4
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany
około bioder, a jego pokarmem były szarańcza i miód leśny. 5
Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała
okolica nad Jordanem. 6 Przyjmowano od
niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy. (Mt 3,4-6)
5
Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy
Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając
swoje grzechy. 6 Jan nosił odzienie z
sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się
szarańczą i miodem leśnym. (Mk 1,5-6)
4
αὐτὸς δὲ ὁ Ἰωάννης εἶχεν τὸ ἔνδυμα
αὐτοῦ ἀπὸ τριχῶν καμήλου καὶ ζώνην
δερματίνην περὶ τὴν ὀσφὺν αὐτοῦ, ἡ
δὲ τροφὴ ἦν αὐτοῦ ἀκρίδες καὶ μέλι
ἄγριον. 5 Τότε ἐξεπορεύετο πρὸς αὐτὸν
Ἱεροσόλυμα καὶ πᾶσα ἡ Ἰουδαία καὶ
πᾶσα ἡ περίχωρος τοῦ Ἰορδάνου, 6 καὶ
ἐβαπτίζοντο ἐν τῷ Ἰορδάνῃ ποταμῷ
ὑπ’ αὐτοῦ ἐξομολογούμενοι τὰς
ἁμαρτίας αὐτῶν.
(Mt 3,4-6)
5
καὶ ἐξεπορεύετο πρὸς αὐτὸν πᾶσα ἡ
Ἰουδαία χώρα καὶ οἱ Ἱεροσολυμῖται
πάντες, καὶ ἐβαπτίζοντο ὑπ’ αὐτοῦ
ἐν τῷ Ἰορδάνῃ ποταμῷ ἐξομολογούμενοι
τὰς ἁμαρτίας αὐτῶν. 6 καὶ ἦν ὁ Ἰωάννης
ἐνδεδυμένος τρίχας καμήλου καὶ ζώνην
δερματίνην περὶ τὴν ὀσφὺν αὐτοῦ καὶ
ἐσθίων ἀκρίδας καὶ μέλι ἄγριον.
(Mk 1,5-6)
Widzę
równinę niezamieszkałą i pozbawioną roślinności. Nie ma na
niej pól uprawnych. Tam gdzie gleba nie jest za płytka ani zbyt
wysuszona, widać gdzieniegdzie rośliny. Tworzą tu i tam kępki jak
zielone rodziny. Zauważcie, że ten wyschnięty i nieuprawny teren
jest po mojej prawej stronie. Rozciąga się w kierunku południowym,
północ znajduje się za mną.
Po
lewej stronie widzę rzekę o raczej niskich brzegach. Płynie wolno
z północy na południe. Sądząc po bardzo wolnym biegu rzeki, jej
koryto nie znajduje się na dużej pochyłości: płynie jakby w
obniżeniu równiny. Prąd rzeki ledwie wystarcza, by powstrzymać
zastój wody i [zapobiec] powstaniu trzęsawiska. Woda nie jest
głęboka. W miejscu tym widać dno. Szacuję, że nie jest głębsza
niż jeden metr, najwyżej półtora metra. Szeroka jak rzeka Arno w
okolicach S. Miniato-Empoli, powiedziałabym: około 20 metrów. Nie
mam jednak wyczucia i moje szacunki są przybliżone. Woda ma kolor
lekko zielonego lazuru w pobliżu brzegów. Wilgotność ziemi
utrzymuje na nich zielony pas bujnej [roślinności], cieszącej oko
zmęczone posępnością ciągnących się przede mną w
nieskończoność kamieni i piasku.
Wewnętrzny
głos – który, jak wam wyjaśniałam, daje mi wskazówki dotyczące
tego, co powinnam zauważyć i wiedzieć – mówi mi, że widzę
dolinę Jordanu. Nazywa ją „doliną”, bo jest to nazwa
zwyczajowa miejsca, w którym płynie rzeka. Tu jednak nazwa ta
wydaje mi się nieścisła, „dolina” bowiem przywodzi na myśl
wzgórza, zaś w sąsiedztwie [tej rzeki] nie ma nawet ich śladu.
Znajduję się więc nad Jordanem, a pusta przestrzeń, którą
dostrzegam po mojej prawej stronie, jest Pustynią Judzką.
Choć
nazywanie [tego miejsca] mianem pustyni jest słuszne – z powodu
braku mieszkańców i braku śladów ludzkiej działalności – to
jednak nie pasuje ono do naszych wyobrażeń o pustyni. Nie ma tu
wydm pustynnych, jak sobie to wyobrażamy, jedynie obnażona ziemia,
pokryta kamieniami i żwirem, jak na obszarze rzecznych nanosów po
wylaniu wody.
W
oddali widać wzgórza. Nad Jordanem panuje głęboki spokój,
szczególna atmosfera. Coś wykracza poza krajobraz, coś, co
przypomina odczucie ogarniające [stojącego] nad brzegiem jeziora
Trasimene. Miejsce to zdaje się pamiętać anielskie loty i
niebiańskie głosy. Nie potrafię dobrze wyrazić tego, czego
doświadczam. Czuję, że jestem w miejscu, które przemawia do
ducha.
Widzę
ludzi skupionych na prawym (w stosunku do mnie) brzegu Jordanu. Jest
tam wiele osób w rozmaitych szatach. Niektórzy wydają się z ludu,
inni – bogaci. Jest ich dość dużo. Wielu wygląda na
faryzeuszów, w szatach ozdobionych frędzlami i tasiemkami.
Pośrodku,
na skale, [stoi] mężczyzna. Od razu rozpoznaję w nim Chrzciciela,
choć widzę go po raz pierwszy. Przemawia do tłumu. Zapewniam, że
nie przemawia łagodnie. Jezus nazwał Jakuba i Jana „synami
gromu”. Jakież więc imię nadać temu gwałtownemu mówcy? Jan
Chrzciciel zasłużył na imię pioruna, lawiny, trzęsienia ziemi,
tak bardzo jest porywczy i surowy w swej mowie i gestach.
Mówi
o przyjściu Mesjasza. Napomina słuchaczy, aby przygotowali serca,
pozbywając się tego, co je obciąża, i aby prostowali myśli. Jest
to mowa gwałtowna i twarda. Poprzednik [Mesjasza] nie ma lekkiej
ręki Jezusa, leczącej rany serc. To jest lekarz, który obnaża,
sprawdza i bez litości wycina. Słucham. Nie przytaczam jego słów,
są to bowiem te same słowa, [które zapisali Ewangeliści],
wypowiadane w potoku rwącej mowy.
(…)
Jan
– mocno owłosiony, ma czarne włosy spadające prosto na ramiona i
przycięte schodkami. Czarna broda obcięta krótko okrywa mu prawie
całą twarz. Nie przeszkadza to jednak dostrzec jego policzków
zapadniętych z powodu postu, czarnych gorączkowych oczu, twarzy
ogorzałej od słońca i zmiennej pogody. [Jan] jest półnagi.
Okrywa go gruba skóra. To odzienie ze skóry wielbłądziej
przytrzymuje w talii skórzany pas. Okrywa mu ono tors, spadając
trochę poniżej wychudzonych bioder i ukazując po prawej stronie
odsłonięte żebra, obciągnięte jedynie skórą ogorzałą na
powietrzu. (II, 3: 3
lutego 1944. A, 1694-1706)
Vedo
una pianura spopolata di paesi e di vegetazione. Non ci sono campi
coltivati, e ben poche e rare sono le piante riunite qua e là a
ciuffi, come vegetali famiglie, dove il suolo è nelle profondità
meno arso che non sia in genere. Faccia conto che questo terreno
arsiccio e incolto sia alla mia destra, avendo io il nord alle
spalle, e si prolunghi verso quello che è a sud rispetto a me.
A
sinistra invece vedo un fiume di sponde molto basse, che scorre
lentamente esso pure da nord a sud. Dal moto lentissimo dell'acqua
comprendo che non vi devono essere dislivelli nel suo letto e che
questo fiume scorre in una pianura talmente piatta da costituire una
depressione. Vi è un moto appena sufficiente a ciò l'acqua non
stagni in palude. (L'acqua è poco fonda, tanto che si vede il
fondale. Giudico non più di un metro, al massimo un metro e mezzo.
Largo come è l'Arno verso S. Miniato-Empoli: direi un venti metri.
Ma io non ho occhio esatto nel calcolare). Pure è d'un azzurro
lievemente verde verso le sponde, dove per l'umidore del suolo è una
fascia di verde folta e rallegrante l'occhio, che rimane stanco dallo
squallore pietroso e arenoso di quanto gli si stende avanti.
Quella
voce intima (è l’interno ammonitore Cap 21-34-46-55 Vol 2 Cap 106
Vol 5 Cap 361 Vol 10 Cap 605607, o la seconda voce Cap 41, o
l’interna voce Cap 47 Vol 2 Cap 101, o l’intuizione interna Vol 6
Cap 396, o luce interna Vol 10 Cap 608), che le ho spiegato di udire
e che mi indica ciò che devo notare e sapere, mi avverte che io vedo
la valle del Giordano. La chiamo valle, perché si dice così per
indicare, il posto dove scorre un fiume, ma qui è improprio il
chiamarla così, perché una valle presuppone dei monti, ed io qui di
monti non ne vedo vicini. Ma insomma sono presso il Giordano, e lo
spazio desolato che osservo alla mia destra è il deserto di Giuda.
Se dire deserto per dire luogo dove non sono case e lavori dell'uomo
è giusto, non lo è secondo il concetto che noi abbiamo del deserto.
Qui non le arene ondulate del deserto come lo concepiamo noi, ma solo
terra nuda, sparsa di pietre e detriti, come sono i terreni
alluvionali dopo una piena. In lontananza, delle colline.
Pure,
presso il Giordano, vi è una grande pace, un che di speciale, di
superiore al comune, come è quello che si nota sulle sponde del
Trasimeno. È un luogo che pare ricordarsi di voli d'angeli e di voci
celesti. Non so dire bene ciò che provo. Ma mi sento in un posto che
parla allo spirito.
Mentre
osservo queste cose, vedo che la scena si popola di gente lungo la
riva destra (rispetto a me) del Giordano. Vi sono molti uomini
vestiti in maniere diverse. Alcuni paiono popolani, altri dei ricchi,
non mancano alcuni che paiono farisei per la veste ornata di frange e
galloni.
In
mezzo ad essi, in piedi su un masso, un uomo che, per quanto è la
prima volta che lo vedo, riconosco subito per il Battista. Parla alla
folla, e le assicuro che non è una predica dolce. Gesù ha chiamato
Giacomo e Giovanni «i figli del tuono» (Marco 3, 17; Vol 5 Cap 330;
Vol 9 Cap 575). Ma allora come chiamare questo veemente oratore?
Giovanni Battista merita il nome di fulmine, valanga, terremoto,
tanto è impetuoso e severo nel suo parlare e nel suo gestire.
Parla
annunciando il Messia ed esortando a preparare i cuori alla sua
venuta estirpando da essi gli ingombri e raddrizzando i pensieri. Ma
è un parlare vorticoso e rude. Il Precursore non ha la mano leggera
di Gesù sulle piaghe dei cuori. È un medico che denuda e fruga e
taglia senza pietà.
Mentre
lo ascolto – e non ripeto le parole perché sono quelle riportate
dagli evangelisti (Matteo 3, 1-12; Marco 1, 1-8; Luca 3, 3-18;
Giovanni 1, 19-34), ma amplificate in irruenza – vedo avanzarsi
lungo una stradicciuola, che è ai bordi della linea erbosa e ombrosa
che costeggia il Giordano, il mio Gesù.
(…)
Giovanni
irsuto, nero di capelli che ricadono lisci sulle spalle, lisci e
disuguali in lunghezza, nero nella barba rada che gli copre quasi
tutto il volto non impedendo col suo velo di permettere di notare le
guance scavate dal digiuno, nero negli occhi febbrili, scuro nella
pelle abbronzata dal sole e dalle intemperie e per la folta peluria
che lo copre, seminudo nella sua veste di pelo di cammello, tenuta
alla vita da una cinghia di pelle e che gli copre il torso scendendo
appena sotto i fianchi magri e lasciando scoperte le coste a destra,
le coste sulle quali è, unico strato di tessuti, la pelle conciata
dall'aria. (1, 45)
Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)
Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28
Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)
Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz