sobota, 29 października 2011

Pieśń o Ewie i Maryi

1

Dwie piękne, dwie prawe – Ewa i Maryja
zostały zważone;
pierwsza stała się przyczyną śmierci, druga – życia.

Refren: Chwała, Panie, Twej mądrości!

2

Chytrość pozbawiła Ewę szlachetności,
odebrała jej rozsądek,
Maryja uczyniła rozum solą swej prawości.

3

Nie wystarczy piękność bez mądrości,
nie ma względu na skutki
chytrość bez prawości.

4

Miłość bliska jest pięknu,
a grzech przebiegłości,
lecz obie wzięte razem mogą stać się dobre.

5

Czystość unieszkodliwi jad chytrości,
mądrość umocni prawość;
wtedy czystą będzie mądrość i mądra prawość.

6

Rozłączone stają się sobie wrogie,
gdyż pierwsza jest brzydka a druga niemiła.
Tylko razem wzięte są wielkie.

7

Tak dwie osobno wzięte ręce
są bezsilne,
a złączone zdołają świat ujarzmić.

8

One opanowały morze i ląd suchy,
stopiły spiż, zmiękczyły żelazo,
z głębin dobyły skarby, z gór drogie kamienie.

9

Obie są dwiema matkami z córkami – dziesięciu palcami,
zdołały one nimi opanować moce.
Choć siła ich nikła, wspaniałe jest ich dzieło.

10

Nieliczne są, a czynią wiele dobra,
są proste, a jednak piękne, tworząc dziwne obrazy,
są nieme, choć wymowne, pisząc księgi.

11

Są nagie, a przecież odziane w liczby,
są puste, choć przy liczeniu
należy do nich świat cały.

12

Ich krewny jest jeden – podobny pochodzeniem,
istotę jego trudno wypowiedzieć,
jest obcy, choć podobny, wyryty na nich cały.

13

Jest ich posłańcem – bez skrzydeł lata,
bez skrzydeł wraca, bez piór się unosi.
W swym wnętrzu kryje zwierzony sobie symbol.

14

Szepta, choć jego głos nie wejdzie w ucho,
bo nie do ucha mówi w swym milczeniu,
oku tylko objawia skryte znaki.

15

Nie pojmie ucho jego głosu,
obcy mu jest jego milczący język,
ma jedną właściwość – milczenie.

16

Jak głos jest obcy oczom,
tak uszom obce jest milczenie,
duchowe oko słucha i przyjmuje.

17

Oczyma zobaczyła Ewa piękne drzewo,
w jej duszy błysła rada zdradzieckiego węża,
jej czyn przyniósł nieszczęście.

18

Uchem poczęła Maryja Niewidzialnego,
co przyszedł w głosie – w Jej łonie Moc się wcieliła.
Śmierć i szatan zapytali: „Kim On jest?”

19

Wtem usłyszeli radosny nad Nim śpiew aniołów:
Oto zabójca śmierci, niszczyciel złego,
wesele niebian, nadzieja ziemian!”

20

Śmierć i szatan spojrzeli na siebie i zadrżeli –
myśleli, dokąd uciec i gdzie się ukryć.
Zły uszedł na pustynię, śmierć zstąpiła w głębię.


21

Gdy zbiegli, On udał się do ich mieszkań,
podążył na pustynię i tam pokonał złego,
do głębi zstąpił, ujarzmił śmierć w jej kryjówce.

22

Po pokonaniu śmierci i szatana
na ziemi zapanowała ufność, w niebie radość
z przyniesionej przez aniołów ziemianom dobrej wieści.

23

Wesela pełni wykrzyknęli z nimi,
zdradzając gorące pragnienie,
byśmy mogli się cieszyć w dniu drugim.

Napisane przez św. Efrema Syryjczyka, w przekładzie ks. Wojciecha Kani zawartym w książce Teksty o Matce Bożej 1: Ojcowie Kościoła Greccy i Syryjscy, Niepokalanów (Ojcowie Franciszkanie) 1981.

Matka Boża Cierpliwie Słuchająca,
obraz z Rokitna

wtorek, 25 października 2011

Pieśń zatracenia

Nie słuchaj nikogo i niczego,
tylko Boga jedynego.
Różne głosy przychodzą i odchodzą,
słuchaj tylko prawdziwego.

Nie patrz na nikogo i na nic,
tylko na jedynego Boga.
Różne światła przychodzą i odchodzą,
patrz tylko na prawdziwe.

Nie żyj nikim i niczym,
tylko jedynym Bogiem.
Różne uczucia przychodzą i odchodzą,
żyj tylko prawdziwym.

Prawdy i kłamstwa,
jasności i ciemności,
bóle i radości –
wszystko zostaw,
Boga tylko słuchaj,
Boga tylko oglądaj,
Boga tylko odczuwaj.
On jeden jest prawdziwy,
reszta to złudzenie.
Gardź wszystkim,
co złudne i wątpliwe.
Spocznij w tym,
co pewne i niechybotliwe.
Niech cię nic nie rusza,
bądź jak twarda skała.
Bóle i napaści miną,
kiedy cię nie przejmą.
Lekceważ wszystko,
ale nie lekceważ wiary.
Życie to krzyż,
krzyż nieś wytrwale.
Wytrwaj do końca,
a przyjdzie zbawienie.
Nie idź na łatwiznę
i nie zdradzaj prawdy.
Prawda potrzebuje poświęcenia,
krwi dla odkupienia.
Tak jak Pan,
oddaj wszystko,
umiłuj ubóstwo,
pełne obnażenie.
Ciesz się tylko jednym –
trwającym cierpieniem.
Po nim przyjdzie światło –
duszy uwolnienie.
Swój pokój pełen grozy
pozostaw w ciemności.
Niech się zjawią wszyscy diabli,
ty czekaj na pomoc Pana.
Niech rozszarpią twoje ciało,
niechaj wyssą twoją krew,
ty się nie poruszaj,
oczekuj tylko Pana.
W bólu i cierpieniu
niemożliwym do zniesienia
pozostaw tylko iskrę wiary
i zdaj się na Pana.
Wszystko posuń aż do granic śmierci,
Bogu śmierć niestraszna.
Diabeł pyszny zaraz zmyka
przed oznaką śmierci.
Niech ci nic nie będzie straszne,
pokorny i wierny ma za obrońcę Pana.
Otchłanie piekielne nie przemogą miłości.
Dla miłości i z miłością walcz o niebo wieczności.
Nie miej żadnych panów,
prócz jednego Jedynego.
Z wszystkich innych śmiej się
i bierz za zgłodniałe psy.
Tańcz na nieboskłonie,
depcz diabłowi skronie,
śpiewaj pieśń radości
wynikłą z ciemności.
W bólu serca śpiewaj cicho,
niech cię słyszy Boskie ucho.
Bóle czy radości,
niech Bóg w sercu gości.
W zmroku, czy o świcie,
zawsze bądź w zachwycie.
Niech się serce stara,
bo tego wymaga wiara.
Żyj w miłości
ku wieczności.
Pozostaw wszystkie złości,
biegnij do wolności.


poniedziałek, 24 października 2011

Do zakochanej ćmy

Ogień płonie i jest piękny
ale nie leć do ognia,
żeby się nie spalić.
Oglądaj z daleka,
zachwycaj się
samym widokiem miłości.

Wszelkie ciągoty
uspokój w swym sercu
tam gdzie mogą zostać czyste
i niczym nieskażone
w świecie byłyby niszczące

Niespokojna żądza
krew zatruwa
niszczy ciała

W tajemnicy skryta
w sercu uwielbiona
jest pokarmem życia

miłość nietykalna
to miłość anielska
czysta

rozkosz jest tym większa
im miłość jest czystsza

Posiadanie Boga przez duszę

Ojciec zachowuje duszę, Syn ją poucza, a Duch Święty oświeca. Tak mówi Jezus w „Poemacie Boga-Człowieka”, I, 24. Nieposłuszeństwo pierwszej Ewy.

sobota, 22 października 2011

Z miłością dla Matki

Dary.
Żaden dar Cię nie obdarzy.
Jesteś obdarzona wszystkim.

Słowa.
Żadne słowo Ciebie nie wysłowi.
Ty wysławiasz wszystko.

Myśli.
Żadna myśl Cię nie pomyśli.
Ty myślisz o wszystkim.

Cóż więc mogę zrobić, synek Takiej Matki?
Do stóp Twoich się pokłonię, podziękuję
za Twe dary, słowa, myśli – za niebiańskie kwiatki.

piątek, 21 października 2011

Słowa „kocham”

- Kocham Cię
Te słowa mają wielką moc.

- Te słowa mają moc,
jeśli opisują coś prawdziwego.
Bo to co opisują jest wspaniałe.

- I bez słów jest wolna miłość.
Dusze spotykają się w milczeniu.

- Dusze jednoczą się w ciszy.
Rozumieją się bez słów.
Jedna przelewa się przez drugą.

środa, 19 października 2011

Obraz Jezusa

Przed oczami ludzi nakreślono obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego (Ga 3,1). Ten obraz to przykład Jego życia. On daje wyobrażenie o prawdziwej osobie Jezusa.

Czysty zapatrzony w początek

   W początku wszystko jest czyste. Czysty szuka powrotu do pierwotnej czystości, żyje wspomnieniami, aby odtworzyć w sobie pierwotny obraz doskonałości. On nie zajmuje się końcem. Wystarczy mu, że znajdzie początek i w nim widzi już wszystko doskonałe. W początku poznaje koniec. Powraca ciągle do początku, bo w nim wszystko jest czyste. To jest droga ciągłego nawracania.
   Ten czysty myśli o sobie, jest zapatrzony w siebie – w odbicia Boga jakie w sobie znajduje. Ale przez to odbudowuje on w sobie obraz doskonałości i sam staje się do niego podobny. Przez ciągłe nawracanie się do pierwotnie czystego obrazu, odwraca się od złudnych obrazów zabrudzonych i sam staje się czysty jak doskonale czysty pierwotny obraz. W ten sposób ukazuje innym niewidzialną wcześniej rzeczywistość.
   Najpierw myślał o sobie, był zajęty swoimi wspomnieniami, zapatrzony w doskonałe wzorce. Później jego myśli zaczęły go wypełniać i pochłaniać, zapomniał o sobie i wrócił do dzieciństwa, doskonałe wzorce odcisnęły się na całej jego osobie. W końcu, kiedy nie pozostało już nic z niego samego i kiedy wrócił zupełnie do pierwotnej czystości, sam stał się doskonałym obrazem czystości i wyjawił niewyjawione. Skryte myśli wyszły na jaw, ucieleśniły się w jego osobie.
   On sam mimowolnie, zapomniawszy o sobie, pozwolił wzejść światłości i zajaśniał pełnym blaskiem. Choć nie myślał o niczym innym poza tym co w sercu nosił, to swą światłością wszystko oświecił. Niby samolub zapatrzony w siebie, ale kiedy zajaśniał pełnym światłem, jego blasku nie dało już się ukryć przed oczami innych.
   Nie myślał o niczym prócz Boga, ale zaświecił dla bliźnich. Przez miłowanie tylko Boga zaświecił Bogiem i dał Boga innym. Bogiem innych umiłował. Odwrócony od innych i wpatrzony w Boga, zaświecił tak mocno, że innych oświecił. Umiłował innych swym odwrotem i nawrotem do Boga. Nie myślał nigdy o tym, światło jednak samo wyszło na jaw. Takie też było życie cichej służebnicy Boga, Czystej Panny Maryi, która sama była czystością i czystość światu zrodziła.

Czyste spojrzenie wyróżniające

Czyste spojrzenie wyróżnia rzeczy i widzi je bez ich otoczki. Wszystko widzi w rzeczywistości nazwy – takie, jakie jest. Nic nie dodaje, nie tworzy żadnych urojeń i nad niczym nie rozmyśla. Widzi prawdę gołym okiem, bez żadnej zasłony. Zatopione w rzeczywistości nazwy, widzi jasno jej następstwa i zna wszystkie czasy.

Święcenie imienia

Imię Boga Jestem we wszystkim dźwięczy.
Święć się imię Boga – święć się wszystko.

Imię Boże

Imię Boga jest określeniem Boga. Ponieważ On sam określa siebie i nic innego nie może Go określić, Jego imię pozostaje nieokreślone, Jemu tylko wiadome. Zostało objawione duszom, ale one nie potrafią pojąć. Bóg jednak się określa i Bóg się objawia, daje się poznać. Dusze zaś za sprawą Bożego Ducha poznają imię Boga objawione w małej cząstce. Choć jest mała, daje posmak pełni i wprowadza w nieskończoną rzeczywistość Bóstwa.

       Imię Boże
       – określenie nieokreślone,
       wyznacznik nieskończoności
       – Miłość we własnej osobie,
       ucieleśniona w pełni.

Określenie imienia

Imię to sława i godność.

Sława to coś, co słynie –
dalekosiężny głos,
powszechne uznanie.
Imię jest więc czymś rozbrzmiewającym i uznanym.

Godność to bycie właściwym, odpowiednim –
coś, co świadczy o dobru i wartości.
Imię ma w sobie coś własnego
i wskazuje na wartość czegoś.

Imię to słynny wyznacznik dobra.

Wierzący, ale nie praktykujący

   Tak zwany wierzący, ale nie praktykujący to także chrześcijanin. On wierzy, ale jeszcze nie stosuje tego, w co wierzy. Jest niedziałający, nieczynny – wiara jeszcze w nim się nie ożywiła. To że nie praktykuje, nie oznacza, że nie ma wiary. Ma wiarę, ale posiada ją tylko w zarodku – jeszcze jej nie rozwinął. Przypomina to nieśmiałego zakochanego, który pragnie swej wybranki, ale nie może nic zrobić z powodu wątpliwości albo lęku. Taki zakochany nie jest w stanie wykrztusić choćby słowa, a jeśli nawet wyrazi swoją miłość, to przez brak śmiałości i różne obawy nie potrafi przystąpić do czynu i okazać prawdziwej gorliwości. Jeżeli jednak będzie trwał w swej wierze, możliwe że posiądzie swą miłość, w tej czy innej postaci.
   Podobnie jest z każdym wiernym. Wiara na początku jest bardzo cicha, niewidzialna (ledwie zauważalna dla widzących). Wierny pragnie czegoś albo kogoś, ale trudno mu to określić. Pojawiają się różne wątpliwości i lęki. Wierny jeszcze nie jest stały w swej wierze. A więc nawet nie mówi o niej – nie wyznaje; a tym bardziej nie przystępuje do żadnego czynu świadczącego o wierze. Mimo wszystko ma wiarę. Nie można powiedzieć, że jest niewierzącym. Nie jest tylko wyznawcą wiary, ani jej świadkiem. Wymaga on jeszcze upewnienia w swej wierze. Jeśli będzie trwał przy niej, a zwłaszcza jeśli zostanie wsparty dobrymi przykładami, jego wiara się wzmocni i przejdzie do pewności i przekonania – będzie zdolny wyznać swą wiarę słowem. Coraz szerzej też będzie stosował wiarę w życiu, przez co dojdzie do bohaterstwa wiary i poświadczy ją swoim czynem. Ostatecznie odda całe swe życie z miłości dla swego przekonania, które jest święte i uświęcone. Poświadczy swą wiarę doskonale, oddając dla niej wszystko i ze wszystkiego się obnażając.
   Nikt nie powinien gardzić taką duszą, która mówi, że „jest wierząca, ale nie praktykująca”. Ona tymi słowami daje tylko znak. Jest to ciche wołanie, pragnienie żywego przykładu wiary, który upewniłby duszę. Dusza w coś wierzy, ale nie znajduje wzoru, nie widzi nic jasno. Potrzebuje przykładu z zewnątrz.
   Tym, który ma być przykładem, jest kapłan. Tymczasem często jest tak, że to kapłan nie pokazuje wiary, a wymaga jej świadectwa od innych. Taki kapłan nie pobudza do wiary, ani do niej nie zachęca. Działa na pozór, ale w jego działaniu brak jest korzenia. Nie daje żadnego dobrego przykładu.
   W takim przypadku wierząca, ale nie praktykująca osoba skazana jest na zgubę. Dlatego przede wszystkim to kapłani mają się budzić do wiary i pokazywać ją swoim życiem. To właśnie oni mają być pierwszymi świadkami wiary, aby pobudzić do niej innych. Nie mają wymagać od innych wiary, jeśli jej sami nie mają, ani być obłudnikami, ale dawać prawdziwy przykład – przedstawiać wzór, wedle którego można dobrze żyć. Mają to pokazywać własną osobą.

Trzy tajemnice chrześcijanina

   Chrystus znaczy namaszczony, pomazaniec, naznaczony. Jest to więc Ten, który został określony – Ten, któremu zostało nadane imię – który ma szczególne zadanie. Czym jest to, co Go określa? Jakie imię Mu nadano? Do jakiego szczególnego zadania został wyznaczony? Określa Go to, że zbawia. Dlatego nadano Mu imię Zbawiciel. Jego szczególne zadanie to zbawianie. Dlatego jest Naznaczonym Zbawicielem (Jezusem Chrystusem). Któż Go naznaczył? Jeden Wszechmogący, Bóg i Stwórca.
   Naznaczony oznacza, że jest kimś – został przeznaczony do czegoś – zostało nad Nim ogłoszone imię. Jego imię – Zbawca. Jest to pierwsze imię – początek. Bo ono powołuje byty do prawdziwego życia – uwalnia od niebycia. Nad kim ogłoszone zostaje imię, staje się naznaczonym i przynależnym do Pierwszego Naznaczonego – Zbawcy. Naznaczeni idący za Naznaczonym są naznaczeńcami – chrystusowymi. Są małymi Chrystusami. Nazywa się ich także chrześcijanami. Bo zostali zatopieni w wierze – imię zostało nad nimi ogłoszone, otrzymali wezwanie do szczególnego zadania. Usłyszeli głos, zawierzyli mu i w ten sposób otrzymali imię. Stali się określeni – wyznaczeni do jakiegoś szczególnego celu – do któregoś z mieszkań w niebie. Przestali być bezimienni – bez znaczenia – a stali się imienni – naznaczeni. To właśnie znaczy chrześcijanin. Chrześcijanin to ktoś, kto staje się naprawdę kimś przez naśladowanie Tego, który naprawdę jest.
   Początkiem chrześcijanina jest wiara – zawierzenie wezwaniu. Chrześcijaninem może być każdy człowiek, który usłyszał Boskie wezwanie i jemu zawierzył. Określenie chrześcijanin jest bardzo szerokie i zamyka w sobie też tych, którzy nie przyznają się do wiary (chociażby przez widzialny znak chrztu albo przez słowa lub czyny). Nie przyznają się, bo brak im śmiałości albo pewności. Przejść muszą jeszcze oczyszczenie.
   Kto stapia się z wiarą, dostępuje oczyszczenia. Człowiek słyszy wewnętrzny głos, który budzi go ze snu i powołuje do życia. Zaczyna wierzyć temu głosowi i w ten sposób zostaje nad nim ogłoszone szczególne imię. Staje się ochrzczonym, naznaczonym, zatopionym w wierze. Odbywa się to w duchu. Jest to niewidzialny dla ludzi chrzest. Jest niewidzialny, ale nie mniej prawdziwy niż widzialny. To wiara wyznacza prawdziwego chrześcijanina. Później słowa i czyny potwierdzają. Życie w wierze rozpoczyna się w ukryciu i dopiero później wychodzi na jaw. Społeczeństwo ochrzczonych, naznaczonych, jest wielkie, ale do wiary przyznaje się niewielu. Jednak sama wiara staje się początkiem i jeśli się od niej nie odstępuje, to wymusza oczyszczenie.
   Kiedy wierny jest już oczyszczony, ukazuje mu się pewność słowa. Imię zostało nad nim ogłoszone, jemu zawierzył, jego się trzymał i stał się wypróbowany. Poznał rzeczywistość pierwotnej myśli, która pobudziła go do życia. Zawierzył imieniu – jakiemuś szczególnemu celowi – temu, co ma znaczenie – i skupiony tylko na nim, pozostawił to, co bezcelowe i bez znaczenia. A więc się oczyścił – został oczyszczony w wierze – wypróbowany. Nagle okazała mu się rzeczywistość wiary. Gdy odrzucił to, co zbędne, poznał to, co istotne. Został umocniony Słowem. Jego wiara została potwierdzona – wytrzymała przeciwności i okazała się jako pełna znaczenia. Dlatego zwie się to bierzmowaniem, umocnieniem, potwierdzeniem i oświeceniem. Wcześniej tylko słyszał, a teraz już widzi. Wcześniej mógł być wątpliwy, ale teraz jest już pewny. Słowo mu się objawiło, ukazała się rzeczywistość imienia.
   Teraz mając pewność, przystępuje do działania, nie ma wątpliwości. Imię zostało nad nim ogłoszone i wie, że to jest jego imię. Jednocześnie jest świadomy, że nie jest jeszcze ono znane światu. Usłyszał głos, poszedł za wezwaniem, został oczyszczony i ujrzał prawdziwość słowa. Stał się oświecony, pewny, umocniony. Teraz widzi braki w innych – widzi błędy i ciemności. Nie chce stać bezczynnie, ale pragnie działać. Jak do niego przemówiło Słowo, tak on teraz sam chce stać się Słowem i przemówić do innych. Pragnie ich przyciągnąć do usłyszanego Słowa – nadać im kierunek do wolności, do zbawienia, do wiecznego życia. Przez umocnienie stał się wiedzącym – zobaczył wyraźnie wartości i braki. Poznaje więc dokładnie świat jaki ma wokół siebie. Widzi doskonale, że inni żyją w niepoznaniu. Chciałby ich uwolnić, by nie cierpieli więcej bólu – aby nie żyli w błędzie i ciągłym zakłamaniu. Chce pokazać prawdę i wspaniałość doskonałego życia.
   Dąży więc do pojednania. Chce wszystko i wszystkich zjednoczyć ze Słowem, z Myślą Życia. Zbliża ich do siebie – staje się pośrednikiem Ojca. Syn słucha Ojca – Słowo słucha Myśli. Kto posłuszny Słowu, napełnia się Słowem i staje się ciałem – ucieleśnieniem Słowa. Piękny Bóg objawia się w rzeczywistości i świeci w ciemności. Kiedy ciemni zaczynają widzieć, zbliżają się do światła. Następuje zjednoczenie – wielkie, niepojęte – zjednoczenie Słowa z Myślą i zjednoczenie Ich Miłości ze stworzeniem przez najczystszą istotę, nieskalaną – Matkę Boską, Rodzicielkę Boga. To nazywa się Komunią, Zjednoczeniem oraz Dziękczynieniem (Eucharystią) – najświętszą tajemnicą.
   Chrześcijanin to nie ten, co głośno woła i krzyczy. Nie ten, co się pokazuje i przynależy. Chrześcijanin to ten, co jest włączony w życie najświętszej tajemnicy. Prawdziwe życie chrześcijańskie odbywa się w ukryciu. Dopiero później staje się widoczne, przez czyn miłosierdzia.

       Od wiary do nadziei,
       od nadziei do miłości.
       Zatopiony w wierze
       umacnia się nadzieją
       i dziękuje z miłością.
       Słucha Myśli,
       widzi Słowo
       i z Miłością działa.1

       Oczyszczony,
       oświecony,
       zjednoczony –
       Największa Tajemnica.

       Dusza posłuszna Bogu –
       Najczystsza Dziewica –
       jest Rodzicielką Boga,
       Wspaniałą Twórczynią,
       przez którą Słowo staje się Ciałem.

1  Żyje miłością, rodzi miłość, stwarza ją.

Włączenie do Kościoła

Sama łaska wiary jest już włączeniem w ciało Kościoła. Tutaj nie trzeba jeszcze wyznania wiary, jest tylko wiara. Nie trzeba zewnętrznych znaków. Na tym miejscu jest to, co odbywa się w sercu. Życie Kościoła zaczyna się od wewnątrz, a nie od zewnątrz. To nie polanie wodą jest właściwym chrztem. Ono jest tylko znakiem potwierdzającym obecność prawdziwego chrztu w sercu – potwierdzającym wiarę wewnętrzną, ukrytą przed oczami ludzi.

Chrzest w sercu

Pokora powiedzenia: „Jestem człowiekiem grzesznym”, jest już chrztem oczyszczającym serce.

Słowa Jezusa w Poemacie Boga-Człowieka Marii Valtorty, II, 44. Jezus na górze postu i przy skale kuszenia, Vox Domini, Katowice 2010, s. 236.

Wiecie, bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając ich serca przez wiarę.

Mowa św. Piotra w Dziejach apostolskich 15,7-9.

Źródło obrzędów – serce

Nawet Pan Jezus, dla uświęcenia ludzkiego obrzędu, przyjął chrzest od człowieka. Ale od kogo przyjął chrzest sam chrzczący? Czy nie był mu dany z nieba? Jakim prawem chrzcił Jan Chrzciciel albo jakim prawem był kapłanem Melchizedek? Czyż nie prawem łaski niebiańskiej? Pierwszy chrzest odbywa się w sercu i jest dany przez Ducha – przez samego Boga. Pierwsze sakramenty żyły w sercach ludu Bożego, a w Chrystusie przybrały tylko wyraźną postać. Źródło życia tętni w sercu (Prz 4,23).

Ochrona dzieci nienarodzonych

   Wierzący niepraktykujący jest życiem nienarodzonym. To wierzący w zarodku. Wyłączenie takiego wierzącego z Kościoła byłoby jak usunięcie płodu w łonie matki. Byłoby to zabójstwem – zabójstwem tym gorszym od cielesnego, że byłoby to zabójstwo duszy.
   Podobnie, życiem nienarodzonym jest też wierzący nie przyznający się do wiary. Wyłączenie takiego wiernego ze wspólnoty Kościoła i uznawanie go za niewierzącego byłoby jak zabijanie płodu.
   Kościół chrześcijański jest o wiele szerszy niż może to sobie wyobrazić ludzki rozum opierający się na pozorach wyznania i zastosowania – rozum uznający tylko to, co słyszy i widzi, a niezdolny uznać tego, co przeczuwa serce. Kościół chrześcijański oparty w zasadzie na przeczuciu i wierze, wierzyć musi, że w ukryty sposób włączony jest do niego każdy. Doskonały członek Kościoła w każdym widzi brata i siostrę w wierze – widzi wiarę nawet w tych pozornie niewierzących To nie znaczy, że się łudzi. On znalazł skarb ukryty – wiarę w człowieku – wiarę jeszcze uśpioną, ale prawdziwą. Kiedy znajduje ten skarb, budzi w innych wiarę, tak jak czynił to Pan Jezus, kiedy był na ziemi. Taki z bezbożników czyni wyznawców, z dzieci ciemności dzieci światłości.1 Bóg używa do obróbki każdego tworzywa i każde tworzywo może sobie wybrać do utworzenia swego dzieła. Dziełem jest Kościół.
   Nie wiąż więc, człowieku, rąk Boga i pozwól działać Jemu samemu. To nie ty rozstrzygasz o wyborze tworzyw i o nadawaniu kształtów. Bądź podległy Twórcy. Niech On wszystko rozstrzyga. Nie czyń siebie sędzią, jeśli nie masz Boskiego oka. To nie ty, człowieku, uznajesz kto należy do trzódki Boga i nie ty wybierasz Jemu wyznawców. To On sam jeden wybiera sobie ludzi i sam nadaje im imiona, czyniąc z nich swe dzieci.

1  Pan miłuje lud Boży, gdy jeszcze jest dzieckiem (por. Oz 11, 1). Pan syna swego wzywa z ludzi bezbożnych (por. Oz 11, 1; Mt 2, 15).

O powiedzeniu „Jezus – tak; Kościół – nie!”

   Są osoby, które przyznają się do wiary w Jezusa, ale nie do wiary w Jego Kościół. Pokazują one tylko smutną rzeczywistość, gdzie Kościół przestaje być właściwym odbiciem swego Pana. Takie osoby zdolne są uwierzyć Jezusowi, ale nie potrafią ujrzeć Go w Kościele. Jeśli Kościół staje się zepsuty i niepodobny do Chrystusa, wiara w bóstwo i człowieczeństwo Jezusa z pominięciem Kościoła okazuje się możliwa. Kiedy Kościół przestaje być Wcielonym Słowem, traci swą ochronę i nie jest już więcej silnym warownym miastem, którego murami obronnymi jest Odkupiciel.
   To też ludzie małej wiary nie są w stanie uwierzyć w Kościół upodlony, nie idący za swym wzorem. Tylko ci, u których wiara jest dojrzała, są w stanie ujrzeć w tym Kościele upodlonego Boga.


Niewielu, bardzo niewielu, w zabitym Człowieku rozpozna Mesjasza. Niewielu rozpozna w Nim prawdziwego Mesjasza, właśnie dlatego, że zostanie zabity, jak widzieli to prorocy. Chciałbym, dla dobra Moich przyjaciół, żeby kiedy jest jeszcze dzień, oni umieli Mnie zobaczyć i rozpoznać, aby móc Mnie rozpoznać i widzieć nawet w oszpeceniu i w ciemnościach godziny świata” – słowa Jezusa w Poemacie Boga-Człowieka (V, 21 (Józef z Arymatei oraz Nikodem powiadamiają Jezusa o wydarzeniach w Judei), Vox Domini, Katowice 2000, s. 189-190).

Obraz Jezusa
namalowany przez Vassulę Ryden

Poznanie bez widzenia

Jezus to Zbawcza Rzeczywistość rozciągająca się w czasie. Czy możliwe jest poznanie Tej Rzeczywistości bez poznania Jezusa ukrzyżowanego w czasie? Maryja, Matka Boża, pokazuje, że takie poznanie jest możliwe. Ona poznała Zbawczą Rzeczywistość jeszcze zanim zobaczyła Ją ukrzyżowaną. Była błogosławiona, bo uwierzyła (J 20,29; Łk 1,45). Wiara pozwala na poznanie Tej Zbawczej Rzeczywistości jeszcze przed Jej pełnym objawieniem. Wiara Ją przyzywa i sprawia, że przybiera Ona pełną postać w świecie.

Jezus bliski

Jezus jest bliski dla tych, którzy Go szukają.
Miłość stoi pod twoim nosem.

wtorek, 18 października 2011

Rodzenie i wskrzeszanie królestwa

   Królestwo Boże jest malutkie, zasiane w drobnostce (Łk 13,18-21). To jest Słowo, przez które wszystko się stało, a bez którego nic się nie stało (J 1,3). Ono, choć malutkie i niepozorne, daje początek wszystkiemu. Jedno małe słowo, a tak wiele może. Mówię „tak” i się staje, mówię „nie” i się nie staje.
   Jedno małe słowo Czystej Matki zbudowało całą rzeczywistość. Rzekła „tak” i porodziła Syna. Syn był zawsze „tak” dla Myśli Ojca. Ona „Tak” i On „Tak” spełniali zamysły Boga. Małymi słowami pozwalali rosnąć i rozkwitać całemu pięknu Słowa. Przez swe małe słowa rozsiewali wszędzie wokół rzeczywistość nieba. Jedno małe słowo, a było prawdziwe. W jednym wielkim świecie, małe słowo zniweczyło kłamstwo. Słowo powróciło, kłamstwo odwróciło. Świat wielki stał się mały, a małe słowo się rozrosło i przybrało rozmiar cały. Małe słowo na krzyżu zawisło i pokazało wszystko, co można pokazać. Niebo na ziemię zstąpiło, małe słowo Boga uwielbiło. Bo było prawdziwe, od początku i do końca, ponad wszelkim kłamstwem świata.
   Jedno słowo prawdziwe odsłania piękno raju i z drobnego staje się wielkim. Jedno słowo kłamliwe odsłania brzydotę świata i z wielkiego staje się drobnym. Słowo prawdy jest ożywcze i lecznicze. Słowo kłamstwa jest śmiertelne i trujące. Cała władza do prawdy należy, władza kłamstwa trwa tylko do czasu. Prawdziwa władza w Słowie prawdy się zawiera. Władza Słowa Prawdy to Królestwo Boże. W nim wszystko piękne i bez braku, żywe, lśniące i zachwycające.
   Jedno Słowo staje się wielością. Słowo to zarodek, w Słowie się zawiera płodność.
   Jedno Słowo jest przyprawą (Łk 13,20-21). Nadaje wartości wszystkiemu. Przez Nie wszystko się staje, a bez Niego nic się nie staje (J 1,3).
   Królestwo Boże to Słowo. Słowo, które jest jak ziarno i tworzy wszystko na nowo; Słowo, które jest jak zaczyn i lekarstwo, i poprawia co zostało już stworzone. Jedno Słowo wszystko rodzi i jedno Słowo wszystko wskrzesza. Takie jest królestwo Boże. Poznaj rzeczywistość Słowa, a ujrzysz królestwo.
   Słowo Boże na dwa sposoby się rodzi – rodzi z siebie i rodzi z innego. Tak też Słowo, które na świat przyszło, dwojako się narodziło. Na początku zrodziło się z Ducha, a na końcu z ciała. Słowo z Ducha zrodzone, urosło w łonie Matki. Słowo zrodzone z ciała umarło na krzyżu.
   Królestwo Boże na dwa sposoby się buduje – buduje z siebie i buduje z innego – używa tworzyw ziemskich, ale układa je niebiańską myślą. Ojcze nasz, któryś jest w niebie, niech królestwo Twoje będzie na ziemi, takie jak jest w niebie.

Twórca religii

Jezus Chrystus jest twórcą religii. A religia to pobożność, Boże życie. Któż bardziej pobożny, jak Chrystus? Któż żyjący Bogiem tak, jak Chrystus? Jedno Słowo Boże – ono jest twórcą religii. Dlatego Bóg jest nazywany Stworzycielem nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. Syn przez posłuszeństwo Ojcu-Stworzycielowi jest twórcą prawdziwej religii. Ale nie tworzy sam Syn. To Miłość tworzy – Miłość między Synem a Ojcem. Jeśli Syn by nie miłował, nie byłoby religii. Przez Niego więc religia się staje. On jest Tym, przez którego wszystko się stało (J 1,3).

Człowiek na wzór obrazu pierworodnego

Bóg przeznaczył ludzi na to, aby się stali na wzór obrazu Jego Syna, który jest pierworodnym między wielu braćmi. Ludzie powołani według tego zamysłu, miłują Boga, a Bóg współdziała we wszystkim dla ich dobra (por. Rz 8,28-29).

Droga czystych i początki

   Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5,8).
   Droga czystych to niezapominanie początku. Jest to droga czystych pierwotnych obrazów, doskonałych wzorów, wyrazów Bożego zamysłu – piękna droga czystości. Piękno ujawnia się w Synu Bożym i całym Jego otoczeniu, a ich odbiciem jest świat. To droga rozmyślania, której owocem jest patrzenie (kontemplacja). Człowiek patrząc na przykład Boga i świata, dotyka rzeczywistości niebiańskiej i zaczyna widzieć Boga. Z tą drogą czystych jest związane kapłaństwo. Jest to zatem droga obrazu, wzoru, początku, zaczynu (a więc też zakonu), zamysłu, zamiaru, powodu, przykładu, pierwotnej doskonałości, piękna, ładu, wyrazu, słowa, narodzenia i odrodzenia, odbicia, pierwszego znaku.

Piosenka dziecka

W czystym początku staję się dzieckiem
nie patrzę i nie wyróżniam
jestem i się cieszę
nie szukam słów wyrazu
mój ruch jest moim wyrazem
słowa? same wypływają
jak swobodna piosenka
nie znam zmartwienia
olśniewa mnie słońce
gdy burza nadchodzi
taplam się w kałuży
nie ma dla mnie zachodu
światłem ja sam jestem

Cel zabawy

Wszystko zaczęło się od zabawy i dla zabawy było stworzone. Cel zabawy – sama zabawa – został utracony dopiero później, gdy z zabawy zrobiono narzędzie zysku. To sprawiło, że nie pozostało już nic poza wielkim płaczem i trudem.

Kościół i wzorce

   Matka nie może być bez Ojca, a więc Kościół nie może być bez Myśli. Także Kościół musi mieć swoje własne myśli, wyobrażenia, ideologię. Jednak Jego myślą jest Myśl Boża, Jego wyobrażeniami – obrazy Boże, Jego ideologią – Boża ideologia. Wszystkie one są zawarte w Prawie Bożym – w przymierzu między niebem a ziemią. Stanowią one jasny, czysty wzór i doskonały układ będący miarą dla budowania Kościoła na ziemi. Kościół więc związany jest także z pewnym systemem i nie polega na samych tylko sakramentach. Ten system jednak włączony jest w życie sakramentów przez to, że je umacnia. Prawo w Kościele jest potrzebne, aby Kościół miał swój jasny, czysty wzór, do którego mógłby się odnosić w chwilach niejasności i w świecie ciemności. Kościół jako wspólnota musi mieć własne zasady przewodnie, prowadzące do zespolenia wspólnoty. Te proste zasady zostały zawarte w dziesięciu przykazaniach. Chrystus streścił je do dwóch – do miłości Boga i miłości bliźniego. Na nich opierają się prawo i prorocy. To jest jak fundament.
   Kościół choć jest ciałem sakramentalnym, potrzebuje także czystych wzorców, przykładów i odnośników – własnej ideologii. Bo dopiero przez powrót do czystych wzorców – czystych wyobrażeń, stapiamy się z życiem tajemnicy. Bez czystego odnośnika nie ma nawrócenia. Bez jasnego przykładu, zaciemniony człowiek nie widzi swego błędu. Nie widząc błędu, nie szuka prawdy. Nie szukając prawdy, żyje w kłamstwie. Żyjąc w kłamstwie, staje się zniewolony, w niewoli umiera i wpada do piekła.
   Kościół by być światłem, musi mieć w sobie zapalniki i iskierki światła, a więc jasne, czyste wzorce – czyste myśli pobudzające do czystych działań, wyrażone czystymi, jasnymi słowami. Ideologia Kościoła nie jest podobna do żadnych z ideologii świata. Założenia Kościoła są proste, czyste i niezawiłe. „Drogi Pańskie są proste; kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy” (Oz 14, 10).

Wychowanie pojęciowe

   Wychowanie w oparciu o wyobrażenia, pojęcia, jest jak zarodek dla wszelkiego innego wychowania. Bo wszystko bierze początek od myśli. Dlatego Dawid śpiewa (Ps 86,11): „Naucz mnie, Panie, Twej drogi, bym postępował według Twojej prawdy; skłoń moje serce ku bojaźni przed Twoim imieniem!” Zwraca się do myśli, bo imię Pańskie jest jak myśl – wyobrażenie, które przejmuje strachem. Ten strach – bojaźń Pańska – jest podstawą wiedzy (Prz 1,7), początkiem mądrości i jej korzeniem (Syr 1,14. 20). Na początku droga Boża jest jak nauka, w której prawda jest drogowskazem. Na początku człowiek poznaje Boga przez wyobrażenia, a później dopiero Bóg jawi mu się we własnej osobie. Dlatego jest powiedziane, że „mądrość i wychowanie to bojaźń Pana, a w wierności i łagodności ma On upodobanie” (Syr 1,27).
   Bez wyobraźni Bożej rzeczywistości człowiek nie chciałby nawrócenia do Boga. Dobre wyobrażenia są początkiem nawrócenia. Wiara z początku opiera się na poznaniu prawdy pojęciowej, dopiero później jawi się prawda osobowa. Wierność słowom – przykazaniom – to początek nauki na drodze Bożej.1 Przez nią stajemy się wypróbowani i gotowi na przyjęcie objawienia. Przykazania stanowią pewną ideologię. Takie wychowanie ideologiczne jest jądrem wszelkiego wychowania. „Korzeniem mądrości jest bojaźń Pańska, a jej gałęziami długie życie” (Syr 1,20). Gałęzie długiego życia – życia sakramentalnego – wyrastają później. Na początku potrzebny jest korzeń i jego uprawa.
   Dla nas, chrześcijan, wszystko zaczęło się od miłości, a nie od bojaźni. Jednak mimo że zostaliśmy zrodzeni z innego początku, musieliśmy także poznać gorzki korzeń. Miłość wymusiła także bojaźń – bojaźń przed utratą miłości – lęk, aby nie urazić miłości Ukochanego. W osobistej wędrówce ku Bogu każdy zaczynał tę drogę od wyobrażeń. Mimo że miłość objawiła się w osobie, człowiek przez swą ludzką skłonność czynił wyobrażenia2 i ustanowił ideologię miłości, która stała się dla niego punktem odniesienia, a w chwili zachwiania i zagubienia możliwością powrotu do czystości.
   Na drogach miłości czysta ideologia staje się podporą. Jest ona potrzebna z powodu ludzkiej chwiejności w miłości. Zanim miłość dojrzeje i stanie się prawdziwa wierna przejść musi przez wiele prób i doświadczeń, które wytrącają z równowagi. By powrócić do równowagi, potrzeba jasnego wzorca miłości i odpowiedniej bojaźni.

1  Wierność z ziemi wyrośnie (Ps 85,12). Lampą jest nakaz, światłem pouczenie, drogą do życia – upomnienie karcące (Prz 6,23).
2  Nie tyle czynił wyobrażenia, co patrzył na wyobrażenia – na wzorce miłości; i na podstawie tych spostrzeżeń albo objawień tworzył na ziemi prawo miłości, które było odzwierciedleniem prawa Boskiego.