poniedziałek, 24 lipca 2017

(68) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Dobroczynność

   1 Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. 2 Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. 3 Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, 4 aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt 6,1-4)

   14 Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. 15 Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień. (Mt 6,14-15)

   1 Προσέχετε [δὲ] τὴν δικαιοσύνην ὑμῶν μὴ ποιεῖν ἔμπροσθεν τῶν ἀνθρώπων πρὸς τὸ θεαθῆναι αὐτοῖς· εἰ δὲ μή γε, μισθὸν οὐκ ἔχετε παρὰ τῷ πατρὶ ὑμῶν τῷ ἐν τοῖς οὐρανοῖς. 2 Ὅταν οὖν ποιῇς ἐλεημοσύνην, μὴ σαλπίσῃς ἔμπροσθέν σου, ὥσπερ οἱ ὑποκριταὶ ποιοῦσιν ἐν ταῖς συναγωγαῖς καὶ ἐν ταῖς ῥύμαις, ὅπως δοξασθῶσιν ὑπὸ τῶν ἀνθρώπων· ἀμὴν λέγω ὑμῖν, ἀπέχουσιν τὸν μισθὸν αὐτῶν. 3 σοῦ δὲ ποιοῦντος ἐλεημοσύνην μὴ γνώτω ἡ ἀριστερά σου τί ποιεῖ ἡ δεξιά σου, 4 ὅπως ᾖ σου ἡ ἐλεημοσύνη ἐν τῷ κρυπτῷ· καὶ ὁ πατήρ σου ὁ βλέπων ἐν τῷ κρυπτῷ ἀποδώσει σοι. (Mt 6,1-4)

   14 Ἐὰν γὰρ ἀφῆτε τοῖς ἀνθρώποις τὰ παραπτώματα αὐτῶν, ἀφήσει καὶ ὑμῖν ὁ πατὴρ ὑμῶν ὁ οὐράνιος· 15 ἐὰν δὲ μὴ ἀφῆτε τοῖς ἀνθρώποις, οὐδὲ ὁ πατὴρ ὑμῶν ἀφήσει τὰ παραπτώματα ὑμῶν. (Mt 6,14-15)

   Chrońcie czynione przez was dobro przed wdarciem się w nie zmysłowości świata. Niech nie dotknie go szukanie ludzkiej chwały. Nie profanujcie pachnącej róży waszej miłości i dobrego działania – prawdziwej kadzielnicy napełnionej wonnością miłą Panu. Dobro jest hańbione przez ducha pychy, przez pragnienie bycia zauważonym, przez spełnianie go w poszukiwaniu chwały. Róża miłości jest wtedy zanieczyszczona i zniszczona przez lepkie ślimaki zaspokojonej pychy. Do kadzielnicy wpadają wtedy cuchnące kawałki słomy ze spodu łoża, na którym pyszny wyleguje się niczym dobrze wypasione zwierzę.
   O, działania dobroczynne podejmowane, aby o was mówiono! Lepiej by było, o wiele lepiej, nie czynić ich [wcale]! Ten, kto ich nie czyni, grzeszy nieczułością. Ten, kto ich dokonuje, dając poznać darowaną sumę i imię obdarowanego, żebrze pochwały i grzeszy pychą, czyniąc znaną ofiarę. To tak jakby mówił: „Widzicie, co potrafię?” Grzeszy też brakiem miłości, sprawia bowiem przykrość obdarowywanemu, ujawniając jego imię. Grzeszy duchową chciwością, gdyż chciałby zebrać ludzkie pochwały... To tylko słoma, słoma, nic więcej. Czyńcie tak, aby to Bóg wychwalał was ze Swymi aniołami.
   Kiedy więc dajecie jałmużnę, nie trąbcie, aby przyciągnąć uwagę przechodniów i doznawać czci – jak obłudnicy, którzy szukają ludzkich pochwał i dlatego dają jałmużnę jedynie tam, gdzie może ich dostrzec wielu ludzi. Oni już otrzymali swoją nagrodę i dlatego Bóg nie da im innej. Nie wpadajcie w ten sam grzech i w tę samą zarozumiałość.
   Gdy dajecie jałmużnę, niech będzie ona tak ukryta i wstydliwie chowana, żeby wasza lewa ręka nie wiedziała, co czyni prawa. Potem zaś zapomnijcie o niej. Nie trwajcie w zachwycie nad dokonanym przez was czynem, nadymając się jak ropucha, która przysłoniętymi ślepiami podziwia swoje odbicie w stawie. Widzi je odbite w spokojnej wodzie, pośród chmur, drzew, wozu stojącego przy brzegu. Zauważa jednak, jak mała jest w porównaniu z tymi rzeczami, i tak się nadyma powietrzem, że aż pęka.
   Wasza miłość jest niczym w porównaniu z Nieskończoną Miłością Boga i dlatego – chcąc się do Niego upodobnić i uczynić waszą małą miłość wielką, wielką, wielką, równą Jego miłości – napełniacie się wiatrem pychy i w końcu giniecie.
   Zapomnijcie. Zapomnijcie o samym czynie. Pozostanie w was zawsze światło, słowo, słodycz i to sprawi, że wasz dzień będzie promienny, miły, pełen szczęścia. Tym światłem będzie uśmiech Boga, tą słodyczą – duchowy pokój, którym jest Bóg, a słowem – głos Boga Ojca, który wam powie: „Dziękuję”. On widzi i zło ukryte, i dobro, [uczynione] po kryjomu, i odpłaci wam za nie. Ja wam to...»
   «Nauczycielu, zaprzeczasz własnym słowom!»
   Zniewaga, zawzięta i nieprzewidziana, dochodzi ze środka tłumu. Wszyscy zwracają się w kierunku tego głosu. Panuje zamęt. Piotr mówi:
   «Mówiłem Ci! Ech! Kiedy jest jeden z tych tam... nic już się nie układa!»
   Tłum sykiem i pomrukiem ucisza znieważającego. Jedynie Jezus zachowuje spokój. Skrzyżował ramiona na piersiach i stoi wysoko, z czołem oświetlonym przez słońce, wyprostowany na Swej skale, w ciemnoniebieskim odzieniu.
   Znieważający ciągnie dalej, nie zważając na reakcję tłumu:
   «Jesteś złym Nauczycielem, bo uczysz tego, czego sam nie robisz, i...»
   «Milcz! Wynoś się! Wstydź się! – krzyczy tłum. I jeszcze: – Idź do swoich uczonych w Piśmie! Nam wystarczy Nauczyciel. Obłudnicy z obłudnikami! Fałszywi nauczyciele! Lichwiarze!...»
   Nie przerwaliby, gdyby nie zagrzmiał głos Jezusa:
   «Cisza! Pozwólcie mu mówić!»
   Ludzie już nie krzyczą, lecz wyszeptują obelgi, którym towarzyszą gniewne spojrzenia.
   «Tak. Uczysz tego, czego sam nie robisz. Powiedziałeś, że należy dawać jałmużnę tak, aby nas nikt nie widział, a wczoraj, w obecności całego ludu, powiedziałeś do dwojga ubogich: „Pozostańcie, Ja was nakarmię”».
   «Powiedziałem: „Niech ci dwoje ubodzy pozostaną z nami. Będą błogosławionymi gośćmi, którzy nadadzą smak naszemu chlebowi”. Nic więcej. Nie oznajmiłem, że chcę ich nakarmić. Który biedak nie ma przynajmniej chleba? To była dla nas radość dzielić z nimi naszą przyjaźń».
   «O, tak! Jesteś sprytny i potrafisz udawać baranka!...»
   Wstaje starzec-żebrak, odwraca się i – podnosząc laskę – woła:
   «Języku piekielny, który oskarżasz Świętego! Myślisz może, że wiesz wszystko i na podstawie tego masz prawo oskarżać? Jak nie wiesz, kim jest Bóg ani kim jest Ten, którego znieważasz, tak samo nie znasz Jego dzieł. Znają je tylko aniołowie i moje serce, które drży z radości. Posłuchajcie, mężowie, posłuchajcie wszyscy i zastanówcie się, czy Jezus jest kłamcą i pyszałkiem, jak utrzymuje ten pył ze Świątyni. On...»
   «Zamilknij, Izmaelu! Zamilknij z miłości do Mnie! Jeśli Ja cię uszczęśliwiłem, ty również uczyń Mnie szczęśliwym, milknąc» – mówi mu Jezus tonem proszącym.
   «Jestem Ci posłuszny, Święty Synu. Ale pozwól mi powiedzieć przynajmniej to: błogosławieństwo starego wiernego Izraelity spoczywa na Tym, przez którego otrzymałem dobrodziejstwa od Boga. To błogosławieństwo Bóg włożył mi w usta za mnie i za Sarę, moją nową córkę. Twojej zaś głowy nie błogosławię. Nie przeklinam cię też. Nie skalam przekleństwem swych ust, które mają niebawem powiedzieć Bogu: „Przyjmij mnie”. Nie przekląłem nawet tej, która się mnie wyparła, i już mi to Bóg wynagrodził. Będzie jednak ktoś, kto weźmie w ręce sprawę Niewinnego, którego się oskarża, i Izmaela, przyjaciela Boga, który Mu błogosławi».
   Chór okrzyków zamyka wystąpienie starca, który ponownie siada, a oskarżyciel wymyka się i odchodzi, obrzucany zniewagami. Potem tłum woła do Jezusa:
   «Mów dalej, mów dalej, Nauczycielu Święty! Słuchamy tylko Ciebie, a więc i Ty wysłuchaj nas. Nie słuchaj tych przeklętych kruków! Są zazdrośni, że kochamy Cię bardziej niż ich! Jednak w Tobie jest świętość, a w nich – podłość. Mów, mów! Widzisz, że nie chcemy nic innego, jak tylko Twego słowa. Domy, handel? Wszystko to jest niczym w porównaniu ze słuchaniem Ciebie».
   «Tak. Będę mówił. Nie zajmujcie się tamtą sprawą. Módlcie się za tych nieszczęśników. Przebaczajcie, jak Ja przebaczam. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, wasz Ojciec Niebieski również wam odpuści grzechy. Jednak jeśli zachowujecie urazy i nie wybaczacie ludziom, również wasz Ojciec nie przebaczy wam waszych win. A wszyscy potrzebują przebaczenia. (III (cz. 1-2), 33: 27 maja 1945. A, 5171-5184)

   Conservate il bene che fate dalla violazione del senso del mondo, conservatelo vergine da umana lode. Non profanate la rosa profumata, vero incensiere di profumi grati al Signore, della vostra carità e del vostro agire buono. Profana il bene lo spirito di superbia, il desiderio di esser notati nel fare il bene e la ricerca della lode. La rosa della carità allora viene sbavata e corrosa dai lumaconi viscidi dell'orgoglio soddisfatto, e nell'incensiere cadono fetide paglie della lettiera su cui il superbo si crogiola come bestia ben pasciuta. Oh! quelle beneficenze fatte per esser citati! Ma meglio, meglio non farle affatto! Chi non fa pecca di durezza. Chi fa, facendo conoscere e la somma data e il nome di chi l'ha avuta, e mendicando la lode, pecca di superbia col rendere nota l'offerta, ossia dice: "Vedete quanto io posso?", pecca di anticarità perché mortifica il beneficato col rendere noto il suo nome, pecca di avarizia spirituale volendo accumulare lodi umane... Paglie, paglie, non di più che paglie. Fate che vi lodi Dio coi suoi angeli. Voi, quando fate elemosina, non suonate la tromba davanti a voi per attirare l'attenzione del passante ed essere onorato come gli ipocriti, che vogliono l'applauso degli uomini e perciò fanno elemosina solo là dove possono essere visti da molti. Anche questi hanno già avuto la loro mercede e non ne avranno altra da Dio. Voi non incorrete nella stessa colpa e nella stessa presunzione. Ma quando fate elemosina non sappia la vostra sinistra quel che fa la destra, tanto nascosta e pudica è la vostra elemosina, e poi dimenticatevene. Non state a rimirarvi l'atto compiuto, gonfiandovi di esso come fa il rospo, che si rimira coi suoi occhi velati nello stagno e che, posto che vede riflessi nell'acqua ferma le nuvole, gli alberi, il carro fermo presso la riva, e vede lui così piccino rispetto a quelli così grossi, si empie d'aria fino a scoppiare. Anche la vostra carità è un nulla rispetto all'Infinito che è la Carità di Dio, e se voleste divenire simili a Lui e rendere la vostra carità piccina, grossa, grossa, grossa per uguagliare la sua, vi empireste di vento d'orgoglio e finireste per perire. Dimenticatevene. Dell'atto in se stesso dimenticatevene. Vi resterà sempre presente una luce, una voce, un miele, e vi farà luminoso il giorno, dolce il giorno, beato il giorno. Perché quella luce sarà il sorriso di Dio, quel miele la pace spirituale che è ancora Dio, quella voce la voce del Padre-Dio che vi dirà: "Grazie". Egli vede il male occulto e vede il bene nascosto, e ve ne darà ricompensa. Io ve lo...»
   «Maestro, Tu menti alle tue parole!». L'insulto, astioso e improvviso, viene dal centro della folla. Tutti si volgono in direzione della voce. Vi è della confusione.
   Pietro dice: «Te lo avevo detto! Eh! quando c'è uno di quelli lì... non va più bene niente!».
   Fra la folla partono fischi e mormorii verso l'insultatore. Gesù è il solo che resti calmo. Ha incrociato le braccia sul petto e sta alto, col sole in fronte, ritto sul suo masso, nel suo abito azzurro cupo.
   L'insultatore continua, incurante della reazione della folla: «Sei un cattivo maestro perché insegni ciò che non fai e...».
   «Taci! Va' via! Vergognati!» urla la folla. E ancora: «Vai dai tuoi scribi! A noi ci basta il Maestro. Gli ipocriti con gli ipocriti! Falsi maestri! Strozzini!…» e continuerebbero, ma Gesù tuona: «Silenzio! Lasciatelo parlare» e la gente non urla più, ma bisbiglia i suoi improperi conditi da occhiate feroci.
   «Sì. Tu insegni ciò che non fai. Dici che si deve fare elemosina senza essere visti e ieri, alla presenza di tutto un popolo, hai detto a due poveri: "Rimanete e vi sfamerò"»
   «Ho detto: "Rimangano i due poverelli. Saranno gli ospiti benedetti e daranno sapore al nostro pane". Non di più. Non ho significato di volerli sfamare. Quale è quel povero che almeno non ha un pane? La gioia era dì dar loro amicizia buona».
   «Eh! già! Sei astuto e sai fare l'agnello!...».
   Il vecchione si alza, si volta e alzando il suo bastone grida: «Lingua infernale che accusi il Santo, credi forse di sapere tutto e di potere accusare per ciò che sai? Come ignori chi è Dio e chi è Colui che tu insulti, così ignori le sue azioni. Solo gli angeli e il mio cuore giubilante lo sanno. Udite, uomini, udite tutti, e sappiate se Gesù è il mentitore e il superbo che questo avanzo del Tempio vuol dire. Egli...»
   «Taci, Ismaele! Taci per amor mio! Se ti ho fatto felice, fammi felice tacendo» lo prega Gesù.
   «Ti ubbidisco, Figlio santo. Ma lasciami dire questo solo: la benedizione del vecchio israelita fedele è su di Lui che mi ha beneficato da Dio, e Dio l'ha messa sulle mie labbra per me e per Sara, mia figlia novella. Ma sul tuo capo non sarà benedizione. Io non ti maledico. Non sporco la mia bocca, che deve dire a Dio: "Accoglimi", con una maledizione. Non l'ho avuta neppure per chi mi ha rinnegato, e già ne ho ricompensa divina. Ma ci sarà chi fa le veci dell'Innocente accusato e di Ismaele, amico di Dio che lo benefica».
   Un coro di urli fa chiusa al discorso del vecchio che si siede di nuovo, e un uomo se la svigna e se ne va, inseguito da improperi. E poi la folla grida a Gesù: «Continua, continua, Maestro santo! Noi non ascoltiamo che Te, e Tu ascolta noi. Non quei corvi maledetti! E’ gelosia la loro. Perché ti amiamo più di loro! Ma in Te è santità, in loro cattiveria. Parla, parla! Vedi che non ci punge più altro desiderio che la tua parola. Case, commerci? Nulla per udire Te!».
   «Sì, parlo. Ma non ve la prendete. Pregate per quegl'infelici. Perdonate come Io perdono. Perché se perdonerete agli uomini i loro falli, anche il vostro Padre dei Cieli vi perdonerà i vostri peccati. Ma se avrete rancore e non perdonerete agli uomini, nemmeno il Padre vostro vi perdonerà le vostre mancanze. E tutti hanno bisogno di perdono». (3, 173)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz