wtorek, 2 października 2018

(106) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Człowiek z uschłą ręką

   9 Idąc stamtąd, wszedł do ich synagogi. 10 A [był tam] człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: «Czy wolno uzdrawiać w szabat?» 11 Lecz On im odpowiedział: «Kto z was, jeśli ma jedną owcę, i ta mu wpadnie do dołu w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej? 12 O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca! Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić». 13 Wtedy rzekł do owego człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i stała się znów tak zdrowa jak druga. 14 Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. (Mt 12,9-14)

   1 Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschniętą rękę. 2 A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. 3 On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: «Podnieś się na środek!» 4 A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić?» Lecz oni milczeli. 5 Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!» Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. 6 A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz się naradzali przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. (Mk 3,1-6)

   6 W inny szabat wszedł do synagogi i nauczał. A był tam człowiek, który miał uschłą prawą rękę. 7 Uczeni zaś w Piśmie i faryzeusze śledzili Go, czy w szabat uzdrawia, żeby znaleźć powód do oskarżenia Go. 8 On wszakże znał ich myśli i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Podnieś się i stań na środku!» Podniósł się i stanął. 9 Wtedy Jezus rzekł do nich: «Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?» 10 I spojrzawszy dokoła po wszystkich, rzekł do niego: «Wyciągnij rękę!» Uczynił to, i jego ręka stała się znów zdrowa. 11 Oni zaś wpadli w szał i naradzali się między sobą, jak mają postąpić wobec Jezusa. (Łk 6,6-11)

   9 Καὶ μεταβὰς ἐκεῖθεν ἦλθεν εἰς τὴν συναγωγὴν αὐτῶν· 10 καὶ ἰδοὺ ἄνθρωπος χεῖρα ἔχων ξηράν. καὶ ἐπηρώτησαν αὐτὸν λέγοντες· εἰ ἔξεστιν τοῖς σάββασιν θεραπεῦσαι; ἵνα κατηγορήσωσιν αὐτοῦ. 11 ὁ δὲ εἶπεν αὐτοῖς· τίς ἔσται ἐξ ὑμῶν ἄνθρωπος ὃς ἕξει πρόβατον ἓν καὶ ἐὰν ἐμπέσῃ τοῦτο τοῖς σάββασιν εἰς βόθυνον, οὐχὶ κρατήσει αὐτὸ καὶ ἐγερεῖ; 12 πόσῳ οὖν διαφέρει ἄνθρωπος προβάτου. ὥστε ἔξεστιν τοῖς σάββασιν καλῶς ποιεῖν. 13 τότε λέγει τῷ ἀνθρώπῳ· ἔκτεινόν σου τὴν χεῖρα. καὶ ἐξέτεινεν καὶ ἀπεκατεστάθη ὑγιὴς ὡς ἡ ἄλλη. 14 Ἐξελθόντες δὲ οἱ Φαρισαῖοι συμβούλιον ἔλαβον κατ’ αὐτοῦ ὅπως αὐτὸν ἀπολέσωσιν. (Mt 12,9-14)

   1 Καὶ εἰσῆλθεν πάλιν εἰς τὴν συναγωγήν. καὶ ἦν ἐκεῖ ἄνθρωπος ἐξηραμμένην ἔχων τὴν χεῖρα. 2 καὶ παρετήρουν αὐτὸν εἰ τοῖς σάββασιν θεραπεύσει αὐτόν, ἵνα κατηγορήσωσιν αὐτοῦ. 3 καὶ λέγει τῷ ἀνθρώπῳ τῷ τὴν ξηρὰν χεῖρα ἔχοντι· ἔγειρε εἰς τὸ μέσον. 4 καὶ λέγει αὐτοῖς· ἔξεστιν τοῖς σάββασιν ἀγαθὸν ποιῆσαι ἢ κακοποιῆσαι, ψυχὴν σῶσαι ἢ ἀποκτεῖναι; οἱ δὲ ἐσιώπων. 5 καὶ περιβλεψάμενος αὐτοὺς μετ’ ὀργῆς, συλλυπούμενος ἐπὶ τῇ πωρώσει τῆς καρδίας αὐτῶν λέγει τῷ ἀνθρώπῳ· ἔκτεινον τὴν χεῖρα. καὶ ἐξέτεινεν καὶ ἀπεκατεστάθη ἡ χεὶρ αὐτοῦ. 6 Καὶ ἐξελθόντες οἱ Φαρισαῖοι εὐθὺς μετὰ τῶν Ἡρῳδιανῶν συμβούλιον ἐδίδουν κατ’ αὐτοῦ ὅπως αὐτὸν ἀπολέσωσιν. (Mk 3,1-6)

   6 Ἐγένετο δὲ ἐν ἑτέρῳ σαββάτῳ εἰσελθεῖν αὐτὸν εἰς τὴν συναγωγὴν καὶ διδάσκειν. καὶ ἦν ἄνθρωπος ἐκεῖ καὶ ἡ χεὶρ αὐτοῦ ἡ δεξιὰ ἦν ξηρά. 7 παρετηροῦντο δὲ αὐτὸν οἱ γραμματεῖς καὶ οἱ Φαρισαῖοι εἰ ἐν τῷ σαββάτῳ θεραπεύει, ἵνα εὕρωσιν κατηγορεῖν αὐτοῦ. 8 αὐτὸς δὲ ᾔδει τοὺς διαλογισμοὺς αὐτῶν, εἶπεν δὲ τῷ ἀνδρὶ τῷ ξηρὰν ἔχοντι τὴν χεῖρα· ἔγειρε καὶ στῆθι εἰς τὸ μέσον· καὶ ἀναστὰς ἔστη. 9 εἶπεν δὲ ὁ Ἰησοῦς πρὸς αὐτούς· ἐπερωτῶ ὑμᾶς εἰ ἔξεστιν τῷ σαββάτῳ ἀγαθοποιῆσαι ἢ κακοποιῆσαι, ψυχὴν σῶσαι ἢ ἀπολέσαι; 10 καὶ περιβλεψάμενος πάντας αὐτοὺς εἶπεν αὐτῷ· ἔκτεινον τὴν χεῖρά σου. ὁ δὲ ἐποίησεν καὶ ἀπεκατεστάθη ἡ χεὶρ αὐτοῦ. 11 αὐτοὶ δὲ ἐπλήσθησαν ἀνοίας καὶ διελάλουν πρὸς ἀλλήλους τί ἂν ποιήσαιεν τῷ Ἰησοῦ. (Łk 6,6-11)

   Jezus wchodzi do synagogi w Kafarnaum, która powoli wypełnia się ludźmi. To szabat. Jest wielkie zaskoczenie na Jego widok. Wszyscy wskazują Go palcami, szepcząc. Ktoś ciągnie za szatę tego i tamtego apostoła, żeby zapytać, kiedy wrócili. Nikt bowiem nie wiedział o ich przybyciu.
   «Właśnie dopłynęliśmy z Betsaidy do „Studni przy figowcu”, aby nie uczynić ani kroku więcej, niż to dozwolone, przyjacielu» – odpowiada Piotr faryzeuszowi Uriaszowi.
   Ten zaś odchodzi, urażony, słysząc, że rybak nazywa go „przyjacielem”. Zachowuje się lekceważąco, dołącza do swoich w pierwszym rzędzie.
   «Nie rozdrażniaj ich, Szymonie!» – ostrzega Andrzej.
   «Nie rozdrażniać? Zapytał mnie, więc mu odpowiedziałem. Powiedziałem też, że uniknęliśmy marszu dla uszanowania szabatu».
   «Powiedzą, że trudziliśmy się na łodzi...»
   «Powiedzą nawet, że zmęczyliśmy się oddychając! Głupiec! To łódź się męczy, wiatr i woda, ale nie my, bo wchodzimy tylko do łodzi».
   Andrzej przyjmuje wymówkę i milknie. Po wstępnych modlitwach nadchodzi chwila czytania fragmentu [Pisma Świętego] i wyjaśnienia. Przewodniczący synagogi prosi Jezusa, żeby to uczynił. On jednak wskazuje na faryzeuszy, mówiąc:
   «Niech oni to zrobią».
   Ponieważ jednak nie chcą tego uczynić, Jezus musi mówić. Czyta fragment z pierwszej Księgi Samuela, w której jest mowa o zdradzie Dawida przez Zifejczyków.254 Dali oni o nim znać Saulowi, znajdującemu się w Gibea.
   Jezus oddaje rulon i zaczyna mówić:
   «Pogwałcenie przykazania miłości, gościnności, szlachetności jest zawsze złem. Tymczasem człowiek nie waha się robić tego z największą obojętnością. Mamy tu opowiadanie o podwójnym pogwałceniu tego [przykazania] i o karze, jaką Bóg wymierza.
Zachowanie Zifejczyków było nikczemne. Zachowanie Saula – podobne. Oni – podli w pragnieniu pozyskania silniejszego i wyciągnięcia z tego korzyści; on – nikczemny w zamiarze pozbycia się namaszczonego przez Pana. Egoizm ich połączył. Słysząc niegodziwą propozycję, fałszywy i grzeszny król Izraela ośmiela się udzielić odpowiedzi, w której wymienia Pana:
   Bądźcie błogosławieni przez Pana”.255
   Szyderstwo względem Bożej sprawiedliwości! Zwykła drwina! Zbyt często [wzywa się] Imienia Pana i Jego błogosławieństwa nad niegodziwością człowieka. Szuka się Jego nagrody lub poręczenia. Tymczasem powiedziano: „Nie będziesz wzywał imienia Boga nadaremno”. A czy może być coś bardziej bezużytecznego – gorzej jeszcze: coś bardziej złego – niż wzywanie Imienia [Pana], aby dokonać zbrodni przeciw bliźniemu? A jednak jest to grzech o wiele częstszy niż wiele innych. Jest popełniany z obojętnością nawet przez tych, którzy są zawsze na pierwszych [miejscach] w zgromadzeniach Pańskich, w czasie ceremonii i nauczania. Zważcie, iż grzechem jest szukanie, zauważanie, przygotowywanie wszystkiego, co może szkodzić bliźniemu. To także grzech: kazać też innym szukać, zauważać, przygotowywać wszystko, co może szkodzić bliźniemu. Kuszenie innych nagrodami lub groźbą odwetu jest doprowadzaniem ich do grzechu. Uprzedzam was, że to jest grzechem. Ostrzegam was, że podobne zachowanie to egoizm i nienawiść. A wy wiecie, że nienawiść i egoizm są nieprzyjaciółmi miłości. Pomagam wam to zauważyć, ponieważ troszczę się o wasze dusze, ponieważ was kocham; ponieważ nie chcę, żebyście grzeszyli; ponieważ nie chcę, żeby was Bóg ukarał, jak stało się to z Saulem. Filistyni zniszczyli mu kraj, kiedy podążał za Dawidem, aby go ująć i zabić. Zaprawdę tak zawsze będzie z tym, kto szkodzi bliźniemu. Jego zwycięstwo potrwa tyle, co trawa na łące. Szybko wzrośnie, lecz także wyschnie i zostanie zgnieciona przez nogi obojętnych przechodniów. Tymczasem dobre zachowanie, życie szlachetne – może trudne do zrodzenia i ukształtowania – gdy już jest życiem normalnym, staje się drzewem potężnym i ulistnionym tak, że nawet zawieruchy nie mogą go wyrwać, a skwar – spalić. Zaprawdę, kto jest wierny Prawu – ale rzeczywiście wierny – ten staje się drzewem potężnym, którego namiętności nie zegną ani nie spali ogień szatana.
   Skończyłem. Jeśli ktoś chce coś dodać, niech to uczyni».
   «Mamy pytanie do Ciebie: czy to do nas, faryzeuszy, mówiłeś?»
   «Czyżby synagogę wypełniali [sami] faryzeusze? Jest was czterech. Tłum liczy setki osób. Słowo jest dla wszystkich ludzi».
   «Jednak aluzja była jasna».
   «Naprawdę nigdy nie widziano, żeby ktoś wspomniany tylko w porównaniu sam siebie oskarżał! A wy to właśnie czynicie. Dlaczego oskarżacie siebie, skoro Ja was nie oskarżam? Być może wiecie, że działacie tak, jak to powiedziałem? Ja tego nie wiem. Jeśli jednak tak jest, nawróćcie się z tego. Człowiek bowiem jest słaby i może grzeszyć. Jeśli jednak budzi się w nim szczera skrucha i pragnienie, żeby więcej nie grzeszyć, Bóg przebacza. Z pewnością trwanie w złu jest podwójnym grzechem i na takiego [człowieka] przebaczenie nie zstępuje».
   «W nas nie ma tego grzechu».
   «Zatem nie przejmujcie się Moimi słowami».
   Incydent jest skończony i synagoga napełnia się śpiewem hymnów. Wydaje się, że zgromadzenie rozejdzie się i nic więcej się nie wydarzy. Jednak faryzeusz Joachim odkrywa w tłumie pewnego człowieka i przywołuje go znakami oraz spojrzeniem, żeby przyszedł do pierwszego rzędu. To mężczyzna mający około pięćdziesięciu lat. Ma skurczoną rękę i jedną dłoń o wiele mniejszą niż druga, bo zanikły mu mięśnie.
   Jezus widzi go oraz wszystko, co uknuto, żeby dostrzegł chorego. Ma na twarzy wyraz wstrętu i współczucia. [Te odczucia] ujawniają się [na Jego obliczu szybko] jak błyskawica, lecz bardzo wyraźnie. A jednak nie unika ataku. Przeciwnie, stanowczo stawia czoła sytuacji.
   «Przyjdź tu na środek» – nakazuje mężczyźnie.
   A mając go przed Sobą, zwraca się do faryzeuszy słowami:
   «Dlaczego Mnie wystawiacie na próbę? Czyż nie skończyłem dopiero co mówić o zasadzkach i nienawiści? Czy nie powiedzieliście mi przed chwilą: „W nas nie ma tego grzechu”? Nie odpowiadacie? Odpowiedzcie przynajmniej na to: Czy w dniu szabatu można czynić dobro czy zło? Czy dozwolone jest ocalić życie lub je odebrać? Nie odpowiadacie? To Ja odpowiem za was i w obecności całego ludu, który osądzi lepiej niż wy, bo on jest prosty i pozbawiony nienawiści oraz pychy. Nie wolno w szabat wykonywać pracy. Ale jak wolno się modlić, tak samo wolno czynić dobrze. Dobro bowiem jest modlitwą jeszcze większą niż hymny i psalmy, jakie odśpiewaliśmy. Jednak ani w szabat, ani w innym dniu nie wolno czynić zła. A wy, wy je uczyniliście, zabiegając o to, by mieć tutaj tego mężczyznę, który nawet nie jest z Kafarnaum. Wezwaliście go więc przed dwoma dniami wiedząc, że jestem w Betsaidzie, bo domyślaliście się, że przybędę do Mojego miasta. Uczyniliście to, żeby spróbować Mnie oskarżyć. I popełniacie w ten sposób grzech zabijania waszej duszy, zamiast ocalenia jej. To, co Mnie dotyczy, wybaczam wam. Nie zawiodę jednak wiary tego człowieka, którego sprowadziliście, mówiąc, że go uzdrowię. Wy tymczasem chcieliście zastawić na Mnie pułapkę. On nie jest winien, gdyż przyszedł bez innego pragnienia niż to, by wyzdrowieć. I niech tak się stanie. Mężu, wyciągnij rękę i odejdź w pokoju».
   Mężczyzna jest posłuszny. Jego ręka staje się zdrowa jak druga. Zaraz posługuje się nią, żeby uchwycić brzeg płaszcza Jezusa i pocałować go. Mówi: «Ty wiesz, że ja nie znałem ich prawdziwego zamiaru. Gdybym o tym wiedział, nie przyszedłbym. Wolałbym zachować moją rękę raczej obumarłą, niż posłużyć się nią przeciw Tobie. Nie bierz mi tego za złe».
   «Idź w pokoju, człowieku. Ja znam prawdę i odnoszę się do ciebie tylko z życzliwością».
   Tłum wychodzi, komentując [wydarzenie]. Na końcu wychodzi Jezus z jedenastoma apostołami. (III (cz. 3–4), 126: 26 sierpnia 1945. A, 6264-6269)

254  Zob. 1 Sm 23-26.
255  Zob. 1 Sm 23,21.

   Gesù entra nella sinagoga di Cafarnao che si affolla lentamente di fedeli perché è sabato. Lo stupore di vederlo è molto grande. Tutti se lo accennano bisbigliando, e qualcuno tira la veste a questo o quell’apostolo per chiedere quando sono tornati in città, perché nessuno sapeva che erano giunti.
   «Siamo sbarcati adesso al “pozzo del fico” venendo da Bestaida, per non fare un passo fuori del prescritto, amico» risponde Pietro ad Uria il fariseo, e questo, offeso al sentirsi chiamare amico da un pescatore, se ne va sdegnoso a raggiungere i suoi, in prima fila.
   «Non li stuzzicare, Simone!» avverte Andrea.
   «Stuzzicarli? Mi ha interrogato e ho risposto dicendo anche che abbiamo evitato di camminare per rispetto al sabato».
   «Diranno che abbiamo faticato con la barca…».
   «Finiranno col dire che abbiamo faticato respirando! Stolto! È la barca che fatica, è il vento e l’onda, non noi andando in barca!».
   Andrea si prende il rabbuffo e tace.
   Dopo le preghiere preliminari, viene il momento della lettura di un brano e spiegazione dello stesso. Il sinagogo chiede a Gesù di farlo, ma Gesù accenna ai farisei dicendo: «Lo facciano loro». Ma, posto che loro non lo vogliono fare, deve parlare Lui.
   Gesù legge il brano del primo libro dei Re dove è narrato come Davide, tradito dagli Zifei, fu segnalato a Saul che era a Gabaa. Restituisce il rotolo e inizia a parlare.
   «Violare il precetto della carità, dell’ospitalità, dell’onestà, è sempre male. Ma l’uomo non si perita di farlo con la massima indifferenza. Qui abbiamo un duplice episodio di questa violazione e la conseguente punizione di Dio. La condotta degli Zifei era subdola. Quella di Saul non lo era da meno. I primi, vili nell’intento di ingraziarsi il più forte e averne utile. Il secondo, vile nell’intento di levare di mezzo l’unto del Signore. L’egoismo perciò li accomunava. E all’indegna proposta il falso e peccatore re d’Israele osa dare una risposta in cui è nominato il Signore: “Siate benedetti dal Signore”.
   Irrisione della giustizia di Dio! Abituale irrisione! Sulle malvagità dell’uomo troppe volte si invoca a premio o a mallevadoria il Nome del Signore e la sua benedizione. È detto: “Non nominare il Nome di Dio invano”. E vi può essere cosa più vana, peggio, più malvagia di quella di nominarlo per compiere un delitto contro il prossimo? Eppure è peccato comune più di ogni altro, fatto con indifferenza anche da quelli che sono sempre i primi nelle adunanze del Signore, nelle cerimonie e nell’insegnamento. Ricordatevi che è peccaminoso indagare, notare, preparare ogni cosa per nuocere al prossimo. E pure peccaminoso è fare indagare, notare e preparare ogni cosa, per nuocere al prossimo, da altri. È indurre gli altri al peccato tentandoli con mercede o minacciandoli di rappresaglie.
   Io vi avverto che è peccato. Io vi avverto che è egoismo e odio una simile condotta. E voi sapete che odio ed egoismo sono i nemici dell’amore. Ve ne avverto perché mi preoccupo delle vostre anime. Perché vi amo. Perché non vi voglio in peccato. Perché non vi voglio puniti da Dio come avvenne a Saul che, mentre inseguiva Davide per prenderlo e ucciderlo, ebbe il paese distrutto dai filistei. In verità ciò avverrà sempre a chi nuoce al prossimo. La sua vittoria durerà quanto l’erba sul prato. Presto sorgerà, ma presto seccherà e sarà tritata dal piede indifferente del passante. Mentre la buona condotta, la vita onesta, pare stenti a nascere ed affermarsi. Ma formata che sia come abito di vita, diviene albero potente e fronzuto che neppure il turbine divelle e la canicola non brucia. In verità, chi è fedele alla Legge, ma realmente fedele, diviene un albero potente che non è piegato dalle passioni, né arso dal fuoco di Satana.
   Ho detto. Se qualcuno vuol dire di più, lo dica».
   «Noi ti chiediamo se hai parlato per noi, farisei».
   «Di farisei è forse piena la sinagoga? Voi siete quattro, la folla è di cento e cento persone. La parola è per tutti».
   «L’allusione però era chiara».
   «In verità non si è mai visto che uno, solo indiziato da un parallelo, si accusi da sé! E voi lo fate. Ma perché vi accusate se Io non vi accuso? Sapete forse di agire come ho detto? Io non lo so. Ma se così è, ravvedetevene. Perché l’uomo è debole e può peccare. Ma Dio lo perdona se sorge in lui il pentimento sincero e la voglia di non peccare più. Ma certo che persistere nel male è doppio peccato e su di esso non scende il perdono».
   «Noi non abbiamo questo peccato».
   «E allora non vi affliggete per le mie parole».
   L’incidente è chiuso. E la sinagoga si empie del canto degli inni. Poi sembra prossima a sciogliersi l’adunanza senz’altri incidenti.
   Ma il fariseo Gioachino scopre un uomo fra la fola e gli intima coi cenni e lo sguardo di venire in prima fila. È un uomo sulla cinquantina ed ha un braccio atrofizzato, reso, anche nella mano, molto più piccolo dell’altro perché l’atrofia ha distrutto i muscoli.
   Gesù lo vede. E vede tutto l’armeggio fatto per farglielo vedere. Ha una mossa di disgusto e di compatimento sul viso, un lampo di espressione, ma molto chiara. Pure non devia il colpo. Anzi, affronta la situazione con fermezza.
   «Vieni qui, nel mezzo» ordina all’uomo. E quando lo ha davanti si volge ai farisei dicendo: «Perché mi tentate? Non ho cessato ora di parlare contro l’insidia e l’odio? E voi non avete or ora detto: “Non abbiamo questo peccato”? Non rispondete? Rispondete almeno a questo: È lecito fare del bene o del male in sabato? È lecito salvare o togliere la vita? Non rispondete? Risponderò Io per voi e al cospetto di tutto il popolo, che giudicherà meglio di voi perché è semplice e senza odio e superbia. Non è lecito fare nessun lavoro in sabato. Ma come è lecito pregare così è lecito fare del bene, perché il bene è orazione più grande ancora degli inni e dei salmi che abbiamo cantato. Mentre né in sabato né in altro giorno è lecito fare del male. E voi lo avete fatto armeggiando per avere qui quest’uomo, che non è neppure di Cafarnao e che avete fatto venire da due giorni sapendo che Io ero a Betsaida e intuendo che sarei venuto alla mia città. E lo avete fatto per vedere di trarmi in accusa. E così commettete anche il peccato di uccidere la vostra anima in luogo di salvarla. Ma per quanto sta a Me vi perdono e non deluderò la fede di questo, al quale voi avete detto di venire dicendo che lo avrei guarito, mentre lo volevate per farmi un tranello. Egli è incolpevole perché vi è venuto senz’altra intenzione che di guarire. E ciò sia. Uomo: stendi la tua mano e va’ in pace».
   L’uomo ubbidisce e la sua mano è sana, uguale all’altra. La usa subito per prendere un lembo del mantello di Gesù per baciarlo dicendogli: «Tu lo sai che io non sapevo la vera intenzione di costoro. L’avessi saputa non sarei venuto, preferendo tenermi la mano secca al servire contro di Te. Perciò non mi volere del male».
   «Va’ in pace, uomo. Io so la verità e verso di te non ho che benevolenza».
   La folla esce commentando e per ultimo esce Gesù con gli undici apostoli. (4, 263)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz