«Teraz
posłuchajcie przypowieści o tym, jak Bóg pracuje w sercach, by
zbudować Swe Królestwo, bo każde serce jest małym królestwem
Boga na ziemi. Potem, po śmierci, wszystkie te małe królestwa
gromadzą się w jednym jedynym Królestwie Niebieskim – bez
granic, świętym, wiecznym.
Królestwo Boże w sercach tworzy Boży Siewca. Przychodzi i rozrzuca ziarno w Swojej posiadłości, którą jest człowiek. Człowiek należy do Boga, każdy człowiek od swego początku należy do Niego. Potem idzie do innych posiadłości – ku innym sercom. Mijają dni, mijają noce. Dni przynoszą słońce i deszcz, w tym wypadku – promieniowanie Bożej miłości i wylanie Bożej mądrości, która mówi do ducha. Noce przynoszą gwiazdy i wypoczynek w ciszy, w naszym wypadku – jaśniejące wspomnienia o Bogu i spokój ducha, aby pozwolić duszy na skupienie i medytację.
Ziarno w następstwie niedostrzegalnych i mocnych wpływów opatrznościowych pęcznieje, otwiera się, wypuszcza korzenie, zapuszcza je, wysuwa z wnętrza pierwsze małe listki, wzrasta. Wszystko to bez pomocy człowieka. Ziemia wytwarza samorzutnie kiełek z nasienia, potem kiełek się umacnia i podtrzymuje powstający kłos, następnie kłos się podnosi, pęcznieje, twardnieje, staje się złocisty, sztywny, doskonały z uformowanym ziarnem. Kiedy jest dojrzały, siewca powraca i przykłada sierp, gdyż zasiew osiągnął pełnię. Nie mógłby się rozwinąć bardziej i dlatego jest zbierany.
W sercach Moje słowo dokonuje tej samej pracy. Mówię o sercach, przyjmujących ziarno. Praca jednak jest powolna. Trzeba uważać, by nie zniszczyć wszystkiego, przez wkraczanie nie w porę. Jakie to żmudne dla małego nasienia otworzyć się, zapuścić korzenie w glebie! Również ciężka jest ta praca dla serca twardego i zaniedbanego. Musi się ono otworzyć, pozwolić się przeniknąć, przyjąć coś nowego, trudzić się karmieniem siebie. Musi ukazać się inne, a więc przyobleczone w to, co pokorne i użyteczne, a nie w kwiaty nęcące, okazałe, bezużyteczne i bujne, które wcześniej je okrywały. Musi zadowolić się pracą pokorną, bez szukania podziwu – dla pożytku Planu Bożego. Musi uaktywnić wszelkie swoje zdolności, aby wzrosnąć i uformować kłos. Musi rozpalić się miłością, by stać się ziarnem. Po odniesieniu zwycięstwa nad szukaniem ludzkich względów – co jest bardzo, bardzo, bardzo bolesne – po zmęczeniu i cierpieniach, aby polubić nową szatę, musi i od niej się oderwać przy pomocy bolesnego cięcia. Trzeba wszystko dać, by wszystko posiadać; pozostać ogołoconym, by przyoblec się w Niebie w szatę świętych. Życie grzesznika, który staje się świętym to najdłuższa, najbardziej heroiczna, najbardziej chwalebna walka. Mówię wam to».
Królestwo Boże w sercach tworzy Boży Siewca. Przychodzi i rozrzuca ziarno w Swojej posiadłości, którą jest człowiek. Człowiek należy do Boga, każdy człowiek od swego początku należy do Niego. Potem idzie do innych posiadłości – ku innym sercom. Mijają dni, mijają noce. Dni przynoszą słońce i deszcz, w tym wypadku – promieniowanie Bożej miłości i wylanie Bożej mądrości, która mówi do ducha. Noce przynoszą gwiazdy i wypoczynek w ciszy, w naszym wypadku – jaśniejące wspomnienia o Bogu i spokój ducha, aby pozwolić duszy na skupienie i medytację.
Ziarno w następstwie niedostrzegalnych i mocnych wpływów opatrznościowych pęcznieje, otwiera się, wypuszcza korzenie, zapuszcza je, wysuwa z wnętrza pierwsze małe listki, wzrasta. Wszystko to bez pomocy człowieka. Ziemia wytwarza samorzutnie kiełek z nasienia, potem kiełek się umacnia i podtrzymuje powstający kłos, następnie kłos się podnosi, pęcznieje, twardnieje, staje się złocisty, sztywny, doskonały z uformowanym ziarnem. Kiedy jest dojrzały, siewca powraca i przykłada sierp, gdyż zasiew osiągnął pełnię. Nie mógłby się rozwinąć bardziej i dlatego jest zbierany.
W sercach Moje słowo dokonuje tej samej pracy. Mówię o sercach, przyjmujących ziarno. Praca jednak jest powolna. Trzeba uważać, by nie zniszczyć wszystkiego, przez wkraczanie nie w porę. Jakie to żmudne dla małego nasienia otworzyć się, zapuścić korzenie w glebie! Również ciężka jest ta praca dla serca twardego i zaniedbanego. Musi się ono otworzyć, pozwolić się przeniknąć, przyjąć coś nowego, trudzić się karmieniem siebie. Musi ukazać się inne, a więc przyobleczone w to, co pokorne i użyteczne, a nie w kwiaty nęcące, okazałe, bezużyteczne i bujne, które wcześniej je okrywały. Musi zadowolić się pracą pokorną, bez szukania podziwu – dla pożytku Planu Bożego. Musi uaktywnić wszelkie swoje zdolności, aby wzrosnąć i uformować kłos. Musi rozpalić się miłością, by stać się ziarnem. Po odniesieniu zwycięstwa nad szukaniem ludzkich względów – co jest bardzo, bardzo, bardzo bolesne – po zmęczeniu i cierpieniach, aby polubić nową szatę, musi i od niej się oderwać przy pomocy bolesnego cięcia. Trzeba wszystko dać, by wszystko posiadać; pozostać ogołoconym, by przyoblec się w Niebie w szatę świętych. Życie grzesznika, który staje się świętym to najdłuższa, najbardziej heroiczna, najbardziej chwalebna walka. Mówię wam to».
Słowa
Jezusa z Poematu Boga-Człowieka III, 44 (W domu matki
Beniamina w Magdali), Vox Domini, Katowice 2000, s. 267-268).
O
królestwie niebieskim i królestwie Bożym:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz