wtorek, 1 listopada 2011

Przedmowa

Mówię, i dźwięk głośny rozbrzmiewa,
milknę, i nie słyszę niczego.
Ale cóż to? W ciszy jakby szept.
Skąd przychodzi? Zbadać nie mogę.
Słowa nie byłoby żadnego
bez milczenia wiecznie trwałego,
a jak długo bym w milczeniu trwał,
słowa nigdy bym nie odegnał.
I to jest światłość ta najwyższa,
co początku nie ma i końca.
Gdzież ją znaleźć? Tam gdzie milczenie
i gdzie słowo razem w objęciach.
Ale na daremno jej szukać,
gdy bez szukania się pojawia.
A więc spocznijmy, odpocznijmy,
dajmy temu powstać w zabawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz