5.
Solus adest.1 Przybywa
lekarz
5.
Rozważanie.
Tak
jak Choroba
jest
największą nędzą, tak największą nędzą choroby, jest
opuszczenie;
kiedy zaraźliwość schorzenia odciąga tych, którzy powinni
pomagać, od przyjścia; nawet Lekarz
ledwo
raczy przyjść. Opuszczenie
to męka, która nie grozi w samym piekle.
Całkowita
próżnia,
przez pierwszego Sprawcę,
Boga,
przez pierwsze narzędzie
Boga,
Przyrodę,
jest nie do przyjęcia; Nic nie może być zupełnie puste,
a tak bliskie Próżni,
jak Opuszczenie,
bycie właśnie tym, którego nie kochają. Kiedy jestem martwy, i
moje ciało może się zarazić, mają odtrutkę, mogą mnie
pogrzebać; ale gdy jestem tylko chory, i mogę się zarazić, żadnej
odtrutki nie mają, poza ich nieobecnością, a moim opuszczeniem.
Jest to wymówka
dla tych, którzy są wielcy,
i udają, i jeszcze ociągają się z przyjściem; to hamulec
dla tych, którzy szczerze by przyszli, gdyż mogą być uczynieni
narzędziami, i zakazicielami, przeciw zarażeniu innych, swoim
przyjściem. I jest to Wyjęcie
spod prawa,
Wykluczenie
wobec Chorego,
i oddziela go od wszelkich urzędów nie tylko przez Grzeczność,
ale przez czynną
Życzliwość. Długa
choroba zadręczy w końcu przyjaciół, chociaż choroba zakaźna
odpycha ich już u samego początku. Sam Bóg
przyjąłby
postać
Społeczeństwa,
jako że w Bogu jest mnogość osób, mimo że jest tylko jeden Bóg;
a wszystkie Jego zewnętrzne działania świadczą o miłości
Społeczeństwa,
i obcowania.
W
niebie są Szeregi
Aniołów,
i Wojska
Męczenników,
a w
tym domu,
wiele
mieszkań;
w Ziemi,
Rodzinach,
Miastach,
Kościołach,
Uczelniach,
wszelkie mnogie
rzeczy;
a żeby nie każda z nich miała być sama wystarczającym
towarzystwem, mamy powiązanie jednej, jak i drugiej, Obcowanie
Świętych,
które czyni Walczący,
i Zwycięski
Kościół,
jedną Parafią; Tak że Chrystus,
nie był poza swoją Diecezją,
gdy był na Ziemi,
ani poza swoją Świątynią,
gdy był w naszym ciele. Bóg,
który widział, że wszystko, co sprawił, było dobre, nie
przyszedł tak blisko, widząc wadę
w
którymś ze swych dzieł, jak wtedy, gdy zobaczył, że nie było
dobrze, człowiekowi być samemu,
dlatego sprawił
mu pomocniczkę;
i tą, która miała mu tak pomóc, ażeby zwiększył liczbę,
i
by dała mu siebie,
i więcej
społeczeństwa.
Aniołowie,
którzy się nie krzewią, ani rozmnażają, zostali uczynieni
wpierw w obfitej liczbie; tak też i gwiazdy: Lecz co do rzeczy tego
świata, ich błogosławieństwem był, Przyrost;
bo myślę, nie trzeba mi prosić o pozwolenie by myśleć, że nie
ma żadnego Feniksa;
niczego jednostkowego, niczego samego: Ludzie, którzy tkwią tylko w
Przyrodzie,
są tak dalecy od myślenia, iż w świecie jest coś jednostkowego,
że ledwie będą myśleć o tym, żeby sam ten świat był
jednostkowy,
a nawet więcej, żeby każda Planeta,
i każda Gwiazda,
była innym światem
niż ten; znajdują powód, by wydukać, nie tylko mnogość
w
każdym Gatunku
na
świecie, ale mnogość
światów;
tak iż uczuleni na Opuszczenie,
nie są opuszczeni; bo Bóg,
i Przyroda,
i Rozum,
sprzysięgają się przeciw temu. Teraz człowiek może oszukać
Zarazę
ślubem,
i pomylić Schorzenie
z
Pobożnością;
przez takie wycofywanie, i wykluczanie siebie ze wszystkich ludzi, że
nie czyni dobra żadnemu człowiekowi, nie rozprawia z żadnym
człowiekiem. Bóg
ma
dwa Testamenty,
dwie Wole;
jednakże jest to Rozpis,
ale nie Jego, Kodycyl,
ale nie Jego, nie w ciele
Jego
Testamentów,
lecz wpisany
pomiędzy,
i dopisany
przez innych, tak by droga do Obcowania
Świętych,
wiodła przez takie opuszczenie,
które wyklucza tutaj wszelkie czynienie dobra. To choroba
umysłu;
podczas gdy szczytem zakaźnej choroby ciała, jest opuszczenie,
bycie zostawionym samemu: ponieważ tym, co czyni łoże zakaźne, równym,
albo raczej gorszym od grobu,
jest to, że chociaż w obu będę równie samotny, to w moim łożu wiem
o tym, i to czuję,
a w moim grobie
nie:
a także i to, że w moim łożu, moja dusza nadal jest w zakażonym
ciele, a w moim grobie tak nie będzie.
Przypis:
1 Sam przychodzi (przyp. tłum.).
1 Sam przychodzi (przyp. tłum.).
Przekład z angielskiego:
Jakub Szukalski
Źródła:
John Donne, Devotions Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes, London 1624
John Donne, Devotions Upon Emergent Occasions, Cambridge 1923
Źródła:
John Donne, Devotions Vpon Emergent Occaſions, and ſeuerall ſteps in my Sicknes, London 1624
John Donne, Devotions Upon Emergent Occasions, Cambridge 1923
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz