poniedziałek, 25 kwietnia 2016

O wolnej woli: Księga trzecia (21)

Właściwe pojęcie Boga, jako naszego celu,
jest ważniejsze niż rozstrzygnięcie problemu
pochodzenia dusz ludzkich

   XXI–59.   Istnieją więc cztery opinie na temat pochodzenia dusz: albo natura duchowa jest przekazywana przez płodzenie,1 albo w chwili narodzin każdego człowieka Bóg stwarza nową duszę, albo dusze istnieją już przedtem w jakimś miejscu i stąd albo Bóg wysyła je w ciała rodzących się ludzi, albo zstępują w nie z własnej woli. Nie trzeba jednak lekkomyślnie potwierdzać żadnej z tych czterech opinii,2 ponieważ katoliccy tłumacze ksiąg Bożych nie rozwikłali jeszcze i nie oświetlili jak należy tego ciemnego i zagmatwanego zagadnienia. A może powstały już pisma tego rodzaju, lecz jeszcze nie doszły do naszych rąk. Miejmy tylko wiarę, żeby nie dopuszczać żadnego fałszywego mniemania o naturze Stwórcy, mniemania, które byłoby niegodne Boga. Do Niego przecież zdążamy drogą pobożności. Jeżeli więc nasze pojęcie o Nim będzie niezgodne z rzeczywistością, nasze wysiłki nie doprowadzą nas do szczęścia, lecz trafią w próżnię. Nie ma natomiast żadnego niebezpieczeństwa, jeżeli wydajemy nieprawdziwe sądy o stworzeniach, bylebyśmy tylko nie uważali ich za oczywiste i obowiązujące. Przecież nie do stworzenia, lecz do samego Stwórcy kazano nam dążyć, abyśmy byli szczęśliwi.3 I jeżeli pojęcie, jakie mamy o Nim, jest przeciwne Jego godności i niezgodne z rzeczywistością, ulegamy najzgubniejszemu błędowi, ponieważ nikt nie może dojść do szczęśliwego życia, kiedy zdąża do tego, co nie istnieje, a jeśli nawet istnieje, nie uszczęśliwia.
   60.   Ale żebyśmy byli w stanie kontemplować wieczną prawdę, cieszyć się nią i przylgnąć do niej, wytyczono nam, słabym istotom, drogę przez rzeczy doczesne. Jest nią wiara w przeszłość i przyszłość. Jej zasoby muszą być tak bogate, żeby wystarczały podróżnym zdążającym do wieczności. Te pouczenia wiary mają najwyższą powagę, ponieważ kieruje nimi miłosierny Bóg. Teraźniejszość natomiast, o ile dotyczy stworzeń, odczuwamy jako coś przejściowego, a to z powodu ruchliwości i zmienności zarówno ciała, jak duszy. Poznajemy ją tylko przez doświadczenie. Czego zaś wśród zjawisk teraźniejszych nie poznajemy przez doświadczenie, tego w ogóle nie możemy poznać. A więc trzeba wierzyć bez wahania w te wszystkie wiadomości dotyczące przeszłego lub przyszłego stanu stworzenia, jakie autorytet Boży podaje nam jako przedmiot wiary, mimo że jedne z tych zdarzeń przeminęły, zanim mogliśmy je spostrzec, inne nie doszły jeszcze do naszych zmysłów. Przyczyniają się jednak one ogromnie do wzmocnienia naszej nadziei, działają pobudzająco na miłość, ponieważ pokazują nam na szeregu uporządkowanych w czasie wypadków, jak Bóg troszczy się o nasze wyzwolenie. Każdą fałszywą teorię, która podszywa się pod Boży autorytet, demaskujemy i zbijamy przede wszystkim w ten sposób, że wykazujemy, iż podaje ona jako domysł lub pewnik następujące tezy: że zmienność istnieje nie tylko w stworzeniach, lecz także poza nimi, że tkwi ona w samoistnym bycie Boga i że istota Boga nie polega na trójosobowości, lecz jest czymś więcej lub mniej. Cały wysiłek wiedzy chrześcijańskiej i cały jej postęp zmierza do tego, żeby pojąć tę Trójcę zachowując postawę pobożną i pełną ostrożności. Nie tutaj miejsce na rozprawy o jedności i równości tej Trójcy i o właściwościach jej poszczególnych Osób. Można by wspomnieć pewne prawdy o Bogu, na przykład że dał wszystkiemu byt i właściwą doskonałość,4 że rządzi wszechświatem. Nie sprawia to trudności i wielu już powtarzało takie próby. Są to najbardziej zbawienne prawdy wiary, ponieważ nimi, niby mlekiem, karmi się niemowlęca pobożność, która dopiero zaczyna wznosić się od rzeczy ziemskich ku niebieskim.5 Ale zgłębić całe to zagadnienie Trójcy i tak je przedstawić, żeby jasność rozumowania dostępna w ziemskich warunkach podbiła całkowicie ludzki rozum, jest dla każdego człowieka, a przynajmniej dla mnie, przedsięwzięciem zbyt długim i trudnym do wykonania nie tylko w słowach, lecz nawet w myśli. Toteż obecnie w miarę własnych sił i otrzymanej pomocy dokończmy to, o czym zaczęliśmy mówić: Musimy wierzyć bez wahania wszelkim opisom przeszłości świata stworzonego i przepowiedniom dotyczącym jego przyszłych losów, o ile potrafią dać dobre świadectwo nieskazitelności naszej religii, pobudzając nas do rzetelnej miłości Boga i bliźniego. Natomiast przeciw niewierzącym trzeba bronić tych prawd starając się, żeby ich niewiara uznała powagę autorytetu, albo wykazać im, o ile się da, jak mądry jest ten, kto wierzy w te prawdy, a czego brak temu, co nie wierzy. Jednakże raczej trzeba zbijać fałszywe poglądy na teraźniejszość, a zwłaszcza na rzeczy niezmienne, niż na przeszłość i przyszłość. Należy pokonać je w miarę możności przy pomocy jasnego rozumowania.
   61.   Zapewne w zakresie rzeczy doczesnych lepiej jest oczekiwać przyszłości, niż roztrząsać przeszłość. Nawet w Piśmie Świętym opis przeszłych zdarzeń jest albo figurą, albo obietnicą, albo świadectwem przyszłości. I rzeczywiście, nawet w sprawach doczesnych, pomyślnych czy niepomyślnych, nikt nie troszczy się zbytnio o to, czym był, lecz wszystkie gorączkowe troski skupiają się na nadziejach przyszłości. Nie wiem mianowicie, jakie wnętrzne i wrodzone poczucie sprawia, że to, co nas spotkało, ponieważ już przeminęło, ma taki wpływ na nasze szczęście czy nieszczęście, jakby nigdy nie miało miejsca. Cóż więc mnie obchodzi, że nie wiem, kiedy zacząłem istnieć, skoro wiem, że istnieję, i nie wątpię, że będę istnieć? Nie boję się, że zgubi mnie błędny sąd o przeszłości, i dlatego nie zwracam na nią uwagi, lecz kieruję kroki ku przyszłości, mając przewodnika w mym miłosiernym Stwórcy. Za wszelką cenę zatem, muszę wystrzegać się mylnych sądów i przekonań o moim przyszłym stanie i o Tym, u którego będę. Bo zachodzi obawa, że kiedy będę brał jedną rzecz za drugą, to albo nie zdołam zdobyć dla siebie koniecznych środków, albo nie będę mógł dojść do zamierzonego celu. Zapomnienie o minionej zimie nie przeszkodzi mi przygotować ubrania, ale przeszkodzi mi, jeżeli nie będę wierzył, że czeka przyszła zima. Tak samo nie zaszkodzi duszy, jeżeli zapomniała o tym, co przebyła, byleby tylko uważnie zbadała i zapamiętała cel, do którego obecnie ma się przygotować. I żeglarz płynący do Rzymu nie poniesie szkody, jeżeli zapomni wybrzeże, z którego puścił się w drogę, byleby tylko wiedział, w jakim kierunku ma poprowadzić statek z tego miejsca, na którym się znajduje. Nic mu bowiem nie pomoże, że pamięta wybrzeże, skąd wyruszył, jeżeli wpadnie na skały wskutek błędnego wyobrażenia o położeniu portu rzymskiego.6 Podobnie i ja nie poniosę szkody, jeżeli nie będę pamiętał początków mego życia, bylebym tylko wiedział, gdzie w końcu znajdę spoczynek. I nie pomoże mi pamięć o początku życia ani domysły na ten temat, jeżeli mając niegodne pojęcie o Bogu, jedynym celu, do którego zmierzają wysiłki duszy, wpadnę na skały fałszu.7
   62.   Zresztą mówiąc to wszystko nie chciałem wywoływać wrażenia, że zakazuję ludziom uzdolnionym badać na podstawie pism natchnionych przez Boga, czy dusza rodzi się z duszy, czy też każda powstaje odrębnie w swoim ciele, które ożywia, albo czy wola Boża wysyła je z innego miejsca, żeby kierowały i ożywiały ciało, czy też wchodzą tam z własnej woli. Możemy rozważać i omawiać te sprawy w związku z jakimś zagadnieniem, które musimy rozwiązać, albo żeby wypełnić wolny czas, który nam zostaje po załatwieniu spraw bardziej koniecznych. Powiedziałem to wszystko raczej w tym celu, aby w tej sprawie nikt nie gniewał się nierozważnie na tego, kto nie ustępuje przed jego opinią z powodu może nazbyt ludzkich wątpliwości. Albo jeżeli nawet doszedł kto w tym zagadnieniu do pewnych i jasnych wniosków, żeby nie sądził, że inny stracił nadzieję przyszłego szczęścia, ponieważ nie wraca pamięcią do minionych początków swego życia.

1  Oczywiście duchowe. Augustyn bowiem, jak wynika z poprzednich wywodów, nie podzielał traducjanizmu materialnego, reprezentowanego np. przez Tertuliana, który głosił, że dusza jest ciałem i powstaje wraz z ciałem przez zapłodnienie; w ten sposób wszystkie dusze pochodzą od Adama. Por. Tertulian, De anima 27.
2  Por. Epist. 166, 7.
3  Por. Wyznania 10, 23, 39 („Ipsa est beata vita: gaudere de te, ad te, propter te”); Solilokwia 1, 7.
4  W oryg.: „a Deo auctore et formatore”. Zarysowuje się tu rozwinięty w późniejszych dziełach, pogląd Augustyna na akt stwórczy Boga (por. wyżej 2, 44; De Genesi ad litteram – księgi 1, 2, 6 passim; Wyznania księgi 12 i 13 passim). W działaniu Boga wobec świata Augustyn wyróżnia jakby dwa etapy: stworzenie, tj. powołanie z nicości nieporuszonej materii (creare), i ukształtowanie, nadanie jej pewnej doskonałości (informare). Między tymi stopniami nie ma następstwa czasowego, a jedynie stosunek przyczynowy.
5  Por. słowa św. Piotra: „Jako dopiero narodzone niemowlęta pożądajcie czystego, duchowego mleka, jakbyście przez nie wzrastali ku zbawieniu” (1 P 2,2).
6  Tj. Ostii.
7  W przeciwieństwie do nierozstrzygniętych nigdy wątpliwości odnoszących się do problemu pochodzenia duszy ludzkiej, św. Augustyn od początku budowania swego systemu miał ustalony pogląd na cele, ku którym człowiek winien zmierzać. Pogląd ten nie ulegał u niego zmianom, był tylko rozbudowywany.

Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach): De libero arbitrio libri tres.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz