9 Miłość należy budować nawet w samejże surowości Bożej, która
serca śmiertelników zbawiennym strachem przenika, aby [s.
13>] cieszący się miłością Tego, którego się
boi, umiał Go wzamian miłować i Jego względem siebie miłości,
choćby mógł bezkarnie, obawiał się jednak niepodobać. Toć i
bardzo rzadko się zdarza, owszem prawie nigdy, aby ktoś przyszedł,
chcąc zostać chrześcijaninem, któryby nie był przejęty jakąś
bojaźnią Bożą. Jeśli bowiem oczekując jakiejś korzyści od
ludzi, którym, jak uważa, inaczej się nie spodoba, albo jakiejś
szkody unikając od ludzi, których obrazy lub nieprzyjaźni się
lęka i dlatego chce stać się chrześcijaninem, to raczej chce –
nie stać się, lecz udawać. Wiara bowiem to sprawa nie z witającym
Cię ciałem, lecz z wierzącą duszą.
Ale
zaiste, często objawia się miłosierdzie Boże przez posługę
nauczającego katechety, tak iż słuchacz wykładem wzruszony chce
zostać tem, co postanowił był udawać, a z chwilą, gdy tego
pocznie chcieć, uważajmy, że wtedy przyszedł. A wprawdzie zakryte
to przed nami, kiedy duchem przychodzi ten, którego ciałem obecnego
widzimy, ale jednak tak z nim postępować powinniśmy, aby się
znalazła w nim ta wola, choć jej narazie niema. Nic zaś nie
szkodzi, jeśli jest, bo takiem naszem postępowaniem jeszcze się
ona wzmocni, choćbyśmy nie wiedzieli, w którym czasie lub o której
godzinie być zaczęła.
Rozumie
się, że dobrze jest, ażeby ci, którzy go znają, przedtem
powiadomili nas o ile możności, w jakim on jest stanie umysłu,
jakiemi też przyczynami pobudzony przychodzi przyjąć naszą
religję. Jeśli niema kogo innego, ktoby dał nam to poznać, należy
i samego zapytać, abyśmy z tego, co odpowie, wyprowadzili początek
wykładu. Ale jeśli z obłudnem sercem przyszedł, ludzkich zysków
pożądając lub strat unikając, to oczywiście będzie kłamał.
Jednak właśnie z tego samego, że kłamie, można wziąć początek,
nie poto, by obalić jego kłamstwa, jakoby dla ciebie było pewne,
ale, jeśli powie, że przyszedł w tym zamiarze, który prawdziwie
jest uznania godny, to czy on prawdę mówi czy fałsz, by jednak
takie [s. 14>]
postanowienie, z jakiem według swej odpowiedzi przyszedł, uznać i
pochwalić i sprawić mu radość z tego, iż jest taki, za jakiego
pragnie być uważany. Jeśli też co innego powie, niż powinien
mieć w sercu swojem ten, kto chce przyjąć wiarę chrześcijańską,
tego – życzliwem i łagodnem upomnieniem, jako nieumiejętnego i
nieświadomego, oraz wskazaniem i zaleceniem najistotniejszego celu
wiary chrześcijańskiej, w krótkości a stanowczo, żeby nie tracić
czasu, przeznaczonego na przyszłe wykłady lub ich nie wtłaczać w
nieprzygotowaną głowę – uczynisz chcącym, czego jeszcze nie
chciał przez błąd lub udawanie.
Z
dzieła św. Augustyna: De
Catechizandis redibus
Przekład:
ks. Władysław Budzik
Wydanie:
Jan Jachowski, Poznań 1929
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz