[s.
37>]
CZĘŚĆ
TRZECIA
Praktyczne
przykłady dłuższego i krótszego przygotowania katechumenów.
24
Przypuśćmy już tedy, że przyszedł ktoś do nas, który chce być
chrześcijaninem i jest ze stanu prostego, ale nie wiejskiego, lecz
miejskiego, jakich wielu bez wątpienia możesz poznać w Kartaginie.
Gdy
go tedy zapytasz, czy ze względu na jaką doczesnego życia korzyść,
lub czy ze względu na pokój po tem życiu spodziewany pragnie
zostać chrześcijaninem – a on odpowie, że ze względu na
przyszły pokój, wtedy taką mniej więcej, pouczyłbyś go
przemową:
Dzięki
Bogu, bracie. Wielce mi jest miło złożyć ci życzenia, i cieszę
się tobą, żeś wśród tak wielkich i tak niebezpiecznych burz
tego świata pomyślał o jakiemś prawdziwem i pewnem swem
zabezpieczeniu. Albowiem ludzie i w tem życiu, wśród wszelkich
mozołów szukają pokoju i bezpieczeństwa, ale przez złe
skłonności nie znajdują. Chcą bowiem znaleźć odpoczynek w
przedmiotach niespokojnych i nietrwałych, a ponieważ czas je
zabiera i przemijają, dlatego obawy i boleści takimi ludźmi
miotają i nie dozwalają im zażywać pokoju.
Jeśli
bowiem w bogactwach szuka człowiek zaspokojenia – staje się
raczej pyszny, niż bezpieczny. Czyż nie widzimy również, jak
wielu rychło je straciło, wielu także przez nie zginęło, gdy je
albo mieć pragną, albo z niemi, przez większych chciwców gwałtem
zabranemi, tracą nawet życie? [s.
38>] A choćby one przez całe życie z człowiekiem
przetrwały i nie opuściły miłośnika swego, to on przez samą
śmierć je opuści. Jak długie bowiem jest życie człowieka,
choćby się i zestarzał? Albo gdy ludzie życzą sobie starości,
czegóż innego sobie życzą, jak nie długiej słabości? Podobnie
i zaszczyty tego świata czemże są, jeśli nie odurzeniem,
próżnością i niebezpieczeństwem zagłady? Bo tak Pismo św.
mówi: „Wszelkie ciało trawa, a wszelka chwała człowieka,
jako kwiat polny. Uschła trawa i opadł kwiat, lecz słowo Pana
naszego trwa na wieki”.1
A zatem kto pragnie prawdziwego pokoju i prawdziwej szczęśliwości,
oderwać powinien swą nadzieję od rzeczy znikomych i
przemijających, a pokładać ją w słowie Pańskiem, aby lgnąc do
tego, co trwa na wieki, sam także z tem trwał na wieki.
25
Bywają też ludzie, którzy ani bogactw nie szukają ani do czczej
okazałości zaszczytów dojść nie usiłują, lecz chcą bawić się
i znaleźć pokój w karczmach i porubstwach, w teatrach i marnych
widowiskach, jakie w wielkich miastach mają zadarmo. Ale w ten
sposób nawet sami dopełniają przez rozpustę miary swego ubóstwa,
albo następnie z nędzy przerzucają się do kradzieży i włamań, a
niekiedy także do zbójectwa, przyczem znagła ogarniają ich mnogie
i wielkie strachy, a ci, którzy na krótki czas przedtem w karczmie
śpiewali, już w snach przeżywają więzienne narzekania. Przez
namiętne zaś upodobanie w widowiskach stają się podobni do złych
duchów, bo krzykami swemi podniecają ludzi,2
aby się wzajemnie zabijali – i by, nie mając do siebie nawet
żadnej urazy, zawzięte walki z sobą prowadzili, byle tylko podobać
się szalonemu tłumowi. Jeśliby zaś spostrzegli, że przeciwnicy
się zgadzają, wtedy ich nienawidzą i prześladują i, chociaż w
walkach czynnego udziału nie biorą, jednak wołają, by tamtych
siec rózgami, a co więcej, nawet zmuszają [s.
39>] sędziego, mściciela krzywd, aby właśnie
rozkazał uczynić tę krzywdę. Jeśli zaś poznają, że okropną
nawzajem nieprzyjaźnią pałają tak zwani zapaśnicy, czyto zażarci
rozbójnicy, czyto aktorzy, czy muzykanci, czy woźnice, czy ci
nieszczęśliwi ludzie, których nietylko z ludźmi, lecz także ze
zwierzętami puszczają do zapasów i walki, czyli im większy
wyczuwają w nich szał niezgody, tem bardziej ich kochają i nimi
się rozkoszują i wzburzonym sprzyjają, a sprzyjając podburzają.
W ten sposób sami widze jeden ponad drugiego więcej przeciw sobie
samym szaleją, aniżeli owi, których szaleństwo szaleni wywołują,
ale szałem opętani, pragną się im napatrzyć.
W
jakiże więc sposób zdrowy spokój może zachować ten duch, który
karmi się waśniami i walkami? Albowiem każdy ci to powie, że jaki
twój pokarm, takie twoje zdrowie.3
Wkońcu,
aczkolwiek niezdrowe radości nie są radościami, jednak
jakiekolwiek są i jak wielce bawiłyby chełpliwość z bogactw i
szumne zaszczyty i nory karczemne i teatralne zapaśnictwo i
nieczystość porubstwa i łazien lubieżność – to wszystko
zabiera jedna niepozorna gorączka i jeszcze żyjącym całą
fałszywą szczęśliwość niweczy; pozostaje czcze i poranione
sumienie, mające poznać Boga jako sędziego, którego nie chciało
mieć jako stróża, i mające znaleźć surowego Pana, do którego
dążeniem i miłością, jako do słodkiego Ojca, wzgardziło. Ty
zaś, ponieważ szukasz prawdziwego pokoju, jaki po tem życiu jest
dla chrześcijan przyobiecany, także tu już zakosztujesz miłego i
przyjemnego szczęścia, pośród najbardziej gorzkich utrapień tego
życia, jeśli umiłujesz przykazania Tego, który pokój
przyobiecał. Wnet bowiem doznasz, że słodsze są owoce
sprawiedliwości, niż nieprawości, i że prawdziwiej i przyjemniej
cieszy człowieka dobre sumienie wśród utrapień, aniżeli złe
wśród rozkoszy. Bo nie poto przyszedłeś połączyć się z
Kościołem Bożym, aby szukać w nim jakiej korzyści doczesnej.
XVI.
Przykład przemowy katechety. Zaczerpnięcie początku od
chwalebnego postanowienia przyjęcia religii chrześcijańskiej
przez wzgląd na przyszły pokój. Pokoju nie należy szukać w
przedmiotach niepokoju. Nie w bogactwach ani zaszczytach.
Poszukiwacze pokoju w rozkoszach ciała i widowiskach.
1 Iz
40,6nn.
2 Tzw.
gladjatorów.
3 W
przekładzie W. Budzika chyba przez omyłkę: „taki twój pokarm,
takie twoje zdrowie”. Tymczasem u Augustyna wyraźnie „jaki...,
takie...” („Qualis
enim cibus sumitur, talis
valetudo consequitur”.) [Przyp. J. Szukalski.]
Z
dzieła św. Augustyna: De
Catechizandis redibus
Przekład:
ks. Władysław Budzik
Wydanie:
Jan Jachowski, Poznań 1929
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz