ROZDZIAŁ
I
Vanitas
vanitatum et omnia vanitas – dixit Ecclesiastes. Quid
habet amplius homo?
Marność
marności wszystko jest na świecie,
Marności
marą, co jedno świat plecie.
Nie
masz pod słońcem nic doskonałego.
I
co-li, proszę, jest tak szczęśliwego,
Co
by człek z prace i krwawego znoju
Zyskał
pod słońcem i użył w pokoju?
Rodzaj
przemija – i rodzaj się roi,
A
niebo przecię aż na wieki stoi.
Wschód
lotne słońce wnet w zachód obraca
I
na swe miejsce znowu się powraca,
I
ledwo zajdzie, prędko zatym wznidzie,
Aż
przez południe do północy przydzie.
Lustrując
wszystko duch wokoło krąży
I
tam, skąd wyszedł, prędkim pędem dąży.
Wszelka
swe rzeka wody w morze wlewa,
Samo
zaś morze nigdy nie wylewa;
A
rzeki skoro w morze zapłynęły,
Tam
się wracają, skąd początek wzięły.
Kto-li
to pojmie i kto powie – czemu?
Kto
to wywiedzie rozumowi swemu?
Wszystko
jest trudne i nie doścignione
Ludzkim
dowcipem, co jedno stworzone;
Nie
napasie się oko swym widzeniem
Ani
swym ucho ciekawym słyszeniem.
Pytam
– co to jest to, co pierwej było?
Jest
to, co z laty będzie się krążyło.
To
zaś, co pierwej przed nami się stało,
Już
to się dzieje – i będzie się działo.
Nic
jeszcze nie masz nowego pod słońcem;
Będzie
początkiem to, co teraz końcem.
Żadne
stworzenie, choćby wieki żyło,
Mówić
nie może: „Jeszcze to nie było”;
Bo
to, co nowe czasy nam podały,
Tego
dawniejsze wieki zapomniały,
Niepamięć
stare dzieje zagrzebała;
A
czegoż długo żyje pamięć trwała?
Tego
zaś, co się będzie dziać na potym,
Nikt
się nie dowie, zapomni świat o tym;
Wiedzieć
nie będą, czyśmy kiedy byli
Ci,
co ostatni będą po nas żyli.
Eklezyjastem
i królem się zwałem
W
Jerozolimie ja, co to pisałem.
Wziąłem
był przedsię dochodzić wszystkiego
Chciwym
umysłem, co jedno rzadkiego
Świat
ma pod słońcem i co ziemia rodzi,
Chcąc
wiedzieć, czemu i co skąd pochodzi.
Tę-ć
to uciechę złą i zbyt ciekawą
Nadał
Bóg ludziom i tą ich zabawą
Zwikłał
umysły, aby się bawili
I
nigdy szczerze nic nie dochodzili.
Wszystko
widziałem, co jedno promieniem
Słońce
oświeca abo co imieniem
Ubogaciło
mocne przyrodzenie;
Wszystko
to marność, wszystko utrapienie!
Nie
poprawi się zły, choćbyś go ćwiczył,
A
liczby głupich nikt nigdy nie zliczył.
Mówiłem
w sercu i rzekłem te słowa:
Otom
jest wielkim! Czegoż moja głowa
Nie
doścignęła? Byłże kto przede mną
Większy
i mógł-li porównać się ze mną?
Głęboko
wszelką mądrość uważałem;
Wszystko-m
na wybór znał, wszystko umiałem;
Serce
nauce dałem i mądrości,
Znałem
się i na niedoskonałości.
Aleć
w tym wszystkim – rzekę – nic nie było,
Co
by umysłu mego nie strapiło.
Wielka
nauka z wielką pracą idzie
I
nic bez potu ciężkiego nie przydzie;
W
długiej mądrości – wielkie utęsknienie,
Aż
z ciekawością rośnie uprzykrzenie.
I
tać jest sprawa samej Boskiej ręki,
Że
większy rozum ciężkie miewa męki.
Bardzo
bogate godzinki księcia de Berry
(Les
Très Riches Heures du duc de Berry):
Styczeń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz