sobota, 16 kwietnia 2016

O wolnej woli: Księga trzecia (20)

Sprawiedliwość i miłosierdzie Boże
a kara za grzech pierworodny

   XX–55.   Rodząc się dziedziczymy po tamtej pierwszej parze ludzi niewiedzę, trudności i śmiertelność, ponieważ oni po grzechu także zostali strąceni w omamienie, udręki i śmierć. Taki sprawiedliwy wyrok wydał Bóg, najwyższy rządca świata, w tym celu, aby od początku w samym narodzeniu człowieka objawiła się sprawiedliwość karzącego, a w jego dalszych losach miłosierdzie Odkupiciela. Pierwszy człowiek, tracąc szczęście, nie został pozbawiony płodności. I jego potomstwo, chociaż cielesne i śmiertelne, mogło stać się swojego rodzaju pięknem i ozdobą ziemi. Natomiast gdyby płodził dzieci lepsze od siebie, nie byłoby sprawiedliwości. Lecz aby każdy mógł odnieść zwycięstwo nad cierpieniem, na które zasłużył rodząc się w odwróceniu od Boga, trzeba było, żeby na drodze powrotnej znalazł Boga, który by nie tylko nie przeszkadzał jego dobrej woli, lecz jeszcze wspomagał ją. I w ten sposób także Stwórca wszechrzeczy pokazuje, z jaką łatwością człowiek, gdyby był chciał, mógł utrzymać stan, w jakim został stworzony, skoro jego potomstwo zdołało pokonać warunki, w jakich przyszło na świat.1

Pochodzenie dusz ludzkich
a grzech pierworodny

   56.   Następnie, jeżeli Bóg stworzył jedną duszę, od której pochodzą dusze wszystkich rodzących się ludzi, kto może powiedzieć, że nie zgrzeszył wtedy, kiedy zgrzeszył tamten pierwszy człowiek? Jeżeli zaś dusze powstają odrębnie w każdym rodzącym się człowieku,2 nie można widzieć zła w tym, że upadek pierwszej przechodzi drogą naturalną na drugą i że zasługa następnej staje się naturalną własnością poprzedniej. Przeciwnie, odnosimy wrażenie, że zgadza się to najzupełniej z przyzwoitością i porządkiem. Czy jest w tym coś niesłusznego, jeżeli Stwórca w ten także sposób chciał pokazać godność duszy, która do tego stopnia przewyższa stworzenia cielesne, że poziom, do jakiego spadła jedna dusza, może być punktem wyjścia dla drugiej duszy? Niewiedza i trudności, w które tamta dusza popadła przez grzech, słusznie nazywają się karą, ponieważ dusza przedtem była lepsza. Jeżeli zaś dusza nie tylko przed grzechem, ale od samego początku swojego istnienia jest taka, jaką inna stała się po życiu grzesznym, posiada niemałe dobro, za które powinna dziękować swojemu Stworzycielowi. Nawet ten jej stan początkowy w chwili narodzin jest doskonalszy od nie wiem jak doskonałego ciała. Bo niemałe to dobro, że jest duszą i już swą duchową naturą przewyższa wszelkie ciało; ale do tego jeszcze może przy pomocy Stwórcy udoskonalić samą siebie, może przez pobożność i gorliwy wysiłek dojść do posiadania wszystkich cnót, dzięki którym uwolni się od dręczących ją trudności i zaślepiającej niewiedzy. Wobec tego niewiedza i trudności nie są dla dusz w chwili ich narodzin karą za grzech, lecz wezwaniem do postępu i początkiem doskonałości. Nie jest to mała rzecz, że otrzymaliśmy naturalną zdolność sądzenia, i to jeszcze zanim zasłużyliśmy na to przez jeden choćby dobry czyn. Dzięki niej wyżej cenimy mądrość niż fałsz i spokój, niż trudności. A dochodzimy do nich nie przez urodzenie, ale przez pracę i wysiłek. Jeżeli dusza nie zechce tak postępować, słusznie oskarżymy ją o grzech, ponieważ nie użyła dobrze zdolności, którą otrzymała. Bo chociaż przyszła na świat w niewiedzy i niemocy, żadna konieczność nie zmusza jej, żeby trwała w tym stanie, w którym się narodziła. I tylko wszechmocny Bóg mógł być stwórcą nawet takich dusz, które stworzył niekochany, naprawił z miłości i przez miłość do siebie do doskonałości doprowadza. On daje byt duszom, które nie istnieją, i szczęście tym, które kochają Jego, sprawcę ich istnienia.
   57.   Ale może dusze istnieją już przedtem w jakimś ustroniu przeznaczonym dla nich przez Boga, który posyła je następnie, aby ożywiały ciała poszczególnych rodzących się istot i kierowały nimi?3 W takim wypadku mają obowiązek przygotować w odpowiednim czasie i kolejności do nieprzemijającego pobytu w niebie same nawet ciała, które rodzą się pod brzemieniem kary za grzech, jaka pod postacią śmiertelności dotknęła pierwszego człowieka. Aby to osiągnąć, muszą je wziąć pod dobry kierunek, to jest ująć w karby cnoty i nałożyć na nie jarzmo porządku i prawa. Kiedy dusze wchodzą w życie ziemskie, aby dźwigać śmiertelne członki, muszą także zapomnieć o poprzednim życiu i przyjąć dolegliwości życia obecnego. W tym znajduje wytłumaczenie ta niewiedza i trudności, które w pierwszym człowieku były karą towarzyszącą śmiertelności ciała i pozwalały mu ocenić własną nędzę duchową. Lecz innym duszom udostępniły one wykonanie zadania, jakim jest przywrócenie cielesnej nieśmiertelności.
   Tę niewiedzę i trudności nazywamy grzechem tylko w tym sensie, że ciało, zrodzone z nasienia grzesznika, wprowadza je w dusze, które do niego przychodzą. Ale nie przypisujemy jej jako winy ani tym duszom, ani ich Stwórcy. On bowiem dał nie tylko możność czynienia dobrze wśród trudnych obowiązków, ale także drogę wiary w ślepocie zapomnienia, przede wszystkim zaś ową zdolność sądzenia, dzięki której każda dusza uznaje, że powinna szukać tego, co poznane przyniesie jej pożytek, wkładać wytrwały wysiłek w obowiązkowe prace, aby przezwyciężyć trudności związane z dobrym postępowaniem i błagać Stwórcę, żeby wspomógł jej wysiłki. On to poleca jej wysiłek bądź z zewnątrz przez swe prawo, bądź przez wewnętrzną zachętę w głębi serca, a dla zwycięzców nad tym, który pokonał pierwszego człowieka przez swą przewrotną radę i doprowadził go do tej strasznej nędzy, przygotowuje pobyt pełen chwały i szczęścia w swoim królestwie. Oni zaś biorą na siebie tę nędzę, aby zatriumfować nad szatanem przez doskonałą wiarę. Niemałej chwały to boje, gdy się zwycięża szatana przyjmując na siebie to samo cierpienie, w które wtrącił on zwyciężonego człowieka, upojony pychą z powodu swego zwycięstwa. Ale każdy, kto z miłości do życia doczesnego zaniedbał ten obowiązek, wcale nie ma prawa przypisywać swojej haniebnej dezercji nakazowi króla. Raczej na rozkaz Pana wszechrzeczy zostanie umieszczony wśród zwolenników tego, dla którego opuścił swój obóz, ponieważ wolał sromotną służbę pod jego chorągwią.
   58.   Jeżeli zaś dusze, umieszczone gdzie indziej, wchodzą nie z polecenia Bożego, ale z własnej woli w mieszkanie ciała ludzkiego, wniosek narzuca się sam. W żaden sposób nie można obwiniać Stwórcy z powodu niewiedzy i trudności, jakie ściągną na siebie przez własną wolę. Zresztą, nawet gdyby posłał je sam osobiście, byłby zupełnie wolny od winy, ponieważ w tym stanie niewiedzy i trudności nie odebrał im wolnej woli, żeby prosiły, szukały i robiły wysiłki, i zawsze jest gotów spełnić prośbę, wskazać drogę szukającym, otworzyć na pukanie.4 W ten sposób sprawił, że dusze gorliwe i dobrej woli mają zdobyć koronę chwały przez zwycięstwo nad niewiedzą i trudnościami, niedbałym zaś ludziom, którzy w słabości szukają wymówki dla swych grzechów, nie zarzuca samej niewiedzy i trudności, lecz karze ich sprawiedliwie za to, że woleli raczej pozostać w tym stanie, niż dojść do prawdy i łatwości, pilnie szukając i ucząc się, z pokorą wyznając grzechy i zanosząc prośby.

1  Augustyn, w odpowiedzi na zarzut wprowadzony wyżej (53), słusznie podkreśla brak wszelkiego związku między grzechem pierworodnym a płodnością fizyczną, dając do zrozumienia, że pozbawienie tej zdolności przyrodzonej byłoby nieuzasadnioną karą, a z drugiej strony prarodzice nie mogli zrodzić potomstwa moralnie lepszego od siebie. Duchowe odrodzenie potomstwa Adamowego wskutek wspomożenia go przez Boga dowodzi, że prarodzice mogli łatwiej zachować swe przywileje, niż ich dzieci naprawić grzech tychże. Por. C. Boyer, dz. cyt. 244.
2  Por. O wielkości duszy 69. Augustyn nie chciał i nie mógł tam rozstrzygnąć pytania dotyczącego „ilości” dusz. Problemu tego ostatecznie nie rozwiązuje i tutaj, ale należy zaznaczyć, że obecne sformułowanie jest daleko mniej platońskie, a bardziej chrześcijańskie dzięki wyraźnemu podkreśleniu twórczej roli Boga. W następnych rozdziałach niniejszego dialogu będzie Augustyn wspominał o innych jeszcze możliwościach odpowiedzi na pytanie, jakie jest pochodzenie duszy. Problemu tego jednak nie rozstrzygnie definitywnie ani teraz, ani w przyszłości (por. De Genesi ad litteram 10; Epist. 162 (ad Marcelinum); 164 (ad Euodium); 166 (ad Hieronymum); 196 (ad Optatum); De anima et eius origine 2; Contra Iulianum 5,17; Contra Iulianum opus imperf. 2, 178; Retractationes 1, 1, 3). List do św. Hieronima wskazuje, że Augustyn skłaniał się do przyjęcia indywidualnego stworzenia każdej duszy, ale przyjęcie tego stanowiska uniemożliwiała mu trudność płynąca z założenia grzechu pierworodnego (jeżeli dusze są stwarzane oddzielnie, dlaczego są odpowiedzialne za grzech Adama?). W niniejszym dialogu Augustyn rozpatruje ten problem pod kątem usprawiedliwienia Boga z zarzutów wynikających z niewiedzy i trudności, które objawiają się w duszy ludzkiej (obiekcje te wykorzystują manichejczycy, por. C. Boyer, dz. cyt. 245). Jeśli niżej Augustyn zdaje się sympatyzować z traducjanizmem (wzgl. z generacjonizmem) duchowym, to dlatego, że – po pierwsze – rozwiązanie takie opiera się na zasadzie duchowości duszy, po drugie – pociąga w nim rozwiązanie trudności, która najbardziej dręczyła umysł Augustyna, mianowicie, w jaki sposób przechodzi dziedzictwo grzechu pierworodnego na potomków Adama. Trudności te zdają się znikać, jeśli się przyjmie, że dziecię jest nie tylko kością z kości i krwią z krwi rodziców, lecz także duszą z ich duszy (por. E. Bulanda, Pogląd św. Augustyna na metempsychozę. Przegląd Teologiczny 1930, 463 nw.). Trzeba jednak zaznaczyć, że i kreacjonizm (czyli pogląd, że Bóg bezpośrednio stwarza każdą poszczególną duszę) daje się obronić przed zarzutem rzekomej niesprawiedliwości Boga, ponieważ: 1) dusza, choć nie wolna od pewnych słabości, przewyższa swą godnością ciało, 2) dusze potomków Adama na skutek dziedzictwa po grzesznym rodzicu nie zaznały darów pozaprzyrodzonych, (które to dary chroniły przed niewiedzą i trudnością) i z tego powodu nie utraciły ich, a mimo to mogą się z pomocą Stwórcy udoskonalić i uchronić przed niewiedzą i trudnością. Dusze przychodzące na świat posiadają światło naturalne, przy pomocy którego mogą poznać wartość mądrości i pokoju. Kto nie pozbywa się tego stanu gorszego, ten sam jest winien.
3  Podając trzecią i czwartą (niżej 58) teorię pochodzenia dusz ludzkich Augustyn ucieka się, oczywiście hipotetycznie, do platońskiego prabytu dusz. W pierwszym wypadku (Stwórca posyła uprzednio istniejące dusze dla ożywienia ciał) stan niewiedzy i trudności jest skutkiem ich połączenia się z ciałem, a nie grzechu; grzechem staje się trwanie w tym stanie, gdy dusza zaniedbuje obowiązek modlitwy i pracy nad przezwyciężeniem tych trudności. W drugim wypadku (dusze z własnej woli zamieszkały w ciałach) jasne jest, że dusze, obierające wcielenie, same są winne swej słabości; Bóg jednak pozostawił stworzeniom wolną wolę, która przy Jego pomocy może je przywieść do lepszego stanu. Augustyn przypominając wymienione opinie uznaje każdą z nich za możliwą do przyjęcia. Kryterium przyjęcia ich to prawdziwe pojęcie Boga. Pewna skłonność do przyjęcia preegzystencji tłumaczy się nie tylko platonizmem autora, ale i brakiem potępienia tej teorii ze strony wiary (por. De anima et eius origine 4, 2, 15–16; Epist. 166, 9). Zresztą dla Augustyna ważniejsza od rozstrzygnięcia zagadnienia genezy duszy jest dojście do celu duszy, to jest do Boga. Dodać należy, że już po śmierci Augustyna w r. 543 papież Wigiliusz potępił preegzystencję dusz; podobnie synod w Braga w r. 561. Por. H. Denziger, Enchiridion symbolorum 203. 236.
4  Por. Mt 7,7.

Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach): De libero arbitrio libri tres.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz