Sprawiedliwość i
miłosierdzie Boże
a kara za grzech
pierworodny
XX–55.
Rodząc się dziedziczymy po tamtej pierwszej parze ludzi niewiedzę,
trudności i śmiertelność, ponieważ
oni po grzechu także zostali strąceni w omamienie, udręki i
śmierć. Taki sprawiedliwy wyrok wydał Bóg, najwyższy rządca
świata, w tym celu, aby od początku w samym narodzeniu człowieka
objawiła się sprawiedliwość karzącego, a w jego dalszych losach
miłosierdzie Odkupiciela. Pierwszy człowiek, tracąc szczęście,
nie został pozbawiony płodności. I jego potomstwo, chociaż
cielesne i śmiertelne, mogło stać się swojego rodzaju pięknem i
ozdobą ziemi. Natomiast gdyby płodził dzieci lepsze od siebie, nie
byłoby sprawiedliwości. Lecz aby każdy mógł odnieść zwycięstwo
nad cierpieniem, na które zasłużył rodząc się w odwróceniu od
Boga, trzeba było, żeby na drodze powrotnej znalazł Boga, który
by nie tylko nie przeszkadzał jego dobrej woli, lecz jeszcze
wspomagał ją. I w ten sposób także Stwórca wszechrzeczy
pokazuje, z jaką łatwością człowiek, gdyby był chciał, mógł
utrzymać stan, w jakim został stworzony, skoro jego potomstwo
zdołało pokonać warunki, w jakich przyszło na świat.1
Pochodzenie dusz ludzkich
a grzech pierworodny
56.
Następnie, jeżeli Bóg stworzył jedną duszę, od której
pochodzą dusze wszystkich rodzących się ludzi, kto może
powiedzieć, że nie zgrzeszył wtedy, kiedy zgrzeszył tamten
pierwszy człowiek? Jeżeli zaś dusze powstają odrębnie w każdym
rodzącym się człowieku,2
nie można widzieć zła w tym, że upadek pierwszej przechodzi drogą naturalną
na drugą i że zasługa następnej staje się naturalną własnością
poprzedniej. Przeciwnie, odnosimy wrażenie, że zgadza się to
najzupełniej z przyzwoitością i porządkiem. Czy jest w tym coś
niesłusznego, jeżeli Stwórca w ten także sposób chciał pokazać
godność duszy, która do tego stopnia przewyższa stworzenia
cielesne, że poziom, do jakiego spadła jedna dusza, może być
punktem wyjścia dla drugiej duszy? Niewiedza i trudności, w które
tamta dusza popadła przez grzech, słusznie nazywają się karą, ponieważ dusza przedtem była lepsza. Jeżeli zaś dusza nie tylko
przed grzechem, ale od samego początku swojego istnienia jest taka,
jaką inna stała się po życiu grzesznym, posiada niemałe dobro,
za które powinna dziękować swojemu Stworzycielowi. Nawet ten jej
stan początkowy w chwili narodzin jest doskonalszy od nie wiem jak
doskonałego ciała. Bo niemałe to dobro, że jest duszą i już swą
duchową naturą przewyższa wszelkie ciało; ale do tego jeszcze
może przy pomocy Stwórcy udoskonalić samą siebie, może przez
pobożność i gorliwy wysiłek dojść do posiadania wszystkich
cnót, dzięki którym uwolni się od dręczących ją trudności i
zaślepiającej niewiedzy. Wobec tego niewiedza i trudności nie są
dla dusz w chwili ich
narodzin karą za grzech, lecz wezwaniem do postępu i początkiem
doskonałości. Nie jest to mała rzecz, że otrzymaliśmy naturalną
zdolność sądzenia, i to jeszcze zanim zasłużyliśmy na to przez
jeden choćby dobry czyn. Dzięki niej wyżej cenimy mądrość niż
fałsz i spokój, niż trudności. A dochodzimy do nich nie przez
urodzenie, ale przez pracę i wysiłek. Jeżeli dusza nie zechce tak
postępować, słusznie oskarżymy ją o grzech, ponieważ nie użyła
dobrze zdolności, którą otrzymała. Bo chociaż przyszła na świat
w niewiedzy i niemocy, żadna konieczność nie zmusza jej, żeby
trwała w tym stanie, w którym się narodziła. I tylko wszechmocny
Bóg mógł być stwórcą nawet takich dusz, które stworzył
niekochany, naprawił z miłości i przez miłość do siebie do
doskonałości doprowadza. On daje byt duszom, które nie istnieją,
i szczęście tym, które kochają Jego, sprawcę ich istnienia.
57.
Ale może dusze
istnieją już przedtem w jakimś ustroniu przeznaczonym dla nich
przez Boga, który posyła je następnie, aby ożywiały ciała
poszczególnych rodzących się istot i kierowały nimi?3
W takim wypadku mają obowiązek przygotować w odpowiednim czasie i
kolejności do nieprzemijającego pobytu w niebie same nawet ciała,
które rodzą się pod brzemieniem kary za grzech, jaka pod postacią
śmiertelności dotknęła pierwszego człowieka. Aby to osiągnąć,
muszą je wziąć pod dobry kierunek, to jest ująć w karby cnoty i
nałożyć na nie jarzmo porządku i prawa. Kiedy dusze wchodzą w
życie ziemskie, aby dźwigać śmiertelne członki, muszą także
zapomnieć o poprzednim
życiu i przyjąć dolegliwości życia obecnego. W tym znajduje
wytłumaczenie ta niewiedza i trudności, które w pierwszym
człowieku były karą towarzyszącą śmiertelności ciała i
pozwalały mu ocenić własną nędzę duchową. Lecz innym duszom
udostępniły one wykonanie zadania, jakim jest przywrócenie
cielesnej nieśmiertelności.
Tę niewiedzę i trudności
nazywamy grzechem tylko w tym sensie, że ciało, zrodzone z nasienia
grzesznika, wprowadza je w dusze, które do niego przychodzą. Ale
nie przypisujemy jej jako winy ani tym duszom, ani ich Stwórcy. On
bowiem dał nie tylko możność czynienia dobrze wśród trudnych
obowiązków, ale także drogę wiary w ślepocie zapomnienia, przede
wszystkim zaś ową zdolność sądzenia, dzięki której każda
dusza uznaje, że powinna szukać tego, co poznane przyniesie jej
pożytek, wkładać wytrwały wysiłek w obowiązkowe prace, aby
przezwyciężyć trudności związane z dobrym postępowaniem i
błagać Stwórcę, żeby wspomógł jej wysiłki. On to poleca jej
wysiłek bądź z zewnątrz przez swe prawo, bądź przez wewnętrzną
zachętę w głębi serca, a dla zwycięzców nad tym, który pokonał
pierwszego człowieka przez swą przewrotną radę i doprowadził go
do tej strasznej nędzy, przygotowuje pobyt pełen chwały i
szczęścia w swoim królestwie. Oni zaś biorą na siebie tę nędzę,
aby zatriumfować nad szatanem przez doskonałą wiarę. Niemałej
chwały to boje, gdy się zwycięża szatana przyjmując na siebie to
samo cierpienie, w które wtrącił on zwyciężonego człowieka,
upojony pychą z powodu swego zwycięstwa. Ale każdy, kto z miłości
do życia doczesnego zaniedbał ten obowiązek, wcale nie ma prawa
przypisywać swojej haniebnej dezercji nakazowi króla. Raczej na
rozkaz Pana wszechrzeczy zostanie umieszczony wśród zwolenników
tego, dla którego opuścił swój obóz, ponieważ wolał sromotną
służbę pod jego chorągwią.
58.
Jeżeli zaś dusze,
umieszczone gdzie indziej, wchodzą nie z polecenia Bożego, ale z
własnej woli w mieszkanie ciała ludzkiego, wniosek narzuca się
sam. W żaden sposób nie można obwiniać Stwórcy z powodu
niewiedzy i trudności, jakie ściągną na siebie przez własną
wolę. Zresztą, nawet gdyby posłał je sam osobiście, byłby
zupełnie wolny od winy, ponieważ w tym stanie niewiedzy i trudności
nie odebrał im wolnej woli, żeby prosiły, szukały i robiły
wysiłki, i zawsze jest gotów spełnić prośbę, wskazać drogę
szukającym, otworzyć na pukanie.4
W ten sposób sprawił, że dusze gorliwe i dobrej woli mają zdobyć
koronę chwały przez zwycięstwo nad niewiedzą i trudnościami,
niedbałym zaś ludziom, którzy w słabości szukają wymówki dla
swych grzechów, nie zarzuca samej niewiedzy i trudności, lecz karze
ich sprawiedliwie za to, że woleli raczej pozostać w tym stanie,
niż dojść do prawdy i łatwości, pilnie szukając i ucząc się,
z pokorą wyznając grzechy i zanosząc prośby.
1 Augustyn,
w odpowiedzi na zarzut wprowadzony wyżej (53), słusznie podkreśla
brak wszelkiego związku między grzechem pierworodnym a płodnością
fizyczną, dając do zrozumienia, że pozbawienie tej zdolności
przyrodzonej byłoby nieuzasadnioną karą, a z drugiej strony
prarodzice nie mogli zrodzić potomstwa moralnie lepszego od siebie.
Duchowe odrodzenie potomstwa Adamowego wskutek wspomożenia go przez
Boga dowodzi, że prarodzice mogli łatwiej zachować swe
przywileje, niż ich dzieci naprawić grzech tychże. Por. C. Boyer,
dz. cyt. 244.
2 Por.
O
wielkości duszy
69. Augustyn nie chciał i nie mógł tam rozstrzygnąć pytania
dotyczącego „ilości” dusz. Problemu tego ostatecznie nie
rozwiązuje i tutaj, ale należy zaznaczyć, że obecne
sformułowanie jest daleko mniej platońskie, a bardziej
chrześcijańskie dzięki wyraźnemu podkreśleniu twórczej roli
Boga. W następnych rozdziałach niniejszego dialogu będzie
Augustyn wspominał o innych jeszcze możliwościach odpowiedzi na
pytanie, jakie jest pochodzenie duszy. Problemu tego jednak nie
rozstrzygnie definitywnie ani teraz, ani w przyszłości (por. De
Genesi ad litteram
10; Epist.
162 (ad
Marcelinum);
164 (ad
Euodium);
166 (ad
Hieronymum);
196 (ad
Optatum);
De
anima et eius origine
2; Contra
Iulianum
5,17; Contra
Iulianum opus imperf.
2, 178; Retractationes
1, 1, 3). List do św. Hieronima wskazuje, że Augustyn skłaniał
się do przyjęcia indywidualnego stworzenia każdej duszy, ale
przyjęcie tego stanowiska uniemożliwiała mu trudność płynąca
z założenia grzechu pierworodnego (jeżeli dusze są stwarzane
oddzielnie, dlaczego są odpowiedzialne za grzech Adama?). W
niniejszym dialogu Augustyn rozpatruje ten problem pod kątem
usprawiedliwienia Boga z zarzutów wynikających z niewiedzy i
trudności, które objawiają się w duszy ludzkiej (obiekcje te
wykorzystują manichejczycy, por. C. Boyer, dz. cyt. 245). Jeśli
niżej Augustyn zdaje się sympatyzować z traducjanizmem (wzgl. z
generacjonizmem) duchowym, to dlatego, że – po pierwsze –
rozwiązanie takie opiera się na zasadzie duchowości duszy, po
drugie – pociąga w nim rozwiązanie trudności, która
najbardziej dręczyła umysł Augustyna, mianowicie, w jaki sposób
przechodzi dziedzictwo grzechu pierworodnego na potomków Adama.
Trudności te zdają się znikać, jeśli się przyjmie, że dziecię
jest nie tylko kością z kości i krwią z krwi rodziców, lecz
także duszą z ich duszy (por. E. Bulanda, Pogląd
św. Augustyna na metempsychozę. Przegląd Teologiczny
1930, 463 nw.). Trzeba jednak zaznaczyć, że i kreacjonizm (czyli
pogląd, że Bóg bezpośrednio stwarza każdą poszczególną
duszę) daje się obronić przed zarzutem rzekomej
niesprawiedliwości Boga, ponieważ: 1) dusza, choć nie wolna od
pewnych słabości, przewyższa swą godnością ciało, 2) dusze
potomków Adama na skutek dziedzictwa po grzesznym rodzicu nie
zaznały darów pozaprzyrodzonych, (które to dary chroniły przed
niewiedzą i trudnością) i z tego powodu nie utraciły ich, a mimo
to mogą się z pomocą Stwórcy udoskonalić i uchronić przed
niewiedzą i trudnością. Dusze przychodzące na świat posiadają
światło naturalne, przy pomocy którego mogą poznać wartość
mądrości i pokoju. Kto nie pozbywa się tego stanu gorszego, ten
sam jest winien.
3 Podając
trzecią i czwartą (niżej 58) teorię pochodzenia dusz ludzkich
Augustyn ucieka się, oczywiście hipotetycznie, do platońskiego
prabytu dusz. W pierwszym wypadku (Stwórca posyła uprzednio
istniejące dusze dla ożywienia ciał) stan niewiedzy i trudności
jest skutkiem ich połączenia się z ciałem, a nie grzechu;
grzechem staje się trwanie w tym stanie, gdy dusza zaniedbuje
obowiązek modlitwy i pracy nad przezwyciężeniem tych trudności.
W drugim wypadku (dusze z własnej woli zamieszkały w ciałach)
jasne jest, że dusze, obierające wcielenie, same są winne swej
słabości; Bóg jednak pozostawił stworzeniom wolną wolę, która
przy Jego pomocy może je przywieść do lepszego stanu. Augustyn
przypominając wymienione opinie uznaje każdą z nich za możliwą
do przyjęcia. Kryterium przyjęcia ich to prawdziwe pojęcie Boga.
Pewna skłonność do przyjęcia preegzystencji tłumaczy się nie
tylko platonizmem autora, ale i brakiem potępienia tej teorii ze
strony wiary (por. De anima et eius origine
4, 2, 15–16; Epist.
166, 9). Zresztą dla Augustyna ważniejsza od rozstrzygnięcia
zagadnienia genezy duszy jest dojście do celu duszy, to jest do
Boga. Dodać należy, że już po śmierci Augustyna w r. 543 papież
Wigiliusz potępił preegzystencję dusz; podobnie synod w Braga w
r. 561. Por. H. Denziger, Enchiridion symbolorum 203.
236.
4 Por. Mt 7,7.
4 Por. Mt 7,7.
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach): De libero arbitrio libri tres.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz