Fizycy mówią, że jest teraz, a czasu minionego i nadchodzącego nie ma.
Nie zauważają, że mówiąc tak, sami sobie przeczą, ponieważ uznając teraz, pomijają
jego towarzyszki przeszłość i przyszłość. A teraz istnieje
wyłącznie w odniesieniu do wcześniej i później. Jakże więc
można wywyższać teraz, stwierdzając, że jest, tylko na podstawie
tego, że jest nam właśnie dane, i pomijać to, dzięki czemu jest,
tylko na podstawie tego, że właśnie nie jest dane. Zatem osoba
utrzymująca, że jest tylko teraz, pomija nadprzyrodzoność – to,
co właśnie nie jest dane w chwili obecnej, ale wykracza poza dany
czas. Czyż wieczność – ponadczasowość – nie jest właśnie
większa niż czas? A zaznacza się jakoś w każdym czasie, bo
wspominana jest w tym, co nazywamy przeszłym, przeczuwana w stanie
obecnym i oczekiwana w tym, co ma dopiero nadejść. Prawdziwe
przejście następuje w niepojęciu czasów. Możemy powiedzieć, że
doświadczający tego przejścia, prawdziwie żyje chwilą obecną,
bo będąc teraz, jest niepojęcie połączony z wszystkimi czasami,
ale on jest tak wtopiony w chwilę tylko dzięki temu, że nie nadał
jej żadnego miana, ani odniesienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz