ROZDZIAŁ
III
Omnia
tempus habent et suis spatiis transeunt universa sub coelo.
Jest
czas wszystkiego, wszystko czas obraca,
Czasu
każdą rzecz na przemiany wraca.
Jest
czas, kiedy się nędzny człowiek rodzi,
Jest
i czas, kiedy z kolebki w grób wchodzi;
Czas
jest szczepienia, jest – co drzewa sadzi,
Jest
inszy, co zaś wyrywać je radzi.
Czas
jest żelaza dany – na zabicie,
Jest
i co leczy, i co wraca życie.
Jest
czas, kiedy się rado wszystko psuje,
Czas
jest, kiedy się najlepiej buduje.
Jest
czas do płaczu, czas jest i do śmiania,
Czas
na frasunek i do tańcowania.
Jest
czas zbierania kamieni na ziemi,
Czas
rozrzucania i ciskania niemi.
Czas
uciech ciała – i czas zaniechania,
Jest
czas gubienia i czas zaniedbania,
Czas
pilnowania – i czas porzucenia,
Czas
jest zszywania i czas rozerznienia.
Czas
milczeć każe – i czas do wymowy
Pobudza
język łagodnymi słowy.
Jest
czas, co serca do zgody prowadzi,
Czas
jest, co się weń gniewać nie zawadzi,
Czas,
co chce wojny i czas, co bez boju
Wiedzie
spokojne myśli do pokoju.
Coż
stąd ma człowiek, co by pracy jego
Przyniosło
korzyść z czasu tak rożnego?
Widziałem
tylko prożne utrapienie
Synów
człowieczych – a czasu trawienie.
Wszystko
Bóg dobrze wedle czasu sprawił,
A
świat daremnym swarom ich zostawił,
Aby
nikt nie znał końca ni porządku
Rzeczy,
które Bóg sporządził z początku.
Doznałem,
że ten wiedzie dni szczęśliwe,
Który
wesoło żyje i cnotliwie,
Bo
każdy, co je i wesoło pije,
A
z pracy swojej dobrego zażyje,
Ten
szczęśliwością żyjących przechodzi.
To
dar mym zdaniem, co z nieba pochodzi.
To
wiem, że wszystkie dzieła Boskiej ręki
Nigdy
nie zginą i trwają na wieki,
I
więcej człowiek przydać im nie może,
Ani
ich ludzka ręka nie przemoże,
Ani
im ujmie, co niebieska dała.
A
to Bóg sprawił, aby Go się bała
Wszelka
część świata; to zaś, co stworzone
Bóg
dał, to będzie trwało niewzruszone;
A
to, co ma być, już było przed nami,
I
Bóg przywraca, co przeszło wiekami.
Widziałem,
kędy sądy sprawiedliwe
Były
– niezbożność i zdrady złośliwe.
I
rzekłem w sercu: Tak sprawiedliwego
Sądzić
Bóg będzie, jak i niezbożnego;
Wtenczas
na placu wszystko jawno będzie,
Kiedy
na straszne sądy Bóg zasiędzie.
Rzekłem
w mym sercu: Jako Bóg probuje
Ludzi
i jako równych pokazuje
Niemym
zwierzętom, kiedy śmierć zawzięta
Jednako
bierze ludzi i bydlęta.
Człowiek
umiera, zwierze umierają,
Oba
z jednego dech powietrza mają,
Równym
tchem żyją; od swego poczęcia
Nic
więcej nie ma człowiek od bydlęcia.
Wszelkiej
marności stworzenie podlega
I
do jednego kresu wszystko zbiega.
Wszystko
z mizernej ziemie ulepione
Z
ziemi się wraca – w ziemię obrócone.
Kto
wie, czy-li duch Adamowych synów
Pójdzie
do góry szukać Cherubinów,
A
dusze bydląt, skoro pozdychają,
Jeżeli
kędy – to na dół spadają.
Ja
się nie badam, bo mi nic do tego.
Tegom
doświadczył, iże nic lepszego,
Jak
rozpędziwszy myśli frasobliwe
Kończyć
wesoło życia dni szczęśliwe
A
umysł w radość i cnotę obfity
Cieszyć
korzyścią ręki pracowitej.
To
grunt, bo z tego nic nam nie przybędzie
Badać
się o tym, co-li po nas będzie.
Bardzo
bogate godzinki księcia de Berry
(Les
Très Riches Heures du duc de Berry):
Marzec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz