wtorek, 30 maja 2017

Niewymowna Obecność

Zdjęcia nie wyrażą
piękna i równości
tego zaoranego pola
w mojej świadomości
 
Słowa nie wypowiedzą
żółtości rzepaków
i tego świerka
pnącego się ku górze
w mojej świadomości
 
Nawet płaskie zielenie
lekkie kłębione błękity
pozostają nietykalne święte
w mojej świadomości
 
To rośnie żyje
i przemawia
uśmiech Jestem
i Jego postawa
 
 
 

sobota, 27 maja 2017

(62) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Kochanie przyjaciół i nieprzyjaciół

   38 Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! 39 A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu: lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. 40 Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. 41 Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. 42 Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.
   43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, 45 abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5,38-48)

   21 Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. 22 A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. 23 Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, 24 zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. 25 Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. 26 Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza. (Mt 5,21-26)

   27 Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; 28 błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. 29 Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty. 30 Dawaj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje.
   31 Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. 32 Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. 33 I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. 34 Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, żeby tyleż samo otrzymać. 35 Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. 36 Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. (Łk 6,27-36)

   38 Ἠκούσατε ὅτι ἐρρέθη· ὀφθαλμὸν ἀντὶ ὀφθαλμοῦ καὶ ὀδόντα ἀντὶ ὀδόντος. 39 ἐγὼ δὲ λέγω ὑμῖν μὴ ἀντιστῆναι τῷ πονηρῷ· ἀλλ ὅστις σε ῥαπίζει εἰς τὴν δεξιὰν σιαγόνα [σου], στρέψον αὐτῷ καὶ τὴν ἄλλην· 40 καὶ τῷ θέλοντί σοι κριθῆναι καὶ τὸν χιτῶνά σου λαβεῖν, ἄφες αὐτῷ καὶ τὸ ἱμάτιον· 41 καὶ ὅστις σε ἀγγαρεύσει μίλιον ἕν, ὕπαγε μετ αὐτοῦ δύο. 42 τῷ αἰτοῦντί σε δός, καὶ τὸν θέλοντα ἀπὸ σοῦ δανίσασθαι μὴ ἀποστραφῇς.
   43 Ἠκούσατε ὅτι ἐρρέθη· ἀγαπήσεις τὸν πλησίον σου καὶ μισήσεις τὸν ἐχθρόν σου. 44 ἐγὼ δὲ λέγω ὑμῖν· ἀγαπᾶτε τοὺς ἐχθροὺς ὑμῶν καὶ προσεύχεσθε ὑπὲρ τῶν διωκόντων ὑμᾶς, 45 ὅπως γένησθε υἱοὶ τοῦ πατρὸς ὑμῶν τοῦ ἐν οὐρανοῖς, ὅτι τὸν ἥλιον αὐτοῦ ἀνατέλλει ἐπὶ πονηροὺς καὶ ἀγαθοὺς καὶ βρέχει ἐπὶ δικαίους καὶ ἀδίκους. 46 ἐὰν γὰρ ἀγαπήσητε τοὺς ἀγαπῶντας ὑμᾶς, τίνα μισθὸν ἔχετε; οὐχὶ καὶ οἱ τελῶναι τὸ αὐτὸ ποιοῦσιν; 47 καὶ ἐὰν ἀσπάσησθε τοὺς ἀδελφοὺς ὑμῶν μόνον, τί περισσὸν ποιεῖτε; οὐχὶ καὶ οἱ ἐθνικοὶ τὸ αὐτὸ ποιοῦσιν; 48 ἔσεσθε οὖν ὑμεῖς τέλειοι ὡς ὁ πατὴρ ὑμῶν ὁ οὐράνιος τέλειός ἐστιν. (Mt 5,38-48)

   21 Ἠκούσατε ὅτι ἐρρέθη τοῖς ἀρχαίοις· οὐ φονεύσεις· ὃς δ ἂν φονεύσῃ, ἔνοχος ἔσται τῇ κρίσει. 22 ἐγὼ δὲ λέγω ὑμῖν ὅτι πᾶς ὁ ὀργιζόμενος τῷ ἀδελφῷ αὐτοῦ ἔνοχος ἔσται τῇ κρίσει· ὃς δ ἂν εἴπῃ τῷ ἀδελφῷ αὐτοῦ· ῥακά, ἔνοχος ἔσται τῷ συνεδρίῳ· ὃς δ ἂν εἴπῃ· μωρέ, ἔνοχος ἔσται εἰς τὴν γέενναν τοῦ πυρός. 23 ὰν οὖν προσφέρῃς τὸ δῶρόν σου ἐπὶ τὸ θυσιαστήριον κἀκεῖ μνησθῇς ὅτι ὁ ἀδελφός σου ἔχει τι κατὰ σοῦ, 24 ἄφες ἐκεῖ τὸ δῶρόν σου ἔμπροσθεν τοῦ θυσιαστηρίου καὶ ὕπαγε πρῶτον διαλλάγηθι τῷ ἀδελφῷ σου, καὶ τότε ἐλθὼν πρόσφερε τὸ δῶρόν σου. 25 σθι εὐνοῶν τῷ ἀντιδίκῳ σου ταχὺ, ἕως ὅτου εἶ μετ αὐτοῦ ἐν τῇ ὁδῷ, μήποτέ σε παραδῷ ὁ ἀντίδικος τῷ κριτῇ καὶ ὁ κριτὴς τῷ ὑπηρέτῃ καὶ εἰς φυλακὴν βληθήσῃ· 26 ἀμὴν λέγω σοι, οὐ μὴ ἐξέλθῃς ἐκεῖθεν, ἕως ἂν ἀποδῷς τὸν ἔσχατον κοδράντην. (Mt 5,21-26)

   27 Ἀλλ ὑμῖν λέγω τοῖς ἀκούουσιν· ἀγαπᾶτε τοὺς ἐχθροὺς ὑμῶν, καλῶς ποιεῖτε τοῖς μισοῦσιν ὑμᾶς, 28 εὐλογεῖτε τοὺς καταρωμένους ὑμᾶς, προσεύχεσθε περὶ τῶν ἐπηρεαζόντων ὑμᾶς. 29 τῷ τύπτοντί σε ἐπὶ τὴν σιαγόνα πάρεχε καὶ τὴν ἄλλην, καὶ ἀπὸ τοῦ αἴροντός σου τὸ ἱμάτιον καὶ τὸν χιτῶνα μὴ κωλύσῃς. 30 Παντὶ αἰτοῦντί σε δίδου, καὶ ἀπὸ τοῦ αἴροντος τὰ σὰ μὴ ἀπαίτει.
   31 Καὶ καθὼς θέλετε ἵνα ποιῶσιν ὑμῖν οἱ ἄνθρωποι ποιεῖτε αὐτοῖς ὁμοίως. 32 καὶ εἰ ἀγαπᾶτε τοὺς ἀγαπῶντας ὑμᾶς, ποία ὑμῖν χάρις ἐστίν; καὶ γὰρ οἱ ἁμαρτωλοὶ τοὺς ἀγαπῶντας αὐτοὺς ἀγαπῶσιν. 33 καὶ [γὰρ] ἐὰν ἀγαθοποιῆτε τοὺς ἀγαθοποιοῦντας ὑμᾶς, ποία ὑμῖν χάρις ἐστίν; καὶ οἱ ἁμαρτωλοὶ τὸ αὐτὸ ποιοῦσιν. 34 καὶ ἐὰν δανίσητε παρ ὧν ἐλπίζετε λαβεῖν, ποία ὑμῖν χάρις [ἐστίν]; καὶ ἁμαρτωλοὶ ἁμαρτωλοῖς δανίζουσιν ἵνα ἀπολάβωσιν τὰ ἴσα. 35 πλὴν ἀγαπᾶτε τοὺς ἐχθροὺς ὑμῶν καὶ ἀγαθοποιεῖτε καὶ δανίζετε μηδὲν ἀπελπίζοντες· καὶ ἔσται ὁ μισθὸς ὑμῶν πολύς, καὶ ἔσεσθε υἱοὶ ὑψίστου, ὅτι αὐτὸς χρηστός ἐστιν ἐπὶ τοὺς ἀχαρίστους καὶ πονηρούς.
   36 Γίνεσθε οἰκτίρμονες καθὼς [καὶ] ὁ πατὴρ ὑμῶν οἰκτίρμων ἐστίν. (Łk 6,27-36)

   Kiedyś mówiono: „Będziesz miłował twego przyjaciela, a wroga swego będziesz nienawidził”. Nie. To nie tak. To było dobre w czasach, gdy człowieka nie pocieszał Boży uśmiech. Jednak teraz przychodzą nowe czasy: czasy, w których Bóg tak bardzo kocha człowieka, że przysyła mu Swoje Słowo, aby go odkupić. Teraz mówi Słowo, teraz rozlewa się Łaska. Potem Słowo dokona ofiary pokoju i odkupienia. Łaska nie tylko zostanie rozszerzona, lecz i udzielona każdej duszy wierzącej w Chrystusa. To dlatego trzeba wznieść miłość bliźniego do poziomu takiej doskonałości, która nie dzieli na przyjaciela i wroga.
   Oczernia się was? Kochajcie i przebaczajcie. Bije was ktoś? Kochajcie i nadstawcie drugi policzek temu, kto was bije, myśląc, że lepiej jest, kiedy gniew spada na was, którzy potraficie go znieść, niż na kogoś innego, kto by się zemścił za tę zniewagę.
   Okradziono was? Nie myślcie: „Mój bliźni to chciwiec”, lecz pomyślcie z miłością: „Mój biedny brat jest w potrzebie”, i oddajcie mu także tunikę, jeśli zabrał wam już płaszcz. Przez to powstrzymacie go przed dokonaniem drugiego rabunku, bo nie będzie musiał okradać kogoś innego z tuniki. Powiecie: „To mógł być występek, a nie zabranie wynikające z potrzeby”. Dajcie ją pomimo to. Bóg wam to wynagrodzi, a niesprawiedliwy za to odpokutuje. Ponadto często – przypomina się to, co powiedziałem wczoraj o łagodności – kiedy grzesznik widzi, że jest traktowany tak szczerze, odrzuca występek i wyzwala się, naprawiając kradzież oddaniem łupu.
   Bądźcie wspaniałomyślni dla tych, którzy – będąc uczciwsi – proszą, zamiast okradać was z tego, czego potrzebują. Gdyby bogaci byli rzeczywiście ubodzy w duchu – jak was o tym pouczyłem wczoraj – nie byłoby już tych bolesnych nierówności społecznych, przyczyn tak wielu ogromnych ludzkich nieszczęść.
   Myślcie zawsze: „A jeśli ja byłbym w potrzebie, jak by na mnie podziałało odrzucenie [udzielenia mi] pomocy?” Działajcie zgodnie z odpowiedzią, jakiej sobie udzielicie. Czyńcie innym to, co chcielibyście, aby wam czyniono, i nie róbcie innym tego, czego nie chcielibyście, aby wam robiono.
   Dawne słowa: „Oko za oko, ząb za ząb”, nie znajdują się w dziesięciu przykazaniach. Dorzucono je, bo człowiek pozbawiony Łaski jest tak okrutny, że nie potrafi pojąć niczego poza zemstą.
   Słowo to unieważniają – tak, odwołują – nowe słowa: „Kochaj tego, kto cię nienawidzi, módl się za tego, kto cię prześladuje, usprawiedliwiaj tego, kto cię oczernia, błogosław tego, kto cię przeklina, czyń dobrze temu, kto cię krzywdzi, bądź pokojowo nastawiony wobec kłótliwego, wyrozumiały wobec dokuczającego ci, chętnie śpieszący z pomocą temu, kto prosi. Nie zajmuj się lichwą, nie krytykuj, nie osądzaj”. Nie znacie przyczyn ludzkich działań. We wszelkich rodzajach pomocy bądźcie wspaniałomyślni, bądźcie miłosierni. Im więcej dacie, tym więcej otrzymacie, a Bóg da człowiekowi wspaniałomyślnemu miarę pełną i dobrze utrzęsioną. Bóg odda wam nie tylko to, co wy daliście, lecz więcej, znacznie więcej. Usiłujcie kochać i wywoływać miłość do was. Procesy sądowe kosztują więcej niż przyjacielska ugoda, a wielka łaskawość jest jak miód, którego smak długo pozostaje na języku.
   Miłujcie! Miłujcie! Miłujcie przyjaciół i nieprzyjaciół, abyście byli podobni do waszego Ojca, który sprawia, że deszcz pada na dobrych i złych i rozpala Swe słońce nad sprawiedliwymi i niesprawiedliwymi. On zachowuje danie słońca i wiecznej rosy oraz ognia i gradu piekielnego na czas, kiedy dobrzy zostaną wybrani jak wspaniałe kłosy z zebranych snopów.
   Nie wystarczy kochać tych, którzy was kochają i od których spodziewacie się wzajemności. W tym nie ma zasługi, to radość. Także ludzie z natury szlachetni potrafią to czynić. Robią tak nawet celnicy i poganie. Wy jednak kochajcie na podobieństwo Boże; kochajcie z szacunku dla Boga, który jest Stworzycielem również tych, którzy są waszymi wrogami i osób niezbyt miłych.
   Chcę, byście byli doskonali w miłości, dlatego mówię wam: „Bądźcie doskonali jak doskonały jest Ojciec wasz, który jest w Niebie”.
   Przykazanie miłości bliźniego jest tak wielkie, tak doskonała zasada miłowania bliźniego, że już nie mówię wam, jak było powiedziane: „Nie zabijajcie”, gdyż ten, kto zabija, zostanie skazany przez ludzi.
   Mówię wam więcej: „Nie gniewajcie się”, gdyż podlegacie sądowi wyższemu, osądzającemu też działania niematerialne. Kto znieważy swego brata, tego skaże Sanhedryn. Jednak ten, kto wyrządzi mu krzywdę – traktując go jak szaleńca – zostanie skazany przez Boga.
   Bezużytecznym jest składanie ofiar na ołtarzu, jeśli wcześniej, w głębi serca, nie ofiarowaliśmy własnych uraz, z miłości ku Bogu, i jeśli nie dopełniliśmy najświętszego rytu, polegającego na przebaczeniu. Tak więc, kiedy już masz złożyć ofiarę Bogu i przypomnisz sobie, że źle postąpiłeś wobec twego brata lub że nosisz w sobie niechęć z powodu jednego z jego uchybień, pozostaw twą ofiarę przed ołtarzem. Złóż w ofierze najpierw swą miłość własną, jednając się z bratem, a następnie przyjdź do ołtarza. Wtedy, jedynie wtedy, twoja ofiara będzie święta.
   Dobre porozumienie jest zawsze najlepszą rzeczą. Sądy ludzkie są niepewne.
   Kto się z uporem do nich odwołuje, może przegrać sprawę i musieć zapłacić przeciwnikowi – aż do swego ostatniego grosza – lub marnieć w więzieniu.
   W każdej sprawie podnoście wzrok ku Bogu i zadajcie sobie pytanie: „Czy mam prawo czynić innym to, czego Bóg mi nie czyni?” Bóg bowiem nie jest bezlitosny i uparty jak wy. Biada wam, gdyby taki był! Nikt by nie ocalał. Niech rozmyślanie o tym doprowadzi was do łagodności, pokory, przepełni współczuciem. Wtedy – już tu na ziemi i potem w niebie – będziecie mieć nagrodę od Boga.
   Stoi tutaj, przede Mną, pewien człowiek, który Mnie nienawidzi i nie ośmiela się Mi powiedzieć: „Uzdrów Mnie”. Wie jednak, że Ja znam jego myśli. Mówię więc: „Niech ci się stanie, jak tego pragniesz. I jak łuski spadają z twych oczu, tak niech z serca ustąpi niechęć i ciemność”.
   Odejdźcie wszyscy w Moim pokoju. Jutro znowu będę do was mówił. (III (cz. 1-2), 31: 25 maja 1945. A, 5145-5154)

   Un tempo era detto: "Amerai il tuo amico e odierai il tuo nemico". No. Non così. Questo è buono per i tempi in cui l'uomo non aveva il conforto del sorriso di Dio. Ma ora vengono i tempi nuovi, quelli in cui Dio tanto ama l'uomo da mandargli il suo Verbo per redimerlo. Ora il Verbo parla. Ed è già Grazia che si effonde. Poi il Verbo consumerà il sacrificio di pace e di redenzione e la Grazia non solo sarà effusa, ma sarà data ad ogni spirito credente nel Cristo. Perciò occorre innalzare l'amore di prossimo a perfezione che unifica l'amico al nemico. Siete calunniati? Amate e perdonate. Siete percossi? Amate e porgete l'altra guancia a chi vi schiaffeggia pensando che è meglio che l'ira si sfoghi su voi, che la sapete sopportare, anziché su un altro che si vendicherebbe dell'affronto. Siete derubati? Non pensate: "Questo mio prossimo è un avido", ma pensate caritativamente: "Questo mio povero fratello è bisognoso" e dategli anche la tunica se già vi ha levato il mantello. Lo metterete nella impossibilità di fare un doppio furto perché non avrà più bisogno di derubare un altro della tunica. Voi dite: "Ma potrebbe essere vizio e non bisogno". Ebbene, date ugualmente. Dio ve ne compenserà e l'iniquo ne sconterà. Ma molte volte, e ciò richiama quanto ho detto ieri sulla mansuetudine, vedendosi così trattato, cade dal cuore del peccatore il suo vizio, ed egli si redime giungendo a riparare il furto col rendere la preda. Siate generosi con coloro che, più onesti, vi chiedono, anziché derubarvi, ciò di cui abbisognano. Se i ricchi fossero realmente poveri di spirito come ho insegnato ieri, non vi sarebbero le penose disuguaglianze sociali, cause di tante sventure umane e sovrumane. Pensate sempre: "Ma se io fossi nel bisogno, che effetto mi farebbe la ripulsa di un aiuto?", e in base alla risposta del vostro io agite. Fate agli altri ciò che vorreste vi fosse fatto e non fate agli altri ciò che non vorreste fatto a voi. L'antica parola: "Occhio per occhio, dente per dente", che non è nei dieci comandi ma che è stata messa perché l'uomo privo della Grazia è tal belva che non può che comprendere la vendetta, è annullata, questa sì che è annullata, dalla nuova parola: "Ama chi ti odia, prega per chi ti perseguita, giustifica chi ti calunnia, benedici chi ti maledice, benefica chi ti fa danno, sii pacifico col rissoso, condiscendente con chi ti è molesto, soccorri di buon grado chi a te ricorre e non fare usura, non criticare, non giudicare". Voi non sapete gli estremi delle azioni degli uomini. In tutti i generi di soccorso siate generosi, misericordiosi siate. Più darete più vi sarà dato, e una misura colma e premuta sarà versata da Dio in grembo a chi fu generoso. Dio non solo vi darà per quanto avete dato, ma più e più ancora. Cercate di amare e di farvi amare. Le liti costano più di un accomodamento amichevole e la buona grazia è come un miele che a lungo resta col suo sapore sulla lingua. Amate, amate! Amate amici e nemici per essere simili al Padre vostro che fa piovere sui buoni e sui cattivi e fa scendere il sole sui giusti e sugli ingiusti riservandosi di dare sole e rugiade eterne, e fuoco e grandine infernali, quando i buoni saranno scelti, come elette spighe, fra i covoni del raccolto. Non basta amare coloro che vi amano e dai quali sperate un contraccambio. Questo non è un merito, è una gioia, e anche gli uomini naturalmente onesti lo sanno fare. Anche i pubblicani lo fanno e anche i gentili. Ma voi amate a somiglianza di Dio e amate per rispetto a Dio, che è Creatore anche di quelli che vi sono nemici o poco amabili. Io voglio in voi la perfezione dell'amore e perciò vi dico: "Siate perfetti come perfetto è il Padre vostro che è nei Cieli. Tanto è grande il precetto d'amore verso il prossimo, il perfezionamento del precetto d'amore verso il prossimo, che Io più non vi dico come era detto: "Non uccidete", perché colui che uccide sarà condannato dagli uomini. Ma vi dico: "Non vi adirate" perché un più alto giudizio è su voi e calcola anche le azioni immateriali. Chi avrà insultato il fratello sarà condannato dal Sinedrio. Ma chi lo avrà trattato da pazzo, e perciò danneggiato, sarà condannato da Dio. Inutile fare offerte all'altare se prima non si è sacrificato nell'interno del cuore i propri rancori per amore di Dio e non si è compito il rito santissimo del saper perdonare. Perciò se quando stai per offrire a Dio tu ti sovvieni di avere mancato verso il tuo fratello o di avere in te rancore per una sua colpa, lascia la tua offerta davanti all'altare, fa' prima l'immolazione del tuo amor proprio, riconciliandoti col tuo fratello, e poi vieni all'altare, e santo sarà allora, solo allora, il tuo sacrificio. Il buon accordo è sempre il migliore degli affari. Precario è il giudizio dell'uomo, e chi ostinato lo sfida potrebbe perdere la causa e dovere pagare all'avversario fino all'ultima moneta o languire in prigione. Alzate in tutte le cose lo sguardo a Dio. Interrogatevi dicendo: "Ho io il diritto di fare ciò che Dio non fa con me?". Perché Dio non è così inesorabile e ostinato come voi siete. Guai a voi se lo fosse! Non uno si salverebbe. Questa riflessione vi induca a sentimenti miti, umili, pietosi. E allora non vi mancherà da parte di Dio, qui e oltre, la ricompensa. Qui, a Me davanti, è anche uno che mi odia e che non osa dirmi: "Guariscimi", perché sa che Io so i suoi pensieri. Ma Io dico: "Sia fatto ciò che tu vuoi. E come ti cadono le scaglie dagli occhi così ti cadano dal cuore il rancore e le tenebre". Andate tutti con la mia pace. Domani ancora vi parlerò. (3, 171)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

piątek, 26 maja 2017

Łaskawe życie

Łaską jest otrzymywanie
łaską i dawanie
spoczywaj w powietrzu
wielkiej nieusilności
czy to cieszysz się
czy męczysz
wejdź w orbitę łaski

środa, 24 maja 2017

Chrzest a Pismo Święte

   Czy chrzczenie niemowląt ma swoje potwierdzenie w Piśmie Świętym? Pójdźmy do początków naszej wiary – przypatrzmy się wierze Abrahama. Mówię tutaj szczególnie do tych, którzy kładą przesadny nacisk na Słowo pisane, a pomijając Słowo żywe w Kościele i w duszy chrześcijańskiej, pomijają Słowo Wcielone, Prawdziwego Chrystusa, który sam jest Kościołem i Głową Kościoła i każdym Jego członkiem.
   Przypatrzmy się więc wierze Abrahama. On przyjął czysto wezwanie z wysoka. Nie miał żadnego zabezpieczenia w postaci rady mędrców czy biskupów, którzy orzekaliby jego prawowierność. Nie miał żadnego pisma, a tylko głos z nieba. A jednak poszedł za głosem i obrzezał swego syna. Zauważ, że wiara narodu wybranego w swych początkach wzrastała w takim właśnie nastroju – była Słowem przyjętym z wysoka; nie miała sędziów, ani pisma. A jednak była utrzymywana – przekazywana z ojca na syna. To przekazywanie zawsze odbywało się najpierw w życiu i dopiero później spisywano treści wiary. Nieraz to spisywanie następowało długo po śmierci wierzących. Dlaczego o tym tutaj wspominam? Bo wy, protestanci zapomnieliście o tej prostej zasadzie przekazywania wiary – odeszliście od ojca – od naszego dzisiejszego Abrahama, papieża, usprawiedliwiając się nieraz tym, że nie ma potwierdzeń w Piśmie Świętym dla wczesnego przekazu chrześcijańskiej wiary. I to był wasz poważny błąd.
   Czy nie zauważyliście, że żywotność wiary w Kościele jest utrzymana przez to, że od początku była ona przekazywana w czystości? Już u samego początku przekazywano Ewangelię Jezusa i dzielono się Sakramentami. Potwierdzenie tego znajdujemy w Tradycji, której ślady znajdujemy w pismach Ojców Apostolskich i Ojców Kościoła. Jednak niewiele było spisywane od razu, tak jak to było w przypadku życia Abrahama. Podstawowe zasady chrztu nie są więc zawarte w Piśmie Świętym, ale słyszymy o nich od potomków – słyszymy, bo były zachowywane w pamięci, a przede wszystkim stosowane. Nikt nie myślał na początku o tym, aby była potrzeba spisywania prostego obmycia wodą w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego, czy też potrzeba opisu namaszczenia olejem i nałożenia rąk. Czy może Abraham myślał o tym, aby zapisać jak odciąć napletek? Był praktykiem – po prostu ciął. Podobnie, pierwsi chrześcijanie byli praktykami – po prostu chrzcili.
   Chrzest niemowląt jest więc biblijny, bo znajduje swoją zapowiedź w obrzezaniu. Obrzezanie oczywiście nie jest tym samym, co chrzest, ale mamy w nim obraz. Obrzezani byli też tylko chłopcy, jednak za każde dziecko składano ofiarę – każde więc było poświęcane Bogu. Jeśli to nie wystarcza dla uzasadnienia, to posłuchajmy słów samego Jezusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Jezus mówi o wszystkich narodach. Nie powiedział niczego takiego, co skłaniałoby nas do myślenia, że mamy nie chrzcić dzieci. A dzieci przecież są dziećmi i córkami narodu. Czy może uważasz, że powinniśmy je wykluczyć ze wszystkich narodów? Byłaby to niedorzeczność. I w taką niedorzeczność łatwo upaść, gdy trzymamy się zbyt kurczowo liter, a zapominamy o życiu.
   Potomkowie Abrahama słuchali swoich ojców przez zachowywanie otrzymywanej od nich wiary. Nie pytali o nic i niczego nie podważali – utrzymywali to tak, jak otrzymali, i dlatego mogło to zostać później spisane (były też liczne odejścia od wiary, ale o tym tutaj nie mówię – skupiam się na tych, którzy pozostali wierni i dzięki którym wiara przetrwała). Potomkowie Jezusa także słuchali swoich ojców – papieży – tych Abrahamów naszych czasów, i dzięki temu mogło to zostać później spisane. Powinniśmy słuchać ojców, o ile tylko widzimy, że nie szaleją i nie zbaczają wyraźnie z drogi. Uczmy się wiary od tych, którzy zachowywali wiarę na samym początku. Nie słuchajmy rozumowań i wnioskowań, które pojawiły się później, po odejściu od wiary, przez nieposłuszeństwo ojcom.
   Piękny czyn wiary rodziców poświęcających dziecko Bogu wyraża głęboką wiarę duszy dziecka i spełnia obowiązek posłuszeństwa ojcom, którzy podtrzymują wiarę zgodnie z Bożym Duchem. Nie ma więc powodu, aby odmawiać chrztu niemowlętom. Także Pismo Święte nie posiada żadnej nauki, która zakazywałaby takiego poświęcenia. Stąd też nie można wpadać w błąd twierdzenia, że skoro nie jest to tam opisane, to jest zakazane. Wiele rzeczy nie opisano, a „gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, jakie trzeba by napisać” (J 21,25).

wtorek, 23 maja 2017

Zwiedziona prawdziwa

Złudna miłość
nie wytrzyma
przy prawdziwej

i miłość prawdziwa
daje się zwodzić
dla zbawienia duszy

ale nawet gdy zwiedziona
nie wytrzyma długo przy niej
ta miłość zwodnicza
nie wytrzyma
wobec prawdziwości

miej prawdziwą miłość
a pokonasz wszelką złudność

poniedziałek, 22 maja 2017

(13) Żywoty Świętych: Makary Aleksandryjski

Żywot drugiego Makarego Aleksandryjskiego
i Marka niejakiego,
od tegoż Palladiusza napisany, którego on sam w ciele widział.
Żyli około roku Pańskiego, 403.1

   Co się drugiego Makarego Aleksandryjskiego dotycze – pisze tenże Palladius, iż sam z nim przez trzy lata mieszkał, i spraw jego dobrze był świadom, i drugich się od inych dowiedział. Ten niegdy do onego Antoniego wielkiego człowieka przyszedł – i ujrzał u niego piękne rózgi palmowe, których na ręczną robotę używał – i prosił go aby mu ich też dał jednę wiązankę. Rzekł ś. Antoni: pisano jest – nie pożądaj rzeczy bliźniego twego. A skoro to wymówił – wnet one różdżki poschły, jakoby je ogniem poparzył. Co widząc Antoni, powiedział: Oto Duch Ś. odpoczął na tobie – od tego czasu, dziedzicem moich cudów będziesz. I potem rychło czart go potkał na pustyni drogą już nie pomału strudzonego, i rzekł mu: wszak masz dary Boże, które Antoni ma – czemu swoich przywilejów nie używasz, a nie prosisz Boga, abyć dał pokarm ku posileniu na tę drogę? A on mu odpowie: 2Pan jest siła moja i sława moja, a ty nie kuś się o sługę Bożego. I uczynił mu czart obłudnego wielbłąda, na którym się zdało być żywności dosyć, który blisko ś. Makarego stanął – porozumiał iż to była obłuda (jakoż była) i począł czynić modlitwę, za którą wielbłąd on w ziemię przepadł.
   Raz się wezbrał do onego Makarego, o którym się mówiło – i będąc z sobą pospołu, gdy się mieli przez rzekę Nylus przewozić, wsiedli w tę łódkę, w której się wieźli dwa zacni Cesarscy urzędnicy, mając wóz miedziany, i uzdy na koniach złote, i czeladź pięknie w złote łańcuchy i pasy przybraną – Gdy ujźrzeli dwu tych sług Bożych, a oni w sukniach wytartych w kącie łódki siedzą – jeden dziwując się ich skromnemu i ubogiemu życiu, rzekł do nich: błogosławieniście wy, co się ze świata naśmiewacie. Odpowie jeden Makarius: My się z świata śmiejem, ale z was się świat śmieje. 3Tym słowem jeden on Pan uderzony w serce, skoro do domu przyjachał, żywot odmienił, i szaty pyszne zrzucił, i żywot sobie bogomyślny obrał, czyniąc wielkie jałmużny.
   4Jednego czasu, gdy temu Makaremu posłano pięknych winnych jagód, i chęć mu do nich przyszła, chcąc powściągliwości swojej doznać, posłał je bratu drugiemu mdlejszemu – lecz on także uczynił, chęć do smacznej potrawy umorzył, i drugiemu je bratu posłał – on trzeci także innemu, aż się wszyscy bracia onemi jagody obesłali, a nakoniec się do Makarego wróciły całe – każdy chciał na nich jako na pięknych i smacznych żądzą swoję i smaku rozkoszowanie umartwić. Ta rzecz Makaremu wielkie wesele przyniosła, iż bracią miał takiemi cnotami ozdobioną – nakoniec i sam ich pożywać nie chciał.
   Co jedno słyszał dobrego i doskonałego o kim, tego rad naśladował. Powiedziano mu, iż w jednym klasztorze przez wielki post nic nie jedzą coby przez ogień przeszło – 5wnet sobie postanowił, aby nic nie jadł przez siedm lat, coby się ognia dotkło – i nic przez on czas nie jadł, jedno surowe jarzyny wodą zmaczane. Co spełniwszy, na potym tego nie czynił. Słysząc o drugim, iż na dzień nie je jedno funt chleba – nadrobił sobie chleba w jeden dzban z ciasną szyją, chcąc nic więcej na dzień nie jeść, jedno coby mógł z niego raz garścią wyjąć. Potym nam śmiesznie powiadał – żem często, prawi, niemało w garść chleba zagarnął – ale z ciasnej onej dziury wszytkiego wynieściem nie mógł. To czynił przez trzy lata.
   6Chciał i sen w sobie zwyciężyć, dzień i noc na służbie Bożej trwając – i powiadał nam, iż przez dwadzieścia dni i nocy pod pokrytym miejscem nie postał – abych, powiada, sen zwyciężył, we dnie gorącość, a w nocy zimno cierpiąc. Lecz gdybych był, powiada, w dom jeszcze dłużej nie wszedł, ani przespał się – jużby mi tak był mózg usechł, żebych się był sam zapomniał. Z strony mej sen zwyciężony – ale z strony przyrodzenia które bez niego być nie może, ustąpiciem mu musiał. 7Niegdy cielesna pokusa przykra mu być poczęła – tedy się sam osądził, aby siedział sześć miesięcy przy błocie Scetis, w dzikiej barzo i bagnistej puszczy – gdzie komorowie są tak wielcy, iż się ossom równają, żądłami swemi i skórę na wieprzach przebić mogą – tedy go po wszystkim ciele tak skąsali, iż wiele ich mniemało, aby był strędowaciał.
   8Napadła go niekiedy chuć, jako nam sam powiadał, aby oglądać mógł na pustyni grób onych wielkich Czarnoksiężników, jeszcze za Mojzesza w Egyptcie będących, Janna i Jambra, którzy się Mojzeszowi sprzeciwili (jako mówi Apostoł)9 przy którym ogród z rozmaitego i osobnego drzewa wielce kosztowny byli zbudowali, i wielkie w nim skarby złożyli – tym się ciesząc, iż po śmierci w onym ogrodzie przebywać mieli – tak od czartów, którzy je zaraz do piekła ponieśli, zwiedzieni. Ale żeby tam nikt wniść nie mógł, srogimi czarty miejsce ono osadzili, iż do onego czasu za Makariusza żaden tam nigdy wniść nie mógł. Tam się tedy wezbrał Makarius, chcąc diabły one stamtąd wystraszyć, a nową wojnę z nimi zacząć. 10I puścił się w wielkie pustynie, po gwiazdach się tylo sprawując, a trzciny co mila w ziemię wtykając, żeby nazad idąc drogi nie uchybił. Po dziewiątym dniu, gdy już blisko był onego ogroda, po przespaniu, obaczy wszytkie one trzciny w głowach swoich, które szatanowie, chcąc mu myśl do wrócenia się nazad skazić, wybrali. Lecz on o to nie dbał, a w Bogu nie w trzcinach nadzieję posadził. Gdy się już do miejsca przybliżał, wielka horda czartów drogę mu zastąpiła, dziwnemi go widoki, i wrzaski, i słowy strasząc – i drzewiej go tam puścić niechcieli, aż im rzekł tam nie zostawać, ale rychło z onego ogroda wyniść. I wszedszy widział tam wszystko, i one skarby, i one drzewa już zstarzałe a od słońca wysuszone. I doznawszy mocy Chrystusowej przeciw onym czartom, cudownie się przez dni dwadzieścia nazad wrócił – u jednej dzikiej krowy (która mu nad zwyczaj i przyrodzenie, na rozkazanie Boże powolna była i za nim szła) mlekiem się posilając.
   11Słysząc o niejakich zakonnikach Tabenezjotach, iż dobrze P. Bogu pod sprawą niejakiego Pachoniusza służyli, których było na jednym miejscu tysiąc i cztery sta, szedł do nich jako nieznajomy – 12a bacząc iż jedni wielki post, raz w dzień jedząc, drudzy trzeciego, drudzy piątego dnia posilając ciało swoje, pościli, drudzy całą noc na modlitwie stali, a cały dzień robiąc siedzieli – on zmaczawszy sobie kilka rózg palmowych, stanął w kącie, i przez cały post, aż do Wielkiejnocy, chleba i wody nie skusił – nie poklęknął, nie siadł, nie legł, jedno w Niedzielę trochę liścia Crambes żwał, żeby go wżdy widzieli jedzącego, a żeby sam w jaką pychę, o sobie wysokiego rozumienia, nie wpadł. Jeśli szedł na potrzebę, wnet się wrócił do roboty, milcząc a modląc się – gdy się wszyscy zdziwili takiemu ćwiczeniu i darom Bożym – Pachomius go duchem prorockim poznał, iż to był Makarius, o którym wiele słyszał. I przywiódszy go do ołtarza, rzekł: Przydź sam uczciwy starce – bo wiem iżeś ty jest Makarius, próżnoś się zataił. Dziękujęć iżeś syny moje zbudował, a ich ukrócił, aby wiele o sobie nie rozumieli, gdy co dla Pana Boga czynią – ponieważ twej cierpliwości nie dojdą. Idźże z Bogiem na swe miejsce, a proś za nas Pana Boga.
   13Powiadał nam, iż miedzy inemi życia doskonałego postępki, wzięła mię chuć przez pięć dni tak się sprawić, żeby myśl moja żadnej rzeczy, okrom P. Boga, nie przypuściła – i zamknąłem się w celli, aby nikt zemną nie gadał – i stanąłem od wtórej począwszy, rozkazując sercu swemu, a mówiąc: patrz abyś z nieba nie śmiało zstąpić – masz Anioły, masz Archanioły, Mocarstwa, Cherubiny, Serafiny, masz Boga wszego tego twórcę – tamże się baw, a pod niebo nie zstępuj, ani się na świata tego widomego przypatrowanie obracaj. Gdym w tym dwa dni i dwie nocy przetrwał – takem tym pobudził czarta, iż się zstał ognistym, i popalił mi wszytko w celli – nakoniec i rogożą na którejem stał, palić począł, i mniemałem abych i sam zgorzeć miał – i z bojaźni musiałem dnia trzeciego przestać. Bom myśli mej nie mógł tak zatrzymać, iżby zstąpić do myśli tych niskich nie miała. Bóg podobno tak chciał, abych się tym w pychę nie podniósł. 
   Gdym ja niegdy do celle jego przyszedł, (mówi Palladius) nalazłem jednego ze wsi kapłana, a on przed jego cellą leży, głowę wszytkę miał prawie skancerowaną, tak iż się kość wszytka na wierzchu głowy ukazowała, przyszedł był do ś. Makariusza, aby go zleczył – a on z nim i gadać niechciał – jam się za nim wstawiał, mówiąc: zmiłuj się nad nim, żebyś wżdy przynamniej co z nim rozmówił. A on mi odpowiedział: nie jest tego godzien aby był zleczon. 14Chceszli aby był zdrów, namów go, aby napotym nigdy Sakramentów ś. nie sprawował. Bo nieczystość spłodziwszy, śmiał ś. Mszą mieć – i przeto skarany jest od Boga. Ale jeśli tym przestraszony, przestanie tego sprawować, czym tak sprośnie wzgardził – tedy go P. Bóg uzdrowi. Co gdy obiecał pod przysięgą, iż dalej więcej sprawować Mszej ś. niechciał. Spytał go Makarius: Wierzysz w Boga, przed którym się nic zataić nie może? Odpowie: I barzo. A jakoś mógł P. Boga oszukać – rzecze Makarius: znaszli twój grzech, i karanie zań, i jeśli się polepszyć chcesz? A on się swego grzechu spowiadając, obiecał iż się dalej w urzędy kapłańskie wdawać nie miał, ale z laikami przestawać miał. I przez kilka dni zleczony, chwalił Pana Boga, i ś. Makaremu wielkie dzięki oddawał.
   Czynił ten ś. i innych cudów, w wyganianiu czartów i leczeniu niemocy bez liczby. 15Czasu jednego naszła go myśl próżna, aby dla pewnych przyczyn szedł do Rzymu, a tam czynił te cuda i te dobrodziejstwa chorym – i barzo go tym czart i długo trapił – on upadszy u progu swej celle, wypuścił z niej nogi, i rzekł do czartów: Ciągnicie wy mnie sami i szarpajcie, ja o swoich nogach tam nie pójdę i będę tu aż do wieczora leżał – a jeśli mię nie wywleczecie, już was nie usłucham. I leżąc długo, wstał. 16W nocy zasię też go myśli napadną – tedy dwa wory piasku nasypał, i wziąwszy na ramiona, chodził tak po puszczy – i potka go niejaki Teozebius, i rzecze: co nosisz ojcze tak ciężkiego? Włóż na mię ten ciężar, a nie trudź się. A on rzecze: Trudzić będę tego co mię trudzi. Bo będąc ten mój osieł leniwym i nikczemnym, chce się mu biegać po świecie, niechże się nabiega. I tak strapiwszy ciało, myśl onę i pokusę zwyciężył.
   17Rzekłem mu raz: Ojcze Makary, biedzę się z myślami – wszytko mi mówią – a co tu czynisz, oto próżnujesz w zakonie? A on mi powiedział: Powiedz tak myślom twoim: dla Chrystusa ścian tych strzegę.
   Powiadał mi, iż przy rozdawaniu Naświętszego Sakramentu, Markowi niejakiemu nigdy Sakramentu nie podawał – ale mu Anioł z ołtarza dawał. Jam tylo, powiada, palca zajźrzeć mógł u tej ręki, która mu dawała. 18Ten Marek będąc młodszy, mógł mówić z pamięci wszytek Nowy i Stary Testament. Gdy już był star barzo, mając lat sto, i zęby wszytkie wypadałe, przyszedłem do jego celle, i siedząc przy drzwiach, usłyszę a on się sam z sobą i czartem swarzy, i mówi: Czegóż jeszcze chcesz zły starcze? Jużeś pił i wino, i olejuś używał – czegóżci jeszcze nie dostaje obżerco? Żółtobrzuchu, złotrzyłeś się na starość? A do czarta mówił: 19Dajże mi już pokój czarcie, zstarzałeś się już zemną w tych swarach – zemdliłeś mi ciało, i na winoś mię namówił i na olej, czyniąc mię rozkosznikiem. A jeszczeż ze mnie korzyść mieć chcesz? Już nie najdziesz nic u mnie, cobyś mi ukraść miał, pódźże już precz odemnie ludzki nieprzyjacielu. I tak się sam hańbiąc, mówił: Cóż będziesz czynił mataczu, obżerco w starości, i pijanico w zgrzybiałości twojej? Póty Palladius o żywocie tych świętych.
 
   20[1.] Tak się sami nienawidzieli, wedle nauki Pańskiej,21 święci Boży – daleko kochanie przyrodzone, którym się każdy sam i swe postępki miłuje i obmawia, oddalali od siebie – tak wielkiej świątobliwości będąc, i towarzystwo Anielskie mając, taką pokorę przed Bogiem zachować umieli, jakoby byli nagrzeszniejszy – i tam gdzie grzechu nie było, grzechu się bali, a sami się sobą brzydzili. Co był za grzech w tym bezzębnym i stoletnym starcu, iż wino prze mdłość przyrodzoną pić musiał, nie jako zwyczajny napój, ale jako lekarstwo zgrzybiałości swej potrzebne? A wżdy się tak o to frasował, i za rozpuszczenie i osłabienie zaczętego żywota sobie poczytał. A drudzy w wielkich zbytkach, w jedzeniu i w piciu, i myślić o tym niechcą, jako ciała swe obciążają, i do złego pobudzają – i jako wiele niepotrzebnie tracą, z czego jałmużny czyniąc, zyskowaćby sobie dary niebieskie mogli. Dostatek który im dał Pan Bóg na kupowanie pałaców niebieskich, na brzuch i sprośny gnój, i robactwo, które się z tego ścierwu naszego rodzi, swym marnotrawstwem obracają. Boże daj nam z takich przykładów więtszą o zbawieniu czujność.
   222. To skaranie kapłana, w nieczystości Mszą straszliwą sprawującego, mogłoby onę księżą przestraszyć, którzy podejźrzane niewiasty mając, i w grzechu się najdując, śmieją iść do niepokalanych tajemnic, i one sprawować, takiej się pomsty Bożej nie bojąc. Wymawiać się umieją, iż idą w pokucie i za spowiedzią. A ono takie białegłowy, w domach swoich zostawując, pokazują, iż żadnej w sobie prawej skruchy i pokuty nie mają – ale serce i zła chuć do grzechu zostaje, i wrócić się w toż błoto mają wolą – pewnie prawa skrucha przyczyny i powodu do grzechu, w oczach nie cierpi – ale jej jako nieprzyjaciela i czarta z domu i z oczu zbywa. 23Przeto spowiedź i pokuta takich nizacz jest, a miasto oczyścienia, więtsze potępienie odnoszą – i ci co takie rozgrzeszają, źle i z gniewem Bożym tym Sakramentem szafują, i uczestnicy są grzechów cudzych, wedle Apostoła. Acz na takie kapłany przykładów srogości Bożej dosyć – jednak zamilczeć niechcę osobnej a straszliwej przygody, która się czasu naszego tu w Wilnie przytrafiła, Roku P. 1572.
   24Kapłan tu był jeden przy kościele ś. Stanisława na zamku, w nieczystości, jako było słychać, i złym sumnieniu często straszliwą służbę Bożą Mszej ś. sprawujący. W wielką Śrzodę śpiewając Passją, tak błądził, i od siebie odchodził, na znak niegodności swojej, do brania w usta straszliwego imienia Bożego, i czystych słów ś. Ewangeliej – i na znak prędkiej już pomsty od Boga, na zatwardziałość jego. Był też jeden pachołek służebny, urodziwy i mężny, który u heretyka służąc, a przez siedmnaście lat grzechów się swoich nie spowiadając – myślił o spowiedzi – i chciał się w wielki Czwartek spowiadać, ale mu coś przeszkodziło. Nazajutrz w wielki Piątek słuchając kazania, tamże na zamku, gdy kaznodzieja pojmanie Pana naszego rozczytając, przywodzi one słowa z Psalmu:25 Powrozy grzechów zwichłały mię – on człowiek tak wyć i łkać jako bezrozumny począł, iż go z kościoła wyprowadzić musiano. Gdy mu mówiono: pomni się co czynisz – powiadał: pomnię com czynił grzesząc przeciwko Bogu. Wychodząc ze drzwi kościelnych – potkał onego kapłana nieczystego we drzwiach stojącego – a iż z nim miał trochę znajomości, pięknie się pozdrowili, i rozeszli. 26Gdy on pachołek przyszedł na most, który jest ku miastu przez Wilnę rzekę – głos jakiś szatański nań przypadł, mówiąc mu: wróć się – on na tak okrutną myśl jako w zachwyceniu i od rozumu odeściu, posłuchał głosu diabelskiego – i czarta przed sobą jako jakie czarne dziecię idącego widział – i wracając się nazad, najdzie onego kapłana na onymże miejscu stojącego, a kazania nie słuchającego – i obłapiwszy go, począł go w twarz jako pies zębami kąsać – 27gdy kapłan uciekać pocznie, szable dobywszy, puści się za nim w kościół, i palce mu pierwej u ręku, któremi się niegodnie ciała Bożego dotykać śmiał, poodcinał – iż je potym po kościele zbierano. Ludzie wszyscy, i wiele rycerskich, z kazania się porwawszy, bronić kapłana chcieli – ale żadną miarą nie mogli – posiekał go srodze i zabił, nie daleko kazalnice – z taką szatańską furią, iż mu żaden odporu dać nie mógł. A jednak żadnego innego nie zranił. Skoro to zbroił, wnet słabym został, pojmać się dał, wołając aby go wiązali, iż jeszcze czuł coś złego przy sobie. Gdy ku sobie prawie przyszedł, wszytko powiedział, jako bez żadnej winy, jedno czarta posłuchawszy, zabił onego księdza. 28To przykładał, iż moje grzechy Pan Bóg, powiada, skarać chciał, tym grzechem tak wielkim – 29a zwłaszcza iżem się dawno nie spowiadał. I gdy prosił przed urzędem o kapłana Katolickiego, posłano po tegoż kaznodzieję którego rano słuchał, przed którym z wielką a dziwną skruchą grzechów się swoich Panu Bogu sprawując, barzo ochotnie śmierci pragnął. Na którą tegoż dnia idąc, ludzi upominał (przy czym też było wielu heretyków) aby spowiedzi świętej nie odwłóczyli, a za odwłoką ciężkich na się grzechów nie obalali. I ochotnie śmierć onę za grzechy swe przyjmując, szyję pod miecz ściągnął. Mianować imiony obudwu niechcę – bo jest rzecz świeża, i w dobrej pamięci ludzkiej – a tu się wspomina, aby taki srogi przykład i dziwny w zapomnienie nie poszedł – a kapłanom nieczystym, a kazania nie słuchającym, i laikom spowiedź świętą a pokutę odwłóczającym, ku przykładu a postrachu położony był. Dziwne sprawy Boże – kapłan przez pokuty nagle zabit – a ten świetcki w pokucie i z dobrą nadzieją zszedł. Znać iż kapłańskie grzechy więtsze – i gorsza rzecz być nie może, jako duchowny, gdy stan swój niedbale sprawuje, a w grzechy się wdawać pocznie. Jako z nalepszego wina, gdy kwaśnieć pomału pocznie, najadowitszy się ocet zstaje.
 
1  X. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 2. Ianuar.
2  Ps 28(27). [U Skargi: „Ps 30”. Przyp. J.Sz.]
Patrz, moc słowa jednego z ust świętych.
Wielki przykład powściągliwości w smakowaniu.
Post bez ognia.
Wojnę z niespaniem wiódł Makarius Ś.
Cielesną pokusę czym zwyciężył Makarius Ś.
Grób Janna i Jambra.
9  2 Tm 3.
10  Znać iż w Egiptcie we dnie gwiazdy widzieć.
11  Tysiąc i czterysta zakonników na puszczy w jednym klasztorze.
12  Post wielki jako pościł ś. Makarius.
13  Żeby myśl z nieba nie zstępowała przez kila dni, jaka to trudność.
14  Straszliwy to przykład na kapłany nieczyste – Patrz co się o tym mówi w Obroku.
15  Patrz jako z myślami o próżnej chwale u ludzi walczył ten ś.
16  Lekarstwo na próżne bieguny.
17  Osobliwa nauka zakonnikom na czarta gdy je z zakonu wyrugować chce.
18  Żywot Marka.
19  Wzgarda samego siebie.
20  Obrok duchowny.
Pokora śś. Bożych.
21  Łk 14.
22  Nieczystość kapłańska jaką ma pomstę.
23  Prawa skrucha wymiata z domu do grzechu podniatę.
24  Straszliwy sąd Boży i pomsta nad nieczystym kapłanem w Wilnie.
25  Ps 119(118).
26  Na te kapłany co kazania nie radzi słuchają.
27  Palce któremi się kapłan nieczysty niegodnie ciała Bożego dotykał, poobcinano.
28  Grzech się więtszym grzechem karze.
29  Spowiedź odwłaczać jaka zbawieniu utrata.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

sobota, 20 maja 2017

Przepis na szczęście

To teraz weź szczyptę radości
posyp swoje życie
i zjedz w całości
później połóż się
wydal wstań
wyjdź na dwór
i podziel się radością
odciążonego brzucha
rozweselonego serca
niezadymionej głowy

Przekład angielski:

So now take a pinch of joy
sprinkle your life
and eat it whole
then lie down
excrete get up
go outside
and share the joy
of unburden belly
rejoiced heart
unsmoked head

piątek, 19 maja 2017

(61) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Przestroga przed krętaczami

   15 Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. 16 Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? 17 Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. 18 Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. 19 Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. 20 A więc: poznacie ich po ich owocach. (Mt 7,15-20)

   15 Προσέχετε ἀπὸ τῶν ψευδοπροφητῶν, οἵτινες ἔρχονται πρὸς ὑμᾶς ἐν ἐνδύμασιν προβάτων, ἔσωθεν δέ εἰσιν λύκοι ἅρπαγες. 16 ἀπὸ τῶν καρπῶν αὐτῶν ἐπιγνώσεσθε αὐτούς. μήτι συλλέγουσιν ἀπὸ ἀκανθῶν σταφυλὰς ἢ ἀπὸ τριβόλων σῦκα; 17 Οὕτως πᾶν δένδρον ἀγαθὸν καρποὺς καλοὺς ποιεῖ, τὸ δὲ σαπρὸν δένδρον καρποὺς πονηροὺς ποιεῖ. 18 οὐ δύναται δένδρον ἀγαθὸν καρποὺς πονηροὺς ποιεῖν οὐδὲ δένδρον σαπρὸν καρποὺς καλοὺς ποιεῖν. 19 πᾶν δένδρον μὴ ποιοῦν καρπὸν καλὸν ἐκκόπτεται καὶ εἰς πῦρ βάλλεται. 20 ἄρα γε ἀπὸ τῶν καρπῶν αὐτῶν ἐπιγνώσεσθε αὐτούς. (Mt 7,15-20)

   Strzeżcie się fałszywych proroków i tych, którzy nauczają błędu. Przychodzą do was jak baranki, a są drapieżnymi wilkami. Przychodzą do was w szacie świętości, a szydzą z Boga. Mówią, że kochają prawdę, a karmią się kłamstwami. Przypatrzcie się im dobrze, zanim pójdziecie za nimi.
   Człowiek ma język do mówienia, oczy do patrzenia, a ręce – do wykonywania gestów. Lecz jest inna rzecz, która świadczy w sposób bardziej prawdziwy o tym, jaki jest rzeczywiście: jego czyny. Czymże są dwie ręce złożone do modlitwy, jeśli człowiek następnie kradnie i cudzołoży? Czym dwoje oczu, które wywracają się, niby w natchnieniu, na wszystkie strony, a następnie, gdy komedia się kończy, potrafią pożądliwie patrzyć na kobietę lub wroga, z pragnieniem rozwiązłości lub zabójstwa? I czymże język, nucący fałszywe hymny pochwalne i zwodzący słodkimi słowami, a następnie – za plecami – oczerniający was i zdolny do krzywoprzysięstwa, byle tylko ukazać was jako ludzi godnych pogardy? Na cóż język wypowiadający długie obłudne przemowy, a zaraz potem zabijający dobrą opinię bliźniego lub wykorzystujący jego ufną wiarę? Język taki jest odrażający! Obrzydliwością są oczy i ręce obłudne. Natomiast działania ludzkie, prawdziwie ludzkie – to znaczy [dobry] sposób postępowania w rodzinie, w handlu, wobec bliźniego i sług – daje świadectwo: „Ten oto jest sługą Pana”. Działania bowiem święte są owocem prawdziwej religijności.
   Dobre drzewo nie daje złych owoców, a złe drzewo nie daje dobrych owoców. Czy te cierniste krzewy wydadzą kiedykolwiek smaczne winogrona? A czy na tych jeszcze bardziej kłujących ostach mogą dojrzeć kiedykolwiek miękkie figi? Nie. Zaprawdę, na pierwszych zbierzecie jedynie kilka cierpkich jagód. Niejadalne owoce powstają z tych kwiatów – bo chociaż kolczaste, są to jednak kwiaty. Człowiek niesprawiedliwy będzie mógł wywoływać szacunek tylko przez swój wygląd. Także ten podobny do puchu oset wydaje się kłębuszkiem srebrzystych delikatnych nitek, przyozdobionych przez rosę diamentami. Jeśli jednak przez nieuwagę go dotkniecie, okaże się, że ten puszek to tylko masa kolców, wywołujących wasze cierpienie i szkodzących owcom. Pasterze wyrywają je z pastwisk i wrzucają do rozpalonego nocą ognia, aby nawet nasiona nie ocalały. Słuszny i przezorny środek. Ja wam nie mówię: „Zabijajcie fałszywych proroków i obłudnych wiernych”. Mówię wam raczej: „Pozostawcie ich Bogu”. Jednak powiadam wam: „Miejcie się na baczności, unikajcie ich, aby was nie zatruły ich soki”. Wczoraj powiedziałem wam, jak należy kochać Boga. [Dziś] kładę nacisk na sposób, w jaki powinno się kochać bliźniego. (III (cz. 1-2), 31: 25 maja 1945. A, 5145-5154)

   Guardatevi dai falsi profeti e dai dottori d'errore. Essi vengono a voi in veste d'agnelli e lupi rapaci sono, vengono in veste di santità e sono derisori di Dio, dicono di amare la verità e si pascono di menzogne. Studiateli prima di seguirli. L'uomo ha la lingua e con questa parla, ha gli occhi e con questi guarda, ha le mani e con esse accenna. Ma ha un'altra cosa che testimonia con più verità del suo vero essere: ha i suoi atti. E che volete che sia un paio di mani congiunte in preghiera se poi l'uomo è ladro e fornicatore? E che due occhi che volendo fare gli ispirati si stravolgono in ogni senso, se poi, cessata l'ora della commedia, si sanno fissare ben avidi sulla femmina, o sul nemico, per lussuria o per omicidio? E che volete che sia la lingua che sa zufolare la bugiarda canzone delle lodi e sedurvi con i suoi detti melati, mentre poi alle vostre spalle vi calunnia ed è capace di spergiurare pur di farvi passare per gente spregevole? Che è la lingua che fa lunghe orazioni ipocrite e poi veloce uccide la stima del prossimo o seduce la sua buona fede? Schifo è! Schifo sono gli occhi e le mani menzognere. Ma gli atti dell'uomo, i veri atti, ossia il suo modo di comportarsi in famiglia, nel commercio, verso il prossimo ed i servi, ecco quello che testimoniano: "Costui è un servo del Signore". Perché le azioni sante sono frutto di una vera religione. Un albero buono non dà frutti malvagi e un albero malvagio non dà frutti buoni. Questi pungenti roveti potranno mai darvi uva saporita? E quegli ancora più tribolanti cardi potranno mai maturarvi morbidi fichi? No, che in verità poche e aspre more coglierete dai primi e immangiabili frutti verranno da quei fiori, spinosi già pur essendo ancora fiori. L'uomo che non è giusto potrà incutere rispetto con l'aspetto, ma con quello solo. Anche quel piumoso cardo sembra un fiocco di sottili fili argentei che la rugiada ha decorato di diamanti. Ma se inavvertitamente lo toccate, vedete che fiocco non è, ma mazzo di aculei, penosi all'uomo, nocivi alle pecore, per cui i pastori lo sterpano dai loro pascoli e lo gettano a perire nel fuoco acceso nella notte perché neppure il seme si salvi. Giusta e previdente misura. Io non vi dico: "Uccidete i falsi profeti e gli ipocriti fedeli". Anzi vi dico: "Lasciatene a Dio il compito". Ma vi dico: "Fate attenzione, scostatevene per non intossicarvi dei loro succhi". Come debba essere amato Dio, ieri l'ho detto. Insisto a come debba essere amato il prossimo. (3, 171)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001