poniedziałek, 9 maja 2016

O wolnej woli: Księga trzecia (22)

Jeśli nawet niewiedza i trudności są naturalnym stanem duszy ludzkiej,
Stwórcy duszy należy się chwała

   XXII–63.   Wszystko jedno, jak się ma ta sprawa, czy należy w ogóle pominąć ją, czy też odłożyć i rozważyć w innym czasie. Obecne rozważanie pozwala nam dostrzec bez trudu, że mimo kar, jakie ponoszą dusze z powodu swych grzechów, majestat i natura Boga nie doznają najmniejszego uszczerbku, wstrząsu czy zmiany i pozostają w pełni sprawiedliwe. Grzechy zaś należy przypisać jedynie własnej woli dusz i nie trzeba szukać dla nich żadnej dalszej przyczyny. O tym mówiliśmy już dość długo.
   64.   Jeżeli zaś niewiedza i trudności są naturalnym stanem duszy, stanowią one pierwszy etap jej rozwoju i dążenia do poznania i spokoju, pochodu, który kończy się urzeczywistnieniem szczęśliwego życia w duszy. Gdy z własnej woli zaniedba ten postęp w najszlachetniejszej wiedzy i pobożności, do jakiej jest uzdolniona, słusznie popada w jeszcze głębszą niewiedzę i dotkliwsze trudności. I zostaje umieszczona pomiędzy najniższymi stworzeniami zgodnie z harmonią i porządkiem, jakie panują w rządach nad światem. A tym razem jest to już kara. Za naturalną niewiedzę i naturalną niemoc dusza nie ponosi winy, lecz ponosi ją za to, że nie zabiegała o wiedzę i nie włożyła odpowiedniego wysiłku, żeby wyrobić w sobie łatwość czynienia dobrze.
   Naturalnym objawem u dziecka jest to, że nie umie i nie może mówić. Błędna i niedołężna wymowa dziecka nie tylko nie idzie pod sąd gramatyków, lecz nawet cieszy i czaruje serce ludzkie, bo nie ma jego winy i niedbalstwa w tym, że nie nauczyło się mówić, ani nie straciło tej umiejętności przez żadną własną winę. Przypuśćmy, że nasze szczęście zależy od wymowy i że błędy popełniane przy wymawianiu słów uchodzą za takie samo przestępstwo, jak wykroczenia przeciw moralności. Z pewnością nie będziemy nikomu robić wyrzutów, że postępy w wymowie rozpoczął od poziomu właściwego dziecku. Ale słusznie moglibyśmy go potępiać, gdyby ze złej woli spadł z powrotem do tego poziomu albo w ogóle nie próbował wznieść się wyżej. Tak samo jest w naszym wypadku. Nikt nie ma prawa oskarżać człowieka o to, że niewiedza w zakresie prawdy i trudności, jakie napotyka chcąc żyć moralnie, są dziedzictwem otrzymanej na początku natury i punktem wyjścia, z którego wznosi się ku szczęściu, jakim darzy mądrość i spokój. Ale słusznie i sprawiedliwie poniesie karę, jeżeli nie będzie chciał doskonalić się, albo postąpiwszy naprzód zechce cofnąć się wstecz.
   65.   Stwórca duszy jest godny chwały w każdym wypadku: i za to, że od samego początku uzdolnił ją do posiadania najwyższego dobra, i za to, że pomaga jej w doskonaleniu się, i za to, że uzupełnia i doprowadza do skutku jej postęp; i za to, że karze ją sprawiedliwie, przeznaczając jej w ogólnym porządku miejsce, na które zasługuje przez grzechy, kiedy to nie chce wyjść ze stanu początkowego i wspinać się ku doskonałości, albo zrobiwszy już jakiś krok naprzód, cofa się z powrotem wstecz. Nie znaczy to, że stworzył ją złą, ponieważ nie ma jeszcze tej doskonałości, jakiej zadatki otrzymała, aby je rozwinąć. Przecież najdoskonalsze byty cielesne są nieporównanie niższe od tego, czym ona jest w swoich początkach. Jednak każdy, kto ma zdrowy sąd o rzeczywistości, uznaje, że i te byty zasługują na chwałę odpowiednią ich rodzajowi. A więc, jeżeli dusza nie wie jeszcze, co powinna czynić, pochodzi to stąd, że nie dano jej jeszcze poznać tego; lecz otrzyma także i to poznanie, o ile zużytkuje dobrze te możliwości, które już otrzymała. Może zaś szukać pobożnie i gorliwie, jeżeli tylko zechce. Tak samo kiedy poznaje już swoje obowiązki, lecz nie od razu czuje się na siłach, żeby je wykonać, znaczy to, że jeszcze nie otrzymała potrzebnej mocy. Wprawdzie jakaś szlachetniejsza część jej istoty wyczuwa wcześniej, jakie dobro wypada jej spełniać; lecz inna, bardziej ociężała i zmysłowa, nie zaraz ulega zdaniu tamtej. Ten opór ma pobudzać duszę, aby na drodze do doskonałości błagała o pomoc Tego, w którym wyczuwa sprawcę swego początku. I Bóg ma się stać droższy dla niej przez to, że wznosi się do szczęścia nie o własnych siłach, ale przy pomocy miłosiernego dobroczyńcy, od którego otrzymała istnienie. Im zaś droższy jest jej Ten, od kogo pochodzi, tym pewniejszy jest odpoczynek, którego w Nim zaznaje, tym pełniejsza radość z powodu Jego wieczności. Nie mamy słuszności nazywając bezpłodną nową gałązkę drzewa, zupełnie młodą, mimo że parę lat upłynie bez owocu, zanim w odpowiednim czasie okaże swą płodność. Podobnie Stwórca duszy w pierwszym momencie stwarzania złożył w niej zadatki, które przy jej wysiłku i postępie wydadzą na koniec owoc mądrości i sprawiedliwości. I tak wysoko podniósł jej godność, że dążenie do szczęścia uzależnił od jej woli. Dlaczego więc nie mamy chwalić Go z pobożnością, jaka Mu się od nas należy?

Z dzieła św. Augustyna (w trzech księgach): De libero arbitrio libri tres.
Przekład: Anna Trombala.
Zamieszczono za zgodą SIW Znak sp. z o.o.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz