sobota, 17 lutego 2024

(164) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Dwóch synów

   28 «Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”. 29 Ten odpowiedział: „Idę, panie!”, lecz nie poszedł. 30 Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Później jednak opamiętał się i poszedł. 31 Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?» Mówią Mu: «Ten drugi». Wtedy Jezus rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. 32 Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wy mu nie uwierzyliście. Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice. Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć» (Mt 21,28-32).

   28 Τί δὲ ὑμῖν δοκεῖ; ἄνθρωπος εἶχεν τέκνα δύο. καὶ προσελθὼν τῷ πρώτῳ εἶπεν· τέκνον, ὕπαγε σήμερον ἐργάζου ἐν τῷ ἀμπελῶνι. 29 ὁ δὲ ἀποκριθεὶς εἶπεν· οὐ θέλω, ὕστερον δὲ μεταμεληθεὶς ἀπῆλθεν. 30 προσελθὼν δὲ τῷ ἑτέρῳ εἶπεν ὡσαύτως. ὁ δὲ ἀποκριθεὶς εἶπεν· ἐγώ, κύριε, καὶ οὐκ ἀπῆλθεν. 31 τίς ἐκ τῶν δύο ἐποίησεν τὸ θέλημα τοῦ πατρός; λέγουσιν· ὁ πρῶτος. λέγει αὐτοῖς ὁ Ἰησοῦς· ἀμὴν λέγω ὑμῖν ὅτι οἱ τελῶναι καὶ αἱ πόρναι προάγουσιν ὑμᾶς εἰς τὴν βασιλείαν τοῦ θεοῦ. 32 ἦλθεν γὰρ Ἰωάννης πρὸς ὑμᾶς ἐν ὁδῷ δικαιοσύνης, καὶ οὐκ ἐπιστεύσατε αὐτῷ, οἱ δὲ τελῶναι καὶ αἱ πόρναι ἐπίστευσαν αὐτῷ· ὑμεῖς δὲ ἰδόντες οὐδὲ μετεμελήθητε ὕστερον τοῦ πιστεῦσαι αὐτῷ. (Mt 21,28-32)

   «Pokój niech będzie z wami. Wam wszystkim otaczającym Mnie chcę przedstawić przypowieść. Niech każdy wydobędzie z niej pouczenie i tę część, która najbardziej mu odpowiada. Posłuchajcie.
   Pewien mężczyzna miał dwóch synów. Podszedłszy do pierwszego powiedział mu: „Mój synu, idź pracować dziś w winnicy twego ojca”. To był znak wielkiej czci ze strony ojca! Uważał, że syn jest zdolny pracować tam, gdzie dotąd pracował ojciec. Był to znak, że widział w swym synu dobrą wolę, stałość, zdolności, doświadczenie i miłość do ojca. Jednak syn, nieco zajęty sprawami tego świata – szatan posługuje się takimi złudzeniami dla oddalenia od dobra – i bojąc się, że może uchodzić za sługę, odpowiedział: „Nie pójdę. Nie chce mi się tam iść”. Bał się drwin i być może także prześladowań ze strony wrogów ojca, którzy nie ośmielali się podnieść na niego ręki, lecz mieliby mniej względów dla syna.
   Ojciec poszedł więc do drugiego syna, żeby powiedzieć mu to, co powiedział pierwszemu. A drugi syn odrzekł: „Tak, ojcze, zaraz tam pójdę”.
   Cóż się jednak stało? Pierwszy syn miał duszę prawą. Po chwili słabości z powodu pokusy, buntu, odczuł skruchę, że zawiódł ojca. Nic więc nie mówiąc, poszedł do winnicy. Pracował cały dzień aż do późnego wieczora. Wrócił do domu zadowolony, z sercem spokojnym po wypełnionym obowiązku. Drugi natomiast, słaby i kłamca, wyszedł z domu, to prawda, lecz potem stracił czas na wałęsaniu się po wiosce. Bez pożytku odwiedzał wpływowych przyjaciół, choć miał nadzieję wyciągnąć z tego korzyść. I mówił w swym sercu: „Ojciec jest stary i nie wychodzi z domu. Powiem mu, że byłem posłuszny, a on w to uwierzy...”
   Ale i dla niego nadszedł wieczór. Powrócił do domu. Wyglądał na zmęczonego leniwego człowieka. Jego szata nie była pomięta. Niepewnie pozdrowił ojca, który go obserwował i porównywał ze starszym. Ten zaś wrócił zmęczony, brudny, rozczochrany, lecz radosny i szczery, ze spojrzeniem pokornym i dobrym. Nie chcąc się pysznić ze spełnionego obowiązku, zamierzał jednak powiedzieć ojcu: „Kocham cię i to naprawdę tak mocno, że dla sprawienia ci radości przezwyciężyłem pokusę”. To jasno przemówiło do rozumu ojca, który pocałował zmęczonego syna, mówiąc mu:
   „Jesteś błogosławiony, gdyż pojąłeś miłość!”
   A wam jak się wydaje? Który z dwóch kochał? Z pewnością powiecie: „Ten który czynił wolę swego ojca”. A który ją czynił? Pierwszy czy drugi syn?» [– pyta Jezus.]
   «Pierwszy!» – odpowiada tłum jednogłośnie.
   «Pierwszy. Tak. Tak samo jest w Izraelu. Uskarżacie się na to. Nie są świętymi w oczach Bożych ci, którzy mówią: „Panie! Panie!” i uderzają się w piersi, chociaż nie mają w sercu prawdziwej skruchy z powodu swoich grzechów. Ich serce zaś naprawdę staje się coraz twardsze. Nie [są świętymi] ci, którzy przestrzegają wypełniania obrzędów dla zwrócenia na siebie uwagi, aby ich nazywano świętymi. Tymczasem w życiu prywatnym brak im miłości i sprawiedliwości. Nie [są świętymi] ci, którzy naprawdę buntują się przeciw Woli Boga, który Mnie wysyła, i atakują ją tak, jakby to była wola szatana. To nie zostanie wybaczone. Ale świętymi i drogimi Najwyższemu są ci, którzy uznając, że Bóg wszystko, co czyni, robi dobrze, przyjmują Wysłannika Boga i słuchają Jego słów. Chcą bowiem umieć postępować lepiej, coraz lepiej w tym, czego pragnie Ojciec.
   Zaprawdę powiadam wam: ludzie prości, ubodzy, celnicy, nierządnice wyprzedzą wielu z tych, których się zwie: „nauczycielami”, „potężnymi”, „świętymi”, i wejdą do Królestwa Bożego. I to będzie sprawiedliwość.
   Jan przyszedł do Izraela, aby go poprowadzić po drogach Sprawiedliwości. Zbyt wielka jednak część Izraela nie uwierzyła mu – tego Izraela, który sam sobie przydaje tytuł „uczonego i świętego”. A celnicy i nierządnice uwierzyli mu. Ja przyszedłem, a uczeni i święci Mi nie wierzą. Wierzą jednak we Mnie ubodzy, prości, grzesznicy. I dokonałem cudów. Oni zaś nie uwierzyli nawet tym cudom i nie żałowali za to, że nie uwierzyli we Mnie. Przeciwnie, ich nienawiść skierowała się przeciw Mnie oraz tym, którzy Mnie kochają.
   I powiadam wam: „Błogosławieni ci, którzy potrafią wierzyć we Mnie i czynić wolę Pana, w którym znajduje się zbawienie wieczne”. Powiększcie waszą wiarę i bądźcie stali. Posiądziecie Niebo, bo potrafiliście umiłować Prawdę.
   Idźcie. Bóg niech będzie z wami, zawsze».
   Błogosławi ich i żegna. Potem, u boku Nikodema, idzie do domu ucznia, aby tam pozostać w czasie najsilniejszego upału… (IV, cz. 3, 96: 29 marca 1946. A, 8195-8206)

   «La pace sia con voi. A voi tutti che mi state d’attorno Io voglio proporre una parabola. E ognuno ne colga quell’insegnamento e quella parte che a lui più si conviene. Udite.
   Un uomo aveva due figli. Avvicinatosi al primo, disse: “Figlio mio, vieni a lavorare oggi nella vigna del padre tuo”. Un grande segno di onore era quello del padre! Egli giudicava il figlio capace di lavorare là dove fino ad allora il padre aveva lavorato. Segno che vedeva nel figlio buona volontà, costanza, capacità, esperienza e amore per il padre. Ma il figlio, un poco distratto da cose del mondo, timoroso di apparire in veste di servo – Satana fa uso di questi miraggi per allontanare dal Bene – temendo beffe e forse anche rappresaglie da nemici del padre, che su di lui non osavano alzare la mano, ma meno riguardi avrebbero avuto col figlio, rispose: “Non ci vado. Non ne ho voglia”. Il padre andò allora dall’altro figlio, dicendogli ciò che aveva detto al primo. E il secondo figlio rispose subito: “Sì, padre. Vado subito”.
   Però, che avvenne? Che il primo figlio, essendo di animo retto, dopo un primo momento di debolezza nella tentazione, di ribellione, pentitosi di avere disgustato il padre, senza parlare andò alla vigna e lavorò tutto il giorno fino alla più tarda sera, tornando poi soddisfatto alla sua casa con la pace nel cuore per il dovere compiuto. Il secondo, invece, menzognero e debole, uscì di casa, è vero, ma poi si perse a vagabondare per il paese in inutili visite ad amici influenti, dai quali sperava avere utili. E diceva in cuor suo: “Il padre è vecchio e non esce di casa. Dirò che gli ho ubbidito ed egli lo crederà…”. Ma, venuta la sera anche per lui e tornato alla casa, il suo aspetto stanco di ozioso, le vesti senza sgualciture e l’insicuro saluto dato al padre, che l’osservava e lo confrontava col primo – tornato stanco, sporco, scarmigliato, ma gioviale e sincero nello sguardo umile, buono, che, senza volere vantarsi del dovere compiuto, voleva però dire al padre: “Ti amo. E con verità. Tanto che per farti contento ho vinto la tentazione” - parlarono chiaramente all’intelletto del padre. Il quale, abbracciato il figlio stanco, disse: “Te benedetto, perché hai compreso l’amore!”.
   Infatti, che ve ne pare? Quale dei due aveva amato? Certo voi dite: “Colui che aveva fatto la volontà del padre suo”. E chi l’aveva fatta? Il primo o il secondo figlio?».
   «Il primo», risponde la folla unanime.
   «Il primo. Sì. Anche in Israele, e voi ve ne lamentate, non sono quelli che dicono: “Signore! Signore!”, battendosi il petto senza avere nel cuore il vero pentimento dei loro peccati – tanto è vero che sempre più duri di cuore si fanno – non sono quelli che ostentano devoti riti per esser detti santi, ma in privato sono senza carità e giustizia, non sono questi, che si ribellano, in verità, alla volontà di Dio che mi manda, e l’impugnano come fosse volontà di Satana – e ciò non sarà perdonato – non sono questi quelli che sono i santi agli occhi di Dio. Ma sono quelli che, riconoscendo che Dio tutto bene fa ciò che fa, accolgono il Messo di Dio e ne ascoltano la parola per saper fare meglio, sempre meglio ciò che il Padre vuole, sono questi quelli che sono santi e cari all’Altissimo.
   In verità vi dico: gli ignoranti, i poveri, i pubblicani, le meretrici andranno avanti a molti che sono detti “maestri”, “potenti”, “santi”, ed entreranno nel Regno di Dio.
   E giustizia sarà. Perché è venuto Giovanni ad Israele per condurlo sulle vie della Giustizia, e troppo Israele non gli ha creduto, l’Israele che si chiama da se stesso “dotto e santo”, ma i pubblicani e le meretrici gli hanno creduto. Ed Io sono venuto, e i dotti e santi non mi credono, ma credono in Me i poveri, gli ignoranti, i peccatori. Ed ho fatto miracoli; e neppure a questo si è creduto, né viene pentimento di non credere in Me. Anzi, odio viene su Me e su chi mi ama.
   Ebbene Io dico: “Benedetti coloro che sanno credere in Me e fare questa volontà del Signore in cui è salute eterna”. Aumentate la vostra fede e siate costanti. Possederete il Cielo perché avrete saputo amare la Verità.
   Andate. Dio sia con voi, sempre».
   Li benedice e congeda e poi, a fianco di Nicodemo, va verso la casa del discepolo per sostarvi mentre il sole è cocente… (6, 407)


Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28


Przekład polski 
Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)


Zapis włoski: Maria Valtorta, 
L’Evangelo come mi e' stato rivelato, 
Edizioni Paoline, Pisa 2001

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz