niedziela, 19 kwietnia 2020

(88) Żywoty Świętych: Katarzyna Szwedzka

Żywot ś. Katarzyny dziewice Szwedki,
córki ś. Brygidy,
od niemianowanego, ale wiernego składacza wypisany. 
Surius Tom. 2. Żyła około roku Pańskiego, 1378.
Żywota świętej Brygidy matki jej, patrz w miesiącu Lipcu.1

   Katarzyna wielebna, z ojca Ulfona Neryckiego książęcia, i z matki Brygidy, którą Kościół wszytek sławi, 2jeszcze z młodości znaki swej przyszłej świątobliwości pokazowała. Bo mamki swej piersi sać przez sprośność, acz tajemną, nieczystego żywota jej, niechciała – a macierzyńskich i innych uczciwych żon rada pożywała, innemi się niepowściągliwymi niewiastami przez płakanie brzydząc. Na wychowanie dała ją matka do klasztoru Rysabergeńskiego, gdzie jest w służbie Bożej i w uczciwych obyczajach wychowana. 3Mając siedm lat, dała się rówienniczkam swoim do grania dziecinnego użyć – i tego jej P. Bóg nie przepuścił, do statku ją jeszcze z młodości prowadząc. Bo tej nocy przez sen, czarci w osobie dzieweczek do niej się przez okna cisnący, barzo ją przestraszyli. Od tego czasu w żadną się grę i próżność młodym latom własną, nie wdawała – ale poważność i dostałość obyczajów, zawżdy zachowała. Gdy lat męża godnych dorosła – ociec chciał aby zamąż szła. 4W nadzieję Boga swego Chrystusa, i niepokalanej Matki Jego, wzięła męża zacnego Egharda – ale go na chowanie czystości namówiła – tak iż oboje poślubili Bogu czystość wieczną chować. Z czym się tając, świeckim odzienim i spólnym życiem, dar on Boży pokrywali, postem, niespaniem, modlitwami gęstymi, i twardym na ziemi, jednym tylo suknem pokrytej, leganim, ciała swego bystrość krócili. Powiadała często mężowi swemu przykłady cnót świętej matki swojej Brygidy – do których się bliskim naśladowanim sposabiali, i dla Chrystusa, i od tego co im było wolno, powściągali się. 5Wiedzieli bowiem jaka jest moc świętej powściągliwości, która żywota przedłuża, czystości strzeże, Boga nam jedna, czarty odgania, rozum oświeca, myśl w dobrym potwierdza, zbytki burzy, i ciało uśmierza, i miłość Boską w sercu zapala. Szczęśliwe to małżeństwo, które się nie cielesnym złączenim, ale uprzejmym w Chrystusie zamiłowanim spajało – przed Bogiem jako lilie czystością woniało, a przed bliźniemi cnót wszystkich wzorem i dobrymi przykłady świeciło.
   Brat ś. Katarzyny Karolus, nieco o ich nabożeństwie sprawiony, wdarł się do ich łożnice – a widząc ich grube a twarde i rozdzielne na ziemi spanie – śmiał się z nich jako z jakich głupich, jako zwykli ci, co ziemią śmierdzą, a niebieskiej w sobie wonności nie mają. Lecz oni na swym przedsięwzięciu słabymi nie zostali. Do czystości świętej pokorę, bez której czystość, jako i bez innych cnót, nie płaci, przydała – ubiory zbytnie pomiatając, i nowych, które się wszczynały, zaniechywając. Chwały się ludzkiej barzo strzegła – a ktoby się był o jej czystości z mężem dowiedział, prosiła barzo aby taił. Potym gdy ociec jej umarł, a matka ś. Brygida do Rzymu zajachała, w pięć lat potym barzo się do Rzymu za matką wstęskniła – 6i z wielką trudnością u męża się uprosiwszy, z Marszałkiem Szwedzkim Gorstanem mężem nabożnym, i z innymi dwiema cnymi paniami, mając dopiero lat ośmnaście zajachała. Gdzie nalazszy matkę, i nieco pomieszkawszy w Rzymie, chciała się do Szwecjej wrócić – 7lecz jej matka prosiła, aby z nią została, a wszytkie niewczasy i powłóczenia w cudzej stronie dla Chrystusa cierpiała. A ona Duchem Ś. sprawiona, obiecała dla Chrystusa nie tylo ojczyznę, przyjacioły, imienia i rozkoszy, ale i męża swego, którego więcej niżli zdrowie swoje miłowała, opuścić – a wszytki z matką trudności podjąć. Od tego czasu objawił P. Bóg Brygidzie ś. iż miała być nierozdzielną jej w pielgrzymowaniu onym towarzyszką. I dał od tegoż czasu P. Bóg Katarzynie ś. wielką naukę w Piśmie, i wymowę – 8tak iż z podziwienim i w rozmowie Papieża Urbana szóstego, dary Boże wielkie w sobie pokazała – do niej rzekł Papież: Córko, znać iżeś mleka matki twej pożywała. 9A jednak z ludzkiej i niewieściej ułomności, skuszona od czarta, do Szwecjej się prosiła.
   Przywodził jej na myśl wolność życia, rozkoszy, miłą ojczyznę – tesknić też w onym powłóczeniu, i matczynym ciasnym posłuszeństwie, poczęła. Obaczyła matka niebezpieczną jej pokusę – i udając się na modlitwy, zjawi jej Chrystus, iż mąż Katarzyny Eghardus umarł, i powiedzieć jej kazał, aby przy matce została. Co gdy usłyszała ś. Katarzyna, poddała się wolej Chrystusowej, i rozumem a wolą w tym stałą była – ale teskność i pokusa nie ustawała – z którą mając co długo czynić, prosiła matki, aby o niej radziła. A matka ś. nie mając innej rady – tę, acz ciału ciężką, ale samejże córce miłą, nałazła. 10Po kilakroć bić ją rózgami kazała – tak długo, aż się ona pokusa w dym obróciła. Nie mógł hardy czart takiej się już pokorze stawić, ale jakoby sam był usieczony, z zelżywością uciekł. Czasów onych, gdy Papież w Awinionie we Francjej mieszkał, niebezpieczne było w Rzymie do kościołów, zwłaszcza młodym białymgłowom chodzenie – i rozkazała jej matka, aby w domu nabożeństwa czyniła, a bez wiela towarzyszek nie chodziła na odpusty.
   11Katarzynę ś. tak barzo tym czart skusił – iż od matki jachać chciała. A gdy matka od kościołów przyszła – tak ją smutną nalazła, iż się dopytać u niej nic nie mogła, jedno tego, iż mówić nie mogę. Tej nocy miała ś. panna widzenie, jako ze wszytkiego świata ogień na nię bił, a ona wołała na Pannę Matkę Bożą: wspomóż mię namilsza Pani moja – a Ona rzekła: a jakoć pomóc mam, a ty i matki i spowiednego ojca swego nie słuchasz, a tego coś obiecała pełnić niechcesz? Obudzona do matki z płaczem bieżała, to jej oznajmując, a wznawiając dobrą wolą i obietnicę swoję, aby z nią na onym wygnaniu dobrowolnym trwała. Matka mądra, chcąc o jej zbawieniu lepiej jeszcze radzić, użyła spowiednika jej, i swego Piotra Olausa, widząc go być Duchem Bożym obdarzonego, i człowieka świętego, aby obietnice posłuszeństwa od jej córki przyjął. 12Uczyniła to ś. Katarzyna, jemu zupełne posłuszeństwo obiecawszy, nic bez jego wolej nie czyniła – i tak się za mocą świętego posłuszeństwa w cnotach wielkich i w prawym nabożeństwie pomnożyła – i duchownego żołnierstwa ćwiczenie szczęśliwiej prowadziła, i na ciało swe, bojąc się o upadek, twardą wodzę kładła. Bo acz i z mężem od skazy Pan Bóg ją zachował, jednak krewkość cielesna zawżdy trwała. 13Przetoż mając się sama sobie podejźrzaną – raz ciało Boże biorąc, przed przyjęcim, co słyszał kapłan, tak się modliła: Odkupicielu łaskawy, Tyś to ciało z Niepokalanej Dziewice przyjął, i na krzyżu srodze rozpiąć je dla nas raczył – proszę Ciebie grzesznica, nie dopuść mi w grzech upadać – 14a iżeś mi wziął stróża czystości mej męża mego, proszę daj mi na miejsce jego ś. Sebastiana, żołnierza i męczennika Twego, a porucz mię obronie jego.
   Od tego czasu cudownie ją Pan z wielkich niebezpieczeństw wyrywał. Żyła u matki jako w klasztorze, spowiednika swego we wszytkim słuchała, matki naśladując, czasów swych milczenie chowała – a o wolej Bożej, z ubogiemi, zwłaszcza pielgrzymami, rada mówiła, wedle Pisma: powieść twoja, prawi, niech będzie wszytka około przykazania Boga nawyższego – do cierpliwości i miłości Chrystusowej wszytkich pobudzając. Miedzy nimi był jeden pielgrzym ubogi, którego rada przyzywać sobie kazała – i czytała mu jaki żywot świętych, abo cokolwiek o P. Bogu nauczała. A iż była barzo piękna i urodziwa, Hrabia jeden Włoski za mąż jej chciał. W czym gdy żadnej potuchy nie miał – idącą do ś. Sebastiana porwać chciał, by jej był osobliwie Pan Bóg nie obronił. 15Bo gdy ze krzów ze sługami wypadł, jeleń im w oczy zabieżał – iż się za nim puścić musieli. A tym czasem ś. Katarzyna jako ptak z sieci uszła. Od tego czasu matka jej nigdzież, jedno do bliskiego kościoła, wychodzić nie dopuściła. A jednak gdy jej Chrystus objawił, z nią zaraz przed miasto do kościoła chodziła.
   I raz idąc z nią do ś. Wawrzyńca, tenże Hrabia drogę im zaskoczył, chcąc ś. Katarzynę porwać – ale go Pan Bóg ślepotą zaraził – tak iż się obaczywszy, za nimi do kościoła prowadzić się kazał, i upadszy do nóg matki i córki, o modlitwę i zleczenie prosił, i otrzymał. Ten cud sam Hrabia i przed Papieżem powiadał – a potym wielkim był obrońcą i dobrodziejem Katarzyny ś. Drugi raz także, gdy z dozwolenia matki do Assyżu do ś. Franciszka szła – w nocy łotrzykowie na gospodę, gdzie była na noc ś. Katarzyna, uderzyli – i już plugawie mówiąc, o czystość się jej panieńską kusić chcieli – aż je P. Bóg cudem swym i mocą odstraszył. Bo usłyszeli jakoby urząd na nie przyjachał, i wołał, chwytajcie te łotrzyki, chwytajcie. I tak się z bojaźnią rozbieżeli.
   16Miłosierdzie wielkie przeciw chorym i niemocnym, jeszcze się z nią z matki urodziło. Bo ją maluczką matka do szpitalów brała – gdy nogi wrzodowate i sprośne umywała, toż też ona, w naśladowaniu matki czyniła – w cierpliwości była barzo umocniona, iż ją żadna nędza, ani niedostatek, ani ludzka nieprzyjaźń zwyciężyć nie mogła. Przez dwadzieścia i pięć lat z matką będąc, i wszędzie się z nią włócząc, i dobrowolne wygnanie cierpiąc, i do Jeruzalem do Bożego grobu z nią pielgrzymowała. Gdzie matka jej febrą zachorzawszy, i z nią się do Rzymu wróciwszy, żywota dokonała. Której ona ciało do Szwecjej przeniosła. Gdy wiele osób męskich i żeńskich ciało ono nawiedzało – wszystkich do wzgardy świata tego upominała, i wiele ich ku dobremu pozyskała.
   17A przypłynąwszy do Gdańska, grzechy srogie krzyżaków wolną mową karała, i pomstę im bliską opowiadała. Każdy się oną jej zacną a dziwną i w Duchu gorącą wymową ujmował, i dziwował się takim darom Bożym w panience onej. Przyjachawszy do Szwecjej, processje kościołów, biskupów i wszytkiego kapłaństwa, i skupienie wielkie ludzi było, do onych świętych kości. 18Bo nie tylo ciało ś. Brygidy, ale wiele innych ś. kości z Rzymu z sobą wieźli – które miała ś. Brygida i córka jej od Kardynałów, od królowej Neapolitańskiej, od panów i pań zacnych Rzymskich i klasztorów rozmaitych. Pogrzebszy ciało matki swej w klasztorze Watstenie, tamże sama w tym klasztorze została, i zamkniona na służbie Bożej, panienki zakonne sprawowała – 19regułę im Zbawicielowę stawiąc, której się od matki swej była nauczyła. A gdy ś. Brygida i po śmierci cudy słynęła – zdało się królowi Szwedzkiemu i radzie jego, aby do Rzymu jachała ś. Katarzyna, o kanonizacją matce swej, jako ta, która jej spraw dobrze świadoma była. 20Zajachała znowu do Rzymu, i gdy tam sprawy jej wszytki i cuda spisowała, nie mniej się u Rzymian świątobliwość jej wsławiła, i do niej się w wielkich swych potrzebach uciekali.
   Mąż jeden Włoch na imię Latinus, żony swej chorej a jego wiadomością grzesznej, do spowiedzi namówić nie mogąc – ś. Katarzyny w tym używał – która gdy ją nawiedziła, acz na przodku twardą się ona niewiasta pokazała – ale od czarta za jej modlitwą przestraszona, wszystko potym uczyniła, i w dobrej nadziei i pokucie umarła. Gdy Tyber barzo wylał i wiele już był Rzymu zatopił – Rzymianie wszyscy do ś. Katarzyny posłali, aby wyszła, a rzekę modlitwą swoją uskromiła – a ona wymawiając się i niegodną mieniąc, niechciała, aż ją mocą z domu wzięli, i wstąpić jej nogami do rzeki kazali. Skoro rzeka nóg się dotknęła, wnetże upadała do morza, i w swych brzegach pomału stanęła. 21Tamże jedna zacna Rzymianka siedmioro dzieci nieżywych rodząc, o pomoc jej i radę prosiła, już ósmy raz brzemienną będąc. Ona jej relikwie matki swej dała – aby je aż do porodzenia na sobie nosiła – a kazała jej sobie dać znać o czasu swoim. Gdy była na czas przyzwana – modlić się w domu jej nie przestała, aż żywą dzieweczkę porodziła – którą ona imieniem matki swej Brygidą ochrzciła. 22Gdy była w Neapolim, jedna białagłowa barzo bogata, długo tego dla wstydu tając, jej się zwierzyła – iż od nocnego czarta gabanie miała. Ona, mówiąc pierwej pozdrowienie Panny czystej (bo ten obyczaj miała, gdy się kto o co duchownego radził) tę radę dała: naprzód aby się dobrze grzechów swoich wyspowiadała – mieniąc iż dla zatajenia jednego grzechu, takie nagrawania rad czart czyni – a ktemu żeby bosemi nogami, bez płóciennej koszule, pokornie przez ośm dni, do kościoła Krzyża ś. na pamiątkę męki Pańskiej chodząc, siedm Ojcze nasz, i siedm Zdrowaś Maryj, zmówiła – a sama jej modlitwę swoję obiecała. Uczyniła tak ona pani, i z pomocy Bożej wolną została.
   Przez pięć lat we Włoszech mieszkając, a prze rozerwanie odszczepieńskie nic sprawić nie mogąc – wziąwszy od Papieża potwierdzenie reguły Zbawicielowej, i przywileje niektóre na klasztor Watsteneński, do Szwecjej się wracała, z pracą wielką i trudzeniem dla P. Boga swego, czując już w sobie chorobę w onej wszytkiej drodze – a przyjachawszy do Szwecjej do klasztora swego, już barzo niemocą zjęta była. W której jednego klasztornego czeladnika, który spadszy z wysoka kości połamał, cudownie złeczyła, iż się wnet do roboty wrócił. 23Często w tej niemocy ciało Pańskie przyjmując, nakoniec prze boleści i niezatrzymanie żołądka, przyjąć nie śmiała – znaki tylo którymi mogła, przenaświętsze ciało, które jej było przyniesione, czcąc, i jemu pokłon czyniąc, świętą duszę wypuściła. Wiele ludzi gwiazdę nad jej ciałem aż do pogrzebu na powietrzu widziało. Król ją sam Erykus z panięty do grobu niósł – a jeden zacny i uczony Biskup Stregneński Tordo, który z nią wielką przyjaźń w Bogu wiódł, rękę jej uchwycił o modlitwę prosząc – a ona jego rękę jakoby żywa ścisnęła, jako gdy kto komu co obiecuje. Pogrzebiona roku Pańskiego, 1381. na cześć Bogu nieśmiertelnemu, którego państwo i moc na wieki wiekom. Amen.

   24Grzechy Krzyżaków, które ta ś. Katarzyna karała, tak dawno pomsty od Pana Boga wołały – gdy zapomniawszy ślubów Bogu samemu na chowanie czystości i obronę wiary Chrześciańskiej, przeciw nieprzyjacielom Krzyża świętego uczynionych, w nieczystości i cielesnych grzechach brodzili – 25a dobre mienie którego w Prusiech i Iflanciech dostali, na rozkoszy swe, nakoniec miecz swój na Chrześciany króle Polskie, dobrodzieje swoje, którzy ich przeciw pogańskiej mocy przyzwali i imiony nadali, obrócili. Karał ich Pan Bóg rozmaicie, długo ich pokuty czekając, a do zguby się ich nie skwapiając – aż gdy na złościach ich on nawyższy i nacięższy grzech, to jest kacerstwo, owoc przeklęty z złego drzewa z cielesności i z rozkoszy urósł – przepuścić im dalej Pan Bóg niechciał. Co się roku tego 1577. nawięcej na Iflanciech pokazało. Bo ta ziemia skoro sheretyczała, wnetże około roku Pańskiego 1550. moc Moskiewską, z której się pierwej śmiali, czuć poczęła, tak znacznie, że za tą samą przyczyną – 26iż kościoły pustoszyli, rozjuszony Moskiewski serce na nie wziął, i zstał się jako biczem na kacerstwo ich, co dzień się więcej umocniając nad tymi, którym wszytkę moc i męstwo i szczęście prze wzgardę wiary i kacerstwo Pan Bóg odejmował. A grzechów przyczyniając i głębiej w kacerstwo idąc – posłuszeństwo Kościelne i Papieskie zrzucili – i Biskupy wygnali, imiona kościelne na chwałę Bożą nadane, na pożytki swe rozebrali – i księżą poożeniali, i klasztory męskie i panieńskie rozegnali, i na nieczystość obrócili – i zgoła wiary ś. odstąpili, a za Lutrem idąc, Kościół ś. powszechny i Rzymski, i z nim Pana Boga ojców swoich, z Iflant wygnali. A gdy im dalej tym więcej Moskiewski silen był – nie ukarali się w kacerstwie swym, i czasu nawiedzenia swego od Pana Boga nie znali – ale się do królów Polskich i W. Ks. Litewskich, po obronę, Pana Boga zaniechawszy, uciekli. Królowie nie drożnie ich bronili – bo mieli pierwej grzech ich ukarać, i chwałę Bożą u nich spustoszoną naprawić, i o krzywdę Bożą, i wiarę Katolicką z nimi czynić – ale tego zaniechawszy, i owszem o Pana Boga się i wiarę świętą nie zastawiając, i im kacerstwa za złą radą panów heretyckich pozwalając, w obronę je swoję przyjęli. Ale jako trudno ogień gasić, póki słoma przy nim trwa – tak trudno było Iflant bronić, póki ich kacerstwa kwitnęły. Takie Boga zapomnienie w tych Iflanciech było przez te lata, iż tam jednego Katolickiego kapłana we wszytkich Iflanciech nie nalazł – ani ofiary, ani służby Bożej, tak iż żadnego tam znaku Chrześciańskiej starożytnej wiary nie zostawało – chyba na spustoszonych kościelnych murach, na podeptanych obrazach, na zwojowanych ołtarzach, na pustych klasztorach, i na innej brzydkości spustoszenia, znać było wyrodki nieszczęsne cnych Chrześcian ojców swoich.

1  XXIII. Martii. Marca. Mart. R. 22. eiusd.
Znak świątobliwości w dzieciństwie.
Od igrania dziecinnego jako ją Pan Bóg odstraszył.
Męża na chowanie czystości namówiła.
Powściągliwości ś. moc.
Do Rzymu za matką jachała.
Obiecała przy matce trwać na pielgrzymstwie dla Chrystusa.
Papieskie słowo o ś. Katarzynie.
Skuszona od czarta zachwiała się.
10  Biciem i rózgami pokusy zbyła.
11  Drugi raz wróciła się pokusa.
12  Rada pożyteczna barzo w pokusach posłuszeństwo.
13  Modlitwa Katarzyny ś. przed przyjęcim ciała Bożego.
14  O patrona P. Boga prosiła.
15  Dziwne wybawienie z niebezpieczeństwa czystości.
16  Miłosierdzie przeciw chorym.
17  Grzechy krzyżaków w Gdańsku karała.
18  Wiele kości świętych z Rzymu przyniosła do Szwecjej.
19  Reguła Zbawicielowa ś. Brygidy panienkom.
20  Jachała drugi raz do Rzymu.
21  Niewiastę dzieci nieżywe rodzącą zleczyła.
22  Drugą mając nocne gabanie od czarta.
23  Przyjąć jedno duchownie ciało Boże nie mogła.
24  Obrok duchowny.
25  Grzechy Krzyżaków.
26  Iflancka zguba i przyczyny jej.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz