poniedziałek, 18 listopada 2019

(82) Żywoty Świętych: Ludger

Żywot ś. Ludgera Biskupa Monasterskiego, Apostoła Saskiego –
pisany od Mnichów Werduńskiego klasztoru,
który on naprzód fundował. Żył około roku Pańskiego, 780. Tritemius lib. 3. cap. 196.
Albertus Crancius in Metrop. Saxonum lib. 2. cap. 16.1

   Ludgerus z Fryzjej rodem, rodzice miał zacne i Chrześciańskie – dziad jego pierwszym był w domu jego Chrześcianinem, na imię Wurysyngus. Matka jego była Liafburga, którą P. Bóg skoro się urodziła, z dziwnego niebezpieczeństwa wybawić, dla tego owocu żywota jej, raczył. Bo baba jej niewierną będąc – gniewała się o to, iż matka jej dziewki wszytko rodziła – 2przetoż skoro ta Liafburga matka ś. Ludgera na świat wyszła, utopić ją służebnicy kazała. Gdy ją topiła w cebrze wody – dzieciątko dopiero urodzone, rączkami się u wierzchu cebra uwiesiło, iż się z nim biedzić ona niewiasta poczęła – a w tym sąsiada przybieży, zawoła na nię, i odjęła jej ono dzieciątko – któremu skusić trochy miodu dała, dla bezpieczności zdrowia jej – bo ono pogaństwo miało ten obyczaj – iż tego dziecięcia zabić i gubić już nie mogli, które narodziwszy się, czego skusiło – i tak od śmierci wybawiona, a potym matce wrócona – gdy szła za mąż, urodziła tego to Ludgera świętego. 3Z dzieciństwa zaraz od Pana Boga na stan duchowny naznaczony był. Żadnego jego igrania innego nie było, jedno książki, które ze skóry drzewianej czynił, i lada czym po nich kreślił. A gdy go spytano: coś dziś robił? Nie rzekł, jedno iżem pisał, abo czytał. A gdy go spytano: kto cię nauczył? Odpowiadał, Pan Bóg – prawie Duchem to Bożym mówiąc. Przetoż skoro podrósł, w mniejszych się szkołach początków nauk nauczywszy, do wielkich się szkół prosił. 4I pierwej u Grzegorza niejakiego w Trajektońskim kościele – a potym u onego zacnego Doktora Alkwina w klasztorze Eboraceńskim w Angliej w Piśmie Świętem wyćwiczony był. Świecką się Filozofią nie bawił – to tylo do serca niósł, i w uściech miał, co ku czci Bożej, i rozumieniu Pisma, a do potwierdzenia wiary Katolickiej i żywota pobożnego służyło.
   Alkwinowi był tak miłym uczniem, iż go namilszym synem swym zwał. Bo człowiek był wielkich cnót, i barzo do miłości ludzkiej udatny, tak żywotem, jako obcowaniem i rozmową. U tego Alkwina pułpięta się lata ucząc, nie tylo wykładaniu się Świętego Pisma przypatrzył, i niektóre z nim świeckie księgi przeczytał – ale się też u niego Reguły mniskiej nauczył, i żywota ich doskonale dostąpił. Gdy został diakonem, Biskup Trajekteński Albrykus, widząc cny żywot i nauki jego, używać go począł na szczepienie wiary miedzy pogaństwem w Fryzyjskiej i Saskiej ziemi. 5I naprzód go posłał do Fryzjej – tam gdzie też przedtym Wulfranus wiarę Chrystusowę rozsiewał, aby tam bałwochwalską i szatańską służbę psował, a Boską znajomość szczepił. Co on z wielką ochotą, na to zdrowie swoje ważąc, uczynił. I poszczęścił Pan Bóg, iż w Fryzjej tak sobie śmiało poczynał – iż ich bałwany i bogi obalał, psował, rozmiatał – złoto z nich i śrebro łupił, a ubogim dawał, gdy samoż pogaństwo na to patrzyło – a nikt mu żadnej przykrości uczynić nie śmiał. Tak cześć Bożą miłującego, ręka Boża mocna broniła, i postrach na serca pogańskie puściła.
   Przyzwał go potym Biskup Albrykus do siebie, i kapłanem go poświęciwszy, Doktorowską mu katedrę do czasu poruczył. 6Potym gdy Saskie Książę poganin Windekindus Fryzją opanował, a Fryzowie się zasię do starego pogaństwa obrócili (kaznodziej jednak i kapłanów nie zabijał, precz im tylo wychodzić kazał) ś. Ludgerus żałując iż męczeńskiej korony odnieść nie mógł, do Rzymu poszedł, i tam od Leona papieża uczczon, i kościami świętymi obdarowan, szedł do klasztoru Benewentańskiego – gdzie Reguła ś. Benedykta statecznie kwitnęła. I tam dwie lecie sam się u drugich żywota doskonałego uczył – i drugie zakonniki wielkim a dziwnym swym przykładem naprawował. Bo to, co w regule mieli, to wszytko w jego obyczajach widzieć mogli. Lecz w klasztorze nie mogła się długo ta świeca taić – 7gdy Alkwina Karolus wielki pierwszy z Francjej Cesarz, do siebie przyzwał, za radą jego po ś. Ludgera pisał, aby mu na opatrowanie Kościoła Bożego przybył. Bo ten cesarz gorące barzo o rozmnożenie wiary Chrześciańskiej staranie czynił. Acz nie rad pokój klasztorny opuścił – wszakże prze miłość ku Alkwinowi mistrzowi swemu – a naprzód, aby innym dla P. Boga pożyteczny był, jachał do Cesarza. Gdy do rozmowy przyszedł – pytał Cesarz czegoby się podjąć wolał – jeśli wielki klasztor białychgłów, czyli mniejszy mężczyzny, w którym byli Kanonicy, sprawować? On mądrze powiedział: wielkim wielkie, mnie małemu mały męski niech dany będzie, gdy to wola Boża jest. 8Trudniejsze jest sprawowanie białychgłów, i pokusy więtsze, i obmowy – ja na męskim, powiada, przestanę. I polecił mu klasztor, Lotuse nazwany, gdzie bracią w wielkiej pokorze i usługowaniu im w Bogu sprawował – nic nie rozkazując, czegoby sam pierwej nie wypełnił.
   9Potym gdy pięć miast w Fryzjej dobrowolnie się Karolusowi poddało – tam miedzy pogany Ludgera ś. posłał. On tam szedszy, wiarę ś. szczepił, bałwany obalał, kościoły budował, i nauką Chrześciańską serca ludzkie napełniał – do żywota ich bogobojnego przyprawując. A z ochotą ku czci Chrystusowej, i do innych pogan, którzy jeszcze Karolusowi poddani nie byli, wyciekał. A potym gdy Karolus Saską ziemię opanował, jego tam na takież wiary świętej szczepienie posłał. I był na biskupstwie Monasterskim, wszystkie Apostolskie posługi czyniąc, i Saski naród do wiary ś. z pogaństwa przywodząc. Acz długo bez biskupiego poświęcenia lud on sprawował, pracą sobie biorąc, a czci biskupiej nie pragnąc – wszakże potym prawie przymuszony od Gildebalda Arcybiskupa Koleńskiego, poświęcenie biskupie wziął. Wielkiej pracej użył około ludu onego, który nie tylo nauką, ale i cudy wielkimi ku Chrystusowi przywodził. Takie o jego świątobliwości ludzie mniemanie mieli, iż mu raz ślepego jednego, który im pieśni o wojnach cudnie śpiewał, przywiedli – prosząc aby mu wzrok u P. Boga uprosił. 10Spytał ślepego jeśli się spowiadać, a za grzechy swoje pokutę czynićby chciał. On gdy na to zezwolił, kazał mu przyść nazajutrz do siebie. Ślepy on nie zamieszkał – a Ludgerus święty odwiódszy się z nim na stronę, spowiedzi go wysłuchał, i do pokuty go przywiódł, i krzyżem ś. jemu wzrok przywrócił. Był potym z tego oświeconego dobry człowiek, i miły ś. Ludgerowi – tak iż go tajemnie do Fryzjej, która była od wiary świętej odstąpiła, w domy pogańskie, którzy się go jako znajomego nie strzegli, posyłał – aby niewiasty skłonniejsze do nabożeństwa tajemnie namawiał – 11żeby dzieci swoje prostą wodą chrzciły, mówiąc: ja ciebie chrzczę, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Ś. Co uczynił ten oświecony, i wiele tak dzieci P. Bogu pozyskał. Tak czynili święci gdy w dorosłe zbawienia wmówić nie mogli – na dzieciach się cieszyli, z nich Panu Bogu chwałę zbierając.
   Raz mu niewiasta rodzajem szlachetna, ale nierządnie z powinowatym w małżeństwie mieszkająca, miodu przyniosła – aby jej z mężem nie rozwodził. On miodu wziąć niechciał – a kapłani jego tajemnie gi od niej wzięli – a nie mając gdzie indziej, pod ołtarz włożyli. Gdy tego dnia Mszą miał Ludgerus na onym ołtarzu, a modlitwę zaczął, naczynie się z onym miodem rozpukło, i wszytek miód z niego wyciekł. Tak on nieczysty dar i łakomstwo swoich potępił, i moc swej modlitwy pokazał. Gdy swoję parafią nawiedzał – w obiad ślepy jeden wołał u okna, aby się nad ślepym zmiłował – dano mu jałmużnę – a on powie: nie tego mi trzeba, prowadź mię do biskupa. I gdy go prowadzono, rzekł: proszę cię księże biskupie, ja ubogi ślepy, uczyń to dla Boga abych przejźrzeć mógł. A biskup rzecze: przejźrzy dla Boga. Na to słowo dał mu Pan Bóg wnetże wzrok, iż z nimi dobrze widzący za stołem siedział. I jednego też umarłego wskrzesił. I drugiego gdy wieśniacy w Niedzielę wiesili, a on się do tego trafił – prosił ich aby go dla niego wypuścili, abo wżdy na inszy czas to karanie odwlekli, a tym czasem do kościoła na Mszą szli. 12A oni go przedsię obiesili. Gdy się zań we Mszej święty Ludgerus modlił – on obieszony rano, przyszedł wieczór do biskupa, który już był po obiedzie sześć mil z onego miejsca ujachał – dziękując mu za dobrodziejstwo, że go wybawił od śmierci. On go pytał: jakoś jest wybawion, wszak cię byli obiesili? A on rzekł: dwa jacyś mężowie drewno mi, na którymem stać mógł, podłożyli – aż gdy się ludzie rozeszli, a ku wieczoru się skłaniało, odwiązawszy mię, ciebie mi gonić, a za takie dobrodziejstwo dziękować kazali. Wielki to cud był, i jako zatrzyman, i jako odwiązan i tak daleką drogę uszedł. Wiele cudów innych czynił P. Bóg przezeń, które się opuszczają.
   Był w nauce Pisma Świętego barzo biegły, co z niektórego jego pisania znać. Wypisał żywot Bonifacjusza męczennika, także Grzegorza i Albryka nauczycielów swoich. W którym piśmie i wielki dowcip jego, i osobliwa wymowa się pokazuje. Uczniom swoim zawżdy w nawiętszym zabawieniu Pismo Święte, tajemnice jego otwarzając, wykładał. Kapice dla tego nie nosił, iż nigdy był professjej abo obietnice żadnej na zakon nie uczynił, ale w kanoniczym ubierze chodząc, zakonniczy żywot doskonale wypełnił. Włosiennicę tajemnie przez cały żywot swój nosił, ciało swoje posty, niespanim, modlitwą dręcząc. Pewnych czasów mięso jadał – ale się nigdy pokarmem ani piciem nie obciążał. Do stołu swego jako biskup, drugdy i bogatych i ubogich wzywał – ciała ich potrawami a dusze świętemi rozmowami karmiąc.
   Wolności swej przed pany i Cesarzem nigdy nie tracił. Jednego czasu Karolus Cesarz poń dla pewnych spraw i rady posłał – skoro przyjachał a stanął w gospodzie, komornika poń posłał, aby się z Cesarzem widział. 13On godziny swe w ten czas odprawował, i zaraz iść nie mógł. Drugi raz także posłał, przedsię iść aż po skończeniu pacierzy niechciał. Co drudzy źle wykładali, i tym go Cesarzowi hydzili. Po służbie Bożej gdy przyszedł, Cesarz go pytać począł, czemu zaraz nie przyszedł? Odpowiedział: więtszemum Panu służył, niżli ty – i za cięm P. Boga prosił – ja rozkazanie twoje wielce sobie ważę, ale Boskie więcej. 14Oną wolną mową nic się Cesarz bogobojny nie obraził, ale raczej rzekł: To com o tobie zawżdy trzymał, takimem cię być prawdziwie poznał – a na potym nic o tobie powiadać sobie nie dam. Tak zazdrościwi ludzie, skąd go obrzydzić chcieli, stąd go Cesarzowi milszym uczynili – a dobre jego serce i w Bogu postępki uprzejme, tracić mu i na tym nie dały. 15Ojczyznę swoję, którą miał, na zbudowanie klasztoru Werdeńskiego, i na uczynienie miejsca uczciwego onym kościom świętym, które z Rzymu miał, obrócił – i on klasztor nadał. Zachorzawszy na drodze, na której Diocezją swoję objeżdżał, gdy sam czytać Pisma Świętego nie mógł – czytać przed sobą kazał, a przedsię w onej niemocy mało nie co dzień Mszą miewał. Na której ostatnie lud pożegnawszy, kapłanów do siebie przyzwał – i o jutrzejszym swoim z tego świata zeszciu opowiedział – prosząc, aby go w Werdunie w klasztorze przed kościołem pochowali. Oznajmując im iż tego lud nie dopuści – aż Cesarz sam rozkaże – i po tym poznacie, powiada, iż to wola Boża, abych tam dnia sądnego czekał. A iż cesarz na to zezwoli, po tym poznacie, gdy po śmierci mojej nieco krwie z nosa mego ciekącej obaczycie. Co się wszytko tak zstało, gdy szczęśliwie do chwały niebieskiej z ciała się przeniósł, roku Pańskiego 809. Po śmierci jego wielkie się cuda na ludzkie dobrodziejstwa działy – do których wyczytania czytelnika odsyłam – aby zemną chwaląc Pana nad pany, a tego się świętego modlitwie polecając, pokłon dał Bogu – przez Pana naszego Jezusa, który z Ojcem i z Duchem Świętym w jednym Bóstwie rozkazuje na wieki, Amen.

   16Iż się dziś do niejakiej Saskiej wiary głupie dosyć, niektórzy odzywają – niech czytają jaka wiara i od jakich ludzi, Saskiej ziemi, od sześciset lat przyniesiona jest. A tą, którą niedawno diabelski posłaniec, i ślubów Bogu uczynionych gwałtownik, cielesny i rozpustny Luter przyniósł – a nie tylo jej cudy nie potwierdził, ale ją sprośnym żywotem pomazał – niech się słusznie brzydzą. Bo nie jest wiara Chrystusowa – ale tajemne, i do pogaństwa wiodące bałwochwalstwo.

1  XVII. Martii. Marca. Mart. R. 26. Mart.
Pogańskie okrucieństwo nad dziatkami.
Naznaczony od P. Boga z dzieciństwa na stan duchowny.
Alkwinus zacny Doktor, którego jest glosa ordinaria na Biblią.
Posłany miedzy pogany na szczepienie wiary do Fryzjej.
Fryzowie Chrześciańską wiarę porzucili.
Karolus wielki uczone a dobre ludzie na rozszerzenie wiary Chrześciańskiej zbierał.
Trudniejsze rządzenie białychgłów niżli mężczyzny.
Posłany miedzy pogany drugi raz.
10  Spowiedź do ucha kapłańskiego.
11  Pogańskie niewiasty chrzciły dzieci swe z naprawy ś. Ludgera.
12  Obieszonego cudownie wyzwolił abo wskrzesił.
13  Do Cesarza od godzin iść swych niechciał.
14  Wolności swojej u Panów i Cesarzów nie tracił.
15  Ojczyznę na uczczenie kości ś. i zbudowanie klasztorów obrócił.
16  Obrok duchowny.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz