czwartek, 19 maja 2016

Dobra i zła

   Powiedzmy, że są dwa miasta położone z dala od siebie, po przeciwnych stronach – jedno na południu, a drugie na północy; jedno jest miastem życia, a drugie miastem śmierci. Oba miasta połączone są drogą, a między nimi znajdują się rozstaje. Zakręt na wschód prowadzi do przyjemnego zagajnika, a zakręt na zachód – do przepaści. Teraz, co moglibyśmy powiedzieć o tych miastach i drogach od strony duchowej? Że są. Więc są dobre (przez samo bycie). W miastach można żyć, mimo że pobudzane są różnymi ruchami. Więc są dobre (przez samo życie). Drogi są. Więc są dobre (przez samo bycie). Drogami można iść, mimo że kierują do różnych celów. Więc są dobre (dla samego chodzenia). Zagajnik i przepaść są. Więc są dobre (przez samo bycie). Można się w nich zatrzymać, choć różne są w nich postoje – w jednym na życie, a w drugim na śmierć. Więc są dobre (dla samego ustanku). Tak się rzecz ma, gdy patrzymy na te miasta, drogi, cele od strony istotowej (bytowej albo duchowej).
   Teraz, jak wygląda to od strony celowej albo znaczeniowej. Musimy wszystko określić, nadać odpowiednią nazwę i rozpoznać wartości. Myślimy o pożytku – co działa korzystnie i co szkodzi. Więc tutaj już nie wszystko jest dobre. Jest miasto życia i miasto śmierci – jedno mające większą moc pobudzającą do dobra, a drugie – do zła. Mamy drogi i skrzyżowanie. Ludzie wyruszający z miasta życia skręcają w prawo i docierają do przyjemnego zagajnika, a ludzie z miasta śmierci skręcają w prawo i docierają do przepaści. Ci drudzy, jeśli idą po ciemku, to jeszcze na końcu wpadają w przepaść i słuch o nich ginie. Mogłoby się wydawać, że oba rodzaje ludzi skręcają w prawo, więc idą dobrze. Może korzystają z tego samego przewodnika, który mówi: idź w prawo? Nieważne. Różne odniesienia tworzą różne znaczenia; mamy różne osoby, różne drogi, różne cele, dobro i zło, dobro i zło – stale się przeplatające. Ale w końcu, w obliczu ustania i wobec osób podróżujących, możemy się wypowiedzieć, czy człowiek doszedł do dobrego celu, czy do złego – czy musi zostać, czy może jeszcze wrócić. Wszystko rozstrzyga się w miejscu krańcowym – u kresu – i wtedy mówimy już dosadnie – ten a ten człowiek doszedł do dobra, ten a ten do zła, ten a ten szedł drogą dobrą, ten a ten drogą złą, ten a ten wyszedł z dobrego miejsca, ten a ten – z miejsca złego. A kiedy człowiek dochodzi do kresu, z którego już nie wraca, wszystko jest przesądzone – albo złe, albo dobre. I tu nie ma miejsca na duchowe, ogólne opowiadanie.
   Gdy więc mówimy o sprawie dobra i zła, to nie wchodzimy w rozumienie istotowe, ale patrzymy na celowość. Rozumienie istotowe możemy odnieść do myślenia, ale nie do mówienia. Dlatego nie wolno nam powiedzieć, że szatan jest dobry albo ma odrobinę dobra. Są to kłamstwa. Możemy to sobie pomyśleć i wyobrazić w świetle Bożej miłości, ale nie mówmy tego. Na płaszczyźnie językowej byłoby to obłudą i krętactwem. Wyobraź sobie, że ktoś prosi cię o jedzenie, a ty mu dajesz kamień i mówisz: „To dobre. Jedz”. Czy wyczuwasz to? Patrzenie istotowe jest w tym przypadku nieżyciowe.1 Uwzględniać trzeba cel i wtedy można się wypowiadać.
   Wróćmy jeszcze do sprawy piekła. Tutaj jest podobnie: Mogę sobie pomyśleć i wyobrazić, że piekło jest dobre, szczęśliwe i kończące się, ale nie mogę tego powiedzieć – nie mogę tak powiedzieć, nie ocierając się o kłamstwo. Dusza dochodząca do piekła cierpi – życie dochodzące do śmierci wygasa. Czy powstaje? To już zależy od tego, do jakiego piekła trafia – do jakiej śmierci. Tutaj jest możliwe piekło, z którego się nie wychodzi, tak jak bagno, z którego nie można się wydostać. Jesteśmy na świecie – w surowej rzeczywistości – a nie w myśli Boga. Żyjemy w kiepskiej sztuce, a moglibyśmy być w najlepszej. Grzech przywołał śmierć – zrodził chorą wyobraźnię i stworzył nędzną sztukę. Radość Boga – Jego Zdrowe Słowo – stworzyło sztukę nową, przywracającą życie. Większość jest jednak jeszcze na świecie, gdzie możliwe złości i dobroci rzeczywiście się stają – korzennie i owocnie.
   Istotowo wszystko jest dobre, nawet zło. Jednak nie możemy tego powiedzieć temu, kto doświadcza zła – temu, kto oderwał się od istotowego rozumowania. Czy podejdziesz do dziecka umierającego na pustyni z głodu i powiesz mu: „Nie martw się. To, czego doświadczasz jest dobre. Ciesz się. Twoje cierpienie posłuży zbawieniu”? (Później jeszcze można zostawić to dziecko na śmierć i pójść do swoich pieleszy z uśmiechem; to dobre wedle wielu dzisiejszych egoistów). Czy powtórzysz te same słowa dziecku bitemu i kopanemu przez rodziców? Czy powtórzysz to zgwałconej dziewczynie? Czy będziesz patrzał z uśmiechem i zachwytem jak wali się miasto i ludzkość ulega zagładzie? Czy zobaczysz w tym dobro? Możliwe. Możesz tak to zobaczyć, wtopiony w Myśl Bożą. Jednak nie powiesz, że to dobre (bo język jest sługą rozumu i nie wypowie tego, co przekracza rozum; a prawdy objawione duszy przekraczają pojmowanie rozumu). Twoje usta nie będą mogły nikomu tego wypowiedzieć. Będziesz uczestniczył w Najświętszej Tajemnicy – w Świętej Zmowie Milczenia. Mówimy sobie o tym tutaj, ale nie jest pewne, czy się zrozumiemy.
   Zło jest więc brakiem, niebytem, ale brakiem i niebytem obecnym i trwałym w pewnym obszarze, brakiem i niebytem czynnym (w pewnym obszarze).
   Przytoczę tutaj jeszcze słowa Boże podane Annie i wydane w Bożym wychowaniu (kiedyś wydane za zezwoleniem władz kościelnych):
   „Chcę, abyście zrozumieli, że kocham was od chwili waszego zaistnienia i nie przestaję kochać nigdy; że życie wasze tu, na ziemi, jest terenem nieustannej walki i wyborów, które was powoli krystalizują i po śmierci ciała ustawią w stałości wedle prawdziwej woli waszego serca.
   Jeżeli wybierzecie nienawiść do Mnie i bliźnich waszych, sami uciekać będziecie od światła, od prawdy, od potęgi miłości mojej — bo znieść jej nie możecie, kiedy przesyca was nienawiść.
   Sami się osądzacie i sami wybieracie wieczność beze Mnie: straszliwą otchłań bezlitości, w całym jej okrucieństwie i wieczystej agonii ducha.
   Ja nie zabijam istnień tych, których powołałem do bytu, lecz że powołała je Miłość w pragnieniu uszczęśliwienia miłością, odrzucenie jej powoduje wieczystą udrękę, głód i powolne konanie z braku mojej obecności.
   Pragnę oszczędzić wam piekła. Chcę, żebyście poznali, jak łatwo Mnie przebłagać, uprosić, jak prosta jest droga do Mnie. Chcę też, abyście dowiedzieli się z ust braci waszych, jaka jest nieustanna pomoc, której wam udzielam, jaka jest moja ojcowska miłość do tych, którzy z samego zaistnienia swego powołani są do miłości wzajemnej, do szczęścia w domu moim”.

1  Papież Franciszek (Evangelii gaudium 231): „Niebezpiecznie żyć w królestwie samego tylko słowa, obrazu, sofizmatu. Stąd wniosek, że należy postulować trzecią zasadę: rzeczywistość jest ważniejsza od idei. Pociąga to za sobą unikanie różnych form ukrywania rzeczywistości: angelicznych puryzmów, dyktatury relatywizmów, pustej retoryki, projektów bardziej formalnych niż realnych, fundamentalizmów antyhistorycznych, intelektualizmów pozbawionych mądrości”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz