sobota, 31 października 2020

(140) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Uzdrowienie pogiętej

   10 Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. 11 A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. 12 Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: «Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy». 13 Położył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. 14 Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus uzdrowił w szabat, rzekł do ludu: «Jest sześć dni, w które należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!» 15 Pan mu odpowiedział: «Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? 16 A owej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, czy nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?» 17 Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego. (Łk 13,10-17)

   10
Ἦν δὲ διδάσκων ἐν μιᾷ τῶν συναγωγῶν ἐν τοῖς σάββασιν. 11 καὶ ἰδοὺ γυνὴ πνεῦμα ἔχουσα ἀσθενείας ἔτη δεκαοκτὼ καὶ ἦν συγκύπτουσα καὶ μὴ δυναμένη ἀνακύψαι εἰς τὸ παντελές. 12 ἰδὼν δὲ αὐτὴν ὁ Ἰησοῦς προσεφώνησεν καὶ εἶπεν αὐτῇ· γύναι, ἀπολέλυσαι τῆς ἀσθενείας σου, 13 καὶ ἐπέθηκεν αὐτῇ τὰς χεῖρας· καὶ παραχρῆμα ἀνωρθώθη καὶ ἐδόξαζεν τὸν θεόν. 14 Ἀποκριθεὶς δὲ ὁ ἀρχισυνάγωγος, ἀγανακτῶν ὅτι τῷ σαββάτῳ ἐθεράπευσεν ὁ Ἰησοῦς, ἔλεγεν τῷ ὄχλῳ ὅτι ἓξ ἡμέραι εἰσὶν ἐν αἷς δεῖ ἐργάζεσθαι· ἐν αὐταῖς οὖν ἐρχόμενοι θεραπεύεσθε καὶ μὴ τῇ ἡμέρᾳ τοῦ σαββάτου. 15 ἀπεκρίθη δὲ αὐτῷ ὁ κύριος καὶ εἶπεν· ὑποκριταί, ἕκαστος ὑμῶν τῷ σαββάτῳ οὐ λύει τὸν βοῦν αὐτοῦ ἢ τὸν ὄνον ἀπὸ τῆς φάτνης καὶ ἀπαγαγὼν ποτίζει; 16 ταύτην δὲ θυγατέρα Ἀβραὰμ οὖσαν, ἣν ἔδησεν ὁ σατανᾶς ἰδοὺ δέκα καὶ ὀκτὼ ἔτη, οὐκ ἔδει λυθῆναι ἀπὸ τοῦ δεσμοῦ τούτου τῇ ἡμέρᾳ τοῦ σαββάτου; 17 καὶ ταῦτα λέγοντος αὐτοῦ κατῃσχύνοντο πάντες οἱ ἀντικείμενοι αὐτῷ, καὶ πᾶς ὁ ὄχλος ἔχαιρεν ἐπὶ πᾶσιν τοῖς ἐνδόξοις τοῖς γινομένοις ὑπ’ αὐτοῦ. (Łk 13,10-17)

   Jezus jest w synagodze w Korozain, zapełnionej ludźmi. Możni z tego miasta musieli nalegać, żeby nauczał w dniu szabatu. Pojmuję to z ich wywodów oraz z odpowiedzi Jezusa.
(…)
   «...Otóż zostałem posłany, aby pracować nad sercami po to, by weszła do nich Prawda i Zbawienie. Do rąk wziąłem serca z żelaza, z ołowiu, z cyny, z alabastru, z marmuru, ze srebra, złota, jaspisu, kosztownych kamieni: serca twarde, serca dzikie, serca zbyt delikatne, serca zmienne, serca utwardzone cierpieniem, serca kosztowne – wszelkie rodzaje serc. Wszystkie je obrabiałem. Wiele z nich ukształtowałem zgodnie z pragnieniem Tego, który Mnie wysłał. Niektórzy jednak zranili Mnie, gdy nad nimi pracowałem, inni woleli się pokruszyć, niż dać się do głębi obrobić. Ale być może wraz z nienawiścią zachowali pamięć o Mnie.
   Was nie można obrobić. Ciepło miłości, cierpliwość pouczenia, chłód wyrzutów, trud dłuta, nic was nie skłania [do zmiany]. Ledwie odejmuję Moje ręce, a wy stajecie się takimi, jakimi byliście. Żeby się przemienić, powinniście uczynić jedno: całkowicie zdać się na Mnie. Tego jednak nie czynicie i nigdy tego nie zrobicie. Pracownik zostawia was zatem waszemu losowi. Ale ponieważ jest sprawiedliwy, nie zostawia was wszystkich tak samo. Choć jest smutny, potrafi jeszcze wybrać tych, którzy zasługują na Jego miłość, i pociesza ich, i błogosławi.
   Niewiasto, chodź tutaj!» – mówi [Jezus], wskazując palcem kobietę stojącą pod murem. Jest zgięta tak, że wygląda jak znak zapytania. Ludzie patrzą na tę, którą pokazuje Jezus. Jednak niewiasta tego nie zauważa. Z powodu wykrzywienia swego [ciała] nie potrafi zobaczyć ani Jezusa, ani Jego ręki.
   «Idź, Marto! On ciebie woła!» – mówi do niej wielu.
   I nieszczęsna idzie, utykając. Opiera się na lasce sięgającej do wysokości jej głowy. Teraz stoi przed Jezusem, który zwraca się do niej: «Niewiasto, przyjmij pamiątkę po Mojej wizycie tutaj i nagrodę za twoją wiarę, cichą i pokorną. Bądź uzdrowiona od twej niemocy!» – woła i kładzie jej następnie ręce na ramionach.
   Niewiasta nagle podnosi się i prostuje jak palma. Unosi ramiona wołając: «Hosanna! On mnie uzdrowił! Spojrzał na Swoją wierną służebnicę i udzielił jej Swego dobra. Chwała bądź Zbawicielowi i Królowi Izraela! Hosanna Synowi Dawidowemu!»
   Ludzie wtórują swymi „hosanna” wołaniu niewiasty, która klęczy teraz u stóp Jezusa i całuje kraj Jego szaty. Jezus zaś odzywa się do niej: «Idź w pokoju i czyń postępy w wierze».
   Tłum rozstępuje się, żeby przepuścić cudownie uzdrowioną. Przewodniczący synagogi, którego jeszcze muszą palić słowa wypowiedziane przez Jezusa w przypowieści, chce wypluć swą truciznę z powodu Jego wyrzutu i woła z oburzeniem:
   «Jest sześć dni, żeby pracować; sześć dni, żeby prosić i żeby dawać. Przychodźcie więc w te dni, żeby prosić i żeby dawać. Przychodźcie uzdrawiać w te dni bez naruszania szabatu, grzesznicy i niedowiarki, zepsuci i szerzyciele bezprawia!»
   I usiłuje wyrzucić wszystkich z synagogi, jakby nie chciał, żeby profanowano miejsce modlitwy. Zarówno on jak i inni czterej wspomagający go możni, rozproszeni w tłumie, ujawniają otwarcie swe zgorszenie i cierpienie, wywołane... przestępstwem Jezusa. On jednak – pełen godności i surowy – patrząc na nich i widząc ich, woła z rozwartymi ramionami:
   «Obłudnicy! Kto z was dziś nie odwiązał swego wołu lub osła od żłobu i kto nie prowadził go, żeby go napoić? Kto nie zaniósł pęku trawy owcom ze stada i kto nie wydoił mleka z ich nabrzmiałych wymion? Dlaczegóż to – skoro macie sześć dni, żeby to robić – zrobiliście to także dzisiaj? Dla tych kilku denarów za mleko lub z obawy, żeby wasz wół lub osioł nie umarł z pragnienia. A Mnie – jedynie dlatego że to szabat – nie wolno było rozkuć tej niewiasty z łańcuchów, w których szatan trzymał ją przez osiemnaście lat? Chodźcie. Potrafiłem ją wyplątać z nieszczęścia, którego nie chciała. Ale nie będę mógł nigdy zdjąć waszych [kajdan], bo ich chcecie, o wrogowie Mądrości i Prawdy!»
   Ludzie szlachetni z Korozain – znajdujący się pośród wielu, którzy tacy nie są – przytakują i wyrażają pochwały. Inni zaś, posiniali z wściekłości, odchodzą, pozostawiając rozzłoszczonego przewodniczącego synagogi. Jezus też go opuszcza i wychodzi z synagogi, otoczony przez dobrych, którzy towarzyszą Mu aż za miasto. Wtedy błogosławi ich po raz ostatni i idzie główną drogą, razem z kuzynami oraz z Piotrem i Tomaszem… (IV [cz. 1-2], 25: 21 listopada 1945. A, 7042-7049)

   Gesù è nella sinagoga di Corozim che si affolla lentamente di popolo. I maggiorenti del luogo devono avere insistito perché Gesù ammaestrasse lì dentro in questo sabato. Lo capisco dalle loro ragioni e dalle loro risposte di Gesù.
(…)
   «...Sono stato mandato a lavorare i cuori alla Verità e alla Salute. Mi sono venuti nelle mani cuori di ferro, di piombo, di stagno, di alabastro, di marmo, d’argento, d’oro, di diaspro, di gemme. Cuori duri, cuori selvaggi, cuori troppo teneri, cuori volubili, cuori induriti dai dolori, cuori preziosi, ogni genere di cuori. Li ho lavorati tutti. E molti li ho modellati secondo il desiderio di Chi mi ha mandato. Taluni mi hanno ferito mentre li lavoravo, altri hanno preferito rompersi anziché lasciarsi lavorare fino in fondo. Ma, magari con odio, serberanno per sempre un ricordo di Me.
   Voi siete inlavorabili. Caldo di amore, pazienza di istruzione, freddo di rimproveri, fatica di scalpello, nulla serve su voi. Appena levo le mani, voi tornate quali eravate. Dovreste fare una cosa sola per essere mutati: abbandonarvi totalmente a Me. Non lo fate. Non lo farete mai. Il Lavorante, desolato, vi abbandona al vostro destino. Ma, poiché è giusto, non vi abbandona tutti ad un modo. Nella sua desolazione sa scegliere ancora i meritevoli del suo amore e li conforta e li benedice.
   Donna, vieni qui!», dice accennando ad una donna che se ne sta presso la parete, così curva da parere un punto interrogativo.
   La gente vede dove Gesù indica, mentre non vede la donna che, per la sua posizione, non può vedere Gesù e la sua mano. «Vai dunque, Marta! Egli ti chiama» le dicono in diversi. E la poveretta se ne va arrancando col suo bastone, all’altezza del quale è il suo capo.
   È ormai davanti a Gesù che le dice: «Donna, abbi un ricordo del mio passaggio e un premio alla tua fede silenziosa e umile. Sii liberata dalla tua infermità» grida in ultimo, posandole le mani sulle spalle.
   E subito la donna si alza e, dritta come una palma, alza le braccia e grida: «Osanna! Egli mi ha guarita! Ha visto la sua serva fedele e l’ha beneficata. Sia lode al Salvatore e Re d’Israele! Osanna al Figlio di Davide!».
   La gente risponde coi suoi agli «osanna» della donna, che ora è in ginocchio ai piedi di Gesù e che gli bacia l’orlo della veste, mentre Egli le dice: «Va’ in pace e persevera nella fede».
   Il sinagogo, al quale devono ancora bruciare le parole dette da Gesù prima della parabola, vuole rendere veleno a rimprovero e grida indignato, mentre la folla si apre per lasciare passare la miracolata: «Ci sono sei giorni per lavorare, sei giorni per chiedere e per dare. Venite dunque in quelli, tanto a chiedere come a dare. Venite a guarire in quelli, senza violare il sabato, peccatori e miscredenti, corrotti e corruttori della Legge!», e cerca di spingere fuori dalla sinagoga tutti, come per scacciare profanazione dal luogo di preghiera.
   Ma Gesù, che lo vede aiutato nell’atto dai quattro maggiorenti di prima e da altri sparsi fra la folla, i quali danno i segni più manifesti di essere scandalizzati, torturati dal… delitto di Gesù, grida a sua volta, mentre con le braccia conserte sul petto, severo, imponente, lo guarda: «Ipocriti! Chi di voi in questo giorno non ha slegato il bue o l’asino dalla mangiatoia e non lo ha condotto a bere? E chi non ha portato fasci di erba alle pecore del gregge e munto il latte dalle mammelle piene? Perché mai, se avete sei giorni per farlo, lo avete fatto anche oggi, per pochi denari di latte, o per paura di perdere per sete il bue e l’asino? E non dovevo Io sciogliere costei dalle sue catene dopo che Satana ve l’ha tenuta avvinta per diciotto anni, solo perché è sabato? Andate. Io ho potuto sciogliere costei dalla sua sventura non voluta. Ma non potrò mai sciogliere voi dalle vostre che sono volontarie, o nemici della Sapienza e della Verità!».
   La gente buona, fra i molti non buoni di Corozim, approva e loda, mentre l’altra parte, livida di rabbia, fugge via, lasciando in asso il livido sinagogo.
   Anche Gesù lo lascia in asso ed esce dalla sinagoga, attorniato dai buoni che lo continuano a circondare finché Egli ha raggiunto la campagna, luogo nel quale Egli li benedice un’ultima volta, prendendo poi la via maestra insieme ai cugini, Pietro e Tommaso… (5, 337)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)


Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

sobota, 24 października 2020

Engaddi

   Hebrajskie En-gedi, greckie Engaddi, Engadde, Engadi, Engadai, Engada, miasto w południowej Palestynie, nad zachodnim brzegiem Morza Martwego, nieopodal pustyni o tej samej nazwie. Za czasów Jozuego przeszło do pokolenia Judy (Joz 15,62). Tam też krył się Dawid przed pościgiem Saula. Znajduje się ok. 56 km na południowy wschód od Jerozolimy.1 Jest oazą słynącą niegdyś z winnic (Pnp 1,14), balsamu i palm, skąd wedle tradycji wzięła się jego dawniejsza nazwa Chaseson (Chasason) lub Chaseson-Tamar (Vulg. Asason thamar), tj. odłamek palmy albo nacięcie na palmie, żwirowe zbocze góry z palmami (2 Krn 20,2; por. Rdz 14,7).2 Za czasów św. Hieronima Engaddi było jeszcze przewspaniałą wsią (vicus praegrandis), nazywaną również świętą (sacra). W swojej długiej historii Engaddi pełniło rolę miejsca kultu, placówki wojskowej oraz ośrodka handlowego. Za czasów wojen krzyżowych leżało w ruinach. Około roku 1806 rozpoczęto tu badania archeologiczne. W rejonie tym odkryto kilka twierdz pochodzących z okresu królestwa. Jedna z nich znajdowała się u źródła, inna na szczycie wzgórza, skąd widać było podróżujących w promieniu wielu kilometrów. W Engaddi odkryto również pozostałości budynków z epoki żelaza i okresu bizantyjskiego; a także trochę pozostałości zabudowań z czasu Drugiej Świątyni (ok. 530-70 r. prz. n. Chr.).
   Jest tam synagoga z okresu Bizancjum, mury z kamieni polnych, skorupy, warstwa popiołu. Na miejscu odkryto także pozostałości kilku zabudowań, które nazwano Budynkiem Zukim, Budynkiem z Otoczaków (z Zachodnim Mieszkaniem) i Budynkiem Północnym. Budynki zbudowane są na podstawach prostokątnych, przeważnie z kamieni polnych. Niektóre z nich posiadają podwórza, piekarniki i piece. Obecność piekarników i pieców świadczy o długotrwałym użytkowaniu. W okolicy znaleziono ponadto silos, roztrzaskane naczynia gliniane, urządzenie o niejasnym przeznaczeniu (pod podłogą Zachodniego Mieszkania), dwa wąskie kanały odpływowe (pod Budynkiem Północnym), sprzęt domowy i kuchenny, słoje, dzbany, dzbanki ze zniekształconymi uchwytami, miski (niektóre stożkowe), kilka całych naczyń, kotły do gotowania (niektóre z kamiennymi pokrywami), kilka dziobków lamp herodiańskich (jedna lampa w całości), szara lampa, naczynia wapienne, kubki, kilka prostokątnych basenów, waga, pozostałości palonego drewna (palmy, tamaryszek, głożyna i drzewo z przywozu), duże żelazne gwoździe od drzwi, liczne skupiska gwoździ wraz ze spalonym drewnem, żelazne ostrza noży, kawałek ostrza piły, krople i większe ślady topionego ołowiu (prawdopodobnie pozostałości pożaru), gwoździe z brązu, brązowy uchwyt rzymskiego garnka, monety z brązu (połowa z nich z czasu panowania Aleksandra Jannaja, króla i arcykapłana Judei, tj. II/I w. prz. n. Chr.), kilka helleńskich monet i monet srebrnych, w tym tyryjski szekel i monety nabatejskie.
   Miejsce stanowi pojedyncze stratum i przedstawia jeden okres. Według ostatnich znalezisk osada mogła działać od VII w. prz. n. Chr. do VI w. po n. Chr.


Przypisy:
1  Według trasy dla pieszych wyznaczonej przez internetową mapę Google odległość ta wynosi 74,6 km.
2  Położenie Chaseson-Tamar nie jest znane, chociaż niektórzy badacze umieszczają je w pobliżu południowego krańca Morza Martwego, w El-Hasasa, między Engaddi a Betlejem. Oaza Engaddi znajduje się poniżej Morza Martwego w odległości ok. 56 km na południowy wschód od Jerozolimy. Zasilana stałym źródłem, jest oazą życia i barw pośród jałowego krajobrazu.

Bibliografia:
Gideon Hadas, 'En Gedi w: Hadashot Arkheologiyot: Excavations and Surveys in Israel, t. 118, wydanie elektroniczne, 2006.
Encyklopedja Kościelna (podług teologicznej encyklopedji Wetzera i Weltego), t. V, Warszawa 1874, s. 34.
Podręczna encyklopedya Kościelna, t. IX-X, Warszawa 1906, s. 414.

środa, 21 października 2020

Twój umiłowany

דּוֹדֵ֔ךְ (dôē) w języku hebrajskim to „twój umiłowany” (por. Pnp 6,1).
Δώδεκα (dōdeka) w języku greckim to „dwunastu” – obraz Kościoła. W podobieństwie tych słów zawarte jest przesłanie, że w Nowym Przymierzu szczególnym umiłowanym Boga jest Kościół.

wtorek, 20 października 2020

Odzierana

Święta wiara nie musi się bać ogołocenia.

...ogołocenia z pojęć, z wyobrażeń, nazw, określeń, obrazów, ksiąg, obrzędów, szczątków…

Nie musi się bać, bo jest pełna nadziei na powstanie w zawsze nowej odsłonie. Jest bogactwem samym w sobie, tętni ciągle w Duchu Świętym.

sobota, 10 października 2020

Słuszne proszenie

   Gdy prosisz, proś nie tylko myślą, nie tylko słowem, lecz też i ciałem, i czynem. Cały stań się proszeniem. Trzeba też przy tym, abyś był biedotą, bo napchany, bogaty, nie ma w sobie miejsca na przyjęcie daru. Jakże wysłuchać kogoś, kto jest aż tak napchany, że ma zatkane uszy i sam nie wysłuchuje?

piątek, 9 października 2020

Przydziały

   „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,48). W słowach tych Jezus zdaje się nawiązywać do dawnego prawa, kiedy Bóg przydzielał ziemie Izraelitom i mówił: „Od tych, którzy więcej mają, więcej odjęto będzie, a którzy mniej mają, mniej każdy według miary dziedzictwa swego, da miasta Lewitom” (Lb 35,8 wg przekładu Jakuba Wujka, por. Wulgata i Septuaginta).

sobota, 3 października 2020

(93) Żywoty Świętych: Jonasz i Barachizjusz

Męczeństwo ś. Jonasza i Barachizjusa braciej,
pisane od Ezajasza syna Adama
żołnierza króla Perskiego Saporiusa, który sam na nie patrzył – położone u Metafrasta.
Surius Tom. 2. Lipom. Tom. 7.
Cierpieli około roku Pańskiego, 600.
1


   Saporius król Perski, ósmego roku panowania swego, wzruszył srogie prześladowanie na kościół Chrystusów, i na sługi jego, ośmnastego roku panowania swego – i kazał swym Magom abo onym kapłanom pogańskim swoim, aby kościoły Chrześciańskie zburzyli, i klasztory palili, a żeby Chrześcianie byli pojmani, a tym którzyby ofiary bogom czynili, aby dane były sławne bogate urzędy i upominki – a którzyby niechcieli, aby rozmaitemi mękami strapieni ginęli. Byli w jednym miasteczku, Jasa nazwanym, dwa bracia Jonas i Barachizjus, ludzie wiary i cnoty pełni – którzy w bojaźni Boskiej przykazania jego strzegli – ci usłyszawszy o tym prześladowaniu Chrześciańskim, bieżeli na to miejsce gdzie Magowie Chrześciany sądzili i męczyli – a będąc w mieście Bardiobech zastali Chrześciany w więzieniu posadzone, a dziewięć ich już na śmierć skazanych – tedy je upominali, mówiąc: Ojcowie mili i bracia, nic się nie bójmy – ale w imię Boga ukrzyżowanego pódźmy na tę robotę, za którą wieczną odniesiem odpłatę, jako bracia i ojcowie naszy – i tak oni dziewięć posileni, męczyć się dla Chrystusa i zabić dopuścili, i z weselem do nieba szli. Tedy wnetże onych dwu odniesiono do sędziów onych, iż nie tylo oni sami Chrześcianie – ale drugich dziewiąci skazili i o gardło przyprawili. Pojmano onych dwu braciej, i pytano ich na sądzie, jeśliby chcieli króla słuchać, a słońcu, ogniowi i wodzie ofiarę czynić – święci powiedzieli: sądźcie tak jako sędziom Perskim przystoi, a mając od Boga tę mądrość i rozum, od tego który niebo i ziemię stworzył, znajcie i uprzejmie nam powiedzcie – jeśli my Króla niebieskiego i wiecznego dla tego śmiertelnego i ziemskiego odstąpić mamy? Tedy się o to rozgniewali sędziowie oni, iż ich król śmiertelny jest nazwany – i kazali rózg cierniowych przynieść, aby imi bici byli – jedno pierwej rozdzieliwszy je od siebie, sa
mego Jonasa namawiali, mówiąc: wielce cię król uczci, gardłem daruje, jeśli uczynisz co on kazał. Powiedział: o ten żywot niedbam dla Pana mego Jezusa Chrystusa, który żyje na wieki – gdyż ten żywot mój, jest jako cień do czasu – wiele mnie obiecał Chrystus, ten który przyjdzie w obłokach sądzić żywe i umarłe - czyńcie zemną co chcecie, po mnie tego nikt nie doczeka, abych się Pana swego przeć, i wam zły przykład dać miał. Tedy go kazali związanego bić rózgami, tak iż boki jego okrutnie pokrajane zostały – a on mówił: Chwała tobie Boże ojców naszych, żeś nas do wiary ś. twojej przywiódł, i miłością swoją zapalić raczył – daj nam cierpliwość, abyśmy pełnili wolą twoję. I mówił: ja króla waszego i wszytkich was, którzy mi złą rzecz radzicie, odstępuję – słońca, ognia, wody, nigdy chwalić niechcę – ale wierzę w Ojca, Syna i Ducha ś. Trójcą Świętą jednego Boga, który te bogi wasze stworzył.
  
2Zatym go za jednę nogę uwiązać, i w zimną sadzawkę mroźną (bo był mróz w ten czas) wpuścić, i tam go przez całą noc trzymać kazano. A w tym czasie zawołali Barachizjusza brata drugiego, pytając go, jeśliby chciał pokłonić się słońcu, ogniowi, i wodzie, tak jako też już brat twój, powiadali, uczynił. Odpowie: tak je chwalić będę, jako mój brat chwalił – nigdy się on temu stworzeniu, które nam dane jest na używanie, nie pokłonił, ani tak szalonym był – a co to za rozum – ognia, pan i ubogi, zły i dobry, na swoję potrzebę używa, a ma go za Boga swego mieć? A jakaby to była zelżywość Boska – chwałę jego dać stworzeniu? Wielkać a nieogarniona, ani widoma rzecz jest Bóg, a on wszytko stworzył i zachowywa, a sam w sobie dostateczny jest, nikogoż nie potrzebuje – jedno abyśmy go chwalili, a jego samego za Pana znali. Słysząc sędziowie mądre ich i prawdziwe słowa, a widząc statek ich – zmówili się aby ich we dnie, gdy ludzie słyszą i widzą a wzgorszyć się z nich mogą, nie sądzili – ale raczej w nocy to czynili – i opuściwszy na ten czas sąd on, w nocy się zeszli i onego Barachizjusa przyzwali – i słuchali go barzo mądrze mówiącego. Na co gdy dać odporu nie mogli – kazali dwie pile abo kule okrągłe miedziane ogniem rozpalone przynieść, i pod pachy mu je włożyć – i wołali nań: porzuć jednę kulę, a zrozumiemy iż już chcesz wolą królewską czynić – 3a on też wołał: słudzy diabelscy, króla się waszego nie boję, a żadnej kule od siebie nie wyrzucę – i owszem was proszę, macieli więcej męczeństwa okrutniejszego, obróćcie je na m. Tedy mu kazali rozpuszczony ołów lać w nozdrze, i na oczy i w gębę i w uszy, aby mówić i słyszeć nie mógł – i potym go wywieść i za jednę nogę w ciemnicy uwiązać kazali. A tym czasem przyzwali onego drugiego Jonasa brata jego – i pytali go jako się wyspał tej nocy w onej wodzie? A on rzekł: jako mię matka porodziła, nigdym lepszej i wdzięczniejszej nocy nie miał, ciesząc się krzyżem Pana mego Jezusa. Powiedzą: ale brat twój Barachizjus Boga się twego zaprzał – odpowie: wiem iż brat mój zaprzał się diabła i sług jego, a uprzejmie się Chrystusowi oddał – rzeką: izali lepiej ten żywot stracić? Odpowiedział Jonas: O ślepi i głupi gdzież tu rozum wasz, którym się chlubicie? Nie baczycie iż oracz nie żałuje swego zboża i żywności swej miotać w rolą błotną, gdzie wszytko zginie, wiedząc iż mu się to z pożytkiem hojnym zasię wróci – 4także i my żywot ten i wszytko co mamy, siejem dla Pana naszego i pomiatamy, wiedząc iż się nam daleko lepsze i trwalsze rzeczy wszytkim na onym żniwie chwały jego wrócą – a jeślibyśmy tego nie czynili, wiecznymbyśmy głodem zginęli. Rzekną sędziowie: nie błądź Jonaszu, pismo cię zwodzi – odpowie: zwodzi was pismo ale Greckie i świat ten nędzny. 5Jako pijani nie pomnią o żenie, dzieciach, i czeladce, i o wszytkim co mają – tak kto się Chrystusową miłością i tym winem wielkich dobrodziejstw jego upije – nie pomni na żadną rzecz świecką i tę śmiertelną – i o króle i pany niedbają – my także jako pijani na samego tylko Pana Jezusa pamiętamy – którego królestwo trwa na wieki a nie mija. To słysząc kazali ś. Jonasowi, jako wiele niepotrzebnie mówiącemu, odciąć palce u ręku i u nóg, mówiąc: otożeśmy palce twoje wsiali, czekajże żniwa swego, gdy je zbierać będziesz. Odpowie święty: jać ich teraz nie potrzebuję, ale na odnowieniu świata, wróci mi je Pan mój Jezus. Tedy kazali w smołę wrzącą pierwej ogoloną głową, potym wszytkiego wrzucić – skoro go wrzucili, wnetże wszytka smoła z kotła wyciekła, tak iż go nic nie obraziła. Dziwowali się onemu cudu niezbożni sędziowie – ale ich się niedowiarstwo nie upamiętało – 6kazali przynieść prasy, i w nich ś. Jonasa ściskać, i kości jego wszytki łamać i druzgotać, i potym go na poły przecięto i umorzono, i ciało w wodę wrzucono.
   Przyzwali pot
ym i drugiego brata jego Barachizjusza, a namawiając go słowy pięknymi, aby się sam nie tracił, a czynił co każą – on im powiedział: ja jakom się sam nie stworzył, tak się też sam gubić nie mogę. Pan mój który mię stworzył, ten mię mocą swoją naprawi i wyrwie z ręku waszych, i z ręku niezbożnego króla waszego, który znać swego stworzyciela niechce, a wolą diabelską czyni. Tedy rozgniewani Magowie, kazali go cierniem drapać, i trzciny roszczepane bić w ciało jego, i zasię je wyjmować. I potym go także w prasie onej ściśniono, i kości jego zdruzgotano, i smołę mu ognistą w usta lano, i w tych mękach mocny żołnierz Chrystusów, ducha Bogu oddał. Ciała ich jeden bogaty i pobożny Chrześcianin Addysotas, barzo drogo u straży kupił, i innych onych dziewiąci męczenników, których te są imiona: Lauitas, Lazarus, Marotas, Nerses, Elias, Mares, Abitius, Sembektes, Sabas – którzy aż do końca wielkie męki wytrwali, aby statek swój przy Chrystusie Bogu swym popisali, i cnoty swej potomkom święty przykład zostawili. Za co teraz mają koronę chwały niebieskiej, w której się weselą, i za nas się u Pana swego wstawiają – którego państwo trwa na wieki wiekom. Amen.

1  XXIIX. Martii. Marca. Mart. R. 29. Mart.
2
  Okrutna męka.
Wielki statek męczennika.
Mądre słowa męczennika i piękne podobieństwo.
Drugie podobieństwo piękne.
W prasie ściśniony i kości jego skruszone.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski


+