środa, 1 sierpnia 2018

(52) Żywoty Świętych: Jakub Pustelnik

Żywot ś. Jakuba Pustelnika,
grzeszącym aby nie rozpaczali, barzo ku przykładu – 
pisany od Symeona Metafrasta. Żył około roku Pańskiego, 450. Lipom. Tom. 7.1

   Jakub ten, wedle miasta Porfirionu obrał sobie pustynią, rzeczami tego świata porzuciwszy, żył Anielskim żywotem – ustawicznie chwałę czyniąc Bogu we dnie i w nocy, modłę Jemu w umartwieniu ciała swego ofiarował, na dzięki za dobrodziejstwa, i na potrzeby świata wszytkiego – w tym żywocie długi czas statecznie przez lat piętnaście trwając, wdzięcznym był sługą P. Bogu, iż jego świątobliwość i serca czystość, cudy wielkiemi potwierdzał. A ludzie, którym z darów Bożych cudownie przez ręce swe dobrze czynił, dziwując się świętemu żywotu jego – sławili go, i dziwnym u innych czynili, tak iż zewsząd po naukę i błogosławieństwo do niego bieżeli. Ale czart zawisny dobrym, niektóre Samaryty, miedzy którymi wiele ich nauką Jakubową i żywotem przykładnym tracił, iż się do Chrystusa obracali, naprawił nań i pobudził, żeby go w hańbę jaką wprawiwszy, wygnać z onego miejsca mogli. 2A nie mając inszej drogi, przenajęli nań wszeteczną niewiastę, która bieżawszy do niego na pustynią, u drzwi jego w nocy wołać i zmiłowania prosić poczęła, mówiąc: Noc mię tu zaszła, idącą z jednego klasztoru, jeśli mię ojcze święty w mieszkaniczko swe nie przijmiesz, okrutny mię źwierz rozdrapa. On pierwej się obłudności jakiej szatańskiej i zmyślonej twarzy obawiał, a ozwać się niechciał, potym gdy jej długie kołatanie i wołanie baczył – wiedząc iż w onej puszczy srogich dosyć bestij przebywa – puścił ją, i w sionce ją zostawiwszy, sam się we wnętrznej komórce zamknął. A ona położywszy się, po małej chwilce wołać pocznie: 3Ach mię toć boleję na wnętrze, i na serce – pomóż, ojcze święty, a krzyżem ś. pożegnaj członki moje. On wynidzie, i ogień napaliwszy, olejem żegnanym lewej ręki swojej u ognia przygrzewając, w prostocie ją mazać, a żegnać krzyżem ś. pocznie. A ona tym więcej prosi, chcąc go już z ciała swego jadem pożądliwości zarazić, aby ją dłużej mazał – on w prostocie wierzył niewieście, służąc potrzebie jej w onej zmyślonej niemocy – ale też przy prostocie gołębiej, zachował wężowę mądrość – uchodząc sidła złej zapalczywości – czując jako chytry jest szatan w pokusie cielesnej, i chcąc wszytkę nierządną popędliwość (która się już z dotykania w sercu jego dobywała, a zezwolenie na grzech wyciągała) mocnie od siebie odrazić, i jej w czas ode drzwi zaskoczyć, 4onę rękę lewą w ogień wraził, i przez długi czas tak mężnie trzymał, iż mu palce ugorywać poczęły. To bacząc niewiasta, jego się wielce użali, i widząc jego męstwo a niezwyciężony statek czystości, wołać pocznie: Naprawionam na cię jest, ojcze ś. zdradziciem cię i wprawić w pożądliwość nieczystości ciała mego chciała – niestety żem tak czartu służyła. I powie mu rzecz wszytkę, jako posłana była od Samarytów. A on naukę jej niebieską dając, odesłał ją do biskupa Aleksandra, na czynienie pokuty, i na przyjęcie Chrztu świętego – bo była poganka. Tak czart gdzie chciał wygrać, szyję złomił i więtszą hańbę wziął.
   5Tym i innymi świętymi postępki swemi, wsławion Jakub będąc, zewsząd do siebie ludzie z swemi nędzami i potrzebami obrócił. Jednego Senatora córkę opętaną, kładzenim ręku swych i modlitwą uleczył, i czarta z niej wygnał. Za co jemu rodzicy trzy sta złotych posłali – ale wziąć ich żadną miarą niechciał, przedajnej łaski Bożej nie czyniąc. Drugi raz powietrzem zarażonego, trzydniewym postem, i modlitwą, ku prawemu zdrowiu przywrócił. I rozmaite ine niemocy leczył. 6Widząc iż się tak wsławił u ludzi, strzegąc się próżnej chwały, na inne miejsce czterdzieści mil dalsze na pustynią pobieżał, i w jednej jaskini nad rzeką obrawszy sobie mieszkanie trzydzieści lat w niej przemieszkał. W onej spokojnej bogomyślności, modlił się Panu Bogu we dnie i w nocy, i żywił się długo zioły które nad rzeką rosły. Potym sobie ogródek uczynił, w którym kila godzin na dzień robiąc, żywność sobie obmyślał – wszakże zakryć się przed ludźmi nie mógł. Z wiela klasztorów zakonnicy, i z miast wiele księżej do niego bieżeli, po naukę i błogosławieństwo. I żył w onej jaskini, jako jaki ziemski w ciele Anioł, lat trzydzieści, jako się rzekło – 7czym podobno się jako człowiek uwiódł, i w pychę a wielkie o sobie rozumienie, jako krewkość ludzka niesie, podniósł.
   Przetoż srodze w wielkie grzechy upadł, za skuszenim szatańskiem – który w jednego bogatego człowieka córkę wstąpiwszy, wołał: Jeśli mię do Jakuba pustelnika nie dowiedziecie, nie wynidę. Długo się dopytać o tym Jakubie rodzicy jej nie mogli – wszakże szukając po klasztorach i pustyniach, potym go nie rychło naleźli – i do nóg jego upadli, córkę mu swoję ofiarując, aby onego nieprzyjaciela od niej odegnał. I modlił się nad nią tak gorąco, iż się miejsce na którym stali zatrzęsło. A skończywszy modły, chuchnął na czarta, mówiąc: W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, wynidź z tej dziewki. I wnet czart jako ogniem jakim wyparzony wyszedł, a pannę jako umarłą na ziemi porzucił – którą Jakub podnosząc a jej błogosławiąc, zdrową rodzicom oddał. Rodzicy bojąc się aby się czart do niej nie wrócił, prosili go aby ona panienka przy nim została na kila dni – i tak się zstało. Rodzicy odeszli, a on sam jeden z nią został.
   8A jako się cnoty tego to Jakuba ś. wyliczały – tak też i upadek jego tajon być, na przestrogę ludzką, nie ma – jako wielka była żywota jego przeszłego świątobliwość, tak szkaradszy nastąpił jego upadek – a im upadek w grzechu więtszy, tym jego z łaski Bożej powstanie i poprawa znamienitsza była. 9Będąc sam na sam z oną panną, pobudką cielesną od czarta ciężko zapalony, na myśli nieczyste przyzwołił – i złe chuci swe, panieński wstyd psując, i czystość swoję tracąc, wypełnił – on który od sprośności się cielesnej broniąc, rękę w ogniu stracić wolał. On który takim dziwnym cudów czynieniem od Boga uczczony był – o jako sobie źle począł, a przeszłą wszytkę swoję pracą utracił. A jakoby mało było w jeden grzech wpaść (jako ten który się raz z góry pośliźnie, z kamienia na kamień leci) po spełnionym grzechu, smutny wielce będąc, chcąc uczynek swój zataić, onęż panieneczkę niewinną ręką swoją zabił. I jeszcze na tym nie przestając, bez lutości pogrzebu jej nie dał, ale w rzekę ciało ono nieczystością swą zmazane, i okrucieństwem zamordowane wrzucił. To pobroiwszy, w czwarty a ze wszytkich nagłębszy rów wpaść chciał – to jest w Kaimowę i Judaszowę rozpacz. Ale Pan Bóg niewyczerpanego miłosierdzia dawca, po tak wielkich sprośnych grzechach, w ten ostatni ze wszech nastraszliwszy i ciężki upaść mu nie dał. W onej chałupce zafrasowanym a prawie od rozumu odchodzącym będąc – nie jedzeniem się i biciem w piersi morzył, a sam się w sobie ściśniony sumnieniem żarł. I potym wybieżał z miejsca onego pustego – i chciał z rozpaczy już na starość, światu i diabłu służyć.
   Lecz jako Anioła z nieba, jednego zakonnika, przeciw jemu Duchem Ś. natchnionego P. Bóg wysłał – który go potkawszy w drodze, barzo pilnie do celle swej prosił. I prosiwszy a nogi jego umywszy, jeść przedeń położył. A on niechciał jeść tak długo, aż mu swój wszytek upadek powiedział – a jako już snadź rozpaczając, do miasta światu służyć bieżał. 10A on dopiero zakonnik, język swój na lekarstwo onego struchlałego serca otworzy – prosząc go dla Boga, aby w Bożym miłosierdziu nie rozpaczał, Dawida sobie na przykład brał, Piotra, Magdalenę, i inne – a Judasza przeklętego nie naśladował. Tedy się Jakubowi dopiero jako z nieba światłość do nadzieje miłosierdzia, otworzyła – iż tamże ciężko a rzewnie płakać, ryczeć i wyznawać złość swoję począł. Ja, powiada, w tej mojej niezbednej starości, jako jaki młodzieniec i dziecię, uwichłanym jest tym grzechem, po którym młodym będąc, takem mężnie deptał, i znaki tego są na ciele moim, jakom się cielesnej żądzej odejmował. A mało na tym upadku mając, jeszcze i duszęm niewinną zamordował – takim niewdzięcznikiem darów Bożych zostając – małe piekło i wszytkie męki jego na mię – zasłużyłem więcej – wszakże nadzieje tracić nie będę, w nieprzebranym miłosierdziu Twoim Panie Boże za mię ukrzyżowany.
   Temi i innemi słowy przyszedł k sobie, a na czynienie pokuty od onego brata posilony, wrócił się nazad. I nalazszy grób jakiś stary, złożywszy kości w jeden kąt, w nim się zamknął, abo raczej pogrzebł, nigdzież nie wychodząc, ani z żadnym człowiekiem nie gadając – a tylo dwakroć w tydzień jedząc to, co wedle grobu onego ogródek mieć mógł. 11Tam w ciężkiej i srogiej pokucie, Pana Boga przepraszał – nie śmiał na przodku w usta swoje imienia tego straszliwego Jezus brać – ani oczu swoich w niebo podnieść – aż za czasem więtsze ku P. Bogu ufanie w onej pokucie brać począł. I wiódł sroższy daleko żywot, niżli pierwej, w onym grobie przez lat dziesięć. A chcąc P. Bóg pokazać moc pokuty ś. – a jako grzeszące, gdy się kają z prawego serca, do pierwszej i więtszej dostojności łaski swej przywodzi – przepuścił na onę ziemię i krainę, w której on był, wielką suchość, deszczu im broniąc, którą wszytka żywność ludzka wniwecz się obracała.
   12Ludzie gdy się z kapłany do postów i modlitw rzucili – objawił P. Bóg Biskupowi onej strony tego to Jakuba, aby go w jednym grobie zamknionego szukali, a jego modlitwy używali. Gdy długo szukanego naleźli – do niego ze wszystkim duchowieństwem poszedł Biskup, prosząc go o pomoc i świętą modlitwę jego w onej pospolitej pladze. A on im żadnej dać odpowiedzi dać niechciał, ani oczu w niebo wznosił – tylo się w piersi bijąc wołał: Jezu Chryste bądź miłościw wielkim grzechom moim. Odeszli, nic na nim uprosić nie mogąc – aż się drugi raz wróciwszy, o Boskim mu natchnieniu i objawieniu, aby do niego szli, oznajmili – długo nad nim wołając, aby się nad ich doległością zmiłował. Toż dopiero oczy śmiał w niebo podnieść, i onej pierwszej uprzejmości, którą miał z Panem Bogiem przed upadkiem, używać – i łzy Jemu ludzkie i potrzeby w modlitwie ofiarować śmiał. I wnet był wysłuchan. Bo hojnym dżdżem ziemię ich i urodzaje na niej ożywił Pan Bóg. Potym z rozmaitemi chorobami szli do niego – 13a on więcej niż pierwej, olejem ś. mażąc, cudownie chore leczył. Rychło potym z ciała wyszedł, przyzwawszy pierwej Biskupa, i prosiwszy aby go w tymże grobie pochować kazał. Żył lat siedmdziesiąt i rok, ku czci przenasławniejszej Trójce, Ojca, Syna, i Ducha ś. któremu cześć i chwała, a nam w pokucie świętej wytrwanie aż do końca. Amen.

   14Jako się cnoty Świętych Bożych sławią, tak się też i grzechy ich nie tają. I w Piśmie Pan Bóg przez Proroka o grzechu Dawidowym mówi:15 Tyś to uczynił tajemnie, a ja rzecz tę tak jako słońce, uczynię jawną wszytkiemu Izraelowi – aby nam często upadającym z ich powstania wzór był pokuty i nadzieje w nawiętszych grzechach, żebyśmy nigdy w nich rozpaczać nie śmieli. Upadali Święci w grzech z przyrodzonej krewkości – ale się z niego gorąco porywali z wielkiej swej cnoty – tak iż i upadek on, na pomnożenie sobie łaski Bożej obracać umieli, iż im i grzech ku dobremu posłużył. Bo po nim na więtsze się cnoty i skarby duchowne zdobywali. Jako się na tym świętym Jakubie i na innych doznawa – i nie tak są w tym dziwni Święci, iż się grzechów strzegli, jako w tym, iż z grzechów tak rączo i ochotnie powstawali.
   2. Ucz się i pokory w nawiętszej doskonałości i świątobliwości żywota. 16Bo wytrwanie a dokonanie w dobrym nie za naszą wysługą idzie, ale na szczerej jest łasce Bożej. Bo gdyby za zasługą szło, nigdyby sprawiedliwi, którzy sobie zawżdy łaski u Boga przyczyniają, w grzech i gniew Boży nie upadali. Przetoż Apostoł święty upomina: Kto stoi, niech patrzy aby nie upadł. Abowiem jako woda za groblą, tak człowiek gdy nie grzeszy, za łaską Bożą stoi – a nie tak woda gdy stawidła nie ma ku cieczeniu, jako człowiek z swej natury ku grzeszeniu skłonny jest. Dla tego jeden Święty gdy towarzysza swego w grzech upadłego widział, płacząc mówił: co dziś jego, to mnie jutro potkać może. By mię Pan Bóg nie trzymał, ja bych w więtsze grzechy wpaść mógł. Nie jestem ja lepszy, anim tak Panu Bogu służył, jako ten którego już grzechem abo kacerstwem pobitego przede mną widzę.
   3. W tym sobie niebacznie począł ten Święty, iż dufając dawności pobożnego życia swego, i latom swoim – śmiał z białągłową sam a sam zostawać. Lepiej z niedźwiedziem i lwem zostać, niżli się człowieku w czystości stojącemu, z różnej płci osobą zamykać, i społem mieszkać. Bo rychlej od bestiej nagniewnliwszej rany ujdziesz – niżli od cielesnej pożądliwości, gdy ma czas i miejsce do złego. Przeto jako jeden Święty nauczał: z innymi grzechami możesz za pasy chodzić, i z nimi się w ręcz biedzić, i tak o ziemię jemi rzucić – ale z nieczystością, ten nalepiej walczy, i ten ją pokona, który przed nią nadalej ucieka. Jako radzi Apostoł: Uciekajcie przed nieczystością, mówi:17 A cóż ci, którzy niewiasty w domu chowając i z nimi się zamykając, o czystości swej potuszyć mogą? Gdyż i tak wielkim Świętym, i cudy Bożymi wsławionym, tak się na tym źle powiodło. Nie kładź, nędzniku, słomy blisko ognia – bo niepodobno aby się zapalić nie miała.

1  XVII. Febru. Lutego. Mart. R. 28. Ianua.
Niewiasta wszeteczna na pustelnika naprawiona.
Chytrość niewiasty.
Rękę w ogień Jakub ś. wraził, na lekarstwo czystości.
Cuda Jakuba ś.
Uciekanie przed sławą ludzką.
Pycha z nabożeństwa jako się karze.
Grzechy świętych nie tają się.
Upadek srogi Jakuba ś.
10  Obrona od rozpaczy.
11  Pokuta ś. Jakuba.
12  Objawienie świątobliwości po grzechu ś. Jakuba.
13  Cuda mu Pan Bóg wrócił.
14  Obrok duchowny.
15  2 Sm 12.
16  Wytrwanie w dobrym na szczerej łasce Bożej.
17  1 Kor 6.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz