sobota, 16 lipca 2016

Początkowe nauczanie katechizmu: Część pierwsza (5)

V.

9   Miłość należy budować nawet w samejże surowości Bożej, która serca śmiertelników zbawiennym strachem przenika, aby [s. 13>] cieszący się miłością Tego, którego się boi, umiał Go wzamian miłować i Jego względem siebie miłości, choćby mógł bezkarnie, obawiał się jednak niepodobać. Toć i bardzo rzadko się zdarza, owszem prawie nigdy, aby ktoś przyszedł, chcąc zostać chrześcijaninem, któryby nie był przejęty jakąś bojaźnią Bożą. Jeśli bowiem oczekując jakiejś korzyści od ludzi, którym, jak uważa, inaczej się nie spodoba, albo jakiejś szkody unikając od ludzi, których obrazy lub nieprzyjaźni się lęka i dlatego chce stać się chrześcijaninem, to raczej chce – nie stać się, lecz udawać. Wiara bowiem to sprawa nie z witającym Cię ciałem, lecz z wierzącą duszą.
   Ale zaiste, często objawia się miłosierdzie Boże przez posługę nauczającego katechety, tak iż słuchacz wykładem wzruszony chce zostać tem, co postanowił był udawać, a z chwilą, gdy tego pocznie chcieć, uważajmy, że wtedy przyszedł. A wprawdzie zakryte to przed nami, kiedy duchem przychodzi ten, którego ciałem obecnego widzimy, ale jednak tak z nim postępować powinniśmy, aby się znalazła w nim ta wola, choć jej narazie niema. Nic zaś nie szkodzi, jeśli jest, bo takiem naszem postępowaniem jeszcze się ona wzmocni, choćbyśmy nie wiedzieli, w którym czasie lub o której godzinie być zaczęła.
   Rozumie się, że dobrze jest, ażeby ci, którzy go znają, przedtem powiadomili nas o ile możności, w jakim on jest stanie umysłu, jakiemi też przyczynami pobudzony przychodzi przyjąć naszą religję. Jeśli niema kogo innego, ktoby dał nam to poznać, należy i samego zapytać, abyśmy z tego, co odpowie, wyprowadzili początek wykładu. Ale jeśli z obłudnem sercem przyszedł, ludzkich zysków pożądając lub strat unikając, to oczywiście będzie kłamał. Jednak właśnie z tego samego, że kłamie, można wziąć początek, nie poto, by obalić jego kłamstwa, jakoby dla ciebie było pewne, ale, jeśli powie, że przyszedł w tym zamiarze, który prawdziwie jest uznania godny, to czy on prawdę mówi czy fałsz, by jednak takie [s. 14>] postanowienie, z jakiem według swej odpowiedzi przyszedł, uznać i pochwalić i sprawić mu radość z tego, iż jest taki, za jakiego pragnie być uważany. Jeśli też co innego powie, niż powinien mieć w sercu swojem ten, kto chce przyjąć wiarę chrześcijańską, tego – życzliwem i łagodnem upomnieniem, jako nieumiejętnego i nieświadomego, oraz wskazaniem i zaleceniem najistotniejszego celu wiary chrześcijańskiej, w krótkości a stanowczo, żeby nie tracić czasu, przeznaczonego na przyszłe wykłady lub ich nie wtłaczać w nieprzygotowaną głowę – uczynisz chcącym, czego jeszcze nie chciał przez błąd lub udawanie.

Z dzieła św. Augustyna: De Catechizandis redibus
Przekład: ks. Władysław Budzik
Wydanie: Jan Jachowski, Poznań 1929

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz