niedziela, 8 października 2023

(163) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Nieuczciwy rządca

   1 Powiedział też do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. 2 Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. 3 Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. 4 Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”. 5 Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” 6 Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. 7 Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. 8 Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości.
  
9 Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków.
  
10 Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. 11 Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? 12 Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze?
  
13 Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
  
14 Słuchali tego wszystkiego chciwi na grosz faryzeusze i podrwiwali sobie z Niego. 15 Powiedział więc do nich: «To wy właśnie wobec ludzi udajecie sprawiedliwych, ale Bóg zna wasze serca. To bowiem, co za wielkie uchodzi między ludźmi, obrzydliwością jest w oczach Bożych.
  
16 Aż do Jana [trwało] Prawo i Prorocy; odtąd głosi się Dobrą Nowinę o królestwie Bożym i każdy gwałtem wdziera się do niego. 17 Lecz łatwiej niebo i ziemia przeminą, niż żeby jedna kreska miała odpaść z Prawa. 18 Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo». (Łk 16,1-18)

  
18 Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. (Mt 5,18)

   1 Ἔλεγεν δὲ καὶ πρὸς τοὺς μαθητάς· ἄνθρωπός τις ἦν πλούσιος ὃς εἶχεν οἰκονόμον, καὶ οὗτος διεβλήθη αὐτῷ ὡς διασκορπίζων τὰ ὑπάρχοντα αὐτοῦ. 2 καὶ φωνήσας αὐτὸν εἶπεν αὐτῷ· τί τοῦτο ἀκούω περὶ σοῦ; ἀπόδος τὸν λόγον τῆς οἰκονομίας σου, οὐ γὰρ δύνῃ ἔτι οἰκονομεῖν. 3 εἶπεν δὲ ἐν ἑαυτῷ ὁ οἰκονόμος· τί ποιήσω, ὅτι ὁ κύριός μου ἀφαιρεῖται τὴν οἰκονομίαν ἀπ’ ἐμοῦ; σκάπτειν οὐκ ἰσχύω, ἐπαιτεῖν αἰσχύνομαι. 4 ἔγνων τί ποιήσω, ἵνα ὅταν μετασταθῶ ἐκ τῆς οἰκονομίας δέξωνταί με εἰς τοὺς οἴκους αὐτῶν. 5 καὶ προσκαλεσάμενος ἕνα ἕκαστον τῶν χρεοφειλετῶν τοῦ κυρίου ἑαυτοῦ ἔλεγεν τῷ πρώτῳ· πόσον ὀφείλεις τῷ κυρίῳ μου; 6 ὁ δὲ εἶπεν· ἑκατὸν βάτους ἐλαίου. ὁ δὲ εἶπεν αὐτῷ· δέξαι σου τὰ γράμματα καὶ καθίσας ταχέως γράψον πεντήκοντα. 7 ἔπειτα ἑτέρῳ εἶπεν· σὺ δὲ πόσον ὀφείλεις; ὁ δὲ εἶπεν· ἑκατὸν κόρους σίτου. λέγει αὐτῷ· δέξαι σου τὰ γράμματα καὶ γράψον ὀγδοήκοντα. 8 καὶ ἐπῄνεσεν ὁ κύριος τὸν οἰκονόμον τῆς ἀδικίας ὅτι φρονίμως ἐποίησεν· ὅτι οἱ υἱοὶ τοῦ αἰῶνος τούτου φρονιμώτεροι ὑπὲρ τοὺς υἱοὺς τοῦ φωτὸς εἰς τὴν γενεὰν τὴν ἑαυτῶν εἰσιν. 9 Καὶ ἐγὼ ὑμῖν λέγω, ἑαυτοῖς ποιήσατε φίλους ἐκ τοῦ μαμωνᾶ τῆς ἀδικίας, ἵνα ὅταν ἐκλίπῃ δέξωνται ὑμᾶς εἰς τὰς αἰωνίους σκηνάς.
  
10 πιστὸς ἐν ἐλαχίστῳ καὶ ἐν πολλῷ πιστός ἐστιν, καὶ ὁ ἐν ἐλαχίστῳ ἄδικος καὶ ἐν πολλῷ ἄδικός ἐστιν. 11 εἰ οὖν ἐν τῷ ἀδίκῳ μαμωνᾷ πιστοὶ οὐκ ἐγένεσθε, τὸ ἀληθινὸν τίς ὑμῖν πιστεύσει; 12 καὶ εἰ ἐν τῷ ἀλλοτρίῳ πιστοὶ οὐκ ἐγένεσθε, τὸ ὑμέτερον τίς ὑμῖν δώσει;
  
13 Οὐδεὶς οἰκέτης δύναται δυσὶν κυρίοις δουλεύειν· ἢ γὰρ τὸν ἕνα μισήσει καὶ τὸν ἕτερον ἀγαπήσει, ἢ ἑνὸς ἀνθέξεται καὶ τοῦ ἑτέρου καταφρονήσει. οὐ δύνασθε θεῷ δουλεύειν καὶ μαμωνᾷ.
  
14 Ἤκουον δὲ ταῦτα πάντα οἱ Φαρισαῖοι φιλάργυροι ὑπάρχοντες, καὶ ἐξεμυκτήριζον αὐτόν. 15 καὶ εἶπεν αὐτοῖς· ὑμεῖς ἐστε οἱ δικαιοῦντες ἑαυτοὺς ἐνώπιον τῶν ἀνθρώπων, ὁ δὲ θεὸς γινώσκει τὰς καρδίας ὑμῶν· ὅτι τὸ ἐν ἀνθρώποις ὑψηλὸν βδέλυγμα ἐνώπιον τοῦ θεοῦ.
  
16 νόμος καὶ οἱ προφῆται μέχρι Ἰωάννου· ἀπὸ τότε ἡ βασιλεία τοῦ θεοῦ εὐαγγελίζεται καὶ πᾶς εἰς αὐτὴν βιάζεται. 17 εὐκοπώτερον δέ ἐστιν τὸν οὐρανὸν καὶ τὴν γῆν παρελθεῖν ἢ τοῦ νόμου μίαν κεραίαν πεσεῖν.
  
18 Πᾶς ὁ ἀπολύων τὴν γυναῖκα αὐτοῦ καὶ γαμῶν ἑτέραν μοιχεύει, καὶ ὁ ἀπολελυμένην ἀπὸ ἀνδρὸς γαμῶν μοιχεύει. (Łk 16,1-18)

  
18 ἀμὴν γὰρ λέγω ὑμῖν, ἕως ἂν παρέλθῃ ὁ οὐρανὸς καὶ ἡ γῆ, ἰῶτα ἓν ἢ μία κεραία οὐ μὴ παρέλθῃ ἀπὸ τοῦ νόμου ἕως ἂν πάντα γένηται. (Mt 5,18)


   Posłuchajcie przypowieści, a zobaczycie, że bogaci także mogą się zbawić, będąc bogatymi, lub wynagrodzić za przeszłe winy, posługując się bogactwami, nawet jeśli zostały nieuczciwie nabyte. Bóg bowiem, Najlepszy, zostawia zawsze liczne środki Swoim synom, aby się zbawili.
   Był więc bogacz, który miał zarządcę. Ten zaś miał wrogów. Jedni zazdrościli mu jego dobrej pozycji. Inni – bardzo zaprzyjaźnieni z bogaczem – troszczyli się o jego pomyślność. Oskarżyli więc zarządcę przed jego panem. „On albo trwoni twe dobra, albo sobie je przywłaszcza, albo nie dba dość o to, żeby je pomnożyć. Uważaj! Strzeż się!”
   Bogacz, słysząc te powtarzane oskarżenia, nakazał, by zarządca stawił się przed nim. Rzekł do niego: „Powiedziano mi o tobie to i tamto. Dlaczegóż to tak postępowałeś? Rozlicz się przede mną, bo już więcej nie pozwolę ci się tym zajmować. Nie mogę ci dowierzać. Nie mogę dawać przykładu niesprawiedliwości, pozwalając na takie postępowanie, które by zachęciło innych do czynienia tego, co ty czynisz. Idź i wracaj jutro z wszystkimi zapisami. Przebadam je i poznam stan moich dóbr, zanim je powierzę nowemu zarządcy.” I odesłał zarządcę. Ten zaś odszedł, zamyślony, mówiąc do siebie: „Co teraz? Co ja teraz zrobię, skoro pan odbiera mi zarządzanie? Nie mam oszczędności, bo – przekonany, że uchodzę [w jego oczach] za uczciwego – ile sobie przywłaszczyłem, tyle też wydałem. Nająć się jako wieśniak i podwładny? To mi nie odpowiada. Nie jestem już przyzwyczajony do pracy i zbyt ociężały po hulankach. Prosić o jałmużnę? – to jeszcze mniej mi odpowiada. To zbyt upokarzające! Cóż począć?”
   Po długich rozmyślaniach znalazł sposób, aby wyjść ze strasznej sytuacji. Powiedział: „Wiem! Jak dotąd zapewniałem sobie wygodne życie, tak odtąd będę zdobywał przyjaciół, którzy mnie przyjmą z wdzięczności, gdy nie będę już zarządcą. Kto oddaje przysługi, ten zawsze ma przyjaciół. Zacznijmy więc obdarowywać, aby i mnie obdarowano. A zacznijmy zaraz, zanim wiadomość się rozniesie i będzie zbyt późno”.
   Udał się więc do licznych dłużników swego pana.
   Zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu za sumę, jaką ci pożyczył wiosną, przed trzema laty?”
   Tamten odrzekł: „Sumę za sto baryłek oliwy i procent”.
   „O! Mój biedaku! Mając tyle dzieci, dzieci chorych, musisz tyle oddać?! Czyż ci nie pożyczył sumy równej wartości trzydziestu baryłek?”
   „Tak. Jednak byłem w naglącej potrzebie i on mi rzekł: ‘Daję ci, ale pod warunkiem że mi oddasz to, co ci ta suma przyniesie w ciągu trzech lat’. Przyniosła mi równowartość stu baryłek i muszę je oddać.”
   „Ależ to lichwiarz! Nie, nie. On jest bogaty, ty zaś ledwie masz się czym posilić. On ma niewielu krewnych, a twoja rodzina jest tak liczna. Napisz, że to ci przyniosło pięćdziesiąt baryłek i nie myśl już o tym. Ja przysięgnę, że to prawda, ty zaś na tym skorzystasz”.
   „Ale nie zdradzisz mnie? A jeśli on się dowie?”
   „Tak myślisz? Ja jestem zarządcą i to, co przysięgnę, jest święte. Czyń, jak ci mówię, i bądź szczęśliwy”.
   Mężczyzna napisał, podpisał i rzekł: „Bądź błogosławiony, mój przyjacielu i wybawco! Jak mogę ci się odpłacić?”
   „Ależ w żaden sposób! Gdybym jednak z powodu ciebie miał cierpieć i zostać wypędzony, czy przyjąłbyś mnie, z wdzięczności?”
   „Ależ oczywiście! Oczywiście! Możesz na to liczyć”.
   Zarządca odszukał innego dłużnika, z którym przeprowadził mniej więcej taką samą rozmowę. Ten miał oddać sto korców ziarna, gdyż podczas trzech lat suszy jego zbiory uległy zniszczeniu i musiał pożyczyć je u bogacza dla wyżywienia swej rodziny.
   „Ależ nawet nie myśl o tym! Podwoić to, co on ci dał!? Odmawiać pszenicy?! Wymagać podwójnie od tego, który cierpi głód i ma dzieci, podczas gdy robaki zżerają jego zbyt wielkie zapasy!? Napisz: osiemdziesiąt”.
   „A jeśli sobie przypomni, że mi dał dwadzieścia i znowu dwadzieścia, a potem – dziesięć?”
   „Jakże może sobie przypomnieć? To ja ci je wydawałem, a ja nie chcę pamiętać. Rób, rób tak i wydostań się z tego. Potrzeba sprawiedliwości między biednymi i bogatymi! Gdybym ja był panem, zażądałbym jedynie pięćdziesięciu, a być może nawet dałbym ci je w prezencie”.
   „Ty jesteś dobry. Gdyby wszyscy byli tacy, jak ty! Pamiętaj, że mój dom jest otwarty dla przyjaciela”.
   Zarządca poszedł do innych. Tak samo oświadczył, że jest gotów cierpieć dla sprawiedliwości. Obietnice pomocy i błogosławieństwa spływały na niego. Upewniony co do swej przyszłości poszedł spokojnie na spotkanie z panem. Tamten zaś, ze swej strony, śledził zarządcę i odkrył jego grę. Mimo to pochwalił go mówiąc: „Twój sposób postępowania nie jest dobry i nie pochwalam go. Jednak podziwiam twą zapobiegliwość. Zaprawdę, zaprawdę dzieci tego świata bardziej są przezorne od synów Światłości”.
   To, co powiedział bogacz, i Ja wam mówię: „Oszustwo nie jest dobre i za nie nigdy n nie pochwalę nikogo. Jednak zachęcam was, abyście byli przynajmniej jak dzieci tego świata: przezorni przez stosowanie środków tego świata, aby – używając ich jako monety – wejść do Królestwa Światłości”. To znaczy: bogactwami ziemskimi, środkami niesprawiedliwie podzielonymi i używanymi dla zdobycia przelotnej pomyślności, nie mającymi wartości w Królestwie wiecznym, jednajcie sobie przyjaciół, którzy otworzą wam jego drzwi. Czyńcie dobro tymi środkami, jakie posiadacie. Zwróćcie to, co wzięliście bezprawnie wy sami lub członkowie waszych rodzin. Wyzbądźcie się chorobliwej i grzesznej miłości do bogactw. A wszystkie te rzeczy będą jak przyjaciele, którzy w godzinie śmierci otworzą wam drzwi wieczne i przyjmą was w błogosławionych siedzibach.
   Jak możecie domagać się, żeby Bóg dał wam rajskie dobra, skoro On widzi, że nie potraficie dobrze się posługiwać dobrami ziemskimi? Czy chcecie, żeby On – założenie niemożliwe – przył do Niebieskiego Jeruzalem osoby rozrzutne? Nie, nigdy. Tam będziemy żyć w miłości i wspaniałomyślności, i w sprawiedliwości. Wszyscy dla jednego i wszyscy dla wszystkich. Komunia świętych jest społecznością aktywną i uczciwą, społecznością świętą. I żaden niesprawiedliwy i niewierny nie będzie tam mógł wejść.
   Nie mówcie: „Tam będziemy wierni i sprawiedliwi, bo tam będziemy mieć wszystko bez jakiegokolwiek lęku”. Nie. Kto jest niewierny w małych rzeczach, ten byłby niewierny nawet wtedy, gdyby posiadał Wszystko. A kto jest niesprawiedliwy w małych rzeczach, jest niesprawiedliwy i w wielkich. Bóg nie powierza prawdziwych bogactw temu, kto w ziemskiej próbie okazuje, że nie potrafi posługiwać się bogactwami ziemskimi. Jakże Bóg mógłby wam powierzyć pewnego dnia w Niebie misję duchów wspomagających braci na ziemi, skoro wy ukazaliście, że waszą umiejętnością jest tylko wyłudzanie, oszukiwanie i zachłanne zatrzymywanie? On więc odmówi wam tego skarbu, który dla was zachował. Da go tym, którzy potrafili na ziemi być przezorni, sprawiając, że to, co niesprawiedliwe i niezdrowe, służyło dziełom sprawiedliwym i zdrowym.
   Nikt nie może służyć dwóm panom. Bo albo do jednego, albo do drugiego będzie należał; albo jednego, albo drugiego znienawidzi. Dwoma panami, których człowiek może wybrać, są Bóg i Mamona. A jeśli chcecie należeć do pierwszego, nie możecie wdziewać szat, słuchać głosu i posługiwać się środkami drugiego».
   Podnosi się jakiś głos z grupy esseńczyków: «Człowiek nie jest wolny w wyborze. Jest zmuszony iść za swym przeznaczeniem. Nie mówimy, że zostało ono przydzielone bez mądrości. Przeciwnie: doskonała Myśl ustaliła, zgodnie z doskonałym zamysłem, liczbę tych, którzy będą godni Nieba. To daremne, żeby inni usiłowali dojść do Niego. Tak to jest. Nie może być inaczej. Ktoś wychodząc z domu może znaleźć śmierć z powodu kamienia, oderwanego od gzymsu, gdy tymczasem inny z ciężkiej walki może wyjść bez najmniejszej rany. Tak samo ten, kto się chce ocalić, choć nie jest mu to przeznaczone, będzie jedynie grzeszył, nawet o tym nie wiedząc. Bo jest mu wyznaczone potępienie».
   «Nie, mężu. Nie jest tak. Zmień zdanie. Myśląc tak, bardzo ubliżasz Panu» [– odpowiada mu Jezus. Esseńczyk mówi na to:]
   «Dlaczego? Wykaż mi to, a uznam moją winę».
   «Mówiąc tak, uznajajesz w swym umyśle, że Bóg jest niesprawiedliwy wobec Swoich stworzeń. Tymczasem On je tak samo stworzył i z taką samą miłością. On jest Ojcem. Jest doskonały w Swym ojcostwie, tak jak i w każdej innej dziedzinie. Jakże więc mógłby czynić różnice i kiedy człowiek jest poczęty, gdy jest jedynie niewinnym embrionem, przekląć go? W chwili, w której jest jeszcze niezdolny do grzeszenia?»
   «[Czyni tak,] aby odpłacić za zniewagę, jaką zadał Mu człowiek» [– stwierdza esseńczyk.]
   «Nie. Bóg tak nie odpłaca! On by się nie zadowolił ofiarą nędzną, niesprawiedliwą, narzuconą. Zniewagę zadaną Bogu może wynagrodzić jedynie Bóg, który stał się Człowiekiem. To On będzie Wynagradzającym, a nie ten czy tamten człowiek. Och! Oby to było możliwe, żebym musiał usuwać sam tylko grzech pierworodny, żeby na ziemi nie było Kaina ani Lameka, ani zepsutego Sodomity, ani zabójcy, anzłodzieja, ani cudzołożnika, ani wiarołomnego, ani bluźniercy, ani dzieci pozbawionych miłości do swoich rodziców, ani krzywoprzysięstw i tak dalej! Ale to nie Bóg jest autorem każdego z tych grzechów, lecz człowiek, który przez nie zawinił. Bóg pozostawił Swym dzieciom wolność wyboru Dobra lub Zła».
   «Niedobrze postąpił – stwierdza jakiś uczony w Piśmie. – Wystawił nas na próbę ponad nasze siły. Wiedząc, że jesteśmy słabi, nieświadomi, zatruci, wystawił nas na pokuszenie. To brak rozwagi i złośliwość. Ty, sprawiedliwy, musisz uznać, że mówię prawdę».
   «Wypowiadasz kłamstwo, aby Mnie wystawić na próbę. Bóg dał Adamowi i Ewie różne rady, a na co się zdały?» [– odpowiada mu Jezus.]
   «Także wtedy źle postąpił. Nie powinien był umieszczać drzewa – pokusy w Ogrodzie» [– argumentuje dalej uczony.]
   «W czym więc byłaby zasługa człowieka?» [– pyta Jezus]
   «Obeszłoby się bez niej. Żyłby bez osobistej zasługi, jedynie przez zasługę Boga».
   «Oni chcą Cię wystawić na próbę, Nauczycielu. Zostaw te żmije i posłuchaj nas: nas, żyjących we wstrzemięźliwości i na rozmyślaniu» – woła znowu jakiś esseńczyk. [Jezus odzywa się:]
   «Tak, żyjecie. Ale źle. Dlaczego nie żyjecie w sposób święty?»
   Esseńczyk nie odpowiada, lecz pyta dalej:
   «Dałeś mi przekonywujący argument za wolną wolą. Będę nad tym rozmyślał bez uprzedzeń, mając nadzieję to przyjąć. A powiedz mi jeszcze: czy rzeczywiście wierzysz w zmartwychwstanie ciała i w życie duchów przez nie dopełnione?»
   «A ty chciałbyś, żeby Bóg w taki sposób zakończył życie człowieka?» [– stawia pytanie Jezus.]
   «Ale dusza... ponieważ nagroda uczyni ją szczęśliwą... po co wskrzeszać materię? Czy to powiększy radość świętych?»
   «Nic nie powiększy radości, jaką święty będzie miał, gdy posiądzie Boga. Albo raczej jedno ją powiększy w Dniu Ostatecznym: wiedza, że grzech już nie istnieje. Czy ci się to jednak nie wydaje słusznym, że jak w tym [obecnym] dniu ciało i dusza zostały połączone do walki, aby posiąść Niebo, tak w Dniu wieczności ciało i dusza będą połączone dla [otrzymania] nagrody? Czy nie jesteś o tym przekonany? Po co zatem żyjesz we wstrzemięźliwości i rozmyślaniu?»
   «Po to, żeby... żeby być bardziej człowiekiem, panem pośród innych zwierząt, które dają posłuch swym pragnieniom bez trzymania ich na wodzy. I po to, żeby być wyższym od większości ludzi. Są splamieni zwierzęcością, nawet jeśli się popisują filakteriami i frędzlami, i posypywaniem się, i szerokimi szatami, i mówieniem o sobie „oddzieleni”...»1
   «Klątwa!» Faryzeusze zostali ugodzeni pękiem strzał. W tłumie budzi to szmer zadowolenia. Ci zaś wiją się i wykrzykują jak opętani: «On nas obraża, Nauczycielu! Ty znasz naszą świętość. Broń nas!» – wołają gestykulując.
   Jezus odpowiada: «Nawet on zna waszą obłudę. Szaty nie mają nic wspólnego ze świętością. Zasłużcie na to, żeby was chwalono, a będę mógł mówić.
   Tobie zaś, esseńczyku, odpowiadam, że się zbytnio poświęcasz dla czegoś małego. Po co? Dla kogo? Na jaki czas? Dla ludzkiej pochwały. Dla śmiertelnego ciała. Na czas szybki jak lot sokoła. Wznieś twą ofiarę wyżej. Uwierz w Boga prawdziwego, w błogosławione zmartwychwstanie, w wolną wolę człowieka. Żyj jak asceta, lecz z racji nadprzyrodzonych. A wraz z twoim zmartwychwstałym ciałem będziesz się cieszył radością wieczną».
   «Za późno! Jestem stary! Być może zmarnowałem życie, pozostając w błądzącej sekcie... To koniec!...»
   «Nie. Nigdy nie ma końca dla tego, kto pragnie dobra! Posłuchajcie, o wy, grzesznicy; wy, którzy jesteście w błędzie; wy wszyscy, bez względu na waszą przeszłość. Nawróćcie się. Przyjdźcie do Miłosierdzia. Ono otwiera przed wami ramiona. Ono wam wskazuje drogę. Ja jestem Źródłem czystym, Źródłem życia. Odrzućcie to, co dotąd sprowadzało was na złą drogę. Przyjdźcie nadzy do tej kąpieli. Przyobleczcie się w światłość. Niech każdy narodzi się na nowo. Kradliście jako złodzieje przy drodze lub jako wielcy panowie, przebiegli w handlu i w zarządzaniu? Przyjdźcie! Odczuwaliście nieczyste namiętności i [popełnialiście] występki? Przyjdźcie! Ciemiężyliście? Przyjdźcie! Przyjdźcie! Nawróćcie się. Przyjdźcie do miłości i do pokoju. O! Pozwólcie jednak miłości Bożej wylać się na was. Przynieście ulgę tej miłości, zatroskanej z powodu waszego uporu, waszego lęku, waszego wahania się. Proszę was o to w Imię Mojego i waszego Ojca. Przyjdźcie do Życia i do Prawdy, a będziecie mieć życie wieczne».
   Jakiś mężczyzna woła głośno pośrodku tłumu:
   «Jestem bogaty i grzeszny. Co mam zrobić, aby przyjść?»
   «Wyrzeknij się wszystkiego z miłości do Boga i do twojej duszy» [– odpowiada Jezus.]
   Faryzeusze szemrzą przeciw Jezusowi i drwią z Niego, że jest „handlarzem złudzeń i herezji”. Szydzą też z grzesznika, który „udaje świętego”. Mówią Mu, że heretycy są zawsze heretykami, a nimi właśnie są esseńczycy. Stwierdzają, że nagłe nawrócenia to chwilowe uniesienie i że nieczysty zawsze pozostanie nieczystym, złodziej – złodziejem, zabójca – zabójcą. Na koniec zaś mówią, że tylko oni, żyjący w doskonałej świętości, mają prawo do Nieba oraz do nauczania. [Jezus odzywa się do nich:]
   «To był szczęśliwy dzień. Ziarno świętości wpadało do serc. Moja miłość, nakarmiona Bożym uśmiechem, dawała życie nasionom. Syn Człowieczy był szczęśliwy, uświęcając... Wy zaś zatruliście Mi ten dzień. Ale to nieważne. Powiadam wam jednak... a jeśli nie jestem łagodny, to wy jesteście temu winni... mówię wam, że wy należycie do tych, którzy sami sobie przypisują sprawiedliwość lub silą się na nią w obecności ludzi. Jednak nie jesteście sprawiedliwi. Bóg zna wasze serca. To, co za wielkie uchodzi w oczach ludzi, jest ohydą w obliczu wielkości i doskonałości Boga.
   Przytaczacie dawne Prawo. Dlaczego zatem nim nie żyjecie? Zmieniacie Prawo na waszą korzyść, dokładacie do niego ciężary, które przynoszą wam zyski. Dlaczego więc nie pozwalacie Mi go zmienić na korzyść tych małych? Zdjąłbym z niego wszystkie nakładki2 i ciężkie niepotrzebne komplikacje3 przepisów stworzonych przez was. Są one tak liczne i tego rodzaju, że właściwe Prawo znika pod nimi i umiera zdławione. Ja lituję się nad tymi tłumami, nad tymi duszami, które szukają ulgi w Religii, a znajdują w niej zaciskającą się pętlę. Szukają miłości, a znajdują przerażenie...
   Nie. Przyjdźcie, o mali z Izraela. Prawo jest miłością! Bóg jest miłością! Tak Ja mówię do tych, których wy przerażacie. Na Janie zatrzymuje się Prawo surowe i grożący prorocy, którzy Mnie przepowiedzieli. Nie udało się im powstrzymać grzechu pomimo krzyków ich niepokojących proroctw. Po Janie przychodzi Królestwo Boga, Królestwo miłości. A Ja mówię do pokornych: „Wejdźcie do niego, ono jest dla was”. I niech wszyscy, którzy mają dobrą wolę, usiłują do niego wejść. Dla tych jednak, którzy nie chcą ugiąć swych głów, uderzyć się w pierś, powiedzieć: „Zgrzeszyłem”, nie będzie Królestwa. Powiedziano: „Obrzezajcie sobie serce i niech nie twardnieje więcej wasz kark”.
   Ta ziemia widziała cud Elizeusza, który osłodził gorzkie wody, dodając do nich soli. A czyż Ja nie rzucam soli Mądrości do waszych serc? Dlaczego więc jesteście gorsi od wód i nie zmieniacie waszego ducha? Nasyćcie wasze formuły Moją solą, a one nabiorą nowego smaku, gdyż przywrócą Prawu Jego pierwotną siłę – w was przede wszystkim, gdyż najbardziej tego potrzebujecie.
   Mówicie, że Ja zmieniam Prawo? Nie. Nie kłamcie. Przywracam Prawu jego pierwotny kształt, zdeformowany przez was. Właśnie to Prawo będzie trwało dłużej niż ziemia. Szybciej przeminie niebo i ziemia, niż choćby jeden ważny element lub jakaś rada [Prawa].
   A jeśli będziecie je zmieniać, bo tak wam się podoba, i jeśli będziecie się zabawiać zawiłymi rozważaniami, aby znaleźć usprawiedliwienie dla waszych grzechów, wiedzcie, że to na nic się nie zda. To się nie przyda, o Samuelu! To się nie przyda, o Izajaszu! Na zawsze jest powiedziane: „Nie popełniaj cudzołóstwa”. Ja zaś to uzupełniam: „Kto oddala małżonkę, żeby wziąć inną, jest cudzołożnikiem. Także ten, kto poślubia niewiastę oddaloną przez swego męża, cudzołoży. To bowiem, co Bóg złączył, jedynie śmierć może rozdzielić”.
   Słowa te są twarde dla grzeszników, którzy nie pokutują. Ci zaś – którzy zgrzeszyli, lecz smucą się i są w rozpaczy, że to uczynili – niech wiedzą, niech wierzą, że Bóg jest Dobrocią. Niech przyjdą do Tego, który rozgrzesza, przebacza i prowadzi do Życia. Idźcie z tą pewnością. Szerzcie ją w sercach [ludzkich]. Głoście miłosierdzie, które udziela wam pokoju, błogosławiąc was w Imię Pana». (IV, cz. 2, 71: 10 lutego 1946. A, 7946-7964)
 

Faryzeusze – grupa religijna cechująca się rygorystycznym wypełnianiem przepisów Prawa. Ich nazwa wywodzi się od hebr. peruszim czyli oddzieleni z pewnością z powodu ich odróżniania się od innych mniej rygorystycznych żydów. (Przyp. tłum.)
2  Zizit.
3  Telefin.


   Udite una parabola e vedrete che anche i ricchi possono salvarsi pur essendo ricchi, o riparare ai loro errori passati coll’uso buono delle ricchezze anche se male acquistate. Perché Dio, il Buonissimo, lascia sempre molti mezzi ai suoi figli perché si salvino.
   C’era dunque un ricco il quale aveva in fattore. Alcuni, nemici di questo perché invidiosi del buon posto che aveva, oppure molto amici del ricco e perciò premurosi del suo benessere, accusarono il fattore al suo padrone: “Egli dissipa i tuoi beni. Se ne appropria. Oppure trascura di farli fruttare. Stà attento! Difenditi!”.
   Il ricco, udite le ripetute accuse, comandò al fattore di comparirgli davanti. E gli disse: “Di te mi è stato detto questo e quello. Come mai hai agito in tal modo? Dammi il rendiconto della tua amministrazione perché non ti permetto più di tenerla. Non posso fidarmi di te e non posso dare un esempio di ingiustizia e di supinità che indurrebbe i conservi ad agire come tu hai agito. Và e torna domani con tutte le scritture, che io le esamini per rendermi conto della posizione dei miei beni prima di darli ad un nuovo fattore”.
   E licenziò il fattore, che se ne andò pensieroso dicendo fra sé: “E ora? Come farò ora che il padrone mi leva la fattoria? Economie non ne ho perché, persuaso di come ero di farla franca, tanto usurpavo tanto godevo. Mettermi come contadino e sottoposto non mi va perché sono disusato al lavoro e appesantito dai bagordi. Chiedere l’elemosina mi va meno ancora. Troppo avvilimento! E che farò?”.
   Pensa e pensa, trovò modo di uscire dalla penosa situazione. Disse: “Ho trovato! Con lo stesso mezzo come mi sono assicurato un bel vivere fino ad ora, d’ora in poi mi assicurerò amici che mi ospiteranno per riconoscenza quando non avrò più la fattoria. Chi benefica ha sempre amici. Andiamo dunque a beneficare per essere beneficato e andiamoci subito, prima che la notizia si sparga e sia troppo tardi”.
   E andato dai diversi debitori del suo padrone disse al primo: “Quanto devi tu al mio padrone per la somma che ti prestò alla primavera di tre anni fa?”.
   E l’interrogato rispose: “Cento barili d’olio per la somma e gli interessi”.
   “Oh! poverino! Tu , così carico di prole, tu afflitto da malattie nei figli, dover dare tanto?! Ma non ti dette per un valore di trenta barili?”.
   “Sì. Ma avevo bisogno subito e lui mi disse: ‘Te lo do. Ma a patto che tu mi dia quanto la somma ti frutta in tre anni’. Mi ha fruttato per un valore di cento barili. E li devo dare”.
   “Ma è un’usura! No. No. Lui è ricco e tu sei appena fuori della fame. Lui è con poca famiglia e tu con tanta. Scrivi che ti ha fruttato per cinquanta barili e non ci pensare più. Io giurerò che ciò è vero. E tu avrai benessere”.
   “Ma non mi tradirai? Se lo viene a sapere?”.
   “Ti pare? Io sono il fattore, e ciò che giuro è sacro. Fa come dico e sii felice”.
   L’uomo scrisse, consegnò e disse: “Te benedetto! Mio amico e salvatore! Come compensarti?”.
   “Ma in nessun modo! Vuol dire che, se per te avessi a soffrire ed essere cacciato, tu mi accoglierai per riconoscenza”.
   “Ma certo! Certo! Contaci pure”.
   Il fattore andò da un altro debitore, tenendo su per giù lo stesso discorso. Costui doveva rendere cento staia di grano, perché per tre anni la secca aveva distrutto le sue biade e aveva dovuto chiederne al ricco per sfamare la famiglia.
   “Ma non ci pensare a raddoppiare ciò che ti ha dato! Negare il grano! Esigerne il doppio da uno che ha fame e figli, mentre il suo tarla nei granai perché ce ne è in esuberanza! Scrivi ottanta staia”.
   “Ma se si ricorda che me ne ha date venti e venti e poi dieci?”.
   “Ma che vuoi che ricordi? Io te li ho dati e io non voglio ricordare. Fa, fa così e mettiti a posto. Giustizia ci vuole fra poveri e ricchi! Io già, se ero io il padrone, volevo solo le cinquanta staia e forse condonavo anche quelle”.
   “Tu sei buono. Fossero tutti come te! ricordati che la mia casa ti è amica”.
   Il fattore andò da altri, tenendo lo stesso metodo, professandosi pronto a soffrire per rimettere le cose a posto con giustizia. E offerte di aiuti e benedizioni piovvero su di lui.
   Rassicurato sul domani, andò tranquillo dal padrone, il quale a sua volta aveva pedinato il fattore e scoperto il suo gioco. Pure lo lodò dicendo: “La tua azione non è buona e per essa non ti lodo. Ma lodarti devo per la tua accortezza. In verità, in verità i figli del secolo sono più avveduti dei figli della luce”.
   E ciò che disse il ricco Io pure vi dico: “La frode non è bella, e per essa Io non loderò mai nessuno. Ma vi esorto ad essere, almeno come figli del secolo, avveduti con i mezzi del secolo, per farli usare a monete per entrare nel regno della Luce”. Ossia con le ricchezze terrene, mezzi ingiusti nella ripartizione e usati per l’acquisto di un benessere transitorio che non ha valore nel Regno eterno, fatevene degli amici che vi aprano le porte di esso. Beneficate coi mezzi che avete, restituite quello che voi, o altri della vostra famiglia, hanno preso senza diritto, distaccatevi dall’affetto malato e colpevole per le ricchezze. E tutte queste cose saranno come amici che nell’ora della morte vi apriranno le porte eterne e vi riceveranno nelle dimore beate.
   Come potete esigere che Dio vi dia i suoi beni paradisiaci se vede che non sapete fare buon uso neppure dei beni terrestri? Volete che, per un impossibile supposto, ammetta nella Gerusalemme celeste elementi dissipatori? No, mai. Lassù si vivrà con carità e con generosità e giustizia. Tutti per Uno e tutti per tutti. La comunione dei santi è società attiva e onesta, è santa società. E nessuno che abbia mostrato di essere ingiusto e infedele può entrarvi.
   Non dite: “Ma lassù saremo fedeli e giusti perché lassù tutto avremo senza temenze di sorta”. No. Chi è infedele nel poco sarebbe infedele anche se il Tutto possedesse, e chi è ingiusto nel poco ingiusto è nel molto. (L’espressione, da intendersi alla luce di Luca 16, 10-12. Linguaggio figurato per rendere comprensibile il paragone. Certo è che in Cielo non si può peccare né essere infedeli, perché chi è in Cielo è già confermato in grazia e non può più peccare. Ma Gesù porta questo paragone per essere facilmente capito). Dio non affida le vere ricchezze a chi nella prova terrena mostra di non sapere usare delle ricchezze terrene. Come può Dio affidarvi un giorno in Cielo la missione di spiriti sostenitori dei fratelli sulla Terra, quando avete mostrato che carpire e frodare, o conservare con avidità è la vostra prerogativa? Vi negherà perciò il vostro tesoro, quello che per voi aveva conservato, dandolo a quelli che seppero essere avveduti sulla Terra, usando anche ciò che è ingiusto e malsano in opere che giusto e sano lo fanno.
   Nessun servo può servire due padroni. Perché o dell’uno e dell’altro sarà, o l’uno o l’altro odierà. I due padroni che l’uomo può scegliere sono Dio o Mammona. Ma se vuole essere del primo non può vestire le insegne, seguire le voci, usare i mezzi del secondo».
   Una voce si alza dal gruppo degli esseni: «L’uomo non è libero di scegliere. È costretto a seguire un destino. Né diciamo che sia distribuito senza saggezza. Anzi la Mente perfetta ha stabilito, a proprio disegno perfetto, il numero di coloro che saranno degni dei cieli. Gli altri inutilmente si sforzano di divenirlo. Così è. Diverso non può essere. Come uno, uscendo di casa, può trovare la morte per una pietra che si stacca dal cornicione, mentre uno nel più fitto della battaglia si può salvare dalla più piccola ferita, ugualmente colui che vuole salvarsi, ma così non è scritto, non farà che peccare anche senza saperlo, perché è segnata la sua dannazione».
   «No, uomo. Così non è, ricrediti. Pensando così tu fai grave ingiuria al Signore».
   «Perché? Dimostramelo ed io mi ravvederò».
   «Perché tu, dicendo questo, ammetti mentalmente che Dio è ingiusto verso le sue creature. Egli le ha create in ugual modo e con uno stesso amore. Egli è un Padre. Perfetto nella sua paternità come in ogni altra cosa. Come può allora fare distinzioni, e quando un uomo viene concepito maledirlo mentre è innocente embrione? Sin da quando è incapace di peccare?».
   «Per avere una rivalsa all’offesa avuta dall’uomo».
   «No. Non così si rivale Dio! Egli non si accontenterebbe di un misero sacrificio quale questo, e di un ingiusto, forzato sacrificio. La colpa a Dio può essere solo levata dal Dio fatto Uomo. Egli sarà l’Espiatore. Non questo o quell’uomo. Oh! fosse stato possibile che Io avessi a levare solo la colpa d’origine! Che nessun Caino avesse avuto la Terra, nessun Lamec, nessun corrotto sodomita, nessun omicida, ladro, fornicatore, adultero, bestemmiatore, nessuno senza amore ai genitori, nessun spergiuro, e così via! Ma di ognuno di questi peccati non Dio, ma il peccatore è colpevole e autore. Dio ha lasciato libertà ai figli di scegliere il Bene o il Male».
   «Non fece bene», urla uno scriba. «Ci ha tentati oltre misura. Sapendoci deboli, ignoranti, avvelenati, ci ha messi in tentazione. Ciò è imprudenza o malvagità. Tu che się giusto devi convenire che dico una verità».
   «Dici una menzogna per tentarmi. Dio ad Adamo ed Eva aveva dato tutti i consigli, e a che servì?».
   «Fece male anche allora. Non doveva mettere l’albero, la tentazione, nel Giardino».
   «E allora dove il merito dell’uomo?».
   «Ne faceva senza. Viveva senza proprio merito e per unico merito di Dio».
   «Essi ti vogliono tentare, Maestro. Lascia quei serpi e ascolta noi che viviamo in continenza e meditazione», grida di nuovo l’esseno.
   «Si, vi vivete. Ma malamente. Perché non viverci santamente?».
   «L’esseno non risponde a questa domanda, ma chiede: «Come mi hai detto ragione persuasiva sul libero arbitrio, ed io la mediterò senza malanimo sperando poterla accettare, or dimmi. Credi Tu realmente in una resurrezione della carne e in una vita degli spiriti completati da essa?».
   «E vuoi che Dio ponga fine così alla vita dell’uomo?».
   «Ma l’anima… Posto che il premio la fa beata, a che serve far risorgere la materia? Aumenterà ciò il gaudio dei santi?».
   «Niente aumenterà il gaudio che un santo avrà quando possederà Iddio. Ossia una cosa sola lo aumenterà l’ultimo Giorno: quello di sapere che il peccato non è più. Ma non ti parę giusto che, come durante questo giorno carne e anima furono unite nella lotta per possedere il Cielo, nel Giorno eterno carne e anima siano unite per godere il premio? Non ne sei persuaso? E allora perché vivi in continenza e meditazione?».
   «Per… per essere maggiormente uomo, signore sopra gli altri animali che ubbidiscono agli istinti senza freno, e per essere superiore alla maggior parte degli uomini che sono imbrattati di animalità anche se ostentano filatterie e fimbrie, e zizit, e larghe vesti, e si dicono “i separati”».
   Anatema! I farisei, ricevuta in pieno la frecciata che fa mormorare di approvazione la folla, si contorcono e gridano come ossessi. «Egli ci insulta, Maestro! Tu sai la santità nostra. difendici», urlano gesticolando.
   Gesù risponde: «Anche egli sa la vostra ipocrisia. Le vesti non corrispondono alla santità. Meritate di esser lodati e potrò parlare. Ma a te, essendo, Io rispondo che troppo per poco ti sacrifichi. Perché? Per chi? Per quanto? Per una lode umana. Per un corpo mortale. Per un tempo rapido come volo di falco. Eleva il tuo sacrificio. Credi al Dio vero, alla beata risurrezione, alla volontà libera dell’uomo. Vivi da asceta. Ma per queste ragioni soprannaturali. E con la carne risorta godrai dell’eterna gioia».
   «È tardi! Sono vecchio! Ho forse sciupato la mia vita stando in una setta d’errore… È finita!… ». (Setta d’errore, non per la vita che gli esseni conducevano e che era di tipo monastico, ma per la dottrina che professavano, i cui errori, già indicati al Vol 2 Cap 80, sono evidenziati e confutati nel presente dialogo tra Gesù e l’esseno. Incontreremo un altro essendo al Vol 7 Cap 464)
   «No. Mai finita per chi vuole il bene! Udite, o voi peccatori, o voi che siete negli errori, o voi, quale che sia il vostro passato. Pentitevi. Venite alla Misericordia. Vi apre le braccia. Vi indica la via. Io sono fonte pura, fonte vitale. Gettate le cose che vi hanno traviato fin qui. Venite nudi al lavacro. Rivestitevi di luce. Rinascete. Avete rubato come ladroni sulle vie, o signorilmente e astutamente nei commerci e nelle amministrazioni? Venite. Avete avuto vizi o passioni impure? Venite. Siete stai oppressori? Venite. Venite. Pentitevi. Venite all’amore e alla pace. Oh! ma lasciate che l’amore di Dio possa riversarsi su di voi. Sollevatelo questo amore in ambascia per la vostra resistenza, paura, titubanza. Io ve ne prego in nome del Padre mio e vostro. Venite alla Vita e alla Verità, a avrete la vita eterna».
   «Un uomo dalla folla grida: «Io sono ricco e peccatore. Che devo fare per venire?».
   «Rinuncia a tutto per amore di Dio e della tua anima».
   I farisei mormorano e scherniscono Gesù come «venditore di illusioni e di eresie», come «peccatore che si finge santo», e lo ammoniscono che gli eretici sono sempre eretici, e tali sono gli esseni. Dicono che le conversioni subitanee non sono che esaltazioni momentanee e che l’impuro sarà sempre tale, il ladro ladro, l’omicida omicida, terminando col dire che solo loro, che vivono in santità perfetta, hanno diritto al Cielo e alla predicazione.
   «Era un giorno felice. Una semina di santità cadeva nei cuori. Il mio amore, nutrito dal bacio di Dio, dava ai semi vita. Il Figlio dell’uomo era beato si santificare… Voi mi avvelenate il giorno. Ma non importa. Io vi dico – e, se dolce non sarò, di voi è la colpa – Io vi dico che voi siete quelli che si mostrano giusti, o tentano di farlo, al cospetto degli uomini, ma giusti non siete. Dio conosce i vostri cuori. Ciò che è grande al cospetto degli uomini è abominevole dinanzi all’immensità e perfezione di Dio. Voi citate la Legge antica. Perché allora non la vivete? Voi modificate a vostro pro la Legge, aggravandola di pesi che vi danno utilità. Perché allora non lasciate che Io la modifichi a pro di questi piccoli, levando da essa tutti gli zizit e i telefin pesanti, inutili, dei precetti fatti da voi, tali e tanti che la Legge essenziale scompare sotto di essi e muore affogata? Io ho pietà di queste turbe, di queste anime che cercano il respiro nella Religione e trovano il nodo scorsoio. Che cercano l’amore e trovano il terrore…
   No. Venite, o piccoli d’Israele. La Legge è amore! Dio è amore! Così Io dico agli intimoriti da voi. La Legge severa e i profeti minaccianti che mi hanno predetto, ma non sono riusciti a tenere indietro il peccato nonostante gli urli del loro profetare angoscioso, sono fino a Giovanni. Da Giovanni in poi viene il Regno di Dio, il Regno dell’amore. Ed Io dico agli umili: “Entratevi. È per voi”. Ed ognuno di quelli di buona volontà si sforza ad entrarvi. Ma per coloro che non vogliono curvare il capo, battersi il petto, dire: “Ho peccato”, non vi sarà il Regno. È detto: “Circoncidete il vostro cuore senza indurare più la vostra cervice”. (Deuteronomio 10, 16)
   Questa terra vide il prodigio di Eliseo che fece dolci le acque amare col gettarvi dentro il sale. (2 Re 2, 19-22). Ed Io non getto il sale della Sapienza nei vostri cuori? E allora perché siete inferiori ad acque e non mutate lo spirito vostro? Intridete nelle vostre formule il mio sale e avranno novello sapore, perché ridaranno alla Legge la primitiva forza. In voi, prima di tutti, i più bisognosi. Voi dite che Io muto la Legge? No. Non mentite. Io rendo alla Legge la sua primitiva forma da voi travisata. Perché è legge che durerà quanto la Terra, e prima spariranno cielo e terra che uno solo dei suoi estremi o dei suoi consigli. E se voi la mutate, perché così vi piace, e sottilizzate cercando scappatoie alle vostre colpe, sappiate che ciò non giova. Non giova, o Samuele! Non giova, o Isaia! Sempre è detto: “Non fare adulterio”, e Io completo: “Chi rimanda una sposa per prenderne un’altra è adultero, e chi sposa una ripudiata dal marito è adultero, perché ciò che Dio ha unito solo la morte può dividere”.
   Ma le parole dure sono per i peccatori impenitenti. Coloro che hanno peccato, ma si dolgono con desolazione per averlo fatto, sappiano, credano che Dio è Bontà, e vengano a Colui che assolve, perdona e ammette alla Vita. Andate con questa certezza. Spargetela nie cuori. Predicate la misericordia che vi dà la pace benedicendovi nel nome del Signore». (6, 381)
 

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28


Przekład polski 
Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)


Zapis włoski: Maria Valtorta, 
L’Evangelo come mi e' stato rivelato, 
Edizioni Paoline, Pisa 2001

 

niedziela, 1 października 2023

(130) Żywoty Świętych: Jakub Mniejszy Apostoł

Żywot Ś. Jakuba mniejszego,
brata Pana naszego,

syna Alfeuszowego, Biskupa pierwszego Jerozolimskiego – pisany od Klemensa Aleksandryjskiego, sexto Hipotypozeon,
od Egezypa lib. 5. od Euzebiusa lib. 2. cap. 23. Hist. Eccl.
od Hieronyma ś. in Cathalogo.
1


   Jakub Apostoł, syn Alfeuszów, powinny krwią matce Chrystusa Boga naszego (prze co i bratem jego nazwany był) usłyszawszy o kazaniu Pana Jezusowym, nie leniwie się do jego nauki i naśladowania porwał. Ten od żywota matki swej świętym był, i w tym tylko wszytkę pociechę swoję pokładał, co jedno go z Bogiem i cnotami, które do niego wiodą, łączyło.
2Żadnego wina i to co by upoić mogło, nigdy nie pił, i mięsa nie jadł – włosów też nigdy nie strzygł, i łaźniej jako żyw nie używał, w żadną się szatę wełnianą, na prostym płótnie przestając, nie odziewał – na modlitwie prawie wszytek czas trawił, na której klękając ustawicznie, kolana miał stwardziałe, i już jako skóra Wielbłądowa zgrubiałe i zczerniałe – żony nigdy nie miał, ale w wiecznej czystości aż do śmierci przeżył – w takim ćwiczeniu i ostrości żywota, i w szkole zbawicielowej żywiąc – jeden miedzy dwunaścią obrany był od Pana – przy którym wszytko cierpiąc, w prostocie i wielkiej niewinności żywota, u wszytkich był barzo drogi i wdzięczny. Jaką nalazł łaskę u Pana Jezusa Boga swego, po tym znać – iż mu się (jako pisze Apostoł Paweł)3 osobliwie okrom innych Apostołów, jako i Piotrowi ś. ukazał po zmartwychwstaniu swym. Po wniebowstąpieniu w tak wielkiej wadze był u wszytkich Apostołów – iż go Biskupem Jerozolimskim uczynili – i jemu napierwsze one Chrześcijany, tam gdzie się naprzód z Boga i chrztu rodzili, jako Pasterzowi poruczyli – a zwłaszcza Piotr ś. jako Apostolskie książę – który gdy od Anioła z więzienia wyswobodzon był – nowinę tę temu Jakubowi świętemu oznajmić kazał4 – i Paweł ś. z tego się kocha, iż go w ciele widział.5
   A na Koncylium onym Jerozolimskim,6 takie było u wszystkich o nim i tak wielkie rozumienie, iż po wyroku, który Piotr ś. na zepsowanie obrzezania i zakonnych ceremonij, usty swemi uczynił – wszyscy na radzie Jakubowej zostali – aby dla ubłagania Żydów o zakon się gniewających, ze krwią jeść narodom zakazano, i do wszytkich pisane listy były, żeby ofiar bałwochwalskich nie pożywali, a porubstwa się strzegli. A nie tylko u swych, ale i u niewiernych Żydów i prześladowników wiary świętej miał Jakub ś. wielką cześć, i wysokie o swej cnocie rozumienie, iż się nań jako na świętego i sprawiedliwego oglądali, i Obliaszem abo Ofliaszem, to jest podporą ludu, abo sprawiedliwym na wybór i nad inne wszytki zwali – 7jemu samemu Biskupi Żydowscy i Faryzeuszowie wchodzić do świątyniej, tam gdzie raz tylko przez rok nawyższy kapłan wchodził, ilekroć jedno chciał, dopuścili – i wszędzie mu wielkie miejsce, prze niewymowną, i której spotwarzyć nic i zaćmić nie mogło, świątobliwość żywota jego dawali – lud wszytek gdzie go widział, cisnął się do dotykania podołku sukniej jego. Przetoż gdy jemu taką cześć, a Chrystusowi którego on opowiadał, wielką zelżywość czynili – mniemieli nieszczęsni ludzie, aby go tym sobie zwyciężyć, i na zelżenie Chrystusa przywieść kiedy mogli.
   I czasu jednego, gdy baczyli iż na kazanie Jakuba ś. wiele barzo ludzi, już nie tylko stanu niskiego i miernego, ale i z Faryzeuszów onych zacnych do chrztu ś. i wiary ukrzyżowanego Króla przystaje, a co dzień się barziej szerzy – uczyniwszy niezbożną radę, za powodem Anana, który się na nawyższe Biskupstwo podnosił, mówili: już wszyscy za nauką tego Jakuba uwierzą w Jezusa, iż on jest Messjaszem – i postanowili aby Jakuba ś. prosili, żeby lud od Chrystusa odwiódł, a jeśliby nie chciał, aby go zabili. Trafili do tego złoczyństwa czas przystępny, gdy się na Wielkąnoc lud zewsząd do Jeruzalem zjachał, a starosta Festus (który był i Pawła ś. z ich ręku wybawił i do Rzymu posłał) na ten czas umarł – tak iż urząd Rzymski i zwierzchność wakowała. Zebrawszy się tedy do ś. Jakuba, obstąpiwszy go w kościele, mówili mu: Prosim cię pilnie, abyś na ten dzień Wielkonocny, na który się zewsząd ludzi wielkość zeszła, przestrzegł wszytkich o Jezusie, żeby nie błądzili – bo my wszyscy ciebie wielce ważym, i na twym zdaniu przestajem, i tobie, i my, i lud wszytek, to słowo dajem, iżeś ty jest sprawiedliwy, a na żadnego się osobę nie oglądasz – radźże ludowi wszytkiemu, aby o Jezusie nie błądził – bo ciebie wszyscy słuchamy – wstąp prosim cię na ten ganek i miejsce wysokie, z którego cię wszyscy widzieć i słuchać móc będą – bo jako widzisz, jest lud wielki z Żydów i narodów zebrany. Tedy go na ganku wysokim postawili, i zawołali nań głosem: Najsprawiedliwszy mężu, któregośmy winni wszyscy słuchać, oto lud ten błądzi o Jezusie, który ukrzyżowany jest, powiedzże nam jawnie co ty o nim trzymasz?
8A Jakub ś. wielkim głosem krzyknął: Co mnie pytacie o Synu człowieczym – oto on siedzi w niebie na prawicy nawyższej mocy, i przyjdzie w obłokach niebieskich. To słysząc on lud, wielce się radował z takiego świadectwa, i zawołał: chwała Bogu, Osanna Synowi Dawidowemu.
   Potym oni Faryzeusze żałując swego takiego postępku, z którego więcej lud był w wierze Chrystusowej potwierdzony, zmówili się, aby go z onego ganku na szyję zepchnęli, aby i inni wyznawcy Chrystusowi zastraszeni byli, i zawołali: O jako i sprawiedliwy pobłądził – i spełniło się w ich postępkach proroctwo, które mówi: Zabijmy sprawiedliwego, bo jest nam niepożyteczny – i wlazszy do niego, zepchnęli go na dół. Padł święty na ziemię, i stukł się srodze – ale żywy jeszcze zostając, wnet na kolana przyklęknął, podnosząc ręce, a mówiąc: Panie odpuść im ten grzech, bo nie wiedzą co czynią. A oni wołali: ukamienujmy sprawiedliwego – i ciskali nań kamieńmi, i okrutne mu rany zadawali. A jeden z kapłanów narodu Rechabitów, które Hieremiasz chwalił,
9 bronić go chciał, i wołał na nie: Co czynicie, przestańcie ciskać, oto się modli za wami ten sprawiedliwy, a wy go kamienujecie? a w tym przypadł jeden z kijem farbierskim, którym farbę wyciskają, i uderzył w głowę ś. Jakuba, tak iż mózg wszystek z niej wypierzchnął – i w tym świętym męczeństwie skonał – i był tamże blisko kościoła pogrzebion. Tak to wielkiej był świątobliwości, u Boga i w ludzkim mniemaniu człowiek, iż i sami baczniejszy Żydowie rozumieli to, iż dla rozlania krwie jego, pomsta na Jeruzalem i Żydy wszytkie przyszła, za Wespazjana Cesarza i Tytusa syna jego, w której królestwo ono i miasto upadło. I Jozefus ich historyk to jaśnie daje znać,10 mówiąc o ich upadku i nędzy niesłychanej: To wszystko, powiada, przyszło na Żydy na pomstę Jakuba sprawiedliwego, który był brat Jezusa nazwanego Chrystusem – którego okrutnie zabili, człowieka wielce sprawiedliwego, i wyznaniem wszech ludzi pobożnego. Pisał list jeden który jest pierwszy miedzy temi, które kościół Katolicki Canonicas zowie. Żył na Biskupstwie Jerozolimskim lat 30. – umęczon lata życia swego, sześćdziesiątego szóstego, na cześć Bogu nieogarnionemu, Ojcu, Synowi i Duchowi świętemu – któremu chwała na początku i ninie, na wieki wiekom. Amen.


   11List ten, który Jakub święty Duchem Bożym napisał, i który Kościół ma za pismo święte, i z wielką go czcią przyjmuje – śmiał nieszczęsny heretyk Luter i inni jego uczniowie odmiatać – prze to samo, iż nie wedle wymysłów ich o dobrych uczynkach naucza – ale im usprawiedliwienie przypisuje, i martwą bez nich wiarę a niepożyteczną być twierdzi. Rozumiej, wierny czytelniku, iż heretykom nie idzie o słowo Boże, ani o pismo święte, ale o upór hardy, i żywot swowolny – na który sobie wedle potrzeby pisma naciągają – a gdy nie mogą – pismo samo święte odmiatają, i im zuchwale gardzić i pomiatać umieją – a o takim obyczaju ich dawno nas przestrzegł Tertullianus de præscriptione hæretic.
   2.
12Napisał też tenże Jakub ś. na urzędu kapłańskiego i ofiary nowego zakonu sprawowanie, Mszą abo Liturgią – która po dziś dzień w Greckich i Łacińskich kościołach trwa – jako o tym wielcy i bez przymówki godni świadkowie twierdzą – to jest Proklus Arcybiskup Carogrodzki, który żył około roku Pańskiego 420. – jest list jego w księgach Cyrylla Aleksandryjskiego położony. I Koncylium Carogrodzkie, które in Trullo zowią, toż mówi: iż Jakub święty napisał Liturgią i obyczaj ceremonij i modlitew ofiary Mszej ś. które potym Bazylius wielki i Chryzostom skrócili. Toż wyznawają i inni młodszy, zwłaszcza Grekowie, Nicolaus Metonensis Epist. Bessarion, i inni. W tej Mszej Jakuba ś. takie są słowa i modlitwy. 13Zamilkni wszytko ludzkie stworzenie, a stój z bojaźnią i postrachem, a nic ziemskiego na myśli nie miej – bo król królujących, i Pan panujących Chrystus Bóg nasz idzie, aby był ofiarowany i dany na pokarm wiernym – a przed nim idzie wojsko Anielskie z wszytką mocą i roskazowaniem, wielooczni Cherubinowie i sześcioroskrzydlni Serafinowie, pokrywający twarz, a głośno śpiewający pienie, Alleluja, Alleluja, Alleluja – i niżej: Panie, Panie tyś nas nawiedził w miłosierdziu i zamiłowaniu – i dozwoliłeś nam podłym i niegodnym sługom twoim, z ufaniem przystępować do świętego ołtarza twego – 14i ofiarować tobie tę czcigodną i niekrwawą ofiarę, za grzechy nasze i za ludzkie nierozumy. 15Tamże jest i modlitwa za umarłych – i niżej w dziękowaniu mówi: Dałeś nam Panie Boże poświęcenie w używaniu przenaświętszego Ciała i przenadroższej Krwie jedynego Syna twego Pana naszego Jezusa Chrystusa – raczże nam użyczyć łaski Ducha ś. twego dobrego, a zachowaj nas bez przygany w wierze – prowadząc nas na doskonałe przysposobienie i odkupienie do onego przyszłego, wiecznego używania, &ć. i innych wiele nauk i obrządków w tej się Liturgiej, abo Mszej Jakuba świętego najduje – które Kościół ś. Rzymski jako od Apostołów wzięte, do tego czasu zachowuje.
   3. Iż się osobliwie ukazał Pan Jezus po zmartwychwstaniu temu świętemu Jakubowi, Paweł Apostoł do Koryntów pisze – ale gdzie i jako, żaden tego Ewangelista nie pisze. I stąd poznaj, iż nie wszytko co jest w Ewangeliej napisano – ine rzeczy które Chrystus czynił i mówił, zostały w samej powieści bez pisma i w podaniu a skarbie kościelnym. Apostoł Paweł nie biorąc tego z pisma, z powieści to miał podobnoż samego Jakuba świętego, jako mu się Zbawiciel po zmartwychwstaniu ukazał. Czego Hieronym święty in Catalogo dokłada.
16Poprzysiągł się był, powiada, Jakub święty, iż od onej godziny, której pił kielich Pański, jeść nie miał ani pić – ażby Pana swego zmartwychwstałego oglądał – i ukazał mu się Pan Jezus, i rzekł: przynieście chleba – i wziął chleb, błogosławił i łamał, i dał Jakubowi sprawiedliwemu, mówiąc: Bracie miły, pożywaj chleba twego, bo syn człowieczy zmartwychwstał.


1  Tegoż pirwszego dnia Maja.
Ostrość żywota Jakuba ś.
3  1 Kor 15.
4  Dz 12. [W książce mylnie „Actor: 15.” Tak w obu wydaniach (1605, 1598). Przyp. JS.]
5  Ga 1. [W książce mylnie „Galat: 2.” Tak w obu wydaniach (1605, 1598). Przyp. JS.]
6  Dz 15.
Samemu jemu wchodzić in Sancta Sanctorum dopuszczono było.
Wyznał P. Jezusa posadzonym na wysokim miejscu.
9  Jr 35.
10  Lib. 20. Antiquitatum.
11  List ś. Jakuba Luter odmiatał.
12  Mszej porządek i modlitwy Jakub ś. napisał.
13  Ofiarowany Chrystus na ołtarzu.
14  Msza ofiara.
15  Modła za umarłe we Mszej ś. Jakuba.
16  Tu się zda iż mu przenaświętszy Sakrament dał pod jedną osobą.
 

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski


+