ROZDZIAŁ
V
Ne
temere quid loquaris.
Nie spiesz słów prędkich z Bogiem do rozmowy,
Bo
Bóg na niebie – a tyś jest na ziemi;
Słowy
Go raczej wychwalaj krótkiemi.
Myśl
zbyt ciekawa marny sen przywodzi,
Rozprawy
język głupie sprawy rodzi.
Oddaj
wnet, Boskiej coś przyrzekł świątnicy,
Nierad
Bóg wierzy płonnej obietnicy;
Lepiej
bez ślubu, aniżeli znowu
Obiecanemu
dość nie czynić słowu.
Nie
daj ust swoich w opiekę grzechowi,
Ani
śmiej mówić tego aniołowi,
Żeby
nie było opatrzności w niebie,
By
rozgniewany ciężko Bóg na ciebie
I
na twe słowa, których prożnych siła
Rzekłeś,
nie zgubił wszystkie rąk twych dziła.
Kędy
słów wiele i gdzie zbytnia mowa,
Pełna
marności musi tam być głowa.
Ty
się bój Boga i choć uciążone
Ludzie
potwarzą ujźrzysz utrapione,
Niesprawiedliwe
i gwałtowne sądy,
Krzywdy
w krainie i niezbożne rządy,
Nic
się nie dziwuj; większy ma wielkiego
Pod
sobą, ci zaś znają najwyższego,
A
nad to jeszcze jest, co rozkazuje,
Król
wszystkiej ziemi – i co nią kieruje.
Łakomy
z grosza nigdy nie utyjeI kto zbiór kocha – ten go nie zażyje,
Tać
to jest marność, że – mając – nie wiedzą,
Iż
gdzie gwałt bogactw, gwałt tych, co je jedzą.
A
na coż temu, co je ma, przyda się,
Że
tylko oczy bogactwy napasie?
Kto
często robi i kto rad pracuje,
Temu
sen – choćby nie dojadł – smakuje,
Gdy
zaś syt bogactw, tego grosz w niewoli
Trzyma
ani mu wyspać się pozwoli.
Jest
druga niemoc, nad tę nic gorszego:Zbiór zachowany na złe pana swego.
Bo
taki w biedzie przepadnie najprędzej:
Urodził
syna, co będzie żył w nędzy;
Jak
wyszedł nagi z matki swej żywota,
Tak
się powróci, a jego robota
I
wierna praca daremna się stanie,
Nic
z niej nie weźmie, wszystka tu zostanie
Żałosna
niemoc! Jako przywędrował,
Tak
pójdzie nazad, a to, co pracował,
Zginie,
a z prace nagiem się powróci
I,
co miał, to się wszystko w wiatr obróci.
Wszelkie
dni życia w kłopocie odprawił,
W
pracy, w frasunku, w biedzie wiek swój strawił.
Ten
sam – mym zdaniem – szczęścia treść i czoło,
Kto
je i żyje, i pije wesoło,
Prace
dni swoich z Boskich rąk zażywa,
To
jest część jego, to zdobycz prawdziwa.
Każdemu
dał Bóg na to opatrzenie,
Aby
jadł z niego; na to dobre mienie,
Aby
go zażył, pracą się weselił
I
cieszył cząstką, co mu Bóg wydzielił.
Pamięć
dni jego lekszą mu się stawi,
Gdy
mu rozkoszą serce Bóg zabawi.
Bardzo
bogate godzinki księcia de Berry
(Les
Très Riches Heures du duc de Berry):
Maj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz