piątek, 28 lipca 2017

(20) Żywoty Świętych: Antoni Wielki

Żywot ś. Antoniego pustelnika,
wypisany przez ś. Atanazego wielkiego.
Żył około roku Pańskiego, 324.1

   Antoni Egiptczjanin, wychowany u zacnych rodziców w pobożnym i Chrześciańskim ćwiczeniu, z dzieciństwa wysokich cnót nasienia po sobie pokazował. A będąc osierocony śmiercią rodziców swoich, wespółek z siostrą maluczką, ledwie pułroka gospodarstwa pilnując, wspomniał jako za Apostołów imiona przedając Chrześcianie,2 pieniądze do nóg Apostolskich przynosili – i to sobie mile rozbierając wszedł do kościoła, 3i usłyszał onę Ewangelią o bogatym młodzieńcu: chceszli być doskonały, idź a przedaj wszytko co masz, rozdajże ubogim, a pódź naśladuj mię, a będziesz miał skarb w niebie4 – które słowa tak przyjął, jakoby je Pan Jezus do niego samego właśnie rzekł. I szedszy do domu, siostrę opatrzywszy, i przyjaciołom odleciwszy – majętność swoję wszytkę na ubogie rozszafował – i począł kosztować żywota pustelniczego, często się na miejsca osobne do jednego starca, który niejaką mu drogę do tego swym przykładem ukazował, skradając – gdzie postem a ustawiczną modlitwą i nocnym wstawaniem ofiarę Bogu czyniąc, przemieszkiwał. 5O kimkolwiek pobożnym, i świątobliwość jaką żywota prowadzącym usłyszał, tam bieżał, jako pszczoła, miód cnót rozmaitych z każdego kwiecia zbierając – w wielkie się nauki i ksiąg czytania nie wdawał – jedno co z Pisma świętego usłyszał, to na pamięci, jako na wyrytym kamieniu chował, a wypełnić wnetże chciał. 6Księgi swoje zwał wszytek świat, i każde namniejsze stworzenie. Bo w nim dobroć, wszechmocność, i bogactwa Boskie, poznać i wyczytać mógł. Żywność sobie wyrabiał – nigdy przed zachodem słońca nie jadł – chleba i wody miernie używał, drugdy aż do czwartego dnia pokarmu cielesnego czekał – gorącym sercem Boga miłując, nieprzestanną modlitwę czynił. 7Gdy się w takiej szkole młodzieniec ś. ćwiczył – oburzył na się srogość nieprzyjaciół dusznych, którzy go od tego przedsięwzięcia, chytremi i rozmaitemi pokusami, oderwać chcieli.
   8Naprzód myśl jego targać poczęli, tym co już był opuścił – to jest, bogatą majętnością, sieroctwem siostry małej, zacnością rodu, sławą, pokarmy rozkosznemi. Co czynisz, mówiąc, młody a urodziwy pachołku? Szkoda twej urody i szlachectwa – trudnyś żywot zaczął, ciało twoje tej zbroje nie znosi – wróć się a zażyj tego coć Bóg dał. A on na te słowa jak słup niewzruszony, żywotem i męką się Pana Jezusa bronił, obietnicami się jego pewnemi cieszył – a jako tarczą od tych strzał wiarą się ś. zakładał – tak, że go tym nigdy zranić a osłabić nie mogli. Począł zaś z inej się strony kusić, wielkie nań a nieznośne cielesne żądze, i zapalenia miecąc, tak we śnie jako i na jawi, iż pokoju nigdy nie miał. Lecz postami i przekładaniem srogich mąk piekielnych, i końcem i rozsypaniem w proch ciała swego, mocnie takie myśli odganiał, i z zelżywością nieprzyjaciela odprawował – i tym dalej na więtszą się pustynią udawał – 9z której chcąc go nakoniec mocą czart wygnać, widząc się być od młodzieńca podeptanym, z wielkim wojskiem widomie na jego chałupkę uderzył, i tak go srodze zbił na ciele, iż za martwego kila dni leżał – aż ten który mu jeść nosił, po kilku dni przyszedszy, mając go za umarłego, do wsi go doniósł, i o pogrzebie myślił. Antoni w nocy k sobie przyszedszy, prosił towarzysza, iż sam chodzić prze one srogie rany nie mógł, aby go cicho nie budząc nikogo, zarazem na jego miejsce odniósł – aby nieprzyjaciel pociechy nie miał, a z placu mu ni jednym krokiem nie ustępował. Gdzie się wróciwszy, potykać się z nim jeszcze chciał, i na rękę go wyzywał. I uczynił czart nań ostatni najazd zebrawszy się z towarzystwem i z wojskiem, w osobie rozmaitych bestii, lwów, niedźwiedziów, wilków, wieprzów, psów i byków, i innych srogich zwierzów, na onę jego chałupkę uderzył – którą rozproszywszy, straszyć go ryki onych sprośnych bestii, i przymierzeniem rozmaitych śmierci, począł. 10A on acz prze onę boleść cielesną zbity, ciężko stękał, i podnieść się nie mógł, wszakże sercem wielkim nie ustraszony na ono wojsko wołał: Znać iż mocy i siły nie macie. Wszak jeden z was mógłby mię jako jednego robaczka pożrzeć – jeszcze na mię twarzy niemych i nierozumnych używacie, znać iżeście i od bestiej podlejszy. Jeśli od Boga mego moc na mię dana wam jest, otom jest, zgubcie, zatraćcie, czyńcie co wam kazano, ja wam nie ustąpię – a wiem iż mi nic uczynić, bez wolej Pana mego nie możecie. Próżno się kusicie – 11znak krzyża ś. a wiara w Pana naszego Jezusa Chrystusa, mocnym mi a niedobytym przeciw wam murem jest. Zatym jako ćma od słońca, i proch od wiatru, nieprzyjaciele się rozproszyli i uciekli, a światłość go wielka z nieba nawiedziła, i chałupka jego w cale stanęła – 12i bacząc P. Jezusa przytomnego, głęboko wzdychając rzekł: gdzieżeś był miły Jezu, gdzieżeś był? Czemużeś mię na przodku nie podpomógł, a nie zleczył ran moich? 13I usłyszał głos: Byłciem ja tu Antoni, alem patrzył na męstwo i potkanie twoje. Nie bójże się, pomocnika zawżdy ze mnie mieć będziesz, i wsławię cię po wszytkim świecie.
   To usłyszawszy Antoni, wstał, i uczuł się zleczonym i zdrowszym niżli pierwej. I posilony w Bogu swym, jako po wielkim zwycięstwie, z więtszym męstwem, i ufaniem w pomocy Boskiej, żywot zaczęty, nic od zwykłych prac nie upuszczając, prowadził. Aż gdy miał trzydzieści lat i pięć, począł o doskonalszych postępkach w służbie Bożej myślić, i na taką się pustynią udać, gdzieby o nim nikt niewiedział. I jął onego starca, do którego się był na przodku nawrócenia swego udał, prosić, aby z nim na głębszą pustynią poszedł – żeby się od oczu i wiadomości ludzkiej skrywszy, mógł wolniej rzeczy zbawienne obmyślać, i sroższą pokutę czynić – ale on się starością wymawiając, pomóc mu towarzystwa niechciał. 14Sam się tedy w imię Pańskie w daleką puszczą udał. Na drodze, nie przestał go nieprzyjaciel kusić – 15misę srebrną pod oczy mu podrzucił, aby go łakomstwem od zaczętej drogi odwiódł. Którą on ujźrzawszy, myślić sobie począł: skąd tu to srebro? Gościńca tedy niemasz, ptak tu a źwierz tylo przechodzi. A jeśli kto rzecz tak wielką upuścił, mógł ją naleźć wróciwszy się. Twoje to sidła szatanie, rzecze, nie zwiedziesz mię – miej sobie swoje srebro na potępienie. Co skoro wyrzekł, misa zniknęła. 16Toż i drugi raz uczynił, gdy bryłę złota ujźrzał, od niego jako od ognia uciekał.
   Tam tedy na pustyni onej głębokiej, pustki stare pełne wężów i żmijów nalazszy, w nich się zamknął – towarzysza sobie zjednawszy, aby mu chleba i wody raz w puł roka przynosił. Wężowie i gadzina ina, słudze Bożemu postąpili mieszkania – a on towarzysz w puł roka raz zwierzchu mu chleb i wodę spuszczał – z którym i słowa nigdy nie przemówił. 17Aż przemieszkawszy tam dwadzieścia lat, gdy im dalej tym więcej słynął, i wielki poczet tych którzy żywota i cnót jego naśladowniki być chcieli, prawie drzwi do niego wyłamowali – ukazał się na świat, tak zdrowej i wdzięcznej a zupełnej twarzy, jakoby był gdzie w nalepszym chowaniu. I za tym przykładem Pana naszego poraziwszy siłą jego nieprzyjaciela na puszczy – ine ludzie przywodzić począł do ciasnej forty, i do onego ścisłego i świątobliwego żywota. 18W czym P. Bóg tak mu poszczęścił, iż potym liczby nie było uczniom jego, które do wzgardy świata tego, do podeptania samego siebie, do opuszczania wielkich majętności, do pokuty, srogości żywota, pokory, cichości, i inych doskonałych cnót Chrześciańskich przywodził.
   19Wojny ich z szatanem duchownej, jako hetman napilniej nauczał. W czym był mistrz wielki Antoni ś. – umiejąc dobrze duchowne strzały i siatki szatańskie poznawać, i w nich ine przestrzegać. Powiadał iż z żadnym stanem więtszej nieprzyjaźni nie mają, jako z zakonniki, Mnichami i Mniszkami. Na nie nachytrsze i nasubtelniejsze sieci miotają. I na nie, gdy sami nie zmogą, jadowitszych i chytrszych czartów przywodzą. Lecz którzy są pilni modlitwy i powołania swego, jednym je znakiem krzyża ś. rozpłoszyć mogą. 20A drugie zbytnim niespaniem, wstawaniem, i ciała zmordowanim bez miary, tak oszukawają – że sobie zdrowie zepsowawszy, gdy zaczętego nabożeństwa kończyć nie mogą, abo w rozpacz wpadną, abo wszytko zgoła opuszczą. Powiadał, iż szatan tak jest słaby wiernym, którym Zbawiciel deptać po nim moc dał, że się z niego łacno naśmiać, i krzyżem ś. prawie go za nos wodzić mogą. 21A nawięcej się boi modlitwy, czucia, postów, cichości, ubóstwa dobrowolnego, wiarowania próżnej chwały, pokory, gniewu hamowania, miłosierdzia. A nade wszystko, czystego serca w miłości Chrystusowej barzo się lęka.
   22Cuda wielkie czynił, zwłaszcza nad choremi i opętanemi. Miał i ducha prorockiego, iż rzeczy, które się daleko działy wiedział, i braciej drugdy opowiadał. 23Heretyckim, Arianów i Manicheuszów towarzystwem tak się brzydził, iż ich do rozmowy nigdy nie przypuścił – ani im łaskawego nigdy słowa nie dał, i twarzy ku nim wesołej nie ukazał – chyba żeby które słowo ku ich nawróceniu służyło. Powiadał, iż rozmowa ich, jest zguba dusze. Arianów tak nie rad widział – iż i z bliska knim przystąpić niechciał. Trafiło się iż jeden Arian do jego klasztoru przyszedł, tając sekty swej – w której wypytany gdy się otworzyć musiał, zarazem go wygnać kazał – powiadając, iż mowa ich jadem węże przechodzi. 24Gdy go potwarzyli Arianowie chlubiąc się im, jakoby z nimi trzymał – słuszną żałością zjęty, ich się takiej śmiałości dziwując, szedł do Aleksandriej, do wszytkiego duchowieństwa – 25i jawnie Ariany swemi usty potępił – powiadając iż to są przesłańcy Antychrystowi. Syn Boży jest jednoistotny Ojcu Bóg prawy, urodzony z Ojca nie stworzony – a Arianowie nic nie są od Pogaństwa różni – ponieważ stworzeniu służą, a w Chrystusa wierząc, i stworzeniem Go czyniąc, bałwochwalstwo jawne stroją – których bluźnierstwem i same się żywioła brzydzą, i wszytko stworzenie przeklina, iż widzi a oni im Pana ich zelżywie równają, przez którego stworzone są. Za tym jego wyznaniem, wiele się ludu do Kościoła Bożego przywróciło. Nakoniec i pogaństwa wiele żywotem się jego świętym do wiary Bożej przywróciło.
   Tak się był po wszytkim świecie wsławił, iż Konstantyn Wielki i z synmi swemi, listy do niego często posyłał, jego się modlitwie zalecając – 26na które tak im odpisował. Naprzód chwalił ich rozum, iż Chrystusowi służą – potym je upominał, aby sobie i państwu swemu nie dufali, ani się z niego podnosili – ale żeby się ludźmi być znali – a na sędziego Chrystusa, któremu się sprawować, i liczbę panowania swego dać mają, oglądali – łaskawość poddanym pokazując, i sprawiedliwość czyniąc, ubogim i uciśnionym i sierotom, aby za ojce byli. 27To było w nim nadziwniejszego, iż będąc na puszczy wychowany, barzo się ludzkim, rozmownym, i łagodnym wszytkim gościom stawił, żadnej pochmurności w sobie nie mając.
   Czasu jednego, gdy miedzy bracią nieco rękoma robił – oczy w niebo podniósł, i wzdychając i żałość pokazując, na kolana upadł – prosząc aby taką złość i sprośność Pan Bóg oddalił. I płakał rzewno, łzami się ugasić nie mogąc. Pytać go poczęli – ale mówić prze łykanie nie mógł – ciężkość serdeczna, słowa przerywała – aż mocno zawołał: Lepiej nam było, dzieci miłe, śmiercią się od takiej sprośności wykupić. 28Wielka się złość i niezbożność ludzka otworzy. Wiara się Katolicka roztarga, a ołtarze Boże ludzie bestiom podobni rozmiecą. Widziałem Ołtarz Boży wojskiem bestii oblężony, i kopytami ich rozsypany i zburzony, a głos Boży mówiący: brzydzą sobie ołtarz mój. 29Ziściło się widzenie jego we dwu lat, których Arianowie pogaństwo sobie na pomoc biorąc, kościoły Katolickie poburzyli, ołtarze sprośności i brzydkości napełnili, krew Katolicką rozlali, panienki zakonne pogwałcili – Biskupy pobili i powyganiali, naczynie kościelne wybrali, i gorzej niżli którzy przedtym Poganie, wiarę świętą i wszystkę służbę Bożą spustoszyli. Wszakże tenże Pan Bóg, który był to widzenie tak smutne ukazał – pociechy z miłosierdzia swego nie zataił. Temuż ś. Antoniemu dał znać, jako zasię miał Kościół Boży powstać, a kacerstwo Ariańskie zaginąć. Obrócą się, powiada, wężowie w jamy swoje, a wiara ś. szerzyć się będzie, jedno się strzeżcie, abyście się błędy kacerskiemi Ariańskiemi nie pomazali. Mało potym starosta Aleksandryjski Balacjus Arian, tak srodze Katoliki dręczył, iż śmiał Zakonniki i Mniszki jawnie obnażone u pręgierza bić. 30Do niego Antoni taki list napisał: Widzę nad tobą gniew Boży, przestań tego nad Chrześciany morderstwa, abyś w gniewie Bożym, który już na cię spaść ma, nie zginął. Przeczedł list, wzgardził, i nań plunąwszy, na ziemię rzucił, i posła zelżył, tak odkazując: Niechaj się Antoni swemi mnichami bawi, a niech rozumie żem ja jego rządzeniu niepodległ. 31Lecz po piątym dniu rękę Pańską poznał: koń który nad inne zawżdy był cichy, zębami go stargał, z niszczegóż się nań rzuciwszy, i nogami go tak zbił, że trzeciego dnia ledwie doczekał – wszyscy baczyli iż go ona pomsta Boża, którą mu święty Antoni zagroził, zgubiła, a słowa się świętego ziściły.
   32Umierając i o czasie śmierci swej wiedząc, bracią pilnie upominał – aby wiarę Bogu, którą od przodków i podania Apostolskiego wzięli, zachowali – Arianów się i Melecjanów strzegąc, jako nieprzyjaciół Bożych. Wiecie, powiada, jakom się ja heretyki brzydził, iżem z nimi prze ich złą wolą, a uporną z Chrystusem wojnę, łaskawie mówić nie mógł. Przestrzegał ich też, żeby się na chytrościach szatańskich znali, a wiarować się ich umieli. 33I innemi zbawiennemi słowy ciesząc ich i ucząc, w pokoju a wesoło ducha Bogu oddał, mając lat sto i pięć. Człowiek na pustyni wychowany, a po wszytkim świecie wsławiony – mężny czartów wojownik (tak iż jego się imienia, gdy je kto im straszył, po wszytkim Egyptcie bali, i z ludzi uciekali) wielki mistrz wszytkim do cnoty i miłości Boskiej. Którego się modlitwie świętej poruczając, chwałę dajem Bogu w Trójcy jedynemu, którego jest sława na wieki. Amen.

   34Ten testament świętego Antoniego około wiarowania i przestrzegania się heretyckich spółków, terazby miał wielkie miejsce, by się czuć Katolicy chcieli. Pospolita to była u świętych Apostołów, i u innych Ducha Bożego pełnych, iż ludzi takich barzo strzegli. Sam Apostoł już nie ludu pospolitemu, który łacniej w ich sidłach uwięznąc może – ale samemu Biskupowi, który na takie rzeczy ostrożniejszy był, to rozkazuje:35 Po wtórym, powiada, napominaniu (i trzeciego nie czekając) abyś się heretyka wiarował, wiedząc iż taki przewrócony jest, i grzeszy, własnym się swym sumnieniem potępiając. I o Janie świętym Ewangeliście napisał Euzebius36 – iż do łaźniej wszedszy w Efezie, gdy w niej ujźrzał Cherynta heretyka, do swych zawołał: 37wychodźmy stąd, aby się ta łaźnia nie zapadła, w której się myje Cherynt nieprzyjaciel prawdy Bożej. Tegoż sam nauczył Jan ś. mówiąc:38 Jeśli kto przychodzi do was, a tej nauki nie niesie – w dom go nie przyjmujcie, i nie pozdrawiajcie go. Bo kto go pozdrawia, uczesnikiem jest złośliwych jego uczynków. Także od Mistrza swego, Jana świętego nauczony Polikarpus, jako pisze Ireneus stary Doktor,39 gdy potkał na ulicy Marcjona heretyka, a on mu rzekł: znaj się do mnie Polikarpie – odpowiedział: Znam cię być pierworodnym synem diabelskim. I w Starym Zakonie40 zakazał P. Bóg Prorokowi swemu z heretyki i odszczepieńcy jeść i pić – i gdy tego w nieroztropności swej odstąpił, Lwowi go zabić kazał. 41Wszakże mym zdaniem to się właśnie o Kacermistrzach, nie tylo Ministrach, ale innych upornych, a złe jady przeklętej nauki rozsiewających, rozumie – iż się ich towarzystwa tak czujno i ostro strzec mamy. Bo takim z nimi pospolitowaniem, bliźni się gorszy – tego co oni są, na nas się domniemając – uszy się nasze mażą, bluźnienia Bożego i Kościoła Jego słuchając – wdajem się sami w niebezpieczeństwo, w ich sieci i samołówki naglądając. Są bowiem słowa ich, wedle Apostoła,42 jako ciało skancerowane, które się na zarażenie przyległych członków szerzą. W uściech ich Chrystus, Ewangelia, i Pismo brzmi – 43a w skutkach ich fałsz, swowolność i cielesność (na którąśmy z przyrodzenia łaskawi) do wszytkich grzechów drzwi otwarza – i do pogaństwa i zaprzenia się Boga wiedzie. Iż się to iści, co o nich w osobie nierządnice, ku cudzołóstwu przybranej, Pismo mówi:44 Miód z plastru ściekający usta jej, i śliczniejsze niżli olej słowa jej – ale koniec jej gorzki jako piołun, a język jej jako ostra strzała, i miecz z obu stron siekający. Zakwaszona dzieża ich, przaśnice dobrej wiary i świętych obyczajów, kwasem swoim zaraża,45 a szukanie na oście i cierniu jagód ręce przebada.46 Tacy widzą dobrze, iż źle czynią, jako mówi Apostoł,47 a prawdę Bożą tępią – i długo się jej sprzeciwiając, do onej czartowskiej zakamiałości przychodzą, iż na to wszytkę duszę swoję ważą, aby prawda Boża pod ich nogami poległa; żeby się tylo oni przy swej w rozumie hardości zostać mogli. 48Co się dotycze inych pospolitych nieumiejętnością zwiedzionych, a nikogoż nie zarażających heretyków (których się tak wiele namnożyło, iż się sąsiedztwem i towarzystwem ich bawić musim) potrzeba je znosić, a użalenie nad ich upadkiem mieć – wszakże tym prawem. 49Naprzód, aby ich społeczność namniej wierze i nabożeństwu naszemu nie szkodziła. Bo inaczej lepiej, jako Pan mówi,50 i oko, i rękę, i nogę utracić – niżli jakie ubliżenie na zbawieniu z towarzystwa i przyjaźni ludzkiej odnosić. K temu, aby się z dobrego naszego zachowania budowali, i do wiary Katolickiej wstęp mieli. Bo lepiejby przed nimi kryć niedostatki obyczajów naszych, któremi się od wiary świętej odrażają. 51Nakoniec abyśmy kwoli przyjaźni ich, żadnej rzeczy nabożeństwu ich i wierze służącej nie czynili. To jest ani do ich schadzek szli, ani uszu słuchaniem baśni ich nie mazali – ani umarłych ich do grobu prowadzili, ani się w małżeństwo z nimi wdawali. Bo to są rzeczy Katolikowi od Boga i Kościoła zakazane – i w wielki grzech wpada, kto tak wiele dla ich przyjaźni czyni, czego się i dla ojca i matki czynić nie godzi. O czym, zwłaszcza o małżeństwie z heretyki, przy lepszej pogodzie, szerzej się mówić może.

1  XVII. Ianuar. Stycznia. Mart. R. 7. Ianua.
2  Dz 2.
Usłyszenie Ewangeliej w kościele, początek nawrócenia ś. Antoniego.
4  Mt 19.
W naśladowaniu dobrych pilność ś. Antoniego.
Księgi ś. Antoniego świat wszystek.
Ćwiczenie ś. Antoniego i szkoła.
Pokusy diabelskie jakie, i jako odegnane.
Zbicie Antoniego ś. od czartów.
10  Słowa Antoniego ś. do czartów, jego straszących.
11  Znak krzyża ś. przeciw diabłom.
12  P. Jezusa widział ś. Antoni.
13  Pociecha po niezwyciężonej wojnie z diabły.
14  Antoni ś. w daleką się puszczą udał.
15  Misą srebrną skuszony od czarta Antoni ś.
16  Od złota uciekał Antoni ś.
17  Dwadzieścia lat w pustkach na dalekiej puszczy sam jeden przemieszkał.
18  Wielka liczba uczniów Antoniego ś. a czego ich uczył.
19  W poznaniu sideł diabelskich wielkim był mistrzem ś. Antoni.
20  Chytrości szatańskie i w pościech.
21  Czego się czart nawięcej boi.
22  Cuda i duch Prorocki w ś. Antonim.
23  Heretykami jako się brzydził.
24  Heretyckiej potwarzy Antoni ś. nie wytrwał, gdy pletli żeby trzymał z nimi.
25  Kazanie ś. Antoniego o Arianach.
26  List ś. Antoniego do Cesarza Konstantyna wielkiego i synów jego.
27  Łaskawość Antoniego ś. i ludzkość ku wszytkim.
28  Proroctwo Antoniego ś. o przenaśladowaniu Ariańskim.
29  Ariańska okrutność. 
30  List ś. Antoniego do starosty Arianina.
31  Pomsta nad Arianinem, upominaniem ś. Antoniego gardzącym.
32  Upominanie przy śmierci o wiarowanie heretyków.
33  Sto i pięć lat żyw był Antoni ś.
34  Obrok duchowny.
       O wiarowaniu się heretyckich spółków.
35  Tt 3.
36  Eccl. hist. li. 4. ca. 14.
37  Z Cherintem być ś. Jan w jednym domu niechciał.
38  2 J 1.
39  Li. 3. ca. 3. [Tzn. w Adversus hæreses. Przyp. J.Sz.]
40  1 Krl 13.
41  Kacermistrze którzy są.
42  2 Tm 2.
43  Koniec heretyków cielesność a zaprzenie Boga.
44  Prz 5.
45  1 Kor 5.
46  Mt 7.
47  Tt 3.
48  Jaka z prostemi a zwiedzionemi heretyki społeczność Katolikom przystoi.
49  1.
50  Mt 18.
51  2.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz