środa, 15 listopada 2017

(78) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Uzdrowienie sługi setnika

   5 Gdy [Jezus] wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, 6 mówiąc: «Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi». 7 Rzekł mu Jezus: «Przyjdę i uzdrowię go». 8 Lecz setnik odpowiedział: «Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. 9 Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Przyjdź! – a przychodzi; a słudze: Zrób to! – a robi». 10 Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: «Zaprawdę, powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. 11 Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i z zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. 12 A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów». 13 Do setnika zaś Jezus rzekł: «Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie». (Mt 8,5-13)

   1 Gdy Jezus dokończył wszystkich tych mów do słuchającego [Go] ludu, wszedł do Kafarnaum. 2 Sługa pewnego setnika, szczególnie przez niego ceniony, chorował i bliski był śmierci. 3 Skoro setnik posłyszał o Jezusie, wysłał do Niego starszyznę żydowską z prośbą, żeby przyszedł i uzdrowił mu sługę. 4 Ci zjawili się u Jezusa i prosili Go usilnie: «Godzien jest, żebyś mu to wyświadczył – mówili – 5 miłuje bowiem nasz naród i sam zbudował nam synagogę». 6 Jezus przeto zdążał z nimi. A gdy był już niedaleko domu, setnik wysłał do Niego przyjaciół ze słowami: «Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. 7 I dlatego ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. 8 Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Przyjdź! – a przychodzi; a mojemu słudze: Zrób to! – a robi». 9 Gdy Jezus to usłyszał, zadziwił się nad nim, i zwróciwszy się do tłumu, który szedł za Nim, rzekł: «Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu». 10 A gdy wysłańcy wrócili do domu, zastali sługę zdrowego. (Łk 7,1-10)

   5 Εἰσελθόντος δὲ αὐτοῦ εἰς Καφαρναοὺμ προσῆλθεν αὐτῷ ἑκατόνταρχος παρακαλῶν αὐτὸν 6 καὶ λέγων· κύριε, ὁ παῖς μου βέβληται ἐν τῇ οἰκίᾳ παραλυτικός, δεινῶς βασανιζόμενος. 7 καὶ λέγει αὐτῷ· ἐγὼ ἐλθὼν θεραπεύσω αὐτόν. 8 καὶ ἀποκριθεὶς ὁ ἑκατόνταρχος ἔφη· κύριε, οὐκ εἰμὶ ἱκανὸς ἵνα μου ὑπὸ τὴν στέγην εἰσέλθῃς, ἀλλὰ μόνον εἰπὲ λόγῳ, καὶ ἰαθήσεται ὁ παῖς μου. 9 καὶ γὰρ ἐγὼ ἄνθρωπός εἰμι ὑπὸ ἐξουσίαν, ἔχων ὑπ’ ἐμαυτὸν στρατιώτας, καὶ λέγω τούτῳ· πορεύθητι, καὶ πορεύεται, καὶ ἄλλῳ· ἔρχου, καὶ ἔρχεται, καὶ τῷ δούλῳ μου· ποίησον τοῦτο, καὶ ποιεῖ. 10 ἀκούσας δὲ ὁ Ἰησοῦς ἐθαύμασεν καὶ εἶπεν τοῖς ἀκολουθοῦσιν· ἀμὴν λέγω ὑμῖν, παρ’ οὐδενὶ τοσαύτην πίστιν ἐν τῷ Ἰσραὴλ εὗρον. 11 Λέγω δὲ ὑμῖν ὅτι πολλοὶ ἀπὸ ἀνατολῶν καὶ δυσμῶν ἥξουσιν καὶ ἀνακλιθήσονται μετὰ Ἀβραὰμ καὶ Ἰσαὰκ καὶ Ἰακὼβ ἐν τῇ βασιλείᾳ τῶν οὐρανῶν, 12 οἱ δὲ υἱοὶ τῆς βασιλείας ἐκβληθήσονται εἰς τὸ σκότος τὸ ἐξώτερον· ἐκεῖ ἔσται ὁ κλαυθμὸς καὶ ὁ βρυγμὸς τῶν ὀδόντων. 13 καὶ εἶπεν ὁ Ἰησοῦς τῷ ἑκατοντάρχῃ· ὕπαγε, ὡς ἐπίστευσας γενηθήτω σοι. καὶ ἰάθη ὁ παῖς [αὐτοῦ] ἐν τῇ ὥρᾳ ἐκείνῃ. (Mt 8,5-13)

   1 Ἐπειδὴ ἐπλήρωσεν πάντα τὰ ῥήματα αὐτοῦ εἰς τὰς ἀκοὰς τοῦ λαοῦ, εἰσῆλθεν εἰς Καφαρναούμ. 2 Ἑκατοντάρχου δέ τινος δοῦλος κακῶς ἔχων ἤμελλεν τελευτᾶν, ὃς ἦν αὐτῷ ἔντιμος. 3 ἀκούσας δὲ περὶ τοῦ Ἰησοῦ ἀπέστειλεν πρὸς αὐτὸν πρεσβυτέρους τῶν Ἰουδαίων ἐρωτῶν αὐτὸν ὅπως ἐλθὼν διασώσῃ τὸν δοῦλον αὐτοῦ. 4 οἱ δὲ παραγενόμενοι πρὸς τὸν Ἰησοῦν παρεκάλουν αὐτὸν σπουδαίως λέγοντες ὅτι ἄξιός ἐστιν ᾧ παρέξῃ τοῦτο· 5 ἀγαπᾷ γὰρ τὸ ἔθνος ἡμῶν καὶ τὴν συναγωγὴν αὐτὸς ᾠκοδόμησεν ἡμῖν. 6 ὁ δὲ Ἰησοῦς ἐπορεύετο σὺν αὐτοῖς. ἤδη δὲ αὐτοῦ οὐ μακρὰν ἀπέχοντος ἀπὸ τῆς οἰκίας ἔπεμψεν φίλους ὁ ἑκατοντάρχης λέγων αὐτῷ· κύριε, μὴ σκύλλου, οὐ γὰρ ἱκανός εἰμι ἵνα ὑπὸ τὴν στέγην μου εἰσέλθῃς· 7 διὸ οὐδὲ ἐμαυτὸν ἠξίωσα πρὸς σὲ ἐλθεῖν· ἀλλ’ εἰπὲ λόγῳ, καὶ ἰαθήτω ὁ παῖς μου. 8 καὶ γὰρ ἐγὼ ἄνθρωπός εἰμι ὑπὸ ἐξουσίαν τασσόμενος ἔχων ὑπ’ ἐμαυτὸν στρατιώτας, καὶ λέγω τούτῳ· πορεύθητι, καὶ πορεύεται, καὶ ἄλλῳ· ἔρχου, καὶ ἔρχεται, καὶ τῷ δούλῳ μου· ποίησον τοῦτο, καὶ ποιεῖ. 9 ἀκούσας δὲ ταῦτα ὁ Ἰησοῦς ἐθαύμασεν αὐτὸν καὶ στραφεὶς τῷ ἀκολουθοῦντι αὐτῷ ὄχλῳ εἶπεν· λέγω ὑμῖν, οὐδὲ ἐν τῷ Ἰσραὴλ τοσαύτην πίστιν εὗρον. 10 Καὶ ὑποστρέψαντες εἰς τὸν οἶκον οἱ πεμφθέντες εὗρον τὸν δοῦλον ὑγιαίνοντα. (Łk 7,1-10)

   Idąc od wsi, Jezus wchodzi do Kafarnaum. Z Nim jest dwunastu czy raczej jedenastu apostołów, bo nie ma Jana. Następują zwyczajowe pozdrowienia ludzi o bardzo zróżnicowanym wyrazie: od bardzo prostych, dziecięcych, do bardzo nieśmiałych, niewieścich, po ekstatyczne pozdrowienia cudownie uzdrowionych oraz ciekawskich lub ironicznych. Ich rodzaje są różne.
   Jezus odpowiada na wszystkie, zgodnie ze sposobem, w jaki jest pozdrawiany: głaska dzieci, błogosławi niewiasty, uśmiecha się do uzdrowionych, okazuje głęboki szacunek każdemu. Jednak tym razem do zwykłych pozdrowień dołącza się pozdrowienie miejscowego, jak sądzę, centuriona. Pozdrawia Go swoim:
   «Witaj, Nauczycielu!»
   Jezus odpowiada słowami:
   «Niech Bóg przyjdzie do ciebie».
   Tłum zbliża się, ciekawy, jaki przebieg będzie miało spotkanie. Rzymianin mówi:
   «Już od wielu dni czekam na Ciebie. Nie rozpoznajesz mnie, a ja byłem pomiędzy słuchającymi Cię na górze. Byłem ubrany po cywilnemu. Nie pytasz, po co przyszedłem?»
   «Nie. Czego chcesz ode Mnie?»
   «Mamy rozkaz pilnować tych, którzy gromadzą ludzi. Zbyt wiele razy Rzym pożałował, że zezwalał na spotkania szlachetne z pozoru. Patrząc jednak na Ciebie i słuchając Cię myślałem o Tobie jako o... jako o... Mam chorego sługę, Panie. Leży w moim domu na łożu, sparaliżowany z powodu choroby kości i straszliwie cierpi. Nasi lekarze nie potrafią go uzdrowić. Zaprosiłem waszych, żeby przyszli, bo są to choroby, pochodzące od zepsutego powietrza tych okolic, i oni potrafią je leczyć ziołami z rozpalonych brzegów, gdzie stoją wody, zanim pochłonie je piasek morski. Odmówili przyjścia. Sprawia mi to wielki ból, bo to wierny sługa».
   «Przyjdę i uzdrowię go».
   «Nie, Panie. Nie proszę Cię o tak wiele. Jestem poganinem, dla was – brudem. Jeśli hebrajscy lekarze obawiają się zanieczyszczenia wejściem do mojego domu, to o ileż bardziej zanieczyściłbyś się Ty, który jesteś boski. Nie jestem godzien, byś wszedł pod mój dach. Lecz jeśli powiesz jedno słowo z tego miejsca, mój sługa wyzdrowieje, bo Ty kierujesz wszystkim, co istnieje. Ja jestem człowiekiem mającym nad sobą wielu zwierzchników. Z nich pierwszym jest Cezar. Dla nich muszę robić, myśleć, działać, jak mi przykazano. Ja sam mogę z kolei wydawać rozkazy żołnierzom, których mam pod sobą. Jeśli mówię jednemu: „Idź”, drugiemu: „Przyjdź”, a słudze: „Zrób to”, pierwszy idzie tam, dokąd go posyłam, drugi przychodzi, bo go wzywam, trzeci robi to, co każę. Tobie, który jesteś Tym, który jest, choroba będzie natychmiast posłuszna i odejdzie».
   «Choroba to nie człowiek...» – zauważa Jezus.
   «Ty także nie jesteś człowiekiem, lecz Człowiekiem. Ty możesz więc rozkazywać nawet cząsteczkom i gorączkom, bo wszystko jest poddane Twojej władzy».
   Możni z Kafarnaum odciągają Jezusa na bok i mówią Mu:
   «To Rzymianin, lecz wysłuchaj go, bo to dobry człowiek. Szanuje nas i oddaje przysługi. Pomyśl, że to właśnie on pozwolił nam zbudować synagogę i utrzymuje żołnierzy w karności, aby nie wyśmiewali nas w szabat. Udziel mu tej łaski z miłości do tego miasta, żeby się nie zasmucił i nie rozgniewał i żeby jego życzliwość nie zamieniła się w nienawiść do nas».
   Po wysłuchaniu jednego, potem drugiego, Jezus odwraca się z uśmiechem do centuriona:
   «Idź przodem. Pójdę z tobą».
   Jednak centurion znowu mówi:
   «Nie, Panie. Powiedziałem Ci: to byłby dla mnie wielki zaszczyt, gdybyś wszedł pod mój dach, lecz nie zasługuję na tak wiele. Powiedz tylko jedno słowo, a mój sługa wyzdrowieje».
   «Niech więc tak będzie. Idź z wiarą. W tej chwili gorączka go opuszcza i życie powraca do jego członków. Postępuj tak, by i do twojej duszy wstąpiło Życie. Idź».
   Centurion żegna Go po wojskowemu, skłania się i odchodzi.
   Jezus patrzy, jak żołnierz odchodzi, a potem zwraca się do obecnych i mówi:
   «Zaprawdę, mówię wam, nie znalazłem tak wielkiej wiary w Izraelu. O, to prawda! „Lud kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką. Nad mieszkańcami mrocznej krainy śmierci, wzeszło Światło”. I jeszcze: „Mesjasz po wzniesieniu Swego sztandaru nad narodami zjednoczy je”. O! Moje Królestwo! Naprawdę ku tobie napłynie nieskończona liczba! Liczniejsi będą niż wszystkie wielbłądy i dromadery Madianu i Efy i niż tragarze złota i kadzidła Saby; bardziej liczni niż wszystkie stada Kedaru i barany Nebajotu będą ci, którzy przyjdą do ciebie. I serce Moje rozpłynie się z radości na widok przychodzących do Mnie ludów morza i potęgi narodów. Wyspy czekają na Mnie, by Mnie adorować, i synowie cudzoziemców wzniosą mury Mojego Kościoła, którego bramy będą zawsze otwarte, by przyjmować królów i moc narodów i aby je we Mnie uświęcić. To, co widział Izajasz,67 wypełni się! Mówię wam, że liczni przyjdą ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą razem z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w Królestwie Niebieskim, podczas gdy synowie Królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz, w ciemności, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów».
   «Prorokujesz więc, że poganie będą równi synom Abrahama?»
   «Nie równi, lecz – wyżsi. Niech wam nie będzie przykro z tego powodu, bo to wasza wina. Nie Ja, lecz Prorocy to mówią, a znaki już to potwierdzają. Teraz niech kilku z was idzie do domu centuriona, aby stwierdzić, czy jego sługa jest uzdrowiony, jak wiara Rzymianina na to zasługiwała. Idźcie. Być może w domu są chorzy, którzy czekają na Moje przybycie».
   Jezus z apostołami i kilku innymi [osobami] idzie w kierunku domu, w którym zwykle przebywa, kiedy jest w Kafarnaum. Wielu ciekawych spieszy hałaśliwie do domu centuriona. (III (cz. 1-2), 37: 2 czerwca 1945. A, 5231-5234)

67  Por. Iz 60. (Przyp. wyd.)

   Venendo dalla campagna Gesù entra in Cafarnao. Sono con Lui solo i dodici, anzi gli undici apostoli, perché non c'è Giovanni. I soliti saluti della gente su una gamma molto varia di espressioni, da quelli che sono tutta semplicità dei bambini, a quelli un poco timidi delle donne, a quelli estatici dei miracolati, fino a quelli curiosi o ironici. Ce ne sono per tutti i gusti. E Gesù risponde a tutti, a seconda di come è salutato: con carezze ai piccoli, benedizioni alle donne, sorrisi ai miracolati, e rispetto profondo per gli altri. Ma questa volta alla serie si unisce il saluto del centurione del luogo, credo. Lo saluta col suo: «Salve, Maestro!» al quale Gesù risponde col suo: «Dio venga a te».
   Il romano prosegue, mentre la folla si accosta curiosa di vedere come va l'incontro:
   «Sono più giorni che ti aspetto. Tu non mi riconosci fra gli ascoltatori del Monte. Ero vestito da cittadino. Non mi chiedi perché ero venuto?».
   «Non te lo chiedo. Che vuoi da Me?».
   «L'ordine è di seguire coloro che tendono assembramenti, perché troppe volte Roma dovette pentirsi di avere concesso riunioni di apparenza onesta. Ma, vedendo e udendo, ho pensato a Te come a... come a... Ho un servo malato, Signore. Egli giace nella mia casa, nel suo letto, paralizzato da un male nelle ossa, e soffre terribilmente. I nostri medici non lo guariscono. I vostri, che ho invitato a venire perché sono mali che vengono dalle arie corrotte di queste regioni, e voi li sapete curare con le erbe del suolo febbricoso della sponda dove stagnano le acque prima di esser bevute dalle arene del mare, si sono rifiutati di venire. Ne ho dolore perché è un servo fedele».
   «Io verrò e te lo guarirò».
   «No, Signore. Non chiedo che Tu faccia tanto. Sono pagano, sudiciume per voi. Se i medici ebrei temono contaminarsi col porre piede nella mia casa, con più ragione essa è contaminazione a Te che sei divino. Io non sono degno che Tu entri sotto il mio tetto. Ma se Tu dici da qui una sola parola il mio servo guarirà, perché Tu comandi a tutto quanto è. Ora se io che sono un uomo sottoposto a tante autorità, la prima delle quali è Cesare, per cui devo fare, pensare, agire come mi è comandato, posso a mia volta comandare ai soldati che ho sotto il mio comando, e se dico ad uno: "Va'", all'altro: "Vieni", e al servo: "Fa' questo", uno va dove lo mando, l'altro viene perché lo chiamo, il terzo fa quello che dico, Tu, che sei Chi sei, sarai tosto ubbidito dalla malattia ed essa se ne andrà».
   «Non è un uomo la malattia...» obbietta Gesù.
   «Neppur Tu sei un uomo, ma sei l'Uomo. Puoi dunque comandare anche agli elementi e alle febbri perchétutto è soggetto al tuo potere».
   Dei maggiorenti di Cafarnao prendono in disparte Gesù e gli dicono: «Egli è romano, ma Tu ascoltalo perché è uomo dabbene che ci rispetta e ci aiuta. Pensa che ha fatto fabbricare proprio lui la nostra sinagoga e tiene in rispetto i suoi soldati perché non ci sbeffeggino nei sabati. Fàgli dunque grazia per amore della tua città, acciò egli non resti deluso ed irritato ed il suo amore non si volga in odio per noi».
   E Gesù, ascoltati questi e quello, si volge sorridendo al centùrione dicendo: «Va' avanti che vengo».
   Ma il centurione torna a dire: «No, Signore, io l'ho detto: molto onore sarebbe se Tu entrassi sotto il mio tetto, ma non merito tanto; di' solo una parola e il mio servo sarà guarito».
   «E sia. Va' con fede. In questo istante la febbre lo lascia e la vita torna alle membra. Fa' che alla tua anima pure venga la Vita. Va'».
   Il centurione saluta militarmente, e poi si inchina e se ne va. Gesù lo guarda andare e poi si rivolge ai presenti e dice: «In verità vi dico che non ho trovato tanta fede in Israele. Oh! è pur vero! "Il popolo che camminava nelle tenebre vide una gran luce. Sopra coloro che abitavano nell'oscura regione di morte la Luce è spuntata", e ancora: "Il Messia, alzata la sua bandiera sulle nazioni, le riunirà". Oh! Regno mio! Veramente a te affluiranno in numero sterminato! Più che tutti i cammelli e i dromedari di Madian e di Efa, e i portatori d'oro e incenso di Saba, più che tutti i greggi di Cedar e gli arieti di Nabaiot saranno numerosi coloro che verranno a te, ed il mio cuore si dilaterà di gioia vedendo venire a Me i popoli del mare e le potenze delle nazioni. Me aspettano le isole per adorarmi, e i figli degli stranieri edificheranno le mura della mia Chiesa della quale sempre staranno aperte le porte ad accogliere i re e la forza delle nazioni ed a santificarli in Me. Questo che Isaia ha visto, ecco si compirà! Io vi dico che molti verranno da oriente e occidente e sederanno con Abramo, Isacco e Giacobbe nel Regno dei Cieli, mentre i figli del Regno saranno gettati nelle tenebre esteriori, dove sarà pianto e stridor di denti».
   «Tu dunque profetizzi che i gentili saranno pari ai figli d'Abramo?».
   «Non pari: superiori. Non vi rincresca che perché ciò è vostra colpa. Non Io, ma i Profeti lo dicono, ed i segni già lo confermano. Ora alcuno di voi vada verso la casa del centurione per constatare che il suo servo è guarito come la fede del romano lo meritava. Venite. Forse nella casa vi sono malati che attendono la mia venuta».
   E Gesù, con gli apostoli e qualche altro, perche i piu si precipitano curiosi e schiamazzanti verso la casa del centurione, si dirige alla solita casa dove sosta nei giorni che è a Cafarnao. (3, 177)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz