Powiedzmy, że są dwa
miasta położone z dala od siebie, po przeciwnych stronach – jedno
na południu, a drugie na północy; jedno jest miastem życia, a
drugie miastem śmierci. Oba miasta połączone są drogą, a między
nimi znajdują się rozstaje. Zakręt na wschód prowadzi do
przyjemnego zagajnika, a zakręt na zachód – do przepaści. Teraz,
co moglibyśmy powiedzieć o tych miastach i drogach od strony
duchowej? Że są. Więc są dobre (przez samo bycie). W miastach
można żyć, mimo że pobudzane są różnymi ruchami. Więc są
dobre (przez samo życie). Drogi są. Więc są dobre (przez samo
bycie). Drogami można iść, mimo że kierują do różnych celów.
Więc są dobre (dla samego chodzenia). Zagajnik i przepaść są.
Więc są dobre (przez samo bycie). Można się w nich zatrzymać,
choć różne są w nich postoje – w jednym na życie, a w drugim
na śmierć. Więc są dobre (dla samego ustanku). Tak się rzecz ma,
gdy patrzymy na te miasta, drogi, cele od strony istotowej (bytowej
albo duchowej).
Teraz, jak wygląda to od
strony celowej albo znaczeniowej. Musimy wszystko określić, nadać
odpowiednią nazwę i rozpoznać wartości. Myślimy o pożytku –
co działa korzystnie i co szkodzi. Więc tutaj już nie wszystko
jest dobre. Jest miasto życia i miasto śmierci – jedno mające
większą moc pobudzającą do dobra, a drugie – do zła. Mamy
drogi i skrzyżowanie. Ludzie wyruszający z miasta życia skręcają
w prawo i docierają do przyjemnego zagajnika, a ludzie z miasta
śmierci skręcają w prawo i docierają do przepaści. Ci drudzy,
jeśli idą po ciemku, to jeszcze na końcu wpadają w przepaść i
słuch o nich ginie. Mogłoby się wydawać, że oba rodzaje ludzi
skręcają w prawo, więc idą dobrze. Może korzystają z tego
samego przewodnika, który mówi: idź w prawo? Nieważne. Różne
odniesienia tworzą różne znaczenia; mamy różne osoby, różne
drogi, różne cele, dobro i zło, dobro i zło – stale się
przeplatające. Ale w końcu, w obliczu ustania i wobec osób
podróżujących, możemy się wypowiedzieć, czy człowiek doszedł
do dobrego celu, czy do złego – czy musi zostać, czy może
jeszcze wrócić. Wszystko rozstrzyga się w miejscu krańcowym – u
kresu – i wtedy mówimy już dosadnie – ten a ten człowiek
doszedł do dobra, ten a ten do zła, ten a ten szedł drogą dobrą,
ten a ten drogą złą, ten a ten wyszedł z dobrego miejsca, ten a
ten – z miejsca złego. A kiedy człowiek dochodzi do kresu, z
którego już nie wraca, wszystko jest przesądzone – albo złe,
albo dobre. I tu nie ma miejsca na duchowe, ogólne opowiadanie.
Gdy
więc mówimy o sprawie dobra i zła, to nie wchodzimy w rozumienie
istotowe, ale patrzymy na celowość. Rozumienie istotowe możemy
odnieść do myślenia, ale nie do mówienia. Dlatego nie wolno nam
powiedzieć, że szatan jest dobry albo ma odrobinę dobra. Są to
kłamstwa. Możemy to sobie pomyśleć i wyobrazić w świetle Bożej
miłości, ale nie mówmy tego. Na płaszczyźnie językowej byłoby
to obłudą i krętactwem. Wyobraź sobie, że ktoś prosi cię o
jedzenie, a ty mu dajesz kamień i mówisz: „To dobre. Jedz”. Czy
wyczuwasz to? Patrzenie istotowe jest w tym przypadku nieżyciowe.1
Uwzględniać trzeba cel i wtedy można się wypowiadać.
Wróćmy jeszcze do sprawy
piekła. Tutaj jest podobnie: Mogę sobie pomyśleć i wyobrazić, że
piekło jest dobre, szczęśliwe i kończące się, ale nie mogę
tego powiedzieć – nie mogę tak powiedzieć, nie ocierając się o
kłamstwo. Dusza dochodząca do piekła cierpi – życie dochodzące
do śmierci wygasa. Czy powstaje? To już zależy od tego, do jakiego
piekła trafia – do jakiej śmierci. Tutaj jest możliwe piekło, z
którego się nie wychodzi, tak jak bagno, z którego nie można się
wydostać. Jesteśmy na świecie – w surowej rzeczywistości – a
nie w myśli Boga. Żyjemy w kiepskiej sztuce, a moglibyśmy być w
najlepszej. Grzech przywołał śmierć – zrodził chorą
wyobraźnię i stworzył nędzną sztukę. Radość Boga – Jego
Zdrowe Słowo – stworzyło sztukę nową, przywracającą życie.
Większość jest jednak jeszcze na świecie, gdzie możliwe złości
i dobroci rzeczywiście się stają – korzennie i owocnie.
Istotowo wszystko jest
dobre, nawet zło. Jednak nie możemy tego powiedzieć temu, kto
doświadcza zła – temu, kto oderwał się od istotowego
rozumowania. Czy podejdziesz do dziecka umierającego na pustyni z
głodu i powiesz mu: „Nie martw się. To, czego doświadczasz jest
dobre. Ciesz się. Twoje cierpienie posłuży zbawieniu”? (Później
jeszcze można zostawić to dziecko na śmierć i pójść do swoich
pieleszy z uśmiechem; to dobre wedle wielu dzisiejszych egoistów).
Czy powtórzysz te same słowa dziecku bitemu i kopanemu przez
rodziców? Czy powtórzysz to zgwałconej dziewczynie? Czy będziesz
patrzał z uśmiechem i zachwytem jak wali się miasto i ludzkość
ulega zagładzie? Czy zobaczysz w tym dobro? Możliwe. Możesz tak to
zobaczyć, wtopiony w Myśl Bożą. Jednak nie powiesz, że to dobre
(bo język jest sługą rozumu i nie wypowie tego, co przekracza
rozum; a prawdy objawione duszy przekraczają pojmowanie rozumu).
Twoje usta nie będą mogły nikomu tego wypowiedzieć. Będziesz
uczestniczył w Najświętszej Tajemnicy – w Świętej Zmowie
Milczenia. Mówimy sobie o tym tutaj, ale nie jest pewne, czy się
zrozumiemy.
Zło jest więc brakiem,
niebytem, ale brakiem i niebytem obecnym i trwałym w pewnym
obszarze, brakiem i niebytem czynnym (w pewnym obszarze).
Przytoczę
tutaj jeszcze słowa Boże podane Annie i wydane w Bożym
wychowaniu (kiedyś
wydane za zezwoleniem władz kościelnych):
„Chcę, abyście
zrozumieli, że kocham was od chwili waszego zaistnienia i nie
przestaję kochać nigdy; że życie wasze tu, na ziemi, jest terenem
nieustannej walki i wyborów, które was powoli krystalizują i po
śmierci ciała ustawią w stałości wedle prawdziwej woli waszego
serca.
Jeżeli
wybierzecie nienawiść do Mnie i bliźnich waszych, sami uciekać
będziecie od światła, od prawdy, od potęgi miłości mojej — bo
znieść jej nie możecie, kiedy przesyca was nienawiść.
Sami
się osądzacie i sami wybieracie wieczność beze Mnie: straszliwą
otchłań bezlitości, w całym jej okrucieństwie i wieczystej
agonii ducha.
Ja
nie zabijam istnień tych, których powołałem do bytu, lecz że
powołała je Miłość w pragnieniu uszczęśliwienia miłością,
odrzucenie jej powoduje wieczystą udrękę, głód i powolne konanie
z braku mojej obecności.
Pragnę oszczędzić wam
piekła. Chcę, żebyście poznali, jak łatwo Mnie przebłagać,
uprosić, jak prosta jest droga do Mnie. Chcę też, abyście
dowiedzieli się z ust braci waszych, jaka jest nieustanna pomoc,
której wam udzielam, jaka jest moja ojcowska miłość do tych,
którzy z samego zaistnienia swego powołani są do miłości
wzajemnej, do szczęścia w domu moim”.
1 Papież
Franciszek (Evangelii
gaudium 231):
„Niebezpiecznie
żyć w królestwie samego tylko słowa, obrazu, sofizmatu. Stąd
wniosek, że należy postulować trzecią zasadę: rzeczywistość
jest ważniejsza od idei. Pociąga to za sobą unikanie różnych
form ukrywania rzeczywistości: angelicznych puryzmów, dyktatury
relatywizmów, pustej retoryki, projektów bardziej formalnych niż
realnych, fundamentalizmów antyhistorycznych, intelektualizmów
pozbawionych mądrości”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz