Gdy
opłatek staje się istotnie Jezusem Chrystusem, to nabiera również
takiej samej mocy jak Chrystus. Ludzie mogą tego nie widzieć, ale
to właśnie dzieje się w tajemnicy. Męka, śmierć i
zmartwychwstanie zostają powtórzone. Uobecnia się Bóg. Mógłbyś
powiedzieć, że przykład Jezusa na krzyżu ma większą moc, bo
może poruszyć serca zatwardziałych grzeszników. Rzeczywiście,
widać jak ludzkie, zakrwawione ciało oddaje siebie na krzyżu dla
jakiegoś tajemniczego celu, i może nawet nie widać tego oddania,
ale pokornego człowieka, poddającego się męce. To zapewne
wzruszyłoby serce niejednego (mimo że w czasie krzyżowania wielu
patrzyło z obojętnością, wzgardą albo zawiścią na śmierć
Jezusa). Na Mszy jest inaczej. Widzimy człowieka wystrojonego w
odświętne szaty, wykonującego niezrozumiałe gesty, skupionego
bardziej lub mniej, i zdaje się, że nie ma tego ciała, które
mogłoby poruszyć serce. Bo to dzieje się jeszcze w obrębie
świątyni – jakby w samym sercu Chrystusa. Dopiero później, gdy
chrześcijanin wychodzi na świat i udziela się innym, na nowo
ukazuje się ludzkie, zakrwawione ciało wiszące na krzyżu.
Jezus przez chrześcijan na nowo ukazuje krzyż.
Jeśli dla kogoś jest on niewidoczny na Mszy w świątyni – w
samym sercu – to staje się widoczny na zewnątrz – w ruchach
rąk, krokach i słowach wiernych ludzi. Oni odbijają na sobie
Chrystusa. Znowu Chrystus ukazuje się światu. I opłatek ma tutaj
tę samą moc, co Jezus. Ma moc ożywczą, przemienia człowieka w
Boga. Tak dokonują się nawrócenia, uzdrowienia, wskrzeszenia;
Radosna Wieść na nowo jest rozsiewana. Jak mogą się dokonywać
różne nawrócenia, uzdrowienia, wskrzeszenia, jeśli nie przez
Chrystusa? To właśnie dlatego, że On rzeczywiście staje się
obecny, a staje się obecny nie inaczej, jak przez Tajemnicę
Wdzięczności (Eucharystii). Nic nie wskazuje na to, ażeby przemiana dokonująca się w tej Tajemnicy miała
mniejszą moc niż sam Jezus umierający na krzyżu i
zmartwychwstający z grobu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz