środa, 17 czerwca 2015

O wolnej woli: Księga druga (2)

   II–4.   E. Zgadzam się już, że Bóg dał wolną wolę. Ale proszę cię, powiedz, czy nie masz wrażenia, że wolna wola od początku powinna być niezdolna do grzechu, jeżeli otrzymaliśmy ją, żeby czynić dobrze. Tak samo ma się ze sprawiedliwością, którą dano człowiekowi, żeby żył dobrze. Przecież sprawiedliwość nie może pomagać nikomu do złego życia. Tak samo wola nie służyłaby nikomu do grzechu, gdyby była dana do dobrego.
   A. Spodziewam się, że przy łasce Boga będę mógł dać ci odpowiedź, albo raczej odpowiesz sobie sam, gdyż pouczy cię wewnętrzny głos Prawdy, najwyższej nauczycielki wszystkich ludzi.1 Lecz jeżeli uważasz za rzecz pewną i sprawdzoną to, o co cię pytałem, to jest, że Bóg dał nam wolną wolę, proszę cię, powiedz w krótkich słowach, czy wypada mówić, że nie powinniśmy otrzymać tego, w czym uznajemy dar Boga. Jeżeli bowiem nie jest pewne, że wolną wolę dał nam Bóg, mamy prawo pytać, czy dobrze postąpiono dając ją nam. Kiedy zaś przekonamy się, że dobrze zrobiono, poznamy, że dał ją Ten, od kogo pochodzą wszystkie dobra człowieka. Jeżeli jednak okaże się, że postąpiono źle, należy uznać, że nie otrzymaliśmy jej od Tego, którego nie wolno oskarżać. Lecz jeżeli jest pewne, że wolna wola pochodzi od Boga, musimy przyznać, że Bóg nie był obowiązany odmówić nam jej ani udzielić w inny sposób, jak udzielił – bez względu na to, jaki był ten sposób. Przecież dał nam ją Ten, którego postępowania nie mamy prawa ganić.
   5.   E. Wprawdzie mam w tej sprawie mocną wiarę, ale brak mi jeszcze wiedzy. Toteż badajmy tak, jakby wszystko było niepewne. Widzę bowiem, że z tej pierwszej niepewności, czy wolna wola została nam dana do dobrego, skoro możemy przez nią grzeszyć, wynika także druga niepewność: czy dobrze postąpiono, dając nam wolną wolę. Jeżeli nie jesteśmy pewni, czy udzielono nam jej w tym celu, żebyśmy czynili dobrze, to również nie jest pewne, że należało jej udzielić. Wskutek tego nie możemy także mieć pewności, czy dał ją Bóg. Jeśli bowiem kwestionujemy stosowność tego daru, musimy kwestionować także jego pochodzenie od Boga, ponieważ nie wolno przypuszczać, że Bóg darował coś niestosownego.
   A. Ale masz przynajmniej pewność, że Bóg istnieje?
   E. I ta pewność pochodzi z wiary, a nie z przemyślenia.
   A. A więc przypuśćmy, że któryś z tych, o których napisano: „Powiedział... w sercu swoim: nie masz Boga”2, powie w ten sposób do ciebie i nie zechce przejąć się twoją wiarą, lecz będzie chciał sprawdzić, czy to, w co wierzysz, jest prawdą. Czy zostawisz tego człowieka, czy też uznasz za swój obowiązek przekonać go w jakiś sposób o tym, czego jesteś pewny, zwłaszcza jeżeli nie będzie uparcie oponował, lecz okaże gorliwość i chęć poznania?
   E. Ostatnia twoja uwaga wystarcza, aby mi nasunąć właściwą odpowiedź. Z pewnością, choćby był nie wiem jak nierozsądny, przyzna mi, że z podstępnym i upartym nie można dyskutować na żaden temat, a zwłaszcza w sprawie tak ważnej. Wobec tego pierwszy będzie mnie prosił, żebym mu wierzył, że pyta w uczciwym zamiarze i że w stosunku do tego zagadnienia nie kieruje nim żaden ukryty podstęp ani upór. Wtedy mu udowodnię – a to, jak sądzę, potrafi kto bądź że sprawiedliwość domaga się, żeby uwierzył w istnienie Boga opierając się na dziełach tych wielkich ludzi, którzy na piśmie pozostawili świadectwo o swoim współżyciu z Synem Bożym. Tym bardziej, że sam chce, żeby w najtajniejszych sprawach jego duszy, znanych jemu samemu, dawał mu wiarę drugi człowiek, nie mający możności poznania ich. Otóż tamci stwierdzili na piśmie, że oglądali zdarzenia, które mogły zajść tylko w tym wypadku, jeżeli istnieje Bóg. I zbyt naiwny będzie człowiek, który ganiąc mnie za to, że wierzę ich świadectwu, będzie równocześnie domagał się wiary dla siebie. W każdym razie nie znajdzie wymówki, żeby usprawiedliwić swoją niechęć do naśladowania tego, czego nie może słusznie ganić.
   A. Uważasz więc, że w sprawie istnienia Boga wystarczy rozważne przekonanie, że należy uwierzyć ludziom tak poważnym. Wobec tego pytam cię, dlaczego nie sądzisz również, że trzeba wierzyć powadze tych samych ludzi w sprawach, które postanowiliśmy zbadać jako niepewne i zupełnie nieznane. Nie musielibyśmy więcej biedzić się nad ich dociekaniem.
   E. Ale my chcemy znać i rozumieć to, w co wierzymy.
   6.   A. Dobrze pamiętasz. Nie mogę zaprzeczyć, że postawiliśmy sobie takie zadanie na początku poprzedniej rozmowy. Gdyby wiara i wiedza były tym samym i gdyby wiara nie musiała poprzedzać zrozumienia wielkich prawd Bożych, nie miałyby znaczenia słowa proroka: „Jeżeli nie uwierzycie, nie zrozumiecie.”3 Także sam Pan nasz słowami i czynami zachęcał najpierw ludzi, których powołał do zbawienia, aby Mu uwierzyli. Ale potem, kiedy już mówił o samym darze przeznaczonym dla wierzących, nie powiedział: „Życie wieczne polega na wierze”, lecz: „Życie wieczne to poznanie Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i posłanego przez Ciebie Jezusa Chrystusa.”4 Następnie mówi do tych, którzy już wierzą: „Szukajcie, a znajdziecie.”5 Bo jak wierząc w prawdę niepoznaną nie można mówić, że się ją znalazło, tak też nikt nie jest zdolny do znalezienia Boga, jeżeli przedtem nie uwierzy w to, co ma potem poznać.6 Toteż stosownie do poleceń Pana szukajmy nieustępliwie. W poszukiwaniach podjętych na Jego zachętę On sam pokaże drogę do znalezienia celu, o ile ludzie tacy jak my są w stanie odkryć w życiu ziemskim tego rodzaju prawdy. Trzeba bowiem wierzyć, że ludzie lepsi widzą je wyraźniej i posiadają doskonalej jeszcze za swego pobytu na ziemi, a wszyscy dobrzy i pobożni z pewnością po tym życiu. Musimy żywić nadzieję, że i my dostąpimy tego, a odwróciwszy się od ziemskich, człowieczych spraw, całą istotą tęsknić do tych prawd i miłować je.

1  Por. O nauczycielu 38 oraz notę Teoria iluminacji.
2  Ps 52,1.
3  Iz 7,9 według Septuaginty. Por. wyżej 1, 4 i O nauczycielu 37.
4  Por. J 17,3.
5  Mt 7,4.
6  Por. notę Metoda filozofii augustyńskiej.

Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach).
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz