43
Kiedy wracali po
skończonych uroczystościach, został młody Jezus w Jerozolimie, a
tego nie zauważyli Jego Rodzice. 44
Przypuszczając,
że jest wśród pątników, uszli dzień drogi i szukali Go między
krewnymi i znajomymi. 45
Gdy Go nie
znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. 46
Dopiero po trzech
dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między
nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. 47
Wszyscy zaś,
którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.
48
Na
ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu,
czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca
szukaliśmy Ciebie. 49
Lecz
On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście,
że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? 50
Oni
jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. (Łk 2,43-50)
43
καὶ τελειωσάντων τὰς ἡμέρας, ἐν τῷ
ὑποστρέφειν αὐτοὺς ὑπέμεινεν Ἰησοῦς
ὁ παῖς ἐν Ἰερουσαλήμ, καὶ οὐκ ἔγνωσαν
οἱ γονεῖς αὐτοῦ. 44
νομίσαντες
δὲ αὐτὸν εἶναι ἐν τῇ συνοδίᾳ ἦλθον
ἡμέρας ὁδὸν καὶ ἀνεζήτουν αὐτὸν
ἐν τοῖς συγγενεῦσιν καὶ τοῖς γνωστοῖς,
45
καὶ
μὴ εὑρόντες ὑπέστρεψαν εἰς Ἰερουσαλὴμ
ἀναζητοῦντες αὐτόν. 46
καὶ
ἐγένετο μετὰ ἡμέρας τρεῖς εὗρον
αὐτὸν ἐν τῷ ἱερῷ καθεζόμενον ἐν
μέσῳ τῶν διδασκάλων καὶ ἀκούοντα
αὐτῶν καὶ ἐπερωτῶντα αὐτούς· 47
ἐξίσταντο
δὲ πάντες οἱ ἀκούοντες αὐτοῦ ἐπὶ
τῇ συνέσει καὶ ταῖς ἀποκρίσεσιν
αὐτοῦ. 48
Καὶ
ἰδόντες αὐτὸν ἐξεπλάγησαν, καὶ εἶπεν
πρὸς αὐτὸν ἡ μήτηρ αὐτοῦ· τέκνον,
τί ἐποίησας ἡμῖν οὕτως; ἰδοὺ ὁ
πατήρ σου κἀγὼ ὀδυνώμενοι ἐζητοῦμέν
σε. 49
καὶ
εἶπεν πρὸς αὐτούς· τί ὅτι ἐζητεῖτέ
με; οὐκ ᾔδειτε ὅτι ἐν τοῖς τοῦ πατρός
μου δεῖ εἶναί με; 50
καὶ
αὐτοὶ οὐ συνῆκαν τὸ ῥῆμα ὃ ἐλάλησεν
αὐτοῖς. (Łk 2,43-50)
Pomiędzy
„uczonymi” znajduje się grupa, której przewodzi mąż zwany
Gamalielem i inny jeszcze, starszy, niemal niewidomy, który wspomaga
Gamaliela w dyskusji. Słyszę, że nazywają go Hillelem. (Dodaję
‘h’, bo słyszę przydech na początku imienia). Wydaje się być
nauczycielem albo krewnym Gamaliela, gdyż jest przez niego
traktowany z zażyłością i z szacunkiem zarazem. Ludzie należący
do grupy Gamaliela mają szersze spojrzenie niż ci, którzy należą
do znacznie liczniejszego stronnictwa, kierowanego przez [uczonego]
zwanego Szammajem. Jest zawzięty, zamknięty i nieprzejednany, jak o
tym mówi Ewangelia [w odniesieniu do faryzeuszy].171
Gamaliel,
otoczony tłumnie uczniami, mówi o przyjściu Mesjasza. Opiera się
na proroctwie Daniela.172
Utrzymuje, że Mesjasz już się zapewne narodził. Mniej więcej
bowiem dziesięć lat temu wypełniło się zapowiedziane [przez
proroctwo] siedemdziesiąt tygodni od dekretu o odbudowie Świątyni.
Szammaj
zaprzecza temu. Zgadza się tylko, że Świątynia została
odbudowana. Mówi jednak, że powiększyła się niewola Izraela.
Światu bardzo daleko do pokoju, jaki miał przynieść ze sobą Ten,
którego Prorocy nazywali „Księciem Pokoju”.173
Zwłaszcza [brak tego pokoju] Jerozolimie, uciemiężonej przez
wroga, który ośmielił się posunąć swe panowanie aż do wejścia
w obręb Świątyni. Kontroluje [ją] z Wieży Antonia, pełnej
rzymskich legionistów, którzy gotowi są stłumić orężem
wszelkie ewentualne zamieszki niepodległościowe.
Długo
trwa zawiła dysputa. Każdy mistrz popisuje się erudycją. Czyni to
nie tyle dla przekonania rywala, ile dla wzbudzenia podziwu
słuchaczy. Intencja ta jest widoczna. Z grupy wiernych, dochodzi
młody, chłopięcy głos: «Gamaliel ma słuszność».
W
tłumie i w grupie uczonych powstaje poruszenie. Usiłują znaleźć
Tego, który się wtrącił. Nie trzeba Go jednak wcale szukać. Nie
chowa się. Toruje Sobie drogę. Podchodzi do grupy „rabbich”.
Poznaję mojego młodego Jezusa. Jest pewny siebie i śmiały, z
iskrzącymi się, inteligentnymi oczyma.
«Kim
jesteś?» – pytają.
«Synem
Izraela, który przyszedł wypełnić, co nakazuje Prawo».
Pewna
i śmiała odpowiedź podoba się. Wzbudza uśmiechy uznania i
życzliwości. Okazują zainteresowanie małym Izraelitą.
«Jak
się nazywasz?»
«Jezus
z Nazaretu».
W
grupie Szammaja przychylność gaśnie. Natomiast bardziej życzliwy
Gamaliel, oraz Hillel prowadzą nadal rozmowę. Właśnie Gamaliel,
zwracając się z szacunkiem do starca, prosi:
«Zapytaj
o coś Chłopca».
«Na
czym opierasz swoją pewność?» – pyta Hillel.
(Dla
lepszego zrozumienia, umieszczam imiona na początku każdej
wypowiedzi).
Jezus:
«Opieram się na proroctwie, które nie może się mylić co do
czasu ani co do znaków, jakie miały towarzyszyć, kiedy nastał
czas Jego przyjścia. Prawdą jest, że Cezar rządzi nami. Kiedy
jednak wypełniło się siedemdziesiąt tygodni, świat był w
wielkim pokoju, a w Palestynie panował taki spokój, że umożliwiło
to Cezarowi zarządzenie spisu w swoich podbitych państwach. Gdyby
trwała w Imperium wojna i gdyby były w Palestynie rozruchy, nie
mógłby tego uczynić. Jak ten czas się wypełnił, tak się też
wypełnia inny czas sześćdziesięciu dwóch [tygodni] i jednego od
wykończenia Świątyni, żeby Mesjasz został namaszczony i aby się
wypełniła dalsza część proroctwa o ludzie, który Go nie chce.
Jakże
możecie mieć wątpliwości? Nie pamiętacie, że Mędrcy ze Wschodu
ujrzeli gwiazdę, która rozbłysła, by spocząć dokładnie na
niebie nad Betlejem w Judei i że proroctwa, i widzenia, poczynając
od Jakuba, wyznaczyły to miejsce jako przeznaczone na narodziny
Mesjasza, będącego Synem syna syna Jakuba, poprzez Dawida, który
pochodził z Betlejem? Nie pamiętacie Balaama? „Gwiazda narodzi
się z Jakuba”.174
Mędrcy ze Wschodu – którym czystość i wiara dała wzrok i
otwarła uszy – ujrzeli gwiazdę i pojęli jej imię: „Mesjasz”.
Przybyli więc, aby uwielbić Światło, zstępujące na świat».
Szammaj
(z posępnym spojrzeniem mówi): «Twierdzisz, że Mesjasz narodził
się w Betlejem Efrata w czasie [ukazania się] Gwiazdy?»
Jezus:
«Tak twierdzę».
Szammaj:
«W takim razie już nie żyje! Czy nie wiesz, Chłopcze, że Herod
kazał pozabijać w Betlejem i okolicy wszystkich chłopców
urodzonych z niewiast, mających nawet jeden dzień życia – aż po
dwuletnich? Ty, tak znający Pismo, musisz także wiedzieć o tym,
że: „Dał się słyszeć krzyk... To Rachela opłakuje swoich
synów”.175
Betlejemskie szczyty i doliny zebrały płacz umierającej Racheli i
zostały napełnione jej łzami, a matki żądały zwrotu zabitych
synów. Pośród nich z pewnością była także Matka Mesjasza».
Jezus:
«Mylisz się, starcze. Płacz Racheli zmienił się w okrzyk:
hosanna! Tam bowiem, gdzie ona wydała na świat „syna swojej
boleści”, nowa Rachela dała światu Beniamina Ojca Niebieskiego,
Syna Jego prawicy. [Zrodziła] Tego, który przeznaczony jest na to,
aby zgromadzić pod Swoim berłem lud Boży i wyzwolić go z
najstraszniejszego jarzma».
Szammaj:
«W jaki sposób [to zrobi], skoro został zabity?»
Jezus:
«Czy nie czytałeś o Eliaszu? Został porwany przez ognisty wóz.176
Czyżby Pan
Bóg nie mógł ocalić Swego Emmanuela, skoro jest Mesjaszem Jego
Ludu? Ten
– który rozwarł przed Mojżeszem morze, żeby Izrael przeszedł
przezeń suchą stopą [podążając] ku swej ziemi177
– czy nie
mógł, wobec okrucieństwa człowieka, posłać aniołów na ratunek
Swojemu Synowi, Swemu Chrystusowi?
Zaprawdę powiadam wam: Chrystus
żyje i jest wśród was. Gdy nadejdzie Jego godzina, objawi się w
Swej potędze».
Jezus
wypowiadający słowa, które podkreślam, ma głos jak dzwon
wypełniający [swym brzmieniem] przestrzeń. Oczy błyszczą Mu
jeszcze bardziej, a w zdecydowanym geście, wyrażającym obietnicę,
wyciąga ramiona, opuszczając potem prawą rękę, jakby przysięgał.
Jest chłopcem, ale ma w sobie dostojeństwo mężczyzny.
Hillel
mówi: «Chłopcze, któż Cię nauczył tych słów?»
Jezus:
«Duch Boga. Nie mam nauczyciela ludzkiego. To Słowa Pana, który
przemawia do was Moimi wargami».
Hillel:
«Podejdź do nas, abym ujrzał Cię z bliska, o Chłopcze! W
zetknięciu się z Twoją wiarą ożywi się moja nadzieja i dusza
rozjaśni się w słońcu Twojej duszy».
Jezus
podchodzi i siada na wysokim stołku między Gamalielem a Hillelem.
Przynoszą Mu zwoje, żeby czytał i tłumaczył. Jest to wyjaśnianie
zgodne z [wszelkimi] zasadami. Tłum ciśnie się i słucha. Jezus
czyta dziecięcym głosem:
«Pociesz
się, o mój ludu! Przemówcie do serc w Jerozolimie, pocieszcie je,
bo jego niewola jest skończona... Głos woła na pustyni:
przygotujcie drogi Pańskie... Wtedy ukaże się Chwała Pana...»178
Szammaj:
«Widzisz, o Nazarejczyku! Tu jest mowa o skończonej niewoli. Nigdy
nie byliśmy w takiej niewoli jak dziś. Jest tu mowa o Poprzedniku.
Gdzież on jest? Bredzisz».
Jezus:
«Powiadam ci, że wezwanie Poprzednika zwrócone będzie bardziej do
ciebie niż do innych... do ciebie i tobie podobnych... [Jeśli nie
posłuchasz], nie ujrzysz chwały Pańskiej i nie zrozumiesz słów
Bożych, bo nikczemność, pycha i obłuda przeszkodzą ci zobaczyć
i usłyszeć».
Szammaj:
«Tak mówisz do nauczyciela?»
Jezus:
«Tak mówię. I tak będę mówił aż do śmierci. Albowiem
ponad własną korzyścią stoi sprawa Pana i miłość do Prawdy,
której jestem Synem.
A tobie, o rabbi, dopowiem, że niewola – o jakiej mówi Prorok i o
której Ja mówię – nie jest tą, o jakiej ty myślisz. Podobnie i
królowanie nie będzie takie, jakie sobie wyobrażasz. Przez zasługi
Mesjasza człowiek zostanie wyzwolony z niewoli Zła, które oddala
go od Boga. Znak Chrystusa będzie w duchach, wyzwolonych od
wszelkiego jarzma i uczynionych prawdziwymi poddanymi Wiecznego
Królestwa. Wszystkie narody pochylą głowę, o rodzie Dawida, przed
Kiełkiem z ciebie zrodzonym. Stanie się on drzewem, które okryje
całą ziemię, wznosząc się do Nieba. A w Niebiosach i na ziemi
wszystkie usta chwalić będą Jego Imię i zegnie się każde kolano
przed Pomazańcem Bożym, Księciem Pokoju, Wodzem; przed Tym, który
sam Sobą napoi każdą wyczerpaną duszę i nasyci każdą duszę
złaknioną; przed Świętym, który zawrze przymierze pomiędzy
ziemią a Niebem. Nie [będzie to takie przymierze] jak to, które
zostało zawarte z Ojcami Izraela, gdy Bóg wywiódł ich z Egiptu,179
gdy traktował ich jeszcze jak sługi. Bóg wyryje Niebiańskie
ojcostwo w duchach ludzkich przez wlaną w nie na nowo Łaskę,
dzięki zasługom Odkupiciela. Dzięki Niemu wszyscy dobrzy poznają
Pana, a Przybytek Boży nie zostanie już powalony ani nie będzie
zniszczony».
Szammaj:
«Nie bluźnij, Chłopcze! Przypomnij sobie Daniela.180
Mówi on, że po zabójstwie Chrystusa Świątynia i Miasto zostaną
zniszczone przez jakiś lud i jego przywódcę, który nadejdzie. Ty
zaś utrzymujesz, że Świątynia Boża nie zostanie już zniszczona!
Szanuj Proroków!»
Jezus:
«Zaprawdę powiadam ci, że jest Ktoś większy niż Prorocy. Ty Go
nie znasz i nie poznasz, bo tego nie pragniesz. Ale zapewniam cię,
że to, co wypowiedziałem, jest prawdą. Prawdziwa Świątynia
nie zazna więcej śmierci. Kiedy Uświęcający ją
zmartwychwstanie do życia wiecznego, aż do skończenia dni świata
będzie żyła w Niebiosach».
Hillel:
«Posłuchaj mnie, Chłopcze. Aggeusz mówi: „...Przyjdzie
Upragniony od narodów... Wielka będzie wtedy chwała tego domu, a
ta ostatnia będzie większa od
pierwszej.181
Mówił chyba o tej samej Świątyni, o której Ty mówisz?»
Jezus:
«Tak, nauczycielu. To chciał powiedzieć. Twoja prawość prowadzi
cię do Światła, a Ja ci mówię: kiedy dopełni się Ofiara
Chrystusa, przyjdzie do ciebie pokój, jesteś bowiem nie znającym
podstępu Izraelitą».
Gamaliel:
«Powiedz mi, Jezu, jak można spodziewać się pokoju, o którym
mówią Prorocy, skoro mają na ten lud nadejść zniszczenia wojny?
Powiedz mi, żebym i ja otrzymał światło».
Jezus:
«Nie pamiętasz, nauczycielu, co powiedzieli ci, którzy byli obecni
tej nocy, gdy narodził się Chrystus? Śpiewały anielskie chóry:
„Pokój ludziom dobrej woli”. Ten lud nie ma jednak dobrej woli i
dlatego nie otrzyma pokoju. Nie zechce rozpoznać swego Króla,
Sprawiedliwego, Zbawiciela. Spodziewa się bowiem króla, mającego
ludzką potęgę, a tymczasem [Zbawiciel] jest Królem ducha. Nie
umiłują Go, gdyż Chrystus będzie głosił to, co się temu ludowi
nie spodoba. Chrystus nie pokona wrogów z ich rydwanami i jeźdźcami.
Zwycięży natomiast nieprzyjaciół duszy, którzy skłaniają serce
stworzonego przez Pana człowieka do poddawania się panowaniu
piekielnemu. Ale nie takiego zwycięstwa oczekuje Izrael od Niego. I
przybędzie, o Jerozolimo, twój Król jadąc na „oślicy i
oślęciu”,182
co oznacza sprawiedliwych Izraela i pogan. Zaprawdę powiadam wam, że
oślę będzie Mu wierniejsze. Pójdzie ono za Nim, wyprzedzając
oślicę, i będzie wzrastać na drodze Prawdy i Życia. Izrael zaś,
z powodu swej złej woli, utraci pokój. Będzie sam cierpiał przez
wieki to, co każe przecierpieć swemu Królowi, którego zamieni w
Króla boleści, przepowiedzianego przez Izajasza».183
Szammaj:
«Z Twoich ust, Nazarejczyku, wychodzą dziecinady i niedorzeczności
zarazem. Odpowiedz: gdzie jest Poprzednik? Kiedyśmy go mieli?»
Jezus:
«Już
jest. Czyż
nie mówi Malachiasz: „Oto Ja posyłam mego anioła, żeby
przygotował drogę przede Mną; a natychmiast przybędzie do swojej
Świątyni oczekiwany przez was Władca i Anioł Przymierza, którego
tak gorąco pragniecie”?184
Prekursor zatem poprzedza Chrystusa bezpośrednio. On
już jest, podobnie jak żyje już Chrystus.
Gdyby pomiędzy tym, który przygotuje drogi Panu, a Chrystusem
upłynęły lata, wszystkie te drogi stałyby się ponownie kręte i
wykrzywione. Bóg wie o tym i sprawia, że Poprzednik wyprzedza
Nauczyciela tylko
o jedną godzinę.
Kiedy więc ujrzycie Poprzednika, będziecie mogli powiedzieć:
„Rozpoczęła się misja Chrystusa”. Tobie zaś mówię: Kiedy
Chrystus wejdzie na te drogi, otworzy oczy i uszy wielu. Nie otworzy
jednak ani twoich ani ludzi tobie podobnych, albowiem w zamian za
Życie, które wam przyniesie, zadacie Mu śmierć. Kiedy jednak
Odkupiciel będzie na Swoim tronie i ołtarzu – wyższym od tej
Świątyni, wyższym od zamkniętej w Świętym Świętych Arki
Przymierza, wyższym od podtrzymywanej przez Cheruby Chwały –
wtedy z tysięcy Jego skaleczeń spłynie przekleństwo na
bogobójców, a życie na pogan. On – o nauczycielu, który nie
wiesz! – nie jest, powtarzam to, królem królestwa ludzkiego, lecz
Królestwa duchowego. Jego poddanymi staną się jedynie ci, którzy
przez swą miłość potrafią odrodzić się duchowo, ażeby po
pierwszych narodzinach jak Jonasz185
odrodzić się już na innych wybrzeżach, „Bożych”, dzięki
duchowemu zrodzeniu dokonanemu przez Chrystusa, który ofiaruje
ludzkości prawdziwe Życie».
Szammaj
i jego stronnicy: «Ten Nazarejczyk to szatan!»
Hillel
i jego [uczniowie]: «Nie. Ten Chłopiec jest Bożym Prorokiem.
Pozostań z nami, Dziecko. Moja starość przekaże Twojej wiedzy to,
co potrafi, i staniesz się Nauczycielem ludu Bożego».
Jezus:
«Zaprawdę powiadam ci, gdyby wielu było podobnych do ciebie,
przyszłoby do Izraela ocalenie. Nie nadeszła jednak jeszcze Moja
godzina. Przemawiają do Mnie głosy z Nieba i muszę przyjmować je
w samotności, aż nadejdzie Moja godzina. Wtedy przemówię do
Jerozolimy ustami i krwią, a los Mój będzie podobny do losu
Proroków przez nią ukamienowanych i zabitych. Nade Mną jednak jest
Pan Bóg. Jemu poddaję samego Siebie, jako wierny sługa, żeby stać
się podnóżkiem dla Jego chwały, czekając, aż On uczyni ze
świata podnóżek dla stóp Chrystusa. Oczekujcie Mnie w Mojej
godzinie. Te kamienie znowu usłyszą Mój głos i zadrżą na Moje
ostatnie słowo. Szczęśliwi ci, którzy usłyszą Boga w tym
głosie i dzięki niemu uwierzą w Niego. Chrystus da im to
Królestwo, które z powodu waszego egoizmu pojmujecie po ludzku. Ono
jednak jest Niebiańskie i ze względu na nie mówię: „Oto Twój
sługa, Panie, przyszedł wypełnić Twoją wolę. Niech się spełni,
albowiem płonę z niecierpliwości, ażeby się wypełniła”...»
I
tak wizja kończy się dla mnie tym widzeniem Jezusa. [Pozostaje mi
Jego obraz], jak stoi wyprostowany, otoczony przez uczonych, z
rozwartymi ramionami. Oblicze ma rozpalone duchowym żarem i
wzniesione ku niebu. (I, 68: 28 i 29 stycznia 1944. A, 1630-1649 i
1655-1657)
Mieć
Boga znaczy nie tylko radość, lecz także wysiłek. Mój ojciec
musiał w trudzie miłować, a Moja Matka trudziła się troszcząc
się o duszę i ciało. Okrywając tajemnicą Mesjasza-Dziecko
unikano nawet tego, co było dozwolone. I niech to wyjaśni wielu
ludziom, którzy nie rozumieją, podwójny powód niepokoju, kiedy
zgubiłem się na trzy dni. [Pierwszy wynikał z] miłości matczynej
i miłości ojcowskiej do Dziecka zgubionego. [Drugi –] z obawy
opiekunów z powodu Mesjasza, który mógł zostać odkryty przed
czasem. Przerazili się, że źle strzegli Zbawienia świata i
wielkiego daru Boga. To był powód niezwykłego okrzyku: „Synu,
dlaczegoś nam to uczynił? Twój ojciec i Ja z niepokojem szukaliśmy
Ciebie!” Twój ojciec i twoja matka – zasłona zarzucona na blask
Słowa Wcielonego. I odpowiedź: „Dlaczego Mnie szukaliście? Czyż
nie wiedzieliście, że powinienem być w sprawach Mojego Ojca?”
Sens odpowiedzi został przyjęty i zrozumiany przez Pełną Łaski,
to znaczy: „Nie bójcie się. Jestem mały, jestem dzieckiem. Ale
chociaż jako człowiek wzrastam fizycznie, w mądrości i w łasce w
oczach ludzi, jednak jestem Doskonały jako Syn Ojca i dlatego
potrafię postępować doskonale, służąc Ojcu, by rozbłysło Jego
światło; służąc Bogu, by zachować dla Niego Zbawiciela”. (II,
103: 22 marca 1945. A, 4808-4826 i 4832-4838)
[Jezus
do Marii Valtorty w osobnej mowie:]
Wróćmy
do Świątyni, w której prowadzę rozmowę jako dwunastoletni
[chłopiec]. Powróćmy też na drogi prowadzące do Jerozolimy i z
Jerozolimy do Świątyni.
Zobacz
niepokój Maryi, bo kiedy połączyły się gromady mężczyzn i
niewiast, Ona spostrzegła, że nie ma Mnie z Józefem. Nie podnosi
głosu, nie robi ostrych wymówek małżonkowi. Wszystkie kobiety by
tak uczyniły. Robicie to z powodu czegoś o wiele mniej ważnego,
zapominając, że mężczyzna jest zawsze głową domu.
Cierpienie,
które ujawnia się na obliczu Maryi, przeszywa Józefa bardziej niż
jakakolwiek wymówka. Maryja nie robi dramatycznych scen. A wy z
powodów mniej ważnych czynicie to, lubicie bowiem, jak was się
zauważa i okazuje współczucie. Jej ukrywana boleść jest jednak
widoczna przez ogarniające Ją drżenie, przez blednące oblicze,
przez powiększające się oczy. [Ten ukrywany ból] porusza bardziej
niż jakaś scena płaczu lub krzyku.
Maryja
nie odczuwa już zmęczenia ani głodu. A przecież droga była długa
i od bardzo wielu godzin nie jadła! Porzuca wszystko: i nędzne
posłanie, które właśnie jest przygotowywane, i jedzenie, które
mają rozdzielić. Idzie z powrotem. Jest wieczór. Zapada noc. To
nie ma znaczenia. Każdy krok kieruje Ją w stronę Jerozolimy.
Zatrzymuje karawany, pielgrzymów. Pyta. Józef Jej towarzyszy,
pomaga. Jeden dzień marszu i potem męczące poszukiwanie w Mieście.
Gdzie,
gdzież może być Jej Jezus? A Bóg pozwala, żeby [Moja Matka] nie
wiedziała przez tyle godzin, gdzie Mnie szukać. Szukanie dziecka w
Świątyni wydawało się bezcelowe. Cóż mogłoby robić dziecko w
Świątyni? Mogło zgubić się w mieście i powrócić tam, niesione
małymi krokami, płaczliwym głosem wzywając mamy. Przyciągnęłoby
uwagę dorosłych, kapłanów, którzy staraliby się odszukać
rodziców przy pomocy obwieszczeń na bramach. Ale nie było żadnego
ogłoszenia. Nikt w mieście nie wiedział o tym Dziecku. Piękny?
Jasnowłosy? Mocny? O, jest ich tak wielu! To zbyt mało
[szczegółów], żeby można było powiedzieć: „Widziałem go.
Był tam i tam”!
Potem,
po trzech dniach – symbolu trzech innych dni przyszłej udręki –
wyczerpana Maryja wchodzi do Świątyni, przebiega dziedzińce i
przedsionki. Nikogo. Biega i podbiega biedna Mama tam, gdzie słyszy
jakiś dziecięcy głos. A w końcu nawet beczące baranki
przypominają Jej płacz poszukiwanego Dziecka.
Jezus
jednak nie płacze. Naucza. Nagle Maryja słyszy dochodzący spoza
bariery, złożonej z ludzi, drogi Jej głos, mówiący: „Te
kamienie zadrżą...”. Usiłuje więc przedrzeć się przez ścisk,
co udaje się Jej tylko z wielkim trudem. Oto On: Syn, z otwartymi
ramionami, stojący prosto pośród uczonych.
Maryja
jest Dziewicą Roztropną. Ale tym razem niepokój góruje nad Jej
powściągliwością. On przewyższa wszystko inne. Biegnie do Syna,
obejmuje Go. Podnosi Go ze stołeczka i, stawiając na ziemi,
wykrzykuje: „O, dlaczego nam to uczyniłeś? Od trzech dni Cię
szukamy. Twoja Mama umiera z bólu, Synu. Ojciec Twój jest
wyczerpany ze zmęczenia. Dlaczego, Jezu?”
Nie
stawia się pytania: „dlaczego” Temu, który wie. Nie pyta się
Go, „dlaczego” działa w jakiś sposób. [Również] powołanych
[przez Boga] nie pyta się, „dlaczego” porzucają wszystko, aby
pójść za Jego głosem. A Ja byłem Mądrością, która wie. Byłem
też „powołany” do wypełnienia zadania i wykonałem je. Ponad
ojcem i ziemską matką jest Bóg, Ojciec Boski. Jego sprawy górują
nad naszymi, uczucia do Niego są wyższe od każdego innego. Mówię
to Mojej Matce. Kończę nauczanie doktorów pouczeniem Maryi,
Królowej doktorów. I Ona nigdy tego nie zapomniała. Słońce
powróciło do Jej serca, kiedy ujęła za rękę Mnie, pokornego i
posłusznego. Moje słowa pozostały w Jej sercu. (I, 69: 22
lutego 1944. A, 1996-2001)
171 Np. Mt 9,1nn; 12,1-14.22-32.38-39; 15,1nn; 16,1nn; 19,1nn; 21,23nn;
22,15nn; J 5,9nn; 8,2nn; 9,1nn; 11,45-54 i inne.
172 Zob. Dn 9.
173 Zob. Iz 9,5-6.
174 Zob. Lb 24,17.
175 Zob. Jr 31,15.
176 Zob. 2 Krl 2,11.
177 Zob. Wj 14,15-22.
178 Zob. Iz 40,1-5.
179 Zob. Wj 24.
180 Zob. Dn 9,26.
181 Zob. Ag 2,8-9.
182 Zob. Zch 9,9; Mt 21,5; J 12,15.
183 Zob. Iz 42,13; 43,12nn.
184 Zob. Ml 3,1.
185 Zob. Jon 2.
Fra
i "dottori" vi e un gruppo capitanato da uno chiamato
Gamaliele e da un altro, vecchio e quasi cieco, che sostiene
Gamaliele nella disputa. Costui, che sento chiamare Hillel (metto l'h
perché sento una aspirazione in principio al nome) mi pare maestro o
parente di Gamaliele, perché questo lo tratta con confidenza e
rispetto insieme. Il gruppo di Gamaliele ha vedute più larghe,
mentre un altro gruppo, ed è il più numeroso, è diretto da uno che
chiamano Sciammai, ed è dotato di quell'intransigenza astiosa e
retriva che il Vangelo tanto bene ci illustra.
Gamaliele,
circondato da un folto gruppo di discepoli, parla della venuta del
Messia e, appoggiandosi alla profezia di Daniele, sostiene che il
Messia deve ormai essere nato, perché da una decina d'anni circa le
settanta settimane profetate sono compiute da quando era uscito il
decreto di ricostruzione del Tempio. Sciammai lo combatte asserendo
che, se è vero che il Tempio è stato riedificato, è anche vero che
la schiavitù di Israele è aumentata, e la pace, che avrebbe dovuto
portare seco Colui che i Profeti chiamavano «Principe della Pace»,
è ben lontana d'essere nel mondo e specie a Gerusalemme, oppressa da
un nemico che osa spingere la sua dominazione fin entro il recinto
del Tempio, dominato dalla torre Antonia piena di legionari romani,
pronti a sedare con la spada ogni tumulto di indipendenza patria.
La
disputa, piena di cavilli, va per le lunghe. Ogni maestro fa sfoggio
di erudizione, non tanto per vincere il rivale, quanto per imporsi
all'ammirazione degli ascoltatori. È palese questo intento.
Dal
folto del gruppo dei fedeli esce una fresca voce di fanciullo:
«Gamaliele ha ragione».
Movimento
della folla e del gruppo dottorale. Si cerca l'interruttore. Ma non
occorre cercarlo. Non si nasconde. Si fa largo da sé e si accosta al
gruppo dei "rabbi". Riconosco il mio Gesù adolescente. È
sicuro e franco, con due sfavillanti occhi pieni di intelligenza.
«Chi
sei?» gli chiedono.
«Un
figlio di Israele venuto a compiere ciò che la Legge ordina».
La
risposta ardita e sicura piace e ottiene sorrisi di approvazione e
benevolenza. Ci si interessa del piccolo israelita.
«Come
ti chiami?».
«Gesù
di Nazareth».
La
benevolenza si smorza nel gruppo di Sciammai. Ma Gamaliele, più
benigno, prosegue il dialogo insieme ad Hillel. Anzi è proprio
Gamaliele che con deferenza dice al vecchio: «Chiedi al fanciullo
qualcosa».
«Su
cosa fondi la tua sicurezza?» chiede Hillel.
(Metto
i nomi in testa alle risposte per abbreviare e rendere chiaro).
Gesù:
«Sulla profezia che non può errare nell'epoca e sui segni che
l'hanno accompagnata quando fu il tempo del suo avverarsi. È vero
che Cesare ci domina. Ma il mondo era tanto in pace e la Palestina
tanto in calma quando si compirono le settanta settimane, che fu
possibile a Cesare ordinare il censimento nei suoi domini. Non lo
avrebbe potuto se la guerra fosse stata nell'Impero e le sommosse in
Palestina. Come era compito quel tempo, così si sta compiendo
l'altro delle sessantadue più una dal compimento del Tempio, perché
il Messia sia unto e si avveri il seguito della profezia per il
popolo che non lo volle. Potete avere dubbi? Non ricordate che la
stella fu vista dai Savi d'Oriente e che andò a posarsi proprio sul
cielo di Betlemme di Giuda e che le profezie e le visioni, da
Giacobbe in poi, indicano quel luogo come il destinato ad accogliere
la nascita del Messia, figlio del figlio del figlio di Giacobbe,
attraverso Davide che era di Betlemme? Non ricordate Balaam? "Una
stella nascerà da Giacobbe". I Savi d'Oriente, che la purezza e
la fede rendevano occhi e orecchi aperti, hanno visto la stella e
compreso il suo nome: "Messia", e sono venuti ad adorare la
Luce scesa nel mondo».
Sciammai,
con sguardo livido: «Tu dici che il Messia nacque nel tempo della
stella a Betlemme-Efrata?».
Gesù:
«Io lo dico».
Sciammai:
«Allora non vi è più. Non sai, fanciullo, che Erode fece uccidere
tutti i nati di donna, da un giorno a due anni d'età, di Betlemme e
dintorni? Tu, tanto sapiente nella Scrittura, devi sapere anche
questo: "Un grido s'è sentito nell'alto... È Rachele che
piange i suoi figli". Le valli e le cime di Betlemme, che hanno
raccolto il pianto di Rachele morente, sono rimaste piene di pianto,
e le madri l'hanno ripetuto sui figli uccisi. Fra esse era certo
anche la Madre del Messia».
Gesù:
«Ti sbagli, o vecchio. Il pianto di Rachele s'è volto in osanna,
perché là dove essa ha dato alla luce il "figlio del suo
dolore", la nuova Rachele ha dato al mondo il Beniamino del
Padre celeste, il Figlio della sua destra, Colui che è destinato a
riunire il popolo di Dio sotto il suo scettro e a liberarlo dalla più
tremenda schiavitù».
Sciammai:
«E come, se Egli fu ucciso?».
Gesù:
«Non hai letto di Elia? Egli fu rapito dal cocchio di fuoco. E non
potrà il Signore Iddio aver salvato il suo Emmanuele perché fosse
Messia del suo popolo? Egli, che ha aperto il mare davanti a Mosè
perché Israele passasse a piede asciutto verso la sua terra, non
avrà potuto mandare i suoi angeli a salvare il Figlio suo, il suo
Cristo, dalla ferocia dell'uomo? In verità vi dico: il Cristo vive
ed è fra voi, e quando sarà la sua ora si manifesterà nella sua
potenza». Gesù, nel dire queste parole, che sottolineo, ha nella
voce uno squillo che empie lo spazio. I suoi occhi sfavillano più
ancora e, con mossa d'impeto e promessa, Egli tende il braccio e la
mano destra e li abbassa come per giurare. È un fanciullo, ma è
solenne come un uomo.
Hillel:
«Fanciullo, chi ti ha insegnato queste parole?»
Gesù:
«Lo Spirito di Dio. Non ho maestro umano. Questa è la Parola del
Signore che vi parla attraverso le mie labbra».
Hillel:
«Vieni fra noi, che io ti veda da presso, o fanciullo, e la mia
speranza si ravvivi a contatto della tua fede e la mia anima si
illumini al sole della tua».
E
Gesù viene fatto sedere su un alto sgabello fra Gamaliele e Hillel,
e gli vengono porti dei rotoli perché li legga e spieghi. È un
esame in piena regola. La folla si accalca e ascolta.
La
voce fanciulla di Gesù legge: «Consolati, o mio popolo. Parlate al
cuore di Gerusalemme, consolatela perché la sua schiavitù è
finita... Voce di uno che grida nel deserto: preparate le vie del
Signore... Allora apparirà la gloria del Signore».
Sciammai:
«Lo vedi, o nazareno! Qui si parla di schiavitù finita. Mai come
ora siamo schiavi. Qui si parla di un precursore. Dove è egli? Tu
farnetichi».
Gesù:
«Io ti dico che a te più che agli altri va fatto l'invito del
Precursore. A te e ai tuoi simili. Altrimenti non vedrai la gloria
del Signore né comprenderai la parola di Dio, perché le bassezze,
le superbie, le doppiezze ti faranno ostacolo a vedere ed udire».
Sciammai:
«Così parli ad un maestro?».
Gesù:
«Così parlo. E così parlerò sino alla morte. Poiché sopra il mio
utile sta l'interesse del Signore e l'amore alla Verità di cui sono
Figlio. E ti aggiungo, o rabbi, che la schiavitù di cui parla il
Profeta, e di cui Io parlo, non è quella che credi, come la regalità
non sarà quella che pensi. Ma sibbene per merito del Messia verrà
reso libero l'uomo dalla schiavitù del Male che lo separa da Dio, e
il segno del Cristo sarà sugli spiriti, liberati da ogni giogo e
fatti sudditi dell'eterno Regno. Tutte le nazioni curveranno il capo,
o stirpe di Davide, davanti al Germoglio nato da te e divenuto albero
che copre tutta la terra e si alza al Cielo. E in Cielo e in terra
ogni bocca loderà il suo Nome e piegherà il ginocchio davanti
all'Unto di Dio, al Principe della Pace, al Condottiero, a Colui che
con Se stesso avrà inebriato ogni anima stanca e saziato ogni anima
affamata, al Santo che stipulerà una alleanza fra terra e Cielo. Non
come quella stipulata coi Padri d'Israele quando Dio li trasse
d'Egitto trattandoli ancora da servi, ma imprimendo la paternità
celeste nello spirito degli uomini con la Grazia nuovamente infusa
per i meriti del Redentore, per il quale tutti i buoni conosceranno
il Signore e il Santuario di Dio non sarà più abbattuto e
distrutto».
Sciammai:
«Ma non bestemmiare, fanciullo! Ricorda Daniele. Egli dice che, dopo
l'uccisione del Cristo, il Tempio e la Città saranno distrutti da un
popolo e da un condottiero che verrà. E Tu sostieni che il Santuario
di Dio non sarà più abbattuto! Rispetta i Profeti!».
Gesù:
«In verità ti dico che vi è Qualcuno che è da più dei Profeti, e
tu non lo conosci e non lo conoscerai, perché te ne manca la voglia.
E ti dico che quanto ho detto è vero. Non conoscerà più morte il
Santuario vero. Ma, come il suo Santificatore, risorgerà a vita
eterna e alla fine dei giorni del mondo vivrà in Cielo».
Hillel:
«Ascolta me, fanciullo. Aggeo dice: "... Verrà il Desiderato
delle genti... Grande sarà allora la gloria di questa casa, e di
quest'ultima più della prima". Vuol forse parlare del
Santuario di cui Tu parli?».
Gesù:
«Si, maestro. Questo vuol dire. La tua rettezza ti porta verso la
Luce ed Io te lo dico: quando il Sacrificio del Cristo sarà
compiuto, a te verrà pace, poiché sei un israelita senza malizia».
Gamaliele:
«Dimmi, Gesù. La pace di cui parlano i Profeti come può sperarsi
se a questo popolo verrà distruzione di guerra? Parla e da' luce
anche a me».
Gesù:
«Non ricordi, maestro, cosa dissero coloro che furono presenti la
notte della nascita del Cristo? Che le schiere angeliche cantarono:
"Pace agli uomini di buona volontà". Ma questo popolo non
ha buona volontà e non avrà pace. Esso misconoscerà il suo Re, il
Giusto, il Salvatore, perché lo spera re di umana potenza, mentre
Egli è Re dello spirito. Esso non lo amerà, dato che il Cristo
predicherà ciò che a questo popolo non piace. Il Cristo non
debellerà i nemici coi loro cocchi e i loro cavalli, ma i nemici
dell'anima, che piegano a possesso infernale il cuore dell'uomo
creato per il Signore. E questa non è la vittoria che Israele si
attende da Lui. Egli verrà, Gerusalemme, il tuo Re, cavalcando
"l'asina e l'asinello", ossia i giusti di Israele e i
gentili. Ma l'asinello, Io ve lo dico, sarà a Lui più fedele e lo
seguirà precedendo l'asina e crescerà nella via della Verità e
della Vita. Israele per la sua mala volontà perderà la pace e
soffrirà in sé, per dei secoli, ciò che farà soffrire al suo Re,
che sarà da esso ridotto il Re di dolore di cui parla Isaia».
Sciammai
«La tua bocca sa insieme di latte e di bestemmia, nazareno.
Rispondi: e dove è il Precursore? Quando lo avemmo?».
Gesù:
«Egli è. Non dice Malachia: "Ecco, io mando il mio angelo a
preparare davanti a Me la strada; e subito verrà al suo Tempio il
Dominatore da voi cercato e l'Angelo del Testamento, da voi bramato"?
Dunque il Precursore precede immediatamente il Cristo. Egli già è
come è il Cristo. Se anni passassero fra colui che prepara le vie al
Signore e il Cristo, tutte le vie tornerebbero ingombre e contorte.
Dio lo sa e predispone che il Precursore anticipi di un'ora sola il
Maestro. Quando vedrete questo Precursore, potrete dire: "La
missione del Cristo ha inizio". A te dico: il Cristo aprirà
molti occhi e molti orecchi quando verrà a queste vie. Ma non le tue
e quelle dei tuoi pari, che gli darete morte per la Vita che vi
porta. Ma quando più alto di questo Tempio, più alto del
Tabernacolo chiuso nel Santo dei santi, più alto della Gloria
sostenuta dai Cherubini, il Redentore sarà sul suo trono e sul suo
altare, maledizione ai deicidi e vita ai gentili fluiranno dalle sue
mille e mille ferite, perché Egli, o maestro che non sai, non è, lo
ripeto, Re di un regno umano, ma di un Regno spirituale, e suoi
sudditi saranno unicamente coloro che per suo amore sapranno
rigenerarsi nello spirito e, come Giona, dopo esser già nati,
rinascere, su altri lidi: "quelli di Dio", attraverso la
spirituale generazione che avverrà per Cristo, il quale darà
all'umanità la Vita vera».
Sciammai
e i suoi accoliti: «Questo nazareno è Satana!».
Hillel
e i suoi: «No. Questo fanciullo è Profeta di Dio. Resta con me,
Bambino. La mia vecchiezza trasfonderà quanto sa al tuo sapere, e Tu
sarai Maestro del popolo di Dio».
Gesù:
«In verità ti dico che, se molti fossero come tu sei, salute
verrebbe ad Israele. Ma la mia ora non è venuta. A Me parlano le
voci del Cielo e nella solitudine le devo raccogliere finché non
sarà la mia ora. Allora con le labbra e col sangue parlerò a
Gerusalemme, e sarà mia la sorte dei Profeti lapidati e uccisi da
essa. Ma sopra il mio essere è quello del Signore Iddio, al quale Io
sottometto Me stesso come servo fedele per fare di Me sgabello alla
sua gloria, in attesa che Egli faccia del mondo sgabello ai piedi del
Cristo. Attendetemi nella mia ora. Queste pietre riudranno la mia
voce e fremeranno alla mia ultima parola. Beati quelli che in quella
voce avranno udito Iddio e crederanno in Lui attraverso ad essa. A
questi il Cristo darà quel Regno che il vostro egoismo sogna umano,
mentre è celeste, e per il quale Io dico: "Ecco il tuo servo,
Signore, venuto a fare la tua volontà. Consumala, perché di
compierla Io ardo". E qui, con la visione di Gesù col volto
infiammato di ardore spirituale alzato al cielo, le braccia aperte,
ritto in piedi fra i dottori attoniti, mi finisce la visione. (1, 41)
Avere
Dio è anche avere sforzo, non solo avere gioia. E sforzo ebbero il
padre mio d'amore e la Madre mia d'anima e di carne. Anche il lecito
fu vietato perché il mistero fasciasse d'ombra il Messia fanciullo.
E
questo spieghi, a molti che non comprendono, la ragione duplice
dell'affanno quando fui smarrito per tre giorni. Amore di madre,
amore di padre per il fanciullo smarrito, tremore di custodi per il
Messia che poteva essere disvelato anzi tempo, terrore di avere mal
tutelato la Salute del mondo e il grande dono di Dio.
Questo
il motivo dell'insolito grido: "Figlio, perché ci hai fatto
questo? Tuo padre ed io, angustiati, ti cercavamo!". Tuo padre,
tua madre... Il velo gettato sul fulgore del divino Incarnato. E la
rassicurante risposta: "Perché mi cercavate? Non sapevate che
Io devo essere attivo nelle cose del Padre mio?".
Risposta
raccolta e compresa dalla Piena di Grazia per quanto essa vale,
ossia: "Non abbiate tema. Piccolo sono, un fanciullo. Ma se
cresco, secondo umanità, in statura, sapienza e grazia agli occhi
degli uomini, Io sono il Perfetto in quanto sono il Figlio del Padre
e perciò so regolarmi con perfezione, servendo il Padre col farne
splendere la luce, servendo Dio col conservargli il Salvatore".
(2, 136)
Torniamo
al Tempio, dove Io dodicenne sto disputando. Anzi torniamo nelle vie
che conducono a Gerusalemme e da Gerusalemme al Tempio.
Vedi
l'angoscia di Maria quando, riunitesi le schiere degli uomini e delle
donne, Ella vede che Io non sono con Giuseppe.
Non
alza la voce in rimproveri aspri verso lo sposo. Tutte le donne
l'avrebbero fatto. Lo fate per molto meno, dimenticando che l'uomo è
sempre il capo di casa. Ma il dolore che traspare dal volto di Maria
trafigge Giuseppe più d'ogni rimprovero. Non si abbandona Maria a
scene drammatiche. Per molto meno lo fate, amando d'esser notate e
compatite. Ma il suo dolore contenuto è così palese, dal tremito
che la prende, dal volto che impallidisce, dagli occhi che si
dilatano, che commuove più d'ogni scena di pianto e clamore.
Non
sente più fatica, non fame. E il cammino era stato lungo e da tante
ore non s'era preso ristoro! Ma Ella lascia tutto. E il giaciglio che
si sta preparando e il cibo che sta per essere distribuito. E torna
indietro. È sera, scende la notte. Non importa. Ogni passo la
riporta verso Gerusalemme. Ferma le carovane, i pellegrini.
Interroga. Giuseppe la segue, la aiuta. Un giorno di cammino a
ritroso e poi l'affannosa ricerca per la città.
Dove,
dove può essere il suo Gesù? E Dio permette che Ella non sappia per
tante ore dove cercarmi. Cercare un bambino nel Tempio era cosa senza
giudizio. Che ci doveva fare un bambino nel Tempio? Al massimo, se
s'era sperduto per la città ed era tornato là dentro, portato dai
suoi piccoli passi, la sua voce piangente avrebbe chiamato la mamma
ed attirato l'attenzione degli adulti, dei sacerdoti, i quali
avrebbero provveduto a ricercare i genitori con dei bandi messi alle
porte. Ma non c'era nessun bando. Nessuno in città sapeva di questo
Bambino. Bello? Biondo? Robusto? Eh! ce ne sono tanti! Troppo poco
per poter dire: "L'ho visto. Era là e là"!
Poi,
dopo tre giorni, simbolo di altri tre giorni di angoscia futura, ecco
che Maria esausta penetra nel Tempio, scorre i cortili e i vestiboli.
Nulla. Corre, corre, la povera Mamma, là dove sente una voce di
bimbo. E fin gli agnelli col loro belare le paiono il pianto della
sua Creatura che la cerca. Ma Gesù non piange. Ammaestra. Ecco che
Maria sente, oltre una barriera di persone, la cara voce che dice:
"Queste pietre fremeranno...". Ella cerca di fendere la
calca e vi riesce dopo molto stento. Eccolo, il Figlio, a braccia
aperte, ritto fra i dottori.
Maria
è la Vergine prudente. Ma questa volta l'affanno soverchia la sua
riservatezza. È una diga che abbatte ogni altra cosa. Corre al
Figlio, lo abbraccia, levandolo dallo sgabello e posandolo al suolo,
ed esclama: "Oh! perché ci hai fatto questo? Da tre giorni ti
andiamo cercando. La tua Mamma sta per morire di dolore, Figlio. Il
padre tuo è sfinito di fatica. Perché, Gesù?
Non
si chiedono i "perché" a Chi sa. I "perché" del
suo modo di agire. Ai vocati non si chiede "perché"
lasciano tutto per seguire la voce di Dio. Io ero Sapienza e sapevo.
Io ero "vocato" ad una missione e la compivo. Sopra il
padre e la madre della terra vi è Dio, Padre divino. I suoi
interessi superano i nostri, i suoi affetti sono superiori ad ogni
altro. Io lo dico a mia Madre.
Termino
l'insegnamento ai dottori con l'insegnamento a Maria, Regina dei
dottori. Ed Ella non se lo è più dimenticato. Il sole le è tornato
nel cuore avendomi per mano, umile e ubbidiente, ma le mie parole le
sono pure nel cuore. (1, 41).
Przekład
polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V,
Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski
TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis
grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład
polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez
Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał
Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz.
1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6:
2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis
włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato
rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz