7 Jakaż zaś jest ważniejsza przyczyna przyjścia Pańskiego jeśli
nie ta, aby Bóg okazał miłość Swoją względem nas, zalecając
[s. 10>] ją
usilnie, tak, że gdyśmy jeszcze byli nieprzyjaciółmi, Chrystus za
nas umarł.1
A to dlatego, bo cel przykazania i wypełnianie Zakonu jest miłość,2
abyśmy i my wzajemnie się miłowali i jako On duszę Swą za nas
położył, tak i my, byśmy za braci duszę kładli.3
I samego też Boga, iż On pierwszy umiłował nas4
i Synowi Swemu jedynemu nie przepuścił, ale Go za nas wszystkich
wydał,5
jeśli kochać nie byliśmy skorzy, to przynajmniej wzamian pokochać
teraz nie ociągajmy się. Bo do kochania najsilniejsze wezwanie –
jest ukochania już naprzód okazanie. A tych serce zbyt twarde jest
i ladaco, którzy – ni wydali miłość, ni odpłacą. A jeśli
nawet w występnej i nieczystej miłości widzimy, że nic innego ci
nie czynią, którzy chcą być wzajemnie kochani, jak tylko, że
dowodami, jakiemi mogą, okazują i wyrażają, jak bardzo kochają,
i to starają się uzasadnić jako sprawiedliwe tak, iż na tej
podstawie żądają wzajemności od tych serc, w których miłość
wzniecić usiłują; sami też tem goręcej się rozgrzewają, gdy
czują, że owe pożądane serca tem samem płoną; jeśli więc
serce zimne, gdy się dowie, że jest wzajemnie kochane, bardziej się
zapala, to oczywista, niema żadnej większej przyczyny, wzbudzającej
lub wzmagającej miłość, jak kiedy jeszcze nie kochający zauważy
miłość ku sobie, lub kochający spostrzeże możliwą lub pewną
już wzajemność. A jeśli tak bywa i w grzesznej miłości, jakże
daleko więcej w przyjaźni! Czegóż to bowiem bardziej wystrzegamy
się w obrażeniu przyjaźni, jak nie sądu przyjaciela, że go nie
miłujemy lub mniej miłujemy, jak on nas miłuje? Bo jeśliby w to
uwierzył, oziębnie w miłości, przez którą ludzie wzajemnem
darzą się zaufaniem. A jeśli nie jest tak mdły, aby ta obraza
zupełnie jego miłość zmroziła, to jeszcze w niej trwa, ale
miłuje nie w tym [s. 11>]
celu, by mieć pociechę i zadowolenie, lecz by zaradzić gorszemu
nieszczęściu.
A
zaś i to zauważyć warto, że i przełożeni chcą, aby kochali ich
poddani, i cieszą się chętnem względem siebie posłuszeństwem, a
im więcej tego doznają, tedy poddanych tem bardziej wzamian
kochają; przeto jakże wielką miłością zapłonie poddany, gdy
dozna miłości od przełożonego. Tam bowiem milszą jest miłość,
gdzie jej żar nie z suchej gorzeje potrzeby, lecz z nadmiaru
dobroczynności wypływa. Tamta bowiem miłość jest mizernego, ta
miłosiernego.6
Otóż więc, jeśli poddany nie miał nawet nadziei, aby mógł być
kochany przez przełożonego, tedy niewypowiedzianie będzie
pobudzony do miłości, jeżeli ów z własnej pobudki okaże, jak
bardzo miłuje tego, który bynajmniej nawet nie śmiał obiecywać
sobie tak wielkiego szczęścia. A jakiż przełożony jest wyższy
nad Boga Sędziego, a cóż beznadziejniejszego, niż człowiek
grzesznik? Ten bowiem w tem gorszą oddał się straż i niewolę
pysznych mocy, nie mogących uszczęśliwić, im bardziej stracił
nadzieję, że może o niego troszczyć się ta moc, która nie chce
wynosić się złością, lecz dobrocią jest wyniosła.
8 Jeśli więc dlatego najbardziej Chrystus przyszedł,
aby człowiek poznał wielkość Boskiej miłości, a poznał w tym
celu by miłością ku Temu, przez którego pierwej został
umiłowany, rozgorzał, zarazem też, by bliźniego za Tegoż
rozkazem i przykładem miłował, który przez miłość nie do
bliskiego, lecz zdala pielgrzymującego stał się mu bliskim; jeśli
też całe Pismo Boże, uprzednio napisane, dla zwiastowania
przyjścia Pańskiego zostało napisane, cokolwiek potem przez Pismo
podano i Boską powagą stwierdzono, to wszystko Chrystusa opowiada i
do miłości wzywa; stąd rzecz jasna, że od tych dwóch przykazań,
miłości Boga i bliźniego, nietylko cały Zakon zawisł i prorocy,7
bo podówczas to jedynie było Pismem św., [s.
12>] gdy Pan te słowa powiedział, lecz także te
księgi Pisma Bożego, którekolwiek zbawiennie później napisano i
pamięci powierzono. Tak tedy w Starym Testamencie jest zakryty Nowy,
a w Nowym Testamencie odkryty Stary. A wziąwszy pod uwagę owo
zakrycie, widzimy, że cieleśnie rozumiejąc cieleśni i wtedy i
teraz bojaźnią przed karą są ujarzmieni; według zaś tego
odkrycia ludzie duchowi i ci, którym wtedy pobożnie pukającym
nawet skrytości stanęły otworem, jak i ci, którzy teraz bez pychy
szukają, by nawet co otwarte nie zostało zamknięte, ci wszyscy
duchowo rozumiejąc, darowaną sobie miłością są uwolnieni.
Ponieważ zatem niema większego przeciwieństwa miłości, niż
zazdrość, matką zaś zazdrości jest pycha – przeto Tenże Pan
Jezus Chrystus, Bóg Człowiek, jest Boskiego umiłowania nas wyrazem
i ludzkiej wśród nas pokory przykładem, aby wielka nasza nadętość
większem przeciwnem lekarstwem została uzdrowiona. Wielka to bowiem
miernota – pyszny człowiek, lecz większe miłosierdzie –
pokorny Bóg.8
To
tedy umiłowanie wziąwszy sobie jako cel, do którego to wszystko,
co mówisz, masz odnosić, cokolwiek wykładasz, wykładaj tak, aby
uczeń – słuchając, wierzył – wierząc, miał nadzieję – a
mając nadzieję, miłował.9
IV. Szczególna przyczyna przyjścia Chrystusowego, to zalecenie miłości. Do miłości odnosić należy to, co z Pisma o Chrystusie wykłada się w katechiźmie.
1 Rz 5,8n.
2 1 Tm 1,5; Rz 13,10.
3 1 J 3,16.
4 1 J 4,19. [W oryginale z 1929 r. mylnie podane 1 J 3,16. Przyp. J. Szukalski.]
5 Rz 8,32.
6 Ille namque amor ex miseria est, iste ex misericordia. Jest to częsta u św. Augustyna ozdobna gra wyrazów.
7 Mt 22,40.
8 „Magna est enim miseria superbus homo; sed maior misericordia humilis Deus”. Oto jeden z wielu pięknych przykładów stylu św. Augustyna, posługującego się chętnie mocnemi przeciwstawieniami podobnie brzmiących wyrazów i zdań.
9 Podobnie jak tu syntetyczną myśl metodycznego postępowania, w celu wzbudzenia wiary, nadziei i miłości, podaje św. Augustyn w dziele – De Doctrina Christiana, ks. IV, 12 n. – zalecając takie rozwijanie ku powyższemu celowi przedmiotu nauczania, ut veritas pateat, placeat, moveat – t. j. aby prawda jasno się przedstawiała, podobała się i wzruszając, do dobrego nakłaniała.
Z
dzieła św. Augustyna: De
Catechizandis redibus
Przekład:
ks. Władysław Budzik
Wydanie:
Jan Jachowski, Poznań 1929
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz