piątek, 28 października 2016

(35) Cztery Ewangelie i Poemat Boga-Człowieka: Wielki połów

   4 Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: «Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!» 5 A Szymon odpowiedział: «Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci». 6 Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. 7 Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. 8 Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: «Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny». 9 I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; 10 jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: «Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił». 11 I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim. (Łk 5,4-11)

   4 Ὡς δὲ ἐπαύσατο λαλῶν, εἶπεν πρὸς τὸν Σίμωνα· ἐπανάγαγε εἰς τὸ βάθος καὶ χαλάσατε τὰ δίκτυα ὑμῶν εἰς ἄγραν. 5 καὶ ἀποκριθεὶς Σίμων εἶπεν· ἐπιστάτα, δι’ ὅλης νυκτὸς κοπιάσαντες οὐδὲν ἐλάβομεν· ἐπὶ δὲ τῷ ῥήματί σου χαλάσω τὰ δίκτυα. 6 καὶ τοῦτο ποιήσαντες συνέκλεισαν πλῆθος ἰχθύων πολύ, διερρήσσετο δὲ τὰ δίκτυα αὐτῶν. 7 καὶ κατένευσαν τοῖς μετόχοις ἐν τῷ ἑτέρῳ πλοίῳ τοῦ ἐλθόντας συλλαβέσθαι αὐτοῖς· καὶ ἦλθον καὶ ἔπλησαν ἀμφότερα τὰ πλοῖα ὥστε βυθίζεσθαι αὐτά. 8 Ἰδὼν δὲ Σίμων Πέτρος προσέπεσεν τοῖς γόνασιν Ἰησοῦ λέγων· ἔξελθε ἀπ’ ἐμοῦ, ὅτι ἀνὴρ ἁμαρτωλός εἰμι, κύριε. 9 θάμβος γὰρ περιέσχεν αὐτὸν καὶ πάντας τοὺς σὺν αὐτῷ ἐπὶ τῇ ἄγρᾳ τῶν ἰχθύων ὧν συνέλαβον, 10 ὁμοίως δὲ καὶ Ἰάκωβον καὶ Ἰωάννην υἱοὺς Ζεβεδαίου, οἳ ἦσαν κοινωνοὶ τῷ Σίμωνι. καὶ εἶπεν πρὸς τὸν Σίμωνα ὁ Ἰησοῦς· μὴ φοβοῦ· ἀπὸ τοῦ νῦν ἀνθρώπους ἔσῃ ζωγρῶν. 11 καὶ καταγαγόντες τὰ πλοῖα ἐπὶ τὴν γῆν ἀφέντες πάντα ἠκολούθησαν αὐτῷ. (Łk 5,4-11)

   Jezus zwraca się do Szymona:
   «Zawołaj dwóch pozostałych. Wypłyniemy na jezioro zarzucić sieci».
   «Nauczycielu, mam przemęczone ręce od zarzucania i podnoszenia przez całą noc sieci. Wszystko to było na nic. Ryby są w głębinach, nie wiadomo gdzie» [– sprzeciwia się Piotr.]
   «Rób, co ci mówię, Piotrze. Słuchaj zawsze Tego, kto cię kocha».
   «Uczynię, jak mówisz, z szacunku dla Twego słowa».
   Piotr woła głośno dwóch wspólników oraz Jakuba i Jana:
   «Płyniemy na połów. Nauczyciel tak chce».
   Kiedy odpływają, Piotr mówi do Jezusa:
   «A jednak, Nauczycielu, zapewniam Cię, że to nie jest właściwy czas. O tej porze... Któż wie, gdzie odpoczywają sobie ryby!...»
   Jezus, usiadłszy na dziobie łodzi, uśmiecha się i milczy. Zataczają półokrąg na jeziorze, a potem zarzucają sieci. Po kilku minutach oczekiwania [odczuwają] dziwny wstrząs łodzi: dziwny – bo słońce jest już wysoko i jezioro jest gładkie jak stopione szkło.
   «Ależ to ryby, Nauczycielu!» – woła Piotr wytrzeszczając oczy.
   Jezus uśmiecha się i milczy.
   «Podnoście! Podnoście!» – wydaje Piotr rozkaz wspólnikom. Jednak łódź przechyla się w stronę sieci.
   «O! Jakubie! Janie! Szybko! Płyńcie! Wiosłujcie! Szybko!»
   Dopływają i dzięki wysiłkom rybaków udaje się im podnieść sieć bez uszkodzenia połowu. Łodzie dobijają do brzegu. Są dokładnie jedna przy drugiej. Jeden kosz, dwa, pięć, dziesięć: wszystkie wypełnione zaskakującym połowem. W sieci jest jeszcze bardzo dużo trzepoczących się ryb: srebrne i brunatne, żywe, ruszają się, chcąc wymknąć się śmierci. Nie ma już innego rozwiązania, jak wyrzucić całą resztę [ryb] z sieci na dno łodzi. Robią to i wtedy następuje drganie zamierającego życia. Rybacy mają nogi zanurzone aż po kostki w tej niezwykłej obfitości, a zanurzenie łodzi przekracza linię wodnicy – z powodu nadmiernego obciążenia.
   «Na ląd! Obrót! Naprężyć żagle! Uwaga na dno! Przygotujcie tyki, aby uniknąć wstrząsu. To zbyt duży ciężar!»
   Podczas manewru Piotr nie zastanawia się, ale kiedy cumują, otwiera oczy i pojmuje. Jest przerażony.
   «Nauczycielu, Panie! Odejdź ode mnie! Jestem człowiekiem grzesznym. Nie jestem godzien znajdować się przy Tobie!»
   Klęczy na wilgotnym brzegu. Jezus spogląda na niego i uśmiecha się:
   «Wstań! Chodź za Mną! Już cię nie wypuszczę. Odtąd będziesz łowił ludzi. Wraz z tobą będą to czynić ci oto, twoi towarzysze. Nie lękajcie się już więcej niczego. Wzywam was, chodźcie!»
   «Już, Panie. Wy tam, zajmijcie się łodziami. Zanieście wszystko do Zebedeusza i do mojego szwagra. Chodźmy, wszystko dla Ciebie, Jezu! Niech Przedwieczny będzie błogosławiony za ten wybór». (II, 28: 10 listopada 1944. A, 3979-3984)

   Gesù dice a Simone: «Chiama anche gli altri due. Andiamo sul lago a gettare la rete».
   «Maestro, ho le braccia rotte dall'aver gettato e rialzato la rete per tutta la notte, e per nulla. Il pesce è nel profondo e chissà dove».
   «Fa' quel che ti dico, Pietro. Ascolta sempre chi ti ama».
   «Farò quel che Tu dici, per rispetto alla tua parola» e chiama forte i garzoni e anche Giacomo e Giovanni.
   «Usciamo alla pesca. Il Maestro lo vuole». E mentre si allontanano dice a Gesù: «Però, Maestro, ti assicuro che non è ora propizia. A quest'ora i pesci chissà dove sono a riposo!... »
   Gesù, seduto a prora, sorride e tace.
   Fanno un arco di cerchio sul lago e poi gettano la rete. Pochi minuti di attesa e poi la barca riceve scosse strane, dato che il lago è liscio come di vetro fuso sotto il sole ormai alto.
   «Ma questo è pesce, Maestro!» dice Pietro ad occhi spalancati.
Gesù sorride e tace.
   «Issa! Issa!» ordina Pietro ai garzoni. Ma la barca piega di bordo dal lato della rete. «Ohè! Giacomo! Giovanni! Presto! Venite! Coi remi! Presto!».
   Quelli corrono, e gli sforzi delle due ciurme riescono ad issare la rete senza sciupare la preda.
   Le barche accostano. Sono proprio unite. Un cesto, due, cinque, dieci. Sono tutti pieni di preda stupenda, e ce ne sono ancor tanti di pesci guizzanti nella rete: argento e bronzo vivo che si muove per sfuggire alla morte. Allora non c'è che un rimedio: rovesciare il resto nel fondo delle barche. Lo fanno, e il fondo è tutto un agitarsi di vite in agonia. La ciurma è dentro a questa dovizia sino a oltre il malleolo, e le barche affondano oltre la linea di immersione per il peso eccessivo.
   «A terra! Vira! Forza! Di vela! Attenti al fondale! Pertiche pronte per riparare l'urto! È troppo il peso!».
   Finché dura la manovra, Pietro non riflette. Ma giunti a terra lo fa. Capisce. Ne ha sgomento. «Maestro Signore! Allontanati da me! Io sono uomo peccatore. Non son degno di starti presso!». È in ginocchio sul greto umido.
   Gesù lo guarda e sorride. «Alzati! Seguimi! Più non ti lascio! D'ora in poi tu sarai pescatore d'uomini, e con te questi tuoi compagni. Non temete più nulla. Io vi chiamo. Venite!».
   «Subito, Signore. Voi occupatevi delle barche. Portate tutto a Zebedeo e a mio cognato. Andiamo. Tutti per Te, Gesù! Sia benedetto l'Eterno per questa elezione». (1, 65)

Przekład polski Ewangelii: Biblia Tysiąclecia, wyd. V, Pallottinum, Poznań 2007 (Mt, Mk, Łk: tłum. o. Walenty Prokulski TJ; J: tłum. ks. Jan Drozd SDS)

Zapis grecki: wyd. Nestle-Aland 28

Przekład polski Poematu Boga-Człowieka napisanego przez Marię Valtortę: Ewa Bromboszcz (I-IV, VI-VII), ks. Michał Kaszowski (V), Vox Domini, Katowice (I: bez roku, II: 2010, III, cz. 1-2: 2000, cz. 3-4: 2002, IV, cz. 1-2: 2003, cz. 3-4: 2004, cz. 5-6: 2005, V: 2000, VI: 1998, VII: 1999)

Zapis włoski: Maria Valtorta, L’Evangelo come mi e' stato rivelato, Edizioni Paoline, Pisa 2001

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz