poniedziałek, 2 marca 2015

O wolnej woli: Księga pierwsza (4)

Namiętność – źródło zła moralnego – polega na przywiązaniu do rzeczy, które można utracić

   IV–9.  A. Czy wiesz także, że tę namiętność nazywamy inaczej pożądliwością?1
   E. Wiem.
   A. Jak sądzisz, czy należy ona do tego samego rodzaju zjawisk, co uczucie strachu, czy też zachodzi między nimi pewna różnica?
   E. Według mego zdania różnica ta jest nawet bardzo duża.
   A. Opierasz swoje przekonanie, jak przypuszczam, na tym, że pożądliwość podąża za swoim przedmiotem, a strach unika go.
   E. Masz rację.
   A. Jeżeli więc do zabicia człowieka popchnie kogoś lęk przed własnym niebezpieczeństwem, a nie pożądanie zdobyczy, czy będzie on wtedy mordercą?
   E. Będzie wprawdzie, lecz motyw strachu przy popełnieniu tego czynu nie wyklucza pożądania. Kogo strach doprowadza do morderstwa, ten z całą pewnością pożąda wyzwolenia od tego uczucia.
   A. A czy sądzisz, że życie bez lęku jest małym dobrem?
   E. Wielkim; lecz jest niemożliwe, żeby owemu zabójcy udało się osiągnąć je przez zbrodnię.
   A. Nie chodzi mi o to, co może mu się udać, lecz o to, czego on sam pożąda; bo ten, kto pożąda życia wolnego od strachu, z całą pewnością pożąda rzeczy dobrej. Dlatego pożądanie tego rodzaju nie zasługuje na potępienie. W przeciwnym razie będziemy obwiniać wszystkich, którzy pragną dobra. Zatem musimy przyznać, że istnieje taki rodzaj zabójstwa, w którym nie można doszukać się decydującego wpływu tamtego złego pożądania, i fałszywym okaże się twierdzenie, że o niemoralności grzechu rozstrzyga panująca w nim namiętność; albo też będzie możliwe bezgrzeszne zabójstwo.
   E. Jeżeli zabójstwo polega na odebraniu życia człowiekowi, może ono w pewnych okolicznościach nie być grzechem. Bo nie wydaje mi się, żeby grzeszył żołnierz, gdy zabija wroga, albo sędzia czy wykonawca jego wyroku pozbawiając życia szkodliwego przestępcę,2 albo wreszcie człowiek, któremu mimo woli i nieświadomie wymknął się cios śmiertelny.
   A. Zgadzam się. Lecz takich nie mamy zwyczaju nazywać zabójcami. Toteż odpowiedz mi, czy według ciebie należy zaliczyć do tego rodzaju zabójców, nie zasługujących nawet na nazwę zabójcy, człowieka, który zabił swego pana bojąc się wielkich męczarni z jego ręki.
   E. Widzę wielką żnicę między nim a tamtymi ludźmi. Tamci działają na mocy prawa, albo przynajmniej nie łamią go. Zbrodni zaś tego nie pochwala żadne prawo.
   10.  A. Znowu odsyłasz mnie do autorytetu. Ale musisz pamiętać, że obecnie podjęliśmy się zrozumieć to, co jest przedmiotem wiary; wobec praw zaś zachowujemy postawę wierzącego. A zatem naszym zadaniem jest zrozumieć – o ile się da – właśnie to, czy prawo, karząc taki czyn, nie popełnia niesprawiedliwości.
   E. Bynajmniej; karze przecież tego, który samowolnie i rozmyślnie zabija swego pana. Tak zaś nie postępuje żaden z poprzednio wymienionych ludzi.
   A. Może przypominasz sobie, że zgodnie z tym, co powiedziałeś, w każdym przestępstwie panuje namiętność i że z tego właśnie powodu jest ono niemoralne.
   E. Oczywiście, przypominam sobie.
   A. Przyznałeś także, że ten, kto pragnie żyć bez bojaźni, nie ma złego pragnienia. Nieprawda?
   E. To również pamiętam.
   A. Gdy więc niewolnik zabija swego pana pod wpływem takiego pragnienia, nie kieruje jego czynem owo złe pożądanie. Wobec tego nie rozumiemy jeszcze, dlaczego ten czyn jest zły. Przecież zgodziliśmy się, że niemoralność każdego przestępstwa tkwi jedynie w namiętności, to jest w niegodziwym pożądaniu, z jakim zostaje popełnione.
   E. Już zaczynam przypuszczać, że niesprawiedliwie potępiłem tego niewolnika, choć nie ośmieliłbym się powiedzieć tego, gdybym miał w pogotowiu jakiś inny argument.
   A. Tak więc z góry wmówiłeś w siebie, że należy puścić bezkarnie tak wielką zbrodnię, a nie zastanowiłeś się nad tym, czy ten niewolnik nie pragnął uwolnić się od strachu przed panem dla zaspokojenia własnych namiętności. Przecież nie tylko dobrzy, ale i źli pragną żyć bez bojaźni. Taka jednak zachodzi różnica, że dobrzy, pragnąc spokojnego życia, oddalają przywiązanie od tych przedmiotów, których nie można posiadać bez niebezpieczeństwa utraty. Natomiast źli starają się usunąć przeszkody, aby bezpiecznie oddać się ich używaniu. Z tego powodu prowadzą wśród występków i zbrodni życie, dla którego właściwsza jest nazwa śmierci.3
   E. Wróciło mi opamiętanie i cieszę się niezmiernie, że już dokładnie wiem, czym jest także owo niedobre pożądanie zwane namiętnością. Jak się okazuje, jest to miłość do tego, co każdy może utracić wbrew własnej woli.

1  Por. De civitate Dei 14, 15.
2  Por. O porządku 2, 11; De civitate Dei 1, 21.
3  Por. O życiu szczęśliwym 10.

Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach). 
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak Sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz