piątek, 22 listopada 2019

(129) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Nielitościwy sługa

   23 Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. 24 Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. 25 Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. 26 Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. 27 Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. 28 Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” 29 Jego współsługa padł przed nim i prosił go: Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie. 30 On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. 31 Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. 32 Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. 33 Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” 34 I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. 35 Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. (Mt 18,23-35)

   23 Διὰ τοῦτο ὡμοιώθη ἡ βασιλεία τῶν οὐρανῶν ἀνθρώπῳ βασιλεῖ, ὃς ἠθέλησεν συνᾶραι λόγον μετὰ τῶν δούλων αὐτοῦ. 24 ἀρξαμένου δὲ αὐτοῦ συναίρειν προσηνέχθη αὐτῷ εἷς ὀφειλέτης μυρίων ταλάντων. 25 μὴ ἔχοντος δὲ αὐτοῦ ἀποδοῦναι ἐκέλευσεν αὐτὸν ὁ κύριος πραθῆναι καὶ τὴν γυναῖκα καὶ τὰ τέκνα καὶ πάντα ὅσα ἔχει, καὶ ἀποδοθῆναι. 26 πεσὼν οὖν ὁ δοῦλος προσεκύνει αὐτῷ λέγων· μακροθύμησον ἐπ’ ἐμοί, καὶ πάντα ἀποδώσω σοι. 27 Σπλαγχνισθεὶς δὲ ὁ κύριος τοῦ δούλου ἐκείνου ἀπέλυσεν αὐτὸν καὶ τὸ δάνειον ἀφῆκεν αὐτῷ. 28 ἐξελθὼν δὲ ὁ δοῦλος ἐκεῖνος εὗρεν ἕνα τῶν συνδούλων αὐτοῦ, ὃς ὤφειλεν αὐτῷ ἑκατὸν δηνάρια, καὶ κρατήσας αὐτὸν ἔπνιγεν λέγων· ἀπόδος εἴ τι ὀφείλεις. 29 πεσὼν οὖν ὁ σύνδουλος αὐτοῦ παρεκάλει αὐτὸν λέγων· μακροθύμησον ἐπ’ ἐμοί, καὶ ἀποδώσω σοι. 30 ὁ δὲ οὐκ ἤθελεν ἀλλ’ ἀπελθὼν ἔβαλεν αὐτὸν εἰς φυλακὴν ἕως ἀποδῷ τὸ ὀφειλόμενον. 31 ἰδόντες οὖν οἱ σύνδουλοι αὐτοῦ τὰ γενόμενα ἐλυπήθησαν σφόδρα καὶ ἐλθόντες διεσάφησαν τῷ κυρίῳ ἑαυτῶν πάντα τὰ γενόμενα. 32 Τότε προσκαλεσάμενος αὐτὸν ὁ κύριος αὐτοῦ λέγει αὐτῷ· δοῦλε πονηρέ, πᾶσαν τὴν ὀφειλὴν ἐκείνην ἀφῆκά σοι, ἐπεὶ παρεκάλεσάς με· 33 οὐκ ἔδει καὶ σὲ ἐλεῆσαι τὸν σύνδουλόν σου, ὡς κἀγὼ σὲ ἠλέησα; 34 καὶ ὀργισθεὶς ὁ κύριος αὐτοῦ παρέδωκεν αὐτὸν τοῖς βασανισταῖς ἕως οὗ ἀποδῷ πᾶν τὸ ὀφειλόμενον. 35 οὕτως καὶ ὁ πατήρ μου ὁ οὐράνιος ποιήσει ὑμῖν, ἐὰν μὴ ἀφῆτε ἕκαστος τῷ ἀδελφῷ αὐτοῦ ἀπὸ τῶν καρδιῶν ὑμῶν. (Mt 18,23-35)

   I Jezus, którego otaczali jedynie apostołowie w miejscu zamkniętym przez krzewy, zwraca się do uczniów zgromadzonych z szacunkiem na uboczu, na polanie ozdobionej zbiornikiem pełnym przejrzystej wody. Uśmiech Jezusa jest jakby znakiem, że będzie przemawiał. I idzie [ku nim] Swym powolnym, długim krokiem, dzięki któremu – nie śpiesząc się – w niewielkim czasie pokonuje dużą odległość. Wszyscy się cieszą i otaczają Go kołem, jak dzieci [stojące] wokół kogoś, kto sprawia im radość. Jezus [ma wokół Siebie] wieniec uważnych twarzy. Znajduje miejsce i opierając się o drzewo zaczyna mówić.
   «To, co powiedziałem najpierw do ludu, [przedstawię] wam w doskonalszej [formie], bo jesteście wybranymi. Apostoł Szymon, syn Jony, zapytał Mnie: „Ile razy mam przebaczyć? Komu? Dlaczego?” Odpowiedziałem tylko jemu, a teraz powtórzę wszystkim Moją odpowiedź, gdyż powinniście ją odtąd znać.
   Posłuchajcie dobrze, ile razy i jak, i dlaczego trzeba wybaczać. Trzeba wybaczać, jak Bóg przebacza. On, wobec którego grzeszy się tysiące razy, [przebacza], jeśli [człowiek] nawraca się tysiące razy. Byle tylko widział, że u winnego nie ma pragnienia grzeszenia, poszukiwania tego, co skłania do grzechu, lecz przeciwnie – grzech jest tylko owocem ludzkiej słabości. Kiedy jednak [człowiek] chętnie1 trwa w grzechu, nie może być wybaczenia za znieważanie Prawa. Nawet jeśli czyjeś błędy zasmucają was osobiście, przebaczajcie. Przebaczajcie zawsze temu, kto was krzywdzi. Przebaczajcie, żeby uzyskać przebaczenie, gdyż i wy popełniacie błędy wobec Boga i waszych braci. Przebaczenie otwiera Królestwo Niebieskie tak człowiekowi otrzymującemu przebaczenie, jak i temu, który go udziela. To przypomina wydarzenie, do jakiego doszło pomiędzy królem i jego sługami.
   Pewien król chciał uregulować rachunki ze swymi sługami. Przywoływał jednego po drugim, rozpoczynając od tych, którzy byli najwyżsi rangą. Przybył jeden, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów, lecz nie miał z czego spłacić pożyczek danych mu przez króla na wybudowanie domów i [nabycie] różnych dóbr. Stało się tak, gdyż w rzeczywistości – z powodów mniej lub bardziej słusznych – nie używał ze zbytnią starannością sumy otrzymanej na [realizację] swych planów. Król-pan uniósł się gniewem z powodu jego lenistwa i niedotrzymania słowa. Nakazał, żeby sprzedano jego samego, jego żonę, dzieci i wszystko, co posiadał, aż zostanie spłacony dług. Sługa jednak rzucił się do stóp króla i prosił go ze łzami i z błaganiami: „Pozwól mi odejść. Miej jeszcze trochę cierpliwości, a oddam ci wszystko, co jestem ci winien, aż do ostatniego denara”. Król poruszony tak wielkim bólem – bo to był dobry król – nie tylko zgodził się na jego prośbę, ale dowiedziawszy się, że pomiędzy przyczynami jego braku pilności i niespłacenia [długu] były też choroby, darował mu dług.
   Poddany odszedł szczęśliwy. Wychodząc jednak stamtąd, spotkał na drodze innego poddanego, ubogiego, któremu pożyczył sto denarów z dziesięciu tysięcy talentów otrzymanych od króla. Przekonany przez [otrzymaną od] króla łaskę, że wolno mu wszystko, schwytał nieszczęśliwego za gardło i powiedział mu: „Oddaj mi natychmiast to, co mi jesteś winien”. Daremnie człowiek pochylał się, płacząc, całując jego stopy, jęcząc: „Miej nade mną litość, spotkało mnie tyle nieszczęść! Miej jeszcze trochę cierpliwości, a oddam ci wszystko aż do ostatniego pieniążka.” Bezlitosny sługa wezwał żołnierzy i kazał odprowadzić nieszczęśliwca do więzienia, żeby go zmusić do zapłacenia, grożąc mu utratą wolności, a nawet życia.
   O sprawie dowiedzieli się przyjaciele nieszczęśnika. Głęboko zasmuceni poszli donieść o tym królowi i panu. On zaś, dowiedziawszy się, co zaszło, rozkazał, żeby mu przyprowadzono nielitościwego sługę. Patrząc na niego surowo, rzekł mu: „Zły sługo, ja przedtem pomogłem ci, żebyś się stał miłosiernym. Uczyniłem cię bogatym i pomogłem ci jeszcze darując twój dług, kiedy tak bardzo prosiłeś mnie o cierpliwość. Ty nie miałeś litości nad jednym z twoich bliźnich, a ja, król, miałem ją dla ciebie. Dlaczego nie uczyniłeś tego, co ja zrobiłem dla ciebie?” I oburzony oddał go strażnikom więzienia, żeby go zatrzymali aż wszystko zapłaci. Powiedział: „Nie miał litości wobec kogoś, kto był mu winien bardzo mało, ja zaś, choć jestem królem, miałem dla niego tak wiele litości. Niech więc [teraz] i on nie korzysta z mojej litości.”
   W taki sam sposób Ojciec Mój postąpi wobec was, jeśli będziecie nielitościwi wobec waszych braci; jeśli, otrzymawszy od Boga tak wiele, staniecie się winnymi bardziej niż jakiś wierny. Pamiętajcie, że macie obowiązek być bez winy bardziej niż wszyscy inni. Pamiętajcie, że Bóg pożycza wam wielki skarb, lecz chce, żebyście się rozliczyli z niego przed Nim. Pamiętajcie, że bardziej niż inni powinniście praktykować miłość i przebaczenie. (III (cz. 3-4), 142: 17 września 1945. A, 6456-6466)

1  W tłumaczeniu polskim Ewy Bromboszcz podano błędnie „dobrowolnie”. Nie jest możliwe dobrowolne trwanie w grzechu, ponieważ grzech jest złem i trwanie w nim w sposób chętny nie jest dobrowolne, ale złowolne. Można sobie jeszcze wyobrazić dobrowolne poddanie się skutkom grzechu, jak Pan Jezus przez oddanie swego życia na krzyżu; lecz to nie ten przypadek chęci („dobrowolności”), o którym mowa jest tutaj. Przyp. Jakub Szukalski.

   E Gesù, che era circondato dai soli apostoli in un chioschetto di bossi, si avvia verso i discepoli che sono invece rispettosamente aggruppati su uno spiazzo decorato di una vasca piena di limpide acque. Il sorriso di Gesù è come un segnale di parola. E mentre Lui va col suo passo lento e lungo, per cui percorre molto spazio in pochi momenti, e senza affrettarsi perciò, essi si rallegrano tutti e, come bambini intorno a chi li fa felici, si stringono in cerchio. Una corona di visi attenti, finché Gesù si mette contro un alto albero e inizia a parlare. «Quanto ho detto prima al popolo va perfezionato per voi che siete gli eletti fra esso. Dall'apostolo Simone di Giona mi è stato detto: "Quante volte devo perdonare? A chi? Perché?". Ho risposto a lui in privato ed ora a tutti ripeto la mia risposta in ciò che è giusto voi sappiate sin da ora. Udite quante volte e come e perché va perdonato. Perdonare bisogna come perdona Dio, il quale, se mille volte uno pecca e se ne pente, perdona mille volte. Purché veda che nel colpevole non c'è la volontà del peccato, la ricerca di ciò che fa peccare, ma sibbene il peccato è solo frutto di una debolezza dell'uomo. Nel caso di persistenza volontaria nel peccato, non può esservi perdono per le colpe fatte alla Legge. Ma per quanto queste colpe vi danno di dolore, a voi, individualmente, perdonate. Perdonate sempre a chi vi fa del male. Perdonate per essere perdonati, perché anche voi avete colpe verso Dio e i fratelli. Il perdono apre il Regno dei Cieli tanto al perdonato come al perdonante. Esso è simile a questo fatto che avvenne fra un re ed i suoi servi.
   Un re volle fare i conti coi suoi servi. Li chiamò dunque uno dopo l'altro cominciando da quelli che erano i più in alto. Venne uno che gli era debitore di diecimila talenti. Ma il suddito non aveva con che pagare l'anticipo che il re gli aveva fatto per potersi costruire case e beni d'ogni genere, perché in verità non aveva, per molti motivi più o meno giusti, con molta solerzia usato della somma ricevuta per questo. Il re-padrone, sdegnato della sua infingardia e della mancanza di parola, comandò fosse venduto lui, la moglie, i figli e quanto aveva, finché avesse saldato il suo debito. Ma il servo si gettò ai piedi del re e con pianti e suppliche lo pregava: "Lasciami andare. Abbi un poco di pazienza ancora ed io ti renderò tutto quanto ti devo, fino all'ultimo denaro". Il re, impietosito da tanto dolore – era un re buono – non solo acconsentì a questo ma, saputo che fra le cause della poca solerzia e del mancato pagamento erano anche delle malattie, giunse a condonargli il debito. Il suddito se ne andò felice. Uscendo di li, però, trovò sulla sua via un altro suddito, un povero suddito al quale egli aveva prestato cento denari tolti ai diecimila talenti avuti dal re. Persuaso del favore sovrano, si credette tutto lecito e, preso quell'infelice per la gola, gli disse: "Rendimi subito quanto mi devi". Inutilmente l'uomo piangendo si curvò a baciargli i piedi gemendo: "Abbi pietà di me che ho tante disgrazie. Porta un poco di pazienza ancora e ti renderò tutto, fino all'ultimo spicciolo".
   Il servo, spietato, chiamò i militi e fece condurre in prigione l'infelice perché si decidesse a pagarlo, pena la perdita della libertà o anche della vita. La cosa fu risaputa dagli amici del disgraziato i quali, tutti contristati, andarono a riferirlo al re e padrone. Questi, saputa la cosa, ordinò gli fosse tradotto davanti il servitore spietato e, guardandolo severamente, disse: "Servo iniquo, io ti avevo aiutato prima perché tu diventassi misericordioso, perché ti facessi una ricchezza, poi ti ho aiutato ancora col condonarti il debito per il quale tanto ti raccomandavi che io avessi pazienza. Tu non hai avuto pietà di un tuo simile mentre io, re, per te ne avevo avuta tanta. Perché non hai fatto ciò che io ti ho fatto?". E lo consegnò sdegnato ai carcerieri, perché lo tenessero finché avesse tutto pagato, dicendo: "Come non ebbe pietà di uno che ben poco gli doveva, mentre tanta pietà ebbe da me che re sono, così non trovi da me pietà".
   Così pure farà il Padre mio con voi se voi sarete spietati ai fratelli, se voi, avendo avuto tanto da Dio, sarete colpevoli più di quanto non lo è un fedele. Ricordate che in voi è l'obbligo di essere più di ogni altro senza colpe. Ricordate che Dio vi anticipa un gran tesoro, ma vuole che gliene rendiate ragione. Ricordate che nessuno come voi deve saper praticare amore e perdono. (4, 278)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz