niedziela, 27 listopada 2022

(117) Żywoty Świętych: Izaak i Rebeka

Żywot Izaaka Patriarchy, i Rebeki żony jego, 
z pisma ś. wzięty. Gen. 21. 22. 24. 27.1
 
   Izaak syn Abrahamów, jeszcze poczęciem w żywocie, jako wielkim u Boga i u ludzi być miał, sam Pan Bóg dosyć jaśnie oznajmił – gdy go w starości obudwu rodziców obiecał, i na jego rodzenie nowym a niespodziewanym i niepodobnym u ludzi sposobem, zgrzybiałe ciało ich odmłodził i prawie ożywił – tak iż Paweł ś. Apostoł mówi:2 że nie tak z ciała, jako z obietnice osobnej łaski Bożej urodzony jest. Ten jest który śmiech uczynił matce swej, gdy go powiła, iż z wesela wielkiego mówiła:3 prawieć mi starej śmieszną rzecz uczynił Pan Bóg, dając mi w tak starych moich leciech syna. A jako poczęcie i narodzenie jego dziwne było – tak też i żywot był wielce świętobliwy4 – z mlekiem zaraz bojaźń Bożą i uczciwe obyczaje i cnoty wielkie wyssał – a z ojca wziął pokorę, sprawiedliwość, nabożeństwo, szczodrobliwość, i posłuszeństwo. 
   Małym będąc, z cichości swej i pokory, cierpiał od brata swego Ismaela, z niewolnice Agar urodzonego, prześladowanie – iż go nienawidział – a gdzie mógł w kącie, gdzieby matka nie widziała, bił i szczypał, i przykrości czynił dziecięciu – a on tak był cierpliwy, iż ani matce nie powiadał, ani płakał. Aże raz ujźrzała sama matka na oczy, a on go bije – tedy wnet krzywdy jego nie cierpiąc, poszła do męża, mówiąc: aby onego Izmaela i z matką niewolnicą jego z domu wyrzucił. Bo ten, powiada, uczestnictwa w dziedzictwie z synem mym Izaakiem mieć nie będzie. Co acz obraziło trochę Abrahama – wszakże gdy się z tym Pana Boga radził – kazał mu to uczynić Pan Bóg co Sara chciała, aby syn jej spokojny był, a onej krzywdy od starszego nie cierpiał. Taką łaskę młodości Izaakowej Pan Bóg czynił. A nawięcej się niewypowiedziane posłuszeństwo i męstwo wielkie tego Izaaka w młodych jego leciech pokazało. 
   Ociec jego Abraham nocy jednej – gdy młodym sen smaczny zdrowia i wzrostu przymnaża – obudził go, i rzekł: mawa iść w drogę – wstań, a zgotuj się rychło. On nie pytając, daleko, i na co, porwał się ze snu prędko, szedł za miłym ojcem – który mu w drodze powiedział: iż na pokłon i ofiary czynienie Panu Bogu idziem, i dlatego te drwa wieziem – proszę cię, mówił, miły synu, przyprawuj się, jakobyśmy z wielkim nabożeństwem ofiarę uczynili stworzycielowi naszemu. I wspomniał mu Boskie dobrodziejstwa, jako był jemu od Boga zwiastowany i obiecany – i jako się więcej z daru Bożego, niżli z biegu przyrodzonego w starości urodził – 5aby myśl jego tym więcej ku Panu Bogu i nabożeństwu a wdzięczności wzruszył – cicho go do śmierci przyprawując. Wzdychał miły młodzieniec, a wzdychaniem ojcu łzy hojne wybijał, których on pohamować nie mogąc, na stronę się odwodził, a ocierał strumienie oczu swoich, myśląc sobie: byś wiedział na co cię wiodę, a jako wnetże zabity być masz – i taił srogą śmierć jego. Aż gdy pod górę już na miejsce ofierze od Boga ukazane, trzeciego dnia przyszli – drwa które z sobą na ośle nieśli, kazał wziąć na wysoką górę Izaakowi, i obciążył młodzieńca brzemieniem onym, i ołtarzem na którym go zabić miał – a sam niósł ogień i miecz. Szedł on kwiat młodości, urodziwy w ośmnaście lat abo więcej młodzieniec, już zarumieniony i spotniały pod ciężarem onym – i gdy już był w pół góry onej przykrej i wysokiej – mniemając iż ociec baranka do ofiary zapomniał – rzekł do ojca zatchniony: namilszy panie ojcze – a Abraham odpowie: co chcesz synu mój? a on rzecze: widzę iż ogień niesiesz, ja też drwa niosę – ale bydlęcia do ofiary żadnego nie widzę. O jako przeraził serce ojcowskie takim pytaniem, gdy myślił smutny ociec: nie wiesz nędzne dziecię, iż ty masz być miasto bydlęcia, ręką ojcowską k woli Bogu zabite – krew twoja z ciebie się dziś wytoczy – sam będziesz, namilszy synu, ofiarą – nie kazano innej szukać – tak się upodobało temu który cię stworzył – a kto mu śmie czego odmówić gdy ta jest wola jego? Jednak się jeszcze z tym nie odkrył Abraham – ale statecznie otarszy oczy, rzekł: opatrzy sobie Pan Bóg ofiarę synu namilszy. 
   Aż gdy już na miejsce przyszli – zdjął brzemię z niego wielce spracowanego, ułożył i drwa – czeka Izaak, myśląc: gdzie mój pan ociec weźmie baranka na ofiarę? aż ujźrzy ciekące łzy ojcowskie, i usłyszał one słowa: pytałeś się o ofierze, namilszy synu – wiedzże, iż ty masz być ofiarą i barankiem Bożym – tak mi roskazał Pan Bóg nasz – krwie twej pragnie – z niej cześć mieć chce – teraz zabit być ręką ojca twego musisz. O jaka cięszka nowina a niespodziewana, a ktoby (młodszy zwłaszcza) na nię się nie przelękł? 6I nie poklęknął Izaak prosząc się a modląc aby onej tak srogiej śmierci uść mógł – ale widząc co Bóg, i co mu winno każde stworzenie jego, wesołym sercem powiedział: jeśli to jest wola Pana naszego, czyń tak, namilszy ojcze, jako on roskazał – i wnet się polecając i oddając Panu Bogu swemu, sercem uprzejmym i pokornym posłuszeństwem, zwłóczyć się z szatek począł, i obnażył piękne ciało swoje – i podał ręce ojcu na związanie, mogąc się ojcu jako już duższy wydrzeć, i związany położył się na drwach onych, czekając cięcia w szyję swoję na krwie wytoczenie i ofiarowanie. O niesłychana powolności, nie prosi odwłoki, nie odzywa się na lepszy ojcowski rozmysł – nie zowie okrutnikiem ojca swego – nie ucieka, nie wydziera się, nie narzeka – kto kiedy taką w młodzieńcu powolność słychał ku Bogu i ojcu? Nie mówi, iż mnie tego Bóg nie objawił, podobnoś się osłyszał, ojcze miły, miałem ja też to od Boga słyszeć. Nic takiego – zgoła ojcu wierzy, iż to wola Boża, ojca jako głosu Bożego słucha – ojcu tak proste, tak trudne i cięszkie posłuszeństwo czyni. Lecz Pan Bóg na dobrej jego woli i takiej niesłychanej powolności przestając – nowe roskazanie Abrahamowi dał, aby mu nic złego nie czynił, inną bydlęcą ofiarą zdrowie jego odkupując. Tym Bogu który na onej jego dobrej wolej przestał, i ojcu barzo zalecony Izaak – więtszej sobie łaski do innych darów Bożych i cnót dostał. 
   A gdy już lat męskich doszedł – to jest gdy miał lat czterdzieści, myślił mu ociec o żenie – 7wiedząc iż z potomstwa jego Chrystus się urodzić miał. I w tym znać cnotę wielką Izaaka, iż sobie żony nie obierał – ale się wszytek na ojca zdał – który mu po żonę do dalekiej strony, do onej z której był sam wyszedł, z wielkim dostatkiem w dom Labana sługę mądrego posłał – rozkazując i poprzysięgając go, aby z innego narodu i domu żony nie brał synowi jego. Gdy sługa przyjachał do Mezopotamiej, do miasta w którym mieszkał Nachor powinny Abrahamów – nie wiedząc gdzie się skłonić miał, uciekł się do Pana Boga – aby mu sam jakim znakiem ukazał, jeśli szczęścić miał drogę jego – a jeśli się na onym trudnym obieraniu dobrej żony synowi pana swego nie omyli – stanąwszy wedle studniej do której panienki po wodę z miasta wychodziły, pomyślił tak sobie: jeśli tu jest miedzy tymi, ta którą Pan Bóg synowi pana mego naznaczył, po tym poznam, gdy prosić wody ku napoju będę, jeśli mi tak rzecze: Pij sam, i dobytkom twoim naczerpam, ile trzeba – poznam po tym iż Bóg błogosławił drogę moję. 
   Ledwie to w sercu postanowił – aż ujźrzał Rebekę córkę Nachora, pannę piękną i męża nieznającą, a ona niesie wiadro wody na ramionach – i rzecze jej: daj mi się napić trochę wody – a ona z wielką mu ochotą dała, i jeszcze rzekła: i wielbłądom twoim naczerpam i napoję dobytki twoje – i tak uczyniła. A sługa myślił iż ta jest, a iż poszczęścił Pan Bóg drogę jego – i darował jej nausznice złote, pytając czyjaby była, a jeśli jest w domu ojca jej miejsce do stania. A ona powiedziała iż jest, i siana i plew dla wielbłądów jest dostatek. I bieżała naprzód do domu, i gdy powiedziała o takim a takim gościu – wnetże brat jej Laban wybieżał, i wprowadził go w dom, mówiąc: wnidź błogosławiony od Boga a nie stój na dworze. Nie chciał jeść ani pić pierwej on sługa, aż wszytko sprawił i postanowił, iż Rebeka miała dana być za żonę synowi pana jego. Oznajmił wszytko on sługa, co się działo około Abrahama pana jego – a jako go P. Bóg wielkim dobrym mienim uczcił – i ukazał wiele bogactwa, dając drogie upominki ojcu, matce, i Rebece, i braciej jej, w szaciech i we złocie i srebrze. Dopiero z weselem chleb jedli. 
   A chcąc nazajutrz pilny on sługa wyjachać – gdy go wściągali aby tylo na dziesięć dni został i odpoczął – wymawiał się, a tak długo trwać nie chciał – i rzekli rodzicy: przyzówmy panny jeśli ona będzie chciała jachać, i spytali jej – a ona powiedziała, iż pojadę – 8i oddali ją z błogosławieństwem, mówiąc: siostraś jest nasza, rozmnóż się na tysiąc tysięcy, a plemię twoje niechaj opanuje zamki nieprzyjaciół swoich. Posłali też z nią Debborę mamkę jej, i szczęśliwie przyjachali na ono miejsce, gdzie Izaak po roli się rozmyślając i modląc się P. Bogu przechodził. Którego z daleka ujźrzawszy Rebeka, a dowiedziawszy się iż to był Izaak – zsiadła z wielbłąda i pokryła twarz swoję. A sługa powiedział wszytko panu swemu Izaakowi, jako mu się na drodze powiodło. I wziął Izaak Rebekę za żonę, i wprowadził ją w namiot matki swej Sary – i jej umiłowanim ucieszył smutek, który miał z śmierci matki swojej. 
   Lecz potomstwem nie zaraz go P. Bóg z nią pocieszył. Rebeka ona była długo niepłodną – a chociasz miał obietnicę od Pana Boga którą słyszał od ojca, iż miało się rozmnożyć potomstwo jego jako piasek morski – 9jednak prosił Pana Boga aby zleczył niepłodność jego żony – i wysłuchał go Pan Bóg aż we dwadzieścia lat po ożenieniu, dał mu zaraz dwu synów, Ezau i Jakóba – którzy gdy dorośli, Ezau był łowcem i oraczem, a Jakób prosty doma w namieciech, abo jako jest podanie od Żydów, w szkole u Melchisedecha abo Hebera przemieszkiwał, ucząc się od nich nauki o P. Bogu i zbawieniu. Ezauego barziej miłował ociec, przeto iż pożywał połowu jego – lecz matka barziej miłowała Jakóba. 
   Roku jednego nawiedził Pan Bóg Izaaka głodem i nieurodzajem, tak iż z onej ziemie gdzie mieszkał, uchodzić dla chleba musiał – i puścił się do Abimelecha króla Palestyny miasta Gerary. Na tej drodze ukazał mu się Pan Bóg – i wznowił z nim ono około Messjasza z Abrahamem uczynione przymierze i zmowę, mówiąc: wszytkę tę krainę dam narodowi twemu, pełniąc przysięgę moję Abrahamowi ojcu twemu uczynioną: rozmnożę plemię twoje jako gwiazdy na niebie, i w plemieniu twym błogosławione będą wszytkie narody ziemskie – przeto iż usłuchał Abraham głosu i strzegł rozkazania mego, i zachował obrządki i zakon mój. Tak wierny i w słowie isty Pan Bóg nie przepomniał obietnice swojej – ale ludzie ją cieszył, aby chcąc jej doczekać a pożytek z niej mieć, cnoty tego któremu naprzód spuszczona była, to jest Abrahamowej naśladowali. 
   Gdy tedy został w Geraris miedzy ludźmi obcemi – widząc iż żona jego Rebeka była barzo śliczną niewiastą – bał się aby go ludzie oni dla niej nie zabili – i tak uczynił jako ociec jego Abraham, pomniąc wszytki postępki jego, i naśladując ich jako syn wierny ojca swego – dał się słyszeć – iż była siostra jemu Rebeka. Ale czasu jednego król sam Abimelech wypatrzył Izaaka, a on się śmieje z Rebeką – i domyślił się iż była żona jego – i przyzwał go i mówił: czemu zmyślasz aby to była siostra twoja? a Izaak się wyznał mówiąc: bałem się aby mię kto dla niej nie zabił – a król mu rzekł: nie miałeś nas tak oszukawać – bo mógł kto zcudzołożyć z żoną twoją, i przywiódłby na nas grzech wielki. I kazał obwołać po ziemi swojej, aby pod gardłem nikt nie śmiał dotykać się żony jego. 10Obacz jako się i pogaństwo sprośnym tym cudzołożnym grzechem brzydziło – a iż grzech jednego złego, obala pomstę na wszystkę ziemię, a to tajemny i niewiadomy – a cóż jawny i niekarany? Potym Pan Bóg dał wielki urodzaj Izaakowi, roku onego złego gdy się inym nic nie rodziło, iż miał stokrotny z ziemie pożytek, i bydła barzo wiele – i wzbogacił się tak, iż on król Abimelech rzekł: Wynidź od nas, boś już możniejszy niżli my – i wyszedł. Ale potym go przepraszał król Abimelech, i przymierza od niego prosił, i otrzymał. 
   11Gdy się już zstarzał Izaak, a prze starość nie dojźrzał – chcąc błogosławieństwo i przywileje Boskie, które miał od ojca swego, na syna starszego wlać – to jest aby się z jego plemienia Chrystus urodził – a ktemu aby pierworodnych praw używał, to jest, żeby był kapłanem po ojcu, i starszym nad bracią, i miał więtszą część z ojczystych dóbr – tedy zawołał Ezauego, i rzekł: widzisz żem się zstarzał, a nie wiem dnia śmierci mojej – chcęć zostawić błogosławieństwo – jedno pierwej idź a z połowu twego uczyń mi potrawę, tak jako wiesz iż rad jadam. Co słysząc żona jego Rebeka, a więcej życząc Jakóbowi młodszemu synowi swemu – ubrała go w szaty Ezauego barzo dobre – a iż był Ezau kosmaty a Jakób gładki, obszyła skórkami kosmatemi szyję i ręce jego – i uczyniwszy potrawy tak jako Izaak rad jadał, 12kazała Jakóbowi starszym się uczynić a ubieżeć go do błogosławieństwa ojcowskiego. On się tego bał, i mówił matce: by mię ociec nie poznał, a miasto błogosławieństwa nie dał przeklęctwa – mniemając, żebych się z niego nagrać chciał. Ona rzekła: już ja to przeklęctwo biorę na się, jedno uczyń synu coć każę. Uczynił tak, wszedł z oną potrawą, i rzekł: Ojcze miły. A on się ozwał, i spytał: a ktoś ty synu? rzekł Jakób: jam jest syn twój pierworodny Ezau – wstań, a pożywaj z połowu mego – a niech mi błogosławi dusza twoja. A starzec spytał: a jakoś to źwierzę tak rychło nalazł? Powiedział: Pan Bóg tak chciał iż mi się rychło trafiło – i rzekł ociec: przystąp do mnie synu mój, abych pomacał jeśliś ty syn mój Ezau – i pomacawszy go rzekł: głos, głos Jakóbów – ale ręce, ręce Ezauego – i nie poznał go. 
   A zjadszy potrawę onę i wina napiwszy się, rzekł: przystąp do mnie synu mój, a daj mi się całować – i pocałowawszy go, skoro poczuł wonią szat jego – błogosławił mu, mówiąc: oto wonia syna mego jako wonność płodnej rolej, której Pan Bóg błogosławił – daj ci Boże rosę niebieską i tłustość ziemską, okwitość zboża, wina i oleju – niech ci usługują narody, a kłaniają się tobie pokolenia – bądź panem nad bracią twoją, a niech się tobie poniżają synowie matki twej – kto cię przeklina, niech przeklęty – a kto cię błogosławi, niech błogosławiony będzie. Ledwie to zmówił i ledwie wyszedł Jakób, gdy przyszedł Ezau z potrawą do ojca, i rzekł: wstań ojcze miły, pożywaj z połowu mego a błogosław mi. Rzecze Izaak: a tyś kto? Powiedział: jam jest pierworodny syn twój Ezau. Przelękł się starzec i zdumiał barzo nad podziwienie, i rzekł: a któż tu był przedtym, który mi przyniósł obłów, i jadłem, i błogosławiłem mu, i będzie błogosławiony? A Ezau to słysząc, krzyknął wielkim głosem i zatrwożony rzekł: i mnie też błogosław namilszy ojcze. A on powiedział: brat twój rodzony przyszedł pokrycie i wziął twe błogosławieństwo. A on rzekł sam się sądząc, iż mu był przedał pierwej prawo swe pierworodne za jednę potrawkę: już mię to, powiada, drugi raz podszedł – i wołał z płaczem na ojca: izaliś też dla mnie czego nie zachował? powiedział ociec: uczyniłem go panem twym i wszytkęm bracią na jego służbę poddał – opatrzyłem go zbożem, winem, olejem – a tobie już co mam dać? a on przedsię prosił mówiąc: izaliś tylko to jedno miał błogosławieństwo? proszę chciej mi też błogosławić. 
   13A gdy wielkim płaczem ryczał, wzruszony ociec rzekł: w tłustości ziemie i w rosie niebieskiej, będzie błogosławieństwo twoje – mieczem żyć a bratu twemu służyć będziesz – jednak przyjdzie czas, gdy jego jarzmo z szyje twojej złożysz. Tak go odprawił, a jednak z tajemnice Bożej i sprawiedliwego karania nad Ezauem, nie wrócił mu prawa pierworodnego, ale przy Jakóbie zostało. Przeto powiada Paweł ś. iż lekce sobie ważył ten dar Boży, a prze obżarstwo swoje śmiał je przedać za trochę potrawy. A Jakób dobrze się zwał pierworodnym – bo miał już to prawo od Pana Boga obiecane jeszcze nim się urodził, i które Ezau głupie za jednę potrawkę jemu przedał. O czym iż ociec nie wiedział, a jednak błogosławieństwa swego mienić nie chciał – są zakryte tajemnice Boże, które się indziej u świętych Doktorów wykładają. To, co ku pospolitemu pożytku więcej służy, nauka jest synom i dziatkom, aby sobie ojcowskie błogosławieństwo wielce ważyli, a do niego się posługami i powolnością, ku miłym rodzicom ubiegali. A ucząc się od tego ś. Izaaka niewinności, posłuszeństwa, i nabożeństwa gorącego – niechaj się brzydzą Ezauego obżarstwem, i łakocią a roskoszą cielesną – dla której młodzi wiele sobie tracą dobrego u Pana Boga i u ludzi. Żył Izaak sto ośmdziesiąt lat, i wystarzały umarł – i przydany jest do ludu swego, stary i dni pełny. Pogrzebli go synowie Ezau i Jakób, wedle ojca jego Abrahama – z którym daj nam Boże odpoczynienie w królestwie Pana naszego Jezusa – któremu sława z Ojcem i z Duchem świętym ninie i zawżdy na wieki wiekom. Amen. 
 
1  XX. April. Kwietnia. 
2  Ga 4. 
3  Rdz 21. 
4  Ga 4. 
Izaaka ociec cicho do śmierci przyprawował. 
Posłuszeństwo Izaakowe aż do śmierci. 
Po żonę posłał Izaakowi ociec. 
Błogosławieństwo rodziców. 
Niepłodność Rebeki modlitwą Izaaka męża jej zleczona. 
10  Cudzołóstwo wielki grzech i u pogaństwa. 
11  Pierworodne przywileje. 
12  Jakób starszego brata do błogosławieństwa ojcowskiego ubieżał. 
13  Płacz Ezaego nic nie pomógł. 
 
Źródło: 
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598 
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz