czwartek, 10 listopada 2011

Nauka długiego włosa

   Pewien człowiek przez długi czas nosił długie włosy, aż pewnego razu ogolił się na łyso. Kiedy odwiedził go stary przyjaciel, uważający się za wiernego sługę Bożego, zdziwił się tym i zapytał go o przyczynę.
   Łysy powiedział: „Zwyczajnie się ogoliłem. Długie włosy przestały mi się podobać, nie wyglądały już tak, jak kiedyś. Pomyślałem sobie, że skoro mi się nie podobają, to nie spodobają się też Bogu, a ja nie chcę wyglądać przed Nim brzydko, ale chciałbym Mu się podobać we wszystkim”.
   Przyjaciel odparł: „Przecież Bóg nie patrzy na włosy, ale na serce”.
   Ten odpowiedział: „Tak, rzeczywiście. Jest jak mówisz. A jednak, gdy w sercu jest piękno, to człowiek chce je odzwierciedlać na zewnątrz, chce je wyrażać, cieszyć się nim i dzielić z innymi. Człowiek chciałby tworzyć wszystko piękne wedle miary jaką ma w sercu”.
   Przyjaciel powiedział: „Pamiętaj, że człowiek ma w sercu różne obrazy, ale niedoskonałe. Jeśli wedle tej miary będzie działał i tworzył, to nie dość, że obrazi Boga tym, że kocha się w swoich własnych wyobrażeniach, ale jeszcze nie będzie żył pięknem prawdziwym, tylko złudnym, które sam sobie wymyślił. To błąd. Jako wierzący chrześcijanin nie możesz wielbić włosów, ani stwierdzać, że je lubisz. To sprzeczne z miłością Boga. W ten sposób odwracasz się od Boga i nie masz w sobie Jego prawdziwej miłości, ani Jego towarzystwa”.
   Łysy odpowiedział: „Jak to bracie? Dziwisz mnie tym, co mówisz. Czy uważasz mnie za bałwochwalcę przez to, że powiedziałem, że lubię długie włosy? Czy chciałbyś mi odebrać tę odrobinkę miłości jaką mam do rzeczy błahych? Czy nie wiesz ty, wierny sługa Boży, że wielką miłość trzeba budować na miłostkach małych? Jak chciałbyś poznać wielką miłość, gdybyś nie miał w sobie żadnej mniejszej? A po pierwsze, czy to ja przejmuję się włosami? Czy to nie ty zdziwiłeś się moją łysiną i zapytałeś mnie o nią? Przecież myśląc o Bogu i Boga uwielbiając, włosy cię nie dziwią i nie zajmują, bo są bez znaczenia, a patrzysz tylko na serce. Jednak możliwe, że zapytałeś tak z troski o mą duszę, żeby wywiedzieć się, czy przypadkiem nie błądzę na drogach życia i w sposobie mojego myślenia. Jeśli tak, to nie musisz się martwić, bo nie jestem skrytym czcicielem włosów, ale lubię to, co włosy znaczą, lubię rzeczywistość, którą wyrażają. Długie włosy to wolność. Pokazują one płodność i życie, które we mnie tętni. W długich włosach dobrze się też czuję. Dają mi ciepło i przypominają o Bogu kiedy powiewają na wietrze (bo Bóg jest Duch). Gdy widzę siebie w lustrze, pasują do mojej twarzy i służą za ozdobę. Powiesz może, że to wszystko rzeczy próżne i w Bożych oczach się nie liczą, ale to nie prawda, bo właśnie w Bożych oczach są one wszystkie pełne znaczenia. Bo czyż cała wolność, płodność, życie, ciepło, czucie i ład nie przynależą Bogu właśnie? Przecież Bóg jest wolnością, Bóg jest płodnością i życiem, Bóg jest ciepłem, Bóg jest czuciem, i Bóg jest najdoskonalszym ładem. Popatrz, wielbiąc tak błahą rzecz jak włosy, uwielbiam Boga. A za dowód na to, że nie jestem w tym bałwochwalcą, niech ci posłuży to, że z łatwością, bez żadnego żalu, swoje długie włosy zgoliłem. Ja wiem dobrze, że to nie włos jest wolnością, płodnością i życiem, ale że on tylko to wszystko odzwierciedla i wszystko to wyraża. Wiem dobrze, że prawdziwa wolność, płodność i życie są wieczne, i obcięcie włosów nie ma na nie żadnego wpływu i niczego nie zmienia. Obcinając włosy, obcinam tylko złudne obrazy i przypominam sobie prawdziwe. Później spoglądam na swą łysinę i wtedy to ją oglądam w Bożym świetle, odkrywając jej znaczenie. Na nowo przez małe miłostki dokładam ognia do paleniska wielkiej miłości. Nie jestem bałwochwalcą. Prawdziwie kocham Boga. Boga we wszystkim oglądam i uwielbiam. Tylko tak widzę Go żywym. A pamiętaj, że Bóg jest Bogiem żywych, a nie umarłych. Miej więc życie i ciesz się życiem”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz