środa, 31 grudnia 2014

Eklezyjastes (9)

ROZDZIAŁ IX

Omnia haec tractavi in corde meo, ut curiose intelligerem.

   Wszystkiego-m tego dotykał się prawie
Sercem chcąc wiedzieć i dociec ciekawie:
Są sprawiedliwi i mądrzy na ziemi,
A w rękach Bożych ich uczynki z niemi –
A przecie człowiek nie ma w tym pewności,
Jeśli niełaski godzien, czy miłości.
Ale wszystko to chowa się zakryte
Na potym, kiedy stanie się odkryte,
A to dlatego, że sprawiedliwemu
Tak się powodzi tu jako i złemu.
Wszystkim zarówno świat się pokazuje,
Jedno i dobrych, i złych szczęście psuje,
Czysty z nieczystym w jednej cenie chodzi;
Tak temu, który z ofiarą przychodzi
Do Boga, jak co z niej szydzi i śmieje,
Wszystko na ziemi jednako się dzieje;
Równo grzesznemu i z dobrym na świecie,
I prawdomowcy, i temu, co plecie,
I to najgorsza, co wszystkiem wraz szkodzi,
Że się nierównym jednako powodzi
I przeto złością serca napełnione
Są synów ludzkich i tak znarowione,
Że nic nie myślą i o nic nie dbają,
Aż się na koniec do piekła dostają.
   Kto by miał zawsze żyć – nie masz takiego,
I kto by mógł mieć jaką pewność tego.
Lepszy pies żywy najpodlejszej sierści
Aniż lew zdechły i martwy po śmierci;
Abowiem żywi wiedzą, że raz mają
Umrzeć i że się śmierci doczekają,
Ale umarli, którzy zeszli z świata,
Już nic nie znają i co jest zapłata,
Abowiem – będąc z tego świata wzięci –
Wszystka ich pamięć ginie w niepamięci.
Miłość, nienawiść, zazdrość ustępują
Oraz z człowiekiem – ani zostawują
Żadnej cząsteczki, bo wszystkie ustają
I więcej sprawy pod słońcem nie mają.
Więc idź co prędzej, a z radością chleba
Pożywaj twego, co-ć go hojne nieba
Udzielić chciały, a wesoło żyjąc
Ciesz się chleb jedząc i twe wino pijąc,
Poki-ć żywemu lata pozwalają,
Bo się twe sprawy Bogu podobają.
Strój się przystojnie, jak się ludziom godzi,
Niech wonny olej z głowy twej nie schodzi,
Używaj z żoną czasu wesołego
Przez niestateczność dni żywota twego,
Które-ć są dane od twej niewinności
Począwszy – przez czas wszystek twej marności.
Toć tylko cząstka twa, którą szafujesz,
I na to samo tak ciężko pracujesz.
Cokolwiek ręka twoja czynić pocznie
Dla swej pociechy, to rób nieodwłocznie,
Bo ani dzieła, ani też mądrości,
Ani rozumu, ni umiejętności
Żadnej tam nie masz, ani jej dosiągniem
W otchłaniach, kędy pospieszając ciągniem.
   Więc w drugą stronę myśli obróciłem
I to pod słońcem nie mniej uważyłem,
Że ani lotni biegu są panami,
Ni mężni wojny, choć władną siłami;
I mądrzy w chlebie, w bogactwach uczeni,
I zmyślni – w łasce często zawiedzeni,
Lecz czas z przypadkiem – rozdawca wszystkiego;
Sam nawet człowiek nie wie końca swego.
Jako więc ryby cichymi wędami
Łowią i ptaki zdradliwie sidłami,
Tak na człowieka zły czas oraz spadnie,
Kiedy sam nie wie ni godziny zgadnie.
   I tę też mądrość pod słońcem widziałem
I za największą prawie poczytałem:
Jedno miasteczko, w którym mało było
Ludzi, co by go w potrzebie broniło;
Przyszedł król pod nie z wielkimi wojskami
I opasał je dokoła wałami,
Ścisnął szańcami, zewsząd otoczone,
Tak że się stało całe oblężone.
I znalazł się mąż mądry a ubogi
W mieście, co się nic nie lękając trwogi
Podjął dowcipnym rozumem bronienia
I wnet uwolnił miasto z obleżenia.
A za tę cnotę nie było żadnego,
Co by był wzgląd miał na ubóstwo jego.
I mówiłem ja: Wszak większa mądrości
Jest doskonałość niżeli mężności;
A czemuż tedy mądrością wzgardzono,
A ubogiemu ucha nie skłoniono?
W ciszy się pasie słuch słowy mądrymi
Więcej niż pański krzyk między głupimi;
Lepsza jest mądrość nad wszystkie oręże,
Co go wojenni zażywają męże;
A kto by grzechu ważył się jednego,
Ten wiele oraz utraca dobrego. 

Bardzo bogate godzinki księcia de Berry
(Les Très Riches Heures du duc de Berry):
Wrzesień

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz