poniedziałek, 23 lipca 2018

(99) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Pan żniwa

   35 Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. 36 A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. 37 Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. 38 Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». (Mt 9,35-38)

   1 Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwu i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. 2 Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo». (Łk 10,1-2)

   35 Καὶ περιῆγεν ὁ Ἰησοῦς τὰς πόλεις πάσας καὶ τὰς κώμας διδάσκων ἐν ταῖς συναγωγαῖς αὐτῶν καὶ κηρύσσων τὸ εὐαγγέλιον τῆς βασιλείας καὶ θεραπεύων πᾶσαν νόσον καὶ πᾶσαν μαλακίαν. 36 Ἰδὼν δὲ τοὺς ὄχλους ἐσπλαγχνίσθη περὶ αὐτῶν, ὅτι ἦσαν ἐσκυλμένοι καὶ ἐρριμμένοι ὡσεὶ πρόβατα μὴ ἔχοντα ποιμένα. 37 τότε λέγει τοῖς μαθηταῖς αὐτοῦ· ὁ μὲν θερισμὸς πολύς, οἱ δὲ ἐργάται ὀλίγοι· 38 δεήθητε οὖν τοῦ κυρίου τοῦ θερισμοῦ ὅπως ἐκβάλῃ ἐργάτας εἰς τὸν θερισμὸν αὐτοῦ. (Mt 9,35-38)

   1 Μετὰ δὲ ταῦτα ἀνέδειξεν ὁ κύριος ἑτέρους ἑβδομήκοντα [δύο] καὶ ἀπέστειλεν αὐτοὺς ἀνὰ δύο [δύο] πρὸ προσώπου αὐτοῦ εἰς πᾶσαν πόλιν καὶ τόπον οὗ ἤμελλεν αὐτὸς ἔρχεσθαι. 2 Ἔλεγεν δὲ πρὸς αὐτούς· ὁ μὲν θερισμὸς πολύς, οἱ δὲ ἐργάται ὀλίγοι· δεήθητε οὖν τοῦ κυρίου τοῦ θερισμοῦ ὅπως ἐργάτας ἐκβάλῃ εἰς τὸν θερισμὸν αὐτοῦ. (Łk 10,1-2)

   Jezus znajduje się na drodze, która od jeziora Meron prowadzi do Jeziora Galilejskiego. Są z Nim Zelota i Bartłomiej. Wydaje się, że oczekują blisko strumienia, z którego została tylko strużka wody, choć mimo to odżywia usychające rośliny. Inni przybywają z dwóch różnych stron.
   Dzień jest upalny, a jednak wiele osób podąża za trzema grupami, które musiały nauczać [wędrując] poprzez wsie, prowadząc chorych do uczniów Jezusa i mówiąc o Nim tym, którzy są zdrowi. Liczni cudownie uzdrowieni formują szczęśliwą grupę siedzącą pomiędzy drzewami. Radość jest w nich tak wielka, że nie odczuwają ani zmęczenia, ani gorąca, ani kurzu, ani oślepiającego światła – nic z tego, co dręczy innych.
   Kiedy grupa, na której czele znajduje się Juda Tadeusz, dochodzi jako pierwsza do Jezusa, wyraźnie ujawnia się zmęczenie ich samych oraz tych, którzy idą za nimi. Na końcu przychodzi grupa z Piotrem na czele, w której znajdują się osoby z Korozain i Betsaidy.
   «Pracowaliśmy, Nauczycielu, lecz potrzeba więcej grup... Widzisz. Nie można iść daleko z powodu upału. Jak to więc zrobić? Można by powiedzieć, że im więcej pracujemy – rozchodząc się po wioskach i idąc coraz dalej – tym bardziej świat się powiększa. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Galilea jest tak wielka. Pracujemy tylko na skrawku. To tylko jeden kąt, a nie udaje nam się go zewangelizować, tak jest rozległy i tak liczni są ci, którzy potrzebują i pragną Ciebie...» – wzdycha Piotr.
   «To nie świat się powiększa, Szymonie – odpowiada Tadeusz. – To rozchodzi się wiedza o naszym Nauczycielu».
   «Tak, to prawda. Spójrz, ile ludzi. Niektórzy idą z nami od rana. W porze największego upału schroniliśmy się w lesie, ale nawet teraz, gdy ma się już ku wieczorowi, marsz jest uciążliwy. I ci biedni ludzie są o wiele dalej od swych domów niż my. Jeśli ich [liczba] będzie tak dalej wzrastać, nie wiem, co zrobimy...» – odzywa się Jakub, syn Zebedeusza.
   «W październiku przyjdą też pasterze» – mówi Andrzej, żeby go pocieszyć.
   «Ech, tak! Pasterze, uczniowie, dobrze! Ale oni służą tylko po to, by powiedzieć: „Jezus jest Zbawicielem. On jest tutaj”. Nic więcej – odpowiada Piotr. – No, ale przynajmniej ludzie wiedzą, gdzie Go znaleźć. Teraz zaś – przeciwnie! Przychodzimy tutaj i oni tu przybiegają. Nim jednak tu dojdą, odchodzimy już gdzie indziej. Muszą więc za nami biegać. A z dziećmi i chorymi to dość uciążliwe».
   Jezus odzywa się:
   «Masz rację, Szymonie Piotrze. Ja też lituję się nad tymi duszami i nad tłumami. Dla wielu nieznalezienie Mnie w danej chwili może być przyczyną nieuchronnego nieszczęścia. Spójrzcie, jak są zmęczeni i zagubieni ci, którzy jeszcze nie posiadają pewności Mojej Prawdy. Jak są spragnieni ci, którzy już zakosztowali Mojego słowa i nie potrafią już pozostawać bez niego, gdyż żadne inne słowo ich już nie zadowala. Są podobni do owiec bez pasterza, które błąkają się nie znajdując nikogo, kto by je prowadził i pasł. Zatroszczę się o to, jednak wy powinniście Mi pomóc – wszystkimi waszymi siłami duchowymi, moralnymi i fizycznymi. Już nie w grupach wieloosobowych... powinniście umieć iść po dwóch. I poślemy po dwóch najlepszych uczniów. Żniwo bowiem jest naprawdę wielkie. O, tego lata przygotuję was do tej wielkiej misji. W miesiącu Tammuz przyłączą się do nas wraz z Izaakiem najlepsi uczniowie. I Ja was przygotuję. Jeszcze jednak nie będzie was dosyć. Żniwo bowiem jest naprawdę wielkie, pracownicy jednak są nieliczni. Proście zatem Pana ziemi, ażeby posłał robotników na Swoje żniwo». (III (cz. 3–4), 100: 28 lipca 1945. A, 5793-5809)

   Gesù si trova sulla via che dal lago di Meron viene verso quello di Galilea. Sono con Lui lo Zelote e Bartolomeo, e pare attendano presso un torrente, ridotto a un filo d'acqua chè però nutre folte piante, gli altri che stanno giungendo da due parti diverse. La giornata è torrida, eppure molta gente ha seguito i tre gruppi che devono avere predicato per le campagne, convogliando i malati al gruppo di Gesù e riserbandosi di predicare di Lui ai sani. Molti miracolati fanno un gruppo felice, seduto fra le piante, e in loro la gioia è tale che non sentono neppure la stanchezza data dal calore, dalla polvere, dalla luce abbacinante, tutte cose che mortificano non poco tutti gli altri. Quando il gruppo capitanato da Giuda Taddeo giunge per primo presso a Gesù, appare evidente la stanchezza di tutti quelli che lo formano e che lo seguono. Ultimo viene il gruppo capitanato da Pietro, in cui sono molti di Corozim e di Betsaida.
   «Abbiamo fatto, Maestro. Ma bisognerebbe essere molti gruppi... Tu vedi. Camminare a lungo non si può, per il caldo. E allora come si fa? Sembra che il mondo si allarghi più noi si deve fare, per sparpagliare i paesi e accrescere le distanze. Non mi ero mai accorto che fosse così grande la Galilea. Siamo in un angolo di essa, proprio in un angolo, e non si riesce a evangelizzarla, tanto è vasta e tanto vasti sono i bisogni e i desideri di Te», sospira Pietro.
   «Non è che il mondo cresca, Simone. É che cresce la conoscenza del Maestro nostro», risponde il Taddeo.
   «Sì, è vero. Guarda quanta gente. Ci seguono da questa mattina, taluni. Nelle ore calde ci siamo rifugiati in un bosco. Ma anche ora che si avvicina la sera è una pena camminare. E questi poveretti sono molto più lontani da casa di noi. Se sempre tutto cresce così non so come faremo...», dice Giacomo di Zebedeo.
   «In ottobre verranno anche i pastori», conforta Andrea.
   «Eh! sì! Pastori, discepoli, belle cose! Ma servono solo per dire: "Gesù è il Salvatore. É là". Non di più», risponde Pietro.
   «Ma almeno la gente saprà dove trovarlo. Ora invece! Noi si va qui e loro corrono qui; intanto che loro vengono qui noi si va là, e loro devono correrci dietro. E con bambini e malati non è molto comodo».
   Gesù parla: «Hai ragione, Simon-Pietro. Ho anche Io compassione di queste anime e di queste turbe. Per molti non trovarmi in un dato momento può essere causa irreparabile di sventura. Guardate come sono stanchi e smarriti quelli che ancora non possiedono la certezza della mia Verità, e come sono affamati quelli che già hanno gustato la mia parola e non sanno più starne senza, né nessuna altra parola li accontenta più. Sembrano pecore senza pastore che vaghino non trovando chi li guida e chi li pasce. Io provvederò. Ma voi dovete aiutarmi. Con tutte le vostre forze spirituali, morali e fisiche. Non più a gruppi numerosi, ma a coppie dovete sapere andare. E manderemo a coppie i discepoli migliori. Perché la messe è veramente grande. Oh! in questa estate vi preparerò a questa grande missione. Per tamuz saremo raggiunti da Isacco coi migliori discepoli. E vi preparerò. Non basterete ancora. Perché se la messe è veramente grande gli operai in compenso sono pochi. Pregate dunque il Padrone della Terra che mandi molti operai alla sua messe». (4, 237)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz