środa, 31 grudnia 2014

Eklezyjastes (5)

ROZDZIAŁ V

Ne temere quid loquaris.

   Miej baczny język ani z lekkiej głowy
Nie spiesz słów prędkich z Bogiem do rozmowy,
Bo Bóg na niebie – a tyś jest na ziemi;
Słowy Go raczej wychwalaj krótkiemi.
Myśl zbyt ciekawa marny sen przywodzi,
Rozprawy język głupie sprawy rodzi.
Oddaj wnet, Boskiej coś przyrzekł świątnicy,
Nierad Bóg wierzy płonnej obietnicy;
Lepiej bez ślubu, aniżeli znowu
Obiecanemu dość nie czynić słowu.
Nie daj ust swoich w opiekę grzechowi,
Ani śmiej mówić tego aniołowi,
Żeby nie było opatrzności w niebie,
By rozgniewany ciężko Bóg na ciebie
I na twe słowa, których prożnych siła
Rzekłeś, nie zgubił wszystkie rąk twych dziła.
Kędy słów wiele i gdzie zbytnia mowa,
Pełna marności musi tam być głowa.
Ty się bój Boga i choć uciążone
Ludzie potwarzą ujźrzysz utrapione,
Niesprawiedliwe i gwałtowne sądy,
Krzywdy w krainie i niezbożne rządy,
Nic się nie dziwuj; większy ma wielkiego
Pod sobą, ci zaś znają najwyższego,
A nad to jeszcze jest, co rozkazuje,
Król wszystkiej ziemi – i co nią kieruje.
   Łakomy z grosza nigdy nie utyje
I kto zbiór kocha – ten go nie zażyje,
Tać to jest marność, że – mając – nie wiedzą,
Iż gdzie gwałt bogactw, gwałt tych, co je jedzą.
A na coż temu, co je ma, przyda się,
Że tylko oczy bogactwy napasie?
Kto często robi i kto rad pracuje,
Temu sen – choćby nie dojadł – smakuje,
Gdy zaś syt bogactw, tego grosz w niewoli
Trzyma ani mu wyspać się pozwoli.
   Jest druga niemoc, nad tę nic gorszego:
Zbiór zachowany na złe pana swego.
Bo taki w biedzie przepadnie najprędzej:
Urodził syna, co będzie żył w nędzy;
Jak wyszedł nagi z matki swej żywota,
Tak się powróci, a jego robota
I wierna praca daremna się stanie,
Nic z niej nie weźmie, wszystka tu zostanie
Żałosna niemoc! Jako przywędrował,
Tak pójdzie nazad, a to, co pracował,
Zginie, a z prace nagiem się powróci
I, co miał, to się wszystko w wiatr obróci.
Wszelkie dni życia w kłopocie odprawił,
W pracy, w frasunku, w biedzie wiek swój strawił.
Ten sam – mym zdaniem – szczęścia treść i czoło,
Kto je i żyje, i pije wesoło,
Prace dni swoich z Boskich rąk zażywa,
To jest część jego, to zdobycz prawdziwa.
Każdemu dał Bóg na to opatrzenie,
Aby jadł z niego; na to dobre mienie,
Aby go zażył, pracą się weselił
I cieszył cząstką, co mu Bóg wydzielił.
Pamięć dni jego lekszą mu się stawi,
Gdy mu rozkoszą serce Bóg zabawi.

Bardzo bogate godzinki księcia de Berry
(Les Très Riches Heures du duc de Berry):
Maj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz