Wolna
wola a cztery cnoty kardynalne
XIII
– 27. A.
Zastanów
się teraz,
czy nie wydaje ci się,
że
roztropność
jest
znajomością
rzeczy,
których należy
pragnąć lub
unikać.
E.
Owszem.
A.
A męstwo?
– Prawda, że
jest takim stanem duszy, w którym lekceważymy
wszystkie niepowodzenia i straty w zakresie rzeczy nie będących
w naszej mocy?
E.
Prawda.
A.
Dalej:
skłonność,
dzięki
której ograniczamy i powściągamy
pożądanie
rzeczy nie przynoszących
zaszczytu, to umiarkowanie. Czy myślisz
inaczej?
E.
Przeciwnie,
tak myślę,
jak mówisz.
A.
A czy
wreszcie sprawiedliwość
nie jest
cnotą,
która oddaje każdemu,
co mu się
należy?
E.
Tak
właśnie
pojmuję
sprawiedliwość.
A.
Przypuśćmy
więc,
że
człowiek dobrej woli – od dawna już
mówimy o jej
wysokiej wartości
– nie mając
dobra wyższego
od niej, ją
jedynie
ukocha, a rozmyślając
i przekonując
się,
jak jest wielka, jak niedostępna
wszelkim próbom wydarcia czy wykradnięcia,
posługuje się
nią
radośnie
i z rozkoszą.
Czy będziemy
mogli wątpić,
że
stawia on opór wszystkiemu, co jest wrogiem tego jedynego dobra?
E.
Stanowczo
musi sprzeciwiać
się
temu
wszystkiemu.
A.
Prawda, że
nie odmówimy roztropności
temu, kto widzi, że
trzeba pragnąć
tego dobra, a
unikać
wszystkiego,
co jest mu nieprzyjazne?
E.
Wydaje mi
się
niemożliwe,
żeby
ktoś,
nie mając
roztropności
, zdobył się
na taki sąd.
A.
Słusznie.
Ale dlaczego nie mielibyśmy
przypisać mu
także
męstwa?
Z pewnością
nie może
on kochać ani
wysoko cenić
tych
wszystkich rzeczy, które nie leżą
w naszej mocy,
ponieważ
kochamy je złą
wolą,
jej zaś,
jako nieprzyjaciółce swego najdroższego
dobra, musi stawiać
opór. Skoro
zaś nie
kocha ich, nie boleje z powodu utraty i gardzi nimi zupełnie. To –
jak powiedziałem, a ty przyznałeś
– sprawia
męstwo.
E.
Naturalnie,
że
można
przypisać mu
męstwo.
Bo nie wyobrażam
sobie, kogo prawdziwiej mógłbym nazwać
mężnym,
jak nie tego, kto z równowagą
i spokojem
znosi brak rzeczy, których nie możemy
ani osiągnąć,
ani utrzymać
sami przez
się. A
udowodniliśmy,
że
wspomniany człowiek postępuje
właśnie
w taki sposób.
A.
A teraz
pomyśl
, czy możemy
odmówić mu
umiarkowania, tej cnoty, która trzyma w karbach namiętności.
Czy jest coś
tak wrogiego dobrej woli jak namiętność?
Nie. Wobec tego zapewne rozumiesz, że
kto kocha swoją
dobrą
wolę,
wszelkimi sposobami opiera się
i sprzeciwia
namiętnościom;
słusznie więc
otrzymuje nazwę
umiarkowanego.
E.
Idź
dalej, zgadzam
się.
A.
Pozostaje
sprawiedliwość.
Doprawdy nie widzę,
jak może
brakować jej
temu człowiekowi. Przecież
ten, kto
posiada i kocha dobrą
wolę i –
jak powiedziano – opiera się
wrogim jej
siłom, nie może
chcieć zła
dla nikogo. Co za tym idzie – nikomu nie wyrządzi
krzywdy, a to jest możliwe
tylko wtedy, gdy oddaje on każdemu,
co mu się
należy.
Przypominasz sobie chyba, że
przyznałeś
mi rację,
gdy tego rodzaju postępowanie
przypisywałem sprawiedliwości.
E.
Przypominam
sobie i przyznaję,
że
wszystkie cztery cnoty, które niedawno opisałeś
zgodnie z moim
przekonaniem, znajdują
się
w tym
człowieku, który wysoko ceni i kocha swoją
dobrą
wolę.
28. A. Cóż
więc
przeszkadza, żebyśmy
uznali życie
takiego człowieka za godne pochwały?
E.
Absolutnie
nic. Owszem, wszystko zachęca
do tego, a nawet zmusza.
A.
Czy
potrafisz oprzeć
się
przekonaniu,
że
należy
unikać
nieszczęśliwego
życia?
E.
Jestem
przeświadczony
o tym jak najmocniej i sądzę,
że
jest to nasz jedyny obowiązek.
A.
Życia,
które zasługuje na pochwałę,
z pewnością
nie trzeba
unikać,
prawda?
E.
Oczywiście,
sądzę
nawet, że
należy
zabiegać o
nie gorliwie.
A.
A więc
życie
godne pochwały nie jest życiem
nieszczęśliwym?
E.
Tak wynika
z konieczności.
A.
Już
chyba
wszystkie trudności
usunięte
i możesz
przyznać,
że
właśnie
to życie
jest szczęśliwe,
które jest wolne od nieszczęścia.
E.
To jasne.
A.
A więc
zgadzamy się,
że
szczęśliwy
jest człowiek, który kocha swoją
dobrą
wolę
i w porównaniu
z nią gardzi
wszystkim innym, co nazywa się
dobrem, a co
posiadający
może
wbrew swej woli utracić.
E.
Dlaczego
nie miałbym zgodzić
się,
skoro wszystko, co ustaliliśmy
poprzednio, prowadzi nas koniecznie do tego wniosku?
A.
Jesteś na
dobrej drodze. Ale proszę
cię,
powiedz, czy miłość
do własnej
dobrej woli i takie jej poszanowanie, o jakim mówiliśmy,
nie jest właśnie
dobrą wolą?
E.
Jest.
A.
Jeżeli
więc
słusznie uważamy
takiego człowieka za szczęśliwego,
czy nie mamy racji, gdy nieszczęśliwego
widzimy w tym, kto ma wolę
przeciwną?
E.
Mamy
rację.
A.
Co
więc
każe
nam powątpiewać,
że
choćbyśmy
nigdy przedtem mądrymi
nie byli, wola decyduje zarówno o tym życiu,
które przynosi chlubę
i szczęście,
jak przesadza o życiu
haniebnym i nędznym
i ponosi odpowiedzialność
za jedno i
drugie?1
E.
Przyznaję,
że
przesłanki, które doprowadziły do tego wniosku, są
pewne i nie da
się im
zaprzeczyć.
29. A. Jeszcze
jedno. Pamiętasz
chyba, jaka była nasza definicja dobrej woli. Mam wrażenie,
że
nazwaliśmy
tak wolę,
która kieruje nasze pragnienia ku prawemu i uczciwemu życiu.
E.
Przypominam
sobie to samo.
A.
Jeżeli
więc
ukochamy tę
wolę,
przygarniemy z taką
samą
dobrą
wolą
i damy jej
pierwszeństwo
przed wszystkim, czego wola nie zdoła nam trwale zabezpieczyć,
skutek będzie
taki, że
zamieszkają w
naszej duszy tamte cnoty, których posiadanie jest istotą
prawego i
uczciwego życia.
Tak nas pouczył rozum. Wynika z tego, że
ktokolwiek chce żyć
moralnie i
uczciwie
– jeżeli
tylko zechce wynieść
to pragnienie
ponad znikome dobra – osiągnie
ten wielki cel z tak wielką
łatwością,
że
chcenie i posiadanie stanie się
w nim jednym.
E.
Szczerze
ci mówię:
mało nie krzyczę
z radości,
widząc,
jak nagle wyłania się
przede mną
dobro
nieocenione, a tak łatwe do zdobycia.
A.
A przecież
taka właśnie
radość,
która rodzi się
z osiągnięcia
tego dobra, nazywa się
życiem
szczęśliwym
wtedy, gdy ożywia
duszę
spokojnie, bez
jej wysiłku, a stale.
Chyba że
według ciebie życie
szczęśliwe
nie polega na radości,
którą daje
prawdziwie i niezawodnie dobro.
E.
Myślę
tak jak ty.
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach).
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak Sp. z o.o.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak Sp. z o.o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz