piątek, 6 listopada 2015

O wolnej woli: Księga trzecia (1)

Wstęp

Ruch, przez który dusza odwraca się od niezmiennego dobra,
jest własnym poruszeniem duszy,
dobrowolnym i dlatego zawinionym

   I–1.   E. Widzę dość jasno, że wolną wolę trzeba zaliczyć do dóbr, i to wcale nie tych najmniejszych.1 Toteż musimy przyznać, że jest ona darem Bożym, który się nam należał.2 A teraz pragnę dowiedzieć się przy twojej pomocy – jeśli uważasz, że nadeszła już odpowiednia chwila – skąd pochodzi to poruszenie, przez które sama wola odwraca się od wspólnego i niezmiennego dobra i zwraca się do dóbr osobistych albo cudzych, albo bardzo niskich, które wszystkie bez wyjątku są zmienne.
   A. A do czego potrzebna ta wiadomość?
   E. Jeżeli otrzymaliśmy wolę w takim stanie, że to poruszenie jest w niej objawem naturalnym, to zwraca się ona do tych dóbr z konieczności; a nie można dopatrzyć się żadnej winy tam, gdzie panuje przymus natury.
   A. Czy to poruszenie podoba się tobie, czy też nie podoba się?
   E. Nie podoba się.
   A. A więc ganisz je?
   E. Zapewne.
   A. Ganisz więc niezawinione poruszenie duszy.
   E. Nie ganię niezawinionego poruszenia duszy, lecz nie wiem, czy nie ma jakiej winy, kiedy opuszczamy niezmienne dobro i zwracamy się do rzeczy zmiennych.
   A. Czyli ganisz to, czego nie wiesz.
   E. Nie chwytaj za słowa. Mówiąc: „nie wiem, czy nie ma jakiej winy”, chciałem dać do zrozumienia, że jest w tym wina z całą pewnością. Przez to słowo „nie wiem” dostatecznie dałem poznać, jak śmieszne są wątpliwości w sprawie tak oczywistej.
   A. Zobacz, co znaczy pewność prawdy. Jak szybko zmusiła cię do zapomnienia tego, co powiedziałeś przedtem. Przecież jeżeli to poruszenie spowodowane jest przez naturę albo konieczność, żadną miarą nie może być przewinieniem. Ty zaś z taką stanowczością upatrujesz w nim winę, że wszelkie powątpiewanie o rzeczy tak pewnej wydało ci się nawet godne śmiechu. Dlaczego więc uważałeś, że należy wypowiadać w formie twierdzenia, czy choćby nawet powątpiewania, pogląd, który sam zbijasz jako oczywisty fałsz? Powiedziałeś przecież: „Jeżeli otrzymaliśmy wolną wolę w takim stanie, że to poruszenie jest w niej objawem naturalnym, to zwraca się ona do tych dóbr z konieczności; a nie można dopatrywać się żadnej winy tam, gdzie panuje przymus natury”. A ponieważ nie wątpisz, że to poruszenie jest zawinione, nie masz powodu wątpić, że nie otrzymaliśmy woli właśnie w takim stanie.
   E. Powiedziałem, że samo poruszenie jest zawinione i że dlatego nie podoba mi się i nie mogę wątpić, że zasługuje na naganę. Lecz twierdzę, że nie ponosi winy dusza, która to poruszenie odrywa od niezmiennego dobra do dóbr zmiennych, o ile poruszenie w tamtym kierunku jest konieczne z powodu natury, jaką otrzymała.
   2.   A. Komu przypisać to poruszenie, które jest zawinione, jak to sam przyznajesz?
   E. Widzę je w duszy, ale nie wiem, od kogo pochodzi.
   A. A czy możesz zaprzeczyć, że przez to poruszenie dusza sama wykonuje ruch?
   E. Nie przeczę.
   A. A więc, czy możesz zaprzeczyć, że ruch, którym porusza się kamień, jest własnym ruchem kamienia? Nie mówię o tym ruchu, który nadajemy mu my albo jakaś obca siła, na przykład gdy podrzucamy go w górę; lecz mówię o ruchu spowodowanym własnym jego ciężarem, który zwraca go ku ziemi i zmusza do spadania.
   E. Nie przeczę wprawdzie, że ten ruch, który, jak mówisz, nadaje mu kierunek ku dołowi, jest własnym ruchem kamienia, ale twierdzę, że ruch ten jest naturalny. Zapewne więc i tamto poruszenie duszy jest naturalne, jeżeli należy do niej w taki sposób; za to zaś, że porusza się zgodnie ze swoją naturą, nie zasługuje na naganę. Bo jeżeli nawet wykonuje ruch zgubny, przymusza ją do niego własna natura. Lecz żadną miarą nie możemy uznać tego ruchu za naturalny, ponieważ nie ulega wątpliwości, że jest on zawiniony. Z tego powodu różni się od tamtego ruchu, którym porusza się kamień w sposób właściwy swojej naturze.
   A. A czy doszliśmy do jakiegoś rezultatu w dwóch poprzednich rozmowach?
   E. Oczywiście.
   A. A więc przypominasz sobie zapewne, jak to w pierwszej rozmowie poznaliśmy dostatecznie, że myśl popada w niewolę namiętności jedynie z własnej woli. Do takiego pohańbienia nie może zmusić jej ani istota wyższa, ani równa, ponieważ taki czyn jest niesprawiedliwością; niższa zaś nie ma wystarczającej mocy. Pozostaje więc, że to poruszenie, przez które myśl odwraca wolę od Stwórcy, żeby szukać rozkoszy w Jego stworzeniu, jest jej własnym poruszeniem. Jeżeli uważamy je za winę (według ciebie wszelkie wątpliwości na ten temat są śmieszne), z pewnością nie jest naturalne, lecz dobrowolne.3 I pod tym względem jest podobne do tamtego ruchu, którym spada kamień, że jest własnym poruszeniem duszy, tak jak tamten jest własnym ruchem kamienia. Ta jednak różnica zachodzi między nimi, że kamień nie jest w stanie zatrzymać ruchu, który znosi go na dół. Dusza zaś nie porzuca dobra wyższego i nie wybiera niższego, jeśli nie chce. I dlatego ruch kamienia jest naturalny, a poruszenie duszy pochodzi z woli. Toteż ten, kto powie, że kamień grzeszy, ponieważ własnym ciężarem dąży ku dołowi, będzie w opinii ludzi jeżeli już nie głupszy od kamienia, to na pewno obrany z rozumu. Natomiast oskarżamy o grzech duszę, kiedy możemy dowieść, że porzuciła dobra wyższe i wolała cieszyć się niższymi. Po co więc mamy szukać, skąd pochodzi to złe poruszenie, przez które dusza odwraca się od dobra niezmiennego do zmiennego? Przyznajemy przecież, że jest ono własnym poruszeniem duszy, dobrowolnym i z tego powodu zawinionym. Wszelkie pożyteczne pouczenia w tej sprawie mają przyczynić się do tego, żeby przez naganę i hamujący wpływ skierować naszą wolę, pogrążoną w rzeczach doczesnych, ku radości, jaką daje dobro wieczne.4
   3.   E. Widzę jakby namacalnie i rozumiem prawdziwość tego, co mówisz. Niczego nie odczuwam tak mocno i głęboko jak tego, że mam wolę i że ona decyduje o kierunku moich upodobań. Jeżeli zaś nie należy do mnie wola, przez którą chcę i nie chcę, nie widzę zgoła niczego, co mógłbym nazwać swoją własnością. Dlatego chyba tylko mnie można przypisać zły czyn popełniony przy jej udziale. Z pewnością Ten, który mnie stworzył, jest Bogiem dobrym; i to pewne, że wszelki dobry czyn mogę spełnić tylko przy pomocy woli. Widać stąd, że dobry Bóg dał ją raczej po to, żebym czynił dobrze. Ale przypuśćmy, że to poruszenie, które unosi duszę w tę i tamtą stronę, nie jest dobrowolne i nie jest w naszej mocy. W takim razie nie możemy chwalić człowieka, gdy zwraca oś swej woli (tak to nazwijmy) ku dobrom wyższym, ani ganić go, gdy odchyla ją w dół. I w ogóle nie trzeba upominać go, żeby wzgardził doczesnością i pragnął zdobyć dobra wieczne, ani żeby nie chciał żyć źle, lecz chciał żyć dobrze. Tylko że każdy, kto tak sądzi, zasługuje na to, żeby go wykluczyć spomiędzy ludzi.

1  Por. wyżej 2, 50.
2  Dla Augustyna wola ludzka jest wolna, tak że synonimicznie używa on wyrażeń „wola” i „wolna wola” (por. niżej 3, 3. 4. 6. 7. 14; por. J. Martin, St. Augustin, Paris, 1901, 174-186; z drugiej strony wola – mówiąc oględnie – należy do istoty człowieka (por. Wyznania 8, 5, 11). Bóg więc stwarzając człowieka musiał go wyposażyć w wolę nie dlatego, że zmuszała Go jakaś konieczność, ale z tego względu, że postanowiwszy stworzyć człowieka, musiał dać temu człowiekowi to, co należy do jego istoty.
Naturalny znaczy tu: wypływający z fizycznej konieczności natury (por. J. Mausbach, Die Ethik des heiligen Augustinus, Freiburg im. Br., 1909, 2, 27) i dlatego niezawiniony. Przeciwieństwem tak pojętego ruchu naturalnego jest ruch dobrowolny. Ponieważ Augustyn utożsamia powyżej wolność woli z samą wolą, można by wnioskować, że wolność woli wypływa z jej istoty i dlatego przeciwstawienie wolności i dobrowolności jest nieścisłe. Ta dowolność wyrażeń jest cechą charakterystyczną terminologii augustyńskiej (por. E. Gilson, dz. cyt. 56 ns.), co więcej, pewnego braku pogłębienia w wyjaśnianiu zagadnienia wolności woli (por. E. Gilson, dz. cyt. 212-215; Philips, La raison d'etre du mal d'apres saint Augustin, Bruxelles, 1927, 34; ks. A. Słomkowski, Pierwotny stan człowieka według nauki św. Augustyna, Lwów, 1933, 78-82).
4  Por. wyżej 1, 3 (str. 79, przyp. 2); por. Retractationes 1, 9, 3.

Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach).
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz