sobota, 29 kwietnia 2017

Podniesienie oczu

Podniosłem oczy i patrzyłem (por. Da 10,5, Za 2,1; 2,5; 5,1; 5,9; 6,1).

Podnieście oczy ku Niebu (Do kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej 480, a, b).
Wznieście wasze oczy ponad świat, w którym żyjecie (c).
Wznieście wasze oczy ponad ludzkość zawładniętą przez ducha zła (d).
Wznieście wasze oczy ponad epokę, w której właśnie żyjecie (e).
Podnieście oczy ku Niebu, gdyż wasze wyzwolenie jest bliskie (h).

Wyczucie pustyni

Na pustyni ducha jest jeszcze jedno zjawisko. Ponieważ ona milczy i nie pyta, stała się bardzo wyczulona na bicie serca Boga i odczytuje Jego skryte pragnienia. Więc nie jest tak, aby ta pustynia była zamknięta, nieżyzna albo odosobniona. To taka dziwna pustynia, Boża pustynia. Ona jest pokorna, współgra z Boskim sercem, nie nadyma się, nie pyszni. Bo jak powiedziała Najświętsza Panna siostrze Faustynie: „Prawdziwą wielkością duszy jest kochać Boga i upokarzać się w Jego obecności, całkowicie zapomnieć o sobie i za nic się mieć, bo wielki jest Pan, lecz tylko w pokornych ma upodobanie, pysznym zawsze się sprzeciwia” (Dzienniczek 1711).

piątek, 28 kwietnia 2017

(10) Żywoty Świętych: Symeon Słupnik Starszy

Żywot Ś. Symeona Słupnika starszego,
wypisany przez Teodoreta Biskupa Cyreńskiego,
który sam na niektóre rzeczy patrzył – 
i przez Metafrasta miejscy skrócony,
miejscy z Ewagriusza Historyka Greckiego rozszerzony.
Żył około roku Pańsk. 380.1

   Znają wszyscy dobrze Symeona męża zacnego, wielkie świata wszytkiego cudo – nie tylo ci, którzy Rzymskiemu Państwu podlegli – ale i Persjani, i Indowie, Etiopiani, Tatarzy, u których się jego żywot wsławił. A choćże mam wszytkie prawie ludzie za świadki powieści mojej – wszakże przedsię z bojaźnią żywot taki, który wszystko przyrodzenie ludzkie przechodzi, wypisuję – aby tego za baśni jakie, od prawdy dalekie nie poczytano. Bo ludzie te rzeczy, które słyszą, sami z siebie miarkują, co się im zda iżby to sami uczynić mogli, temu radzi wierzą – ale co nad siły swoje być rozumieją, za zmyśloną rzecz, chociaż jest prawdziwa, rozumieją. Ale iż się to tym tylo przydaje, którzy w rzeczach Boskich biegłemi nie są, a wiele jest bacznych i pobożnych ludzi, którzy za radą Ducha Ś. bez wątpienia temu wiarę dadzą – ochotnie ten dziwny żywot tego męża przebieżę, i stąd pocznę.
   2Urodzony w miasteczku Sysan ten Symeon na granicach Cylicjej, z młodu owce pasł u ojca. Zimy jednej prze wielkie śniegi, gdy owce po polu chodzić nie mogły, trochę miawszy czasu, szedł z rodzicami do kościoła, tak jako mi sam powiadał (mówi Teodoretus) w którym usłyszał Ewangelią onę:3 Błogosławieni którzy płaczą, a nędzni którzy się tu weselą – szczęśliwi którzy czystą duszę mają. 4I spytał jednego wedle siebie stojącego: Jakoby kto taki sobie skarb kupić mógł? Rzekł mu: Ktoby zakonny a bogomyślny żywot wiódł, przyść ktemu błogosławieństwu może. Padło na dobrą rolą nasienie ono – i wnet do inego bliskiego kościoła szedszy, krzyżem leżał – prosząc P. Boga, aby mu drogę do jego zbawienia ukazał – i będąc długo na modlitwie, zasnął, i takie miał widzenie. 5Zdał się, iż fundamenty jakieś kopał ku zbudowaniu, i słyszał głos mówiący: trzeba głębiej kopać – i kopał – a mniemając iż już dosyć, przestał – ale wnet usłyszał drugi raz, kopaj głębiej, i brał głębiej – aż za trzecim, abo za czwartym upominaniem kopając usłyszy: już przestań – a jeśli chcesz budować, róbże ustawicznie, bo bez ustawicznej pracej nic nie zrobisz. To się proroctwo w nim ziściło. Bo taki fundament, do żywota dziwnego, i służby Bożej, i tak głębokie samego siebie wzgardzenie i poniżenie założył – iż na nim wyższe cnoty, niżli snadź ludzkie przyrodzenie znosi, budować mógł. I zatym wnet do klasztora pobieżał, i prędko w surowości żywota i wszystkich bogomyślnych cnotach postępek wziął, tak iż pierwszym w tej mierze był. 6A gdy inni poszcząc trzeciego dnia jedli – on sam raz tylo w tydzień jadł (acz mu tego starszy nie chwalili) 7i uplótszy sobie gruby łańcuch z palmowego liścia, ściągnął mocno lędźwie swoje, tak iż rany się na ciele poczyniły – z których gdy jeden towarzysz płynącą krew obaczył – pytał, skąd ta krew? On milczał – aż go mocą przymusili, iż oglądane są one rany. I sfukał go starszy, upominając i prosząc, aby tego okrucieństwa nad sobą nie czynił – posłuchał w tym, iż łańcuch on zjął – ale żeby rany one leczyć dał – na to go nikt namówić nie mógł. Dla tego i dla innych ciężkich brzemion, które sam na się kładł, precz mu z klasztora kazali – bojąc się, aby inni na ciele słabszy, chcąc go naśladować, śmierci sobie przyczyną nie byli.
   Wyszedszy od nich, tułał się po górach pustych, aż trafił na jeden rów nie barzo głęboki i suchy, i weń się spuścił, Bogu śpiewając. A po piątym dniu, oni co go z klasztoru wygnali, wielce tego żałować poczęli, i wnet dwu wysłali, aby go naleźć i przyzwać do braciej mogli. Długo szukali, aż niektórzy pasterze o nim powiedzieli. Tedy oni podawszy mu powróz, z ciężkością go wywlekli. Wróciwszy się do klasztoru, i małoco z bracią pomieszkawszy, u miasteczka Talanissa na górze domeczek nalazł, i w nim przez trzy lata zamkniony mieszkał. A rozmnażając sobie cnót świętych bogactwa, umyślił przykładem Mojzesza i Eliasza post czterdziestdniowy, i nic nie jedząc pościć. 8Prosił tedy niejakiego Bassa, który mając nad kapłany po miasteczkach zwierzchność, wiele kościołów doglądał, aby go zamurować na dni czterdzieści kazał, nic ku jedzeniu nie dając. Ale on tego uczynić niechciał, powiadając mu: mordercą samemu sobie być, nie jest to żadna cnota, ale wielki i napierwszy grzech. I rzekł mu Symeon: Połóż mi dziesięcioro chleba a kusz wody, będzieli trzeba, posilać się będę. I tak uczynił – zamurował go z onym chlebem i wodą. Po dniu czterdziestym wrócił się Bassy, i wykowawszy drzwi, nalazł cały chleb i wodę, lecz samego napoły umarłego, bez mowy, bez władzej ujźrzał. 9I obmywając a zakrapiając gębką usta jego, dał mu Przenaświętszy Sakrament, i ochłodził go, i dopiero pokarm wziął. Dziwował się cudowi takiemu Bassus, i sławił to wielce przed bracią.
   Od onego czasu aż do tego roku, przez dwadzieścia i ośm lat, co rok tak pościł w wielki post, nie jedząc, ani pijąc przez dni czterdzieści. Acz wedle czasu i mdłości nie jednako to czynił. Bo pierwej stojąc się modlił, potym gdy stać od postu nie mógł, siedząc – a gdy już prawie siły nie miał, tedy leżąc napoły żywy, pacierze swe w onym poście odprawował – a gdy na słupie mieszkał, jako się niżej powie, w ten post, a schodzić przedsię na dół nie chciał – drabinę do słupa przywiązał, i na niej nie tylo wsparty, ale też i przywiązany, czterdzieści dni postu przetrwał, a potym inych lat łaską Bożą wspomożony, i bez drabin stojąc on post odprawował.
   Wymieszkawszy, jako się rzekło, trzy lata w domeczku onym – 10potym na wierzch jednej góry wstąpił, i tam, aby z niej nie schodził, a myśli z nieba nie spuścił, łańcuchem się żelaznym na dwadzieścia łokiet za nogę przykował. Gdy go Melecjus Antiocheński Biskup nawiedzał – zganił mu ono przykowanie, mówiąc: 11iż bez tego sam nad sobą człowiek panem być, a wiązać się na jednym miejscu, nie łańcuchem, ale wolą i rozumem, może. I wnet to słysząc, kowala przyzwać, i odkować się kazał. Około żelaza u nóg była skóra kosmata, aby ciała żelazo nie żarło – w tej skórze pluskiew się wiele namnożyło, których on mogąc zbyć, niechciał, aby się na male więtszej cierpliwości uczył. 12Zatymże barzo się wsławił, tak iż zewsząd z rozmaitemi przygodami i chorobami do niego ludzie szli – a każdy z pociechą odchodząc, tym go więcej sławnym po wszytkim świecie czynił. Przetoż naleźć było u niego ludzie z dalekich barzo krajów, Izmaelity, Persjany, Ormiany, Hibery, Homeryty, i z zachodu słońca, Hiszpany, Angliki, Galle, którzy do niego z daleka przychodzili. O Włochach próżno mówić, ponieważ męża tego Rzymianie tak uwielbiają, iż i po warstatach rzemiesłniczych, obrazki małe osoby jego stawiają.
   Gdy tak wielkie ludzi mnóstwo do niego chodziło, a błogosławieństwo od niego biorąc, każdy się dotykać jego chciał, cześć mu wielką wyrządzając – 13on żeby onej próżnej czci i niepokoju uszedł – słup sobie wysoko postawił, na którym we dnie i w nocy przemieszkał, komórkę sobie na nim na dwa łokcia uczyniwszy, w której przez trzydzieści lat przetrwał. 14Na przodku sześć tylo łokiet wysoki on słup był, potym dwanaście, potym dwadzieścia, potym trzydzieści sześć, nakoniec czterdzieści. Z takiej jego sprawy i z tego jego słupa, acz się wielu ludzi i dobrze bacznych śmiało, gardząc takim jego wedle zdania swego niepotrzebnym postępkiem – wszakże jako się potym pokazało, nie bez wolej Bożej, i wielkiego pożytku ludzkiego zbawienia, i niezmiernej miłości swej ku P. Bogu zaleceniem, to uczynił – taki krzyż cierpliwości, dla Chrystusa, na się kładąc. 15Święci Ojcowie oni zakonni na puszczy, jako dokłada Ewagrius w swej historiej, chcąc doznać coby był za duch w nim, którym onę rzecz tak nową a niesłychaną zaczął – wyprawili do niego takie poselstwo, z taką nauką. Pytać go kazali, czemu utartą drogą świętych Ojców nie idzie, a inej niesłychanej używa? Upominając go, aby tego przestał, a zszedł na ziemię, a z inemi od Boga wybranemi ojcy, na ich postanowieniu życia, abo regule przestawał. 16I dołożyli posłom tego: jeśli będzie gotów zleźć z onego słupa, aby mu wolność dali żywot on zaczęty prowadzić – bo już onym posłuszeństwem dosyć się pokaże, iż onę przeciw sobie srogą wojnę z Boga zaczął – a jeśliby więc niechciał powolnym być, a swej wolej używał, a na upominaniu nie przestał – aby go mocą z onego słupa zjęli. Gdy tedy posłowie to jemu oznajmili, a zleźć mu kazali – wnetże nogę jednę ściągnął, i zniść a posłusznym być chciał. Tedy nań zawołali: Bóg cię wspomóż ś. mężu, nie złaź, ale mężnie do końca trwaj – po tym znamy, iż twoje przedsięwzięcie z Boga jest.
   17Co się pożytku zbawienia ludzkiego dotycze – stojąc na onym słupie, niezliczony poczet Poganów Izmaelitów, do Chrystusa i wiary Jego słup on oświecił. Pobudzeni jego Anielskim żywotem Poganie, z dalekich stron przybiegając, pod słupem jego, bałwochwalstwo pomiatali – a Chrystusowi się kłaniając, i wiarę ś. przyjmując, naukę jego w sercu do domu odnosili, i gorącą miłością pełnili. Na co (powiada Teodoretus) samem patrzył, nie bez mego, mówi, niebezpieczeństwa. Bo gdy im rozkazał, aby odemnie kapłańskie błogosławieństwo wzięli – rzucili się do mnie grubi oni ludzie, jedni z tyłu, drudzy w oczy, do siebie mię targali, i jeden na drugiego wstępując, i ręce mi podawając, brodę mi niebacznie wyrywali, i suknią drapali – i podobnoby mię byli umorzyli, by był Symeon ś. nie zawołał na nie, i onych swym rozkazaniem nie odegnał. 18Drugi raz gdy Izmaelitów było dwie rocie żołnierskie – jedna rota prosiła, aby ich staroście błogosławieństwo swoje posłał – Druga zawołała, iż tego niegodzien, bo jest niesprawiedliwy i niepobożny, ale nasz, powiada, Rotmistrz lepszy jest, i godniejszy twojego błogosławieństwa. I gdy się o to swarzyli – Teodoretus je ugadzał, mówiąc: iż obiema będzie dano. Lecz jedna strona zawołała, iż się to nie godzi, tak złemu i niezbożnemu, takie dary Boskie posyłać. Aż sam je z góry gromiąc, i psami je prze nieobyczajność nazywając, uspokoił.
   19Jeden Saraceński Rotmistrz prosił go, aby jego powinnego powietrzem zarażonego uzdrowił – kazał go przywieść, i mówił onemu choremu, aby się zarzekł błędów ojców swoich pogańskich. Co gdy on uczynił, spytał go: wierzysz w Ojca i jedynego Syna Jego i Ducha Ś. – odpowiedział: wierzę. I rzekł: Jeśli wierzysz – wstań. I wstał wnetże on zarażony zdrowym. I na znak doskonałego zdrowia, kazał mu onego Rotmistrza dosyć tłustego, który się za nim przyczyniał, aż do namiotu o swej mocy odnieść. Tedy go wziął na ramiona swoje, on, co się sam ruszyć dopiero nie mógł, i niósł tam gdzie on kazał. Innych bez liczby cudów czynił, iż prawie wypowiedzieć wszytkie, rzecz jest niepodobna. 20Miał i Prorockiego ducha. Morowe powietrze i głód, przed dwiema laty opowiedział – o szarańczach także, iż wiele ich przyść miało, a iż w ludzkim pożywieniu niewielką szkodę uczynić miały. I tak było. 21Dowiedziawszy się, iż Cesarz Teodozjus rozkazał w Antiochiej Żydom ich bożnicę wracać, którą im byli Chrześcianie odjęli – wnet listem Cesarza srodze zgromił, tak iż Cesarz dekret swój odmienić, jego się pogróżki zlęknąwszy, musiał – a tego Starostę, który mu to radził, z urzędu złożył. I posłał prosić onego powietrznego męczennika, aby zań mianowicie modłę do Pana Boga uczynił, i swoje mu błogosławieństwo posłał. 22Królowa Perska jego sławą wzbudzona, o pożegnany olej do niego posłała, i za wielki dar od niego odniosła. 23Królowa Izmaelitów będąc niepłodną, posłała do niego, aby za jego modlitwą, matką być mogła. I tak się zstało. Ona synaczka do niego potym posłała, aby mu błogosławił, tak wskazując: to jest owoc modlitwy twojej ś. – jam z wielkim płaczem błogosławieństwo twoje przyjęła, i tenem owoc łaski Bożej powiła.
   24Nade wszytko nachwalebniejsza jest i nadziwniejsza jego cierpliwość – ustawicznie się modlił, we dnie i w nocy, nawięcej stojąc. Na dni świąt uroczystych, przez noc i dzień cały, podniósszy wzgórę ręce, na modlitwie snem i pracą niezwyciężony, stawał. Jednę nogę staniem tak zepsował, iż z niej ropa ustawicznie płynęła, a on ból modlitwy mu nie psował. 25Przyszedł był do niego niejaki kapłan, człowiek roztropny, i rzekł do niego: powiedz mi na onę prawdę która ludzki naród do siebie przyciągnęła, jeśliż26 cielesna jest czyli nie cielesna natura? Tym pytanim drudzy obrażeni byli – a on każąc wszytkim milczeć, rzekł: Czemu mię o to pytasz? Odpowie: Bo słyszę od wszytkich, iż nie jesz, ani śpisz, to co człowieku własno jest. I kazał drabinę przystawić, i wleźć onemu księdzu, i ciała się swego dotykać, i onego wrzodu, z którego ropa ciekła. Przestał na tym on kapłan, a zwłaszcza gdy usłyszał, iż je raz w tydzień. A będąc tak wielkim i cudownym człowiekiem, tak był pokornym, iż się naliższym ze wszytkich poczytał – łaskawość jego i cichość taka była, iż z każdym ochotną i ludzką twarzą rozmawiał, tak z panem, jako z kmieciem.
   27Dwoje na dzień ludziom kazanie czynił, wielką wymową i nauką duchowną – upominając nawięcej, aby tylo w niebo patrzyli, a do niego się mieli, a temi ziemskiemi dobry gardzili. Po kazaniu prośby każdego słuchał, a co mógł pomagał. Nakoniec swary i niezgody, i prawne niesnaski, sprawiedliwemi wynalazki kończył. Mając tak wielką pracą, jednak o Kościelnym dobrym myślił. 28Pogańskie, Żydowskie, i heretyckie błędy psował. Króle i Pany Chrześciańskie, w niektórych rzeczach należytych przestrzegał. Starosty i urzędniki Królewskie, ku miłości Bożej, i obronie Kościoła pobudzał, aby się o dobre Kościelne więcej snadź niżli sami pasterze duchowni starali.
   W takich pracach i dziwnym Anielskim żywocie, lat pięćdziesiąt i sześć od swego nawrócenia przetrwał – dwadzieścia i sześć w rozmaitych a wielkich utrapieniach, a na onym 40. łokiet wysokim słupie, trzydzieści lat wycierpiawszy, potym jako człowiek umarł. Jego ciało do Antiochiej przeniesione było.29 Po które gdy Leo Cesarz posyłał, żądając Antiochianów, aby je do Carogrodu przenieść dopuścili – żadną miarą tego uczynić niechcieli – ale tak do Cesarza wskazali: miasto nasze murów nie ma – bo za gniewem Cesarskim obalone są – 30dla tegośmy ciało Symeona ś. do miasta wprowadzili, aby nam było murem i obroną, za pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu z Ojcem i z Duchem Ś. równa cześć i chwała na wieki wieków. Amen.

   31Prawym murem jest i świętym słupem nie tylo jednemu miastu, ale wszystkiemu Kościołowi Bożemu, ten dziwny Słupnik, powietrzny męczennik, ziemski w ciele Anioł, ptak duchowny, ziemie się i pomazania jej nie dotykający, którego tak wysoko latającego, ledwie dojźrzeć możem, poścignąć nie możem – bo tych dwu skrzydeł nie mamy – któremi się on tak wysoko na takie cnoty wynosił, to jest tak wielkiej chęci i miłości ku Panu Bogu, i tak wielkiej a osobnej łaski Jego na tak cudowny żywot. 32Czego się miłość ku Bogu nie waży? O jako wiele może człowiek za pomocą Tego, który go posila, gdy wszystkę siłę swoję na służbę Bożą obrócić chce. 33Iż się nie cale na zamiłowanie Jego oddajem, wina jest nasza – a iż takiej łaski do tej surowości żywota, którą w tym widzim, i my nie mamy i inni Święci nie mieli – może to być bez żadnej winy naszej – bo tej łaski Bóg użycza, komu, kiedy, i jako chce. Przetoż ktoby się o taki żywot kusił jaki tu widzi, nie mając z wolej Bożej takiej łaski Jego pomocy, nie pomałuby pobłądził – budowaćby wieżę chciał, z mieszkiem się nie obliczywszy, i mordercąby sam sobie został. Wedle wzrostu jest suknia – a małemu, rosłego pachołka szata nie służy. 34Wszakże iż święci w gorącości Ducha Bożego, takie ekscessy i męczeństwa nad samemi sobą czynili – nie bez przejźrzenia Bożego, i z wielkim pożytkiem naszym, to się na nich działo. Naprzód, abyśmy się sami siebie zawstydzili, i gnuśność naszę potępili, patrząc na tak wielką miłość ku Bogu i cierpliwość Świętych, z której tak ciężki krzyż dobrowolnie na się kładli – iż my z małym barzo w pokucie tesknim, z trudnością go nosim, a o więtsze się i równe rzeczy w cierpliwości świętej i pokucie za wielkie grzechy nasze, nie kusimy – i szczodrą rękę Bożą, która nas na więtszą pokutę wspomóc gotowa jest, sami sobie zamykamy, gdy się o więtszą łaskę Jego ku doskonalszemu żywotowi nie staramy. 35A nie tylo na pobudkę naszę daje Pan Bóg takie wysokie przykłady – ale i na strach nasz. Jako gdy Pan Bóg prorokom swoim rozkazował – Ezajaszowi, aby boso chodził36 – Ezechielowi, aby długo na jeden bok leżał37 – Hieremiaszowi, aby okowy drzewiane i żelazne nosił, a wołał, i straszył ludzie do pokuty,38 tak i Symeonowi tak surowy i ciężki żywot nieść Pan Bóg kazał – aby nas pobudził do pokuty, i ustraszył do pokory. A kto się nie zlęknie, i nie poniży w dobrych uczynkach swoich, gwałt od niego królestwo Boże cierpi?39 A gdy na się wejźrzy, jako przestrono sobie czyni, a jako za tym świętym daleko nazad został, upokorzyć się przed Bogiem musi. 40A chociaż tak wysoko nie zajdziem, wżdy się o co miernego pokusim, nic nie rozpaczając, byśmy dobrze tak daleko nie zaszli. Bo w domu Bożym wiele jest mieszkania, a inna światłość jest słoneczna, inna gwiazd innych – i gwiazda od gwiazdy różno świeci, a przedsię wszytkie piękne, i niebo jemi osadzone jest. Naśladując tedy tego Symeona świętego wedla onego widzenia jego, kopaj cny Chrześcianinie, głębokie grunty, pokory i wzgardy samego siebie – a słuchaj co mówi święty Augustyn: Chceszli być w cnotach wysokim, bądź w pokorze niskim – na wysokie pałace, kopaj głębokie fundamenty. Tym mocniejsze budowanie postawisz, im nagłębsze osnowanie puścisz. A rób nigdy nie przestając, aby się budowanie zbawienia twego zawżdy podnosiło, a do nieba doszło.

1  VII. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 6. Ianuar.
Ojczyzna ś. Symeona.
3  Mt 5.
Nawrócenie ś. Symeona z słuchania słowa Bożego w kościele.
Widzenie ś. Symeona o kopaniu fundamentu.
Raz w tydzień jadł Symeon ś.
Łańcuch z palmowego liścia na ciele ś. Symeona.
Wielki post chciał pościć ś. Symeon, nic nie jedząc przez dni czterdzieści.
Sakrament pod jedną osobą u pustelników.
10  Przykował się łańcuchem ś. Symeon.
11  Rozumem się i własną wolą człowiek wiązać może.
12  Cudy się wsławił ś. Symeon.
13  Słup sobie postawił ś. Symeon na którym przemieszkał lat 30.
14  Słup Symeonowy jako był wysoki.
15  Lib. 1. Eccle. hist. cap. 13.
16  Po posłuszeństwie Ducha Bożego poznać.
17  Jaki pożytek duszom ludzkim słup Symeonów uczynił.
18  Swar o błogosławieństwo.
19  Cudo wielkie.
20  Prorockiego ducha miał ś. Symeon.
21  Cesarza gromił ś. Symeon, iż Żydom bożnicę wrócić kazał.
22  Żegnany olej.
23  Niepłodnej potomstwo uprosił ś. Symeon.
24  Cierpliwość wielka w niespaniu i w modlitwie.
25  Wątpili ludzie o Symeonie, żeby był człowiekiem.
26  Tu raczej „jeśliś”, ale w obu wydaniach – 1605 i 1598 – podane wyraźnie „jeśliż”. Dlatego tak zostawiam. Przyp. J. Szukalski.
27  Kazanie dwoje na dzień czynił ś. Symeon.
28  Pożytki Symeona w Kościele Bożym.
29  Evagrius li. 1. Eccl. hist. cap. 13. 14.
30  Ciała śś. Bożych, miastom za mury stoją.
31  Obrok duchowny.
32  Miłość ku Bogu wiele się waży.
33  Czemu ini święci tak ostrego żywota nie wiedli.
34  Czemu święci takie (jako się zdać komu może) zbyteczne nad sobą męczeństwa czynili.
35  Na nasz postrach i poniżenie, daje Pan Bóg wysokie przykłady świętych swoich.
36  Iz 20. [U Skargi mylnie 50. Przyp. J.Sz.]
37  Ez 4.
38  Jer 28.
39  Mt 11.
40  Rozpaczać nie trzeba, chociajże tak wiele nie czyniem jako niektórzy święci.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

czwartek, 27 kwietnia 2017

Pustynia ogród

jestem pustynią i bujnym ogrodem
niczym pojętym
nie jestem pustynią
ani ogrodem
czymś więcej
co właśnie się staje
i przekracza
świetność wszystkich gwiazd

ubieram się w nazwy
aby powiedzieć
dzień dobry

środa, 26 kwietnia 2017

(58) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Błogosławieństwo wiernych

   Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. (Mt 5,10)

   μακάριοι οἱ δεδιωγμένοι ἕνεκεν δικαιοσύνης,
   ὅτι αὐτῶν ἐστιν ἡ βασιλεία τῶν οὐρανῶν. (Mt 5,10)

   Błogosławiony jestem, jeśli przez wierność sprawiedliwości spotyka mnie prześladowanie, gdyż Bóg, mój Ojciec, da mi Królestwo Niebieskie, aby mi wynagrodzić ziemskie prześladowania!
(…)
   „Błogosławiony jestem, gdy mnie prześladują z powodu umiłowania Sprawiedliwości”.
   Człowiek jest tak opanowany przez szatana, że nienawidzi dobra, gdziekolwiek ono się znajduje. Nienawidzi osoby dobrej, jakby go oskarżała i czyniła wyrzuty, chociaż ta milczy. Faktycznie, czyjaś dobroć czyni bardziej widoczną czerń nikczemności kogoś niedobrego. Tak, wiara prawdziwego wierzącego sprawia, że ujawnia się jeszcze wyraźniej obłuda fałszywego wiernego. Rzeczywiście, niesprawiedliwi muszą nienawidzić tego, kto przez sposób życia daje stale świadectwo na korzyść sprawiedliwości. Dlatego właśnie miłujący sprawiedliwość są atakowani.
   Z tym jest jak z wojnami. Człowiek robi postępy w szatańskim kunszcie prześladowania bardziej, niż rozwija się w świętej sztuce miłowania. Może on jednak prześladować tylko to, co żyje krótko. To, co jest wieczne w człowieku, umyka przed zasadzkami i osiąga nawet zdolność do życia jeszcze pełniejszą w prześladowaniu. Życie ucieka z powodu ran, które otwierają żyły, lub z powodu niedostatków wyczerpujących prześladowanego. Krew staje się jednak purpurą dla przyszłego króla, a niedostatki są jakby stopniami, po których wstępuje się na trony, które Ojciec przygotował dla Swych męczenników. Im bowiem przeznaczył królewskie miejsca w Królestwie Niebieskim. (III (cz. 1-2), 30: 24 maja 1945. A, 5129-5144)

   Beato me se per fedeltà alla giustizia sarò perseguitato, perché a compensarmi delle terrene persecuzioni Dio, mio Padre, mi darà il Regno dei Cieli!
(…)
   Beato me se sarò perseguitato per amore della giustizia. L'uomo è tanto insatanassato che odia il bene ovunque si trovi, che odia il buono, quasi che chi è buono, anche se tace, lo accusi e rampogni. Infatti la bontà di uno fa apparire ancor più nera la malvagità del malvagio. Infatti la fede del credente vero fa apparire ancora più viva la ipocrisia del falso credente. Infatti non può non essere odiato dagli ingiusti colui che col suo modo di vivere è un continuo testimoniare la giustizia. E allora, ecco, che si infierisce sugli amanti della giustizia. Anche qui è come per le guerre. L'uomo progredisce nell'arte satanica del perseguitare più che non progredisca nell'arte santa dell'amare. Ma non può che perseguitare ciò che ha breve vita. L'eterno che è nell'uomo sfugge all'insidia, e anzi acquista una vitalità ancor più vigorosa dalla persecuzione. La vita fugge dalle ferite che aprono le vene o per gli stenti che consumano il perseguitato. Ma il sangue fa la porpora del re futuro e gli stenti sono tanti scalini per montare sui troni che il Padre ha preparato per i suoi martiri, ai quali sono serbati i seggi regali del Regno dei Cieli. (3, 170)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Powiewy Miłości

Książka z wierszami dostępna w księgarniach.
(Wiersze dostępne już wcześniej na blogu)

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Ja pustynia

   Jestem pustynią, więc chcę tylko wody i ziarna, aby trochę wyrosło na mojej ziemi. Z powodu wielkiego ubóstwa ta pustynia nie ma wielkich pragnień i łatwo jej poczuć się spełnioną przy małym powiewie wiatru. Nie musi więc o niczym się przekonywać. Doskonale wie, czego chce.
   Więc spełnianie woli Boga, raz za razem, nasłuchiwanie Jego słowa, jazgotliwe myśli na bok, to moja droga, prosta.
   Więc pusty i pełny trwam.

niedziela, 23 kwietnia 2017

Spotkanie z Jezusem

Widziałem Jezusa
to było po dziewiątej
na skwerze w Katowicach
wychodził z psem na spacer
niepozorny nędznie ubrany
niewykształcony lekko przygarbiony
nikt Go nie zauważył
przechodzącego Króla zwyczajności

sobota, 22 kwietnia 2017

(9) Żywoty Świętych: Trzej Królowie

Na dzień Trzech Królów Kazanie krótkie.1

   Niewyczerpane miłosierdzie swoje okazując nam P. Bóg, 2nie tylko Syna swego dla nas posłał, aby tu na tej niskiej ziemi nam niedostojnym służył, i brzemiona grzechów naszych na sobie nosząc zbawienie nasze sprawił – ale też na tak wysoką łaskę, abyśmy jej użyć mogli, oczy nam otworzył, i z bałwochwalstwa sprośnego powołał nas do wiary przesławnej – w której nam oznajmił wielkie imię swoje, i tego jedynego Syna swego, Jemu w Bóstwie równego, 3i niebieską światłością a gwiazdą Ducha swego, serca nasze do Niego przyciągnął. A coby nam po skarbie zakopanym? Co po drogim kamieniu temu, kto się na nim nie zna, a oszacować go i pożytku sobie z niego przywieść nie umie? Coby było tym Królom pożyteczno, iż się Syn Boży w Betleem narodził, gdyby byli gwiazdy tej nie ujźrzeli, ujźrzawszy nie zrozumieli, zrozumiawszy nie szukali, a szukając nie naleźli? Wielkie to a niewysłowione dobrodziejstwo, kogo P. Bóg tą nowiną obwieści, i serce jego do wiary sprawi, i do owczarniej go swojej i Kościoła swego przygarnie. 4Szczera jest łaska Jego, powołanie do wiary świętej, którą nas P. Bóg uprzedza w miłosierdziu swym, a którą nam przed wszystką zasługą naszą daje. A jako ci trzej Królowie takiej gwiazdy dla nich na powietrzu uczynionej godni być mogli? Małoli było inych mędrców i królów na wschód słońca? Małoli było wdów za czasu Eliasza, jako Pan mówi,5 małoli było innych trędowatych za czasu Elizeusza? A przedsię ine opuściwszy Pan Bóg, tych tylo trzech na ten czas takim poselstwem, objaśnieniem i rozumem obdarzył. Jako oni domyślić się mogli po niemym znaku onej gwiazdy, iż się narodził Król i Pan ich na ziemi, ten co niebo i ziemię stworzył? 6Przechodził ten domysł wszytkę mądrość ich – sam Bóg palcem Ducha swego na sercach to ich napisał, i taką wiarę z daru swego niebieskiego w nie wlać sam raczył.
   Toż się z nami narody od Izraela oddzielonemi, i niegdy bałwochwalcy porzuconemi zstało, gwiazdą swoją Pan Bóg, to jest posłańcy swemi (którzy się w Piśmie gwiazdami, światłością i słońcem zową)7 od Apostolskiej i Rzymskiej Piotra ś. stolice obwieścić nas niegodne raczył, i oznajmił nam Syna swego namilszego, dla nas tu narodzonego i ukrzyżowanego, i nas, bez Boga, bez Chrystusa, bez nadzieje do obietnic Bożych będące, 8do uczestnictwa synów swoich powołał, i w dom swój, w którym Boga znają, wprowadził – gdzie jako w Betleem, chleba jednego nauki i Sakramentów niebieskich pożywając, jednym się chlebem zstajem, i dziedzictwo synów Bożych bierzem. A jakośmy my takiej łaski godni być mogli?9 Kto w nas takie rzeczy trudne i rozumowi niepodobne wmówić mógł? Jakośmy na takim zakonie Chrześciańskim, który jest przyrodzeniu i skłonnościom naszym świeckim i cielesnym przeciwny, przestali?10 Sama to jest i szczera gwiazda Boża, którą myśli nasze zgotował, 11wiarę nam, dar niebieski swój w serca nasze wlał, i takim nas powołanim uczcić raczył. Małoli było kamienia, 12z którego sobie P. Bóg synów Abrahamowych naczynić, i lud sobie ku czci swojej stworzyć mógł i zawżdy może? Ale nas z osobliwej łaski swej nie zapomniał, a naród nasz obrał, i to leśne drzewo, kwaśne jabłka rodzące, w pień słodkiego korzenia Syna swego wszczepić, z szczerej szczodrobliwości swojej, nie zaniechał.
   Przeto jako ten dzień pierwiastków naszych trzech Królów, tak i to powołanie i objaśnienie nasze, do wiary i jedności Kościoła Bożego, sławić, i w nim się ukochać, i gorąco za nie P. Bogu dziękować, acz zawżdy, ale dziś osobliwie, winni jesteśmy. W której łasce powołania naszego, i w wierze nam danej, abyśmy pracowali a robili, i nie darmo jej (jako Apostoł mówi)13 brali, a powołanie to nasze, jako drugi upomina,14 dobremi uczynkami pewniejsze czynili – mamy wzór na tych Patriarchach naszych Trzech Królach.
   15Przypatrz się, najmilejszy Chrześcianinie, jako oni powołanie swoje uczcili, i wziąwszy wiarę, jako w niej robili, 16jaką ochotę i posłuszeństwo na głos Boży, i na znak onej gwiazdy do szukania Pana swego, pokazali, jaka była ich cierpliwość, praca i męstwo w darach – jaka powolność w przestrodze Anielskiej. Nie długo się rozmyślali, skoro głos Boży za ujźrzeniem onej gwiazdy do serca ich przyszedł: wsiadajcie, szukajcie Króla nieba i ziemie który się teraz narodził – 17jedźcie rychło, pokłońcie Mu się, nabierzcie darów, oddajcie Mu upominki i powinną poddaność waszę – o jako się posłusznie i ochotnie do tego porwali? Daj Boże nam do pokuty z grzechów, do Sakramentów kościelnych, do dobrych uczynków, w których najdujem Chrystusa, tak prędkie i chętliwe powstanie.
   Nie czyniła im przeszkody i ociągania, daleka, trudna, niebezpieczna droga – nie ciężko im było opuścić Państwa swe, wczasy, domy, żony, dziatki swoje. Nie roszczytali, rychłoli i jako się wrócim – ale z onym powolnym Abrahamem, z posłuszeństwem, z ziemie, z rodzaju, i od powinowatych swoich wychodząc, wszystko na tego wolą i opiekę spuszczali, który im jachać kazał do ziemie, którą im on sam ukazać miał. O wielka a dziwna powolności, i ślepe posłuszeństwo, jakoś ty jest pierwszym kamieniem budowania Chrystusowego – i nie umiesz się z niczego wymówić, a żadnać trudność do czynienia wolej Bożej nie przeszkodzi.
   18Bacz cny Chrześcianinie, jako ci w powołaniu do wiary ś. pracowali, a opuściwszy rozkoszy, na nędzę, powłóczenie, niebezpieczeństwo, w którym i zdrowie swoje sadzili, udać się musieli – w wielkim utrudzeniu swym pociechy duchownej szukając. A my jako się wymówim, którzy toż powołanie mając, lenistwa wszelakiego do rzeczy wierze i zbawieniu służących używamy, na głos się Boży nie ruszamy, natchnienia Ducha Ś. przesłuchywamy, bez roboty chcemy przyść do zapłaty, bez utrudzenia do pociechy – zyskować sobie pracą w jarzmie Chrystusowym obietnic Bożych niechcemy – 19nie ubezpieczaj się na łaskę, tobie Chrześcianinie w wierze i w powołaniu twym, przez Chrzest ś. daną. Bo ta jest jako rzemiosło zyskowne, i barzo pożyteczne – rzemiosło umieć, a rzemiosłem nie robić – ubóstwa i głodu jest przyczyna. Nigdy taki bogatym nie będzie – ale raczej karanie zasłuży, iż dary Boże wziął nadaremno – i pieniądze Pańskie, na zysk dane, zakopał – które w dobrych a pracowitych rękach i Panu wielki pożytek czynić mają, i sługę w zapłacie Pańskiej ubogacić mogą.
   20Obacz i roztropność ich wielką, iż się o Królu Żydowskim pytając, do Jeruzalem przyjachali (abo je ona gwiazda tam przywiodła) gdzie byli Doktorowie zakonni, i w Piśmie uczeni na katedrze Mojzeszowej, z których rozumieć lepiej i nauczyć się doskonalej mogli, tego co ona gwiazda ukazowała – bo ten jest obyczaj Boskiego zrządzenia, iż tych które Duchem swym Ś. objaśnia, zawżdy do porządnych nauczycielów kościelnych sług swoich odsyła. Tak jako i Korneliusza do Piotra ś.21 i Pawła do Ananiasza,22 i rzezańca onego do Filippa odesłał.23 24Przeto wielki jest nierozum tych, którzy okrom Jeruzalem, to jest Kościoła i urzędników jego porządnych, rozumieć chcą wolą Bożą, i mieć prawdziwe słowo jego. 25Biblia i Pismo przez kościelnego rozumienia i wykładu do zbawienia nikomu nie posłuży – ale raczej kacerstwa z niej ku swej zgubie bujny a swowolny rozum wyczerpnie, a do zdrowej nauki krom wodza a posłańca porządnego i namiestnika Chrystusowego nie trafi.
   26Najduje się i wielkie a prawie męczennickie serce w tych pobożnych Królach, iż przed Tyrannem wielkim Herodem królem na on czas Żydowskim, pytać się o innym okrom niego, Królu Żydowskim śmieli – inemu pokłon zostawując, a Herodowi tego tytułu uwłócząc. Rozumieli dobrze, i sami z siebie, iż Królowie towarzysza w państwie nie radzi widzą, a wojny wielkie o to podnoszą, i żywot swój sadzą, aby się przy panowaniu zostali – a zwłaszcza ten Herod, który o to wielkiej trudności użył, i krwie wiele roźlał, nie mógł dobrym okiem na te patrzyć, którzy o inym Panie w jego państwie, okrom jego samego, wiedzieć chcieli. I bez wątpienia potracić je chciał, i z tym nowo narodzonym Panem ich – wszakże oni tym się odstraszyć od wyznania i szukania Pana swego nie dali – i będąc w ręku tyranna – woleli pod utratą zdrowia swego, dom Herodów bogaty i syny jego pyszno ubrane i świeckiej czci pełne, z tym królewskim tytułem mijać, a inego w żłobie ubogiego szukać.
   Daj nam Boże takie męstwo, abyśmy Herodem, naszym świeckim bojaźniom, od dobrego i drogi, która do Chrystusa wiedzie, odstraszyć się nie dali. Zdradliwy Herod potracić ich niechciał, ażby mu byli pierwej Dzieciątko Pana Jezusa ukazali, z Nim zaraz myślił tyran krew ich roźlać. Lecz mieli obrońcę swego i wodza Boga, który ich stróżem był, i z onej je mocy okrutnika wybawił.
   Skoro z miasta wyjachali, onę im gwiazdę ukazał, która je do Betleem przyprowadziła, do onego pałacu, gdzie Król nieba i ziemie powity leżał. I tam wszedszy, naleźli Dzieciątko powite z Matką Przenaświętszą. 27Szopa zgniła była tam pałacem, stajnia pokojem, żłób łóżkiem, drabiny namiotem, siano pościelą, Józef wszystkim dworem. I wielce się rozradowali, iż naleźli Pana swego, koniec zapłatę tak długiej drogi, i wielkiej prace swojej. 28O niewysłowiona wiara tych ludzi, jako się taką podłością i zwierzchnym poniżeniem nie obraziła, a na tak przykrym kamieniu nie pośliznęła się noga ich? I podobnaż to rzecz mili Mędrcy, aby to dziecię, na które patrzycie, więtszy rozum miało, niżli wy tak wzięci i dorośli, iż go za Pana, wodza i sprawcę waszego brać chcecie? Jako się tej dziecinie w rząd dajecie, która nie mówi, ani się zda rozumieć? Jako was ten bronić ma, który sam piastunki potrzebuje? Jako was ten żywić ma, który sam u piersi macierzyńskich wisi? Jako was ten ubogacić ma, na którego tak ubóstwo wielkie patrzycie? Nie wstydli was tej sprośnej stajnie, w której Pana swego szukać chcecie, tam gdzie bydła szukają? Możecieli wierzyć, iż Pan i Bóg wasz na taką nędzę przyszedł?
   Lecz wiara ich nieprzemożona, na takie pokusy odpowiadała, a jako ogień od wiatru tym się więcej szerzyła, mówiąc: Gwiazda na niebie zawieść nas nie może – izali któremu królowi na świecie takie świadectwo niebo dawało? Serce się nasze raduje, wierzym iż to jest Król nieba i ziemie – obrażać się Jego miłością, ubóstwem i poniżeniem nie mamy – bo nędza ta Jego nie z musu jest, ale z wolej – tak On dla nas się poniżyć chciał, i pokory nas uczyć. Pódźmy corychlej, dobywajmy skarbów, a pokłon czyniąc ofiarujmy Jemu duszę, ciało, i majętność naszę, ku wszelakiemu poddaństwu, jako Panu i Bogu naszemu – kmiecieśmy i stworzenie Jego, na tośmy tu przyjachali. Wyznawajmy złotem, iż On jest Królem naszym, któremuśmy dań i poddaństwo winni są – wyznawajmy kadzidłem, iż On jest Bogiem prawym naszym, któremu kadzenie i ofiara służy – wyznawajmy, iż On jest prawym dla nas nie dawno urodzonym człowiekiem, który umrzeć i pogrzebion za nas być ma. A iż na on czas do Jego posługi przybyć nie będziem mogli – zostawmy Mirrę na pogrzeb Jego, i na pomazanie ś. ciała Jego – zostawmy złoto na podparcie ubóstwa Jego. I szli, pokłonili się pierwej na kolana, potym padli na twarzy swoje, jako Bogu swemu – i przystąpiwszy, nogi Dzieciąteczka całowali, i z taką się pokorą uniżyli, jako stworzeniu przeciw Stworzycielowi swemu przystojna jest.
   29O byśmy taką wiarę acz zawżdy, ale osobliwie przy ołtarzu mieli, gdzie jej takiej i pokłonu takiego nawięcej używamy. Nic się osobami chleba i wina, i niepodobnością rozumu ludzkiego nie obrażając, winni jesteśmy pokłon Boski czynić, wiedząc, iż tam tenże jest Syn Boży Chrystus Bóg nasz obecny, pod widomemi osobami. O czym tak jeden święty i stary Doktor mówi:30 To ciało (które jest na ołtarzu) we żłobie Królowie witali, a mężowie (niegdy) bezbożni i grubi uczyniwszy daleką drogę, z wielką mu się bojaźnią i przestrachem pokłonili. Naśladujmyż wżdy tych ludzi obcych, my którzyśmy już są niebiescy sąsiedzi. Oni nic inego, jedno żłób a stajnią, nie widzieli – tego co ty tu widzisz tam nie było – wszakże wielką uczciwość i poczesność czynili. A ty widzisz (Chrystusa) nie we żłobie ale na ołtarzu, nie widzisz białejgłowy, coby Go na ręku piastowała, ale Kapłana. To ten ś. mówi. 31Naśladujmyż i my tych Ojców naszych – a jeśli żywą wiarę mamy, niechaj swoje dzielności pokaże. Jeśli żywa, niechaj się rusza, chodzi, i pracuje w takim posłuszelistwie, w takiej cierpliwości, w takiej pokorze, w takiej szczodrobliwości i ofierze. Niech słucha przestrogi Aniołów, to jest, Kapłanów Bożych, porządnie od Kościoła danych, którzy nas od Herodów chytrych heretyków i okrutnych morderców szatanów, i sieci ich, to jest grzechów przestrzegają, chcemyli do onej górnej ojczyzny naszej trafić. Przez tegoż Jezusa Pana naszego, któremu z Ojcem i z Duchem Świętym, chwała na wieki. Amen. 

1  VI. Ianuar. Stycznia.
2  Mt 20.
3  J 6.
Łaska uprzedzająca, i powołanie do wiary, wielki jest dar Boży.
5  Łk 4.
Bóg sam trzy Króle do wiary sprawił, i co gwiazda ona znaczyła, oznajmił.
7  Mt 5, Syr 50.
Powołanie nasze do wiary trzem królom równe.
9  Ef 2, Ps 48(47).
10  Flp 1.
11  Wiara dar Boży.
12  Mt 4, Rz 10.
13  2 Kor 6.
14  2 P 1.
15  W wierze pracować i robić winniśmy są.
16  Posłuszeństwo trzech królów.
17  Mt 25.
18  Praca w powołaniu Chrześciańskim.
19  Łaska Boża jest jako rzemiosło którym nie robiący, nic nie ma.
20  Mądrość tych królów, iż się do Jeruzalem udali do Doktorów kościelnych.
21  Dz 10.
22  Dz 9.
23  Dz 8.
24  Pan Bóg tych które Duchem Ś. oświeca do kościelnych sług swoich odsyła.
25  Biblia i Pismo, tłumacza potrzebuje.
26  Męstwo wielkie i serce męczennicze w tych królach.
27  Ubóstwem Pana naszego nie obrazili się trzej królowie.
28  Wielka wiara trzech królów.
29  Pokłon naświętszemu ciału Bożemu na ołtarzu.
30  Chrysost. in Epist. 1 Cor. Homil. 24.
31  Jeśli wiarę żywą mamy, musić się ruszać, chodzić, i co robić.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

piątek, 21 kwietnia 2017

Weselny snop

Obym był godny, o Panie, nosić snop płaczu i bólu,
abym z weselem przyjął zapłatę za pracę.

Mérear, Dómine, portáre manípulum fletus et dolóris;
ut cum exsultatióne recípiam mercédem labóris.

Ze Mszału Rzymskiego. Przekład z łacińskiego: Jakub Szukalski.

środa, 19 kwietnia 2017

(57) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Błogosławieństwo pokojowych

   Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. (Mt 5,9)

   μακάριοι οἱ εἰρηνοποιοί,
   ὅτι αὐτοὶ υἱοὶ θεοῦ κληθήσονται. (Mt 5,9)

   Błogosławiony jestem, mając ducha pokoju, Bóg bowiem nazwie mnie Swoim dzieckiem, gdyż w pokoju jest miłość, a Bóg jest Miłością, która kocha tego, kto jest do niej podobny!
(…)
   Błogosławiony jestem, jeśli mam ducha pokoju”.
   Pokój jest jedną z cech Boga. Bóg jest tylko w pokoju. Pokój bowiem jest miłością, a wojna jest nienawiścią. Szatan jest Nienawiścią. Bóg jest Pokojem. Nie może nazywać się dzieckiem Bożym, a Bóg nie może uznać za Swe dziecko człowieka, który ma porywczego ducha i ciągle gotów jest wywoływać burze. Nie tylko to. Tak samo nie może się nazywać dzieckiem Boga człowiek, który – nie wywołując wprawdzie sam burz – nie bierze udziału swoim wielkim spokojem w uśmierzeniu niepokojów wzniecanych przez innych. Człowiek spokojny rozszerza pokój, nawet gdy milczy. Pan samego siebie i – ośmielam się powiedzieć – pan Boga, niesie Go jak lampa dająca światło, jak kadzielnica rozsiewająca zapach, jak bukłak zawierający płyn. Człowiek taki zapala światło pomiędzy dymiącymi obłokami niechęci; oczyszcza powietrze z niezdrowych wyziewów goryczy; uspokaja rwące potoki sporów przez łagodną oliwę, którą jest duch pokoju, promieniujący z dzieci Bożych. Postępujcie tak, aby Bóg i ludzie mogli was tak nazywać. (III (cz. 1-2), 30: 24 maja 1945. A, 5129-5144)

   Beato me se avrò spirito di pace perché sarò da Dio chiamato suo figlio, perché nella pace è l'amore, e Dio è Amore che ama chi è simile a Lui!
(…)
   Beato me se avrò spirito di pace. La pace è una delle caratteristiche di Dio. Dio non è che nella pace. Perché la pace è amore, mentre la guerra è odio. Satana è Odio. Dio è Pace. Non può uno dirsi figlio di Dio, né può Dio dire figlio suo un uomo se costui ha spirito irascibile sempre pronto a scatenare tempeste. Non solo. Ma neppure può dirsi figlio di Dio colui che, pur non essendo di proprio scatenatore delle stesse, non contribuisce con la sua grande pace a calmare le tempeste suscitate da altri. Colui che è pacifico effonde la pace anche senza parole. Padrone di sé e, oso dire, padrone di Dio, egli lo porta come una lampada porta il suo lume, come un incensiere sprigiona il suo profumo, come un otre porta il suo liquido, e si fa luce fra le nebbie fumiganti dei rancori, e si purifica l'aria dai miasmi dei livori e si calmano le onde infuriate delle liti, per quest'olio soave che è lo spirito di pace emanato dai figli di Dio. Fate che Dio e gli uomini vi possano chiamare così. (3, 170)
  
Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001