Jeśli nawet niewiedza i
trudności są naturalnym stanem duszy ludzkiej,
Stwórcy duszy należy
się chwała
XXII–63. Wszystko jedno,
jak się ma ta sprawa, czy należy w ogóle pominąć ją, czy też
odłożyć i rozważyć w innym czasie. Obecne rozważanie pozwala
nam dostrzec bez trudu, że mimo kar, jakie ponoszą dusze z powodu
swych grzechów, majestat i natura Boga nie doznają najmniejszego
uszczerbku, wstrząsu czy zmiany i pozostają w pełni sprawiedliwe.
Grzechy zaś należy przypisać jedynie własnej woli dusz i nie
trzeba szukać dla nich żadnej dalszej przyczyny. O tym mówiliśmy
już dość długo.
64. Jeżeli zaś niewiedza
i trudności są naturalnym stanem duszy, stanowią one pierwszy etap
jej rozwoju i dążenia do poznania i spokoju, pochodu, który kończy
się urzeczywistnieniem szczęśliwego życia w duszy. Gdy z własnej
woli zaniedba ten postęp w najszlachetniejszej wiedzy i pobożności,
do jakiej jest uzdolniona, słusznie popada w jeszcze głębszą
niewiedzę i dotkliwsze trudności. I zostaje umieszczona pomiędzy
najniższymi stworzeniami zgodnie z harmonią i porządkiem, jakie
panują w rządach nad światem. A tym razem jest to już kara. Za
naturalną niewiedzę i naturalną niemoc dusza nie ponosi winy, lecz ponosi ją za to, że nie zabiegała o wiedzę i nie
włożyła odpowiedniego wysiłku, żeby wyrobić w sobie łatwość
czynienia dobrze.
Naturalnym objawem u
dziecka jest to, że nie umie i nie może mówić. Błędna i
niedołężna wymowa dziecka nie tylko nie idzie pod sąd gramatyków,
lecz nawet cieszy i czaruje serce ludzkie, bo nie ma jego winy i
niedbalstwa w tym, że nie nauczyło się mówić, ani nie straciło
tej umiejętności przez żadną własną winę. Przypuśćmy, że
nasze szczęście zależy od wymowy i że błędy popełniane przy
wymawianiu słów uchodzą za takie samo przestępstwo, jak
wykroczenia przeciw moralności. Z pewnością nie będziemy nikomu
robić wyrzutów, że postępy w wymowie rozpoczął od poziomu
właściwego dziecku. Ale słusznie moglibyśmy go potępiać, gdyby
ze złej woli spadł z powrotem do tego poziomu albo w ogóle nie
próbował wznieść się wyżej. Tak samo jest w naszym wypadku.
Nikt nie ma prawa oskarżać człowieka o to, że niewiedza w
zakresie prawdy i trudności, jakie napotyka chcąc żyć moralnie,
są dziedzictwem otrzymanej na początku natury i punktem wyjścia, z
którego wznosi się ku szczęściu, jakim darzy mądrość i spokój.
Ale słusznie i sprawiedliwie poniesie karę, jeżeli nie będzie
chciał doskonalić się, albo postąpiwszy naprzód zechce cofnąć
się wstecz.
65. Stwórca duszy jest
godny chwały w każdym wypadku: i za to, że od samego początku
uzdolnił ją do posiadania najwyższego dobra, i za to, że pomaga
jej w doskonaleniu się, i za to, że uzupełnia i doprowadza do
skutku jej postęp; i za to, że karze ją sprawiedliwie,
przeznaczając jej w ogólnym porządku miejsce, na które zasługuje
przez grzechy, kiedy to nie chce wyjść ze stanu początkowego i
wspinać się ku doskonałości, albo zrobiwszy już jakiś krok
naprzód, cofa się z powrotem wstecz. Nie znaczy to, że stworzył
ją złą, ponieważ nie ma jeszcze tej doskonałości, jakiej
zadatki otrzymała, aby je rozwinąć. Przecież najdoskonalsze byty
cielesne są nieporównanie niższe od tego, czym ona jest w swoich
początkach. Jednak każdy, kto ma zdrowy sąd o rzeczywistości,
uznaje, że i te byty zasługują na chwałę odpowiednią ich
rodzajowi. A więc, jeżeli dusza nie wie jeszcze, co powinna czynić,
pochodzi to stąd, że nie dano jej jeszcze poznać
tego; lecz otrzyma także i to poznanie, o ile zużytkuje dobrze te
możliwości, które już otrzymała. Może zaś szukać pobożnie i
gorliwie, jeżeli tylko zechce. Tak samo kiedy poznaje już swoje
obowiązki, lecz nie od razu czuje się na siłach, żeby je wykonać,
znaczy to, że jeszcze nie otrzymała potrzebnej mocy. Wprawdzie
jakaś szlachetniejsza część jej istoty wyczuwa wcześniej, jakie
dobro wypada jej spełniać; lecz inna, bardziej ociężała i
zmysłowa, nie zaraz ulega zdaniu tamtej. Ten opór ma pobudzać
duszę, aby na drodze do doskonałości błagała o pomoc Tego, w
którym wyczuwa sprawcę swego początku. I Bóg ma się stać
droższy dla niej przez to, że wznosi się do szczęścia nie o
własnych siłach, ale przy pomocy miłosiernego dobroczyńcy, od
którego otrzymała istnienie. Im zaś droższy jest jej Ten, od kogo
pochodzi, tym pewniejszy jest odpoczynek, którego w Nim zaznaje, tym
pełniejsza radość z powodu Jego wieczności. Nie mamy słuszności
nazywając bezpłodną nową gałązkę drzewa, zupełnie młodą,
mimo że parę lat upłynie bez owocu, zanim w odpowiednim czasie
okaże swą płodność. Podobnie Stwórca duszy w pierwszym momencie
stwarzania złożył w niej zadatki, które przy jej wysiłku i
postępie wydadzą na koniec owoc mądrości i sprawiedliwości. I
tak wysoko podniósł jej godność, że dążenie do szczęścia
uzależnił od jej woli. Dlaczego więc nie mamy chwalić Go z
pobożnością, jaka Mu się od nas należy?
Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach): De libero arbitrio libri tres.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz