niedziela, 10 stycznia 2021

(99) Żywoty Świętych: Lot

Żywot Lota i żony jego, i o Sodomie historia,
wybrana z Pisma świętego. Gene. 18. 19.1


   Lot synowiec Abrahamów, syn Nachora – gdy prędko osierociały śmiercią ojca swego został, bawił się przy dziadu swym Tare – który gdy umarł, został w opiece stryja swego Abrahama, i z nim do ziemie od Boga obiecanej w pielgrzymstwie zaszedł – słuchając go we wszytkim jako własnego ojca, od którego się bojaźni Bożej i żywota pobożnego nauczył. A iż miał pozostałą ojcowską majętność, w rzeczach ruchomych, bydle i pieniądzach –
2gdy lat dorósł, z opieki go swej wypuszczając Abraham, oddał wszytko całe co było jego – aby o swym wiedząc, tym wedle Boga i baczenia swego władnął.
   A gdy Pan Bóg obudwu rozmnażał, a rosła ich majętność, w dobytkach i w sługach, tak iż stanowić się na jednym miejscu trudno mogli – swarzyć się słudzy i pasterze Lotowi z pasterzmi i sługami Abrahamowemi poczęli – tedy Abraham bojąc się, aby miedzy nim i synowcem jego nieprzyjaźń jaka nie rosła – radził Lotowi aby osobno mieszkał, a z swoją majętnością, inną sobie którąby chciał stronę obrał. Jeśli pójdziesz, powiada, w lewo, ja w prawo – jeśli ty w prawo, ja się w lewo puszczę. On słuchając rady stryja swego, acz mu żal było tak miłego i potrzebnego przyjaciela i ojca na oczu nie mieć – wszakże tychże się przygód bojąc, wolał dalekiego nieprzytomnie miłować, niżli się w czym bliskiemu przytomnie uprzykrzyć – wiedząc iż się z nim miejscem dzielił, nie sercem – w czym nie był żaden znak niedoskonałości, z którejby jeden drugiego znosić, i jeden drugiemu zrozumieć nie mógł – ale iż sług nie mogli mieć takich, jacy sami byli – dla ich niestworności i niezgody mieszkać pospołu nie mogli – sobie też nie dufając, aby się kiedy jeden przeciw drugiemu za sługami nie poruszył.
3Bo tam gdzie sług i majętności wiele, a panowie różni, trudno się przyczyn do swarów uchronić – z czego jest wielki przykład wszytkim sobie krwią powinnym, aby się każdej przyczyny do rozerwania wrodzonej miłości strzegli. Bo acz każda, ale nawięcej miedzy powinowatymi, szpetna jest i szkodliwsza, i jadowitsza, i nie rychło się ustawająca niezgoda. Lot tedy widząc miejsca nad rzeką Jordanem około Sodomy i Gomory piękne, urodzajne, i pola na pasze obfite – tam się puścił, miłego stryja swego pożegnawszy.
   I mieszkając pierwej jako był zwykł przy Abrahamie, pod namiotki polem, potym wolał się przenieść do miasta Sodomy, gdzie kupiwszy dom, osadził się między onymi złymi i plugawymi i wielce grzesznemi. 4Co było nie bez zrządzenia Bożego – bo go dał Pan Bóg onym grzesznikom, jako kaznodzieję i Proroka – który swym niewinnym żywotem, i sprawiedliwymi a świętymi przykłady, potępiał złości ich5 – i upominał je tak słowy, pomstą im Bożą grożąc, jako też i żywotem. Ta była wielka cnota i stateczność jego, iż się powietrzem onym pospolitym – to jest Sodomską złością i towarzystwem sprośnym nie zaraził – ale miedzy złymi, dobrym zostając – nie tylo się taką wielkością i szpetnością przykładów nie psował, ani się od onych czarnych kotłów nie usmolił – ale je też obmywał i naprawował, i do swoich cnót jako mógł przyciągał.
   Owa Pan Bóg nie skwapliwy na zgubę grzesznych, i tym je obyczajem do upamiętania przywodził, żeby nie mówili: już nie masz na świecie inakszych ludzi jedno jako my, a bez takich zbytków człowiek żaden być nie może – dał im w towarzystwo, tak jasną gwiazdę Lota, która im w oczach tkwiała – jego powściągliwość, i sprawiedliwość, i cnotę ukazując. A gdy im i to nie pomogło – 6skarał je Pan Bóg mieczem nieprzyjacielskim, tak iż miasto ono Sodomę i inne okoliczne wypalono, i wszytkie w niewolą pobrano – z którymi też i Lot niewinny cierpiał, i pojmany był ze wszytkim. Bo i święci Prorocy Boży, którzy ludziom pomstę Boską opowiadali, radzi docześnie z grzesznemi karanie Boskie cierpią – aby w ten czas gdy Pan Bóg karze, za dobrej pogody, w nieszczęściu które oczy grzesznym otwarza – do upamiętania i pokuty ludzie przywodzili – a żeby dla nich Pan Bóg karanie swoje uśmierzył – jako się tu wnet pokazało – bo dla Lota, o którego szło Abrahamowi, wszyscy oni grzesznicy Sodomczykowie wybawieni byli – gdy Abraham gonił, i poraził wojska wielkie nieprzyjaciół króla Sodomskiego, czyniąc o synowca swego – przy którym się wszyscy zdrowo wrócili, i przy majętnościach się swoich zostali – bo pierwej Pan Bóg mierne plagi i karania dopuszcza na złe, niżli je wiecznie zatracić ma.
   Ale gdy im i ono karanie i wybawienie nie pomogło, a co dzień więcej grzechów oni Sodomczykowie przyczyniali – umyślił je Pan Bóg wiecznie straszliwą plagą na przykład wszytkiemu światu skarać. 7Za czym się pierwej Abrahamowi swemu opowiadał, oznajmując mu jako nie był skwapliwym, a iż na nich wielkość srogości swej na postrach inym grzesznym pokazać chciał, i mówił tak P. Bóg do Abrahama: nie zataję przed tobą Abrahamie co czynić mam – bo ty masz być ojcem wielkiego i mocnego narodu, i z ciebie wszytkie pokolenia ubłogosławione być mają8 – i wiem że synom to twym podasz, i nauczysz potomstwa twego – aby strzegli drogi Pańskiej a czynili sprawiedliwość i sąd, aby dla Abrahama ziścił im Pan Bóg to co jemu obiecał. Jakoby rzekł: ty na srogie a niesłychane karanie Sodomczyków patrzyć będziesz – umiejże nauczać dziatek swoich, aby się bali Pana Boga, a takiego gniewu jego uchodzili – a jeśli pragną to mieć, com przez cię obiecał – niechże naśladują cnót twoich. Tak z karania innych, chce Pan Bóg abyśmy naukę i przestrogę brali.
   I rzekł dalej Pan Bóg: grzechy Sodomczyków i Gomorczyków wołają – zstąpiłem i oglądam, jeśli tak jest, czyli nie – 9to jest nie skwapiam się na nie, ani ich z samej sławy i obżałowania, które słudzy moi Aniołowie do mnie przynoszą, sądzę – ale z wiadomości i doznania mego Boskiego, w którym się nic zataić nie może. Dając znać Pan Bóg, iż na nasze złości i niepokajanie, święci przed Bogiem żałują – a iż człowiek nic z samej sławy i powieści, ale z doznania i wiadomości sądzić ani potępiać nie ma. 10Tedy Abraham użałował się zguby ludzi onych – i wstawiał się za nimi u Pana Boga – a nie mając ich z czego innego zalecać, rzekł: wżdyć nie wszytko tam źli miły Panie – być nie może, aby też tam dobrzy nie byli – a jakoż ty dobre z złemi zgubić chcesz? By dobrze więcej tam pobożnych nie było jedno pięćdziesiąt – izali dla nich wszytkim nie przepuścisz? Nie daj Boże aby to uczynić miał, a zabićby miał dobrego ze złemi, a takby miał być prawy jako nieprawy – nie przystoi to tobie sędziemu wszystkiej ziemie, abyś taki sąd czynić miał.
   I rzekł mu Pan Bóg: najdęli w Sodomie pięćdziesiąt sprawiedliwych, wszytkim przepuszczę dla nich – a Abraham rzekł: gdyżem ja proch i popiół począł mówić do Pana mego – jeśliby piącią mniej nalazło się dobrych, izali zgubisz wszytko miasto? Odpowiedział Pan Bóg: nie zgubię. Targował się potym z Panem Abraham umykając po dziesiąci – a Pan Bóg i na dwudziestu już przestawał – nakoniec rzekł Abraham: 11a jeśli się tylo dziesięć dobrych najdzie? A Pan Bóg rzekł: i dla dziesiąci dobrych nie zatracę ich. Nie śmiał dalej Abraham, bo mu się i samemu nieznośna rzecz zdała, w takiej niezliczonej liczbie ludzi dziesiąci dobrych miedzy sobą nie mieć.
   Gdy tedy odmienić się sroga kaźń Boża na nie nie mogła – przyszli dwa Aniołowie do Sodomy – a Lot w bramie miejsckiej siedział, czekając gościa jakiego, aby go dla Pana Boga w dom swój przyjął, a od złości ludzi onych w domu swym obronił. Skoro ujźrzał Anioły Lot, mniemając aby byli ludzie, pokłonił się im nisko na ziemię, mówiąc: proszę, panowie moi, wstąpcie w dom sługi waszego, a zostańcie w nim, umyjcie nogi swe, a rano pójdziecie w drogę waszę – a oni niechcieli, mówiąc: zostaniem tu na ulicy – 12ale Lot prawie je przymusił (bo goście do uczczenia pobożnego i jałmużny, nie tylo proszeni, ale i prośbą przymuszeni być mają) iż weszli w dom jego – i uczynił dobrą wieczerzą, i napiekł dla nich kołaczów – a nim szli spać, Sodomczykowie oni obtoczyli dom Lotów, młodzi i starzy, wszytek lud zaraz – i wyzwali Lota pytając go: a gdzie ci goście którzy do ciebie przyszli na noc? Wywiedź je sam, abyśmy je zesromocili. A Lot zamknąwszy drzwi prosił, aby tego nie czynili – ale oni grozić samemu poczęli. A Lot naostatek powiedział: 13na obronę gości moich, którzy się pod pokrycie moje uciekli, mam dwie córce, które męża nie znają, wydam je wam, czyńcie z nimi co chcecie – jedno mężom tym, gościom moim, złego nic nie czyńcie. O wielka a niewysławiona cnota człowieka tego, który ze dwojga złego obierając, wolał swoję na miłych dziatkach, nad które innych nie miał, szkodę i sromotę, i córek swoich pohańbienie, z mniejszym grzechem ich podjąć – niżli krzywdy jakiej dopuścić ludziom obcym a nieznajomym, i jako baczyć mógł, wielce cnotliwym, którym w domu swym bezpieczność obiecał, a pod swą je obronę przyjął. Dla strzymania wiary, tak wielką dla nich swoję utratę na miłych i niewinnych córeczkach ważył – a dla uwiarowania więtszego grzechu, chciał mniejszego im przejźrzeć, i one w tym miłując, aby mniejszą pomstę, i Boga, aby nie tak wielką w przykazaniu swym zelżywość miał.
   A gdy oni źli ludzie i na onej jego tak wielkiej szkodzie nie przestawali, ale już drzwi wyłamowali – Lot sam pierwej umrzeć chciał, broniąc gości swoich, a żeby na ich zelżywość nie patrzył, i już do nich przede drzwi wypaść chciał lecz go uchwycili Aniołowie, i wewnątrz wtargnęli – 14a drzwi zamknąwszy, one wszytkie wszeteczne ślepotą zarazili – tak iż do drzwi trafić żaden nie mógł. Jeszcze Lot niewiedział, aby byli Aniołowie Boży, tylko się jako o ludzie proste goście swoje zastawiał – dopiero gdy on cud Boży widział, poznawał co za goście miał, i brać począł zapłatę szczodrobliwości i sprawiedliwości swojej – ciesząc się z swego, z córek swoich, i z ich wybawienia tak cudownego. A gdy im dziękować chciał, oni mu dopiero powiedzieli: iżeśmy są od Boga posłani, abyśmy już to miejsce zatracili, maszli tu kogo swego, zięcia, abo syny, abo córki, wszytki którzy twoi są, wywiedź z miasta tego. 15Dziwna łaska, iż nie mówią dobre tylo wywiedź – ale jacykolwiek są, już dla ciebie odpuści im Pan Bóg, a gubić ich z innymi nie będzie – jedno niechaj wynidą, i nie mianując liczby, ale ile chcesz tyle ich z sobą wywiedź. O wielka dobroci Boska. O jako wielkie są przywileje ludzi świętych. I wybieżał Lot do zięciów swoich, którzy wziąć mieli córki jego za żony, mówiąc: Wstańcie, wychodźcie stąd, zagubi Pan Bóg miasto to – ale się oni z niego śmiali – bo jako mówi sam Pan Jezus:16 w ten czas byli wszyscy zbezpiecznieli – jedli, pili, kupowali, przedawali, szczepili, budowali.
   A gdy już świtało, ociągał się Lot, żałując zagubienia ludzi onych – ale Aniołowie przymuszali go aby nie mieszkał, mówiąc: 17wychodź z żoną i z dwiema córkami twoimi, abyś i ty nie zginął w złości miasta tego – a on jeszcze mieszkał, a przyczyny ku zostaniu szukał – lecz mężowie oni wzięli go za rękę, i żonę, i córki jego, i wywiedli je przed miasto, i upominali Lota i żonę jego i córki, mówiąc: zachowaj zdrowie swoje, nie patrz na zad, to jest, nic nie żałuj co jedno tam tracisz – nagrodzi to tobie Pan Bóg, a nie stój tu blisko, ale gdzie na górze, abyś i ty nie zginął. I prosił Lot o jedno miasto Segor, aby przy nim zachować mógł zdrowie swoje, żeby było od onej plagi Boskiej wolne: bo się, powiada, i na górze boję. O jako wielka łaska Pańska, i jako mocna modlitwa tego sprawiedliwego Lota, iż dla niego jednemu miastu Pan Bóg, które także zginąć miało, przepuścił. 18I rzekł mu Pan: otom i w tym posłuchał prośby twojej, nie zgubię tego miasta o które mówisz – pokwap się do niego, a tam bezpieczen bądź – bo póki tam nie wnidziesz, nic począć nie mogę. O jako to mocny mur złych jest, towarzystwo dobrych – iż gdzie oni są, Pan Bóg gniewu swego nad złemi nie rościąga. Tedy Pan od Pana puścił siarczysty ogień na Sodomę i Gomorę, jako deszcz z nieba, i dał w przepaść miasto i wszytek on powiat, i obywatele miast jego, i wszytko co się zieleniało na ziemi, straszliwą a niesłychaną pomstą zginęli, i wtrąceni są do do piekła, i niewinnym dziatkom dla nich Pan Bóg nie przepuścił, i bydłu, drzewom, i ziołom, trawie i polom – iż się do tego czasu nic na onej ziemi rodzić nie może, i część jej jeziorem smrodliwym siarczystej wody zaszła – na wieczną pamiątkę i postrach grzeszącym.
   Ale i Lotowej żenie nieposłusznej, w ten czas nie przepuścił Pan Bóg – bo gdy się nad przykazanie jego nazad obróciła, a tego co tam utraciła, żałowała – 19słupem się soli zstała – aby wszytkim innym nieposłuszeństwa kaźń ukazując, smaku do chowania przykazania Bożego, i wzgardy tego co raz człowiek dla Pana Boga opuści, dodawała. Na tę żonę Lotowę każe pamiętać Pan Jezus,20 tym zwłaszcza, którzy oddając się Panu Bogu, i dla niego wszytko opuszczając, potym tego żałują, i jąwszy się pługu posłuszeństwa jego, nazad się obracają.
   A iż Lot wnet się ruszył z miasta Segor, i mieszkać tam niechciał – w jaskini się jednej z córkami kryjąc – mniemały córki jego, aby i ono się miasto Segor zapadło – i tak rozumiały, że już ludzi na świecie nie masz, jedno ony samy z ojcem zostały – uczyniły radę tę z sobą, aby rodzaj ludzki nie ginął, jakoby z ojca potomstwo mieć mogły – i włudziwszy w ojca wina mocnego, pijaństwem jego radę, na zachowanie rodzaju ludzkiego, wykonały. 21W czym z obu stron słuszna jest wymówka – bo i te niewiasty prosty umysł, i grzechem ani chęcią nierządną niezarażony miały – nie rozkoszy swej w tym, ale pożytku pospolitego ludzkiego szukając – ponieważ w tym mniemaniu były, iż ludzkie pokolenie zginąć, i taką się radą ich, jako mniemały słuszną, zachować mogło – i ociec namniej nie czuł ani wiedział co się działo. To iż się upoić dał, więtszej wymówki potrzebuje – ale kto obaczy iż mu mocny napój dały, a iż nadzwyczaj więcej nie pijąc, onym się co pijał, o mocy napoju nie wiedząc, zaraził (tak jako i Noe) – podobno bez żadnej winy w tym zostaje, co z szczerej niewiadomości i prostoty swojej uczynił. 22Wielkich cnót krom wątpienia i święty to człowiek był ten Lot – godny aby był miedzy Patriarchy poczytany – który złemu onemu ludowi kaznodzieją był, od ich się złości jako promień słoneczny, błotem i sprośnością nie zaraził – w którym taka ludzkość i miłosierdzie, takie wiary i słowa strzymanie, taka pokora panowała – dla którego P. Bóg Sodomie, i innym okolicznym ludziom miłosierdzie uczynił – iż je z ręki nieprzyjacielskiej wybawił – przy którego obecności, karać złych nie mógł, na którego prośbę jedno miasto tymiż Sodomskimi grzechami zmazane, od pomsty zasłużonej zachował – dla którego obrony ludzie ślepotą zaraził – Anioły mu w dom posłał – i jemu kwoli tyle ludzi, ileby ich było z nim wyniść chciało z Sodomy, gardłem darował. Tego Piotr święty tak sławi, mówiąc:23 sprawiedłiwego Lota, ściśnionego krzywdą złośliwych, i od ich sprośnego obcowania P. Bóg wybawił – bo się tym brzydził co widział po nich i słyszał, tak iż swymi niezbożnymi sprawami, sprawiedliwą duszę jego trapili – umie P. Bóg pobożne z pokusy wyrwać. Godny tej chwały takiego Apostoła ten Lot ś. któremu długi wiek P. Bóg dając, w pokoju go do ojców jego śmiercią szczęśliwą przygarnął. My jego wielkich cnót naśladując, a karaniem się tak srogim Boskim nad Sodomą od nieczystości i wszelkiej złości hamując – chwalmy obrońcę wszytkich wiernych Boga w Trójcy jednego, którego jest państwo i moc na wieki wiekom. Amen.


1  II. April. Kwietnia.
Dla majętności pospołu z sobą przyjaciele być nie mogą.
W krewnych jadowitsza niezgoda.
Lot Sodomski kaznodzieja i Prorok.
5  2 P 2.
Sodomę pierwej Pan Bóg mieczem karał.
P. Bóg nie skwapliwy na zgubę ludzką.
8  Rdz 18.
Z powieściż nikogoż nie sądzić, jedno z wiadomości.
10  Abraham się wstawia przed P. Bogiem o Sodomę.
11  Dla dziesiąci dobrych chciał przepuścić P. Bóg Sodomie.
12  Pielgrzymowie w dom nie tylo proszeni, ale prośbą przymuszeni być mają.
13  Dla czego Lot córki swe Sodomczykom wydać chciał.
14  Ślepotą zarażeni.
15  Dla Lota i złym P. Bóg przepuścić chciał powinnym i przyjacielom jego.
16  Łk 17.
17  I dobry przy złym zginąć może.
18  Na prośbę Lota jednego miastu P. Bóg zgubę Sodomską przepuścił.
19  Lotowa żona czemu się w solny słup obróciła.
20  Łk 17.
21  Córki Lotowe jako z grzechu wymówione.
22  Cnota i zacność ś. Lota.
23  2 P 2.


Źródło:
Ks. Piotr Skarga,
Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz