niedziela, 27 sierpnia 2017

(23) Żywoty Świętych: Sebastian i inni

Żywot ś. Sebastiana Męczennika, i innych,
zwłaszcza Marka i Marcellina –
napisany zstarodawna,
i od Bedy i Uswarda i Metafrasta powtórzony.
Czynią o tym kazanie ś. Ambroży in Psal. 118. 
i Augustyn na ich dzień Sermone 100. de diversis. 
i Grzegorz ś. Homil. 27. w jego kościele.
Żył około roku Pańskiego, 286.1

   Sebastian w mieście Narbonie urodzony, w Mediolanie wychowany, tak był u Dioklecjana i Maksymiana Cesarzów Rzymskich wdzięcznym człowiekiem, iż mu pierwszą rotę polecili – i przy sobie go zawżdy mieć i nań patrzyć chcieli. Był bowiem mężnym wielce, mądrym, w mowie prawdziwym, w sądzie sprawiedliwym, w radzie opatrznym, w zleceniu wiernym, w sprawach dzielnym, i we wszelakich obyczajach uczciwym, i u wszytkich wziętym. Mieli go żołnierze sobie za ojca, i dwór go wszytek miłował i barzo ważył. 2Bo iż był prawy sługa Boży, musiało tak być – iż on Boga miłował, aby go też ludzie miłowali. 3Ten będąc wiernym Chrześcianinem, i zakon Chrystusów z pilnością pełniąc – taił się z tym przed Cesarzmi do czasu – dla tego aby był mógł pożyteczniej i lepiej Chrześcianom na on czas srodze strapionym służyć – a miedzy innymi ta wielka jego posługa była – gdy Chrześcian z więzienia i męczenia wyzwolić i wyprosić nie mógł, ani onemu okrucieństwu nad nimi zabieżeć – upominał, a prawie słowy swemi zapalał męczenniki święte, aby dla Pana i Boga swego, którego krwią odkupieni są, żywot swój mężnie kładli, i krwie swej nadstawiali – wystraszyć z siebie zbawienia i onej nadzieje, która jest po śmierci bez końca, nie dając – a na one się po tych krótkich mękach, wieczne rozkoszy oglądając. I także jako mówi Pismo,4 ręce spuszczone posilał, a nogi osłabione ukrzepczał – gdy na święte Boże, w mękach onych okrutnych, z ludzkiej krewkości, zachwianie jakie i pośliźnienie przypadało. Tymczasem jako inne, tak mężnie korony niebieskiej dostające, przed sobą widział – tak dobrą zazdrością zjęty, pragnął też rychło krew swoję Panu swemu ofiarować, gdyby mu czas do tego pogodny ukazał. I ukazał mu taki czas, w którym się dalej taić i onej miłości ku Chrystusowi, którą serdecznie gorzał, pokrywać nie mógł.
   Gdy Markus i Marcellianus bracia bliźnieńcy, zacni wielce i bogaci ludzie, o wiarę świętą w więzieniu długo posadzeni, i potym rozmaitymi mękami do odstąpienia Chrystusa, a do pokłonu diabłom Pogańskim bogom przyniewoleni, nieodmienną stateczność zachowali, ani się przemóc onym ciężkim mękom nie dali – Cesarz Dioklecjanus długo się na ich śmierć (ponieważ wysokiego stanu, i jemu barzo potrzebni ludzie byli) skwapiać niechciał. I dawszy im pewny czas do rozmysłu, i dzień im zguby ich naznaczywszy – takiego nad nimi diabelskiego sidła, chcąc serce ich przełomić, użyć kazał. 5Zwołano wszystkich powinowatych ich przyjaciół, krewnych, żon, dzieci, ojca, matki, i płakać nad nimi rzewno, i żałościwie narzekać kazano: prosząc a do nóg ich przypadając, aby sami siebie i ich zaraz swą zgubą, śmiercią, a zelżywością nie tracili – ale żeby się nad nimi i ciężkim sieroctwem ich zmiłowali – a swego przedsięwzięcia odstąpili, czyniąc Cesarzowi kwoli. Ociec stary zgrzybiałość swoję synom polecał, i o pogrzeb a dochowanie prosił – matka piersi ukazując, prawa się swego i powinności synowskiej domagała – dzieci malutkie ręce podnosząc a płacząc, nogi ojców swych obłapiały – drugie jeszcze mniejsze, nie mową, ale samym wejźrzeniem sieroctwo swoje, w oczach ojcom stawiły – przyjaciele o poczciwość, aby im sromotną śmiercią pomazana nie była, prosili – żony owdowienie swoje ukazowały, łzy rozliczne wylewając, a prosząc aby i samych siebie, i ich zsobą nie zgubili. Tak iż od płaczu i krzyku, zstało się wielkie w onym domu wołanie i krzyczenie żałosne wszytkich. 6Co czynić miały święte one niezwyciężone serca? Żadna ich tak męka nie zmiękczyła i nie obruszyła, jako ona namiętność przyrodzona, i żałość swej krwie, iż prawie trwożyć sobą, i jako wosk od ognia rozpływać się poczęli. Sami zaraz z nimi płakali, już mało co się nie skłaniając na odstąpienie wiary. Aż Sebastian ś. który przy tym był, użaliwszy się nad duszami ich, które już prędko stracić mogli – widział czas wyznania swego, aby i drugim pomógł, i sam siebie też do tejże korony przyprawił.
   7Tedy milczenie sobie uczynił, i taką rzecz miał do nich: Dziwowałbych się wam barzo mocnym, a tak wielkimi mękami niezwyciężonym Chrystusowym żołnierzom, gdyby takie dziecinne i niewieście łzy, i lekkie narzekania, serca wasze, w których Chrystus mieszka, obchodzić miały. Srogie one męki, któreście dla Chrystusa na ciele swym odnieśli, i tak sromotne a długie więzienie, przywieść was do tego nie mogło, abyście co przeciw Bogu swemu, i myślić, nierzkąc mówić, abo uczynić mieli – a te miękkie słowa ludzi tych świeckich, którzy nic o żywocie onym którego czekamy, i który się nam po śmierci zjawi, niewiedzą, przywieśćby was do czego nieprzystojnego miały? Nie daj tego Panie Jezu Chryste, któryś nam niewysłowione i okiem nieprzejźrzane, i uchem nieobjęte, rozkoszy i dobra nagotował – abyśmy my dla tych marnych i krótkich pociech, wyznania świętego i wielkiego imienia Twego odstąpić, a Twymi dobrodziejstwy, w którycheś i krew swoję za nas wylać raczył, wzgardzić mieli. I cóż ma ten żywot nędzny tak smacznego, iżby nas od skosztowanej onej rozkoszy niebieskiej w Chrystusie Panie naszym odwabić mógł? Widzim jako tu na tym świecie wszytko się wali – krótko kwitnie, a prędko upada – wielkie się na nim rzeczy zdadzą, a zaraz z cieniem i z dymem odchodzą. 8Kto się tak głupim najdzie, żeby dla słomianego domu, murowanego pałacu odstąpić miał – a za dzień rozkoszy, tysiąc lat męki i niemocy kupić sobie chciał? O by ci waszy powinowaci, tą światłością byli od Boga uczczeni, a to widzieli co wy widzicie, co wam Pan Bóg, za mężne wasze w wyznaniu Jego wytrwanie, nagotować raczył – pewnieby się za wami porwali, a do tej wam drogi nie przeszkadzali. Ale ślepi są, na ziemię tylo patrzą, bydlęcy żywot wiodą, mniemają aby z wami wszytko umierało. Nie dajcie się chytremu czartu (który je na was pobudził, i taką na was pokusę przywiódł) zwodzić – aby wam to wydrzeć miał, na coście już tak długo a ciężko robili. Oto już prawie w ręku zapłatę trzymacie, już u drzwi wiecznej onej chwały stoicie. Niechciejcie się nazad obracać – a pomnicie co Pan nasz Jezus w swej Ewangeliej powiedział:9 Nieprzyjaciele naszy są domownicy naszy. Teraz tego tu doznawacie, a ta przestroga wam na tę godzinę dana jest. Toć są prawi nieprzyjaciele, którzy nas z Bogiem naszym łagodnością i fałszywą przyjaźnią rozdzielić, i dobra niebieskie wydrzeć nam z ręki chcą. Sroższy to są niżli Cesarski miecz, który ciało zabija. Ci dusze wasze zabić, a z Bogiem i Panem waszym rozdzielić usiłują. A tak ostrożni i mężni bądźcie, a pomnicie na srogą pogróżkę Chrystusowę:10 Kto więcej, powiada, miłuje ojca, matkę, syna, córkę, niżli Mnie, godnym Mnie nie jest. Kto się Mnie zaprzy przed ludźmi – ja się go też przed Ojcem moim i Anioły Jego zaprzę. I ma więtszą moc mieć rodzenie z ciała, niżli rodzenie z ducha? Rodzenie z męża, a niżli rodzenie z Chrystusa? Izali wam na innych lepszych powinowatych schodzi? Nie słyszycie Pana mówiącego:11 Kto wolą czyni Ojca mego, ten jest siostra, brat, i matka moja. Ile jest świętych w niebie i na ziemi, tyle jest krewnych waszych – ile ich przykładem swym ku Bogu przywiedziecie, tyle synów i dzieci po sobie zostawicie. 12Nie bądźcież tak szaleni, abyście duchem począwszy, ciałem kończyć, 13a obracając się wzad, jako żona Lotowa, w słupbyście się tej świeckiej marności i ślepoty, obrócić mieli. Daj Boże mnie przed wami za Pana mego krew przelać, żebyście na moje męczeństwo patrzyli, a moja was śmierć do takiej u Boga wysługi pobudziła.
   Gdy to mówił ś. Sebastian, światłość się z twarzy jego Anielska błysnęła, iż się zdumieć wszyscy oni i Poganie musieli – 14a żona Nikostrata, u którego się to w domu działo (bo jemu w straż, Marek i Marcellianus dani byli) na imię Zoe, od sześci lat niemą będąc, do nóg Sebastianowych upadła – dając znać o wierze swojej, iż przy tym co on mówił stała. I wnet jej P. Bóg mowę na modlitwę ś. Sebastiana przywrócił. A mąż jej Nikostratus to widząc, także wnet w Chrystusa uwierzył – i przepraszał Marka i Marcelliana, dając im wolne z domu swego wyszcie – ale oni niechcieli wyniść, mówiąc: wielce tego żałujem, żeśmy tych powinowatych naszych słuchając, serca nasze pomazali – teraz poprawić stateczności naszej przy Bogu, a do końca trwać, a walczyć znowu ze wszytkiemi mękami, i umrzeć za Chrystusa chcemy. 15Prosił zatym ś. Sebastiana Nikostratus aby go rychło ochrzcić kazał. A ś. Sebastian powiedział, iż chciał pierwej aby do niego wszystkie więźnie które w poruczeniu swym miał, przywiódł żeby je wiary Chrystusowej nauczył. I tak się zstało wszytkie więźnie ś. Sebastian nawrócił a Chrześciany i drugie teskliwe i nieśmiałe umocnił.
   16Potym się wiele ludzi zacnych zebrało w dom Nikostrata – a widząc jako ś. Sebastian każdą niemoc, z którą się do niego uciekli, leczył – w Chrystusa uwierzyli. Miedzy nimi Klaudius niejaki pisarz z dwiema synmi swemi, z chorób ciężkich przez świętego Sebastiana wybawionymi, i Trankwillinus ociec Marka i Marcelliana, i matka ich Marcja (którzy syny swe odwieść od wiary chcieli) i inni – tak iż się ich do chrztu sześćdziesiąt i cztery osób zgotowało. 17Do których ś. Sebastian przyzwał Polikarpa kapłana, który je pochrzcił, imię każdemu dając, i krzyżmem pomazując. Potym dziwnym obyczajem z tym świętym Polikarpem, i z Trankwillinem, starostę i sędziego Rzymskiego Chromacjusa (który miał już pewnego dnia Marka i Marcelliana zgubić) i syna jego Tyburcego, i innych wiele Panu Bogu pozyskał.
   Na on czas póki żyw był Karynus, póty trochę ciższe było prześladowanie – iż Karynus miał wiele na dworze swym Chrześcian, w których się kochał – ale gdy był zabit, wielce barzo ściśnieni byli, i pilnie ich na męczeństwo abo do ofiar bogom szukano. 18Tedy zdało się wszytkim, aby z Rzymu bojaźliwszy Chrześcianie do imion onego Chromacjusa wielce bogatego i możnego uchodzili, i tam przeżyli. Przy których jeden ku pociesze ich, z onych przedniejszych Chrześcian wyniść z Rzymu miał – to jest, abo święty Polikarpus kapłan, abo ś. Sebastian. I zstał się spór nabożny miedzy Sebastianem i Polikarpem, który z nich w mieście zostać, a który z inymi Chrześciany zjachać miał – 19obadwa placu krwie za Chrystusa nastawując dostać, a z Rzymu wychodzić niechcieli. I na rostrzygnienie tego wątpienia, przyzwali Gaja Papieża Rzymskiego Słowianina, i Dioklecjanowi Cesarzowi powinowatego, człowieka wielkiej mądrości i cnoty – 20przed którym gdy się tak mile swarzyli, obadwa się do korony męczeńskiej kwapiąc, on im taki dekret uczynił. Gdy się obadwa, powiada, do męczeńskiej korony kwapita – lud Boży osierocić, i bez pociechy zostawić chceta. Mnie się zda, bracie Polikarpie, abyś jachał ku potwierdzeniu dusz wiernych, i ku podporze wątpliwych. Bo ty kapłański urząd przystojnie sprawujesz, i pełeneś darów Bożych w nauce.
   To słysząc Polikarpus, pokornie na tym przestał. I tak się rozstali. O jakie tam było pożegnanie, gdy jedni z Rzymu uchodzili, drudzy zostawali. Zostali z papieżem Markus i Marcellianus, i ociec ich Trankwillinus, i ś. Sebastian, i on młodzieniec urodzony w ciele, ale na duszy piękniejszy Tyburcjus, syn Chromacjusa, i ini. I poświęcił Papież Marka i Marcelliana na Diakony, a ojca ich uczynił kapłanem. 21A Sebastiana, który jeszcze w dworskiej i żołnierskiej barwie taił się, obrońcą kościelnym uczynił. Ci wszyscy pozostali u Kastula Chrześcianina, urzędnika Cesarskiego przy pałacu – gdzie z Papieżem mieszkali, i łacno się zataili, iż im ofiarować nie kazano. Bo nieśmiał ich nikt za podejźrzane mieć, przeto iż przy pałacu Cesarskim mieszkali. Tam noc i dzień na modlitwach, płaczu, i postach trawiąc – prosili P. Boga, aby mogli być godni korony męczeńskiej. Tajemnie się do nich ludzi obojej płci schodziło nie mało – których wiary nauczali i chrzcili je. Potym gdy się Pogaństwo dowiedziało o ich zbieraniu u Kastula, rozmaicie je pomęczyli. 22Zoe ona żona Nikostrata, naprzód u grobu ś. Piotra na modlitwie będąc, porwana jest – i gdy ją sześć dni w ciemnicy straszliwej głodem męczyli – siódmego dnia nad dymem z gnoju uczynionym, za nogi zawieszoną umorzyli. Co gdy Sebastian ś. Trankwillinusowi oznajmił – zawołał w te słowa: 23Już nas niewiasty do korony męczeńskiej uprzedzają – a ja jako jeszcze żywym zostaję? I szedł na toż miejsce ś. Piotra, i tam kamieńmi od pogaństwa zabity jest.
   24Potym Tyburcjus (jako się w jego żywocie dotyka) potym Marek i Marcellian – którzy gdy byli w wierze mocni – Fabianus gwoźdźmi żelaznymi przez nogi przybite na słupie postawić je kazał – do których tak mówił on starosta morderz Chrześciański – tak długo tu stać, powiada, będziecie, aż to uczynicie co wam każę. A oni na jednym drzewie przybici śpiewali, mówiąc: O jako dobre i wdzięczne jest braciej w jedności mieszkanie. Nigdyśmy tak miłej biesiady nie mieli – teraześmy wdzięczną miłością Chrystusową przykowani są: Boże byśmy tak do swej śmierci stali. I gdy tak dzień i noc stali, włóczniami je poprzebijać kazał – tak prawie oni wszyscy wylaniem krwie swojej wiarę zawiązali, i z radością w mękach za Chrystusa pomarli.
   A potym też ś. Sebastian za nimi jako hetman na końcu poległ. Bo gdy się wsławiła ona ś. Sebastiana wiara i cuda, nie śmiejąc się nań inni urzędnicy, jako na człowieka wielce wziętego, targać – do samego cesarza Dioklecjana jego odnieśli – który go przyzwawszy upominał mówiąc: Co cię Sebastianie do tego głupstwa przywiodło, iż się wolej mojej sprzeciwiasz, bogom się moim pokłonić nie chcesz, a w tego ukrzyżowanego wierzysz? Jam ciebie w wielkiej czci miał, i wszytkiegomci się mego państwa nad inne zwierzał. Czemuś tak niewdzięczny, a mocy mojej i wolej przeciwnym został? Na co rzekł Sebastian ś. – 25Pókim, cesarzu, Boga i prawdy Jego nie znał, ogarniony ciemnością, tymem bogom drzewianym i kamiennym zaraz z tobą służył – teraz gdy mi P. Bóg dał uznanie jednego żywego Boga, i Jezusa Chrystusa Syna Jego, rad z chucią dla tego nalezionego skarbu, czci, bogactwa, i zacności tej świeckiej odstępuję – wiedząc co mi Pan mój po śmierci nagotować raczył, i tym wszytkim, którzy Go przed ludźmi jako Pana i Boga swego wyznawają, a żywot pobożny, wszelkiego błędu odstępując, prowadzą. A który błąd i głupstwo więtsze być może nad to – rozumieć iżby to bogowie byli, którzy rękoma uczynieni są z kamienia i z drewna, sobą nie władną i w proch się obrócą? I sam się w tym czuj Cesarzu, a poznaj jednego prawego Boga – służby się wszytkiej tych chytrych szatanów zarzekając. Co słysząc Dioklecjan, jadowicie się rozgniewał, i wnetże wywieść w pole ś. Sebastjana i ustrzelać kazał. 26Postawion tedy męczennik święty za cel, i do słupa uwiązany, strzały na sobie zuchwałego i młodego żołnierstwa odnosił – któremi tak był ustrzelany, pokryty, i nadziany – iż go za umarłego wszyscy odeszli. 27Ciało jego gdy w nocy jedna zacna Rzymianka Hierene, żona Kastula męczennika (o którym się wyższej wspomniało) do pogrzebu z innemi świętemi zjąć przyszła – nalazła go jeszcze żywego – i w domu swoim wczasy mu czyniąc, prędko go zdrowym ujźrzała. Pan Bóg cudownie go zleczyć raczył i ożywić, na więtszą jeszcze koronę, i przykład a potwierdzenie Chrześciańskie. Skoro ozdrowiał, prosili go Chrześcianie, aby z Rzymu ustąpił, a drugi raz w ręce tym nieprzyjaciołom nie wpadał. 28A on nie tylo tego uczynić niechciał, ale jeszcze wielekroć umrzeć za Pana swego pragnął. Już Sebastiana wszyscy dawno mieli za straconego, a owo czasu jednego zdrowym się na dwór Cesarski ukazał, i wszytkim się jako dobrze znajomy w oczach stawił. Jedni wierzyli iż ten jest, co był – drudzy nie wierzyli.
   Aż się trafiło Cesarzowi go potkać – a on też w oczy jemu szedł – i stanąwszy Cesarz, zdumiał się, i przyzwać go do siebie kazał, i spytał: Tyś jest Sebastian któregom ja ustrzelać kazał? A on odpowiedział: jam jest, od Boga, którego chwalę, od śmierci wskrzeszony – abyś znał moc Boga tego, którego prześladujesz, niewinne święte sługi Jego, ludzie cnotliwe zabijając i mordując. Znaj wżdy aby z tego cudu, który na mnie widzisz, Bóstwo Chrystusowe – a brzydź się temi swemi bałwanami i szatańską służbą, w której rychło zginiesz, i wieczne potępienie po śmierci z temi czarty, którzy cię na święte Boże pobudzają, odniesiesz. 29Zapalony gniewem cesarz, kijmi go tak długo bić, aż ducha Panu Bogu oddał, i ciało w miejsce plugawe wrzucić rozkazał. Lecz jednej nocy, drugiej białejgłowie Lucynie święty Sebastian przez sen się ukazawszy, o swym ciele powiedział, i pogrześć je w pieczarach ziemnych, gdzie się Chrześcianie kryli, i męczenniki grzebli, rozkazał – na cześć Bogu jednemu, Ojcu, Synu, i Duchowi Świętemu – którego moc i państwo na wieki wiekom. Amen.

   30Dziwnie Pan Bóg miedzy onemi okrutniki Kościół swój zachowywał, i szczepił. Do niego rzeczono w Proroctwie:31 krwią twoją żyw będziesz – i tak się działo, iż rozlaniem krwie, żywota nabywali, pierwszy oni ojcowie naszy śś. męczennicy – którzy tak Chrześciańskiej wiary dostawali, iż do niej przez utratę majętności, sławy, dziatek, i męki rozmaite, i srogie śmierci cisnęli – a my bez utraty tego wszytkiego, tak dar wielki mamy. Uchowaj Boże, abyśmy go sobie lenistwem naszym nie utracili. Czego się bać trzeba, gdy tych śś. męczenników nie naśladujem, a sami sobie takiego udręczenia dla Boga, i krzyża nie zadajem, abo w tym, który na nas P. Bóg kładzie, niecierpliwie się zachowujem.

1  XX. Ianuar. Stycznia.
Kto P. Boga miłuje, tego ludzie miłują.
Zatajenie przystojne professjej Chrześciańskiej.
4  Iz 35.
Pokusa wielka na męczenniki od powinowatych.
Zachwianie śś. męczenników.
Rzecz ś. Sebastiana do męczenników zachwianych.
Dzień rozkoszy za tysiąc lat męki źle się kupuje.
9  Mt 10.
10  Mt 10.
11  Łk 8.
12  Ga 3.
13  Rdz 19.
14  Zoe i Nikostratus w Chrystusa uwierzyli.
15  Więźniowie wszyscy nawróceni.
16  Ś. Sebastian wszytki niemocy cudownie leczył.
17  Krzyżmem pomazowanie na Chrzcie.
18  Czytaj o tym w żywocie Tyburcjusza ś. 30. dnia Stycznia.
19  Tyburcjus syn Starosty Rzymskiego uchodzić z Rzymu niechciał.
20  Patrz w jego żywocie.
21  Obrońca Kościoła ś. Sebastian.
22  Zoe umęczona dymem.
23  U grobu ś. Piotra modlitwę czynili Chrześcianie.
24  Męczeństwo Marcelliana.
25  Wyznanie ś. Sebastiana przed Cesarzem.
26  Ustrzelany ś. Sebastian.
27  Ozdrowiał Sebastian ś. za posługą Hiereny wdowy.
28  Uchodzić niechciał ś. Sebastian.
29  Śmierć ś. Sebastiana.
30  Obrok duchowny.
31  Ez 16.

Źródło:
Ks. Piotr Skarga, Żywoty Świętych Stárego y Nowego Zakonu, ná káʒ̇dy dzień przez cáły rok, Kraków 1605, pomocniczo: Kraków 1598
Transkrypcja typu „B”: Jakub Szukalski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz