środa, 31 grudnia 2014

Eklezyjastes (8)

ROZDZIAŁ VIII

Sapientia hominis lucet in vultu eius, etc.

   Mądrość człowieczą oblicze wydaje,
A jaką Bóg chce, taką mu twarz daje.
Słowa królewskie poważać i prawa
Boskiej przysięgi – to moja zabawa.
Od Boskiej twarzy nie spiesz się odchodzić,
Ani z tą sprawą długą myśl zawodzić;
Bóg, co chce – sprawi, co mówi – to władnie,
Ani go o to spytać może snadnie:
Czemu tak czynisz? – Kto rad przykazania
Słucha, ten nie zna trosków i karania.
Czas każdej rzeczy i czas odpowiedzi
W mądrego sercu na swym miejscu siedzi,
Czas w każdej sprawie okazyja rodzi,
A utrapienie za człowiekiem chodzi,
Bo ani przeszłych rzeczy się nie dowie,
Ani mu przyszłych żaden nie opowie.
Nie jest człowieka zakazać duchowi,
I gdy śmierć przyjdzie, trudno człowiekowi
Zażyć swej władzy, ani być spokojny
Może, gdy nagłej przystąpi czas wojny.
Nie poratuje złość bynajmniej złego
Ani niezbożność zbawi niezbożnego.
   Wszystkom to zważył i przeniknął wszędy,
Co się pod słońcem trafić mogło kędy.
Czasem na swe złe człowiek człowiekowi
Panuje i król króluje ludowi.
Widziałem i to, że niezbożnych ciała
Chowano, których – kędy żyli – chwała
Kwitnęła, aż ich wpół świętemi zwano
I ich uczynki w mieście wysławiano,
I za patronów prawie miano żywych,
I szanowano jako sprawiedliwych.
Lecz i to wielka marność – moim zdaniem,
Bo że nierychło niezbożnych karaniem
Niebo dotyka, przeto ludzi wiele –
Nic się nie bojąc – zwykło grzeszyć śmiele.
I stąd jest grzesznik, że się Bóg nie spieszy,
Z karą cierpliwy, choć sto razy zgrzeszy.
   Jam doznał, jako wielkie dobro czeka
Tego – co Boga boi się – człowieka
I co oblicza szanuje Boskiego.
A niech niezbożny nic nie ma dobrego,
Niech się dni krążą i jak cień mijają
Tych, co się twarzy Boskiej nie lękają.
Ale też druga jest między innemi
Marność, co często dzieje się na ziemi:
Są sprawiedliwi, którym nieszczęśliwie
Wszystko się dzieje, jakoby złośliwie
Wiek prowadzili – a zaś są niezbożni
W wszelkich dostatkach i szczęściu tak możni,
Jakby najbardziej sprawiedliwi byli,
Choć tego nigdy i nie zasłużyli.
I może-ż większej być dowód marności?
   Przeto chwaliłem wszystkie wesołości
Przyznając, że nic pod słońcem lepszego
Nie masz, jak zażyć czasu wesołego
I niezmarszczone pokazując czoło
Cieszyć się jedząc i pijąc wesoło;
I toć jest samo, co człowiek żyjący
Wziąć może swego – na to pracujący.
   Przyłożyłem też i na to pilności,
Abym był mądrym i umiejętności,
Która się jedno na świecie znajduje,
Dociekł, i której ledwo kto pojmuje.
Jest człowiek, który i godziny dzienne,
I nocy trawi daremnie bezsenne;
I rozumiałem, że żadne człowiecze
Myśli nie dojdą ni rozum dociecze
Przyczyny tego, jako co Bóg sprawił
Pod słońcem, choćby nad tym lata strawił,
A im by głębiej w myśli postępował,
Tym by mniej doszedł i prożniej pracował;
I chociaż mądry powie co rozumnie,
Przyczyny znaleźć i końca nie umie.

Bardzo bogate godzinki księcia de Berry
(Les Très Riches Heures du duc de Berry):
Sierpień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz