poniedziałek, 11 stycznia 2016

Śmierć duszy

   Kto przyjmuje świadectwo Tego, który zstąpił z Nieba, przypieczętowuje – przez swe uwierzenie – wiarę w to, że Bóg jest prawdą, a nie bajką pozbawioną prawdy, i odczuwa Prawdę, ma bowiem duszę, która Jej szuka. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże. Bóg dał Mu Ducha w pełni i Duch mówi: „Oto jestem. Weź Mnie, chcę być z Tobą – rozkoszą naszej miłości”. Ojciec bowiem kocha Syna bez miary i wszystko złożył w Jego ręce. Ten więc, kto wierzy w Syna, posiada życie wieczne. Ale kto odrzuca wiarę w Syna, nie zobaczy Życia i gniew Boży pozostanie w nim i nad nim.”
(…)
   Wczoraj widzieliście karę dotykającą tych, którzy wyśmiewali się z Boga. Bóg Miłosierdzia – pełen litości dla człowieka, który się nawraca – jest jednak samą surowością dla tego, kto się nie nawraca i nie chce się zmienić. Przychodzicie do Mnie słuchać słowa Bożego. Przychodzicie do Mnie dla cudu. Przychodzicie do Mnie, by otrzymać przebaczenie. I Ojciec daje wam słowo, cud i przebaczenie. Ja zaś nie żałuję Nieba, [z którego przyszedłem], gdyż mogę wam dać cud, przebaczenie i mogę dać wam poznać Boga.
   Upadł wczoraj mąż, porażony ogniem Bożego gniewu jak Nadab i Abihu.1 Wy jednak powstrzymajcie się przed osądzaniem. To co się zdarzyło, nowa rzecz nadzwyczajna, niech was zmusi do zastanowienia się, jak postępować, by mieć Boga za przyjaciela. On2 chciał wody pokuty, ale bez nadprzyrodzonego ducha. Chciał jej, rozumując tylko po ludzku, jako magicznej praktyki, która by go uleczyła z choroby i wyzwoliła z nieszczęścia. [Chodziło mu tylko o] jego ciało i zbiory, nie miał innego celu. Nic dla swej biednej duszy. Ona nie liczyła się dla niego. Tylko życie i pieniądz miały dla niego wartość.
   Mówię: serce jest tam, gdzie jest skarb, a skarb jest tam, gdzie serce. Tak więc w sercu znajduje się skarb. [Człowiek ten] posiadał w sercu tylko jedno pragnienie: żyć i posiadać dużo pieniędzy. Jak to sobie zapewnić? W jakikolwiek sposób, nawet przez zbrodnię. Czyż więc proszenie o chrzest nie było żartowaniem sobie z Boga i wystawianiem Go na próbę? Wystarczyłby szczery żal za jego długie grzeszne życie, aby mu zapewnić świętą śmierć – a nawet to, co mógł mieć sprawiedliwie na ziemi. On jednak był zatwardziały. Nigdy bowiem nie kochał nikogo oprócz siebie, doszedł do tego, że nie miał już miłości [nawet] do samego siebie. Nienawiść bowiem zabija nawet miłość zwierzęcą i egoistyczną, którą człowiek darzy siebie. To łzy szczerego żalu miały być jego wodą na oczyszczenie. I niech tak będzie z wami wszystkimi, którzy Mnie słuchacie. Nikt nie jest bez grzechu, dlatego potrzebujecie tej wody. Ona wypływa, wyciśnięta z serca, obmywa, przywraca czystość temu, kto był splamiony; podnosi tego, kto upadł; przywraca moc temu, kogo grzech całkowicie wykrwawił.
   Ten człowiek przejmował się tylko nieszczęściami ziemskimi. Tymczasem istnieje tylko jedno nieszczęście, nad którym człowiek ma się zastanawiać: wieczne nieszczęście utraty Boga. Ten człowiek nie zapominał o rytualnych ofiarach. Nie potrafił jednak złożyć Bogu ofiary duchowej, to znaczy oddalić się od grzechu, czynić pokutę, prosić przez swe czyny o przebaczenie. Obłudne ofiary – składane z bogactw i dóbr nieuczciwie nabytych – to zapraszanie Boga do współudziału w złych czynach człowieka. Czy coś takiego może kiedykolwiek się zdarzyć? Czyż taka zuchwałość nie jest kpieniem sobie z Boga? Bóg odrzuca daleko od Siebie tego, kto mówi: „Oto moja ofiara”, a płonie, by nadal prowadzić grzeszne życie. Czy post cielesny służy czemuś, jeśli dusza nie narzuca sobie postu od grzechu?
   Niech śmierć człowieka, która tu miała miejsce, pobudzi was do zastanowienia się nad warunkami koniecznymi, by być prawdziwymi umiłowanymi przez Boga. Teraz, w jego bogatym pałacu, krewni i płaczki odprawiają żałobę nad zwłokami, które wkrótce zostaną zaniesione do grobu.
   O! Prawdziwa żałoba i prawdziwe zwłoki! Nie ma już nic więcej jak tylko zwłoki! Nic więcej jak tylko żałoba bez nadziei. Bo dusza, która jest martwa, będzie na zawsze oddzielona od tych, których lubiła ze względu na pokrewieństwo lub podobieństwo myśli. Nawet jeśli identyczne miejsce zamieszkania zjednoczy ich na zawsze, to nienawiść, która tam panuje, ich rozdzieli. I w tym wypadku śmierć jest „prawdziwym” rozłączeniem. Lepiej byłoby, żeby to [sam] człowiek płakał nad swą duszą, którą zabił, a nie inni, i żeby przez te łzy skruchy i pokorę serca przywrócił duszy życie dzięki Bożemu przebaczeniu.

1  Zob. Kpł 10,1-2. (Przyp. wyd.)
2  To znaczy: Doras. (Przyp. wyd.)

Słowa Jezusa w Poemacie Boga-Człowieka Marii Valtorty, II, 94 (Jezus w [dolinie] „Pięknej Rzeki. Trzech uczniów Chrzciciela. «Nie będziecie wystawiali na próbę Pana, Boga waszego»), Vox Domini, Katowice 2010, s.537, 539-540.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz