czynić, kazał go do ciemnej barzo wieże posadzić – i tam ciało jego ono tak już we wszytkich członkach skatowane i stargane na łożu, skorupami ostremi usłanym, położyć. I tak uczyniono. 8Ale Pan Bóg Aniołem go swoim świętym nawiedził – i w onej ciemnicy dał wielką światłość. O której gdy straż powie Dacjanowi, iż dziwną ma światłość, a z weselem Boga swego chwali – do inej się rady uciekł. 9Kazał mu barzo kosztowne i miękkie łoże nagotować, i na piękne powłóczne poduszki jego położyć. I naprawił pochlebce z języki łagodnemi, którzy nad nim jakoby płacząc a jego żałując, krew jego ocierali, rany obwięzowali, i inne pochlebne posługi czynili – prosząc aby się sam nad sobą zmiłował, a dłużej się męczyć nie dopuścił.
   Lecz gdy to nie pomogło, a on swojej stateczności mienić nie chciał, mówiąc: lepsze i milsze mi było ono pierwsze na katowniej łoże. Tedy mu do boków żelazne blachy rozpalone jako ogień przykładano. 10I potym wszytko ciało na kracie w ogniu pieczono. W tym wszytkim ś. męczennik mężne a niezwojowane serce ku Panu Bogu zachowując, i Jezusa Chrystusa wyznawając, chwalebnie i ze czcią Chrześcian, a z hańbą wszytkiego pogaństwa, dokonał – i Bogu ducha polecił. Nie mogąc nic nad żywym Dacjan wygrać, nad umarłym męstwa jeszcze swego i okrucieństwa kusił – w pole ptastwu, psom, i wilkom wyrzucić, i straż z daleka dla Chrześcian postawić rozkazał. 11A P. Bóg polecił krukowi, ptaku leniwemu i mięsa żarłokowi, aby ciała strzegł. I widzieli oni stróże, iż kruk mocnie wszytkie inne ptaki odbija, tak iż i nakoniec wilka odegnał, który był przybiegł – powiedzieli to staroście – zdziwił się, iż jako nad żywym, tak i nad umarłym tego co chciał przewieść nie mógł. I kazał ciało w morze wrzucić. Powieźli daleko na morze i wrzucili. Ale niżli do brzegu wracając się przyjachali, pierwej ciało na nim ujźrzeli. I zlększy się pouciekali słudzy oni, a Chrześcianie potym z nabożeństwem i czcią pogrzebli – na cześć Bogu w Trójcy jedynemu, w świętych swoich sławnemu, którego jest państwo i rozkazowanie na wieki wieków. A.

   12O wielka cierpliwości świadków Twoich Chryste! By były i wszytkie z piekła męki przyszły, jeszczeby przemóc nie mogły tak mocnego wyznania chwały Twej. Przeto bezpiecznie mówił Apostoł:13 Ani Aniołowie, ani przełożeństwo, ani mocarstwa, ani niniejsze, ani przyszłe (męki) i żadne stworzenie, oddzielić sług Chrystusowych od Jego zamiłowania nie może. Wielkich, dwu młodzieńców a w leciech kwitnących Lewitów ma Kościół Boży, Wawrzyńca i Wincentego – na które okrutność świetcka, żadnej męki wymyślić nie mogła, z którejby się nie śmiali – a onej na ciele swym nie umorzyli. Mięśnym i miękkim ciałem, ostre żelaza stępili, ogień w rosę niebieską sobie obrócili – a sami kamienni i żelazni, na sercu i myśli swej ku Panu Bogu zostawali. Nam oziębłym gorący przykład miłości ku Panu naszemu Jezusowi podali – żebychmy też do duchownego męczeństwa ochotni byli, w którym ciała naszego złe żądze winniśmy umartwiać, własną wolą, i skłonność naszę zwyciężając, i złe chuci mieczem rozkazania Bożego odcinając. Jako Grzegorz ś. napisał:14 chociaż prześladowników nie mamy, wszakże pokój nasz ma też swe męczeństwo. Bo aczkolwiek szyje tej cielesnej pod miecz nie ściągamy – ale mieczem duchownym złe żądze na sercu zabijamy.

1  XXII. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 22. Ianua.
Urząd Biskupi kazanie.
Mężne słowa ś. Wincentego.
Męka wielka Wincentego ś. i cierpliwość niezwyciężona.
Śmieje się ś. Wincenty z sędziego.
Ś. Wincenty prosi, aby okrutnik miłosiernym nad nim nie był.
O wielka cierpliwość i męstwo.
Anioł nawiedził w ciemnicy ś. Wincentego.
Dwie łożce Wincentego ś.
10  Pieczony na kracie ś. Wincenty.
11  Kruk bronił ciała ś. Wincentego.
12  Obrok duchowny.
13  Rz 8.
14  Hom. 3. in Evang.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

poniedziałek, 25 września 2017

Rozpalone serce

Troska o bliskich i dostrzeganie bólów ziemi rozpala niezwykle silnie serce, tak że rozrasta się ono do rozmiarów nieba i staje się samo miłością kochającą bez granic. To serce ludzkie, ograniczone, łamie się, przelewa, tryska, dzięki wrażliwości na bóle stworzenia, i w Boga się przeobraża, aby stać się Zbawicielem świata – tu i teraz Obecnym.

Bądź zawsze wrażliwy na bóle świata.

sobota, 23 września 2017

Rozdrabnianie Słowa

Dzióbanie w Piśmie Świętym nie pochodzi od ludzi wiary, lecz od wątpiących kur ziemskich. Mało korzyści z takiego dzióbania dla człowieka wiary. Może pocieszy go jeszcze wyklute jajko, ale to też niewiele.
 
Dzióbanie rozumiej tutaj jako drążenie bez końca wyłącznie na sposób ziemski – przesadną drobiazgowość z pomijaniem istotnego znaczenia duchowego. Bóg przez Swoje słowo nie wzywa przecież do tworzenia wzorów matematycznych, ale podaje nam sposób życia. Dla szczególnych ziemskich potrzeb można tworzyć takie wzory, ale to nie to jest istotne w Bożym przesłaniu.

piątek, 22 września 2017

czwartek, 21 września 2017

Uniewinnienie Człowieka

   Głowy, nie wmawiajcie Barankowi winy. Zwróćcie godność Człowiekowi. Wina i cnota niech będą odkryciem. Niczego z góry nie zakładajcie, by przypadkiem nie zamknąć bram nieba na ponowne przyjście Wcielonej Niewinności.
   Niech to będzie waszym rozmyślaniem – cud ponownego przyjścia Człowieka Bez Grzechu, brak pierworodnej winy w Nieznanym Dzieciątku, Bóg Wszechmocny czyniący co zechce.

środa, 20 września 2017

Ścisła łączność

Fotelik oddał mi uścisk Twych ud
i poczułem się mocniejszy
odwzajemniłem uścisk
nie fotelikowi ani przez fotelik
ale Tobie
czystą miłością
niesioną na fali wiatru
dziękuję Tobie
bo w Twoim uścisku
zawarta była miłość

wtorek, 19 września 2017

(73) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Cudzołóstwo

   27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. 29 Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. 30 I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
   31 Powiedziano też: Jeśli ktoś chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. 32 A Ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę – poza wypadkiem nierządu naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa. (Mt 5,27-32)

   Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo. (Łk 16,18)

   27 Ἠκούσατε ὅτι ἐρρέθη·
      ο μοιχεύσεις.
28 ἐγὼ δὲ λέγω ὑμῖν ὅτι πᾶς ὁ βλέπων γυναῖκα πρὸς τὸ ἐπιθυμῆσαι αὐτὴν ἤδη ἐμοίχευσεν αὐτὴν ἐν τῇ καρδίᾳ αὐτοῦ. 29 Εἰ δὲ ὁ ὀφθαλμός σου ὁ δεξιὸς σκανδαλίζει σε, ἔξελε αὐτὸν καὶ βάλε ἀπὸ σοῦ· συμφέρει γάρ σοι ἵνα ἀπόληται ἓν τῶν μελῶν σου καὶ μὴ ὅλον τὸ σῶμά σου βληθῇ εἰς γέενναν. 30 καὶ εἰ ἡ δεξιά σου χεὶρ σκανδαλίζει σε, ἔκκοψον αὐτὴν καὶ βάλε ἀπὸ σοῦ· συμφέρει γάρ σοι ἵνα ἀπόληται ἓν τῶν μελῶν σου καὶ μὴ ὅλον τὸ σῶμά σου εἰς γέενναν ἀπέλθῃ.
   31 Ἐρρέθη δέ· ὃς ἂν ἀπολύσῃ τὴν γυναῖκα αὐτοῦ, δότω αὐτῇ ἀποστάσιον. 32 ἐγὼ δὲ λέγω ὑμῖν ὅτι πᾶς ὁ ἀπολύων τὴν γυναῖκα αὐτοῦ παρεκτὸς λόγου πορνείας ποιεῖ αὐτὴν μοιχευθῆναι, καὶ ὃς ἐὰν ἀπολελυμένην γαμήσῃ, μοιχᾶται. (Mt 5,27-32)

   Πᾶς ὁ ἀπολύων τὴν γυναῖκα αὐτοῦ καὶ γαμῶν ἑτέραν μοιχεύει, καὶ ὁ ἀπολελυμένην ἀπὸ ἀνδρὸς γαμῶν μοιχεύει. (Łk 16,18)

   Gdzie gnieździ się cudzołóstwo? Skąd bierze się zepsucie dziewcząt? Dlaczego ktoś, mając łoże małżeńskie, posiada dwa lub trzy łoża rozpustne, trwoniąc na nich pieniądze i żywotność ciała, którą Bóg dał mu, ażeby pracował dla swojej rodziny, a nie po to, by się wyczerpywał w odrażających związkach, stawiających człowieka niżej od nieczystego zwierzęcia?
   Słyszeliście, co zostało powiedziane: „Nie będziesz cudzołożył”.
   A Ja wam mówię, że ten, kto popatrzył pożądliwie na niewiastę, i ta, która poszła do mężczyzny mając nieczyste pragnienia, już przez to samo popełniają cudzołóstwo w swym sercu. Żadna przyczyna nie usprawiedliwia cudzołóstwa. Żadna. Ani opuszczenie, ani odtrącenie przez męża. Ani litość wobec oddalonej niewiasty. Macie tylko jedną duszę. Kiedy więc połączyła się ona z drugą związkiem wierności, niech nie kłamie. Inaczej to piękne ciało, którym grzeszycie, pójdzie z wami, dusze nieczyste, w wieczne płomienie.
   Raczej je okaleczcie, lecz go nie zabijajcie na zawsze przez potępienie. Stańcie się na nowo ludźmi, wy, bogaci, ścieki zarobaczone występkiem, stańcie się ponownie ludźmi, by nie wywoływać obrzydzenia Nieba...

(…)

   Słyszeliście, że zostało niegdyś powiedziane: „Nie cudzołóż”. Ci z was – którzy słyszeli Mnie nauczającego w innych miejscach – wiedzą, że wiele razy mówiłem o tym grzechu. Tak, zwróćcie bowiem uwagę, iż grzech ten nie dotyczy jednej osoby, lecz dwóch lub trzech. Wyjaśnię to. Ten, kto popełnia cudzołóstwo, grzeszy ze względu na samego siebie. Grzeszy też z powodu swego wspólnika i grzeszy, narażając na grzech żonę lub zdradzonego męża, którzy mogą wpaść w rozpacz lub popełnić zbrodnię. To [mogłoby się stać] z powodu grzechu popełnionego [jako czyn zewnętrzny].
   Jednak Ja mówię wam coś więcej. Ja powiadam wam: „Nie tylko grzech popełniony jako czyn zewnętrzny, lecz samo pragnienie popełnienia go już jest grzechem”.
   Czym jest cudzołóstwo? To gorączkowe pożądanie tego lub tej, która do nas nie należy. Zaczyna się grzeszyć pragnieniem, kontynuuje się przez uwodzenie, dopełnia się namawianiem, a akt wszystko wieńczy.
   Jak się zaczyna? Zazwyczaj przez nieczyste spojrzenie. Mówiłem o tym już wcześniej. Nieczyste oko widzi to, co jest ukryte dla czystego, i przez oko pragnienie wchodzi do gardła, głód do ciała, a gorączka do krwi. Pragnienie, głód i gorączka cielesna. To początek obłędu. Jeśli osoba, na którą się patrzy, jest uczciwa, ten kto szaleje, pozostaje sam, tarzając się jak na rozżarzonych węglach lub posuwa się do oczernienia z zemsty. Jeśli jest nieuczciwa, odwzajemnia spojrzenie i wtedy zaczyna się staczanie w grzech. Dlatego powiadam wam: „Kto pożądliwie patrzy na kobietę, już popełnił z nią cudzołóstwo, bo w myślach dokonał już upragnionego przez siebie aktu”.
   Jeśli twoje prawe oko jest dla ciebie okazją do zgorszenia, wyłup je i odrzuć daleko od siebie. To korzystniejsze. Lepiej bowiem dla ciebie być bez oka, niż wpaść na zawsze w piekielne ciemności.
   A jeśli twoja prawa ręka zgrzeszyła, odrąb ją i wyrzuć. Lepiej jest dla ciebie mieć o jeden członek mniej, niż całemu wpaść do piekła. To prawda, powiedziano, że okaleczeni nie mogą służyć Bogu w Świątyni. Jednak po ziemskim życiu ci – którzy są zniekształceni od urodzenia, jeśli są święci, oraz ci, którzy są zniekształceni z powodu cnoty – staną się piękniejsi niż aniołowie i będą służyli Bogu, kochając Go w radości Nieba.
   Zostało też powiedziane: „Niech ten, kto oddala swą żonę, da jej list rozwodowy”. To jednak musi być odrzucone. To nie pochodzi od Boga. Bóg powiedział Adamowi: „To jest towarzyszka, którą stworzyłem dla ciebie. Wzrastajcie i rozmnażajcie się na ziemi, napełniajcie ją i czyńcie sobie poddaną”. I Adam, napełniony jasnym poznaniem – grzech bowiem jeszcze nie przyćmił jego umysłu, stworzonego przez Boga jako doskonały – zawołał: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mojego ciała. Będzie się nazywała niewiastą, to znaczy drugim ja, bo została wydobyta z mężczyzny. Z tego powodu mężczyzna pozostawi swego ojca i matkę i obydwoje staną się jednym ciałem”. W powiększonym blasku świateł Odwieczna Światłość potwierdziła z uśmiechem to, co powiedział Adam i co stało się pierwszym niezmiennym prawem. To pierwsze prawo – autentyczne, zrodzone w ziemskim Raju i potwierdzone przez Boga – nie zostało teraz wymazane, chociaż ze względu na coraz większą zatwardziałość człowieka ludzki prawodawca musiał ustanowić nowe prawo i chociaż z powodu wzrastającej zmienności człowieka musiał go pohamować, mówiąc: „jeśli ją oddaliłeś, nie możesz wziąć jej z powrotem”.
   Ja wam jednak powiadam: „Ktokolwiek oddala żonę, z wyjątkiem dowiedzionego nierządu, naraża ją na cudzołóstwo”. I rzeczywiście tak jest. Cóż bowiem uczyni dziewięćdziesiąt oddalonych kobiet na sto? Drugi raz wyjdą za mąż. Jakie będą tego konsekwencje? O! Ileż można by o tym powiedzieć! Czy nie wiecie, że w ten sposób możecie wywołać niechciane kazirodztwo? Ileż łez wylano z powodu rozpusty! Tak, z powodu rozpusty! To nie ma innej nazwy. Bądźcie szczerzy. Wszystko można przezwyciężyć, kiedy duch jest prawy. Wszystko też można sobie uzasadnić dla zaspokojenia swej zmysłowości, jeśli duch jest rozwiązły. Jeśli kocha się w sposób święty, wszystko można przezwyciężyć: chłód niewiasty, jej ociężałość, względną niezdolność do prac, kłótliwość, umiłowanie przepychu – nawet choroby i porywczość. Jeśli jednak po jakimś czasie nie kocha się już jak pierwszego dnia, wtedy wydaje się niemożliwe to, co jest bardziej niż możliwe, i wyrzuca się biedną niewiastę na ulicę, i odsyła na jej zgubę. [W takim właśnie sensie] cudzołoży ten, kto oddala żonę.
   Cudzołoży i ten, kto poślubia osobę porzuconą. Jedynie śmierć rozrywa małżeństwo. Pamiętajcie o tym. A jeśli dokonaliście nieszczęśliwego wyboru, nieście jego konsekwencje jako krzyż. Będziecie dwojgiem nieszczęśliwych, lecz świętych. Nie unieszczęśliwicie waszych dzieci, które są niewinnymi istotami narażonymi na największe cierpienie z powodu tej niefortunnej sytuacji.
   Miłość do waszych dzieci powinna skłaniać was do zastanowienia się setki razy, także wtedy gdy umrze wasz współmałżonek. O! Gdybyście umieli zadowolić się tym, co mieliście, i o czym Bóg powiedział: „Wystarczy!” Gdybyście potrafili – wy, wdowcy, i wy, wdowy – ujrzeć w śmierci nie tyle umniejszenie, ile wywyższenie doskonałości rodzicielskiej! Stać się matką, za zmarłą matkę; być ojcem, za ojca, który odszedł. Mieć jakby dwie dusze w jednej! Zebrać miłość do dzieci ze stygnących warg umierającego [współmałżonka] i powiedzieć: „Odejdź w pokoju, bez lęku o tych, którzy od ciebie pochodzą. Będę ich nadal kochać, za ciebie i za siebie – kochać podwójnie. Będę ojcem i matką. Nieszczęście sieroctwa nie będzie im ciążyć. Nie odczują też naturalnej zazdrości dziecka w odniesieniu do tego lub tej, która – skutek ponownego małżeństwa – zajmuje uświęcone miejsce ojca lub matki, wezwanych przez Boga do innego mieszkania”.
   Dzieci, Moje nauczanie dobiega końca, jak zmierza ku końcowi dzień wraz z zachodzącym słońcem. Chcę, abyście z tego spotkania na górze zapamiętali te słowa. Zachowajcie je w waszych sercach. Często je sobie przypominajcie. Niech będą dla was nieustannym przewodnikiem. A przede wszystkim bądźcie dobrzy dla słabych. (III (cz. 1-2), 34: 12 sierpnia 1944. A, 5184-5211 i 3296-3303)

   Dove si annida adulterio? Dove corruzione di fanciulle? Chi ha due o tre letti di licenza, oltre il proprio di sposo, e su essi profonde il suo denaro e la vigoria di un corpo che Dio gli ha dato sano perché lavori per la sua famiglia e non si spossi in luridi connubi che lo mettono al disotto di una bestia immonda? Avete udito che fu detto: "Non commettere adulterio". Ma Io vi dico che chi avrà guardato una donna con concupiscenza, che chi è andata ad un uomo col desiderio, anche solo con questo, ha già commesso adulterio nel suo cuore. Nessuna ragione giustifica la fornicazione. Nessuna. Non l'abbandono e il ripudio di un marito. Non la pietà verso una ripudiata. Avete un'anima sola. Quando essa è congiunta ad un'altra per patto di fedeltà, non menta. Altrimenti il bel corpo per cui peccate andrà seco voi, anime impure, nelle fiamme inesauste. Mutilatelo piuttosto, ma non l'uccidete in eterno dannandolo. Tornate uomini, voi ricchi, sentine verminose di vizio, tornate uomini per non fare ribrezzo al Cielo...

(…)

   Avete udito che fu detto in antico: "Non commettere adulterio". Chi fra voi mi ha già udito in altri luoghi sa che più volte Io ho parlato su questo peccato. Perché, guardate, per Me è peccato non solo per uno ma per due e tre persone. E mi spiego. L'adultero pecca per sé, pecca per la sua complice, pecca portando a peccare la moglie o il marito tradito, il quale o la quale possono giungere a disperazione o a delitto. Questo per il peccato consumato. Ma Io dico di più. Io dico: "Non solo il peccato consumato ma il desiderio di consumarlo è già peccato. Cosa è l'adulterio? É il desiderare febbrilmente colui che non è nostro, o colei che non è nostra. Si comincia a peccare col desiderio, si continua con la seduzione, si completa con la persuasione, si corona con l'atto. Come si incomincia? Generalmente con uno sguardo impuro. E ciò si ricollega a quanto dicevo prima. L'occhio impuro vede ciò che è nascosto ai puri e per l'occhio entra la sete nelle fauci, la fame nel corpo, la febbre nel sangue. Sete, fame, febbre carnale. Ha inizio il delirio. Se l'altro, il guardato, è un onesto, ecco che il delirante resta solo a rivoltolarsi sui suoi carboni ardenti, oppure giunge a denigrare per vendetta. Se è disonesto anche il guardato, ecco che risponde allo sguardo, ed ha inizio la discesa nel peccato. Perciò Io vi dico: "Chi ha guardato una donna con concupiscenza ha già commesso adulterio su lei perché il suo pensiero ha già commesso l'atto del suo desiderio". Piuttosto che questo, se il tuo occhio destro ti è stato cagione di scandalo cavatelo e gettalo lungi da te. Meglio per te che tu sia senza un occhio che sprofondare nelle tenebre infernali per sempre. E se la tua mano destra ha peccato mozzala e gettala via. Meglio per te essere senza un membro piuttosto che essere tutto dell'inferno. E’ vero che è detto che i deformi non possono più servire Dio nel Tempio. Ma oltre la vita i deformi per nascita, che siano santi, o i deformi per virtù, diverranno belli più degli angeli e serviranno Dio, amandolo nella gioia del Cielo. Vi è anche stato detto: "Chiunque rimanda la propria moglie le dia libello di divorzio" Ma questo va riprovato. Non viene da Dio. Dio disse ad Adamo: "Questa è la compagna che ti ho fatto. Crescete e moltiplicatevi sulla terra, riempitela e fatela a voi soggetta". E Adamo, pieno di intelligenza superiore perché ancora il peccato non aveva offuscato la sua ragione uscita perfetta da Dio, esclamò: "Ecco finalmente l'osso delle mie ossa e la carne della mia carne. Questa sarà chiamata Virago, ossia altro me, perché tratta dall'uomo. Perciò l'uomo lascerà suo padre e sua madre, e i due saranno una sola carne". E in un accresciuto splendere di luci l'eterna Luce approvò con un sorriso il detto d'Adamo, che diventò la prima, incancellabile legge. Ora, se per la sempre crescente durezza dell'uomo, l'uomo legislatore dovette mettere un nuovo codice; se per la sempre crescente volubilità dell'uomo dovette mettere un freno e dire: "Se però l'hai ripudiata non la puoi più riprendere", questo non cancella la prima, genuina legge, nata nel Paradiso terrestre e approvata da Dio. Io vi dico: "Chiunque rimanda la propria moglie, eccetto il caso di provata fornicazione, l'espone all'adulterio". Perché, infatti, che farà nel novanta per cento dei casi la donna ripudiata? Passerà ad altre nozze. Con quali conseguenze? Oh! su questo quanto ci sarebbe da dire! Non sapete che potete provocare incesti involontari con questo sistema? Quante lacrime sparse per una lussuria! Sì. Lussuria. Non ha altro nome. Siate schietti. Tutto si può superare quando lo spirito è retto. Ma tutto si presta a motivo per soddisfare il senso quando lo spirito è lussurioso. Frigidità femminile, pesantezza di lei, incapacità relativa alle faccende, lingua bisbetica, amore al lusso, tutto si supera, anche le malattie, anche le irascibilità, se si ama santamente. Ma siccome dopo qualche tempo non si ama più come il primo giorno, ecco che allora si vede impossibile ciò che è più che possibile, e si getta una povera donna sulla via e verso la perdizione. Fa adulterio chi la respinge. Fa adulterio chi la sposa dopo il ripudio. Solo la morte rompe il matrimonio. Ricordatevelo. E se avete fatto una scelta infelice, portatene le conseguenze come una croce, essendo due infelici, ma santi, e senza fare maggiori infelici nei figli, che sono gli innocenti che più soffrono di queste disgraziate situazioni. L'amore dei figli dovrebbe farvi meditare cento volte e cento, anche nel caso di una morte di coniuge. Oh! se sapeste accontentarvi di quanto avete avuto e al quale Dio ha detto: "Basta"! Se sapeste, voi vedovi e voi vedove, vedere nella morte non una menomazione ma una elevazione ad una perfezione di procreatori! Esser madre anche per la madre estinta. Esser padre anche per il padre estinto. Esser due anime in una, raccogliere l'amore per le creature sul labbro gelato del morente e dire: "Va' in pace, senza paura per quelli che da te sono venuti. Io continuerò ad amarli, per te e per me, amarli due volte, sarò padre e madre, e l'infelicità dell'orfano non peserà su loro e neppure sentiranno la innata gelosia del figlio di coniuge risposato per colui o colei che prende il posto sacro alla madre, al padre, da Dio chiamati ad altra dimora. Figli, il mio dire si volge alla fine, come sta per volgersi alla fine il giorno che già declina, col sole, verso occidente.. Di questo ritrovo sul monte Io voglio ricordiate le parole. Scolpitevele nei cuori. Rileggetele spesso. Vi siano guida perenne. E soprattutto siate buoni con chi è debole. (3, 174)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

niedziela, 17 września 2017

(24) Żywoty Świętych: Agnieszka Rzymianka

Żywot Jagnieszki ś.
wypisany od Ambrożego ś. Doktora Kościelnego, w kazaniu jego 90. Żyła około roku Pańskiego, 298.
Umęczona około roku Pańskiego, 304.1

   2Sługa Chrystusów Ambrozjus, poświęconym pannom. Święćmy dzień przeświętej dziewice – z jednej strony Psalmy, z drugiej czytania niechaj zabrzmią – lud wszytek radości się niech napełnia, a ubogim hojną rękę otwarza – wszyscy się w Panie radujmy, a ku zbudowaniu stanu panieńskiego, jako jest umęczona ś. Jagnieszka, rozczytajmy. Trzynastego lata wieku swego, śmierć straciła, a żywot nalazła – bo samego dawcę żywota miłowała. W ciele młodą, ale na duszy starą – na ciele niedorosłą, ale na sercu siwą – na twarzy piękną, ale w wierze daleko piękniejszą była. Ta miłością Jezusa Chrystusa zjęta, czystość Mu poślubiła, niechcąc nigdy inszego małżonka mieć, okrom Jego który się w niebie rodzi bez matki, i na ziemi się z czystej dziewice urodził bez ojca. A będąc zacnego domu i urody przedziwnej, oczy na się, gdy ze szkoły panieńskiej szła, syna Rzymskiego starosty Semproniusa obróciła – który posłał do niej drogie upominki, i dary, w szaciech, w klejnociech, i pieniądzach – prosząc, aby jego przyjaźnią nie gardziła, a za małżonkę jemu być chciała. 3A Jagnieszka ś. onemi wszytkiemi jakoby błotem wzgardziwszy – daleko zacniejszemu poślubioną się być powiedziała – od którego droższe i kosztowniejsze dary mając, i zaręczona Jemu będąc – nigdy odmienić wiary swej ku Niemu nie mogła.
   Młodzieniec on tak rozumiejąc, iżby nadeń żadnego zacniejszego i bogatszego nie było – jeszcze więtsze i bogatsze jej upominki, rozmaitych klejnotów, posłał – i usilnie się o to starał, aby nadeń nikogoż nie przekładała. 4A ona dopiero mówić jawnie poczęła: Odstąp odemnie pobudko grzechu, podmiato nieczystości, potrawo śmierci wiecznej – uprzedził cię już do mnie inny, który mię sobie lepiej ozdobił, i swym pierścieniem zaręczył – z którym twoja zacność i stan nigdy nie zrówna. Już mój Oblubieniec włożył drogą tkanicę na szyję moję – i na piersi moje noszenie, z ognistych i świetnych kamieni drogich, zawiesił – obręczami złotymi okrasił ręce moje, i twarz moję nausznicami ozdobił, i złotym odzieniem pokrył mię. Nad to i skarby nieoszacowane ukazał mi – które mi dać obiecał. A tak krzywdy Mu tej uczynić i sama sobie niechcę, abych ku innemu serce obrócić mogła. Bo Jego uroda, zacność, i moc, i wdzięczność, wszytek rodzaj ludzki przechodzi – Jego wspaniałości Aniołowie się dziwują – i Jemu pokłon czyniąc, widzeniem się samym Jego uweselają. Tego gdy miłuję, czystą – gdy się Go dotykam, dziewicą jestem – gdy Go za męża mam, przy panieństwie zostaję. To słysząc on pogański młodzieniec, wielką żałość na sercu odnosił – i z smutku w niemoc ciężką upadł. Przyjdzie ociec, o jedynego syna zdrowie frasowliwy, przyczynę choroby jego zrozumie.
   Wielkie poselstwo do Jagnieszki i jej rodziców pośle – aby się tak uczciwym i zacnym małżeństwem syna jego nie hydziła, a w tym tak uporną nie była – ponieważ we wszytkim Rzymie takie jej szczęście potkać, z strony zacności i bogactwa nie mogło. Lecz ś. Jagnieszka toż co i pierwej mówiła – iż innemu zacniejszemu poślubiona jestem, któremu się złamać wiary nie godzi. Ociec z gniewem się pytać począł, ktoby taki był, któryby się synowi jego równać chciał, a dla któregoby dom jego upośledzon być miał, i wystąpi jeden z jego pochlebców mówiąc: Jagnieszka tak jest czarnoksięstwem Chrześciańskim zwiedziona, iż rozumie, żeby Chrystus którego Chrześcianie za Boga, w niebie królującego mają, jej małżonkiem być miał. Co usłyszawszy radował się, iż zatym zniewolić ją mógł i prawem karać, jako tę, która się bogom pogańskim sprzeciwiając, gardło zasłużyła. 5A tak sługi po nią posławszy, przywieść ją przed się, jako do urzędu kazał. Gdzie naprzód prośbami, potym groźbami jej nieużyte serce od poślubionej Chrystusowi czystości, odwieść chciał.
   Lecz panna tak obietnic jako i pogróżek jego, za nic sobie nie miała – jednakiego zawżdy serca, ku Bogu i Oblubieńcu swoim zostając – aż potym z rodzicami jej wiele około tego małżeństwa syna swego mówić i czynić począł – także im grożąc, jeśliby do tego córki swej nie przywiedli. Oni z tego się wymawiali, powiadając, iż ona zatym, jakośmy jej wolej z młodości świadomi, tego nigdy nie uczyni, ani swego świętego przedsięwzięcia odstąpi. Tedy drugi raz przyzwać do siebie panienki kazał – i długo ją znowu namawiając, rzekł nakoniec: obieraj sobie z dwu jedno – abo na tak zacnym syna mego małżeństwie przestań – 6abo dla utraty panieństwa, w którym się ty kochasz, na służbę boginiej Westy, która takich do swej ofiary potrzebuje, na wieki oddana być masz. Rzekła Jagnieszka ś. – Jeślim syna twego zaniechała, który acz cielesną nierządnością uwiedziony, wszakże jednak człowiek i obraz Bożym jest – daleko się więcej tym bałwanem a sprośnym kamieniem brzydzić będę, a głowa moja nigdy się tej niemej twarzy nie pokłoni. Bo wiem iż Boga nie masz innego, nad tego, który niebo i ziemię stworzył, przez Syna swego Jezusa Chrystusa, jedynego Pana i Oblubieńca mojego, za nas umęczonego i ukrzyżowanego – który trzeciego dnia zmartwychwstawszy, na niebie króluje, i przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Temu się ja samemu kłaniam jako prawemu a żywemu Bogu, a służby boginiej twojej kamiennej, nigdy czynić żadnej nie będę. Rzekł starosta: mnieć tylo młodości twojej żal – wszakże jeśli się sama nie żałujesz, jedno sobie z tych dwu obieraj – abo ofiary Weście boginiej czynić musisz, abo cię do domu nierządnego na jawną sromotę i utratę panieństwa twego poślę – gdzie i sama lekkość odniesiesz, i dom swój o niesławę i zelżywość przyprawisz.
   A ś. Jagnieszka śmiele rzekła: Byś się znał na prawym Bogu moim, a o wszechmocnej mocy Jego wiedział – nigdybyś tych słów nie mówił. Za obroną Boga mego śmieleć to obiecuję – iż ani się twej boginiej kamiennej nie pokłonię – ani cudzą wszetecznością pomazana będę. 7Mam ja dobrego stróża czystości mej, dusze i ciała mego, który mię mocną ręką Boską obroni – a tego nikomu coby z ubliżeniem panieństwa mego było, nie dopuści. Nie jest Bóg mój, jako wasze kamienne i nieme, od których pomocy żadnej mieć nie możecie, gdy ich w uciskach waszych nawięcej prosicie, a próżną nadzieją wzywacie. Lecz Pan mój Jezus Chrystus żywy, na moję pomoc nie omieszka – a tam gdzie mi naciężej będzie, prędką mi obronę pośle. 8Tedy z gniewem obnażyć sromotnie panienkę kazał, i do domu nierządnego prowadzić. Pan Bóg, który w sobie ufających nie zapomina, onej zelżywości wstydu panieńskiego tak zabieżał – iż ciała jej żadne oko nie obeszło. Bo wnet, z jej włosów od głowy, tak gęstą zasłonę uczynić raczył, i tak ją obtoczył, iż żadna suknia poczciwiej nagości jej pokryć nie mogła.
   A gdy na miejsce tamto niesławne przywiedziona była, w nim Anioła Bożego, wielkiego czystości przyjaciela, na obronę swoję zgotowanego, ujźrzała – który ją taką światłością ogarnął, iż patrzyć na nię nikt, okrom strachu i zdumienia, prze wielki majestat i światłość niemógł. Tam z miejsca nieczystości, dom się modlitwy i Anielskiego przebywania uczynił. Chwalić Pana Boga swego z onym zaraz Aniołem ś. Jagnieszka poczęła. 9A wdzięczne Psalmy, i radości pełne modlitwy, Oblubieńcu swemu oddawając, ujźrzała szatę piękną przed sobą położoną. Którą gdy ciało swe pokryła, a niewiedząc skądby się wzięła, widząc iż prawie na jej wzrost uczyniona była – za nię Oblubieńcowi swemu dziękowała – nic nie wątpiąc iż rękami Anielskimi urobiona, i jej przez tegoż stróża przyniesiona była. W tym wiele młodych ludzi, przychodząc na miejsce ono sromotne, złe chuci swe chcieli wypełnić – ale na taką światłość, i dziwną postawę ś. Jagnieszki patrząc, wzlepszonymi odchodzili – Boską jakąś moc i cudo niewidane w pannie znając. Sam on syn starosty, który jej tak barzo w małżeństwo pragnął, inne rówienniki za głupie i bojaźliwe mając – 10pohamować złej chuci swej nie mógł, dotknąć się wszetecznie panienki świętej pokusił, z zapaleniem do niej idąc, niżli się czystego ciała jej dotknął, od czarta wnetże zamordowan jest, i bez dusze został na ziemi martwy.
   Co gdy drudzy ujźrzeli, krzyknęli: ratujcie Rzymianie ratujcie – ta czarnoksiężnica, syna starościnego zabiła. I zbieżał się lud z wielkim tłumem – jedni ją winiąc, drudzy obmawiając. A ociec smutny, widząc martwe ciało syna swego, z wielkim płaczem na ś. Jagnieszkę wołał: Okrutnico, czemuś mi syna umorzyła? Nie miałaś na kim innym swej czarnoksięskiej sztuki wyprawić? Niestety na cię, coś uczyniła – jakoś go zabiła, powiedz mi? Czemuś na mię smutnego ojca tak okrutną być chciała? 11Ona bezpiecznie i skromnie rzekła: ten go umorzył, którego wolą pełnić chciał, nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego – który nad wszetecznemi i Boga się nie bojącemi, a czystości świętej niesprzyjającemi, moc ma. Wszak inni którzy do mnie wchodzili, żywi zostali – bo widząc Anioła przy mnie, uczcili go – a ciała się tego, które Panu Bogu jeszcze z pieluch oddane i poślubione jest, nie dotknęli. Lecz syn twój Boga nie uczcił i Anioła Jego – chciał swe złe myśli wypełnić – i gdy się ku mnie popędził, pierwej niżli się mię dotknął, nie moją, ale tego który broni, władzą i rozkazaniem zabit jest.
   Rzekł ociec zabitego: Po tym poznam iżeś tego nie uczyniła z czarnoksięstwa – jeśli mi żywot synowi memu uprosisz, a tego Anioła swego użyjesz, aby mi żywego syna wrócił. Rzekła panna: Aczkolwiek niedowiarstwo wasze tego nie jest godne – wszakże iż już czas przychodzi, aby Chrystus P. Bóg i Oblubieniec mój wsławion był – wystąpcie, abych zań modłę uczynić mogła. I gdy wystąpili – prosić pocznie ś. Jagnieszka P. Boga, aby na objaśnienie czci i mocy swej Boskiej, duszę w ono martwe ciało przywrócić rozkazał. 12I jeszcze modlitwy na twarz leżąc nie skończyła, a owo Anioł ją podnosić z ziemie począł a wysłuchaną jej modlitwę powiedział, i wnet młodzieńca wskrzesił. Który wyszedszy, zdrowy jako pierwej, wołać wielkim głosem począł: Jeden jest Bóg na niebie i na ziemi i na morzu Bóg Chrześciański – a ci bogowie które chwalicie nic nie są, sami sobie pomóc nie mogą – nieprzyjaciele są zbawieniu ludzkiemu, i zdradliwe są służby i kościoły ich. Za takim straszliwym głosem, zburzyli kapłani pogański lud – iż z wielkimi groźbami wołać poczęli: zabij tę czarnoksiężnicę, zamorduj złą niewiastę, która nie tylo ciała zabija, ale i serca i dusze odmienia. A ociec on starosta widząc takie cuda, zdumiał się, i obaczył złość swoję, i pewnie wolną chciał pannę uczynić – jedno bojąc się wywołania z ziemie, wolał na ten czas urząd złożyć, a namiestnika Aspazjusa postawić.
   13Ten kazał wielki ogień napalić, i ś. Jagnieszkę weń wrzucić. Lecz ogień wnet się na dwie stronie rozdzielił, a pannie wolnego miejsca ustępując, pogaństwo ono około stojące palił. We śrzodku onego ognia ś. Jagnieszka rozszerzywszy i podniósszy ręce swoje, modlitwę taką czyniła mówiąc: Wieczna chwała i pokłon bądź Tobie nieśmiertelny i wszechmocny Ojcze, iżeś mię przez Syna swego z mocy niepobożnej ręki wybawił – i od pomazania nierządnego zachowałeś duszę i ciało moje – i teraz ogień ten, jako chłodną rosę uczyniłeś mi, i wielkiemi dobrodziejstwy okrasiłeś duszę moję, i we mnie wsławiłeś imię ś. Twoje – proszę przyjmi już duszę moję w pokoju, Ciebieć samego pragnę, wiary ku Tobie nie odmieniam, serceć zapalone jako pierwej ofiaruję. Przyjmi Oblubieńcze mój sługę Twoję, a otwórz mi wrota do wiecznej radości Twej, abych już tego zażyła w com wierzyła – i Ciebie któregom tu zamiłowała Pana i Oblubieńca mego oglądać mogła. Owo już to, com wierzyła widzę – czegom się nadziewała, mam – czegom pragnęła, już obejmuję. Ciebie sercem i usty wyznawam, do Ciebie idę Jezu Chryste, który z Ojcem i z Duchem Ś. królujesz na wieki. Amen. Gdy tę modlitwę kończyła, 14jeden z rozkazania Aspazjusa, mieczem gardło jej przebił. I tak we krwi swej, czystą sobie Chrystus oblubienicę poświęcił.
   Rodzicy ciało córki swej wzięli, i na roli swej przed miastem, gdzie dziś imienia jej kościół jest, w Rzymie pogrzebli. Do tego grobu wiele się Chrześcian zawżdy schodziło – zwłaszcza w nocy, prze bojaźń pogaństwa, którzy i tam je najdując prześladowali i kamieńmi bili. I czasu jednego na nie strzegąc uderzyli, i wiele ich poranili – ostatek pouciekało. Sama się święta Emerencjana rówienniczka ś. Jagnieszki zastawiła, i gromić słowy on lud swowolny poczęła, mówiąc: Czemu niewinne a cnotliwe ludzie bijecie niepobożnicy? Co za przyczynę na te macie, którzy Boga jednego wszechmocnego chwalą, i wam swemi modlitwami wiele dobrego czynią? 15Na które słowa oni niedbając, pannę ś. Emerencjanę kamieńmi zabili. Która acz ochrzczona nie była, wszakże we krwi się swej ochrzciwszy, za towarzyszką swoją do wiecznej radości weszła. Potym u grobu ś. Jagnieszki rodzicy jej często płacząc – nocy jednej, ujźrzą jawnie wielki poczet panienek ubranych w dziwnie piękne szaty, wielce jasne i ozdobne twarzy mające – a ony przechodzą i mijają to miejsce na którym byli. Miedzy nimi ujźrzeli też córkę swoję Jagnieszkę ś. która na inne towarzyszki zawoławszy, aby stanęły, rzekła tak rodzicom swoim: Niechciejcie mię płakać tak, jako straconej, ale się z radości mej weselcie, iżem ja z temi wszytkimi jasne mieszkanie otrzymała – a z Tym złączona jestem w niebie, któregom z całego serca miłowała na ziemi.
   Tym widzenim rodzicy uweseleni, żałość w wesele obrócili – i to wiernym wszytkim powiadali. Za czasu potym Konstantego wielkiego, córka jego Konstancja będąc jeszcze poganką, ciężką a niezleczoną chorobę miała, wrzody szkaradnemi osypana będąc, od nóg aż do głowy. Ta słysząc o ś. Jagnieszce, przyszła do grobu jej. 16I tam modlitwę czyniąc zasnęła – i ujźrzała we śnie onym ś. Jagnieszkę, która jej to rzekła: Statecznie sobie poczynaj Konstancja, a wierz w Pana Jezusa Chrystusa Syna Bożego, Odkupiciela twego, przez którego teraz uzdrowiona będziesz. Skoro się ocknie, zdrową się być najdzie, tak iż znaku ran i wrzodów onych nie było. Wróci się z weselem do pałacu, i z ojcem Cesarzem, z bracią i wszytkim Rzymem, triumf wielki, chwaląc P. Boga, uczyni. 17I zbudowała na onym miejscu kościół, gdzie ciało tej wielkiej męczenniczki leży, i gdzie Chrystus do tego czasu, wiele dobrodziejstwa chorym czyni. Ta Konstancja zachowała panieństwo aż do śmierci, z wielą innych Bogu poślubionych panienek – 18które na przykład Jagnieszki ś. i teraz w Rzymie stan niepokalany wiodą – spodziewając się za wytrwanim swoim, iż wiecznej zapłaty dostaną. To Ambrozjus sługa Chrystusów, tak jakom w księgach nalazł, ku czci tak zacnej męczenniczki wypisał – aby tak rzeczy pożyteczne zapomnieniem nie zaszły, ku zbudowaniu waszemu Chrystusowe dziewice. I to wam posyłam, prosząc miłości Ducha Ś. aby praca wasza w naśladowaniu świętych, pożytek przed Bogiem naleźć mogła. Amen.

   19Jako śmie upór heretycki, śluby i chowania panieńskiej czystości, i poświęcenie dziewictwa Chrystusowi, zwać wymysły ludzkimi? które Duch Boży męczeństwem i cudy takiemi potwierdził, i tak dawny wiek i zwyczaj Chrześciańskiej pobożności trzymał, i które tak zacny i wielki Doktor Ambroży Biskup Mediolański, jako wszelakiej czci godne i Bogu miłe chwali, i inne panienki do takich ślubów już Duchem Bożym wzruszone, w ich przedsięwzięciu świętym posila. 
 
1  XXI. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 12. Ianu.
Święto ś. Jagnieszki za czasów ś. Ambrożego.
Zacniejszemu poślubioną się być mieniła ś. Jagnieszka.
Jagnieszki ś. do młodzieńca słowa dziwne.
Pojmana ś. Jagnieszka.
Dziewice mieli poganie do służby bałwochwalskiej, Weście boginiej.
Jagnieszki ś. ufanie wielkie w Pana Boga.
Ś. Jagnieszka obnażona, do domu nierządnego prowadzona była.
Ś. Jagnieszce P. Bóg zesłał szatę.
10  Syn starościn w nieczystej myśli umorzony.
11  Czart nad nieczystemi moc ma.
12  Ś. Jagnieszka umarłego wskrzesiła.
13  W ogień wrzucona.
14  Śmierć ś. Jagnieszki.
15  Emerencjana ś. we krwi swej ochrzczona.
16  Konstancja, córka wielkiego Konstantego u grobu ś. Jagnieszki zleczona.
17  Kościół ś. Jagnieszki zbudowany od córki Cesarskiej.
18  Za uczynki wieczna zapłata.
19  Obrok duchowny.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski