II–4. E. Zgadzam
się już, że Bóg dał wolną wolę. Ale proszę cię, powiedz, czy
nie masz wrażenia, że wolna wola od początku powinna być
niezdolna do grzechu, jeżeli otrzymaliśmy ją, żeby czynić
dobrze. Tak samo ma się ze sprawiedliwością, którą dano
człowiekowi, żeby żył dobrze. Przecież sprawiedliwość nie może
pomagać nikomu do złego życia. Tak samo wola nie służyłaby
nikomu do grzechu, gdyby była dana do dobrego.
A.
Spodziewam
się, że przy łasce Boga będę mógł dać ci odpowiedź, albo
raczej odpowiesz sobie sam, gdyż pouczy cię wewnętrzny głos
Prawdy, najwyższej nauczycielki wszystkich ludzi.1
Lecz jeżeli uważasz za rzecz pewną i sprawdzoną to, o co cię
pytałem, to jest, że Bóg dał nam wolną wolę, proszę cię,
powiedz w krótkich słowach, czy wypada mówić, że nie powinniśmy
otrzymać tego, w czym uznajemy dar Boga. Jeżeli bowiem nie jest
pewne, że wolną wolę dał nam Bóg, mamy prawo pytać, czy dobrze
postąpiono dając ją nam. Kiedy zaś przekonamy się, że dobrze
zrobiono, poznamy, że dał ją Ten, od kogo pochodzą wszystkie
dobra człowieka. Jeżeli jednak okaże się, że postąpiono źle,
należy uznać, że nie otrzymaliśmy jej od Tego, którego nie wolno
oskarżać. Lecz jeżeli jest pewne, że wolna wola pochodzi od Boga,
musimy przyznać, że Bóg nie był obowiązany odmówić nam jej ani
udzielić w inny sposób, jak udzielił – bez względu na to, jaki
był ten sposób. Przecież dał nam ją Ten, którego postępowania
nie mamy prawa ganić.
5.
E.
Wprawdzie
mam w tej sprawie mocną wiarę, ale brak mi jeszcze wiedzy. Toteż
badajmy tak, jakby wszystko było niepewne. Widzę bowiem, że z tej
pierwszej
niepewności, czy wolna wola została nam dana do dobrego, skoro
możemy przez nią grzeszyć, wynika także druga niepewność: czy
dobrze postąpiono, dając nam wolną wolę. Jeżeli nie jesteśmy
pewni, czy udzielono nam jej w tym celu, żebyśmy czynili dobrze, to
również nie jest pewne, że należało jej udzielić. Wskutek tego
nie możemy także mieć pewności, czy dał ją Bóg. Jeśli bowiem
kwestionujemy stosowność tego daru, musimy kwestionować także jego
pochodzenie od Boga, ponieważ nie wolno przypuszczać, że Bóg
darował coś niestosownego.
A.
Ale masz
przynajmniej pewność, że Bóg istnieje?
E.
I ta
pewność pochodzi z wiary, a nie z przemyślenia.
A.
A więc
przypuśćmy, że któryś z tych, o których napisano:
„Powiedział... w sercu swoim: nie masz Boga”2,
powie w ten sposób do ciebie i nie zechce przejąć się twoją
wiarą, lecz będzie chciał sprawdzić, czy to, w co wierzysz, jest
prawdą. Czy zostawisz tego człowieka, czy też uznasz za swój
obowiązek przekonać go w jakiś sposób o tym, czego jesteś pewny,
zwłaszcza jeżeli nie będzie uparcie oponował, lecz okaże
gorliwość i chęć poznania?
E.
Ostatnia
twoja uwaga wystarcza, aby mi nasunąć właściwą odpowiedź. Z
pewnością, choćby był nie wiem jak nierozsądny, przyzna mi, że
z podstępnym i upartym nie można dyskutować na żaden temat, a
zwłaszcza w sprawie tak ważnej. Wobec tego pierwszy będzie mnie
prosił, żebym mu wierzył, że pyta w uczciwym zamiarze i że w
stosunku do tego zagadnienia nie kieruje nim żaden ukryty podstęp
ani upór. Wtedy mu udowodnię – a to, jak sądzę, potrafi kto
bądź – że sprawiedliwość domaga się, żeby uwierzył w
istnienie Boga opierając się na dziełach tych wielkich ludzi,
którzy na piśmie pozostawili świadectwo o swoim współżyciu z
Synem Bożym. Tym bardziej, że sam chce, żeby w najtajniejszych
sprawach jego duszy, znanych jemu samemu, dawał mu wiarę drugi
człowiek, nie mający możności poznania ich. Otóż tamci
stwierdzili na piśmie, że oglądali zdarzenia, które mogły zajść
tylko w tym wypadku, jeżeli istnieje Bóg. I zbyt naiwny będzie
człowiek, który ganiąc mnie za to, że wierzę ich świadectwu,
będzie równocześnie domagał się wiary dla
siebie. W każdym razie nie znajdzie wymówki, żeby usprawiedliwić
swoją niechęć do naśladowania tego, czego nie może słusznie
ganić.
A.
Uważasz
więc, że w sprawie istnienia Boga wystarczy rozważne przekonanie,
że należy uwierzyć ludziom tak poważnym. Wobec tego pytam cię,
dlaczego nie sądzisz również, że trzeba wierzyć powadze tych
samych ludzi w sprawach, które postanowiliśmy zbadać jako niepewne
i zupełnie nieznane. Nie musielibyśmy więcej biedzić się nad ich
dociekaniem.
E.
Ale my
chcemy znać i rozumieć to, w co wierzymy.
6. A. Dobrze
pamiętasz. Nie mogę zaprzeczyć, że postawiliśmy sobie takie
zadanie na początku poprzedniej rozmowy. Gdyby wiara i wiedza były
tym samym i gdyby wiara nie musiała poprzedzać zrozumienia wielkich
prawd Bożych, nie miałyby znaczenia słowa proroka: „Jeżeli nie
uwierzycie, nie zrozumiecie.”3
Także sam Pan nasz słowami i czynami zachęcał najpierw ludzi,
których powołał do zbawienia, aby Mu uwierzyli. Ale potem, kiedy
już mówił o samym darze przeznaczonym dla wierzących, nie
powiedział: „Życie wieczne polega na wierze”, lecz: „Życie
wieczne to poznanie Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i posłanego
przez Ciebie Jezusa Chrystusa.”4
Następnie mówi do tych, którzy już wierzą: „Szukajcie, a
znajdziecie.”5
Bo jak wierząc w prawdę niepoznaną nie można mówić, że się ją
znalazło, tak też nikt nie jest zdolny do znalezienia Boga, jeżeli
przedtem nie uwierzy w to, co ma potem poznać.6
Toteż stosownie do poleceń Pana szukajmy nieustępliwie. W
poszukiwaniach podjętych na Jego zachętę On sam pokaże drogę do
znalezienia celu, o ile ludzie tacy jak my są w stanie odkryć w
życiu ziemskim tego rodzaju prawdy. Trzeba bowiem wierzyć, że
ludzie lepsi widzą je wyraźniej i posiadają doskonalej jeszcze za
swego pobytu na ziemi, a wszyscy dobrzy i pobożni z pewnością po
tym życiu. Musimy żywić nadzieję, że i my dostąpimy tego, a
odwróciwszy się od ziemskich, człowieczych spraw, całą istotą
tęsknić do tych prawd i miłować je.
1 Por.
O nauczycielu 38 oraz notę
Teoria iluminacji.
2 Ps
52,1.
3 Iz
7,9 według Septuaginty. Por.
wyżej 1, 4 i O nauczycielu 37.
4 Por.
J 17,3.
5 Mt
7,4.
6 Por.
notę Metoda filozofii augustyńskiej.
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach).
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz